2013.02.25 AZS Uniwersytet Gdański – Wisła Krakbet Kraków 3:8

Z Historia Wisły

2013.02.25, Ekstraklasa, 18. kolejka, Gdańsk, 18.00
AZS Uniwersytet Gdański Gdańsk 3:8 (2:7) Wisła Krakbet Kraków
widzów:
sędzia:
Maciej Jagodziński
Andrzej Witkowski
Bartłomiej Behmke
Bramki
Łukasz Knioch 01'






Wojciech Pawicki 16’


Łukasz Knioch 30’
1:0
1:1
1:2
1:3
1:4
1:5
1:6
2:6
2:7
3:7
3:8

03' Siergiej Zadorożnyj
07' Michał Olszewski (o.g.)
10' Roman Vahula
12' Krzysztof Kusia
14' Siergiej Zadorożnyj
16' Marcin Czech

18' Roman Vahula
39' Krzysztof Kusia
AZS Uniwersytet Gdański Gdańsk
bramkarze:
Marcin Wolski
Jacek Burglin

zawodnicy z pola:
Łukasz Grabowski
Michał Olszewski
Paweł Friszkemut
Grafika:Zk.jpg Łukasz Knioch
Michał Horbacz
Wojciech Pawicki
Grzegorz Rathnau
Patryk Ziarko
Marcin Szymański

trener:
Mariusz Kinda
Wisła Krakbet Kraków
bramkarze:
Kamil Dworzecki
Bartłomiej Nawrat

zawodnicy z pola:
Krzysztof Kusia
Mikołaj Zastawnik
Siergiej Zadorożnyj
Zbigniew Mirga
Marcin Czech
Roman Vahula
Błażej Korczyński
Marcin Kiełpiński


trener:
Błażej Korczyński

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Dominacja i pewne trzy punkty w Gdańsku

Potężną kanonadę urządzili sobie futsalowcy Wisły Krakbet w pierwszej połowie wyjazdowego meczu z AZS UG Gdańsk. Wiślacy prowadzili do przerwy 7:2, by ostatecznie wygrać 8:3.

Wynik dzisiejszego meczu mówi wszystko o jego przebiegu. Wisła dzieliła i rządziła na boisku, a jedynym pytaniem było, iloma bramkami wiślacy zwyciężą. I nie zmienia tego stwierdzenia nawet przebieg pierwszej minuty meczu, kiedy to Biała Gwiazda straciła bramkę. Stało się to po ładnej akcji gospodarzy i precyzyjnym strzale Kniocha. Jak się miało okazać, był to po prostu wypadek przy pracy. Wiślacy natychmiast bowiem przejęli inicjatywę i praktycznie nie schodzili z połowy gdańszczan. Efekt, jak się można było spodziewać, przyszedł dość szybko. W 3. minucie dwójkową akcją popisali się Ukraińcy. Vakhula wypuścił na czystą pozycję do Zadorożnego, który nie miał problemów z umieszczeniem piłki w siatce. 1:1. Ofensywa Białej Gwiazdy trwała. W 8. minucie wiślacy przeprowadzili wzorową kontrę. Piłkę na prawej stronie otrzymał Korczyński. Dośrodkował tuż przed bramkę. Sytuację starał się ratować dla gdańszczan Olszewski, lecz naciskany przez Kiełpińskiego skierował piłkę do własnej bramki. 2:1.

W 11. minucie kolejna składna akcja wiślaków. Zadorożny zagrał do Vakhuli, ten do Franza, a Franz z powrotem do Vakhuli. Roman dopełnił formalności i było 3:1. W 13. minucie krakowianie wyszli z klasyczną kontrą. Czech pięknie wyłuskał piłkę w środkowej części boiska. Podał na prawą stronę do Kusi. Kusia bardzo umiejętnie przerzucił piłkę nad bramkarzem gospodarzy i zrobiło się 4:1. Dwie minuty później znów w popisowych rolach wystąpili Ukraińcy. Vakhula uruchomił Zadorożnego, a Siergiej strzelił swoją drugą bramkę w dniu dzisiejszym. Tak więc 5:1.

Na początku 17. minuty wiślacy wywalczyli rzut wolny w okolicach pola karnego gospodarzy. Kusia sprytnie podał do Czecha, a ten kropnął nie do obrony. 6:1.

Po strzeleniu szóstej bramki wiślacy na chwilę się rozprężyli. Wykorzystał to Pawicki, który urządził sobie rajd przez prawie całe boisko i po raz drugi zmusił Nawrata do kapitulacji. Po chwili wszystko jednak wróciło do normy. Nawrat pewnie interweniował na naszym polu karnym. Podał do Zadorożnego. Siergiej postanowił zrewanżować się Vakhuli za jego wcześniejsze asysty i tym razem to on obsłużył pięknie swego rodaka. Roman bez problemu podwyższył na 7:2.

Po przerwie mecz nie był już zbyt ciekawym widowiskiem, gdyż wiślacy nie forsowali już tak wysokiego tempa jak w pierwszej połowie. Przewaga cały czas była oczywiście po ich stronie, jednak sytuacji bramkowych nie było zbyt wiele. Taki styl gry najwyraźniej odpowiadał gdańszczanom, którzy chcąc uniknąć być może dwucyfrowej porażki, także nie kwapili się do jakichś śmielszych ataków. I choć w 31. minucie udało im się uśpić wiślaków i zdobyć trzeciego gola, to żadnego zagrożenia wyniku ani na moment nie było.

W ostatnich czterech minutach nasi zawodnicy postanowili poćwiczyć wariant gry z lotnym bramkarzem, w którego wcielił się Kusia. Dość długo nie udawało im się jednak stworzyć żadnej okazji. Dopiero w ostatniej minucie dwukrotnie właśnie Kusia stanął przed szansą podwyższenia wyniku. Za pierwszym razem sztuka ta nie powiodła się, lecz druga próba okazała się już udana. Krzysztof przymierzył z dystansu i ustalił wynik meczu na 8:3.

Podsumowując dzisiejsze spotkanie, śmiało można stwierdzić, że zwyżka formy wiślaków jest widoczna gołym okiem. Owszem, można wybrzydzać, że dzisiejszy rywal, podobnie jak ten sprzed tygodnia, nie był zbyt wymagający. Wszelako nawet z niżej notowanymi przeciwnikami trzeba umieć wygrywać w sposób przekonywujący. A wiślakom dwukrotnie udało się to bez zarzutów. Za tydzień zaś będą mieli okazję udowodnić, że faktycznie trzeba się z nimi liczyć w kontekście walki o najwyższe cele. Do Krakowa przyjedzie bowiem trzeci aktualnie zespół w tabeli, Rekord Bielsko-Biała. Jeśli Białej Gwieździe uda się pokonać bielszczan, awans do czołowej czwórki po fazie zasadniczej stanie przed nimi otworem. (...)

Źródło: wislafutsal.pl