2015.11.07 Wisła Can-Pack Kraków - Ślęza Wrocław 87:51

Z Historia Wisły

2015.11.07, Ekstraklasa, runda zasadnicza, 8. kolejka,
Kraków, Hala Wisły, 17:00, sobota
Wisła Can-Pack Kraków 87:51 Ślęza Wrocław
I: 17:20
II: 21:14
III: 28:7
IV: 21:10
Sędziowie:
Marek Maliszewski, Karina Pełka, Mariusz Nawrocki
Komisarz:
Eugeniusz Kuglarz
Widzów:
Wisła Can-Pack Kraków:
Yvonne Turner 26, Devereaux Peters 23, Justyna Żurowska-Cegielska 15, Cristina Ouvina 8, Magdalena Ziętara 8, Katerina Zohnova 7, Laura Nicholls 0, Agnieszka Szott-Hejmej 0, Magdalena Puter 0
Trener:
Jose Hernandez
Ślęza Wrocław:
Magdalena Leciejewska 16, Sandra Linkeviciene 8, Agnieszka Śnieżek 7, Chay Shegog 6, Egle Sulciute 6, Katarzyna Krężel 4,
Joanna Czarnecka 2, Dorota Mistygacz 2, Zuzanna Sklepowicz 0.
Trener:
Algirdas Paulauskas



Spis treści

Przed meczem

Trudna przeszkoda przed wiślaczkami

Jutro o godz. 17.00 koszykarki Wisły Can-Pack Kraków podejmą we własnej hali Ślęzę Wrocław. Niewątpliwie to spotkanie będzie szlagieriem ósmej kolejki Tauron Basket Ligi Kobiet. Przypomnijmy - obrończynie tytułu dotychczas odniosły sześć zwycięstw, schodząc z parkietu w roli pokonanych jedynie po starciu w Polkowicach. Trzeba jednak przyznać, że krakowianki nie mierzyły się jeszcze z zespołami, które należą do czołówki i w zgodnej opinii fachowców będą walczyć o medale. Mowa tutaj właśnie o Ślęzie, a także Artego Bydgoszcz i Pszczółce AZS UMCS Lublin. Ostatnia drużyna spośród wymienionych również ma na koncie sześć triumfów, a wrocławianki i bydgoszczanki - pięć.

Podopieczne Algirdasa Paulauskasa uległy dotychczas jedynie Pszczółce AZS UMCS na wyjeździe (dodajmy, że dopiero po dogrywce, a jeszcze 6 minut przed końcem czwartej kwarty prowadziły różnicą 15 pkt.!) i minimalnie Enerdze Toruń u siebie. W minioną sobotę ekipa ze stolicy Dolnego Śląska wzniosła się chyba na szczyty swoich możliwości, odprawiając z kwitkiem Artego. Wygrana 89:67 nad głównymi pretendentkami do detronizacji wiślaczek ma swoją wymowę. Tym bardziej, że w pierwszych minutach konfrontacji kontuzji doznała Sharnee Zoll.

Udział w jutrzejszym meczu świetnej amerykańskiej rozgrywającej, legitymującej się średnimi 10,3 pkt. i 6,1 asyst, jest raczej wykluczony. Na "jedynce" zapewne będzie ustawiona Sandra Linkeviciene. Niezwykle doświadczona Litwinka również narzekała na problemy ze zdrowiem, ale przeciwko Artego zagrała wybornie, notując 17 pkt. i 6 as. (ogółem średnio 10,8 pkt. i 3,6 as. oraz najwyższy w teamie wskaźnik eval - 17,0). Prawdziwym objawieniem tego sezonu jest rzucająca Agnieszka Śnieżek, która zupełnie nieoczekiwanie dostarcza zespołowi najwięcej zdobyczy - średnio 12,9 pkt.

Na pozycji nr 3 pewną pozycję ma kolejna - po Śnieżek - zawodniczka z przeszłością w krakowskim klubie - Katarzyna Krężel, zdobywająca przeciętnie 10,1 pkt. Również w strefie podkoszowej wrocławianki posiadają duże atuty. Egle Sulciute częściej rzuca z dystansu niż spod kosza, czyniąc to z bardzo dobrym skutkiem (55% skuteczności za 3 pkt.), a meczowa średnia Litwinki to 10,6 pkt. Amerykańska środkowa Chay Shegog jest z kolei drugą strzelczynią Ślęzy (12,0 pkt.) i najlepiej zbierającą zawodniczką (6,9 zb.).

Taką samą średnią zbiórek legitymuje się również doskonale znana pod Wawelem Magdalena Leciejewska. Popularna "Lecia" może nieco zawodzi w ataku (7,4 pkt.), lecz trzeba pamiętać, że zdecydowanie najlepszy występ w tym sezonie odnotowała przeciwko Artego - 21 pkt. przy skuteczności (10/13 z gry). Pozostałe zawodniczki spędzają na placu gry znacznie mniej minut, choć w tym gronie nie można lekceważyć kolejnej eks-wiślaczki - Joanny Czarneckiej oraz mistrzyni Polski z 2013 roku - Doroty Mistygacz.


O atutach podopiecznych Jose Hernandeza nie ma za bardzo co się rozpisywać. Trzeba jednak zauważyć, iż na swoisty paradoks zakrawa fakt, że w TBLK najlepszą średnią punktową (12,7 pkt.) może pochwalić się zawodniczka, która zawodzi bodajże najbardziej, szczególnie w euroligowych zmaganiach, czyli Yvonne Turner. Na najwyższy eval (18,5) zapracowała sobie jednak Cristina Ouvina, która jest także najlepiej podającą (5,3 as.) i przechytującą (3,7 przechw.) w ekipie ze stolicy Małopolski. Najlepiej na "deskach" radzi sobie Laura Nicholls (7,4 zb.). W zasadzie pewne jest, że kibiców, którzy zasiądą na trybunach hali Wisły czekają duże emocje. Ich pupilki będą musiały zagrać lepsze zawody niż przeciwko łódzkiemu Widzewowi i ZVVZ USK Praga, aby mieć realne przesłanki do odniesienia siódmego zwycięstwa w TBLK.

Źródło: wislalive.pl


Relacje z meczu

Kapitalna druga połowa, popis Amerykanek, kontuzja Nicholls

Koszykarki Wisły Can-Pack Kraków nie dały żadnych szans wrocławskiej Ślęzie. Zwycięstwem 87:51 mistrzynie Polski umocniły się na fotelu lidera Tauron Basket Ligi Kobiet.

Trener Jose Hernandez desygnował do walki od pierwszej akcji następującą piątkę: Cristina Ouvina, Yvonne Turner, Magdalena Ziętara, Justyna Żurowska-Cegielska, Laura Nicholls.

Lepiej zaczęły przyjezdne - po punktach Magdaleny Leciejewskiej i Agnieszki Śnieżek wynik brzmiał 0:5. Szybko odpowiedziały jednak Turner (za 3 pkt.) i Ziętara. Po akcji „2+1” w wykonaniu pierwszej z nich, miejscowe wyszły na prowadzenie (8:7). Chwilę później na parkiet padła Nicholls, która doznała urazu mięśnia i nie była już w stanie kontynuować udziału w dzisiejszym spotkaniu (została przewieziona do szpitala na badania). Tym samym pole manewru hiszpańskiego szkoleniowca znacząco się zawęziło. Trzeba bowiem jeszcze wspomnieć, że niezdolna do gry była również Małgorzata Misiuk, która jedynie figurowała w meczowej „dziesiątce”. Mimo tych problemów, team spod Wawelu podjął zdecydowaną walkę, stosując pressing na całym boisku, z którym wrocławianki, wskutek kontuzji Sharnee Zoll grające bez klasycznej „jedynki”, miały spore problemy. W kolejnych minutach to jednak podopieczne Algirdasa Paulauskasa nieznacznie przeważały, a krakowianki tylko dwukrotnie były na plusie (15:13, 17:16). Jako ostatnia w pierwszej kwarcie punkty zdobyła Dorota Mistygacz, wobec czego na tablicy wyświetlił się rezultat 17:20.

Kolejna ćwiartka miała podobny przebieg. Wprawdzie Ślęza rozpoczęła drugim trafieniem z dystansu w wykonaniu Egle Sulciute, miejscowe nie poddawały się ani na chwilę. Dwiema celnymi „trójkami” popisała się Ouvina, a pierwsze punkty Devereaux Peters dały ponowne prowadzenie (26:25). Gdy w 17 min. Ziętara „ukradła” piłkę Snadrze Linkeviciene i odważnie sama pobiegła na kosz, udanie wykańczając akcję, różnica wzrosła do czterech „oczek” (32:28), a szkoleniowiec zespołu ze stolicy Dolnego Śląska poprosił o czas. Kolejne fragmenty potyczki należały do Leciejewskiej, która zdobywając 6 pkt. z rzędu, przywróciła swojemu zespołowi przewagę. Końcówka należała jednak do krakowianek, a wyczyn Ziętary skopiowała Żurowska-Cegielska, a ponieważ przy celnym rzucie była faulowana, skutecznie wyegzekwowała jeszcze wolny. Tym samym kapitan „Białej Gwiazdy” ustaliła wynik do przerwy – 38:34.

Kibice Wisły nie mogli chyba wymarzyć sobie lepszego początku trzeciej kwarty. Na parkiecie błyszczał amerykański duet: Turner – Peters. Po akcji „2+1” pierwszej z nich było 45:36, a zdenerwowany trener Paulauskas poprosił o czas. Chwilę później po raz czwarty faulowały Leciejewska i Chay Shegog, wobec czego posyłając je na ławkę litewski trener pozbawił się wielu argumentów w strefie podkoszowej. Okazało się to wodą na młyn dla Żurowskiej-Cegielskiej i Peters. Amerykanka zaskoczyła jednak wszystkich celnym rzutem zza linii 675 cm. Gdy jej wyczyn skopiowała Katerina Zohnova, która wkrótce trafiła również z wolnych, w 28 min. przewaga urosła już znacząco – 57:41. Trzeba podkreślić, że ekipa ze stolicy Małopolski zupełnie wybiła z rytmu rywalki, które wręcz nie istniały w ataku. Dobitnie wskazuje na to zaledwie 7 pkt. zdobytych w trzeciej ćwiartce. Do końca tej fazy gry drogę do kosza umiały bowiem znaleźć już tylko wiślaczki, a jako ostatnia uczyniła to Turner tuż przed końcową syreną. Wówczas tablica pokazywała 66:41 i chyba nikt już nie miał wątpliwości, która drużyna zejdzie z boiska w roli triumfatorek.

Zmaganiom w ostatnich dziesięciu minutach nie towarzyszyły już żadne emocje. Przyjezdne całkowicie zrezygnowały z walki o choćby zredukowanie części swoich strat, a mistrzynie Polski nadal powiększały przewagę, która w 33 min. sięgnęła już 30 pkt. (75:45), a to jeszcze nie był koniec. Ostatnie dziesięć „oczek” zdobyła właśnie ekipa ze stolicy Małopolski, a wynik ustaliła Zohnova.

Fenomenalne wręcz zawody pod względem statystycznym rozegrała Peters, które eval wyniósł 42 i był wyższy od osiągnięć wszystkich zawodniczek Ślęzy. Do 23 pkt. (8/13 z gry, 4/4 z wolnych) amerykańska podkoszowa dołożyła 14 zbiórek, po cztery asysty i przechwyty oraz trzy bloki. W porównaniu do poprzednich spotkań, zwłaszcza tych w Eurolidze, świetnie spisała się Turner, będąca motorem napędowym swojego zespołu. Bardzo dobry występ zaliczyła również Żurowska-Cegielska. Trzeba zauważyć bardzo dobrą skuteczność krakowianek z gry (52,5% - 32/61), a także aż 23 straty wrocławianek, będące w dużej mierze wynikiem agresywnej defensywy podopiecznych trenera Hernandeza, które bezpośrednio po tych błędach rywalek uzyskały aż 26 pkt.

Po ósmej kolejce, mając w dorobku siedem zwycięstw i jedną porażkę, Wisła Can-Pack umocniła się na pierwszym miejscu w tabeli TBLK. Za plecami liderek jest prawdziwy tłok – bilans 6-2 mają bowiem Artego Bydgoszcz, Pszczółka AZS UMCS, MKS Polkowice i Basket Gdynia. Ślęza, mająca na koncie jedną wygraną mniej od tych teamów, plasuje się na szóstej pozycji.

Źródło: wislalive.pl


Bez niespodzianki przy Reymonta. Koszykarki Wisły rozgromiły Ślęzę!

Kibice Wisły Can-Pack mogli się obawiać spotkania ze Ślęzą. Ta przed tygodniem wysoko ograła bowiem faworyzowane Artègo i przyjechała pod Wawel po to, aby sprawić kolejną niespodziankę. Takiej jednak nie było, bo choć pierwsza kwarta padła łupem naszych rywalek, to w kolejnych dominowały już wyłącznie wiślaczki i ostatecznie rozgromiły ekipę z Wrocławia aż 87-51. Po tym zwycięstwie Wisła Can-Pack będzie samodzielnym liderem TBLK. Z gorszych zaś wiadomości - martwić musi kontuzja Laury Nicholls, która została odwieziona do szpitala na badania.

Pierwsza część spotkania zapowiadała, że będzie to ciężka przeprawa wiślaczek. Nasze zawodniczki nie mogły sobie poradzić w obronie z parą Magdalena Leciejewska - Agnieszka Śnieżek, które co rusz dziurawiły nasz kosz. Na domiar złego kontuzji mięśnia nabawiła się Laura Nicholls i sytuacja zdawała się być wyjątkowo trudna. Gdy po celnym rzucie kolejnej byłej wiślaczki, Katarzyny Krężel, przegrywaliśmy w drugiej kwarcie 20-25 można było mieć obawy, że wrocławianki "odjadą" z wynikiem naszym zawodniczkom. Od tego jednak momentu zobaczyliśmy Wisłę taką, jak chciałoby się oglądać zawsze. Świetną w obronie, walczącą o każdą piłkę i nie pozwalająca przeciwniczkom nawet na chwilę oddechu. Znakomite zawody - chyba po raz pierwszy w tym sezonie - zagrały nasze Amerykanki. Deveroux Peters grająca w wyniku kontuzji Nicholls prawie cały mecz - znakomicie zbierała piłki z tablicy i kiedy trzeba pewnie punktowała. Yvonne Turner pokazała natomiast, że "jak chce", można grać widowiskowo, a zarazem skutecznie. Trzecia i czwarta kwarta to była już demolka zawodniczek Ślęzy. Wiślaczki grały ambitnie i podrywały swoimi akcjami zgromadzoną publiczność do głośnego dopingu. Pokazały tym meczem, że można mieć nadzieję, iż będzie to taka Wisła, do jakiej kibice Ci byli przyzwyczajenie od kilkunastu lat.

Źródło: wislaportal.pl


Wypowiedzi po meczu Wisła Can-Pack - Ślęza

Po bardzo wysokiej wygranej nad Ślęzą zespół Wisły Can-Pack jest samodzielnym liderem Tauron Basket Ligi Kobiet. I zdarza się tak po raz pierwszy w bieżącym sezonie polskiej ligi. My zaś zapraszamy Was do zapoznania się z wypowiedziami zawodniczek oraz trenerów po tym spotkaniu.


Algirdas Paulauskas (trener Ślęzy): - Gratulacje dla gospodarzy. Nie wypadł nam ten mecz dobrze. Pierwsza połowa była jeszcze niezła, ale w drugiej zeszliśmy poniżej dziesięciu punktów. Przestaliśmy bronić i wierzyć. Zabrakło nam również ambicji, ale też w pierwszej kolejności zabrakło nam "jedynki". Mamy dwie rozgrywające, ale obydwie są kontuzjowane. Agnieszka Śnieżek musiała sobie na tej pozycji radzić, a w tym sezonie nie była do tego planowana. Udany był nasz mecz z Artègo, ale to nie jest reguła, a był to miły wypadek. Może się to jeszcze powtórzy, ale bez "jedynki" grać jest ciężko. Gospodarze grali dobrze pressingiem i straciliśmy w ten sposób dużo piłek, stąd taki wynik.


José Ignacio Hernández (trener Wisły Can-Pack): - Było to dla nas bardzo ważne spotkanie, ponieważ po słabym meczu w Łodzi oraz w Pradze - potrzebowaliśmy takiego meczu. To prawda, że pierwsze połowy z Jekaterynburgiem i z Pragą były bardzo dobre, ale my musimy grać całe spotkania na takim samym poziomie. Bez Misiuk i Nicholls wydawało mi się, że czekają nas niesamowicie ciężkie zawody, ale te siedem zawodniczek, które dziś grały, pokazały wielki charakter, niesamowicie mocno walczyły. Najważniejsze jest dla mnie to, że po serii słabszych spotkań każdy walczy w tym klubie, żeby wrócić na właściwe tory. Mamy nadzieję, że te dwie zawodniczki, które były dziś nieobecne, wrócą do nas jak najszybciej. Jestem bardzo szczęśliwy, że nasze zawodniczki walczyły przez pełne 40 minut. Dziś jestem zadowolony z tego meczu. Jeśli chodzi o kontuzję Nicholls, to jutro albo w poniedziałek klub powinien podać informacje o jej zdrowiu. Jeżeli chodzi o Misiuk to jej uraz przytrafił się na treningu. Musimy poczekać dwa dni na to, aby doktorzy wydali swoją opinię na jej temat.


Agnieszka Śnieżek (zawodniczka Ślęzy): - Chciałam pogratulować zespołowi z Krakowa. Tak jak trener powiedział - dla nas najsłabszym punktem było to, że nie mieliśmy "jedynki". Przekonałam się na własnej skórze, że przy takim pressingu bardzo ciężko jest grać na tej pozycji. Nie chcę tutaj nas tłumaczyć, bo powinniśmy wraz z Sandrą wziąć ciężar gry na siebie. Stało się tak, jak się stało. Trener też powiedział, że nie do końca ambitnie podeszliśmy do tego meczu. Starałyśmy się walczyć, ale się nie udało. Drugim powodem było to, że nie udało nam się zatrzymać szybkiego ataku i Wisła zdobyła tak aż 21 punktów, choć wiedziałyśmy, że biegają.


Cristina Ouviña (zawodniczka Wisły Can-Pack): - Dzisiaj swoją agresywnością i charakterem udowodniliśmy, że jesteśmy bardzo dobrą drużyną. Jedyne co się dla nas liczyło od początku meczu to zwycięstwo i nasz cel udało się osiągnąć.

Źródło: wislaportal.pl