2024.04.07 Wisła Kraków - Motor Lublin 1:3

Z Historia Wisły

2024.04.07, 1 liga, 26. kolejka, Kraków, Stadion miejski im. Henryka Reymana, 12:40, niedziela, 23°C
Wisła Kraków 1:3 (1:1) Motor Lublin
widzów: 21.029
sędzia: Marcin Szczerbowicz z Olsztyna.
Bramki

Joan Román (g) 26'
0:1
1:1
1:2
1:3
16' Samuel Mráz

58' Samuel Mráz
49' Piotr Ceglarz
Wisła Kraków
Álvaro Ratón
grafika:cz.jpg 7' Bartosz Jaroch
Alan Uryga
Joseph Colley grafika:zmiana.PNG (59' Jakub Krzyżanowski)
Dawid Szot grafika:zk.jpg grafika:zmiana.PNG (37' grafika:zk.jpg Igor Łasicki)
Miki Villar grafika:zmiana.PNG (59' Ángel Baena)
Kacper Duda
Marc Carbó
Joan Román grafika:zmiana.PNG (74' Dejvi Bregu)
grafika:zk.jpg Jesús Alfaro
Szymon Sobczak grafika:zmiana.PNG (74' Billel Omrani)

Trener: Albert Rudé
Motor Lublin
Kacper Rosa
Paweł Stolarski grafika:zk.jpg grafika:zmiana.PNG (46' Jakub Lis)
Sebastian Rudol grafika:zk.jpg grafika:zmiana.PNG (46' Kamil Kruk)
Arkadiusz Najemski
Krystian Palacz
Michał Król grafika:zk.jpg grafika:zmiana.PNG (66' Mariusz Rybicki)
Bartosz Wolski
Mathieu Scalet grafika:zk.jpg
Kacper Wełniak grafika:zmiana.PNG (72' Rafał Król)
Piotr Ceglarz
Samuel Mráz grafika:zmiana.PNG (66' Kacper Śpiewak)

Trener: Mateusz Stolarski
Ławka rezerwowych: Kacper Szewczyk, Michał Żyro, Eneko Satrústegui, Mariusz Kutwa

Kapitan: Alan Uryga

Bramki: 1-3 (1-1)
Strzały celne: 5-9
Strzały niecelne: 2-4
Ataki: 65-82
Niebezpieczne ataki: 49-38
Posiadanie piłki (w %): 48-52
Rzuty rożne: 5-3
Żółte kartki: 3-4
Czerwone kartki: 1-0
Faule: 10-13
Niebezpieczne rzuty wolne: 0-0
Spalone: 1-2
Strzały zablokowane: 1-3
Strzały na bramkę: 8-16

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl


Spis treści

Przed pierwszym gwizdkiem

Zachować koncentrację: Zapowiedź meczu #WISMOT

06.04.2024, 11:44


Po niezwykle emocjonującym starciu z Piastem Gliwice i awansie do wielkiego finału na Stadionie Narodowym przyszedł czas na powrót do ligowej codzienności. Zmotywowani sukcesem Wiślacy w niedzielne popołudnie zmierzą się o punkty z zespołem Motoru Lublin. Spotkanie w ramach 26. kolejki FORTUNA 1 Ligi odbędzie się 7 kwietnia o godzinie 12:40.

Wisła oraz Motor przed bezpośrednim pojedynkiem mają na swoich kontach zgromadzoną taką samą liczbę ligowych punktów. 41 zdobytych „oczek” w obecnej chwili plasuje Białą Gwiazdę na 6. pozycji w tabeli - ostatniej premiującej udziałem w barażach o awans do Ekstraklasy. Ekipa z Lublina znajduje się o jedną pozycję niżej, co wynika z ich gorszego bilansu bramkowego, a także rezultatu pierwszego meczu zakończonego 4:1 na korzyść krakowian.

Żółto-Biało-Niebiescy z całą pewnością chcieliby dać sobie szansę i włączyć się w walkę o promocje do najwyższej klasy rozgrywkowej. Bilans ich ostatnich starć jest wszakże dość nieregularny – po dwóch zwycięstwach z rzędu ekipie Motoru nie udało się wygrać żadnego z czterech kolejnych meczów. Pomyślny wynik w rywalizacji z sąsiadującym przeciwnikiem mógłby być jednak dobrą okazją do powrotu na właściwe tory.

Trener Rudé i jego piłkarze nadal borykają się z kilkoma absencjami. Szkoleniowiec na swojej przedmeczowej konferencji raz jeszcze podkreślił, że cała kadra solidnie pracuje tak, aby zastąpić wracających do składu kolegów. Wyraźnie wybrzmiała także konieczność zdobycia trzech punktów w starciu z trudnym rywalem - szczególnie po ostatnim potknięciu w Głogowie i w obliczu nieustępliwości pozostałych kandydatów do awansu.

Wspólnie po zwycięstwo!

Źródło: wislakrakow.com


Kluczem determinacja! Przed nami mecz Wisły z Motorem

Sobota, 6 kwietnia 2024 r.


Po ogromnych emocjach pucharowych piłkarzy krakowskiej Wisły czeka kolejne wyzwanie, bo takim będzie niewątpliwie rywalizacja z mającym ambitne cele zespołem lubelskiego Motoru. Po tym co zobaczyliśmy przy Reymonta w środę poprzeczka oczekiwań od kibiców w stosunku do podopiecznych trenera Alberta Rudé poszybowała dość wysoko, ale to też nie oznacza, że czeka nas łatwe zadanie.

W Lublinie wyraźnie przed ligową wiosną akcentowano cele, jakie stoją przed ekipą - było nie było - beniaminka. Motor walczyć ma o awans do Ekstraklasy, ale też ostatnie wyniki lublinian są dalekie od oczekiwanych. Pięć ostatnich występów naszego najbliższego rywala to jedno zwycięstwo (2-1 z Podbeskidziem), ale też aż trzy remisy oraz porażka (1-2 w Rzeszowie ze Stalą). Wszystko to sprawia, że Motor walczyć będzie w meczu z Wisłą jak na razie, ale przede wszystkim o powrót do czołowej "szóstki" ligi. I na pewno będzie w tym dążeniu mocno zdeterminowany. Zresztą w Lublinie dosadnie o tym mówią.

Determinacja to też niewątpliwie "słowo klucz" jeśli chodzi o wiślaków. Takiej niewątpliwie nie widzieliśmy na odpowiednim poziomie przed tygodniem, gdy wiślacy wrócili z Głogowa bez choćby punktu. Mieli ją natomiast na maksymalnym pułapie w środowym meczu pucharowym z Piastem i wypada mieć ogromną nadzieję, że w niedzielne południe pokażą nam ją podobną do tej z ich ostatniej gry. Jeśli wpływ będzie mieć na to publiczność, to nie musimy się za bardzo martwić, bo wprawdzie tym razem na R22 nie będzie kompletu, ale 20-tysięczna publiczność - a takiej frekwencji można się spodziewać - to jak na pierwszoligowe warunki nie jest coś powszedniego. Ot niewątpliwy efekt tego, co kibice "Białej Gwiazdy" zobaczyli w środę. No i w niedzielę będą chcieli znów oglądać rozpędzoną, ofensywną, zdobywającą bramki, a przede wszystkim zwycięską Wisłę!

Ta aby zachować miejsce we wspomnianej już wyżej "szóstce" nie może sobie pozwolić na porażkę i nawet nie chcemy takich rozważań brać pod uwagę. Wiślacy po pucharowym sukcesie wyraźnie zresztą zapowiadają, że chcą jeszcze włączyć się do walki o miejsce premiowane bezpośrednim awansem, ale aby można było o tym marzyć - w niedzielę dopisać należy bezwzględnie komplet punktów. I za to mocno będziemy trzymać kciuki!

Tak jak i mocno zachęcamy Was do tego, abyście zjawili się na R22. Obecność każdego z nas w walce o jakże ważne ligowe punkty jest na tym etapie sezonu na wagę złota! Tym bardziej, że po meczu z Motorem czekają Wisłę aż trzy kolejne wyjazdy i okazja do tego, aby znów zjawić się w naszym "drugim domu", będzie dopiero pod koniec kwietnia! Do zobaczenia więc przy Reymonta!

Niedziela, 07.04.2024 r. 12:40

Wisła Kraków-Motor Lublin

  • 26. kolejka Fortuna I Ligi.
  • Stadion Miejski im. Henryka Reymana, Kraków.
  • Sędziuje: Marcin Szczerbowicz (Olsztyn).
  • Transmisja TV: Polsat Sport HD, Polsat Box Go.
  • » Wisła zmierzyła się dotychczas w oficjalnych meczach z Motorem Lublin 21 razy. 8 spotkań wygrała, 9 zremisowała oraz 4 przegrała. Bilans bramek to 33-21.
  • » Od poprzedniego oficjalnego meczu obydwu klubów, który odbył się 23 września 2023 r., upłynie 197 dni.
  • » Nasz bilans oficjalnych rywalizacji z Motorem na przestrzeni ostatnich pięciu lat to: 1-0-1 oraz bramkowy 4-2.
  • » Poprzednie zwycięstwo Wisły nad Motorem miało miejsce 23 września 2023 roku. Wygraliśmy wtedy na wyjeździe 4-1.
  • » Ostatnie domowe zwycięstwo Wisły z Motorem to mecz, który odbył się 27 kwietnia 1996 roku. Zwyciężyliśmy w nim 1-0.
  • » Po raz ostatni remis w meczu obydwu klubów padł 24 sierpnia 1991 roku. Spotkanie rozegrane na naszym stadionie zakończyło się wynikiem 0-0.
  • » Poprzednia porażka Wisły z Motorem miała miejsce 9 listopada 2022 roku. Przegraliśmy na wyjeździe 0-1.
  • » Wyniki ostatnich meczów Wisły z Motorem: 4-1 (w), 0-1 (w).
  • » Zawodnicy nieobecni:
  • → Kamil Broda (kontuzja);
  • → Angel Rodado (kontuzja);
  • → Jakub Stępak (kontuzja);
  • → Patryk Gogół (kontuzja);
  • → Bartosz Talar (kontuzja);
  • → Anton Cziczkan (brak dokumentów);
  • » Jeśli zagrają muszą uważać na kartki:
  • → Jesús Alfaro;
  • → Álvaro Ratón;
  • → Szymon Sobczak;
  • → Alan Uryga;
  • → David Juncà;
  • → Dawid Szot;
  • → Vullnet Basha;
  • » Wiślacki akcent w zespole rywala:
  • → w kadrze Motoru znajduje się czterech byłych piłkarzy krakowskiej Wisły. Są to: Kamil Wojtkowski (w Wiśle grał w latach 2017-2020, łącznie wystąpił w 71 meczach, w których zdobył 4 bramki), Paweł Stolarski (w 2013 roku zagrał w 18 meczach), a także nasz były junior Mathieu Scalet oraz bramkarz Kacper Rosa.
  • » Przewidywana pogoda w porze meczu (wg danych IMGW):
  • → pochmurnie;
  • → temperatura: 24°
  • → opady: 0 mm.
  • » Mecz możesz również obejrzeć w cenie 10 PLN na dedykowanej stronie Statscore do transmisji PPV »

Źródło: wislaportal.pl

Albert Rudé przed meczem z Motorem: - Musimy być w naszej najlepszej dyspozycji

Piątek, 5 kwietnia 2024 r.


Po emocjach związanych z awansem krakowskiej Wisły do finału Pucharu Polski czas wrócić na murawy pierwszej ligi. W niedzielę czeka nas bowiem spotkanie z lubelskim Motorem. Oto co mówił przed nim na tradycyjnej przedmeczowej konferencji prasowej trener Albert Rudé.

W środę zagraliście duży mecz, wielki mecz, pewnie będzie wspominany tutaj przez lata. Chciałbym zapytać, co trener powinien zrobić w te kilka dni, żeby poziom mentalnego przygotowania, takiego nastawienia, bardzo dobrego w meczu z Piastem, wrócił właśnie na taki poziom i żebyśmy taką Wisłę zobaczyli również w niedzielę od tej strony?

Albert Rudé: - Przede wszystkim uważam, że większość trenerów pracujących na poziomie profesjonalnym będzie miała ten sam problem, ponieważ nie trenujemy robotów, których można włączyć i wyłączyć przyciskiem. Trenujemy ludzi, którzy mają dobre i złe dni, mają szczytowe i słabsze momenty. Dlatego też pierwszą rzeczą, którą zrobiliśmy, jest uświadomienie im, jakie jest nasze podejście. Mieliśmy długie spotkanie, podczas którego omówiliśmy każdą pojedynczą akcję, każdego pojedynczego gracza, aby uświadomić im to. Drugą ważną rzeczą jest utrzymanie naszych wysokich oczekiwań przez cały czas. I ostatnia, podjęcie odważnej decyzji, gdy jest to konieczne. Więc to jest to, co będziemy robić.

O stronę fizyczną chciałem zapytać, bo dużo energii kosztował Was mecz z Piastem. Czy te kilka dni to jest wystarczający czas, żeby drużyna wróciła na swój najwyższy poziom, czy też można powiedzieć, że Motor ma w tym względzie jakąś przewagę, bo odpoczywał?

- To prawda, że mieli więcej dni na przygotowanie, na regenerację fizyczną i emocjonalną, ale w naszych wartościach - jako zespołu - nie ma miejsca na wymówki i nie będziemy tego używać jako usprawiedliwienia. Mamy jeszcze jeden dzień przed meczem na pracę z zawodnikami. Spróbujemy im pomóc w regeneracji pod względem fizycznym, psychicznym i emocjonalnym. Wykorzystamy ten czas, aby być jak najbardziej gotowym na niedzielny mecz.

Zamykając sprawę meczu Pucharu Polski na moment, chciałem zapytać Pana o komentarz do tego, co napisał i co powiedział w ostatnim czasie prezes Wisły Jarosław Królewski. Stając trochę w obronie kibiców Wisły, że jeżeli nie zostaną wpuszczeni na Stadion Narodowy, na finał, to drużyna odda go walkowerem. Jak Pan przyjął te słowa, jak przyjęła je drużyna?

- W tym momencie nie mogę się do tego odnieść ponieważ jest to związane z hipotetyczną sytuacją. Moja uwaga i energia są skoncentrowane na kolejnym ważnym meczu.

Chciałem zapytać o dwóch zawodników indywidualnie. Najpierw pozytyw, Joseph Colley. To jest zawodnik, który miał tutaj swoje problemy w okresie, w którym tutaj gra. Natomiast wszyscy zgodzimy się, że ostatnio jest w fantastycznej formie. Jak się panu udało trafić do jego głowy, że on prezentuje tak wysoką dyspozycję i jest bardzo mocnym punktem drużyny?

- Zawodnicy prezentują się w różny sposób, w różnych etapach sezonu. I zgadzam się, że w tej chwili Joseph prezentuje najwyższą jakość w swojej grze. Będziemy mu nadal pomagać, by utrzymał ten poziom. Oczywiście, co jest bardzo ważne, inni zawodnicy na jego pozycji muszą być gotowi w razie potrzeby, jeśli Joseph obniży poziom lub coś się stanie.

Drugie pytanie jest o Goku. Nie powiem, że on unika gry, jest wprost przeciwnie, szuka i jest cały czas "pod grą". Natomiast nie jest w swojej najwyższej dyspozycji. Ma sporo takich prostych błędów technicznych, co przy jego wyszkoleniu jest trochę dziwne nawet. Jak sprawić, żeby on wrócił do tej swojej najlepszej dyspozycji i skąd Pana zdaniem w ogóle bierze się ten słabszy moment w jego grze?

- To dobre pytanie, ponieważ w tym przypadku praca sztabu szkoleniowego może zaważyć między sytuacją, gdy zawodnik nie rywalizuje, a gdy próbuje rywalizować, ale ma zły dzień. Trzeba być świadomym tej różnicy. Goku przeciwko Piastowi starał się grać zgodnie z planem gry, ale miał zły dzień, ciągle próbował i nie udawało mu się. Daliśmy mu trochę czasu, żeby wrócił do gry. Nie udało mu się, więc dokonaliśmy zmiany personalnej. W moim rozumieniu trenowania i rozwoju, jeśli widzę że jakiś zawodnik w danej chwili nie rywalizuje, jestem zmuszony podjąć ważną decyzję co do niego. Jeśli jednak widzimy, że zawodnik ciągle próbuje i ma zły dzień, musimy go wesprzeć, dać mu narzędzia i nadal w niego wierzyć, żeby dołożyć cegiełkę do jego progresu. Oczywiście, jeśli po tej pracy poziom nie wzrasta, podejmiemy decyzje. Zawsze, ale to zawsze, będą one podejmowane w interesie zespołu.

Chciałem zapytać o Motor Lublin. Jak pan ocenia tę drużynę? Gdzie są jego mocne strony? Jakiego planu na mecz rywala spodziewa się Pan w niedzielę? Czy to będzie otwarty mecz, czy raczej tak jak większość drużyn, które tu przyjeżdżają również Motor, Pana zdaniem, może się ustawić w głębokiej defensywie?

- W przypadku Motoru uważam, że mimo zmiany trenera dalej trzymać się będą swojego stylu gry i nie myślę, że będą w nim coś zmieniać. Grają w systemie 4-3-3, intensywnie wysokim pressingiem. Grają piłką, starają się wykorzystać szybkie kombinacje, aby dostać się na skrzydła i szybko wprowadzić piłkę do pola karnego. Co najważniejsze, bardzo dużo biegają i walczą o każdą pojedynczą piłkę, każdą pojedynczą akcję tam i z powrotem. Więc będzie bardzo trudno, bo znani są z utrzymywania intensywności przez pełne 90 minut.

Jeden z zawodników Motoru dla lokalnych mediów powiedział, że nawet treningi wyglądają wg takiej samej struktury jak za trenera Feio. Czy na podstawie jednego meczu, który rozegrali z nowym trenerem, ale który był asystentem Gonçalo Feio, są jakieś minimalne różnice w ustawieniu, czy ta zmiana jest tylko personalna?

- Analizowaliśmy to. Nowy trener był asystentem poprzedniego trenera. Podąża tą samą drogą, mimo zmiany na stanowisku trenera. Trzeba mieć na uwadze to, że każdy trener ma inny sposób zarządzania grą. Również to analizujemy, aby mieć wszystkie potrzebne informacje, bo to przyczyni się do zdobycia trzech punktów. Oczekujemy trudnego meczu, przeciwko dobremu rywalowi, dobrze prowadzonemu, z dobrymi graczami, walczącemu o ten sam cel, który my również mamy. Są w podobnej pozycji do nas. Więc ponownie musimy być w naszej najlepszej dyspozycji, żeby zdobyć te trzy punkty.

Chciałem zapytać o Álvaro Ratóna, bo ostatnio w meczu ligowym dostał trzecią żółtą kartkę i czy w związku z tym dochodzeniem do zdrowia Kamila Brody i cały czas jeszcze sytuacją Antona Cziczkana, czy będziecie mu zwracać uwagę, żeby głupiej tak zwanej żółtej kartki nie dostał w kolejnym spotkaniu?

- To dobre pytanie, ponieważ mamy kilku zawodników z trzema żółtymi kartkami i musimy być tego świadomi. Staramy się jednak korzystać z całej kadry. To, o co prosimy zawodników, to gra na 100%, niezależnie od tego czy będzie się to wiązało z obejrzeniem żółtej kartki. Gdy zdarzy się pauza do gry wejdzie zmiennik. Nie możemy kalkulować, myśleć o otrzymaniu żółtej kartki. Musimy iść po pełną pulę, a co się stanie, to się stanie. Potem będziemy o tym myśleć.

Wracając jeszcze na chwilę do meczu z Piastem Gliwice. Oczywiście Wisła Kraków awansowała do finału, natomiast nie był to idealny mecz w wykonaniu "Białej Gwiazdy". Jak ocenia pan ten mecz po przeanalizowaniu go tak dokładnie, w szczególności chodzi o drugi kwadrans pierwszej połowy, gdy Wisła została zepchnięta do defensywy. Co zrobić, żeby Wisła miała cały mecz pod kontrolą?

- Staramy się być proaktywni przez cały czas, naciskać wysoko, mieć piłkę przez cały czas. To są nasze główne wartości w stylu gry. Piast był jednak bardzo wymagającym rywalem, zespołem z Ekstraklasy. Możliwe, że czasami trzeba będzie się bronić. To też jest część rzemiosła, który musimy trenować, by wiedzieć jak to zrobić, przygotować na to zawodników. W meczu z Piastem w pierwszej połowie przez około 12-14 minut broniliśmy się bardzo dobrze. Co prawda trochę cierpieliśmy, ale wykreowaliśmy szansę na to, żeby się podnieść i ja wykorzystaliśmy, zdobyliśmy drugiego gola. Oceniam zarządzanie sytuacją, meczem bardzo dobrze.

Jak Dawid Olejarka i Igor Sapała zareagowali na decyzję, że choć są zdrowi, to znaleźli się poza kadrą meczową na spotkanie z Piastem?

- Ci zawodnicy nie byli z tego zadowoleni, tego od nich oczekuję, gdy nie znajdują się w kadrze meczowej. Wielu zawodników wraca do zdrowia po urazach. Gdy będziemy mieli pełną kadrę, to co tydzień będziemy musieli rezygnować z trzech, czterech zawodników. Ten stan rzeczy zwiększa rywalizację między nimi. To dobre dla zespołu, to dobre dla nas. Oczywiście będziemy starać się podejmować najlepsze decyzje, dostosowywać kadrę do poszczególnych spotkań. Powtarzam się, ale nasz harmonogram jest bardzo napięty, więc będziemy potrzebowali każdego z nich na pokładzie.

Niedzielny mecz to będzie dla Wisły Kraków trzecie spotkanie w przeciągu 8 dni. Chciałbym zatem zapytać, czy wszyscy zawodnicy, którzy wystąpili w meczu z Piastem są w 100 procentach gotowi do gry, bo mogą zdarzyć się drobne urazy, szczególnie gdy gra się na takiej intensywności?

- Tak jak powiedziałem, mamy jeszcze jeden dzień i musimy jutro bardzo dobrze to ocenić, którzy zawodnicy są w pełni gotowi do gry, którzy mogą nam pomóc przez kilka minut, a którzy muszą poczekać. W zależności od odpowiedzi na te pytania możliwe, że będziemy chcieli dać szansę innemu zawodnikowi. Wszystkie te decyzje zostaną podjęte jutro, po ostatnim treningu.


Źródło: wislaportal.pl

Relacje z meczu

Porażka w osłabieniu. Wisła - Motor 1-3

Niedziela, 7 kwietnia 2024 r.


W spotkaniu 26. kolejki Fortuna 1 Ligi Wisła Kraków przegrała z Motorem Lublin 1-3. Drużyna "Białej Gwiazdy" przez prawie cały mecz grała w "niedowadze" bo już w 6. minucie czerwoną kartkę obejrzał Bartosz Jaroch. Jedyną bramkę dla Wisły zdobył Goku.

Wisła w mecz z Motorem weszła w najgorszy możliwy sposób. Już w 6. minucie meczu za faul w bocznej strefie boiska w zupełnie niegroźnej sytuacji z boiska z czerwoną kartką wyleciał Bartosz Jaroch.

Goście szybko przejęli inicjatywę i już dziewięć minut później objęli prowadzenie. Dośrodkowanie z prawego skrzydła pewnym uderzeniem głową na bramkę zamienił Samuel Mráz.

Wisła zdołała jednak na to odpowiedzieć. W 26. minucie po świetnej akcji najlepszego dziś na boisku Jesúsa Alfaro piłkę do siatki z bliskiej odległości wpakował Goku.

Taki wynik udało się utrzymać do przerwy, mimo coraz odważniejszych ataków Motoru. I podobnie jak w meczu z Piastem Gliwice, czy też przed tygodniem w Głogowie, chwilę po rozpoczęciu drugiej odsłony spotkania wiślacy szybko stracili gola. Z, wydawać by się mogło, niegroźnej sytuacji na skrzydle i dobrego dośrodkowania zrodziła się bramka Piotra Ceglarza. Skrzydłowy uciekł grającemu na prawej obronie Mikiemu Villarowi i wyprowadził Motor na prowadzenie.

Jakby tego było mało dziewięć minut później fatalny błąd w rozegraniu popełnił Álvaro Ratón. Bramkarz źle przyjął podanie od obrońcy, piłkę zabrał mu Samuel Mraz, i w dziecinny sposób zdobył swoją drugą bramkę w tym meczu, a trzecią dla Motoru.

Wisła po takim początku drugiej połowy zupełnie się podłamała i nie potrafiła odwrócić losów spotkania. Najbardziej zaś irytować mogły nasze stałe fragmenty gry: albo rozgrywane krótko kończące się łatwymi stratami tuż obok narożnika boiska, albo psute niedokładnymi dośrodkowaniami.

Szczęście w nieszczęściu, że przegraliśmy "tylko" 1-3. W Lublinie jesienią wygraliśmy bowiem 4-1 i dzięki temu z Motorem, bezpośrednim rywalem do gry w barażach, nadal mamy lepszy bilans bezpośrednich spotkań. Żeby miało to jednak jakiekolwiek znaczenie w następnych meczach musimy wreszcie zacząć punktować i w kolejności z tym Motorem zrównać się punktami. Na to, patrząc na naszą grę, niestety się na dziś nie zanosi…

Niedziela, 07.04.2024 r. 12:40:

1 Wisła Kraków-3 Motor Lublin

  • 0-1 Samuel Mráz (16.)
  • 1-1 Goku (26.)
  • 1-2 Piotr Ceglarz (49.)
  • 1-3 Samuel Mráz (58.)

Wisła Kraków:

  • Álvaro Ratón
  • Bartosz Jaroch
  • Alan Uryga
  • Joseph Colley
  • (59. Jakub Krzyżanowski)
  • Dawid Szot
  • (37. Igor Łasicki)
  • Miki Villar
  • (59. Ángel Baena)
  • Kacper Duda
  • Marc Carbó
  • Goku
  • (74. Dejvi Bregu)
  • Jesús Alfaro
  • Szymon Sobczak
  • (74. Billel Omrani)

Motor Lublin:

  • Kacper Rosa
  • Paweł Stolarski
  • (46. Jakub Lis)
  • Sebastian Rudol
  • (46. Kamil Kruk)
  • Arkadiusz Najemski
  • Krystian Palacz
  • Michał Król
  • (66. Mariusz Rybicki)
  • Bartosz Wolski
  • Mathieu Scalet
  • Kacper Wełniak
  • (72. Rafał Król)
  • Piotr Ceglarz
  • Samuel Mráz
  • (66. Kacper Śpiewak)

26. kolejka Fortuna I Ligi.

  • Stadion Miejski im. Henryka Reymana, Kraków.
  • Sędzia: Marcin Szczerbowicz (Olsztyn).
  • Widzów: 21 029..


Źródło: wislaportal.pl

Ligowy impas trwa: Wisła Kraków - Motor Lublin 1:3

07.04.2024, 14:50

Mecz 26. kolejki FORTUNA 1 Ligi właśnie nie zakończył się po myśli Wiślaków. Krakowianie musieli uznać wyższość Motoru Lublin, któremu ulegli 1:3.

Spotkanie w fatalny sposób rozpoczęło się dla Wiślaków. Już na samym początku meczu, po weryfikacji systemu VAR, za faul z boiska wyrzucony został Bartosz Jaroch. Ekipa Białej Gwiazdy musiała od tego czasu radzić sobie w 10-osobowym składzie. Nie zniechęciło to jednak piłkarzy Alberta Rude, którzy wciąż chcieli pokazać licznie zgromadzonym kibicom ofensywny futbol.

Drugi kwadrans meczu zaczął się od kolejnego bolesnego ciosu dla gospodarzy. Przyjezdni z Lublina szybko wznowili grę i poprowadzili akcję prawym skrzydłem. Piłka trafiła do nieobstawionego Samuela Mraza, który z bliskiej odległości otworzył wynik i dał gościom na prowadzenie. W kolejnych minutach Motor wyraźnie chciał wykorzystać złapany wiatr w żagle i mocno naciskał na defensywę krakowian.

Wisła szybko potrafiła jednak odzyskać boiskowy spokój i powrócić do charakteryzującego ją ofensywnego stylu gry. Po ładnie skonstruowanym ataku z lewej strony lekko podcięte dośrodkowanie w polu karnym otrzymał Goku. Hiszpan umiejętnie złożył się do uderzenia głową i umieścił futbolówkę tuż przy prawym słupku, nie dając szans Kacprowi Rosie. Od 26. minuty na telebimie widniał rezultat 1:1, a zawody przysłowiowo rozpoczęły się od nowa.

Sztab szkoleniowy Wiślaków stosunkowo wcześnie zdecydował się na roszadę w tercji defensywnej. W 37. minucie na murawie za Dawida Szota zameldował się Igor Łasicki. Pomimo groźnych prób obu drużyn i zaciętej boiskowej rywalizacji sędzia Szczerbowicz po upływie doliczonego czasu gry zaprosił wszystkich na chwilę przerwy.

Kłopotów ciąg dalszy

Druga połowa raz jeszcze zaczęła się dla Wisły Kraków w najgorszy możliwy sposób. Lublinianie w praktycznie swojej pierwszej próbie ofensywnej po zmianie stron znów wyszli na prowadzenie. Po niemalże identycznej akcji, jak tej przy pierwszej bramce, do wrzutki spod prawej chorągiewki dopadł Piotr Ceglarz, strzelając gola na 1:2. Od 49. minuty gospodarze musieli gonić wynik.

Trudy gry w osłabieniu zaczął wyraźnie się uwydatniać. Motor bezustannie naciskał na broniących się Wiślaków, nieskutecznie starających się oddalić niebezpieczeństwo. Goście stosowali bardzo wysoki pressing, który niestety przyniósł oczekiwany dla nich rezultat. W 58. minucie Mraz zmusił do błędu stojącego na bramce Ratona i umieścił piłkę w pustej siatce, podwyższając stan spotkania na 3:1 dla ekipy Żółto-Biało-Niebieskich.

Szkoleniowiec Białej Gwiazdy podjął próbę odwrócenia losów widowiska, przeprowadzając serię zmian w każdej linii. Na boisku pojawili się Krzyżanowski, Baena, Omrani oraz Bregu. Wprowadzeni zawodnicy wnieśli nieco świeżości z przodu, jednak to Motor Lublin prezentował się jako drużyna po prostu lepsza i konkretniejsza we wszystkich aspektach. Goście w końcowych minutach uspokoili grę i bezpiecznie pozwolili na upłynięcie czasu na zegarze. Nic więcej tego dnia już się nie wydarzyło.

Wisła Kraków - Motor Lublin 1:3 (1:1)

  • 0:1 Samuel Mraz 16'
  • 1:1 Goku 26'
  • 1:2 Piotr Ceglarz 49'
  • 1:3 Samuel Mraz 58'

Wisła Kraków: Raton - Jaroch, Uryga, Colley (59' Krzyżanowski), Szot (37' Łasicki) - Duda, Carbo - Villar (59' Baena), Goku (74' Bregu), Alfaro - Sobczak (74' Omrani)

Motor Lublin: Rosa - Stolarski (46' Lis), Rudol (46' Kruk), Najemski, Palacz - M. Król (66' Rybicki), Wolski, Scalet, Ceglarz - Mraz (66' Śpiewak), Wełniak (72' R. Król)


Żółte kartki: Alfaro, Szot, Łasicki – Stolarski, Rudol,

Sędzia: Marcin Szczerbowic (Olsztyn)

Żółte kartki: Alfaro, Szot, Łasicki - Stolarski, Rudol, Król, Scalet

Czerwone kartki: Jaroch

Frekwencja: 21 029


Źródło: wislakrakow.com


Minuta po minucie

Pomeczowe wypowiedzi trenerów

Trenerski dwugłos: #WISMOT

07.04.2024, 20:20

Na konferencji prasowej po meczu #WISMOT z dziennikarzami spotkali się trenerzy Mateusz Stolarski i Albert Rudé. Wynik niedzielnego meczu sprawił jednak, że po ostatnim gwizdku szczęśliwy mógł być tylko jeden z nich.

Mateusz Stolarski - Motor Lublin

„Chciałbym zacząć od przekazu dla społeczności Motoru, kibiców Motoru, wszystkich tych osób, dla których Motor jest ważny: w momencie, gdy ktoś nie jest z nami, kiedy przegrywamy, to nie ma prawa być z nami, kiedy wygrywamy. Dzisiaj ta drużyna zrobiła coś wielkiego, bo doskonale Państwo wiecie, że jestem bardzo blisko związany z tym miejscem emocjonalnie i wygrać na Reymonta, to nie jest zwykła wygrana. Ta drużyna tego dokonała, było wiele osób, wiele spekulacji, że ten zespół już umarł i nie jest w stanie niczego więcej ugrać. Dzisiaj nie zamierzam dalej przemawiać, opisywać meczu. Drużyna przemówiła za mnie, drużyna przemówiła za siebie i to jest chyba najlepsze podsumowanie. Bardzo się cieszę z tego zwycięstwa, ale mam świadomość, że to jest dopiero jeden z tych kroków, które musimy wykonać, aby liczyć się dalej w walce o najwyższe cele. I tak jak często wspominam - liga to nie są wyścigi, to nie jest sprint, to jest maraton i my w tym maratonie czujemy się dobrze. Zespół potrafi dźwigać trudne momenty, trudne sytuacje, stawia czoła, nie boi się wyzwań. Mam nadzieję, że zespół Wisły będzie potrafił dalej włączyć się do walki o awans, bo myślę, że ta dzisiejsza porażka niczego nie skreśla. Tak, jak powiedziałem: wiele meczów przed nami jeszcze. Życzę powodzenia, a my cieszymy się z trzech punktów i cieszymy się, że swoim kibicom sprawiliśmy dużo radości, bo oczywiście są też z nami osoby, które bardzo mocno nas wspierają, bardzo mocno wierzą w ten zespół i powiem w imieniu drużyny - to dla Was, dziękuję” – mówił opiekun gości. „Mój plan na ten mecz został szybko zweryfikowany ze względu na czerwoną kartkę, którą dostała drużyna Wisły Kraków. Nigdy planem Motoru nie jest oddanie inicjatywy przeciwnikowi. Natomiast są sytuacje, w których po prostu jakość piłkarska rywala może zdecydować o tym, że musimy trochę zagrać w obronie niskiej, musimy trochę pobronić. Nie udało nam się przetrwać tego momentu. Zespół Białej Gwiazdy odrobił straty, strzelił nam bramkę. Natomiast plan było idealnie widać w drugiej połowie. Wiadomo, graliśmy w przewadze, ale coś w co ja wierzę, to wierzę w naturalność piłkarzy i moją rolą jako trenera nie jest na siłę nakreślać swój plan na mecz i mieć swój obraz meczu, tylko muszę spojrzeć w głąb kadry, w głąb piłkarzy i wykorzystać naturalność tych zawodników. A naturalność zawodników oznacza, żeby dać na pozycję, przygotować środowisko meczu, w którym oni będą działali automatycznie. Co znaczy automatycznie? Nie będą musieli myśleć o strategii trenera, tylko będą mogli naturalnie napierać do przodu. Z automatyzmu robić wszystkie rzeczy, bo tak są w stanie szybciej działać, szybciej reagować, nie myśląc, tylko robiąc coś automatycznie. Wisła zostawia w mojej ocenie dużo miejsca między liniami w grze obronnej. Spozycjonowaliśmy tak zawodników, abyśmy między liniami mieli przewagę i w poszczególnych sektorach w poziomie i w poszczególnych sektorach w pionie. Było to myślę widać bardzo dobrze z perspektywy sytuacji, jakie tworzyliśmy, bo wiele sytuacji stworzyliśmy po grze w bocznej tercji boiska poprzez wcięcia, podwójne wcięcia, ale także chcieliśmy izolować grę „1 na 1” naszego prawego pomocnika Michała Króla. Bo zespół Wisły bardzo mocno zawęża do strony. Chcieliśmy tę stronę szybko zmienić i doprowadzić do sytuacji, w których Piotrek Ceglarz, Michał Król będą mieli indywidualne pojedynki z bocznymi obrońcami. Udało się to robić myślę, że w sposób dobry, bo Michał Król tak naprawdę - gdyby sędzia nie pokazał, że kontynuujemy akcję, po której był drugi raz faulowany - to „Szocik” mógł dostać drugą żółtą kartkę, co wpłynęłoby na to, że Wisła grałaby o dwóch mniej. Dodatkowo strzeliliśmy dwie bramki po dośrodkowaniach z bocznej strefy boiska w wypełnieniu pola karnego” – analizował.

Albert Rudé – Wisła Kraków

„To był dzisiaj bardzo dobry dzień dla świetnego meczu. Zmierzyły się dwie dobre drużyny walczące o podobny cel, ale już w 5. minucie wszystko się zmieniło. Otrzymaliśmy czerwoną kartkę, próbując grać w piłkę. I oczywiście musieliśmy na to zareagować, ale po kilku minutach straciliśmy bramkę. To jeszcze bardziej pogorszyło sytuację pod względem psychicznym, emocjonalnym. Przeciwnik był agresywny po naszej lewej stronie, tam atakował. „Szocik” miał już żółtą kartkę i popełnił kilka fauli, więc postanowiliśmy zabezpieczyć drużynę zmianą, żeby nie stracić kolejnego zawodnika. Ich plan na mecz polegał na dośrodkowaniach i atakowaniu pola karnego, więc wprowadziliśmy trzeciego środkowego obrońcę - Łasickiego - obok Alana i Joe. Miki ustawiony był bardzo ofensywnie, bo oczywiście graliśmy u siebie i chcieliśmy wygrać mecz. Tak więc pomimo czerwonej kartki i straconej bramki próbowaliśmy, szliśmy do przodu, strzeliliśmy gola i skończyliśmy pierwszą połowę dużo lepiej niż oni. To, co powiedzieliśmy w przerwie do zawodników, to, żeby po prostu byli odważni, szli dalej do przodu, tak samo, jak w pierwszej połowie. Potem jednak straciliśmy dwie bramki. Wszystko stawało się coraz trudniejsze. Zmianami chcieliśmy zmienić sytuację, chcieliśmy iść do ofensywy. Zdecydowanie więcej trzeba było dać z serca, drużyna miała problemy, bo graliśmy w środku tygodnia ważny mecz. Do samego końca próbowaliśmy atakować. Jedyne, co mogę powiedzieć to jest to, że jestem dumny z moich zawodników. Bardzo się staraliśmy, ale nie udało nam się wygrać. Teraz musimy zrozumieć, jaka jest nasza sytuacja i musimy pracować jeszcze ciężej, bo naszym celem jest awans” – podsumował potyczkę trener krakowian.

Dziennikarze dopytywali, czy wystawienie identycznej jedenastki jak w meczu Pucharu Polski nie było błędem, trener odparł: „Nie zgadzam się. Myślę, że chłopaki wykonali niesamowitą pracę w środku tygodnia. Chciałem, żeby znowu zagrali dzisiaj. Dobrze się zregenerowali. Wszystkie informacje, które otrzymaliśmy, mówiły, że są gotowi i oczywiście byli gotowi, ale kiedy tracisz zawodnika w 5. minucie i od niej grasz w dziesięciu, to jest to trudniejsze”.

Doszukiwano się także identycznego błędu Alvaro Ratona jak w starciu z Widzewem, co szkoleniowiec zanegował: „Myślę, że to inna sytuacja, ponieważ z Widzewem to było otwarcie od bramki, a teraz było to z gry. Zawodnicy popełniają błędy. Na przykład przy niektórych bramkach, które dzisiaj straciliśmy nie kryliśmy odpowiednio w polu karnym, a mimo to o tym teraz nie rozmawiamy. Musimy to również naprawić, bo jeśli zablokujesz dośrodkowanie, to nie musisz bronić pola karnego, więc musisz być przy zawodniku dośrodkowującym. Chcę przez to powiedzieć, że zawodnicy popełniają błędy, każdy z nich i musimy być z nimi, bo to są nasi zawodnicy. Nie mamy innych zawodników, musimy ich wspierać. Chcemy awansować. Cel się nie zmienia. Oczywiście z naszej strony - jako sztabu szkoleniowego - zawsze będziemy z nimi i będziemy próbowali pomóc im być lepszymi i naprawić wszystkie te błędy, które czasami, jak dzisiaj, uniemożliwiają uzyskanie ważnych punktów”.

Pojawiło się także pytanie o słuszność czerwonej kartki, jaką otrzymał Bartosz Jaroch. „Moje zdanie nie ma znaczenia, bo nie byłem sędzią w tym meczu, ale oczywiście mam prawo się wypowiedzieć. I dla mnie, kiedy próbujesz grać w piłkę i gdy trafiasz w nią, a dostajesz za to czerwoną kartkę, to jest to trudne do zaakceptowania. Nie będziemy w tym jednak szukać żadnego usprawiedliwienia” – zaznaczył.

Wiślakom lepiej idzie w rozgrywkach Pucharu Polski niż w lidze i właśnie tej kwestii dotyczył ostatni wątek. Czy można powiedzieć, że krakowianie bardziej skupili się właśnie na PP? „Nie szadzę, żeby tak było. To bardzo jasne, że to, co zmieni sytuację klubu i naszych karier, to awans. Oczywiście miło jest być w finale Pucharu Polski. Będziemy to celebrować, ale w lidze przytrafiły nam się właśnie dwie porażki z rzędu. Oddalamy się od naszego celu i musimy teraz zareagować. W tej chwili zapomnijmy zatem o finale, zapomnijmy o wszystkim. Do niego jest daleka droga. Ten finał dopiero za miesiąc, a przed nami wiele ważnych meczów i to na nich musimy się skupić” – zakończył trener Albert Rudé.


Źródło: wislakrakow.com

Albert Rudé: - Oddalamy się od naszego celu i musimy teraz zareagować

Niedziela, 7 kwietnia 2024 r.


- Cała dzisiejsza otoczka zapowiadała, że będzie to świetny mecz. Zmierzyły się dwie dobre drużyny walczące o podobny cel, ale już w piątej minucie wszystko się zmieniło. Otrzymaliśmy czerwoną kartkę, próbując grać w piłkę. I oczywiście musieliśmy na to zareagować, a po kilku minutach straciliśmy bramkę, co jeszcze bardziej pogorszyło sytuację pod względem psychicznym i emocjonalnym - mówił po przegranym przez Wisłę meczu z Motorem trener Albert Rudé.

- Przeciwnik był agresywny po naszej lewej stronie. Dawid Szot miał już żółtą kartkę i popełnił kilka fauli, więc postanowiliśmy zabezpieczyć drużynę zmianą, żeby nie stracić kolejnego zawodnika. Ich plan na mecz polegał na dośrodkowaniach i atakowaniu pola karnego, więc wprowadziliśmy trzeciego środkowego obrońcę, Łasickiego. Miki ustawiony był bardzo ofensywnie, bo oczywiście graliśmy u siebie i chcieliśmy wygrać mecz. Tak więc pomimo czerwonej kartki i straconej bramki, próbowaliśmy, szliśmy do przodu, strzeliliśmy gola i skończyliśmy pierwszą połowę dużo lepiej niż oni. Więc to, co powiedzieliśmy w przerwie, to po prostu by byli odważni, szli dalej do przodu, tak samo jak w pierwszej połowie. Potem jednak straciliśmy dwie bramki. Wszystko stawało się coraz trudniejsze, zmianami chcieliśmy zmienić sytuację. Zdecydowanie więcej trzeba było dać z serca, drużyna miała problemy, bo graliśmy w środku tygodnia ważny mecz. Do samego końca próbowaliśmy atakować. Jedyne co mogę powiedzieć to jest to, że jestem dumny z moich zawodników. Bardzo się staraliśmy, ale nie udało nam się wygrać. Teraz musimy zrozumieć, jaka jest nasza sytuacja i musimy pracować jeszcze ciężej, bo naszym celem jest awans - dodał Rudé.

Opiekuna Wisły zapytano, czy nie było błędem, aby postawić w tym meczu na taką samą "jedenastkę", jak w spotkaniu pucharowym z Piastem.

- Nie zgadzam się. Myślę, że chłopaki wykonali niesamowitą pracę w środku tygodnia. Chciałem, żeby znowu zagrali dzisiaj. Dobrze się zregenerowali. Wszystkie informacje, które otrzymaliśmy, mówiły, że są gotowi. I oczywiście byli gotowi. Ale kiedy tracisz zawodnika w piątej minucie i od niej grasz w dziesięciu, to jest to trudne - stwierdził Hiszpan.

Kolejne pytanie dotyczyło Álvaro Ratóna i jego kolejnego błędu. Przypomniano też sytuację z meczu z Widzewem, gdy jego podobny kiks "uratował" VAR.

- Myślę, że to inna sytuacja, ponieważ to było wznowienie gry z "piątki", a teraz było to z gry. Zawodnicy popełniają błędy. Na przykład, przy niektórych bramkach, które dzisiaj straciliśmy, nie kryliśmy odpowiednio w polu karnym, a mimo to o tym teraz nie rozmawiamy. Musimy to również naprawić, bo jeśli zablokujesz dośrodkowanie, nie musisz bronić pola karnego, więc musisz być przy zawodniku dośrodkowującym. Chcę przez to powiedzieć, że zawodnicy popełniają błędy, każdy z nich. I musimy być z nimi, bo to są nasi zawodnicy. Nie mamy innych zawodników. Musimy ich wspierać. Chcemy awansować. Cel się nie zmienia. Oczywiście, z naszej strony, jako sztabu szkoleniowego, zawsze będziemy z nimi i będziemy próbowali pomóc im być lepszymi i naprawić wszystkie te błędy, które czasami, jak dzisiaj, uniemożliwiają uzyskanie ważnych punktów - mówił szkoleniowiec.

Trenera zapytano także o kluczowe dla meczu decyzje sędziowskie.

- Moje zdanie nie ma znaczenia, bo nie jestem sędzia, ale oczywiście mam prawo się wypowiedzieć. I dla mnie, kiedy próbujesz grać w piłkę i gdy trafiasz w nią, a dostajesz za to czerwoną kartkę, to jest to ciężkie do zaakceptowania. Nie będziemy w tym jednak szukać żadnego usprawiedliwienia - mówił Rudé.

Na zakończenie trenera Wisły zapytano o to, czy nie został popełniony błąd i drużyna za bardzo skupiła się nie na lidze, a na rozgrywkach pucharowych.

- Nie zgadzam się. To co zmieni sytuację klubu i naszych karier to awans. Oczywiście, miło jest być w finale Pucharu. Będziemy to celebrować, ale w lidze przytrafiły nam się właśnie dwie porażki z rzędu. Oddalamy się od naszego celu i musimy teraz zareagować. Więc w tej chwili zapomnijmy o finale, zapomnijmy o wszystkim. Ten finał dopiero za miesiąc, przed nami wiele ważnych meczów i to na nich musimy się skupić - zakończył trener Wisły.


Źródło: wislaportal.pl


Pomeczowe wypowiedzi zawodników

Kacper Duda: - Zwycięstwa są dla nas koniecznością

Niedziela, 7 kwietnia 2024 r.


- W poważnej piłce to nie ma znaczenia czy się gra co trzy, co dwa, czy co cztery dni. Musimy być gotowi, mamy wszystko, żeby się dobrze zregenerować. Na pewno w jakimś aspekcie mogło nam to przeszkadzać, ale mieliśmy czyste głowy, byliśmy zregenerowani - mówił po przegranym meczu z Motorem Lublin Kacper Duda.

- Mieliśmy swój plan na mecz. Można powiedzieć, że ta czerwona kartka go trochę zrujnowała, ale pomimo tego myślę, że staraliśmy się kontynuować naszą grę, taką jaką sobie założyliśmy, pomimo tej kartki. W drugiej połowie jakaś dekoncentracja, prosty błąd i przeciwnik to wykorzystał. Byliśmy o jednego zawodnika mniej i potem już ciężko było wrócić do tego spotkania. Pod koniec drugiej połowy zaważyły indywidualne błędy, zabrakło nam też już siły. Nie udało się - dodał Duda.

W kolejnym meczu Wisła zagra osłabiona, bo za czerwoną kartkę pauzować będzie Bartosz Jaroch, a za żółte Jesús Alfaro i Dawid Szot.

- Mamy szeroką kadrę i każdy jest gotowy. Chłopaki wracają po kontuzjach i na pewno dadzą dużo jakości - stwierdził pomocnik.

- Na każdy mecz jest inny plan. Wiadomo, że trener oczekuje od drużyny przede wszystkim zwycięstw. I te są dla nas koniecznością, bo już miejsce na błędy się skończyło - zakończył młody wiślak.

Źródło: wislaportal.pl

Dawid Szot: - Komplikujemy sobie bardzo sytuację

Niedziela, 7 kwietnia 2024 r.


- Nie wiem od czego to zależy, że w meczach pucharowych, czy to z Widzewem, czy z Piastem, od początku była taka dobra energia, była dobra gra i składne akcje. A tutaj kolejny mecz ligowy i też od początku zaczynamy źle, tak samo jak z Chrobrym. Bo od samego początku nie wyglądało to dobrze - mówił po przegranym spotkaniu z Motorem Lublin Dawid Szot.

Dawid Szot: - Tak samo jak z Chrobrym było teraz. Szybka czerwona kartka i generalnie już po rozpoczęciu gry mieliśmy swój schemat, który nie wyszedł i już poszedł kontratak. Generalnie już w drugiej minucie mogła paść bramkę dla Motoru, także no nie wiem... Musimy to przeanalizować i wyciągnąć wnioski na przyszłość, no bo takie rzeczy nie mogą się przytrafiać. Komplikujemy sobie bardzo sytuację, bo te dwa pierwsze miejsca są już daleko. Wiadomo, że w życiu jest wszystko możliwe i trzeba do każdego następnego meczu się przygotowywać i starać się wygrać. Jeśli da radę z tych dwóch pierwszych miejsc, to super. Będzie bardzo ciężko, a jeśli nie, to musimy walczyć o te miejsca po prostu w barażach, bo chcemy awansować do Ekstraklasy. I takimi meczami jak ten, nie pomagamy sobie, ale mimo wszystko zostało jeszcze dużo grania i w następnych meczach trzeba po prostu punktować, żeby znaleźć się jak najwyżej po tej rundzie zasadniczej.

Pierwsza połowa nie wyglądała nawet tak źle. Graliśmy jednego zawodnika mniej i tak bardzo to widoczne nie było, bo strzeliliśmy gola na 1-1. W drugiej połowie to już się jednak wszystko popsuło, po stracie kolejnej bramki.

- Tak, jeszcze właśnie do tej pierwszej połowy, tak jak powiedziałeś, była taka energia w drużynie i gdzieś mimo tych niekorzystnych warunków, że dostaliśmy czerwoną i że od razu padła bramka dla Motoru na 1-0, to tworzyliśmy sytuacje. Była wyrównująca bramka, później była sytuacja bodajże Alfaro, gdzieś jakieś zamieszanie w polu karnym Motoru, także jeszcze to mogło się zupełnie w inną stronę potoczyć. Ale potoczyło się tak jak potoczyło i po pierwszej połowie rzeczywiście ten wynik nie był dla nas taki zły, w kontekście tego końcowego wyniku. W drugiej połowie szybko stracona bramka, już widać było, że to morale poszło zupełnie do dołu. Niecelne podania, bardzo dużo było długich piłek. Niekoniecznie to sobie zakładaliśmy i te piłki, ok, jak już graliśmy, to powinniśmy grać za plecy albo do nogi, a one zupełnie szły w nie w tę stronę, co chcieliśmy. Motor łatwo zgarniał te drugie piłki, a wiadomo, że zawodnicy, którzy byli na boisku, grali w dziesięciu. Musieli więcej biegać, więcej przesuwać. Motor umiejętnie grał i po prostu już tak naprawdę zabrakło siły, żeby zebrać się. Żeby mieć tę energię i stworzyć kolejne akcje. Później wiadomo, bramka na 3-1, to tym bardziej nie pomogła, wręcz pogorszyła sytuację, no i tak ten mecz się zakończył.

Ciebie trener zmienił jeszcze w pierwszej połowie, ale oczywiście nie masz chyba o to pretensji, bo tam "śmierdziało" drugą żółtą kartką?

- Uważam, że generalnie w tej sytuacji miałem dużo szczęścia oraz drużyna, bo gdyby może nie pierwsza czerwona kartka dla Bartka Jarocha, to myślę, że była szansa, żeby sędzia zatrzymał grę i dał mi drugą żółtą kartkę. Może, nie wiem, czy to miało wpływ na to, ale tak mi się wydaje. Nieodpowiedzialne zachowanie z mojej strony, bo kiedy miałem już żółtą kartkę, powinienem nawet puścić zawodnika. Okej, przegrałem pojedynek i nie powinienem go szarpać. Może byłem, no nie wiem, nieskoncentrowany przez to, że tyle negatywnych było tych emocji? Tu czerwona kartka, tutaj gdzieś przegrane pojedynki i do końca tak w głowie tego nie przemyślałem. I zacząłem łapać przeciwnika. Było to nieodpowiedzialne, na pewno muszę z tego wyciągnąć wnioski na przyszłość. Bo po prostu osłabiłbym jeszcze bardziej drużynę i wtedy to tym bardziej by się skomplikowała sytuacja. Myślę, że po prostu przez tę sytuację, po której Bartek Jaroch dostał czerwoną, to nie było tej drugiej żółtej dla mnie. Oczywiście nie jestem zły na trenera, absolutnie, bo to była zrozumiała decyzja, że już mając żółtą, gdzieś było jakieś zagrożenie. Często też Motor grał moją stroną, więc automatycznie było duże ryzyko, żeby ta druga żółta kartka była.

Teraz przed nami kolejne ciężkie mecze, bo teraz trzy z rzędu wyjazdowe. Nie pozostaje nam nic innego, jak liczyć na trzy punkty w kolejnych meczach, bo sytuacja jest już naprawdę skomplikowana.

- Tak, dokładnie. Nie załamujemy się i po prostu walczymy dalej, no bo nie ma innej opcji, nie ma innej drogi i to, że dzisiaj przegraliśmy, wiadomo, że jesteśmy smutni, jesteśmy źli na samych siebie i pewnie będzie to jeszcze trwało z jeden, może dwa dni, ale już od nowego tygodnia trzeba się przygotowywać do tych kolejnych meczów. Wiadomo, teraz terminarz nie jest łatwy, bo trzy wyjazdowe mecze, ale mimo wszystko, trzeba w każdym walczyć, żeby zdobywać jak najwięcej punktów, a na koniec po tych jeszcze ośmiu meczach zobaczymy, jak to będzie wyglądało w tabeli.


Źródło: wislaportal.pl

Igor Łasicki: - Zboczyliśmy z tej trasy

Niedziela, 7 kwietnia 2024 r.


- Wszedłem w trudnym momencie, bo graliśmy już w dziesiątkę, ale uważam, że powinniśmy z tego meczu wyciągnąć więcej, bo Motor nie stwarzał sobie aż tak wielu akcji, grając w przewadze. Ale też to co miał, to strzelał. Powinniśmy zachować się lepiej przy tych bramkach, kuriozalnych, że tak powiem, bo podcięły nam one skrzydła, bo to były dosyć proste sytuacje - mówił po meczu z Motorem Igor Łasicki.

Igor Łasicki: - Przy drugiej bramka powinniśmy kryć w polu karnym, a trzecia wiadomo, że błąd indywidualny. Ciężko po takim meczu cokolwiek powiedzieć. W piątej minucie czerwona kartka wpłynęła na to spotkanie. Musimy się otrząsnąć, bo mieliśmy w tygodniu trzy mecze, w tym dwie bardzo ważne porażki w lidze. W Pucharze wygraliśmy, wiadomo, ale dla nas to jest taki dodatek, a liga powinna być najważniejsza, bo my musimy zrobić awans i każdy o tym wie. A gdzieś zboczyliśmy z tej trasy trochę niestety i zaczyna się robić ciężko. Bezpośredni awans to już na pewno będzie bardzo ciężko, a musimy walczyć o baraże, bo tabela pokazuje, że będzie walczyć praktycznie 9-10 drużyn. I teraz musimy jechać teraz do Płocka i wygrać.

Jak widziałeś z boiska tę sytuację z czerwoną kartką? Czy dla ciebie to była taka "zero-jedynkowa" ta czerwień?

- Dokładnie nie widziałem tej sytuacji. Gdzieś koledzy pokazywali to dopiero w szatni. Wiadomo, że zaatakował wyprostowaną nogą, ale chciał najpierw kopnąć piłkę. On go zaatakował i była to ciężka sytuacja. Wiadomo, że gdy sędzia już podszedł do VAR-u, to już wiedziałem, że będzie czerwona kartka, no ale trudno, stało się. Wpłynęło to na pewno na mecz, bo uważam, że gdybyśmy grali po jedenastu, to ten mecz zupełnie inaczej by wyglądał, ale to teraz można sobie gdybać. Motor ma trzy punkty, no a my nic. Musimy walczyć dalej.

Mimo przewagi jednego zawodnika do przerwy nie było widać tej różnicy. Widać było, że tak w miarę mądrze broniliśmy się i zdobyliśmy bramkę na 1-1. Druga połowa to już jednak inna historia.

- Inna historia. Ta bramka na jej początku podcięła nam trochę skrzydła, bo wiedzieliśmy, że będzie ciężko, bo też mieliśmy w nogach środowy mecz, jeszcze ten mecz w Głogowie, a Motor jest taką drużyną, że naprawdę bardzo intensywnie grają. Później już ciężko było atakować. 2-1, później ta trzecia bramka, no to tak jak powiedziałem, podcięła nam już totalnie skrzydła i ciężko było zdobyć nawet bramkę choćby na 3-2, żeby później złapać kontakt. I tak ten mecz wyglądał. Jesteśmy naprawdę smutni, zawiedzeni, bo nie układa się to po naszej myśli. Nie tak chcieliśmy wyjść po tym pucharze, po którym była euforia, gdzie mieliśmy morale naprawdę wysoko. A teraz znowu jesteśmy - nie chcę mówić brzydko - ale w słabym miejscu w tabeli i musimy walczyć.

Teraz trzy mecze wyjazdowe, to też nie jest prosta sprawa. Wprawdzie dla nas nie powinno mieć to znaczenia, czy gramy na wyjeździe, czy u siebie, ale mimo wszystko to też jest jakiś tam dodatkowy element. Trzeba się jeszcze bardziej zmobilizować.

- Dokładnie tak, teraz to jest tak, że jeśli byśmy grali u siebie, czy na wyjeździe, to my musimy po prostu punktować i to razy trzy, a nawet nie remisować, bo to nam nic nie daje. My musimy zacząć wygrywać mecze i to seriami, a w tym sezonie nie możemy takich serii złapać. I to jest nasz duży błąd. W sensie, no nie że błąd, tylko po prostu - nie możemy złapać tych serii, żeby awansować bezpośrednio.

Źródło: wislaportal.pl

Szymon Sobczak: - Daliśmy plamę i tyle

Niedziela, 7 kwietnia 2024 r.


- Ciężko cokolwiek powiedzieć, bo przede wszystkim chyba zabrakło nam mądrości w tym spotkaniu, bo co można więcej wymagać grając dziesiątkę po trzech meczach w tym tygodniu i sytuacji, w której zdobywamy bramkę na 1-1 - powiedział po przegranym spotkaniu ligowym z Motorem Lublin Szymon Sobczak.

Szymon Sobczak: - Na dobrą sprawę wymagam tego od zespołu i chyba każdy od siebie powinien tego wymagać w takiej sytuacji, po prostu nie nam ma się śpieszyć. Powinniśmy zagrać mądrze, poczekać, a wychodzimy na drugą połowę i praktycznie w pierwszej akcji dostajemy bramkę na 2-1. I znowu po wrzutce z boku boiska, gdzie byliśmy na to uczulani, że przeciwnik stara się robić masę dośrodkowań. I tak na dobrą sprawę nie powinno być z tym żadnego problemu. Przynajmniej w mojej ocenie. W każdej sytuacji to my byliśmy w przewadze we własnym polu karnym, więc nie wiem, jak przeciwnik może tak łatwo oddawać strzały i tak łatwo strzelać nam gole? Ciężko mi cokolwiek na gorąco powiedzieć mądrego, bo uważam, że co bym tutaj dzisiaj nie powiedział, to po prostu daliśmy plamę i tyle.

Ta pierwsza połowa nie była aż taka zła. Nie było widać wielkiej przewagi Motoru, mimo że grali jednego zawodnika więcej. Druga połowa, po przerwie wychodzimy i nagle coś się dzieje z zespołem.

- Gdybym miał się odnieść do całości, to przede wszystkim może ta czerwona kartka ustawiła mocno spotkanie i tutaj też nie szukałbym jakichś wymówek, bo powinniśmy wyciągać wnioski z tego, co było w poprzednich spotkaniach i sam mówiłem, że tego mocno oczekuję i od zespołu i od siebie, bo nie można powielać tych samych błędów. Jeśli gra się trzy mecze w tygodniu, to taka kartka w szóstej minucie gry nie ułatwia prowadzenia meczu. Wiemy, że dzisiaj - nie będę się skupiał na tym, że była masa kibiców - ale było to bardzo ważne spotkanie pod względem układu tabeli. Mogliśmy doskoczyć gdzieś tam znowu powiedzmy troszeczkę do góry, a tak na dobrą sprawę sami utrudniamy sobie sytuację. Z czego to wynika? Ja myślę, że przede wszystkim brak takiej mądrości. Podkreślałem to już po meczu w Głogowie, bo sytuację można znowu dzisiaj porównać. W Głogowie dostajemy bramkę, świąteczny prezent, wychodzimy i w dwie minuty, czy w trzy - tracimy dwie bramki i praktycznie sytuacja się odwraca! Dzisiaj strzelamy bramkę, a jeszcze przed przerwą gdyby Miki troszeczkę mocniej dograł, to mogliśmy włożyć na 2-1. I to my schodzilibyśmy prowadząc, ale wychodzimy po przerwie i tak jak już mówiłem. Po pierwszej wrzutce tracimy gola... Ja nie lubię komentować zachowań kolegów. Wszyscy pracowaliśmy na ten wynik, ale uważam, że przeciwnik zbyt łatwo dzisiaj dochodził do sytuacji. Lubimy się czasami tak brzydko mówiąc podniecać, że ktoś zagra jeden, czy drugi dobry mecz, a tutaj trzeba solidności, albo mądrości. Albo jednego i drugiego, bo nie wyobrażam sobie sytuacji, gdzie błędy praktycznie są te same. My nie potrafimy złapać serii, to jest chyba nasz wielki problem, bo każda drużyna, która znajduje się w górze tabeli, złapała tę serię i to nie jest jedno, dwa spotkania, gdzie nam to sprawia problem. Czasami 4-5 meczów. Popatrzmy na GKS Katowice, popatrzmy na Lechię i ta regularność wynika z tego, że po prostu te drużyny czasami potrafią przepchać mecz. Mówię, my dzisiaj pewnie nawet gdybyśmy zremisowali finalnie to spotkanie, to inaczej byśmy patrzyli na ten remis za parę dni, a tak na dobrą sprawę, gdybyśmy przegrali też 5-1, no to byśmy nie mogli mieć pretensji, bo robiliśmy tak kardynalne błędy, że po prostu chyba niektórzy przecierali oczy po tym, co się wydarzyło w ciągu tych czterech dni. Tutaj nie szukam żadnego usprawiedliwienia, bo tego usprawiedliwienia nie ma. Jeśli jest mecz, w którym nie idzie, to po prostu drużyna mądra, inteligentna staje z tyłu, po prostu zamyka mecz i my byśmy czekali na tę jedną sytuację. Myślę, że jeszcze byśmy ją mieli, żeby ten wynik nawet na swoją korzyść przepchać. I to 2-1 dzisiaj zrobić tutaj, bo ten mecz był do wygrania.

Sytuacja w tabeli, jeżeli chodzi o bezpośredni awans, to ten pociąg już chyba pomału odjeżdża. Teraz trzeba się martwić o to, żeby być w tej pierwszej szóstce, bo to też nie jest takie oczywiste. Jest dziewięć-dziesięć zespołów, które o to walczą.

- Ja już gdzieś kiedyś wspominałem, że jeśli chodzi o awans, czy jeśli chodzi o baraże, to jest pokłosie całego sezonu. Nie chciałbym teraz na gorąco niektórych rzeczy mówić, powielać i tak dalej, ale jednym meczem się nie awansuje, jednym meczem nie przegrywa się awansu. Jeśli nie potrafi się być regularnym, te punkty zbiera się przez cały sezon. Jeśli wrócimy się do poprzedniej rundy, to wiemy ile punktów straciliśmy przy Reymonta. Porażki się będą zdarzać, bo to jest sport. Tylko w jakim stylu są te porażki, jakie punkty gubiliśmy tutaj remisując u siebie, po bardzo dobrych meczach, można powiedzieć, pod względem piłkarskim, ale ja już to powiedziałem, że wolę grać brzydko, czasami zagrać słabo i wygrywać! Bo tego wymagają kibice i tego ja wymagam sam od siebie i będę wymagał od zespołu, bo po prostu ja tu przyszedłem wygrywać! Nikt z nas nie będzie zadowolony, wstając jutro i ciężko sobie będzie popatrzeć po takim meczu gdzieś tam w lustro. Nawet jak zostawili masę zdrowia, to wszyscy bierzemy odpowiedzialność za ten wynik i nie wiem nawet, jak to opisać, bo dla mnie to jest wynik nie do przyjęcia.

Pierwsza liga, to jest taka liga, w której awansują drużyny, które przepychają mecze po 1-0, jak w tamtym roku Ruch Chorzów awansował, czy ŁKS, które może nie grały pięknie, ale to jest właśnie liga inna od Ekstraklasy, w której wymaga się walki i jeżdżenia na czterech literach.

- Skoro wszyscy to wiemy, to pytanie jest, gdzie został popełniony błąd? To nie jest pytanie do mnie! Ja nie będę się zajmował tymi rzeczami. Na razie jedyne co mogę powiedzieć, to że sezon trwa i jeśli nawet będzie trzeba grać w barażach, to trzeba na te baraże być gotowym, bo nikt tu nie powiedział i nikt przed sezonem nie obiecywał tego, że łatwo i gładko awansujemy. Oczywiście chcieliśmy grać od początku o awans. Już to podkreślałem parę dni temu, że gra na dwóch frontach na pewno nam nie ułatwia, bo patrząc ile mamy kontuzji, to dzisiaj ten skład jest bardzo okrojony. Myślę, że nawet problemem było to, kogo wpuścić na prawą obronę. Tak już abstrahując od tego, bo jeszcze podkreślę raz, że nie będę szukał wytłumaczenia, w jakim zestawieniu byśmy nie grali my dzisiaj mieliśmy wygrać ten mecz. Nie wygraliśmy i przede wszystkim trochę martwi przede wszystkim styl... Pan mówi tutaj o tym, że nieźle graliśmy w pierwszej połowie. Oczywiście mieliśmy sytuacje, ale do ilu sytuacji dopuściliśmy przeciwnika, to jest chyba bardziej martwiące, bo mówię 4-1, czy 5-1 też mogło się spokojnie skończyć! I tak na dobrą sprawę pewnie nikt by nie miał wielkich pretensji. Jeszcze jedna sytuacja, która mi przychodzi do głowy, to perspektywa tego, że znowu podobno był faul, tylko miękki. Nie rozumiem, co to jest faul miękki, bo jeśli jest miękka kartka Bartka Jarocha i od razu lecimy do VAR-u i sprawdzamy, to jeśli ktoś ściągnie kogoś za koszulkę, za rękę i tak dalej, w sytuacji, gdzie dwóch zawodników rusza do piłki, to co oznacza według sędziego kolejny raz miękki faul? Dla mnie to jest niezrozumiałe i taki śmiech przed łzy trochę, bo wiem, że z boiska było tak, że gdybym nie został pociągnięty, to do tej piłki dochodzę pierwszy. I to jeszcze przy takim wyniku, gdzie jest 0-0, gdzie wiemy, jak mecz by się mógł potoczyć, no ale to już jest wszystko za późno i teraz zostaje nam przede wszystkim to przeanalizować i chyba odpocząć, bo mimo wszystko ten tydzień nas bardzo dużo kosztował.


Źródło: wislaportal.pl

Podsumowanie 26. kolejki Fortuna I Ligi

Poniedziałek, 8 kwietnia 2024 r.


Pomimo tego, że GKS Katowice szlagierowy mecz 26. kolejki z gdańską Lechią kończył w "dziesiątkę", to nawet w osłabieniu świetnie spisujący się piłkarze z Bukowej zdołali zdobyć bramkę, przerywając passę gdańszczan. Gieksa ma tym samym na swoim koncie sześć zwycięstw i zbliżyła się do liderującej dwójki.

Potknięcie Lechii w Katowicach wykorzystała Arka, która po wygranej z Chrobrym wróciła na fotel lidera.

Druga porażka z rzędu krakowskiej Wisły sprawia, że "Biała Gwiazda" spada po tej kolejce poza czołową "szóstkę" ligi.

Piątek, 5 kwietnia:

Górnik Łęczna 2-0 Podbeskidzie Bielsko-Biała

  • 1-0 Damian Zbozień (25.)
  • 2-0 Marko Roginić (40.)

Arka Gdynia 2-1 Chrobry Głogów

  • 1-0 Alassane Sidibé (34.)
  • 2-0 Przemysław Stolc (64.)
  • 2-1 Robert Mandrysz (78.)

Sobota, 6 kwietnia:

Bruk-Bet Termalica Nieciecza 1-1 Zagłębie Sosnowiec

  • 0-1 Kamil Biliński (49.)
  • 1-1 Wojciech Jakubik (88.)

GKS Tychy 0-1 Wisła Płock

  • 0-1 Fabian Hiszpański (42.)

Odra Opole 0-0 Miedź Legnica

Niedziela, 7 kwietnia:

WISŁA KRAKÓW 1-3 Motor Lublin

  • 0-1 Samuel Mráz (16.)
  • 1-1 Goku (26.)
  • 1-2 Piotr Ceglarz (49.)
  • 1-3 Samuel Mráz (58.)

GKS Katowice 1-0 Lechia Gdańsk

  • 1-0 Arkadiusz Jędrych (90.)

Stal Rzeszów 2-0 Znicz Pruszków

  • 1-0 Jesús Díaz (37.)
  • 2-0 Adrian Bukowski (43.)

Poniedziałek, 8 kwietnia:

Polonia Warszawa 1-0 Resovia

  • 1-0 Bartosz Biedrzycki (80.)

Aktualna tabela:

  • 1. Arka Gdynia 26 51 43 - 25
  • 2. Lechia Gdańsk 26 50 43 - 21
  • 3. GKS Katowice 26 45 46 - 25
  • 4. Motor Lublin 26 44 36 - 31
  • 5. Górnik Łęczna 26 42 29 - 24
  • 6. GKS Tychy 26 42 32 - 29
  • 7. WISŁA KRAKÓW 26 41 48 - 32
  • 8. Wisła Płock 26 41 38 - 35
  • 9. Odra Opole 26 37 29 - 27
  • 10. Miedź Legnica 26 37 35 - 28
  • 11. Stal Rzeszów 26 32 36 - 43
  • 12. Chrobry Głogów 26 32 29 - 41
  • 13. Znicz Pruszków 26 31 20 - 30
  • 14. Bruk-Bet Termalica Nieciecza 26 30 39 - 39
  • 15. Polonia Warszawa 26 26 30 - 37
  • 16. Resovia 26 25 28 - 47
  • 17. Podbeskidzie Bielsko-Biała 26 21 20 - 41
  • 18. Zagłębie Sosnowiec 26 14 16 - 42

Źródło: wislaportal.pl

Galeria sportowa