Królowie strzelców (piłka nożna)

Z Historia Wisły

Wyobrażam sobie, że w tym temacie opiszemy po kolei strzeleckie popisy wiślackich królów strzelców, począwszy od 1927 r. Wcześniejsze statystyki tworzone z dzisiejszej perspektywy są mało wiarygodne, gdyż obejmują rozgrywki grupowe w finałach Mistrzostw Polski, w których np. Wacek Kuchar wygrywając wraz z Pogonią w dwucyfrowym stosunku z Lublinianką mógł w tym jednym meczu zapewnić sobie tytuł króla strzelców. Wisłą i Reyman takiego komfortu nie mieli, gdyż grali z bardziej wymagającymi rywalami.

Dla przykładu wklejam z swojej książki pierwszy tytuł królewski Reymana:

Henryk Reyman 1927 (37 goli)

Było to rekordowe i nie pobite do dziś osiągnięcie w lidze liczącej 13 zespołów.

Statystykę najlepszych strzelców ligowych w sezonie jako pierwszy wprowadził warszawski „Stadion”. Niemała w tym zasługa opracowującego regularnie dział piłki nożnej w tym piśmie S. Mielecha. Stało się to jednak dopiero w połowie sezonu ligowego. Numer 25 „Stadionu” donosił, że przed zakończeniem pierwszej serii spotkań prowadził w niej kierownik ataku warszawskiej Legii Łańko. Gracz ten w sposobie gry przypominał nieco Kałużę. Prezentował dobre wyszkolenie techniczne, a jego znakiem firmowym były podania prostopadłe. Nie należał jednak do piłkarzy, którzy samotnym przebojem potrafią stworzyć zagrożenie pod bramką przeciwnika. Brakowało mu także szybkiego startu do piłki. Tym niemniej uważano go obok Reymana i Kałuży za trzeciego gracza, który potrafi „z jednakową swobodą tak grać skrzydłami, jak i trójką środkową”.

Drugie miejsce zajmowali ex equo Reyman i Herbstreit z dorobkiem 11 goli. Herbstreit podówczas gracz toruńskiego TKS był piłkarzem przebojowym. Posiadał dużą intuicję strzelecką i potrafił znaleźć się w sytuacjach podbramkowych umiejętnie wykorzystując każdą nadarzającą się do strzału okazję. Tuż za nimi z dziesięcioma trafieniami plasował się Wawrzyniec Staliński - gwiazda i najskuteczniejszy strzelec poznańskiej Warty. Gracz ze względu na charakterystyczną posturę na boisku (pochylony, jak by na wpół złamany) łatwo rozpoznawalny przez kibiców. Za plecami tych snajperów znajdował się: Wacek Kuchar, uważany nie bez racji za najlepszego przebojowca; oraz Geisler - snajper z niemieckiego 1.FC - słynący z silnych plasowanych strzałów.

Początek sezonu wcale nie wróżył Reymanowi wielkich osiągnięć strzeleckich. Bowiem do meczu z Warszawianką (16.06) trafiał wprawdzie w miarę regularnie do siatki rywali, ale nigdy nie strzeli więcej jak jednej bramki w meczu. Z 10 ligowych spotkań jakie rozegrała wtedy Wisła - wystąpił w ośmiu i zdobył „tylko” 6 bramek. Pozostawał więc wyraźnie w tyle za najlepszymi strzelcami ligowymi. Szybko jednak rozwiał nadzieje tych, którzy sądzili, że podobnie jak Kałuża najlepsze lata piłkarskie ma już za sobą. W meczu z Warszawianką strzelił wszystkie bramki dla „Czerwonych”. Mecz wprawdzie do najlepszych widowisk piłkarskich nie należał, ale gole te były wyjątkowej urody. Pierwszy ligowy hat trick zaliczył już w następnym pojedynku z TKS, a Wisła rozgromiła gospodarzy aż 7:2. Smaczkiem tego meczu był pojedynek snajperski Reymana i Herbstreita. Zaczął się on pomyślnie dla Torunianina, gdyż to właśnie on strzelił pierwszą bramkę meczu. Potem jednak wyższość kapitana Wisły była wyraźna. 5 bramek strzelonych w dwu meczach miało swoją wymowę i spowodowało szybki awans Reymana w klasyfikacji najlepszych strzelców. Ostatni mecz przed letnią przerwą „Czerwoni” i Reyman nie mogli jednak zaliczyć do udanych. Wysoka przegrana z Pogonią 1:4 (26.06) i zerowe konto bramkowe „Proboszcza” mówiły same za siebie. Jak pisano celował on w tym meczu „w pięknych strzałach”, ale ze skutecznością było wyraźnie na bakier. Nie można tego było powiedzieć o Wacku Kucharze, który w tym meczu zaliczył 2 bramki. Następne dodał w wygranym meczu z Jutrzenką i szybko awansował na drugie miejsce w tabeli strzelców z 13 trafieniami. Pozostali rywale Reymana również nie próżnowali: Staliński w meczu Warty z Klubem Turystów trafił 2 razy do siatki rywali, a Łańko raz do bramki ŁKS. Tym samym Reyman spadł aż na 5 miejsce. Prowadził w tej klasyfikacji Łańko z 14 golami na koncie, drugi był Kuchar z 13, po 12 trafień mieli Staliński i Herbstreit.

Rundę rewanżową Wisła zaczęła jednak w dobrym stylu. Grała skutecznie, strzelała sporo bramek - w czym niewątpliwie spora byłą zasługa Reymana, który trafiał do bramek rywali z dokładnością szwajcarskiego zegarka. Wystarczy podać, że w kolejnych 10 spotkaniach w jakich wystąpił strzelał zawsze co najmniej jedną bramkę. Zaczął nadzwyczaj skromnie bo tylko od jednego trafienia w meczu z Czarnymi. Była to jednak niezwykle ważna bramka, gdyż dawała „Czerwonym” wygraną 3:2. Jego rywale nie zasypiali jednak gruszek w popiele i także regularnie powiększali swe bramkowe konto. Przed meczem Wisły z Warszawianką na czele znajdował się Herbstreit z 18 golami. Wyprzedzał Kuchara - 15 goli, Łańkę - 14 i Stalińskiego z Geislerem - po 13 goli. Reyman tracił więc do prowadzącego snajpera z TKS aż 6 bramek. Następne ligowe mecze przyniosły jednak prawdziwą rewolucję w tabeli, a zadecydowały o tym w dużej mierzy wysokie wygrane jakie odniosła Pogoń nad TKS 8:1 i Wisła nad Warszawianką 8:2. Pięć bramek w tym ostatnim meczu strzelił Reyman, a co równie ważne obsługiwał także celnymi podaniami swoich partnerów nie zapominając o swojej roli kierownika napadu „Czerwonych”. Dzięki tej eksplozji strzeleckiej z dorobkiem 17 goli znajdował się tuż za prowadzącymi w klasyfikacji Herbstreitem i Kucharem (po 18 bramek). Tuż za nimi plasował się Łańko po wygranej Legii z Klubem Turystów 5:2.

Jego najgroźniejsi rywale dostali jednak w następnych meczach pewnej zadyszki. Kapitan Wisły jednak nie zwalniał tempa i w kolejnym spotkaniu z Jutrzenką (7.08 7:2) znowu popisał się hat trickiem co dało mu samodzielne prowadzenie w tabeli najskuteczniejszych napastników. Nie oddał go już do końca rozgrywek. 20 bramek strzelonych w 14 meczach jakie rozegrał (była to 16 kolejka ligowa) miały swoją wymowę. Jego najgroźniejsi rywale nie potrafili nawet wykorzystać jego absencji w następnym ligowym pojedynku z Wartą nadal zachowywał przewagę 2 bramek nad Kucharem i Herbstreitem. Do tej dwójki dołączył napastnik 1.FC Geisler, który poprawił swój dorobek strzelecki po wygranej z TKS 5:2.

Przewaga Reymana nad rywalami do miana króla strzelców nie była duża i w zasadzie wystarczał jeden mecz by go wyprzedzić w klasyfikacji. W lidze bowiem nie brakowało spotkań kończących się wysokimi wynikami, w których padało więcej jak pół tuzina bramek. Do tego Reyman w meczu z Legią wykazywał „braki kondycyjne”. Nie przeszkodziło mu to strzelić jedynego gola w meczu z Legią. Mecz tem miał dodatkowy smaczek, gdyż w drużynie rywala Wisły występował Łańko, który w klasyfikacji strzelców tracił do Reymana tylko 3 bramki. Po tym spotkaniu dystans ten zwiększył się do czterech. Wysoka wygrana Legii z TKS 6:1 w następnej kolejce ligowej pozwoliła jednak Łańce na wysforowanie się na drugie miejsce w tej klasyfikacji z dorobkiem 21 bramek. Wisła w tym samym czasie pewnie pokonała Ruch 4:0, a Reyman znowu należał do głównych aktorów tego widowiska strzelając dwa gole. Łańko niezbyt długo cieszył się z wiceliderowania, gdyż w kolejnym meczu zmierzył się we Lwowie z Pogonią i Kucharem. W meczu tym Poganiacze prowadzeni do boju przez Wacka rozgnietli wprost legionistów 11:2. Łup bramkowy Kuchara pozwolił mu ponownie włączyć się do rywalizacji z Reymanem o miano najlepszego napastnika. Wacek miał na swym koncie 22 trafienia i tracił do Reymana tylko 2 bramki (kapitan Wisły w wygranym przez „Czerwonych” meczu z ŁKS trafił tylko raz i to z karnego). By jednak nie dawać zbytnich nadziei Kucharowi i Łańce w następnym pojedynku z TKS trafił do siatki osłabionego personalnie rywala aż sześciokrotnie, walnie przyczyniając się do najwyższej wygranej w historii ligowych spotkań (15:0 11.09). Miał już wtedy 30 bramek na swoim koncie, a Kuchar tylko 23. W praktyce rywalizacja o miano króla strzelców została w ten sposób rozstrzygnięta. Zostało jednak jeszcze 5 ligowych kolejek i skoro Reyman mógł w jednym meczu strzelić pół tuzina goli - mógł zrobić to także Kuchar czy Łańko. Rywale Reymana musieli jednak wykazać się wyjątkową skutecznością w ostatnich ligowych meczach i liczyć przy okazji na zapaść strzelecką Reymana. Ten jednak ani myślał oddawać pola i w następnych 5 meczach regularnie trafiał do bramek rywali Wisły zdobywając siedem goli: w meczu z Klubem Turystów jedną, z 1.FC jedną (bądź dwie). Jego rywale również starali się o zdobywanie kolejnych bramek. Lepiej wypadał w tej konfrontacji Łańko, który na 3 kolejki przed końcem rozgrywek wyprzedził Kuchara z dorobkiem 25 bramek. Po meczu Wisły z Polonią (2.10 7:1) dystans dzielący kapitana Wisły od Łańki i Kuchara jeszcze bardziej się powiększył, gdyż „Reyman jak zwykle doskonały” trafił 4-krotnie do bramki odmłodzonej Polonii. Pewnym pocieszeniem dla Kuchara był następny ligowy pojedynek, w którym Pogoń wygrała w Krakowie z świętującą już mistrzostwo Polski Wisłą 2:0. Swój ligowy popis strzelecki zakończył Reyman skromnie dodając w ostatnim meczu ligowym z Hasmoneą jedno trafienie.

Tym samym w 26 kolejkach ligowych trafiał aż 37krotnie do bramek rywali co jest rekordem do dziś niepobitym i mało na to wskazuje, by ktokolwiek poprawił ten rezultat. Dodać należy, że strzelił tyle bramek w zaledwie 23 spotkaniach (w 3 meczach z różnych powodów nie mógł wystąpić). Mógł strzelić znacznie więcej ale nie wykorzystał 3 z 5 rzutów karnych (22.05 z Wartą, 18.09 Klubem Turystów i Hasmoneą w ostatnim ligowym meczu). Należałoby w zasadzie jeszcze uwzględnić strzelonego karnego do pustej bramki w pamiętnym meczu z 1.FC w Katowicach. Jednak w większości relacji z tego meczu nie wspomina się o tym fakcie, a spotkanie to zweryfikowano jako wygraną Wisły 2:0 (nie uwzględniając tym samym drugiej bramki strzelonej przez Reymana).

Zdecydowanie lepiej radził sobie z wykonywaniem jedenastek inny as Wisły - Adamek, choć i jemu zdarzały się pudła. Reyman bramki w zasadzie zdobywał z każdej pozycji i każdą dozwoloną częścią ciała - z jednym małym wyjątkiem, nie trafił ani razu do siatki rywala głową. Jak zwykle popisowo zdobywał bramki z rzutów wolnych, a jego silne plasowane strzały sprawiały sporą trudność bramkarzom (przynajmniej raz piłka po jego strzale trafiła w poprzeczkę -29.05 z 1.FC, a w meczu z Polonią bramkarz nie był w stanie utrzymać na piersi mocno bitej piłki - podobnie w spotkaniu z Warszawianką - 31.07 - piłka po jego strzale wysuwa się bramkarzowi z rąk i wpada do siatki). Podobnie zresztą było po jego samotnych przebojach „przez obronę” kiedy to strzelał swymi „niechybnymi bombami bramki”. Potrafił się również dobrze i przytomnie zachowywać w zamieszaniu podbramkowym, kierując ostrymi strzałami piłki do bramki rywali (np. w meczu z Jutrzenką 7.08 i Legią 21.08). Najwięcej jednak goli strzelał z centr skrzydłowych: Adamka i Balcera. Przy czym więcej asyst zaliczył ten pierwszy. Akcje skrzydłami prowadzone przez Reymana były zresztą jego znakiem firmowym, a piłki wracające do niego po strzałach jego przyjaciół z reguły trafiały w „światło bramki”. Nic dziwnego, że z czasem nie bez racji pisano, że „H. Reyman po złożeniu, jeżeli są tylko centry lub auty wolne, powiększa sobie rekord goli”. Co jednak równie ważne sam potrafił także wyrabiać partnerom pozycje do strzałów, łącząc niebywałą skuteczność z dużą ilością zaliczonych asyst bramkowych.


Walerian Kisieliński 1931 (24 gole)

Artur Woźniak 1933 (19 goli)

Artur Woźniak 1937 (12 goli)

Józef Kohut 1948 (31 goli)

Zdzisław Kapka 1974 (15 goli)

Kazimierz Kmiecik 1976 (20 goli)

Kazimierz Kmiecik 1978 (15 goli)

Kazimierz Kmiecik 1979 (17 goli)

Kazimierz Kmiecik 1980 (24 gole)

Tomasz Dziubiński 1991 (21 goli)

Tomasz Frankowski 1999 (21 goli)

Tomasz Frankowski 2001 (18 goli)

Maciej Żurawski 2002 (21 goli),

Maciej Żurawski 2004 (20 goli)

Tomasz Frankowski 2005 (25 goli)

Paweł Brożek 2008 (23 gole)