Marian Machowski

Z Historia Wisły

(Różnice między wersjami)
Linia 117: Linia 117:
''Pogrubiono występ Machowskiego jako Wiślaka.
''Pogrubiono występ Machowskiego jako Wiślaka.
-
===Wspomnienia===
+
==Wspomnienia==
 +
===Mariana Machowskiego===
"W dorosłej kadrze zagrałem jeden jedyny raz - we Wrocławiu, gdy Polska przegrała z Bułgarią. Na zgrupowaniu oprócz mnie był jeszcze jeden piłkarz z Krakowa. Większość piłkarzy była ze Śląska. Doznaliśmy małego szoku: na boisku taki Brychczy praktycznie piłki nie podawał. Poza boiskiem jakakolwiek integracja z piłkarzami klubów śląskich nie wchodziła w rachubę. Gdy grali w skata, a ja zapytałem, o co dokładnie w tej grze chodzi, odpowiadali po niemiecku, językiem niemieckim zresztą pomiędzy sobą cały czas operowali. Jak [[Henryk Reyman|Reyman]] powiedział Pohlowi "Powinieneś być dumny, że masz tego orła", to on odpowiedział "Co on mi pier**** o tym Adlerze". To tego typu zawodnicy byli. [...]<br>
"W dorosłej kadrze zagrałem jeden jedyny raz - we Wrocławiu, gdy Polska przegrała z Bułgarią. Na zgrupowaniu oprócz mnie był jeszcze jeden piłkarz z Krakowa. Większość piłkarzy była ze Śląska. Doznaliśmy małego szoku: na boisku taki Brychczy praktycznie piłki nie podawał. Poza boiskiem jakakolwiek integracja z piłkarzami klubów śląskich nie wchodziła w rachubę. Gdy grali w skata, a ja zapytałem, o co dokładnie w tej grze chodzi, odpowiadali po niemiecku, językiem niemieckim zresztą pomiędzy sobą cały czas operowali. Jak [[Henryk Reyman|Reyman]] powiedział Pohlowi "Powinieneś być dumny, że masz tego orła", to on odpowiedział "Co on mi pier**** o tym Adlerze". To tego typu zawodnicy byli. [...]<br>
Poza tym byłem powołany jeszcze do drugiej reprezentacji na mecz Polska - Francja w Łodzi. Miało to miejsce w któreś "-lecie" Wisły. Biała Gwiazda miała zagrać z Dynamo Moskwa. [Chodzi o [[1956.09.30 Wisła Kraków - Dynamo Moskwa 2:5| mecz na jubileusz 50-lecia]] - przyp. Historia Wisły] Działacze oznajmili mi krótko "nie pojedziesz". A ja na to, że jak nie pojadę, to oni mnie już więcej nie powołają. I tak też się stało. Ale człowiek wówczas niewiele miał do powiedzenia - była zależność od decydentów i wszyscy ją czuliśmy."<br>
Poza tym byłem powołany jeszcze do drugiej reprezentacji na mecz Polska - Francja w Łodzi. Miało to miejsce w któreś "-lecie" Wisły. Biała Gwiazda miała zagrać z Dynamo Moskwa. [Chodzi o [[1956.09.30 Wisła Kraków - Dynamo Moskwa 2:5| mecz na jubileusz 50-lecia]] - przyp. Historia Wisły] Działacze oznajmili mi krótko "nie pojedziesz". A ja na to, że jak nie pojadę, to oni mnie już więcej nie powołają. I tak też się stało. Ale człowiek wówczas niewiele miał do powiedzenia - była zależność od decydentów i wszyscy ją czuliśmy."<br>
Cytat za: Forza Wisła, numer 23 (40), marzec 2008, Z cyklu "Legendy Białej Gwiazdy" - wywiad z Marianem Machowskim.
Cytat za: Forza Wisła, numer 23 (40), marzec 2008, Z cyklu "Legendy Białej Gwiazdy" - wywiad z Marianem Machowskim.
-
 
+
===Kazimierza Kościelnego===
 +
HW: A z kolei Marian Machowski - to też dość niezwykłe, a w obecnych czasach chyba w ogóle nie spotykane – doktorat na AGH i udana kariera naukowa…<br>
 +
KK:'' Tak, ale wie pan jak to wszystko zaowocowało z początku. To było tak: on mieszkał na Skawińskiej, z matką i z młodszym bratem. Ja tam byłem jego, można powiedzieć, bliższym kolegom takim wtedy. On wprawdzie tam do tych naszych rozrywkowiczów troszkę doskakiwał, no ale… Była taka sytuacja, że tak: [[Włodzimierz Kościelny|mój kuzyn]] chodził na Akademię Górniczą, [[Zbigniew Kotaba|Kotaba]] - na Akademię Górniczą, [[Wiesław Gamaj|Gamaj]] – na Wyższą Szkołę Wychowania Fizycznego, nie mówiąc o [[Leszek Snopkowski|Snopkowskim]], który skończył prawo. A on po prostu jak to się mówi, był zaniedbany pod tym względem, nie wiem czy nawet miał maturę – nie jestem na 100 procent przekonany. Ale on był bardzo ambitny, i ponieważ oni tak go traktowali troszkę „per noga” jak to się mówi, no to on nagle zapałał jakąś ochotą do rozpoczęcia jakiejś nauki. A ponieważ był tak dość blisko z takim działaczem – Mieciem Kogutkiem, który w radzie seniorów do tej pory jest u nas – i on miał takie dojścia. Bo wie pan, wtedy była taka organizacja – Walka Młodych – i tam można było w szybkim tempie tę swoją edukację podciągnąć. No i on mu tam pozałatwiał, tu, tego… Śmiali się przez całe lata jeszcze, że Kogutek za niego zdał egzaminy i w ogóle… Ale chłopak, jak by nie było, zawziął się, no i na tą Akademię Górniczą się dostał, jak pamiętam to kopalnia odkrywkowa, czy coś. No i zrobił ten doktorat. Także naprawdę chciał pokazać, że on nie „wypadł tam spod ogona”. No i tak samo treningi – był ambitny, miał bardzo dobre uderzenie – to był obok Kawuli, powiedzmy Gamaja, najsilniejsze uderzenie mieli w tym okresie w drużynie. Jemu pasował bardzo ten trening - w przeciwieństwie do mnie czy do [[Ryszard Budka|Rysia Budki]] – [[Artur Woźniak|Artura Woźniaka]]. Bo on był typowy wytrzymałościowiec. Także jak dorwał, pamiętam, z piłką – któryś mecz my grali – od połowy boiska poszedł na przebój tak na pozycję prawego łącznika, bo ja grałem na prawym łączniku wtedy, jak przyłożył w róg to piłka zatrzymała się na tym łuku między siatką, bramkarz się tylko popatrzył. Z tym że w późniejszym okresie troszkę miał obniżkę formy. Jak Artur odszedł przyszedł wtedy ten trener węgierski Kosa – to był właśnie ten trening który mi odpowiadał, a jemu może mniej, bo nie było tej wytrzymałości takiej. Z tym że grał jeszcze. Potem przyszedł Finek po Kosy, no i z początku była rewelacja, bo to był trener który potrafił zrobić kondycję jak na owe czasy bardziej nowoczesną. Biegało się właśnie tam takie interwałowe kawałeczki, to pamiętam że na przykład biegałem z Machowskim stumetrówki, ale nie tak na rekord Bolda, tylko tak na trzy czwarte. Ale to chodziło o to, żeby szybko wracać z powrotem. No to jak my biegli powiedzmy te sto metrów i mieliśmy momentalnie za moment wracać, to ja odetchnąłem sobie dwa, trzy razy i biegłem bez niczego, a on nie mógł tchu złapać przez chwilę. No to jest typowy właśnie wytrzymałościowiec. I tacy byli właśnie Władek Kawula, Monica…<br>
 +
''No i tam powiedzmy nie za bardzo przepadał za nim trener Finek. Bo prywatnie mówiąc, on lubił czasem coś powiedzieć za dużo o kimś, jakimś zawodniku tym, tamtym. A tamten tego nie znosił, odstawił go momentalnie. No ale był dobrym zawodnikiem. Myśmy nawet razem – bo jeszcze jak Matyas nas trenował, to pytał się Matyasa, jakby tak jeszcze dodatkowo inicjatywę, coś potrenować, no to on mówi, żeby taką małą piłeczką, żeby odbijać powiedzmy. I on tam załatwił na Skawińskiej – tam była szkoła podstawowa u Tercjana, tam mu dali miesięcznie parę groszy, no i na tej sali my tam piłeczkę odbijali razem.
[[Grafika:PS 1977-03-11a.jpg|right|thumb|200px]]
[[Grafika:PS 1977-03-11a.jpg|right|thumb|200px]]

Wersja z dnia 20:33, 29 paź 2009

Marian Józef Machowski
Informacje o zawodniku
kraj Polska
urodzony 01.10.1932, Kraków
wzost/waga 176/72
pozycja pomocnik
reprezentacja 1A
Kariera klubowa
Sezon Drużyna Mecze Gole
1946-1949 Nadwiślan
1950-1963 Wisła Kraków 182 51
1963 Eagles Chicago
W rubryce Mecze/Gole najpierw podana jest statystyka z meczów ligowych, a w nawiasie ze wszystkich meczów oficjalnych.

Spis treści

Mecz w Reprezentacji Polski

Marian Machowski wystąpił tylko w jednym meczu Reprezentacji Polski. 26 sierpnia 1956 roku Polska przegrała z Bułgarią we Wrocławiu 1:2. Machowski wypadł poprawnie, ale do Kadry już nie wrócił. Jego jedyny występ tak ocenił Przegląd Sportowy: "Niewątpliwie interesuje wszystkich debiut naszych dwóch skrzydłowych: seniora Machowskiego na prawej stronie i juniora Nowaka na lewej. Do przerwy obaj byli częściej zatrudniani, obaj chcieli grać, a przede wszystkim iść do przodu. Lepiej, znacznie lepiej robił to junior, jakkolwiek ciążyła na nim bardzo świadomość wielkiego debiutu. Miał znacznie mniej okazji do strzału, niż jego kolega z prawej flanki, ale też zepsuł mniej piłek od niego." Wspomniane okazje Machowskiego do oddania strzałów miały miejsce między innymi w 11 i 12 minucie: "po ładnych wypuszczeniach Kowala Machowski oddał dwa silne strzały obronione z trudem przez Najdenowa". Później jednak Polska przestała grać skrzydłami i Machowski nie miał już tylu okazji do wykazania się. "A szkoda, bo zarówno Machowski jak i Nowak spisywali się nieźle". (Wszystkie cytaty z PS nr 102/1956)

  • 1956-08-26 Polska-Bułgaria 1:2, mecz towarzyski

Pogrubiono występ Machowskiego jako Wiślaka.

Wspomnienia

Mariana Machowskiego

"W dorosłej kadrze zagrałem jeden jedyny raz - we Wrocławiu, gdy Polska przegrała z Bułgarią. Na zgrupowaniu oprócz mnie był jeszcze jeden piłkarz z Krakowa. Większość piłkarzy była ze Śląska. Doznaliśmy małego szoku: na boisku taki Brychczy praktycznie piłki nie podawał. Poza boiskiem jakakolwiek integracja z piłkarzami klubów śląskich nie wchodziła w rachubę. Gdy grali w skata, a ja zapytałem, o co dokładnie w tej grze chodzi, odpowiadali po niemiecku, językiem niemieckim zresztą pomiędzy sobą cały czas operowali. Jak Reyman powiedział Pohlowi "Powinieneś być dumny, że masz tego orła", to on odpowiedział "Co on mi pier**** o tym Adlerze". To tego typu zawodnicy byli. [...]
Poza tym byłem powołany jeszcze do drugiej reprezentacji na mecz Polska - Francja w Łodzi. Miało to miejsce w któreś "-lecie" Wisły. Biała Gwiazda miała zagrać z Dynamo Moskwa. [Chodzi o mecz na jubileusz 50-lecia - przyp. Historia Wisły] Działacze oznajmili mi krótko "nie pojedziesz". A ja na to, że jak nie pojadę, to oni mnie już więcej nie powołają. I tak też się stało. Ale człowiek wówczas niewiele miał do powiedzenia - była zależność od decydentów i wszyscy ją czuliśmy."
Cytat za: Forza Wisła, numer 23 (40), marzec 2008, Z cyklu "Legendy Białej Gwiazdy" - wywiad z Marianem Machowskim.

Kazimierza Kościelnego

HW: A z kolei Marian Machowski - to też dość niezwykłe, a w obecnych czasach chyba w ogóle nie spotykane – doktorat na AGH i udana kariera naukowa…
KK: Tak, ale wie pan jak to wszystko zaowocowało z początku. To było tak: on mieszkał na Skawińskiej, z matką i z młodszym bratem. Ja tam byłem jego, można powiedzieć, bliższym kolegom takim wtedy. On wprawdzie tam do tych naszych rozrywkowiczów troszkę doskakiwał, no ale… Była taka sytuacja, że tak: mój kuzyn chodził na Akademię Górniczą, Kotaba - na Akademię Górniczą, Gamaj – na Wyższą Szkołę Wychowania Fizycznego, nie mówiąc o Snopkowskim, który skończył prawo. A on po prostu jak to się mówi, był zaniedbany pod tym względem, nie wiem czy nawet miał maturę – nie jestem na 100 procent przekonany. Ale on był bardzo ambitny, i ponieważ oni tak go traktowali troszkę „per noga” jak to się mówi, no to on nagle zapałał jakąś ochotą do rozpoczęcia jakiejś nauki. A ponieważ był tak dość blisko z takim działaczem – Mieciem Kogutkiem, który w radzie seniorów do tej pory jest u nas – i on miał takie dojścia. Bo wie pan, wtedy była taka organizacja – Walka Młodych – i tam można było w szybkim tempie tę swoją edukację podciągnąć. No i on mu tam pozałatwiał, tu, tego… Śmiali się przez całe lata jeszcze, że Kogutek za niego zdał egzaminy i w ogóle… Ale chłopak, jak by nie było, zawziął się, no i na tą Akademię Górniczą się dostał, jak pamiętam to kopalnia odkrywkowa, czy coś. No i zrobił ten doktorat. Także naprawdę chciał pokazać, że on nie „wypadł tam spod ogona”. No i tak samo treningi – był ambitny, miał bardzo dobre uderzenie – to był obok Kawuli, powiedzmy Gamaja, najsilniejsze uderzenie mieli w tym okresie w drużynie. Jemu pasował bardzo ten trening - w przeciwieństwie do mnie czy do Rysia BudkiArtura Woźniaka. Bo on był typowy wytrzymałościowiec. Także jak dorwał, pamiętam, z piłką – któryś mecz my grali – od połowy boiska poszedł na przebój tak na pozycję prawego łącznika, bo ja grałem na prawym łączniku wtedy, jak przyłożył w róg to piłka zatrzymała się na tym łuku między siatką, bramkarz się tylko popatrzył. Z tym że w późniejszym okresie troszkę miał obniżkę formy. Jak Artur odszedł przyszedł wtedy ten trener węgierski Kosa – to był właśnie ten trening który mi odpowiadał, a jemu może mniej, bo nie było tej wytrzymałości takiej. Z tym że grał jeszcze. Potem przyszedł Finek po Kosy, no i z początku była rewelacja, bo to był trener który potrafił zrobić kondycję jak na owe czasy bardziej nowoczesną. Biegało się właśnie tam takie interwałowe kawałeczki, to pamiętam że na przykład biegałem z Machowskim stumetrówki, ale nie tak na rekord Bolda, tylko tak na trzy czwarte. Ale to chodziło o to, żeby szybko wracać z powrotem. No to jak my biegli powiedzmy te sto metrów i mieliśmy momentalnie za moment wracać, to ja odetchnąłem sobie dwa, trzy razy i biegłem bez niczego, a on nie mógł tchu złapać przez chwilę. No to jest typowy właśnie wytrzymałościowiec. I tacy byli właśnie Władek Kawula, Monica…
No i tam powiedzmy nie za bardzo przepadał za nim trener Finek. Bo prywatnie mówiąc, on lubił czasem coś powiedzieć za dużo o kimś, jakimś zawodniku tym, tamtym. A tamten tego nie znosił, odstawił go momentalnie. No ale był dobrym zawodnikiem. Myśmy nawet razem – bo jeszcze jak Matyas nas trenował, to pytał się Matyasa, jakby tak jeszcze dodatkowo inicjatywę, coś potrenować, no to on mówi, żeby taką małą piłeczką, żeby odbijać powiedzmy. I on tam załatwił na Skawińskiej – tam była szkoła podstawowa u Tercjana, tam mu dali miesięcznie parę groszy, no i na tej sali my tam piłeczkę odbijali razem.