Stanisław Adamczyk

Z Historia Wisły

(Różnice między wersjami)
Linia 111: Linia 111:
| suma bramek = 34(40)
| suma bramek = 34(40)
}}
}}
-
 
'''Stanisław Adamczyk''' – urodzony 5 maja 1933 roku w Krakowie, wychowanek Wisły Kraków (1947-60), występujący w jej barwach na pozycji środkowego napastnika. W latach 1954-60 rozegrał w Wiśle 7 sezonów, grając w 93 meczach strzelając 34 bramki. Znany z mocnego uderzenia i świetnej gry głową. Z zawodu urzędnik.
'''Stanisław Adamczyk''' – urodzony 5 maja 1933 roku w Krakowie, wychowanek Wisły Kraków (1947-60), występujący w jej barwach na pozycji środkowego napastnika. W latach 1954-60 rozegrał w Wiśle 7 sezonów, grając w 93 meczach strzelając 34 bramki. Znany z mocnego uderzenia i świetnej gry głową. Z zawodu urzędnik.
==Ważna postać Wisły w latach 50-tych==
==Ważna postać Wisły w latach 50-tych==
Linia 128: Linia 127:
==Końcówka kariery==
==Końcówka kariery==
W 1960 roku Stanisław Adamczyk utracił miejsce w pierwszym składzie. Wystąpił tylko w 8 meczach, zdobywając jedną – pożegnalną – bramkę. Jeszcze w tym samym roku trafił do BKS Stal Bielsko-Biała, gdzie rok później, w młodym jeszcze wieku, zakończył karierę.
W 1960 roku Stanisław Adamczyk utracił miejsce w pierwszym składzie. Wystąpił tylko w 8 meczach, zdobywając jedną – pożegnalną – bramkę. Jeszcze w tym samym roku trafił do BKS Stal Bielsko-Biała, gdzie rok później, w młodym jeszcze wieku, zakończył karierę.
-
 
-
==Źródła==
 
-
*[["Wisła Kraków. Kolekcja klubów.Tom 3.Encyklopedia Piłkarska Fuji", Andrzej Gowarzewski (1996)| A. Gowarzewski Kolekcja Klubów – Wisła, GiA Katowice 1996]]
 
-
*[[Kazimierz Kościelny, wywiad 16.09.2009|Wywiad z Kazimierzem Kościelnym dla Portalu Historia Wisły]]
 
==Wspomnienia==
==Wspomnienia==
Linia 139: Linia 134:
KK: - ''Odczarował! Tak, tak było dokładnie w prasie podane, że odczarował. A oprócz tego widzi pan, graliśmy – to była rewelacyjna nasza wiosna, za Artura jak przyszedł – zwycięstwo za zwycięstwem. Przyjechał Górnik Zabrze i przegrał, dostał „siódemkę”. Stasiu Adamczyk strzelił trzy bramki czy cztery nawet chyba wtedy.<br>
KK: - ''Odczarował! Tak, tak było dokładnie w prasie podane, że odczarował. A oprócz tego widzi pan, graliśmy – to była rewelacyjna nasza wiosna, za Artura jak przyszedł – zwycięstwo za zwycięstwem. Przyjechał Górnik Zabrze i przegrał, dostał „siódemkę”. Stasiu Adamczyk strzelił trzy bramki czy cztery nawet chyba wtedy.<br>
{{Seealso|Kazimierz Kościelny, wywiad 16.09.2009}}
{{Seealso|Kazimierz Kościelny, wywiad 16.09.2009}}
 +
 +
 +
==Źródła==
 +
*[["Wisła Kraków. Kolekcja klubów.Tom 3.Encyklopedia Piłkarska Fuji", Andrzej Gowarzewski (1996)| A. Gowarzewski Kolekcja Klubów – Wisła, GiA Katowice 1996]]
 +
*[[Kazimierz Kościelny, wywiad 16.09.2009|Wywiad z Kazimierzem Kościelnym dla Portalu Historia Wisły]]
 +
[[Kategoria:Zawodnicy (piłka nożna)|Adamczyk Stanisław ]]
[[Kategoria:Zawodnicy (piłka nożna)|Adamczyk Stanisław ]]

Wersja z dnia 14:15, 28 cze 2010

Stanisław Adamczyk
Informacje o zawodniku
kraj Polska
urodzony 21 lutego 1933, Kraków
wzost/waga 182 cm / 80 kg
pozycja środkowy napastnik
przebieg kariery Wisła Kraków 1947-60
BKS Stal Bielsko-Biała 1960-61
Kariera klubowa
Sezon Drużyna Mecze Gole
1954 Wisła Kraków 9 2
1955 Wisła Kraków 10 0
1956 Wisła Kraków 18(21) 6(12)
1957 Wisła Kraków 4 0
1958 Wisła Kraków 22 17
1959 Wisła Kraków 22 8
1960 Wisła Kraków 8 1
Suma   93(96) 34(40)
W rubryce Mecze/Gole najpierw podana jest statystyka z meczów ligowych, a w nawiasie ze wszystkich meczów oficjalnych.

Stanisław Adamczyk – urodzony 5 maja 1933 roku w Krakowie, wychowanek Wisły Kraków (1947-60), występujący w jej barwach na pozycji środkowego napastnika. W latach 1954-60 rozegrał w Wiśle 7 sezonów, grając w 93 meczach strzelając 34 bramki. Znany z mocnego uderzenia i świetnej gry głową. Z zawodu urzędnik.

Spis treści

Ważna postać Wisły w latach 50-tych

Stanisław Adamczyk był wychowankiem Wisły – treningi w niej podjął w 1947 roku. Po siedmiu latach szkolenia duet trenerski Skoraczyński-Gracz uznał go za gotowego do debiutu w pierwszej drużynie. Adamczyk debiutował na ligowych boiskach w Warszawie, w meczu z CWKS, 19 września 1954 roku. Wystąpił wtedy jako prawy łącznik, a więc na pozycji, na której do 1953 roku grywał sam Messu-Gracz. Połowa lat 50 to okres, gdy coraz częściej młodzi zawodnicy zastępowali zawodników z mistrzowskiej drużyny Kuchynki, powoli odchodzących na piłkarską emeryturę. Przegląd Sportowy oceniał, że Adamczyk zadebiutował „udanie”. „Wydaje się że zdał on w Warszawie egzamin ligowy” – pisano (PS nr 78/1954 str.3), mimo porażki 1:0.
Mecz ten był początkiem serii trzech porażek Wisły bez zdobyczy bramkowej – Stanisław Flanek wspominał po latach, że to także ta niemoc strzelecka skłoniła jego, Kohuta i Mamonia do zakończenia kariery. Złą passę przełamał właśnie Adamczyk, 17 września trafił główką do bramki Polonii Bytom. W ostatnim meczu sezonu z Lechem dołożył jeszcze jedną „główkę” – wkrótce takie strzały stały się jego znakiem firmowym.
W sezonach 1955 i 1957 Adamczyk zanotował tylko sporadyczne występy (odpowiednio 7 i 4, bez zdobytych bramek), ale w pozostałych latach w koszulce z Białą Gwiazdą był podstawowym zawodnikiem. Dość powiedzieć, że w 1956 opuścił tylko 4 mecze ligowe, w 1958 i 1959 – ani jednego! Tym samym między 16 marca 1958 a 15 listopada 1959 Stanisław Adamczyk wystąpił w 44 kolejnych meczach ligowych Wisły. Był też wtedy najlepszym strzelcem w drużynie (25 bramek w omawianym okresie). Nie ma więc przesady w stwierdzeniu, że Adamczyk był najważniejszym zawodnikiem Wisły pod koniec lat 50. Szkoda jedynie, że wysoka forma nie zaprocentowała powołaniami do kadry.

Wysoki, silny, sprytny

Stanisław Adamczyk jak na piłkarza z lat 50 był bardzo wysoki i postawny – przy 180 centymetrach wzrostu ważył 80 kilogramów. Tajniki strategii Wisły, polegającej na jak najlepszym wykorzystaniu warunków fizycznych Adamczyka, zdradza Kazimierz Kościelny, ówczesny skrzydłowy. Kościelny był odpowiedzialny za dogrywanie piłki i wrzuty w pole karne, w tym także egzekwowanie rzutów rożnych. Stanisław Adamczyk ustawiał się w takiej sytuacji tuż przed polem karnym, Kościelny zaś kierował dośrodkowanie pomiędzy 11 a 16 metr. Adamczyk miał akurat wystarczająco miejsca, by wziąć krótki rozbieg i mocno uderzyć piłkę głową. Jak widać strategia była prosta, ale bardzo skuteczna – z tej dość dalekiej jak na strzał głową odległości zdobywała Wisła sporo bramek. Środkowy napastnik Wisły zasłużył sobie na miano prawdziwego króla „główek” (tak tytułuje go Andrzej Gowarzewski).
Jednak nie sam wzrost decydował o skuteczności Adamczyka. Napastnik ten potrafił się sprytnie ustawić, wyczekać na odpowiedni moment i przechytrzyć obrońców w sposób, którego się nie spodziewali. W wielu relacjach prasowych dziennikarze zwracali uwagę na opanowanie Adamczyka. Przytoczyć można przykład z 20 kolejki sezonu 1954: po strzale Kotaby piłka trafiła w poprzeczkę, „Do odbitej piłki doskoczył Adamczyk i główką posłał ją w róg siatki Paczkowskiego. Trzeba przy tym podkreślić spokój młodego zawodnika, którego nie zdeprymowało nawet to, że trójka kolejarzy „siedziała mu na karku”. Spokojnie przeczekał, aż piłka znalazła się z najlepszej pozycji do główkowania, a wtedy włożył w strzał całą siłę i precyzję” (cytat za PS nr 99/1954, str. 4). Podobnym sprytem wykazał się Adamczyk 18 marca 1956, na starcie sezonu, w meczu z Polonią Bydgoszcz. „Tysiące widzów śledzących rozgrywany w blaskach popołudniowego słońca mecz znalazły również wiele powodów do zadowolenia. Pierwszym z nich było zasłużone zwycięstwo gospodarzy, którzy wzrastającą z minuty na minutę przewagę zaznaczyli w ostatnich 20 min. meczu dwoma bramkami. Pierwsza z nich to klasyczny przykład prawidłowego zaatakowania bramkarza w momencie, gdy ten kozłuje piłkę. Wybił mu ją sprytnie Adamczyk, posyłając do nieobstawionego Gamaja, który z bliska załatwił resztę” – relacjonował Przegląd Sportowy (PS nr 34/1956, str. 4).
Inna piłkarska cecha Adamczyka to mocny strzał. Tutaj znów przytoczyć można wspomnienia Kazimierza Kościelnego, który zwracał uwagę, że Adamczyk miał dużą stopę i potrafił ją z odpowiednią siłą przyłożyć. Zbierał za to pochwały od Mieczysława Gracza.

Najlepsze mecze

Na potwierdzenie tych wszystkich sportowych walorów Adamczyka Kościelny przywołuje mecz z Lechią Gdańsk z 3 maja 1959. Gdańszczanie byli wtedy nazywani Murarzami. Miało to wtedy sens nie tylko dosłowny (Lechia należała do pionu Budowlanych), ale i metaforyczny, gdyż drużyna z Wybrzeża w kilku kolejnych meczach przed potyczką z Wisłą nie pozwoliła strzelić sobie bramki. W Krakowie Adamczyk odczarował bramkę Lechii w pół godziny: „I przyjechali tu do nas do Krakowa, akurat zdarzył się róg, no i ja właśnie uderzyłem tę piłkę w ten sposób co panu mówię – Staszek wyskoczył, palną głową, jeden-zero. Potem znowu z akcji przyłożył tą swoją długą stopę: dwa-zero. No i tak się to skończyło.” – opowiada Kazimierz Kościelny.
W pamięci Adamczyka na pewno dobrze zapisała się wiosna 1956 roku. Wisła niespodziewanie prowadziła wtedy w lidze i co rusz pokonywała w pięknym stylu faworytów. Punktem kulminacyjnym był pogrom Górnika Zabrze, aż 7:1! Adamczyk w ciągu pierwszych 25 minut drugiej połowy ustrzelił hat-trick.
Udało mu się to po raz kolejny w tamtym sezonie: dwa miesiące wcześniej w meczu Pucharu Polski trzy bramki strzelił Kolejarzowi Kluczborg.

Końcówka kariery

W 1960 roku Stanisław Adamczyk utracił miejsce w pierwszym składzie. Wystąpił tylko w 8 meczach, zdobywając jedną – pożegnalną – bramkę. Jeszcze w tym samym roku trafił do BKS Stal Bielsko-Biała, gdzie rok później, w młodym jeszcze wieku, zakończył karierę.

Wspomnienia

Wspomnienia Kazimierza Kościelnego:
KK: Stasiu Adamczyk... Wie pan on na te czasy to był wysoki, bo on miał coś metr osiemdziesiąt dwa – coś koło tego. Świetny był strzelec, Gracz go chwalił, że ma znakomite uderzenie. On miał stopę – nie tak jak Mieciu Gracz, bo Mieciu miał krótką stopę – a Staszek Adamczyk miał dłuższą, ale miał uderzenie takie naprawdę czyste, soczyste, a szczególnie dobrze bardzo grał głową – i strzelał bramki. Z tym że myśmy się na przykład z nim umawiali – bo ja później grałem na skrzydle (wtedy tam mi się najlepiej grało i to była moja pozycja – to on stał tak mniej więcej na linii szesnastki a ja wrzucałem mu piłkę z rogu między punkt karny a szesnastkę. I on robił trzy kroki czy coś i uderzał głową. I wtedy właśnie to na tyle miało swoje racje, że przeważnie – widzi pan jak teraz są ustawieni obrońcy i napastnicy: wszyscy stoją obok siebie w polu karnym, no to właściwie każdy jest pokryty i rzadko który dochodzi do uderzenia głową, a jeszcze jak ten bijący nie potrafi tej piłki odpowiednio rzucić łukiem to odbijają ją i nic się nie dzieje. Jest pięć rogów, dziesięć rogów i nie ma bramki. Ale on strzelał. Taka była sytuacja, że przyjechała tutaj Lechia Gdańsk, to byli nazywani „Murarze”. Tam bronił Gronowski, a drugi na skrzydle jego brat Robert grał, no i postać czołowa, najlepszy ich zawodnik – Korek. I oni nie stracili – nie pamiętam – w czterech czy pięciu metrach w ogóle bramki. I przyjechali tu do nas do Krakowa, akurat zdarzył się róg, no i ja właśnie uderzyłem tę piłkę w ten sposób co panu mówię – Staszek wyskoczył, palną głową, jeden-zero. Potem znowu z akcji przyłożył tą swoją długą stopę: dwa-zero. No i tak się to skończyło.
HW: - Czyli odczarował…
KK: - Odczarował! Tak, tak było dokładnie w prasie podane, że odczarował. A oprócz tego widzi pan, graliśmy – to była rewelacyjna nasza wiosna, za Artura jak przyszedł – zwycięstwo za zwycięstwem. Przyjechał Górnik Zabrze i przegrał, dostał „siódemkę”. Stasiu Adamczyk strzelił trzy bramki czy cztery nawet chyba wtedy.



Źródła