1923.09.09 Wisła Kraków - Warta Poznań 1:1

Z Historia Wisły

1923.09.09, Mistrzostwa Polski, 4. kolejka, Kraków, Stadion Wisły,
[[Grafika:|150px]] Wisła Kraków 1:1 (0:0) Warta Poznań [[Grafika:|150px]]
widzów: 6.000
sędzia: Grabowski
Bramki
Mieczysław Balcer 52'

1:0
1:1

90' Einbacher
Wisła Kraków
2-3-5
Mieczysław Wiśniewski
Kazimierz Kaczor
Marian Markiewicz
Stanisław Stopa
Stefan Śliwa
Marian Majcherczyk
Józef Adamek
Władysław Krupa
grafika:cz.jpg32' Henryk Reyman
Władysław Kowalski
Mieczysław Balcer

trenet: brak
Warta Poznań
Rogi: 1:4. Henryk Reyman niesłusznie został wyrzucony z boiska.

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl


Relacje prasowe

Tygodnik Sportowy nr 32

Mecz na nienajwyższym poziomie. Ostra gra od początku o zwycięstwo. Warta lekko przeważała do przerwy (szczególnie w linii ataku i pomocy). Po pierwszym kwadransie do ataku rusza Wisła: "Reyman prowadzi swych partnerów do niebezpiecznych ataków". Sytuacje z obu stron niewykorzystane, Wisła gra ostro, w jednym (przypadkowym) z starć lewego obrońcy Warty "z Reymanem [...] zielony z krzykiem pada na ziemię", symuluje ciężką kontuzję i sędzia dopiero po pewnym czasie "zdecydował się wykluczyć Reymana, co było zupełnie nieuzasadnionem i formalnie niedopuszczalnem, gdyż wykluczenie mogło, lub winno nastąpić bezpośrednio po gwizdku, ale nie po dyktandzie galerji i graczy, nie mówiąc już, że na rozstrzygającym meczu mistrzowskim nie wyklucza się solidnego zresztą gracza, stanowiącego ostoję partji, bez żadnego upomnienia, tembardziej, że gracz, rzekomo silnie i niebezpiecznie skontuzjowany, za kilka chwil wstał i grał bez przeszkody [...] aż do końca zawodów. Wykluczenie Reymana zdecydowało de facto o wyniku i pozbawiło Wisłę zasłużonego zwycięstwa, o czem świadczy przebieg gry II. połowy i całkowita przewaga Wisły, grającej z brawurą i ambicją w 10-ciu aż do samego końca". Gola dla Wisły strzelił ze spalonego Balcer w I. kwadransie II poł.). Gol dla Warty padł po wątpliwym rzucie rożnym w ostatniej minucie meczu (strzał głową Einbachera). Huraganowe ataki Wisły w ostatnich sekundach nie przynoszą bramkowego rezultatu. "Wisła niezasłużenie odpada z finału. Krakowska klasa doznała ponownie śmiertelnego ciosu. Tym razem pochodził on z Warszawy". Sędziego Grabowskiego omal nie pobito po meczu, bronić go musieli Dembiński i Strusiewicz, usunięcia Reymana domagał się od sędziego Staliński i Grabowski mu uległ!!!

Stadion nr 21

Wisła powinna wygrać ten mecz, grała ambitnie, po męsku, stwarzała liczne sytuacje podbramkowe. Wszyscy grali dobrze, sędzia z kolei prezentował się źle. Reyman wykluczony niesłusznie (po rykach źle orientującej się trybuny). W Warcie dobrzy Kosicki, Spojda w pomocy i Przybysz w ataku - publiczność przyjmowała Wartę życzliwie i oklaskiwała strzelenie przez nią gola.

Przegląd Sportowy numer 37 (122), wtorek 11 września 1923, strona 14:

9 września. Wisła – Warta (Poznań) 1:1 (0:0).

Długo i z naprężeniem oczekiwane spotkanie dwóch najpoważniejszych kandydatów na mistrza Polski zachodniej zakończyło się wynikiem nierozstrzygniętym, mimo wiary i nadzieji tych, którzy sądzili, że Wisła na własnym terenie wytęży z siebie wszystkie siły i powetuje porażkę, poniesioną w Poznaniu. Czy rezultat gry jest zasłużony? Musimy powiedzieć tak, jeżeli oceniać będziemy obie drużyny według ich rzeczywistej wartości. Nie widzieliśmy poznańczyków w Krakowie już spory kawał czasu, bo od czerwca ub. r., a odtąd poczynili oni duże postępy i zmienili się na korzyść. Już wtedy gra Warty ogólnie się podobała, niedzielny zaś występ wrażenie to musiał tylko spotęgować. Warta przejęła całkiem system gry przyziemnej z jego wszystkimi zaletami i błędami. Poszczególni gracze podają sobie wzajem piłkę tylko dołem do tego stopnia, że nawet obrońcy lub bramkarz rzadko kiedy uciekają się do górnego, celowo mierzonego wykopu. I w tem leży duże niebezpieczeństwo dla Warty, bo obrona powinna piłkę natychmiast oddać naprzód, a nie bawić się z nią pod własną bramką, gdyż często może to dać przeciwnikowi sposobność uzyskania cyfrowego rezultatu. Drugie niebezpieczeństwo, niemniej poważne kryje w sobie atak Warty. Napastnicy posiadają wprawdzie bardzo duże wyszkolenie techniczne, oraz czucie i wzajemne zrozumienie, ale lubują się w nadmiarze kombinacji i zamiast strzelać trwonią czas na wyrabianie „murowanych” pozycyj, których w dodatku niejednokrotnie nie wykorzystują. Mieliśmy jaskrawy przykład tego na ostatnich zawodach. Była chwila kiedy każdy z środkowej trójki napadu mógł oddać pewny strzał na bramkę, a jednak tego nie uczynił, lecz podawał piłkę sąsiadowi, chcąc mu wyrobić jak najlepszy moment. Trwało to tak długo, aż jeden z obrońców Wisły zabrał piłkę i wykopem przeniósł ją na środek boiska. Do tego nadmiaru kombinacji, dodajmy jeszcze i to, ze Warta pracuje nadzwyczaj poprawnie, ale trochę miękko i zbyt powoli, a dojdziemy do słusznego wniosku, że gra poznańczyków jest b. piękna i efektowna, ale mało skuteczna i produktywna, zwłaszcza w zawodach o mistrzostwo, gdzie trzeba walczyć twardo i nieustępliwie. Czego nie posiada Warta, to cechuje Wisłę, tę typowo bojową drużynę. Czerwoni ustępują gościom pod względem techniki; ale za to przewyższają ich skutecznością działania i umiejętnością walczenia. Wisła nie bawi się w efektowne pociągnięcia piłką, nie kładzie żadnego nacisku na piękno swej pracy, ale wszystkie wysiłki obraca ku jednemu celowi, którym jest wywalczenie zwycięstwa i zdobycie cyfrowego wyniku. W ten sposób nie miała Wisła na ostatnich zawodach widocznej nad przeciwnikiem przewagi, lecz była od niego znacznie groźniejsza i niebezpieczniejsza.

Opis meczu

Spotkanie należało do bardzo interesujących i naprawdę ładnych. Po paru minutach gry nerwowej, zaczęło się celowe podawanie piłki, głównie u Warty, która atakowała raz po raz, nie dochodząc jednak do pola karnego Wisły, bronionego dzielnie przez obrońców. Tempo słabe, widać, że obie drużyny rezerwują siły, aby je w odpowiednim momencie rzucić na szalę. Wisła pracuje bardzo ambitnie, wszyscy gracze traktują walkę poważnie. Uderza dodatnio dobra forma środkowej trójki napadu Warty, głównie zaś Przybysza. Szkoda jednak, że napastnik ten umie grać tylko jedną nogą t. j. lewą i że wszystkie passingi i strzały oddane przez niego prawą nogą zawodzą. Staliński garbi się i pochyla niepotrzebnie głowę, przez co nie umie utrzymać równowagi i pada co chwilę na ziemię, psując dogodne sytuacje. Einbacher porusza się ciężko i na ogół mało pracuje, jednak podania jego, szczególnie na prawe skrzydło są dobrze obliczone i niebezpieczne. Wadą tej trójki jest fakt, że wszyscy trzej gracze trzymają się zbyt blisko siebie nawet w momentach, kiedy każdy ma u swego boku po jednym przeciwniku. W 17 min. przedziera się linię obrony Wisły i strzela sam w lewy róg, ale Wiśniewski przytomną robinsonadą skierowuje piłkę na korner. W jakiś czas potem sędzia p. Grabowski dyktuje wolny pośredni przeciw Warcie, za nieprawidłowe wykonania rzutu autowego. Naprężenie, większość graczy Wisły i Warty skupia się pod bramką gości; Kowalski podaje piłkę Reymanowi, ten strzela lecz jeden z obrońców chwyta strzał i wykopem sytuację wyjaśnia. Chwilę gra ostra, głównie strony Kowalskiego. Sędzia wzywa obie strony do spokoju a w jakiś czas potem wyklucza Reymana za niebezpieczną grę. Była to stanowczo za dotkliwa kara, należało w najgorszym razie Reymana upomnieć i dopiero przy ewentualnym powtórnem przewinieniu usunąć go z boiska. Wisła gra więc od 32 minuty w dziesiątkę, a pracując w dużym podnieceniu zyskuje nad Wartą lekką przewagę. Adamek centruje parę razy bardzo niebezpiecznie, lecz Zasada odbija piłkę efektownie pięściami. Pod koniec pierwszej połowy przebija się Staliński i strzela groźnie w róg, ale Wiśniewski znów robinzonuje skutecznie, odbijając piłkę w korner.

Po zmianie pól Wisła naciera. Pomoc Warty opada na siłach, głównie zaś Spojda, bardzo dobry do pauzy, teraz ledwie trzyma się na nogach i tylko spaceruje po boisku. W 7 min. dostaje piłkę lewy skrzydłowy Wisły, Balcer, stojący na wyraźnym spalonym, podjeżdża i strzela górą uzyskując bramkę dla Wisły. Sukces ten ożywia miejscowych, a pogrąża gości w chwilowa depresję. Jedynie obrona i bramkarz Warty nie dają za wygraną i opędzają się jak mogą nacierającym Wiślakom. Z tych szczególnie niebezpieczny jest Adamek, zarówno przez swój szybki bieg, jak i ładne centry, oraz ostre, przyziemne strzały, które Zasada przytomnie broni. Przez całą drugą połowę ma Wisła przewagę, lecz jej cyfrowo nie wykorzystuje. Dopiero pod sam koniec Warta znów rusza do boju i w 44 min. uzyskuje korner (sędzia boczny sygnalizował aut). Bije go Dubert, piłkę uzyskał Spojda, strzela górą i zdobywa wyrównujący punkt dla Warty. Następuje jeszcze jeden groźny atak gości, lecz sędzia przerywa go odgwizdaniem zawodów.

Pomeczowe komentarze

Rogów 4:1 dla Warty. Wisła grała w tym dniu nadspodziewanie dobrze i bardzo ofiarnie. Wszyscy niemal gracze stali na wysokości zadania, a nawet zwykle słabi Kaczor, Śliwa i Kowalski byli w tym dniu dobrze dysponowani. Ładnie pracował Wiśniewski, którego gra przypominała dawne, dobre czasy. Warta przez nawskróś elegancką, efektowną i poprawną grę zyskała sobie poklask i uznanie publiczności. Na gościach znać było zmęczenie, jechali bowiem całą noc z soboty na niedzielę, a w dodatku w Krakowie przez długi czas nie mogli znaleść hotelu. Sędzia p. Grabowski taktowny, spokojny i sumienny, lecz w rozstrzygnięciach nie zawsze trafny. Godność sędziów linjowych pp. Rząsa i Rutkowski. Publiczności stosunkowo dużo. Świeżo darniowane boisko utrudniało w wysokim stopniu normalny rozwój gry. L. Kornaś.