1924.07.05 Wisła Kraków – Slavia Praga 1:4

Z Historia Wisły

1924.07.05, Mecz towarzyski, Kraków, Stadion Wisły,
Wisła Kraków 1:4 (1:1) Slavia Praga
widzów: 1500
sędzia: dr Lustgarten
Bramki
Wisła Kraków
2:3:5
Mieczysław Wiśniewski
Kazimierz Kaczor
Marian Markiewicz
Marian Majcherczyk
Władysław Krupa
Witold Gieras
Franciszek Danz
Stanisław Czulak
Stefan Reyman
Władysław Kowalski
Mieczysław Balcer

trener: brak
Slavia Praga
skład domyślny: Wg prasy różnił się od drugiego spotkania na dwóch pozycjach...

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Spis treści

Relacje prasowe

„Stadjon” z 1924.07.17.


Z KRAKOWA
Miniony tydzień dał Krakowowi największą sensacją footballową sezonu w dwudniowych zawodach światowego rozgłosu praskiej drużyny „Slavia", która 5 i 6 b. m. gościła u tutejszej Wisły. Czesi zaprodukowali grę stojącą na wyżynach światowej doskonałości. Najwyższa technika, niedościgniona taktyka w połączeniu z Czechom właściwem dość flegmatycznym tempem i „Slavii” właściwem prowadzeniem gry fair: Zasadniczo grają Czesi wolno, z precyzyjnie dokładnem podawaniem piłki, nadzwyczajnem ustawianiem się każdego poszczególnego gracza, ale wyzwani przez przeciwnika pokazują, że sprostać potrafią tak technicznie jak i biegowo najszybszemu tempu. Tak samo nie nadużywają gry głową, jak to jest właściwością drużyn węgierskich, ale w momentach kiedy sytuacja gry wymaga główkowania, każdy ich gracz udawadnia że i w tej dziedzinie techniki footbalowej doszedł doskonałości. Wreszcie uderza u nich ta kolosalna rutyna, zdobyta w walkach z tyloma najgroźniejszymi przeciwnikami kontynentu i Anglji, która powoduje że gracz „Slavii" żadnym trickiem przeciwnika, żadną sytuacją gry nie czuje się zaskoczony, wiedząc zawsze jak w danym, choćby najkrytyczniejszym momencie gry, należy postąpić- wszechstronna rutyna powoduje też, że Slavia w grze wykazuje może za wiele zimnej krwi, a mniej zapału i temperamentu od drużyn n. p. węgierskich i to zdaje się było przyczyną, że Czesi krakowskiej publiczności, która ciągiem oglądaniem żywiołowych Węgrów zepsuła sobie nieco dobry smak sportowy, nie podobali się w tym stopniu, jak na to bezwzględnie zasługują. Wisła na której barkach spoczęło tym razem ciężkie zadanie przeciwstawienia polskiej klasy takiemu potentatowi, wypełniła to zadanie naogół dobrze, zwłaszcza w drugiem spotkaniu. Zniewolona z powodu odmowy „Cracovii" wbrew swoim obyczajom grać dwa dni z rzędu wystawiła w dniu pierwszym drużynę dosyć „niepełną” bez kierownika linji napadu Reymana 1, Adamka, Stycznia i Gierasa. Mimo to w pierwszym dniu zawodów nie można mowić o przygniatającej przewadze gości. Atakowała dużo i Wisła, tylko, że zgoła fałszywą taktyką, bo środkową trójką napadu, to oczywista przeciw świetnym technicznie tyłom „Slavii" nie mogło być praktycznem. Za to w drugiem dniu zawodów, kiedy Wisła poza Styczniem wystąpiła w komplecie, Czesi dobrze musieli się napracować, a nawet w drugiej połowie gry mieli momenty przypuchnięcia, zanim przy wydatnej pomocy sędziego D-ra Lustgartena (spalony) na 2 minuty przed końcem gry zdołali uzyskać skromną wygraną 2:1. Pobyt „Slavii" w Krakowie dał i momenty humoru w tutejszej prasie codziennej Oto, fachowy recenzent „Ilustrowanego Kurjera" odmówił tej drużynie wszelkiej wartości i posunął się aż do twierdzenia ni mniej ni więcej, że... spotkań z Czechami należy unikać, bo popsują klasę naszego footballu (sic!). Zapomniał biedaczysko w swej prostocie ducha, że „Slavia" jest drużyną o światowej marce wobec czego ględzenia jakiegoś pismaka krakowskiego bruku nie mogą zachwiać jej światowego stanowiska. „Dobrze poinformowani" opowiadają, że była to zemsta Kurjera stojącego na usługach „Cracovii" za to, że „Slavia" przyjęła zaproszenie „Wisły" odmawiając równocześnie „Cracovii". Zdanie takie nabiera wszelkich cech prawdopodobieństwa gdy się zważy, że nie dalej, jak dwa tygodnia wstecz tensam Kurjer wynosił pod niebiosy grę praskiej „Viktorji Żiżkov" przegrywającej z „Cracovią" 1 : 3, która jak się w parę dni potem okazało nie była drużyną „Viktorii” ale słabiuteńkiego klubiku „Liben", którego drużyna tak się ma do „Slavii", jak mucha do słonia.

Tygodnik Sportowy

ROK IV. KRAKÓW , D N IA 9 LIPC A 1 9 2 4 ROKU. NR. 2 8 .

Przegląd sportowy lokalny.

Ubiegły tydzień stał pod znakiem 2 senzacji. Decydująca rozgrywka o mistrz, grupy kl. B. między Makkabi, a Podgórzem zaintrygowała naprawdę Kraków nietylko z powodu, iż Podgórze był jedynym, któremu udało się w tej grupie pokonać Makkabi i że wobec tego wynik rewanżu był również niepewnym, ale głównie z powodu tła, miejsca rozgrywki (boisko Podgórza) i spodziewanych awantur. Groźby i zapowiedzi elektryzowały ludzi, toteż 5 bm. procesje całe szły na południe do Zabłocia, rezydencji „groźnego i odważnego” Podgórza. Nawet druga nielada senzacja, gościna słynnej praskiej Slavii, która 14 lat temu (w r. 1910) poraź ostatni bawiła w Krakowie, u Wisły, nie mogła odwrócić skoncentrowanej uwagi od ważnego meczu, mającego rozstrzygnąć, który z klubów stanie w szeregu kandydatów 0 zaszczytne miejsce w kl. A. 2.000 osób otaczało „słynne” i „niebezpieczne” boisko Podgórza, a zwolennicy ostatniego, przeważnie z dzielnicy podkrzemionkowej, niedwuznacznie domagali się zwycięstwa swej drużyny pod groźbą pobicia, a nawet krwawej, nożowej, rozprawy. Że dopiero na 20 przed końcem meczu namiętności wybuchły i wskutek jawnego terroru sędziego i wtargnięcia band na boisko mecz został przerwany i obie drużyny 1 sędzia wyszli bez szwanku, a tylko porachunki pomeczowe między wojowniczo usposobionymi sympatykami przyniosły kilka krwawych epizodów, należy jeszcze poczytać za szczęście.

Nie ulega wątpliwości, że boisko Podgórza narazie nie nadaje się do publicznych rozgrywek całkiem po prostu z powodu braku dostatecznych gwarancji bezpieczeństw a i powinno być stanowczo zamkniętem, że sam klub K. S. Podgórze, oraz jego zarząd, nie umieją przeprowadzić takiej organizacji imprezy, aby gracze, sędzia i widzowie mogli się czuć bezpiecznymi i co za tem idzie zawinił zaszłe wypadki, jest za nie odpowiedzialnym i winien też ponieść odpowiednie, przewidziane konsekwencje. To już należy do Wydz. Gier i Dysc. Z ogólnosportowego punktu widzenia i ze stanowiska rozwoju sportu należy bezsprzecznie przyznać w tym wypadku większe kwalifikacje Makkabi do przynależności do kl. A. Nietylko bowiem pod względem poziomu wyszkolenia, materjalu ilościowego i jakościowego, ale i organizacyjnie i moralnie, z uwagi na tradycję, przeszłość i teraźniejszość, sposób i zakres pracy sportowej, produkcję sumaryczną we wszystkich gałęziach sportu, a także futballu, przewyższa Makkabi niemoralnie, bo brutalnie, ambitny KS Podgórze i litować się tylko należy nad tem ruchliwem” towarzystwem, że musi przechodzić takie piekło i czyściec mistrzowski.

Zaledwie 800 osób ściągnęła Slavia w 1 szym dniu na boisko Wisły. Jest to ubolewania godne. Widać więc, że publika futballowa składa się przeważnie z elementów, żądnych emocji nerwów, a nie emocji czysto-sportowej, doznawanej w obserwacji klasycznej i klasowej gry futb. A może możność ujrzenia na drugi dzień Slavii spowodowała „elitę” naszej publiczności do takiego podziału. Powiadamy „elitę”, bo zaiste 2500 widzów (tyle było w niedzielę na meczu Slavii) to jak na Kraków i gościnę na świat słynnej Slavii horendalnie mało, nawet w lipcu.

Przecież ta Slavia, chociaż przechodzi obecnie, jak wszystkie drużyny starsze środkowo europejskie, kryzys hyperkombinacji i dekadencji, ma1 jednak za sobą 30 przeszło lat tradycji i szkoły, niezwykłą międzynarodową markę i sławę i jedną z najchlubniejszych kart w historji futballu kontynentalnego. Przecież w tej Slavii są gracze o międzynarodowej sławie, jak Stapl, Vanik, Pleticha, Nytl, Staplik, Kratochwil i ich klasa jest godną podziwu i większej frekwencji.

Stary Vanik, teraz tylko i wyłącznie kierownik ataku, wysyłający swe dzieci w bój i uczący swych uczniów, ongiś jeden ze słynnej trójki djabelskiej Sparty obok Belki, następnie uczeń słynnego i niezrównanego tanka Slavii, Koseka, — przypomina mocno rolę i cechy Patakyego z FTC. Vanik puszcza w ruch Stapia, torpedę Slavii, Pataky, Eisenhoffera armatę FTC. Starzy rutyniści i byli bogowie publiczności futb. grają z młodemi gwiazdami. U nas Kałuża spełnia tę rolę w Cracovii, Heim w Makkabi. Ubóstwiani ongiś gracze muszą jednak uważać, aby nie przekroczyli granicy, ich rola prawdziwych mistrzów skończy się lada dzień i muszą się oni usunąć w porę, zachowując nimb sławy i nie dopuszczając do zakończenia swej karjery i roli przez ośmieszenie i szyderstwo ongiś bałwochwalczych zwolenników. Klasa czeska, jak już pisaliśmy, trochę podupadła. Slavia i Sparta zmieniły swe składy, stare kanony wysłużone zużyto i wysłano na emeryturę, nowe siły jeszcze nie stworzyły tego jednolitego organizmu, który daje w rezultacie okres sławy i zwycięstw. Slavia ma lepszy •atak, słabsze tyły, Sparta lepsze tyły, słabszy atak. Oba te kluby znajdują się w okresie przejściowym. DFC jest obecnie faworytem w Pradze.

Toteż Wisła miała możność poprawić swój stosunek cyfrowy w stosunku do Slavii w porównaniu z dawnymi rezultatami, a wynikami z obu dni, a szczególnie z 6 VII. (2 :1 ), zatarła także wrażenie klęski Cracovii w Pradze z r. 1922 (5 :0 ). Trochę szczęścia, a Wisła uzyskałaby równie zaszczytny nierozstrzygnięty wynik że Slavią (1 :1!)/ dopiero bowiem tuż przed końcem SIavia zdobyła zwycięską bramkę; jak Cracovia z berneńską Makkabi.

Hyperkombinacja aż do znudzenia cechowała Sławię i tu osłabiło wrażenie wspaniałej techniki i taktyki. Nawet Sjavia nie mogła zatuszować wrażenia znakomitej i błyskotliwej gry ataku Makkabi z Berna, która z dotychczasowych gości zagranicznych dała największe emocje. Może dalsze imprezy dadzą coś lepszego. Obawiamy się tylko, że nastąpi to wobec pustych trybun.

Slavia (Praga) — Wisła 5. VII. 4 : 1 (1 : l), 8. VII. 2 : 1 ( 1 : 1). Slavia, to drużyna o doskonałej technice i taktyce, atak ruchliwy, ślicznie kombinuje trójka środkowa, skrzydła szybkie, dostosowują się do każdej akcji środkowej trójki napadu. Pomoc dobra, obrońcy zwłaszcza w Sobotę najsłabsza część drużyny, obaj rezerwowi, grający czasami niepotrzebnie foul (Stasa). Bramkarz Staplik doskonały.

W sobotę grała Slavia z trzema graczami rezerw. Wisła przeciwstawiła Slavii w sobotę też słabszą drużynę „mianowicie bez Stycznia, Gierasa, Reymana I. i Adamka. Pomoc Wisły w tym dniu jakgdyby nie istniała, A jeśli Który z pomocników się od czasu do czasu zabierał do gry, to tylko w tym celu, aby własnej drużynie zaszkodzić. 3 1 4 goal to wyłączna zasługa pomocników Wisły. Przy trzecim goalu miał prawoskrzydłowy zupełnie wolne pole do centry, nie będąc zupełnie obstawiony, a przy 4 goalu Wójcik zupełnie niepotrzebnie przeszkodził Kaczorowi wybić piłkę, z czego powstał korner, zamieniony na*4 bramkę. Krupa kręcił się po boisku, nie wiedząc; co robić. U gracza tego widocznym jest spadek formy. Napad Wisły nie mógł się jakoś zrozumieć, wybijał się jedynie Czulak dobrym ciągiem na bramkę. Balcer, kopnięty w pierwszej połowie, grał słabiej. Reyman IŁ nie umie kierować atakiem, Kowalski niezły, brak mu strzału, Danz za długo bawił się piłką. Obrona Wisły dobra, Markiewicz kilka razy niepotrzebnie zapędzał się do napadu, Wiśniewski obronił kilka ładnych piłek, przy pierwszej bramce stanął niepotrzebnie, będąc przekonanym, że gracz Slavii stoi na pozycji spalonej.

Przed sędzią, p. Rząsą, stanęły następujące drużyny: Slavia : Staplik, Plodr, Staśa, (rez.), Hlinak, Pleticha, Nebdacher (rez!), Kratochwil; Stapl, Vanik, Silny (rez.), Kużel. Wisła: Wiśniewski, Markiewicz, Kaczor, Majcherczyk (rez.), Krupa, Wójcik (rez), Balcer, Kowalski, Reyman II, Czulak, Danz (rez.).

Po przywitaniu się i wręczeniu przez Wisłę proporca Slavii, rozpoczyna się gra w pierwszej połowie nudna. W tej części wybija się Pleticha ze Slavii, która bada słabe strony Wisły. Atak Slavii podjeżdża pod Bramkę Wisły, Stapl strzela w lewy górny róg lecz Wiśniewski broni. Wisła też atakuje, lecz ataki jej likwiduje obrona Slavii. Stapl popisuje się dryblingiem, lecz Kaczor zabiera mu piłkę. Wisła naciera rezerwowi obrońcy SI. nie czują się pewnie. Powoli Slavia-zabiera się do gry, w 20 silny strzał Stpla broni Wiśniewski. Gra jest nie bardzo interesująca, bez życia i tempa prowadzona. W 23 atak Wisły, zakończony strzałem płaskim obroniony przez Staplika. W 25 Czulak wyrywa się, podjeżdża pod bramkę Slavii strzela, Staplik chwyta piłkę-lecz -wypuszcza z, rąk, Nadlatuje Czulak i strzela bramkę, bardzo zresztą wątpliwą gdyż sędzia, będąc zbytnio oddalonym od bramki, nie mógł z całą pewnością orzec, czy, przekroczyła linię bramkową, czy też nie. Wisła niedługo cieszy się prowadzeniem, gdyż w następnej minucie Slavia z rogu odwazajemnia się. Wiśniewski nie broni zupełnie myśląc, że prawy łącznik stoi na pozycji spalonej i sędzia odgwiżdże spalonego, W 29 Balcer podjeżdża pod bramkę Sl, centruje i sam pod bramką stojący Czulak bije dołem w out, zaprzepaszczając pewną pozycję. W 44 śliczny daleki strzał Pletichy broni fenomenalnie Wiśniewski. W 45 min. Wisła nie potrafiła pod samą bramką Słavii wyzyskać wolnego rzutu i na tem kończy się pierwsza połowa lii, rogów 5 : 2 dla Slavii.

Po przerwie Slavia napiera, lecz powoli Wisła zbiera się i w 2 Kowalski strzela Staplikowi w ręce. Slavia jest stroną atakującą i przy jednym z ataków w 5 min. strzela Stapl, w tym dniu najruchliwszy gracz Slavii, z podania Silnyego 2 goala. Obustronne ataki. W 15 silny strzał Czulaka broni Staplik. W 20 Markiewicz podprowadza piłkę pod bramkę Slavii, podaje ją Czulakowi, który strzela i zmusza Staplika do robinzonady. Obustronne ataki bronią pewnie bramkarze, aż w 25 nieobstawiony prawoskrzydłowy podjeżdża pod bramkę, zdaje się, że centruje, Wiśniewski piłki dotyka rękami, ale nie jest w stanie przeszkodzić wejściu do bramki i Slav. prowadzi 3 :1 . W tej fazie gry Wisła gra zupełnie bez pomocy, której graczy wogóle nie widać na boisku. Teraz Slavia silnie naciera. W 32 Majcherczyk źle podaje piłkę Kaczorowi,, Stapl odbiera ją, podprowadza pod bramkę, lecz fouluje przytem i sędzia przerywa. Wisła przeprowadza kilka ataków bez rezultatu. W 37 silny strzał Stapia chwyta Wiśniewski. W 39 Danz z Czulakiem i Kowalskim tak długo bawią się piłką pod bramką Sb, aż wpada 1. obrońca i zabiera im ją. W 41 Wiśniewski dostaje piłką w twarz i chwilę potem ładnie broni strzał Stapia. W 44 Wójcik omal nie robi sobie bramki, Wiśniewski broni na róg, piłkę dostaje Stapl i strzela 4 goala. Przy stanie 4 :1 kończą się zawody, w drugiej połowie bardziej interesujące.

Sędziował dobrze p. Rząsa. Publiczności zebrało się około 1000 osób.

Doniesienia prasowe

Tygodnik Sportowy

ROK IV. KRAKÓW , D N IA 9 LIPC A 1 9 2 4 ROKU. NR. 2 8 .

Zawody niedzielne były bardziej interesującemi od sobotnich, tempo gry było jednak powolne, w drugiej połowie gry widać było u obu drużyn przemęczenie. Slavia miała tensam skład, co dnia poprzedniego, jedynie prawego backa grał Nytl, a Plodr grał w miejsce Nebdachera. Wisła z Reymanem 1, Adamkiem i Gierasem, jednak pomoc z wyjątkiem Gierasa znowu zawiodła. Grę rozpoczyna Slavia, atakując kilkakrotnie bramkę Wisły. W 6 Stapl z podania Silnyego bije w bramkę, piłka, odbita od słupka, wraca na boisko i Wiśniewski broni. W 7 strzał Reymana z daleka chwyta Staplik. Kilka ataków Wisły odpiera obrona SIavii. Następuje gra otwarta o zmiennych atakach. Kilka dogodnych sytuacji psuje Kowalski. W 29 strzał Reymana broni Staplik. W 30 Wiśniewski chwyta silny strzał, Stapl wybija mu głową piłkę z ręki i zdaje się, że piłka już wchodzi do bramki, jednak w ostatniej chwili znajduje się jeszcze Gieras i piłkę wybija. W 33’ Krupa psuje pozycję pod bramką własną tak, że Markiewicz jest zmuszony piłkę wybić na róg. Następuje formalny szturm na bramkę Wisły. Wiśniewski i obrońcy Wisły są na stanowiskach i wszystko bronią, nie są jednak w stanie wstrzymać wózkującego Stapia i w 38 tenże gracz strzela 1 bramkę dla Slavii. W 39 Reyman dostaje piłkę, silny strzał zamienia obrońca Slavii na róg, poczem następuje foul pod bramką Slavii i rzut wolny zamienia Reyman w bramkę wyrównującą. Następują ataki Slavii i 3 po sobie następujące rogi niewyzyskane. Pauza 1 M , rogów 5:1.

Drugą połowę rozpoczyna Wisła. Gra toczy się na środku boiska. Ataki Slavii broni Wiśniewski i doskonała obrona Wisły. Slavia atakuje teraz bez przerwy, Jednak nic zdobyć nie jest w stanie, w tej fazie gry wybija się obok obrony i bramkarza W. także i Gieras kilkakrotnie. Dopiero w 17 Wisła uwalnia się z naporu na jej bramkę, piłkę dostaje Adamek, centruje i Czulak strzela Staplikowi w ręce. W 21’ silny strzał Stapia broni Wiśniewski. Ataki Wisły. Czulak bojaźliwy, niepotrzebnie obraca się do piłki, przez to traci dobrą pozycję. W 26 ładny atak Wisty, centrę chwyta Czulak, następuje silny strzał górą obroniony przez Staplika na róg, który Staplik ładnie broni. Wisła przez chwilę atakuje i strzały Czulaka broni Staplik. U obu drużyn znać przemęczenie. Wisła niepotrzebnie ściąga całą drużynę do defenzywy. W 38 Stapl sam pod bramką bije w aut. W 43 centrę Kratochwila broni Wiśniewski i zdaje się, że wynik utrzyma się, gdy wtem Stąpi strzela 2 goala. Rogów 1 0 :4 .

Z gości odznaczyli się Staplik, Pleticha, Pladr i cały napad, kierowany doskonale przez Vanika. Z Wisły doskonały Wiśniewski, obrona i Gieras, dwaj inni pomocnicy statystowali. W napadzie skrzydła słabsze, środek kilka dobrych pozycji nie wyzyskał z powodu tchórzostwa obu łączników. Reyman okazał się jednak jako kierownik ataku nieco za ciężki. Sędziował bardzo dobrze p. Dr. Lustgarten. Publiczności zebrało się 2 500 osób. (*»*.)

Niedzielne zawody Slavii praskiej z Wisłą zbudziły dawne, przebrzmiałe wspomnienia. Jakąż to klasę, przedstawiała Slavia dawniej przed wojną światową, jeszcze nawet dwa lata temu, a jaką dziś? Wówczas, kiedy to, Wisła przegrała 017 i 3 :1 0 gra Slavii wzbudzała zachwyt i entuzjazmowała widzów do najwyższego stopnia. Skończona technika każdego pojedynczego gracza rezultat regularnych gier z angielskimi klubami zawodowymi, fenomenalne strzały lewego łącznika Koseka, które już niejednego bramkarza wraz z piłką do bramki wyprawiły, wspomaganie go przez takich napastników, jak Baumruck, Bohata itd., uprawianie systemu szkockiego, wpajanego Slavii przez trenera Maddena, we! wszystkich finezjach, — oto walory przedwojennej Slavii. Suche wyniki z pierwszego dziesięciolecia bieżącego wieku, kiedy sport w Polsce był jeszcze w „powijakach”, są zbyt wyraźne, aby je trzeba zaopatrzyć komentarzami. Southampton 4:0, Aberdeen 3:2, Repr. Budapesztu 15:1, Rapid 14:1, Leipziger BC. 10:0, Dresdner SC. 10:0, Freiburger FV. 5:0, Monachjum 13:0, Zurych 7:0, Czarni (Lwów) 12:1, wszystkie te drużyny musiały się przekonać o klasowej wyższości Slavii.

W raz z wojną światową skończyła się hegemonja Slavii, lecz tylko w sporcie czeskim, we Wiedniu np. miała znacznie więcej zwolenników, niźli Sparta. Ta aż do ub. roku stała bezustannie na czele futballu czeskiego i uzyskała niepowszedni rekord, nie tracąc w trzech po sobie następujących mistrzostwach ani jednego punktu. Jednakowoż rok olimpijski stał się fatalnym dla obu klubów, dal się bowiem zauważyć katastrofalny spadek formy, uwydatniający się może bardziej w Sparcie. Ostatnie wyniki tejże w Niemczech były wszystkiem innem, jak sukcesem. Tosamo dałoby się powiedzieć o najgroźniejszym rywalu mistrza Czech, SIavii.

Chociaż zwyciężyła w oba dni Wisłę, wrażenie, jakie zostawiła, nie było tak imponujące, jakby się po takiej sławie kontynentalnej spodziewać można. Już ostatni mecz Slavii z Vienną, który „Sport-Tagblatt” oznacza jako „Bruoh”, nie pozwalał nam się zbyt optymistycznie zapatrywać na dzisiejszą Slavię i ten, który widział w pierwszych latach powojennych Rapid i MTK, następnie Spartę praską i Amatorów, dla tego ostatnia gra Slavii nie przedstawiała żadnej kontynentalnej „ekstraklasy Gdzież było to krótkie przyziemne podawanie, któremu hołdują wzwyż wspomniane drużyny ? Jedno pozostało jeszcze Slavii z dawnych, dobrych czasów: gra głową. Wobec podskoków graczy Slavii (trening lekkoatletyczny, stosowany przez Maddena wzorem angielskich profesjonałów!) Wiślacy nic nie mieli do mówienia i prawie we wszystkich pojedynkach ulegali. Niepraktykowane w Polsce nadstawianie głowy w pozycji schylonej używali Prażanie z dobrym skutkiem, główkując zapomocą tego nawet piłki w wysokości 1 go metra i niżej. Z wyjątkiem foulu Nytla, który był też przyczyną utraty bramki, Slavia grała fair i słusznie chwali ją z tego punktu widzenia prasa zagraniczna,

Przejdźmy teraz do drużyny Slavii. Staplik, wysoka i chuda postać bramkarza, a la Amsel, lub Neuhaus, był w niedzielę o klasę lepszy od swego vis a-vis Wiśniewskiego, mimoto zasługuje Zsigmondi z Makkabi berneńskiej na pierwszeństwo. W Pradze są chwilowo Hochmann, Kottany (DFC) i ewent. Benda (Vikt. Żiżkov) lepsi. W obronie brak przedewszystkiem podpory, olimpijczyka Seiferta. Jego zastępca nie we wszystkiem mógł zastąpić tamtego. Olbrzymi Nytl był doskonały, jeden z najlepszych na boisku, bezwzględnie zaś w obronie. Prawy pomocnik Plodr oddał w pierwszej połowie ładny strzał z około 30 mtr., który sprawił Wiśniewskiemu dużo kłopotu. Pozostał to do końca jedyny odważny strzał Slavii na bramkę z dłuższej odległości, gdyż napastnicy jej chcieli bezwarunkowo wjechać z piłką do siatki. W pomocy . wyręczał Plodr nienajlepszego środk, pomocnika i wogóle wypełniał swe zadanie ku ogólnemu zadowoleniu, choć mu brakowało precyzyjności, jaka go dawniej odznaczała. Środek pomocy miał trudne zadanie z Reymanem i musiał się nieraz uciekać do pomocy swych skrajnych partnerów. Hlinak w niczem się nie wyróżniał, ale też nie można mu nic ujemnego zarzucić.

Napad Slavii cierpiał bardzo z powodu nieobecności zdyskwalifikowanego Capeka. Trudno wierzyć, aby . ten atak, który w niedzielę grał tak leniwie, zmusił obronę A. C. Bilbao 9 razy do skapitulowania i nie o dużo lepiej się z innemi obchodził. Stapl ma szalone szczęście do goali, w polu gra jego pozostawia dużo do życzenia. Nie był on wcale lepszym od rez. lewego łącznika, zastępcy Capeka. Kużel, były gracz Vienny, grał inteligentnie i dawał z prawego skrzydła pożyteczne centry, lecz nie wytężał się zbytnio. Rozczarowanie sprawiła gra jednego z najlepszych centrów ataku minionych lat. Kareł Vanik jest już za stary. W ciągu całego meczu nie oddał żadnego groźnego strzału, a jego podania stawały się przeważnie łupem doskonale usposobionego Kaczora. To już nie ten idealny center ataku, który prowadził atak Sparty w każdej reprezentacji do zwycięstwa. Zaniedługo podzieli Vanik los swych byłych kolegów Piłata i Jandy. Niedostateczną rezerwą za Capeka okazał się Silny, stwarzał jednak czasem groźne sytuacje pod bramką Wisły. Olimpijczyk Kratochwil miał słabostkę do kornerów i gdyby ktoś zadał sobie trochę trudu, znalazłby w Polsce oprócz Sperlinga innych jeszcze skrzydłowych, nie ustępujących wcale Kratochwilowi. Naogół wyróżniali się w Slavii Nytl, Plodr i Kużel, a poprostu „. .rozczarowali Vanik i Stapl. Zaznaczyć jeszcze wypada, że Stapl i Staplik to bracia, a właściwe ich nazwisko brzmi Sloup. Także słynny środk. pomocnik Kada nosi pseudonim, albowiem W istocie nazywa się Peschek. Wypadki takie są w sporcie bardzo częste, u nas np. Kałuża nosił przez jakiś czas pseudonim Kowalski, aby móc bez obawy uprawiać sport futballowy, który był dawniej dla uczniów zakazany.

Wisła starała się Slavii przeciwstawić grę dolną, kombinacyjną, jednak do tego stopnia niepewną, że ta z łatwością opanowała sytuację. Bardzo niepewnym okazał się Wiśniewski. Jego miejsce w repr. zdaje się być stracone na korzyść Gorlitza. Do jego słabostek dla rzutów niskich dołączyła się spora doza niepewności w chwytaniu górnych. Nieraz popełniał błędy, którychby się powstydził lepszy B-klasowy bramkarz. Na szczęście napastnicy Slavii obchodzili się z bramkarzem delikatniej, niż Wiślacy i nie miało to żadnych następstw. W obronie Kaczor lepszy od Markiewicza, gra jego była bardzo podobną do gry Nytla. W pomocy Krupa niewystarczający. Gieras dobry, natomiast Wójcik pozostawał w tyle za nimi. W ataku prawa strona przewyższała lewą, Reyman zaś prócz pięknie strzelonego wolnego, oddawał wprawdzie silne strzały, tylko nie tam, gdzie należało. Przy omawianiu tych zawodów nie wolno pominąć jednego faktu. Sędzia nie miał potrzeby odgwizdywać jakiegokolwiek spalonego, a przyczyniła się do tego przedewszystkiem inteligentna i rozumna gra obopólnych ataków, szczególnie Slavii i niezastosowanie przez obronę osławionego „one back“ systemu, co należy z zadowoleniem skonstatować. P. Dr. Lustgarten nie prowadził zawodów wprawdzie źle, atoli na przeoczenie „hands“ Wisły, spostrzeżonego wyraźnie przez 3000 blisko par ócz, mieniący się jednym z najlepszych sędziów w Polsce, nie powinien sobie pozwolić. — (Red.). F. A.