1924.07.06 Wisła Kraków – Slavia Praga 1:2

Z Historia Wisły

(Różnice między wersjami)
Linia 21: Linia 21:
[[Grafika:IKC 1924-07-05.JPG|thumb|right|200 px]]
[[Grafika:IKC 1924-07-05.JPG|thumb|right|200 px]]
[[Grafika:IKC 1924-07-08a.JPG|thumb|right|200 px]]
[[Grafika:IKC 1924-07-08a.JPG|thumb|right|200 px]]
-
 
+
[[Grafika:Przegląd Sportowy 1924-07-09b.JPG|thumb|right|200 px]]
[[Grafika:Nowy Dziennik 1924-07-09.JPG|thumb|right|200px]]
[[Grafika:Nowy Dziennik 1924-07-09.JPG|thumb|right|200px]]
[[Grafika:Goniec Krakowski 1924-07-06.JPG|thumb|right|200 px]]
[[Grafika:Goniec Krakowski 1924-07-06.JPG|thumb|right|200 px]]

Wersja z dnia 12:14, 2 lip 2013

1924.07.06, Mecz towarzyski, Kraków, Stadion Wisły,
Wisła Kraków 1:2 (1:1) Slavia Praga
widzów: 5.000
sędzia: Józef Lustgarten z Krakowa
Bramki

Henryk Reyman (w) 39'

1:0
1:1
1:2
38' Stapl

88' Stapl
Wisła Kraków
skład domyślny:
2:3:5
Mieczysław Wiśniewski
Kazimierz Kaczor
Marian Markiewicz
Marian Majcherczyk
Władysław Krupa
Witold Gieras
Józef Adamek
Stanisław Czulak
Henryk Reyman
Władysław Kowalski
Mieczysław Balcer

trener: brak
Slavia Praga

2:3:5
Staplik
Nytl
Stasa
Hlinak
Pleticha
Plodr
Kratochwil
Stapl
Wanik
Silny
Kużel

trener:

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Spis treści

Relacje prasowe

"Tygodnik Sportowy" nr 28

Pierwszy mecz bez Reymana. Drugi tak. 2500 kibiców, niedziela. Lepszy mecz w wykonaniu Wisły, ale pomoc zawiodła. Pierwsze minuty dla Slavii (strzał Silny’ego), odpowiada na to Reyman w minutę potem (strzał obroniony przez Staplika). Gra otwarta z obu stron (29 minuta: znowu obroniony strzał Reymana). Po pół godzinie gry następuje szturm Slavii: w 38’ Stapl po wózkowaniu strzela gola. "W 39' Reyman dostaje piłkę, silny strzał zamienia obrońca Slavii na róg, po czem następuje faul pod bramką Slavii i rzut wolny zamienia Reyman w bramkę wyrównującą". W II połowie atakowała od początku Slavia. Dobra gra obrony i bramkarza Wisły pozwalają Wiśle zachować czyste konto, a jej kontry zagrażają poważnie gościom (17 i 26' Czulak). W 43' Stapl strzela 2. gola. Ocena strzelca jedynej bramki dla Wisły: "Reyman zaś prócz pięknie strzelonego wolnego, oddawał wprawdzie piękne strzały, tylko nie tam gdzie

"Przegląd Sportowy" nr 27

Gra otwarta w I. połowie Wisła grała głównie skrzydłami. Slavia całym atakiem, strzelała mało, ale skutecznie. W 38' Stapla wymanewrował całą obronę i z paru kroków strzelił. "Wisła wyrównała z rzutu wolnego, uderzonego wspaniale przez Reymana w prawy róg bramki". W II. połowie Slavia w ataku, ale owocuje to tylko szeregiem niewykorzystanych rzutów rożnych. Potem do gry doszła Wisła i wydawało się, że wygra to spotkanie. Jednak w końcówce obudzili się goście i na dwie minuty przed końcem meczu Stapl ustalił wynik spotkania. Kilka tys. widzów.

"Sport ilustrowany" nr 21

Po 14 latach Slavia znowu gości w Krakowie. W pierwszym meczu zagrały rezerwy Wisły , stąd słaba gra i oszczędzanie sił na mecz rewanżowy. Żywa gra od początku spotkania, przy lekkiej przewadze gości (technicznej i starcie do piłki). Wisła jednak gra o klasę lepiej niż wczoraj i ambitnie. W 38' przegrywa 0:1 - szybko odpowiada atakiem i rzutem wolnym, "z którego uzyskuje Reyman ostrym strzałem w prawy róg wyrównującego gola". Gra otwarta i szereg niebezpiecznych sytuacji z obu stron w II. połowie. W 43' gol dla gości z wyraźnego spalonego. Lustgarten go uznał . 5000 kibiców.

"Nowy Dziennik"

Slavia nieco zawiodła, gdyż grała górą, a nie ziemią, szybko prowadziła swe akcje, ale zawodziła strzałowo. W niedzielę Wisła zagrała w pełnym składzie „i mogła była nawet ten mecz wygrać, gdyby Reyman był trafił do pustej bramki, a Kowalski z dwóch metrów nie przestrzelił”.

„Stadjon” z 1924.07.17.


Z KRAKOWA
Miniony tydzień dał Krakowowi największą sensacją footballową sezonu w dwudniowych zawodach światowego rozgłosu praskiej drużyny „Slavia", która 5 i 6 b. m. gościła u tutejszej Wisły. Czesi zaprodukowali grę stojącą na wyżynach światowej doskonałości. Najwyższa technika, niedościgniona taktyka w połączeniu z Czechom właściwem dość flegmatycznym tempem i „Slavii” właściwem prowadzeniem gry fair: Zasadniczo grają Czesi wolno, z precyzyjnie dokładnem podawaniem piłki, nadzwyczajnem ustawianiem się każdego poszczególnego gracza, ale wyzwani przez przeciwnika pokazują, że sprostać potrafią tak technicznie jak i biegowo najszybszemu tempu. Tak samo nie nadużywają gry głową, jak to jest właściwością drużyn węgierskich, ale w momentach kiedy sytuacja gry wymaga główkowania, każdy ich gracz udawadnia że i w tej dziedzinie techniki footbalowej doszedł doskonałości. Wreszcie uderza u nich ta kolosalna rutyna, zdobyta w walkach z tyloma najgroźniejszymi przeciwnikami kontynentu i Anglji, która powoduje że gracz „Slavii" żadnym trickiem przeciwnika, żadną sytuacją gry nie czuje się zaskoczony, wiedząc zawsze jak w danym, choćby najkrytyczniejszym momencie gry, należy postąpić- wszechstronna rutyna powoduje też, że Slavia w grze wykazuje może za wiele zimnej krwi, a mniej zapału i temperamentu od drużyn n. p. węgierskich i to zdaje się było przyczyną, że Czesi krakowskiej publiczności, która ciągiem oglądaniem żywiołowych Węgrów zepsuła sobie nieco dobry smak sportowy, nie podobali się w tym stopniu, jak na to bezwzględnie zasługują. Wisła na której barkach spoczęło tym razem ciężkie zadanie przeciwstawienia polskiej klasy takiemu potentatowi, wypełniła to zadanie naogół dobrze, zwłaszcza w drugiem spotkaniu. Zniewolona z powodu odmowy „Cracovii" wbrew swoim obyczajom grać dwa dni z rzędu wystawiła w dniu pierwszym drużynę dosyć „niepełną” bez kierownika linji napadu Reymana 1, Adamka, Stycznia i Gierasa. Mimo to w pierwszym dniu zawodów nie można mowić o przygniatającej przewadze gości. Atakowała dużo i Wisła, tylko, że zgoła fałszywą taktyką, bo środkową trójką napadu, to oczywista przeciw świetnym technicznie tyłom „Slavii" nie mogło być praktycznem. Za to w drugiem dniu zawodów, kiedy Wisła poza Styczniem wystąpiła w komplecie, Czesi dobrze musieli się napracować, a nawet w drugiej połowie gry mieli momenty przypuchnięcia, zanim przy wydatnej pomocy sędziego D-ra Lustgartena (spalony) na 2 minuty przed końcem gry zdołali uzyskać skromną wygraną 2:1. Pobyt „Slavii" w Krakowie dał i momenty humoru w tutejszej prasie codziennej Oto, fachowy recenzent „Ilustrowanego Kurjera" odmówił tej drużynie wszelkiej wartości i posunął się aż do twierdzenia ni mniej ni więcej, że... spotkań z Czechami należy unikać, bo popsują klasę naszego footballu (sic!). Zapomniał biedaczysko w swej prostocie ducha, że „Slavia" jest drużyną o światowej marce wobec czego ględzenia jakiegoś pismaka krakowskiego bruku nie mogą zachwiać jej światowego stanowiska. „Dobrze poinformowani" opowiadają, że była to zemsta Kurjera stojącego na usługach „Cracovii" za to, że „Slavia" przyjęła zaproszenie „Wisły" odmawiając równocześnie „Cracovii". Zdanie takie nabiera wszelkich cech prawdopodobieństwa gdy się zważy, że nie dalej, jak dwa tygodnia wstecz tensam Kurjer wynosił pod niebiosy grę praskiej „Viktorji Żiżkov" przegrywającej z „Cracovią" 1 : 3, która jak się w parę dni potem okazało nie była drużyną „Viktorii” ale słabiuteńkiego klubiku „Liben", którego drużyna tak się ma do „Slavii", jak mucha do słonia.