1936.05.24 Wisła Kraków - Chelsea Londyn 1:0

Z Historia Wisły

1936.05.24, Mecz towarzyski na 30 lecie Wisły, Kraków, Stadion Wisły, 17:30
Wisła Kraków 1:0 (1:0) Chelsea Londyn
widzów: 10.000
sędzia: Andrzej Rutkowski z Krakowa
Bramki
Antoni Łyko (k) 45' 1:0
Wisła Kraków
2-3-5
Edward Madejski
Władysław Szumilas
Alojzy Sitko
Józef Kotlarczyk
Jan Kotlarczyk
Mieczysław Jezierski
Bolesław Habowski
Henryk Kopeć
Władysław Szewczyk
Grafika:Kontuzja.png Artur Woźniak Grafika:Zmiana.PNG (Kazimierz Sołtysik)
Antoni Łyko

trener: brak
Chelsea Londyn
2-3-5
Victor Robert Woodley
John O'Hare
George Barber
William Mitchell
Allan Craig
Harold Miller grafika:cz.jpg
Dick Spence
James Argue
George Mills
Harry Burgess
William Barraclough

trener: Jack Whitley

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl


Spis treści

Relacje prasowe

Antoni Łyko strzela zwycięską bramkę dla Wisły, mimo rozpaczliwej obrony bramkarza Woodley'a.
Antoni Łyko strzela zwycięską bramkę dla Wisły, mimo rozpaczliwej obrony bramkarza Woodley'a.
Zwycięska drużyna Wisły.Stoją od lewej: kier. sekcji p.n. dyr. Delekta, Sołtysik, Kopeć, Sitko, Habowski, Szumilas, Józef Kotlarczyk, Jan Kotlarczyk, Artur Woźniak, Szewczyk.Klęczą od lewej: Jezierski, Łyko, Madejski, Koźmin.
Zwycięska drużyna Wisły.
Stoją od lewej: kier. sekcji p.n. dyr. Delekta, Sołtysik, Kopeć, Sitko, Habowski, Szumilas, Józef Kotlarczyk, Jan Kotlarczyk, Artur Woźniak, Szewczyk.
Klęczą od lewej: Jezierski, Łyko, Madejski, Koźmin.

Przegląd Sportowy numer 44/1936 strona 1 i 2:


Wisła wygrywa - Polska przegrywa
Zwycięstwo piłkarzy angielskich w Warszawie 2:0 i porażka w Krakowie 0:1


Reprezentacja Polski - Chelsea 0:2


Opis meczu Wisły

Wisła w jubileuszowym humorze
zwycięża zawodowców londyńskich 1:0


KRAKÓW, 24.5. - Tel. wł. - Wisła - Chelsea 1:0 (1:0). Bramkę dla Wisły strzelił Łyko z karnego. Publiczności 10 tysięcy. Sędzia p. Rutkowski.

Bilet na mecz i okolicznościowa odznaka
Bilet na mecz i okolicznościowa odznaka

Chelsea: Woodley, O'Hare, Barber, Mitchell, Craig, Miller, Spence, Argue, Mills, Burgess, Barraclough.

W górnym rzędzie od lewej: trener J. Whitley, J. O'Hare, J. Bambrick, V. Woodley, T. Law, A. Cheyne i G. Barber. Siedzą od lewej: R. Spence, W. Mithell, W. Barraclough, A. L. Knighton (Secretary - Manager), A. Craig (kapitan drużyny), H. Miller i G. Gibson.
W górnym rzędzie od lewej: trener J. Whitley, J. O'Hare, J. Bambrick, V. Woodley, T. Law, A. Cheyne i G. Barber. Siedzą od lewej: R. Spence, W. Mithell, W. Barraclough, A. L. Knighton (Secretary - Manager), A. Craig (kapitan drużyny), H. Miller i G. Gibson.

Wisła: Madejski, Szumilas, Sitko, Kotlarczyk II, Kotlarczyk I, Jezierski, Habowski, Kopeć, Szewczyk, Sołtysik, Łyko.

Dumni synowie Albionu zawiedli pod każdym względem!

Nie dali nam tego o czem marzyliśmy, idąc wśród gęstych szpalerów taksówek w stronę boiska. Przepychając się między wielobarwnym tłumem, myśleliśmy o pięknej grze angielskiej, o czekającym nas pokazie ojców piłkarstwa. Siedząc na trybunie, czekaliśmy na ten pokaz. Wraz z nami czekało jeszcze 10.000. I... nie doczekało się.

Mijała minuta za minutą, zegar posuwał się wolno, a na trybunach rzedły miny.
-Ta, oni beznadziejnie grają, ta Pogoń nalałaby ich fest - zawodził obok jakiś lwowianin.

Anglicy, ustawieni w literę "W", próbowali najpierw ostrych przebojów. Długonogi Mills raz po razie wyrzucał piłkę na skrzydła, forsując Spenca, ale bez efektu. Całość ofensywy nie kleiła się. Jedynie rudowłosy Argue ciągnął naprzód piątkę napastników, strzelając najczęściej i będąc najgroźniejszym z całej linji.

W pełni jubileuszowego nastroju zagrała Wisła, zdobywając sobie szturmem serca widowni. Nawet nabardziej zagorzali antagoniści "czerwonych" byli dziś przy nich duszą. Tu nie szło już o wynik klubowy.

Oklaski zbierał doskonały Madejski w bramce, zasłużył sobie w pełni na pochwałę Sitko, obrońca wielkiego formatu, jakiego Wisła nie miała już od paru lat. Ci dwa, wespół z Łyką na lewem skrzydle, stanowili rdzeń Wisły, walczącej skutecznie z renomowanym przeciwnikiem, Kotlarczykowie poświęcili się w zupełności akcjom defensywnym. Odbiło się to brakiem piłek w napadzie, ale zastopowało zupełnie atak angielski.

Publiczność jest tak pod wrażeniem renomy gości, że pierwszy przebój Łyki i jego centra wywołują grzmot oklasków. Niemniej radosny jest nastrój, gdy Madejski brawurowo trzyma rzut wolny, bity z bliskiej odległości. Artur schodzi zaraz z boiska, gdyż kontuzja nie pozwala mu na grę. Zastępuje go Sołtysik. Obie strony uzyskują po jednym kornerze. W wykonaniu angielskiem jest on bardziej groźny. Rudowłosy Irlandczyk wali jednak pięścią w piłkę, marnując sytuację.

- Gdy ja chodziłam dawniej na mecze - żali się jakaś pani - to się o wiele lepiej grało.

Pod bramką Wisły zakotłowało się kilkakrotnie. Madejski wyjaśnił jednak sytuację. Wspaniały bieg Łyki zelektryzował znów widownię, ale skończył się poślizgnięciem na polu karnem. Anglicy przestawiają swój atak, gdyż Wisła ujmuje inicjatywę i jest coraz częściej przy głosie.

Habowski strzela ostro w róg, bramkarz angielski jest jednak na miejscu. Publiczność dopinguje gospodarzy, atakujących żywo. Prawy obrońca angielski rozbija sobie kolano i schodzi z boiska, by wrócić dopiero po przerwie. Anglicy podnieceni faulują coraz bardziej. Tracą dwa kornery i bronią się coraz goręcej przed atakami Wisły.

Zbliża się 45 minuta i nadchodzi sensacja. Strzał Artura ląduje na ręce obrońcy angielskiego. Rzut karny. Wśród olbrzymiego napięcia Łyko strzela nieuchronnie. Zrywa się niebywała burza oklasków. Laski i kapelusze fruwają w powietrzu. Za parę sekund przerwa.

Tuż po rozpoczęciu Wisła ma znów szansę. To Łyko, to Sołtysik są sami pod bramką, jednak bez rezultatu. Anglicy coraz częściej faulują, coraz częściej dochodzi do konfliktó. Urozmaica je jasny moment, gdy w 19 minucie Łyko przebija się znów wspaniale. I teraz jednak marnuje swą szansę.

Na boisku jest coraz goręcej. Pomocnik Miller upomniany przez sędziego, pluje w jego stronę. Za niesłychany ten gest zostaje wykluczony z boiska. Anglik nie chce jednak ześć. Rozpoczynają się targi. Na boisku zjawia się meneżer, perswaduje coś graczom i po 5-minutowej przerwie winowajca opuszcza boisko.

Gra toczy się już spokojnie, tylko Szewczyk ma tuż przed końcem wspaniałą szansę, której nie wyzyskuje. Wśród niebywałego entuzjazmu sędzia p. Rutkowski odgwizduje zawody. Arbiter miałbardzo trudne zadanie, z którego wywiązał się jednak zupełnie dobrze.


Opinie pomeczowe

Po meczu krakowskim przeprowadzamy szereg rozmów:

Kpt. Zw. Kałuża: Anglicy byli dziś słabsi, niż w Warszawie, a szczególnie mniej skoordynowani. System ich, to resztki "W". Jeśli chodzi o brutalność, to może, jakkolwiek mniejsza jakościowo niż w Warszawie, ale ilościowo ta sama. Wisła grała dobrze, doskonale przystosowała się do gry Anglików i dlatego przeciwnik był dla niej mniej groźny.

Prezes Wisły, dyr. Orzelski: Jestem z drużyny zadowolony. Grała dobrze, a szczególnie nowe nabytki nie zawiodły, specjalnie Sitko. To samo dotyczy pomocy. Atak ucierpiał na braku Artura. Anglików widziałem pierwszy raz, spodizewałem się jednak, że zagrają lepiej. Zaimponowali grą ciałem oraz głową.

Kierownik sekcji Wisły, p. Delekta: Wszyscy grali tak ambitnie, że gdyby to było w rozgrywkach ligowych to nie przegraliby chyba ani jednego spotkania. Anglicy poza ostrą grą nie pokazali niczego, ale graczom naszym wyjdzie to na dobre. Zobaczą jak winno się grać w piłkę.

Kierownik drużyny angielskiej, p. Knighton: Jestem nadzwyczaj zadowolony z pobytu w Polsce. Gracze polscy są bardzo dobrzy, a między Wisłą i drużyną warszawską nie było wielkiej różnicy. Gdy przyjadę do Anglii będę wszystkim drużynom polecał, aby wyjechały do Polski.

Galeria