1975.03.22 Wisła Kraków - Arka Gdynia 2:0
Z Historia Wisły
Wisła Kraków | 2:0 (1:0) | Arka Gdynia | ||||||||
widzów: ok. 15.000 | ||||||||||
sędzia: J. Gawlik z Gliwic | ||||||||||
| ||||||||||
| ||||||||||
O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl
Relacje prasowe
Echo Krakowa. 1975, nr 67 (21/23 III) nr 9162
Krakowskich kibiców pasjonuje oczywiście najbardziej zagadka meczu Wisły z gdyńską Arką, który już jutro odbędzie się na stadionie przy ul. Reymonta.
Faworytem są krakowianie.
Kibice „Białej Gwiazdy” liczą na pewne zwycięstwo swych pupilów, uważając piłkarzy Arki za, zespół skazany na porażkę.
Czy tak będzie? Patrząc na ligową tabelę, dorobek obydwóch drużyn, ich rutynę czy wreszcie skład osobowy opinia kibiców wydaje się w pełni słuszna i winna znaleźć odzwierciedlenie w wyniku meczu.
Wisła na 5 miejscu w tabeli Z dorobkiem 19 pkt, Arka na 15 pozycji z 12-toma punktami, goście beniaminek ligowy, gospodarze drugi po Ruchu pod względem stażu zespół w ekstraklasie. Wreszcie nazwiska Szymanowskiego, Kmiecika, Maculewicza. Kapki, Kusty... Jasne więc, że faworytem są wiślacy.
Ale w sporcie nie ma pewniaków, ileż to razy faworyci doznawali nieoczekiwanych porażek, ileż razy wielcy przegrywali z maluczkimi. By daleko nie szukać, któż wierzył w zwycięstwo rezerwy ROW-u nad Górnikiem w Pucharze Polski? Piłkarzom Arki można odmówić najwyższych umiejętności futbolowych, nie można natomiast nie brać pod uwagę w przedmeczowych kalkulacjach ich ogromnej ambicji, woli zwycięstwa.
Choć my, podobnie jak kibice, liczymy na wygraną krakowian, sądzimy jednak,. ?.ę zwycięstwo nie przyjdzie wiślakom łatwo. Ale to chyba dobrze, bo emocji będzie więcej i. więcej zadowolenia. Gdyby nie było emocji któż by chodził na zawody...
Mecz jutrzejszy będzie dla podopiecznych H. Stroniarza szansą rewanżu za remis w pierwszej rundzie, jaki wiślacy uzyskali w Gdyni. Było wówczas 1:1 a bramki strzelili: Kusto i Herisz, przy czym krakowski strzelec bramki za brutalny faul został pod koniec gry usunięty z boiska. Mamy nadzieję, że re want będzie się toczył w sportowej atmosferze, że arbiter nie będzie musiał sięgać do kieszeni po żółte czy czerwone kartki. Czekamy na dobrą postawę wiślaków, ich zwycięstwo i spore emocje.
Echo Krakowa. 1975, nr 68 (24 III) nr 9163
Tylko skromne 2:0 WISŁY z Arką
Wisła Kraków — Arka Gdynia 2:0 (1:0). Bramki zdobyli: Zdzisław Kapka w 43 min. i Marek Kusto w 81 min. gry. Sędziował Jan Gawlik z Gliwic. Widzów ponad 15 tys.
WISŁA: Gonet — H. Szymanowski, Maculewicz, A. Szymanowski, Surowiec — .Obarzanowski (od 46 min. Garlej), Gazda — Kusto, Kapka, Gacek, Kmiecik.
ARKA: Burzyński — Bieliński, Biarda, Szybalski, Kędzia — Wiśniewski, Pietrzykowski, Rajski — Zb. Kupcewicz (od 46 min. Tłokiński), Pilarski (od 74 min. J. Kupcewicz), Herisz.
Nie było to widowisko wielkiego formatu, o nie! Na domiar złego przenikliwe zimno wręcz utrudniało śledzenie lotu piłki, nic więc dziwnego, że publiczność potrzebowała mocnej podniety. A tu zaledwie 2 bramki, i to uzyskane przy końcu każdej z dwóch odsłon. Mecz, jeśli chodzi o ocenę, nie mógł zadowolić tych, którzy oczekują od piłkarzy „Białej Gwiazdy” wysokiego lotu.
Przeciwnik przez całą pierwszą połowę spotkania zażarcie się bronił, często nie przebierając nawet w środkach. Tymczasem ataki krakowian były wielce nieporadne, nie mówiąc już, że te nieliczne kończyły się strzałami... na wiwat.
Dopiero zdobyte przypadkowo przez wiślaków prowadzenie stało się zapowiedzią ciekawszej gry. W 43 min. Kusto silnie skierował piłkę na pole karne, Kapka przejął ją na nogę (z ok. 12 m) i piłka w karambolowy sposób zmieniła kierunek i z ogromną siłą ugrzęzła, tuż przy słupku, w siatce.
Po przerwie piłkarze Arki musieli rozluźnić szyki w obronie, stwarzało wiślakom wyborną okazję do podwyższenia wyniku.
Lecz nic z tych rzeczy! Wprawdzie ataki na bramkę Burzyńskiego stały się częstsze, lecz nie było komu wykończyć akcji zaskakującym i co najważniejsze, celnym strzałem. Piłka szybowała więc obok bramki a w nielicznych wypadkach padała łupem doskonale spisującego się golkipera gości. Między 64 a 71 min. meczu, w ciągu zaledwie 7 min. najlepszy piłkarz na boisku — Kazimierz Gazda aż 4 razy wykładał — niemal jak na talerz — piłkę swym współpartnerom, lecz Kusto, Kmiecik, Kapka i znów Kmiecik fatalnie pudłowali. Tymczasem sporadyczne wypady gości stawały się niebezpieczne a w 81 min. tylko zdecydowaniu A.
Szymanowskiego może Wisła zawdzięczać, że nie utraciła bramki po akcji Herisza. Wreszcie, kiedy zanosiło się na skromniutkie zwycięstwo 1:0 Marek Kusto przypomniał sobie lepszą i skuteczniejszą grę, i po solowej akcji, kapitalnym strzałem, ulokował piłkę w samym „okienku” bramki, rozpaczliwie robinsonującego Burzyńskiego.
W sumie mecz nie mógł , się podobać, a postawa wiślaków nie daje gwarancji sukcesów w meczach wyjazdowych. Owszem, drużyna jest dobrze przygotowana cod względem kondycyjnym, ale zawodnicy nadal mają inklinacje do „małej gry”, nie mówiąc, że dyspozycja strzałowa jest wręcz ciemną plamą na ich piłkarskich kwalifikacjach. W Wiśle najlepszymi zawodnikami byli: A. Szymanowski, K. Gazda i S. Gacek oraz pewnie interweniujący St. Gonet. Arka najsilniejszy punkt miała w bramkarzu. (JAF)