1976.05.19 Wisła Kraków - GKS Tychy 5:0
Z Historia Wisły
Wisła Kraków | 5:0 (2:0) | GKS Tychy | ||||||||
widzów: 25.000 | ||||||||||
sędzia: Lankiewicz z Łodzi | ||||||||||
| ||||||||||
| ||||||||||
ligowy debiut Iwana |
O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl
Relacje prasowe
Echo Krakowa. 1976, nr 112 (19 V) nr 9494
Cztery kolejki spotkań pozostały piłkarzom I ligi do zakończenia rozgrywek, wyłonienia mistrzowskiego zespołu. Do ego zaszczytnego miana pretenduje jeszcze osiem zespołów ale w praktyce znacznie mniej, na dobrą sprawę trójka GKS Tychy, Buch i Stal Mielec. Dzisiejsza, 27 kolejka gier, winna przynieść kilka ważnych rozstrzygnięć, które mogą mieć zasadniczy wpływ na losy tytułu.
Lider tabeli przyjeżdża do Krakowa, gdzie w meczu z Wisłą bronić będzie swej przodującej pozycji. Ale ma tylko 1 punkt przewagi nad Ruchem i potknięcie w naszym mieście otwiera drogę na szczyt tabeli przed chorzowianami, pod warunkiem, iż zwyciężą w Sosnowcu broniące się przed spadkiem Zagłębie. Na potknięcia Tych i Ruchu liczy z kolei mielecka Stal, która podejmuje u siebie Widzew i po efektownej wygranej w minioną sobotę w Tychach, jest faworytem meczu.
Przy porażkach Tych i nawet remisie Ruchu mielczanie mają szansę wyjścia na czoło tabeli.
Jak więc widać sytuacja mocno zagmatwana.
Dla Wisły wygrana Z liderem to bardzo poważny moralny zastrzyk, a także szansa wyprzedzenia Widzewa i poprawy swej sytuacji w walce o drugie lub trzecie miejsce, premiowane udziałem w rozgrywkach o Puchar UEFA, Stąd też. dzisiejszy pojedynek tyskich górników z piłkarzami „Białej Gwiazdy” zapowiada się niezwykle interesująco. Będzie to także wielki rewanż za jesienny pojedynek w Tychach, gdzie wiślacy przegrali 1:2 tracąc dwie bramki w ostatnich minutach gry. Prowadzili wówczas do 83 min. spotkania 1:0 że strzału Kapki, będąc drużyną wyraźnie lepszą technicznie, panującą na boisku i w meczu, który miał im — na podstawie przebiegu — przynieść obydwa punkty, nagle, na sam koniec zagubili się zupełnie. Najpierw Szachnitowski wyrównał strzałem głową na 1:1 a w chwilę później Ogaza w zamieszaniu podbramkowym skierował Jobem piłkę do siatki wiślaków przesądzając o zwycięstwie górników.
Początek dzisiejszego meczu o godz. 18.
Echo Krakowa. 1976, nr 113 (20 V) nr 9495
Wisła — Tychy 5:0 (2:0). Bramki strzelili: Kmiecik w 4 i 51 min., Kapka w 26 min., Kusto w 61 min., i Nawałka w 75 min., gry. Sędziował p. Lankiewicz z Łodzi. Widzów ok. 30 tys.
WISŁA — Adamczyk — A. Szymanowski, Maculewicz, Płaszewski, Musiał — H. Szymanowski, Jałocha (od 56 min. Iwan), Kapka, Wróbel (od 68 min. Nawałka), Kmiecik, Kusto.
TYCHY — Cebrat — Trójca, Piechaczek, Brzozowski (od 63 min. Tuszyński), Ludyga — Bielenin, Rasek, Kubica — Olsza, Ogaza, Szachnitowski (od 46 min. Czarnynoga).
Prawdziwy strzelecki popis piłkarzy Wisły nastąpił w czasie wczorajszego spotkania z liderem tabeli ekstraklasy. Już dawno, bardzo dawno, krakowianie nie wygrali 5:0 w ligowym spotkaniu, już dawno na stadionie przy ul. Reymonta nie oglądaliśmy takiego popisu strzeleckiego w wydaniu zawodników „Białej Gwiazdy”. Podopieczni trenera A. Brożyniaka rozegrali wczoraj doskonałą partię. Walczyli o każdą piłkę z ogromnym zacięciem, nie szczędzili sił, napastnicy wspomagali defensorów, ci z kolei bardzo często (szczególnie Antoni Szymanowski) zapuszczali się na pole karne tyszan. Bardzo dobrze grała linia środkowa wiążąc akcje zespołu w składną całość. Trener Brożyniak stwierdził po meczu, iż wreszcie jego zespół przestał grać w „damski futbol”, pokazał wolę walki, silę, agresywność i skuteczność. Do tej opinii nie dodać, nic ująć, chyba tylko życzenie by pozostałe do końca sezonu mecze wiślacy grali równie dobrze.
Piłkarze lidera tabeli byli wczoraj tłem dla popisów krakowian, choć — co trzeba podkreślić — walczyli do końca z pasją, poświęceniem i wielką ambicją.
Te walory nie wystarczyły jednak na krakowian, którzy grali bardzo uważnie i dobrze, obnażając bezlitośnie wszystkie mankamenty górników z Tych.
Chwilami aż dziw brał, jak ta drużyna mogła przez tyle czasu utrzymywać się na czele, jak taki zespół może być jednym z głównych kandydatów do mistrzowskiego tytułu? Wytłumaczyć to można chyba tylko słabym poziomem naszej ekstraklasy i wielką ambicją zespołu z Tych.
Mecz rozpoczął się od naporu krakowian i już w 4 min. po rzucie wolnym Kusto podał do A. Szymanowskiego, ten ostro strzelił a Kmiecik zmienił nieco kierunek piłki, która wylądowała w siatce. Druga bramka to sukces duetu Musiał-Kapka, znów po rzucie wolnym. Musiał lekko podrzucił piłkę a Kapka z całej siły z powietrza strzelił do bramki. Po zmianie stron serię bramek rozpoczął Kmiecik.
Po pięknej akcji Kusto — Kapka — H. Szymanowski piłkę dostał Kmiecik i bardzo mocnym strzałem nie dał szans Cebratowi.
Podwyższył wynik Kusto strzałem niemal z linii końcowej boiska, tak ostrym, iż wyłamał ręce bramkarzowi Tych i piłka wylądowała w siatce. Ostatnią bramkę dnia uzyskał Nawałka po pięknym, solowym rajdzie, w czasie którego minął dwóch obrońców i zakończył strzałem w róg bramki, którego Cebrat nie mógł obronić.
Opuszczaliśmy stadion Wisły przy dźwiękach „Jak długo na Wawelu”, melodii granej zawsze po zwycięskim zakończeniu spotkania. Wychodziliśmy z nadzieją, że nie długo będziemy musieli czekać, by znów wiślacki hymn usłyszeć. (lang.)