1976.09.11 Arka Gdynia - Wisła Kraków 1:0
Z Historia Wisły
Linia 23: | Linia 23: | ||
[[Grafika:Tempo 1976-09-13a.JPG|150 px]] | [[Grafika:Tempo 1976-09-13a.JPG|150 px]] | ||
[[Grafika:Tempo 1976-09-13b.JPG|150 px]] | [[Grafika:Tempo 1976-09-13b.JPG|150 px]] | ||
+ | ==Relacje prasowe== | ||
+ | |||
+ | |||
+ | ===Echo Krakowa. 1976, nr 204 (10 IX) nr 9586=== | ||
+ | |||
+ | TRUDNE DNI, wypełnione podróżami i meczami, oczekują w najbliższym czasie piłkarską drużynę Wisły. | ||
+ | |||
+ | W szóstej kolejce spotkań oczekuje krakowian wyjazdowe spotkanie w Gdyni z Arką (sobota), a w cztery dni później mają wystąpić w Glasgow przeciwko zespołowi Celticu w ramach rozgrywek o Puchar UEFA, by znów za 3 dni, na szczęście już u siebie, stanąć do kolejnego ligowego pojedynku z drużyną Tomaszewskiego, Bulzackiego, Sadka — ŁKS-em. | ||
+ | |||
+ | Najbliższy przeciwnik to gdyńska Arka, zespół beniaminka, który po rocznych występach w II lidze, powrócił znów do grona ekstraklasy. Gdynianie nie rozpoczęli sezonu zbyt imponująco, wprawdzie na inaugurację wygrali u siebie z Lechem 1:0, ale w pozostałych czterech meczach uzyskali tylko 1 punkt, remisując na własnym boisku z Zagłębiem 1:1. Pozostałe mecze przegrali: We Wrocławiu ze Śląskiem 0:1, w Łodzi z ŁKS 0:2 i w Opolu z Odrą 0:3, ale jak nam donoszą z Gdyni w zespole nie doszło do żadnego załamania, wszyscy zawodnicy trenują bardzo intensywnie i nie zamierzają dać się zdegradować znów do II ligi. Do meczu z Wisłą przygotowywano się bardzo starannie, chcąc w pojedynku z czołowym zespołem naszej ekstraklasy uzyskać zwycięstwo. Czeka więc krakowian trudne zadanie. | ||
+ | |||
+ | Tym bardziej, że w drużynie wielu graczy narzeka na kontuzje. Lekarz wiślackiej, sekcji dr J. Jasieński ma pełne ręce roboty, co jednego podleczy, to drugi doznaje jakiegoś urazu. A liga grała w ekspresowym tempie, po dwa mecze w tygodniu i, na dobrą sprawę, nie było kiedy porządnie zawodników wykurować. Dopiero w tym tygodniu piłkarze mieli trochę oddechu, nie grali ligowej kolejki w środku tygodnia. Był więc czas by spokojnie leczyć dolegliwości i przygotować się do meczu w Gdyni. Czy spokojnie? Wydaje mi się, że krakowianie już są myślami w Glasgow, już przeżywają ten pierwszy od paru lat występ w szrankach europejskich pucharów i to przeciwko bardzo sławnemu, liczącemu się na futbolowym firmamencie przeciwnikowi, jakim bez wątpienia jest zespół Celticu. Czy w tej sytuacji potrafią rzucić na szalę w Gdyni wszystkie siły i umiejętności, walczyć do upadłego o zwycięstwo? Piłkarze krakowscy z całą pewnością są lepszym technicznie zespołem od przeciwników, oby ta przewaga przyniosła im cenne ligowe punkty | ||
+ | |||
+ | |||
+ | |||
+ | ===Echo Krakowa. 1976, nr 206 (13 IX) nr 9588=== | ||
+ | [[Grafika:Echo 1976-09-13b.jpg|thumb|right|200 px]] | ||
+ | |||
+ | Myśleli o Celticu | ||
+ | |||
+ | ARKA - WISŁA 1:0 (1:0). Bramkę strzelił Pietrzykowski w 41 min. gry. Sędziował p. Różyński z Warszawy. WISŁA — Adamczyk — H. Szymanowski, A. Szymanowski, Maculewicz, Płaszewski — Płonka (od 57 min. Jałocha), Kmiecik, Nawałka — Wróbel, Kapka, Kusto (od 78 min. Lipka). | ||
+ | |||
+ | Zupełnie nie udał się wiślakom nadmorski występ przeciwko beniaminkowi ligowemu — Arce. | ||
+ | |||
+ | Krakowianie, chyba myślami będący już w Glasgow, gdzie w środę oczekuje ich pojedynek z Celticem zaprezentowali fatalną dyspozycję i na dobrą sprawę mogli mecz przegrać o wiele, wiele wyżej, gdyby napastnicy gospodarzy wykorzystali choćby tylko tzw. „stuprocentowe” pozycje. Akcje krakowian były chaotyczne, rwane, zawodnicy prawie zupełnie nie biegali po boisku, a próby indywidualnych zagrań kończyły się niepowodzeniem. Brak kontuzjowanego Musiała w obronie, nie może być usprawiedliwieniem dla wiślaków, którzy winni byli mecz zagrać poważnie, dać z siebie wszystko aby zwyciężyć. Tak się jednak nie stało, punkty zostały stracone. Szkoda. | ||
+ | |||
+ | Piłkarze Arki zaprezentowali w tym meczu ogromną ambicję, walczyli z sercem, ochotą, nie było dla nich straconych piłek. | ||
+ | |||
+ | Szybkie akcje napastników raz po raz wprowadzały spore zamieszanie w szeregi wiślackiej defensywy i tylko brakowi skuteczności gdynian zawdzięczają wiślacy, iż wrócili do Krakowa z jedną zaledwie utraconą bramką | ||
+ | |||
[[Kategoria:I Liga 1976/1977 (piłka nożna)]] | [[Kategoria:I Liga 1976/1977 (piłka nożna)]] | ||
[[Kategoria:Wszystkie mecze 1976/1977 (piłka nożna)]] | [[Kategoria:Wszystkie mecze 1976/1977 (piłka nożna)]] | ||
[[Kategoria:Arka Gdynia]] | [[Kategoria:Arka Gdynia]] |
Wersja z dnia 06:06, 3 lip 2019
Arka Gdynia | 1:0 (1:0) | Wisła Kraków | ||||||||
widzów: 18.000-20.000 | ||||||||||
sędzia: Józef Różyński z Warszawy | ||||||||||
| ||||||||||
| ||||||||||
O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl
Relacje prasowe
Echo Krakowa. 1976, nr 204 (10 IX) nr 9586
TRUDNE DNI, wypełnione podróżami i meczami, oczekują w najbliższym czasie piłkarską drużynę Wisły.
W szóstej kolejce spotkań oczekuje krakowian wyjazdowe spotkanie w Gdyni z Arką (sobota), a w cztery dni później mają wystąpić w Glasgow przeciwko zespołowi Celticu w ramach rozgrywek o Puchar UEFA, by znów za 3 dni, na szczęście już u siebie, stanąć do kolejnego ligowego pojedynku z drużyną Tomaszewskiego, Bulzackiego, Sadka — ŁKS-em.
Najbliższy przeciwnik to gdyńska Arka, zespół beniaminka, który po rocznych występach w II lidze, powrócił znów do grona ekstraklasy. Gdynianie nie rozpoczęli sezonu zbyt imponująco, wprawdzie na inaugurację wygrali u siebie z Lechem 1:0, ale w pozostałych czterech meczach uzyskali tylko 1 punkt, remisując na własnym boisku z Zagłębiem 1:1. Pozostałe mecze przegrali: We Wrocławiu ze Śląskiem 0:1, w Łodzi z ŁKS 0:2 i w Opolu z Odrą 0:3, ale jak nam donoszą z Gdyni w zespole nie doszło do żadnego załamania, wszyscy zawodnicy trenują bardzo intensywnie i nie zamierzają dać się zdegradować znów do II ligi. Do meczu z Wisłą przygotowywano się bardzo starannie, chcąc w pojedynku z czołowym zespołem naszej ekstraklasy uzyskać zwycięstwo. Czeka więc krakowian trudne zadanie.
Tym bardziej, że w drużynie wielu graczy narzeka na kontuzje. Lekarz wiślackiej, sekcji dr J. Jasieński ma pełne ręce roboty, co jednego podleczy, to drugi doznaje jakiegoś urazu. A liga grała w ekspresowym tempie, po dwa mecze w tygodniu i, na dobrą sprawę, nie było kiedy porządnie zawodników wykurować. Dopiero w tym tygodniu piłkarze mieli trochę oddechu, nie grali ligowej kolejki w środku tygodnia. Był więc czas by spokojnie leczyć dolegliwości i przygotować się do meczu w Gdyni. Czy spokojnie? Wydaje mi się, że krakowianie już są myślami w Glasgow, już przeżywają ten pierwszy od paru lat występ w szrankach europejskich pucharów i to przeciwko bardzo sławnemu, liczącemu się na futbolowym firmamencie przeciwnikowi, jakim bez wątpienia jest zespół Celticu. Czy w tej sytuacji potrafią rzucić na szalę w Gdyni wszystkie siły i umiejętności, walczyć do upadłego o zwycięstwo? Piłkarze krakowscy z całą pewnością są lepszym technicznie zespołem od przeciwników, oby ta przewaga przyniosła im cenne ligowe punkty
Echo Krakowa. 1976, nr 206 (13 IX) nr 9588
Myśleli o Celticu
ARKA - WISŁA 1:0 (1:0). Bramkę strzelił Pietrzykowski w 41 min. gry. Sędziował p. Różyński z Warszawy. WISŁA — Adamczyk — H. Szymanowski, A. Szymanowski, Maculewicz, Płaszewski — Płonka (od 57 min. Jałocha), Kmiecik, Nawałka — Wróbel, Kapka, Kusto (od 78 min. Lipka).
Zupełnie nie udał się wiślakom nadmorski występ przeciwko beniaminkowi ligowemu — Arce.
Krakowianie, chyba myślami będący już w Glasgow, gdzie w środę oczekuje ich pojedynek z Celticem zaprezentowali fatalną dyspozycję i na dobrą sprawę mogli mecz przegrać o wiele, wiele wyżej, gdyby napastnicy gospodarzy wykorzystali choćby tylko tzw. „stuprocentowe” pozycje. Akcje krakowian były chaotyczne, rwane, zawodnicy prawie zupełnie nie biegali po boisku, a próby indywidualnych zagrań kończyły się niepowodzeniem. Brak kontuzjowanego Musiała w obronie, nie może być usprawiedliwieniem dla wiślaków, którzy winni byli mecz zagrać poważnie, dać z siebie wszystko aby zwyciężyć. Tak się jednak nie stało, punkty zostały stracone. Szkoda.
Piłkarze Arki zaprezentowali w tym meczu ogromną ambicję, walczyli z sercem, ochotą, nie było dla nich straconych piłek.
Szybkie akcje napastników raz po raz wprowadzały spore zamieszanie w szeregi wiślackiej defensywy i tylko brakowi skuteczności gdynian zawdzięczają wiślacy, iż wrócili do Krakowa z jedną zaledwie utraconą bramką