1977.08.27 Zagłębie Sosnowiec - Wisła Kraków 0:0
Z Historia Wisły
Linia 21: | Linia 21: | ||
[[Grafika:Tempo 1977-08-29b.JPG|150 px]] | [[Grafika:Tempo 1977-08-29b.JPG|150 px]] | ||
[[Grafika:Tempo 1977-08-29c.JPG|150 px]] | [[Grafika:Tempo 1977-08-29c.JPG|150 px]] | ||
+ | ==Relacje prasowe== | ||
+ | |||
+ | |||
+ | ===Echo Krakowa. 1977, nr 194 (29 VIII) nr 9871=== | ||
+ | [[Grafika:Echo 1977-08-27.jpg|thumb|right|200 px]] | ||
+ | |||
+ | |||
+ | [[Grafika:Echo 1977-08-29b.jpg|thumb|right|200 px]] | ||
+ | |||
+ | ZAGŁĘBIE — WISŁA 0:0. Sędziował, p. Karolak z Łodzi. Widzów ok, 10 tys. WISŁA —-Gonet — Gazda, Maculewicz, Budka, Płaszewski — H. Szymanowski, Kapka, Nawałka (od 83 min. Jałocha) — Wróbel (od 69 min. Lipka), Kmiecik, Iwan. i Był to przedziwny mecz, który przyniósł w ostatecznym rozrachunku podział punktów, ale równie dobrze mógł zakończyć się w pełni zasłużoną wygraną wiślaków, czy też szczęśliwym sukcesem gospodarzy. Pozornie rzecz biorąc w-pojedynku lidera z outsiderem, a tak było w Sosnowcu, faworytem winien być lider. I rzeczywiście krakowianie rozpoczęli z impetem, nastawili się na grę ofensywną i uzyskali w pierwszej połowie widoczną przewagę. | ||
+ | |||
+ | Szybkie akcje wiślaków sunęły na bramkę Kostrzewy, Kmiecik, Wróbel, Iwan, Kapka siali zamieszanie w szeregach obrońców gospodarzy, Wypracowali kilka wyśmienitych pozycji do strzału, lecz bramka nie padła. | ||
+ | |||
+ | Dlaczego? Trzy są — moim zdaniem -tego przyczyny. Pierwsza to mała precyzją przy oddawaniu. strzałów przez krakowskich piłkarzy, druga —to trochę brak szczęścia," a trzecia —.znakomita postawa Kostrzewy, który uratował w tym meczu z pewnością swą drużynę od porażki. | ||
+ | |||
+ | Choć jestem z całym., uznaniem dla postawy bramkarza Zagłębia, choć wiem, że w sporcie od szczęścia dużo zależy, nie mogę ustrzec się uczucia żalu do krakowskich napastników, że nie zdobyli bramek, bo graczom tej klasy iw tak dogodnych sytuacjach jak w sobotnie popołudnie w Sosnowcu, marnować okazji nie wolno! Druga połowa meczu rozpoczęła się od ogromnego naporu wiślaków, którzy całkowicie opanowali boisko, nękając wciąż gospodarzy szybkimi akcjami ofensywnymi. Po jakichś 20 minutach tej części gry, krakowianie nagle stanęli w miejscu, w dobrze funkcjonującej maszynce coś się zacięło, i do głosu doszli gospodarze. Akcje Mazura, Dworczyka czy Seweryna stały się nagle groźne, obrońcy krakowscy, grający cały mecz niezbyt pewnie, teraz zupełnie się pogubili, lecz, na szczęście Gonet spisywał się doskonale ratując teraz swą drużynę przed porażką.. | ||
+ | |||
+ | Wisła straciła więc pierwszy punkt w tym sezonie, w meczu, który winna była wygrać. Mimo tego, mimo podniesionych wyżej mankamentów w grze krakowian, winno ich się za jedno pochwalić — za waleczność, ambicję i chęci do gry — a więc te elementy, które w minionym sezonie mocno szwankowały. (lang) | ||
Wersja z dnia 08:37, 11 lip 2019
Zagłębie Sosnowiec | 0:0 | Wisła Kraków | ||||||||
widzów: 12.000 | ||||||||||
sędzia: Wiesław Karolak z Łodzi | ||||||||||
| ||||||||||
| ||||||||||
O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl
Relacje prasowe
Echo Krakowa. 1977, nr 194 (29 VIII) nr 9871
ZAGŁĘBIE — WISŁA 0:0. Sędziował, p. Karolak z Łodzi. Widzów ok, 10 tys. WISŁA —-Gonet — Gazda, Maculewicz, Budka, Płaszewski — H. Szymanowski, Kapka, Nawałka (od 83 min. Jałocha) — Wróbel (od 69 min. Lipka), Kmiecik, Iwan. i Był to przedziwny mecz, który przyniósł w ostatecznym rozrachunku podział punktów, ale równie dobrze mógł zakończyć się w pełni zasłużoną wygraną wiślaków, czy też szczęśliwym sukcesem gospodarzy. Pozornie rzecz biorąc w-pojedynku lidera z outsiderem, a tak było w Sosnowcu, faworytem winien być lider. I rzeczywiście krakowianie rozpoczęli z impetem, nastawili się na grę ofensywną i uzyskali w pierwszej połowie widoczną przewagę.
Szybkie akcje wiślaków sunęły na bramkę Kostrzewy, Kmiecik, Wróbel, Iwan, Kapka siali zamieszanie w szeregach obrońców gospodarzy, Wypracowali kilka wyśmienitych pozycji do strzału, lecz bramka nie padła.
Dlaczego? Trzy są — moim zdaniem -tego przyczyny. Pierwsza to mała precyzją przy oddawaniu. strzałów przez krakowskich piłkarzy, druga —to trochę brak szczęścia," a trzecia —.znakomita postawa Kostrzewy, który uratował w tym meczu z pewnością swą drużynę od porażki.
Choć jestem z całym., uznaniem dla postawy bramkarza Zagłębia, choć wiem, że w sporcie od szczęścia dużo zależy, nie mogę ustrzec się uczucia żalu do krakowskich napastników, że nie zdobyli bramek, bo graczom tej klasy iw tak dogodnych sytuacjach jak w sobotnie popołudnie w Sosnowcu, marnować okazji nie wolno! Druga połowa meczu rozpoczęła się od ogromnego naporu wiślaków, którzy całkowicie opanowali boisko, nękając wciąż gospodarzy szybkimi akcjami ofensywnymi. Po jakichś 20 minutach tej części gry, krakowianie nagle stanęli w miejscu, w dobrze funkcjonującej maszynce coś się zacięło, i do głosu doszli gospodarze. Akcje Mazura, Dworczyka czy Seweryna stały się nagle groźne, obrońcy krakowscy, grający cały mecz niezbyt pewnie, teraz zupełnie się pogubili, lecz, na szczęście Gonet spisywał się doskonale ratując teraz swą drużynę przed porażką..
Wisła straciła więc pierwszy punkt w tym sezonie, w meczu, który winna była wygrać. Mimo tego, mimo podniesionych wyżej mankamentów w grze krakowian, winno ich się za jedno pochwalić — za waleczność, ambicję i chęci do gry — a więc te elementy, które w minionym sezonie mocno szwankowały. (lang)