1977.12.04 Legia Warszawa - Wisła Kraków 2:0

Z Historia Wisły

1977.12.04, I liga, 19. kolejka, Warszawa, Stadion Wojska Polskiego,
Legia Warszawa 2:0 (0:0) Wisła Kraków
widzów: 30.000
sędzia: Jarguz z Suwałk
Bramki
Jerzy Banaszak 72'
Kazimierz Deyna 85'
1:0
2:0
Legia Warszawa

Krzysztof Sobieski
Adam Topolski
Tadeusz Cypka
Grafika:Zk.jpg Waldemar Tumiński
Stanisław Sobczyński
Janusz Baran
Kazimierz Deyna
Lesław Ćmikiewicz
Tadeusz Nowak
Krzysztof Lasoń grafika: Zmiana.PNG (57' Jerzy Banaszak)
Marek Kusto

trener: Andrzej Strejlau
Wisła Kraków
4-3-3
Janusz Adamczyk
Antoni Szymanowski
Henryk Maculewicz
Krzysztof Budka
Jan Jałocha
Henryk Szymanowski
Zdzisław Kapka
Adam Nawałka
Andrzej Iwan
Kazimierz Kmiecik
Leszek Lipka grafika: Zmiana.PNG (67’ Michał Wróbel)

trener: Orest Lenczyk

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Relacje prasowe

Echo Krakowa. 1977, nr 272 (2/4 XII) nr 9949

PIŁKARZE EKSTRAKLASY NA OSTATNIEJ PROSTEJ Legia chce przerwać świetną passę Wisły

LIGOWY sezon piłkarski dobiega wreszcie końca.

O nonsensowności rozgrywania meczów w takich warunkach atmosferycznych, jakie obecnie panują, już pisaliśmy, centrala futbolowa nie zdobyła się jednak na to by odwołać mecze, przełożyć je na wiosnę. Miejmy nadzieję, że ta ostatnia kolejka nie przyniesie zbyt wielu kontuzji zawodników.

Wisła kończy swe ligowe występy meczem w stolicy z Legia. Trudne to będzie spotkanie, piłkarze warszawscy od tygodni już szykowali się do tego pojedynku, licząc iż na zakończenie ligi zdołają wygrać z liderem, przerwać jego świetną passę. Legionistów stać z pewnością na uzyskanie zwycięstwa, mają bowiem w swych szeregach i dobrych defensorów i umiejącego rozegrać piłkę a także strzelić, np. Deynę i szybkich, bramkostrzelnych — Kustę czy Nowaka, słowem drużynę którą stać na wiele. Lecz i krakowianie to zespół o wysokiej klasie, talentem z pewnością przewyższający rywali, tyle że ostatnio jakoś pechowy, nie mogący wygrać meczu. W niedzielnym pojedynku na stadionie Legii, Wisła z pewnością rzuci na szalę wszystkie siły, umiejętności, będzie walczyć o zwycięstwo. Trochę się obawiamy tylko tego, że zapowiedź atrakcyjnego turystycznie wyjazdu do Ameryki (tuz po meczu z Legią), może spowodować u graczy krakowskich zbytnią ostrożność w grze, obawę przed ostrzejszym starciem i kontuzją, która by wyeliminowała piłkarza z ekipy lecącej za Ocean. A Legia znana jest z gry twardej, bardzo ostrej, chwilami wykraczającej poza dopuszczalne granice. Na liście piłkarzy ukaranych żółtymi czy czerwonymi kartkami warszawiacy należą do najściślejszej czołówki.

No cóż, jak będzie zobaczymy, w każdym razie emocji nie powinno zabraknąć, a zapowiadana transmisja telewizyjna z tego spotkania pozwoli licznym sympatykom „Białej gwiazdy” obejrzeć ostatni w tym roku występ ligowy krakowian



Echo Krakowa. 1977, nr 273 (5 XII) nr 9950

Radość w stolicy, smutek w Krakowie

Finał sezonu piłkarskiego niepomyślny dla wiślaków

LEGIA — WISŁA 2:0 (0:0). Bramki strzelili: w 72 i Deyna w 78 min. gry, Widzów ponad 15 tys.

WISŁA — Adamczyk — A. Szymanowski, Budka, Maculewicz, Jałocha — H. Szymanowski, Kapka, Nawałka — Kmiecik, Iwan, Lipka (od 70 min. Wróbel).

Ostatni w tym roku :mecz ligowy z udziałem niepokonanej, drużyny krakowskiej Wisły przyniósł jej pierwszą porażkę.

Na stadionie Wojska Polskiego w Warszawie triumfowała Legia, odnosząc cenne zwycięstwo w meczu, w którym zespołem lepszym byli krakowianie. Cóż jednak z tego, że gracze Wisły przewyższali rywali wyszkoleniem technicznym, bojowością, że przeprowadzali składniejsze akcje, wypracowali więcej pozycji strzeleckich, skoro nadal napastnicy wiślaccy nie potrafili strzelić bramki.

Zdaję sobie sprawę, iż wielu kibiców może mówić o pechowej porażce krakowian, moim zdaniem nie był to żaden pech, tylko efekt małej skuteczności ofensywnej i sporego obciążenia psychicznego piłkarzy, spowodowanego obroną miana drużyny niepokonanej. Uważam, że dużo lepiej by było, gdyby wiślacy już parę tygodni temu przegrali któreś ze spotkań, przestali walczyć o miano niepokonanego zespołu, próbować pobić rekord zabrskiego Górnika ustanowiony przed laty, a zamiast tego wykazywali w meczach więcej zdecydowania i zimnej krwi w sytuacjach podbramkowych. Tymczasem w chwili gdy napastnicy nie umieli utrzymać nerwów na wodzy, zawodzili w dogodnych sytuacjach, do przodu silą rzeczy szli obrońcy. Z jednej strony tworzył się tłok na przedpolu bramki przeciwników i trudno było strzelić gola, z drugiej strony stanowiło to odsłonięcie własnych tyłów i umożliwiało walom zdobywanie bramek szybkich kontratakach.

Zakończenie roku było wiślaków, dla ich kibiców, niepomyślne. Przegrali mecz, pozwolili dogonić się rywalom, zmniejszyli tym samym swe szanse na zdobycie tytułu mistrzowskiego. Cóż przyjdzie teraz, w nie tak radosnym jak kilka tygodni temu nastroju, oczekiwać na wznowienie ligowej batalii, na dalsze boje o ligowe punkty. Do końca rozgrywek jeszcze jedenaście kolejek, jeszcze do zdobycia 22 punkty, a więc teoretycznie jeszcze spora grupa zespołów ma szanse sięgnięcia po mistrzowski tytuł. Wierzymy, że wiślacy odpowiednio przepracują zimową przerwę, wyzwolą się z psychicznego stresu i pokażą nam szybką, ambitną, pełną polotu, a przy tym skuteczną grę i osiągną wymarzony cel — mistrzostwo Polski.

Choć warszawski pojedynek z Legią zakończył się przegraną krakowian, myślę, iż należy zespołowi podziękować za trud włożony w walkę o ligowe punkty. Już dawno piłkarska drużyna z Krakowa nie była tak wysoko w ligowej tabeli, nie miała tylu szans na wywalczenie prymatu. W imieniu kibiców dziękujemy piłkarzom i ich opiekunom za emocje i radości jakich nam dostarczyli w jesiennych grach. (l)