1979.10.06 Wisła Kraków - Zawisza Bydgoszcz 3:2
Z Historia Wisły
![]() | Wisła Kraków | 3:2 (1:0) | Zawisza Bydgoszcz | ![]() | ||||||
widzów: 6.000-8.000 | ||||||||||
sędzia: A. Libich z Warszawy | ||||||||||
| ||||||||||
| ||||||||||
O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl
„Dziennik Polski” nr 225, 226.
Spis treści |
Relacje prasowe
Echo Krakowa. 1979, nr 224 (5/7 X) nr 10489
EKSTRAKLASA piłkarska wznawia rozgrywki, na krótko bo po najbliższej sobotniej kolejce znów „prawa” reprezentacji spowodują zawieszenie gier aż do 21 bm. Jutro jednak odbędzie się dziesiąta kolejka spotkań. Krakowska WISŁA stanie w niej przed szansą awansu w tabeli, jako że podejmować będzie ostatni zespół tabeli — bydgoskiego ZAWISZĘ.
Sobotni mecz będzie więc okazją do obejrzenia krakowian grających w pełni ofensywnie, bydgoszczanie nastawią się najpewniej na grę defensywną, szukając szansy v kontratakach.
Piłkarze Zawiszy spisują się ostatnio słabo, w zaległym meczu I ligi przegrali z Szombierkami 0:3, a w minioną niedzielę ulegli w towarzyskim spotkaniu Concordii w Piotrkowie 1:3. Wisła po remisie w ostatnim meczu ligowym z Polonią w Bytomiu w 1/16 Pucharu Polski nie wykazała jakiejś zwyżki formy, wprost przeciwnie, dopiero w rzutach karnych udało jej się wykazać wyższość nad Stalą Nowa Dęba, drużyną ligi międzywojewódzkiej. Ale pucharowe rozgrywki mają zazwyczaj na szczeblu eliminacji mniejszy „ciężar gatunkowy” niż walka o ligowe punkty. Stąd też wierzymy, iż w jutrzejszym meczu obejrzymy dobry futbol i efektowną grę „Białej gwiazdy”.
Echo Krakowa. 1979, nr 225 (8 X) nr 10490
Mimo pięciu goli w jednym meczu ze skutecznością nadal na bakier
WISŁA — ZAWISZA 3:2 (1:0). Bramki strzelili: dla Wisły Kapka w 43, Targosz w 81, Kmiecik w 85 min., a dla Zawiszy.— Nowicki w 85 i Czerniawski w 86 min. Sędziował p. Libich z Warszawy. Widzów ok. 7000, WISŁA — Holocher — Szymanowski, Skrobowski, Budka, Jałocha — Lipka, Kapka (od 70 min. Targosz), Nawałka — Iwan, Kmiecik, Krupiński (od 46 min. Wróbel).
Mimo uzyskania w tym. meczu aż pięciu goli przez piłkarzy obu drużyn, a więc ilości, jaką niezwykle rzadko można oglądać na naszych piłkarskich stadionach, mimo wreszcie wygranej gospodarzy, kibice Wisły opuszczali stadion przy ul. Reymonta w nie najlepszym nastroju, nie w pełni usatysfakcjonowani grą swych pupilów.
Podopieczni L. Franczaka wygrali outsiderem tabeli w najskromniejszych przecież rozmiarach, tylko różnicą 1 bramki, wykazali kolejny raz, ogromną nieskuteczność w akcjach podbramkowych.
Przez większą część zawodów krakowianie byli stroną przeważającą, mieli wiele doskonałych sytuacji podbramkowych, lecz zamiast strzelać rozgrywali nadal piłkę, albo tak długo zwlekali z oddaniem strzału, aż któryś z przeciwników zdołał dopaść piłki i wybić ją na aut czy róg.
Prawdą jest, iż trudno sforsować defensywę przeciwnika, który ściąga pod bramkę wszystkich swych graczy, ale w takiej sytuacji trzeba strzelać dużo z każdej nadarzającej się okazji. by rozerwać mur obronny. Tymczasem niemrawa gra wiślaków, długi czas pozwalała bydgoszczanom na skuteczne przeciwstawianie się naporowi gospodarzy.
Nudny mecz, nabrał rumieńców w ostatnich 10 minutach, kiedy to poczęły padać bramki.
Pierwsza, po dobrym strzale Targosza, potem w ciągu 2 minut aż trzy, najpierw Nowickiego, potem Kmiecika, który dobił silny strzał Targosza i wreszcie Czerniawskiego. Ten końcowy akord zatarł trochę smutne wrażenie z całego spotkania, ale na jego podstawie nie można wysnuć wniosku o tym, że mecz był dobrym widowiskiem, że stał fis. wysokim poziomie. Było bowiem akurat odwrotnie.
Że jednak w futbolu, szczególnie w naszej lidze, najważniejsze są zwycięstwa, więc za te dwa chwała wiślakom zdobyte punkty. (lang)
Echo Krakowa. 1979, nr 226 (9 X) nr 10491
TRENER. L. Franczak narzekał mocno, po meczu z Zawiszą, na nierytmiczność rozgrywek ligowych, na długie przerwy między meczami, na całkowite podporządkowanie ligi sprawom reprezentacji. „Jak można. — mówił — przygotowywać zespół, kiedy wciąż co lepsi gracze są na całe tygodnie odrywani od drużyny. Dziś moi zawodnicy maja dobrą, kondycję, odpowiedni, zasób sił i ambicji, ale brak im zgrania, co powoduje, że osiągają wyniki poniżej możliwości”. Wisła jest rzeczywiście w szczególnie trudnej sytuacji, z jej szeregów bowiem trenerzy, kadry wciąż zabierają największą ilość graczy, niemniej wydaje się, iż słaba skuteczność strzelecka krakowian jest w głównej. mierze „efektem niedostatków ich technicznego wyszkolenia.
Gazeta Południowa. 1979, nr 226 (8 X) nr 9745
Wisła — Zawisza 3:2
Aż 5 bramek oglądali krakowscy kibice w sobotnim meczu ligowym Wisła — Zawisza Bydgoszcz zakończonym zwycięstwem „Białej Gwiazdy” 3:2 (1:0).
Powodów do radości sympatycy Wisły mieli jednak niewiele, gospodarze rozegrali najsłabszą partię tegorocznego sezonu na własnym boisku, nadal niepewnie gra defensywa, do poziomu której dostroił się w sobotę bramkarz Holocher (ma na sumieniu drugą bramkę), napastnicy strzelili wprawdzie 3 bramki, ale zmarnowali kilka wybornych sytuacji. Brakowało zdecydowania pod bramką, zamiast strzelać z odległości nieraz paru metrów od bramki, zawodnicy Wisły chcieli z piłką wjechać do siatki. Tak było m.in. w 67 min. spotkania, kiedy to najpierw Kmiecik, a potem Iwan spartaczyli więcej niż 100-procentową sytuację.
Ten brak zdecydowania pod bramką rywala o mało co nie zakończył się dla gospodarzy tragicznie, w końcowych minutach goście po błędach obrony krakowian strzelili 2 gole i kibice z ulgą przyjęli końcowy gwizdek sędziego.
Zawisza zaprezentował się w Krakowie słabo, jedynie w pierwszych minutach po przerwie i pod koniec spotkania goście stanowili równorzędnego partnera dla gospodarzy.
O I połowie tego meczu lepiej nie pisać, gra była mało ciekawa, 2 strzały Iwana, wybicie piłki z linii bramkowej przez H. Szymanowskiego i jedyną bramka w 43 min. po strzale Kapki — to stanowczo za mało, jak na I-ligowy mecz.
Po przerwie mecz się ożywił, było mnóstwo z obu stron sytuacji podbramkowych, ale wynikały one głównie ze słabej postawy defensywy obu drużyn. Prawdziwy festiwal strzelecki zanotowaliśmy w ciągu 6 końcowych minut, kiedy to padły aż 4 bramki. W 81 min. Targosz ładnym strzałem podwyższył na 2:0, w 85 min. Sensy poprawia wynik na 2:1, w minutę później jest 3:1, a w niespełna 60 sekund później Czerniawski strzela drugiego gola dla Zawiszy.
WISŁA: Holocher — Szymanowski, Budka, Skrobowski, Jałocha — Lipka, Kapka (71 min. Targosz), Nawałka — Iwan, Kmiecik, Krupiński (46 min. Wróbel).
ZAWISZA: Brończyk — Czerniawski, Szczeszak, Walczak, Nielipowicz — Mojsa, Kensy, Sierant — Kwapisz (54 min. Nowicki), Milczarski, Kwaśniewski (46 min. Z. Kupcewicz).
Sędziował Libich z W-wy, widzów ok. 8 tys. (ANS)
„Jak długo na Wawelu”
Po zakończeniu meczu Wisły z Zawiszą, po raz pierwszy odtworzony został w nowej wersji muzycznej hymn GTS „Wisła” — Jak długo na Wawelu”.
Z inicjatywy Komisji Organizacyjno-Propagandowej Klubu zostało dokonane nowe opracowanie muzyczne i nagranie tego, mającego długą tradycję i jakże popularnego w Krakowie, utworu. Został on nagrany w wersji orkiestralnej, w tempie dynamicznym, żywym.
Hymn opracował muzycznie w czynie społecznym znany kompozytor i dyrygent Tadeusz DOBRZAŃSKI, pod którego dyrygenturą został on nagrany przez zespół instrumentów dętych Orkiestry i Chóru Polskiego Radia i Telewizji w Krakowie, kierowanej przez dyrektora i kierownika artystycznego Antoniego WITA. Wykonanie hymnu przez orkiestrę zostało nagrane w wersji stereo przez Jerzego Długosza i Jerzego Enzingera.