1979.11.04 Wisła Kraków - Lech Poznań 5:1
Z Historia Wisły
Wisła Kraków | 5:1 (3:0) | Lech Poznań | ||||||||
widzów: 5-7.000 | ||||||||||
sędzia: J. Marchwiński z Gdańska | ||||||||||
| ||||||||||
| ||||||||||
O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl
„Dziennik Polski” nr 248, 249.
Relacje prasowe
Echo Krakowa. 1979, nr 247 (3/4 XI) nr 10512
PO DWUTYGODNIOWEJ przerwie piłkarze ekstraklasy rozegrają jedną kolejkę ligowych spotkań, by znów na dwa tygodnie zawiesić rozgrywki. Doprawdy trudno się oprzeć wrażeniu, iż kalendarz zawodów o mistrzostwo Polski został potraktowany przez PZPN jak nic zupełnie nie znacząca, czwartorzędna impreza. No ale teraz za późno na lamenty.
Wisła, mająca ostatnio dobrą passę podejmuje poznańskiego Lecha. Przypomnijmy, że krakowianie nie przegrali od 3 września żadnego meczu ligowego, w czterech kolejkach jakie odbyły się od tego czasu remisując z Polonią 2:2 i wygrywając z Ruchem 3:0, Zawiszą 3:2 oraz Widzewem 2:0.
Lech w tym samym czasie przegrał trzy pojedynki, wygrał jeden ale za to. aż 6:0 z ŁKS-em.
Ponadto w zespole poznańskim nastąpiła zmiana trenera. „Biała gwiazda” jest w tej chwili na 4 miejscu w tabeli, „Poznańska lokomotywa” na dziewiątym, ale różnica punktów nie jest wielka — 3 pkt. Przyjdzie się teraz obydwu zespołom w ciągu zaledwie czterech dni potykać dwukrotnie. Jutro w Krakowie mecz ligowy, w środę natomiast w Poznaniu pojedynek z cyklu rozgrywek o Puchar Polski.
Kibice krakowskiej drużyny dawno już nie widzieli w akcji swych pupilów, ostatnie zawody ligowe rozegrane zostały w Krakowie przed miesiącem.
Choć więc pogoda nie jest najlepsza z pewnością na stadionie przy ul. Reymonta zbiorą się tłumy widzów, którzy oczekiwać będą dobrej gry i zwycięstwa gospodarzy. Są, moim zdaniem, wiślacy faworytami, myślę iż po przełamaniu wreszcie niedobrej passy na obcych boiskach i zwycięstwie w Łodzi, będą chcieli pójść „za ciosem” i powygrywać pozostałe do końca rundy pojedynki, tak aby po jesiennej serii gier być jak najbliżej lidera. Stać drużynę na to, choć ciągła eksploatacja graczy krakowskich w występach narodowych reprezentacji nie pozwala trenerowi L. Franczakowi na właściwe przygotowanie zespołu. Mam nadzieję jednak, iż spore przecież umiejętności poszczególnych piłkarzy Wisły, poparte wolą zwycięstwa, bojowością i kolektywną grą, pozwolą „Białej gwieździe” zatriumfować i w niedzielnym spotkaniu.
Echo Krakowa. 1979, nr 248 (5 XI) nr 10513
Udany mecz piłkarzy Wisły
Poznańska lokomotywa odstawiona na boczny tor
— LECH 5:1 (3:0). Bramki strzelili: dla Wisły WISŁA — Kmiecik w 7, 28 i 87 min, Nawałka w 19 i Wróbel w 65 min. gry, dla Lecha — Milewski — 84 min spotkania. Sędziował przeciętnie p. Marchwiński z Gdańska. Widzów ok. 5000.
WISŁA — Gaszyński — Szymanowski, Skrobowski, Budka, Motyka — Lipka (od 63 min Targosz). Kapka (od 62 min Krupiński), Nawałka — Iwan, Kmiecik, Wróbel.
Piłkarze poznańskiego Lecha są wdzięcznym dla wiślaków rywalem na krakowskim stadionie, pozwalają sobie bowiem zwykle strzelać dużo bramek. W minionym sezonie ligowym krakowianie wygrali 4:1, tym razem byli o jeszcze jedno trafienie lepsi odnosząc w pełni zasłużone, bardzo przekonywające zwycięstwo. Goście mogą mówić i tak o szczęściu,: gdyby bowiem nie słupki i poprzeczka, od których trzykrotnie odbijały się strzały wiślaków wynik byłby jeszcze wyższy.
Zawody rozegrano w dość dobrych warunkach. Płyta boiska była doskonale przygotowana do gry, twarda ale równa, bez śniegu. Zimno sprawiło że zawodnicy obydwóch zespołów grali szybko by nie zmarznąć, dużo więc obserwowaliśmy akcji, sporo strzałów na bramkę.
Gospodarze od pierwszych minut gry uzyskali wyraźną przewagę, atakowali z ogromnym impetem, nierzadko w 8—9 graczy, stwarzając na przedpolu bramki Mowlika spore zamieszanie. Defensorzy poznańscy nie mogli poradzić sobie z szybkimi, zwinniejszymi rywalami.
Już w kilka minut po rozpoczęciu gry Kmiecik po ładnej akcji Nawałki i później dokładnym podaniu Motyki strzelił mocno i Wisła objęła prowadzenie. Poznaniacy musieli więc „odkryć się”, zaprzestać taktyki kurczowej obrony. A wówczas sprawność, szybkość krakowian uwidoczniła się jeszcze bardziej.
W sumie był to z pewnością jeden z lepszych występów drużyny krakowskiej w jesiennej rundzie. Zawodnicy grali bojowo, ambitnie, tak jak to chcielibyśmy zawsze w wydaniu tego zespołu widzieć. Szkoda, że forma i chęć do walki przychodzi tak późno. (lang)