1980.10.25 Wisła Kraków - ŁKS Łódź 4:0

Z Historia Wisły

1980.10.25, I Liga, 11. kolejka, Kraków, Stadion Wisły,
Wisła Kraków 4:0 (0:0) ŁKS Łódź
widzów: 4.000 - 5.000
sędzia: J.Figas z Radomia
Bramki
Piotr Skrobowski (g) 49’
Zdzisław Kapka 61’
Andrzej Iwan 69’
Kazimierz Kmiecik 88’
1:0
2:0
3:0
4:0
Wisła Kraków
4-4-3
Marek Holocher
Marek Motyka
Piotr Skrobowski
Krzysztof Budka
Jan Jałocha
Leszek Lipka
Zdzisław Kapka
Janusz Krupiński grafika: Zmiana.PNG (72’ Andrzej Targosz)
Andrzej Iwan
Kazimierz Kmiecik
Michał Wróbel grafika: Zmiana.PNG (72’ Jerzy Kowalik)

trener: Lucjan Franczak
ŁKS Łódź

Kwaśniewicz
Filipiak
Bulazacki
Komorowski
Galant
Dziuba
Ostalczyk
Woziński
Nowak
Klimas grafika: Zmiana.PNG (80' Sławuta)
Terlecki grafika: Zmiana.PNG (46' Krawiec)

trener:

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl


Afisz zapowiadający mecz
Afisz zapowiadający mecz

Spis treści

Relacje prasowe

Echo Krakowa. 1980, nr 231 (24/26 X) nr 10786

PIŁKARSKA jesień w pełni, Po środowych zmaganiach pucharowych już jutro i w niedzielę kolejna seria ligowych gier, a w niej dwa ciekawe mecze na krakowskich stadionach. Jutro wiślacy podejmują ŁKS, a w niedzielę Hutnik gra z obecnym liderem swojej grupy drugoligowej — warszawską Gwardią, Sobotni partnerzy ligowi Wisła i ŁKS są mniej więcej w takiej samej formie, mają podobne osiągnięcia w dotychczasowych rozgrywkach. Niestety nie są to rezultaty imponujące. Wisła w 10 meczach uzyskała 4 zwycięstwa i dwa remisy, jej łódzcy rywale 3 wygrane i 2 remisy. Obie drużyny są na bakier ze skutecznością strzelecką — krakowianie strzelili do tej pory zaledwie 11 goli, ich sobotni rywale jeszcze mniej — 9. W sumie więc staną naprzeciwko siebie dwie w. kiepskiej formie drużyny, choć równocześnie zespoły mające w swych szeregach wielu utalentowanych piłkarzy, drużyny które powinny grać o niebo lepiej niż to robią.

No ale cóż, nasza liga, nawet nazwana szumnie „ekstraklasą”, jest słaba, piłkarze prezentują mierne wyszkolenie, słabą wręcz kondycję i nie za wielką ambicję. Wiślacy w kilku ostatnich występach starali się nawet grać bojowo, nieustępliwie, walczyli o piłkę ze sporą ambicją, cóż kiedy ich wysiłki przynoszą bardzo mierne efekty.

Wrócił do zespołu, po kilkutygodniowej przerwie w grze, Kazimierz Kmiecik, wielokrotny „król strzelców” naszej ligi, może jego obecność wzmocni siłę bojową krakowian. Zobaczymy Kibice coraz mniej licznie przychodzą na mecze, frekwencja nawet na ciekawych zawodach gwałtownie spada. Winno to być sygnałem tak dla trenerów jak i zawodników, iż ich gra traci na atrakcyjności, zaczyna nudzić widzów. Za tymi spostrzeżeniami powinny pójść działania zmierzające do uatrakcyjnienia zawodów, tak by mecze futbolowe znów stały się pasjonującymi widowiskami, by padało więcej bramek, podniósł się poziom rozgrywek Jak na razie nie widać żadnych zmian na boiskach, poza tym, że trybuny są coraz bardziej puste.


Echo Krakowa. 1980, nr 232 (27 X) nr 10787

CZTERY GOLE OKRASĄ MECZU

WISŁA — ŁKS 4:0 (0:0). Bramki strzelili: Skrobowski 49 (głową), Kapka w 61, Iwan w 69 i Kmiecik w 88 min gry.

Sędziował p. Figas z Radomia. Widzów ok. 4000.

WISŁA: Holocher — Motyka, Skrobowski, Budka, Krupiński (od 72 min. Targosz) — Lipka, Kapka, Jałocha — Iwan, Kmiecik, Wróbel (od 72 min. Kowalik).

Piłkarze. Wisły uzyskali w sobotnie popołudnie najwyższe w trwającym obecnie cyklu rozgrywek zwycięstwo, strzelili rywalom aż cztery bramki, teoretycznie więc winno się ich za ten wyczyn wynosić pod niebo, uznać iż rozegrali doskonałą partię. Rzeczywistość była niestety zupełnie inna. Wygrali krakowianie wysoko — to fakt — lecz pokonali rywala prezentującego grę jaką można oglądać na boiskach klasy „A” czy też podczas rozgrywek „ligi TKKF”, gdzie wojują, z o niebo wyższą ambicją, starsi panowie, ludzie, którzy z zawodniczym uprawianiem sportu nie mieli nigdy nic wspólnego, lub też grali w piłkę dawno, dawno temu. Z takim przeciwnikiem Wisła winna była wygrać różnicą 8—10 bramek i wówczas moglibyśmy ze spokojem podopiecznych L. Franczaka chwalić.

Tymczasem krakowianie nie wypadli wcale dobrze, Szczególnie w pierwszej połowie gry prezentując futbol doprawdy w żałosnym wydaniu. Była to piłka prymitywna, szablonowa gra na stojąco, bez zmiany rytmu, wybiegania zawodników na wolne pozycje, prób jakichś zdecydowanych ataków na bramkę Kwaśniewicza. A kiedy raz udało się wiślakom doprowadzić do tzw. „bramkowej sytuacji” (42 min) Wróbel zmarnował okazję w sposób doprawdy skandaliczny. W sumie w tej części gry wiślacy oddali jeden strzał na bramkę łodzian, a ich postawa wywoływała gwizdy i okrzyki dezaprobaty nawet wśród najzagorzalszych kibiców klubu.

Po tej smutnej i żenującej części meczu, przyszła druga, może nie lepsza, ale ciekawsza, bo padły cztery bramki. Nieco ruchu w wydaniu wiślaków, nieco strzałów na bramkę i posypały się gole, łodzianie bowiem byli drużyną w niczym nieprzypominającą teamu ekstraklasy. Rozpoczął strzelecką serię bardzo pięknym strzałem głową, najlepszy na boisku piłkarz — Piotr Skrobowski, a zakończył tuż przed upływem czasu gry dalekim, ładnym strzałem Kazimierz Kmiecik, uzyskując pierwszą w tym sezonie ligowym bramkę.


Gazeta Południowa. 1980, nr 232 (24/25/26 X) nr 10043

Jutro i pojutrze rozegrane zostaną kolejne mecze o mistrzostwo I ligi piłkarskiej. Krakowska Wisła podejmuje na własnym stadionie ŁKS. Obydwa zespoły spisują się słabo w tym sezonie, zajmując miejsca w dolnych rejonach tabeli. Atut własnego boiska stawia w roli faworytów gospodarzy, ale pod warunkiem, że zagrają z większą ambicją niż ubiegłej niedzieli w Gdyni

Po ukazaniu się we wczorajszym „Tempie” informacji wypadku drogowym Adama Nawałki rozdzwoniły się w naszej redakcji telefony. „Tempo” pisało, że stan zawodnika Wisły jest bardzo ciężki. Jak poinformował nas sekretarz klubu W. Tondos — Nawałka rzeczywiście w ub. sobotę uległ wypadkowi drogowemu. Samochód, w którym był pasażerem — wpadł w poślizg i wpadł do rowu. Nawałka doznał na szczęście niegroźnych obrażeń, przez kilka dni przebywał na obserwacji w. szpitalu i dzisiaj ma wrócić do Krakowa.



Gazeta Południowa. 1980, nr 233 (27 X) nr 10044

Grali... pod telewizję

Końcowy rezultat meczu Wisła— ŁKS 4:0 (0:0) nie pozostawia cienia wątpliwości — kto w sobotę był lepszym zespołem.

Pierwsze 45 min. nie zapowiadało jednak tak efektownej wygranej krakowian. Gospodarze grali w tym okresie ślamazarnie, wolno, a efektem sporej przewagi była tylko jedna znakomita sytuacja zmarnowana w 42 min. przez Wróbla, który z 6 m nie potrafił pokonać Kwaśniewicza. Goście, grający wzmocnioną defensywą — przeprowadzili kilka groźnych kontrataków, ale 2-krotnie Nowak a także Klimas i Dziuba nie wykorzystali dogodnych pozycji.

Drugą połowę (transmitowana przez TV) rozpoczęli wiślacy od ostrych ataków. I oto w 49 min. pada psychologiczna bramka.

Skrobowski głową po wyraźnym błędzie Kwaśniewicza zdobywa prowadzenie. Krakowianie w dalszym ciągu są w ataku, w chwilę później dogodnej sytuacji nie wykorzystuje Lipka, ale w 61 min. jest już 2:9, po zagraniu Wróbla — Kapka z bliskiej odległości strzela celnie do siatki.

W 68 min. musi paść bramka dla gości. Sławuta przegrywa jednak pojedynek sam na sam z Holocherem, następuje błyskawiczna riposta Wisły i Iwan podwyższa na 3:0.

Goście są wyraźnie załamani tym niepowodzeniem, ich obrona popełnia teraz seryjne błędy.

Gospodarze są kilkakrotnie o krok od podwyższenia rezultatu. Wreszcie w 88 min. pada czwarta bramka — Kmiecik strzałem z 29 m posłał piłkę w samo „okienko” bramki Kwaśniewicza.

W sumie bardzo nierówny mecz, słabiutka i nieciekawa I połowa, wyraźnie przespana przez krakowian. Drugie 45 min. było już znacznie lepsze, rozegrali Się krakowianie; „choć prawdą jest, że ŁKS w tej fazie gry grał bardzo słabo. Jako całość nie istniała obrona, atak pozbawiony Terleckiego praktycznie nie istniał. W Wiśle od kilku już meczy w wysokiej formie utrzymuje się Skrobowski, dobrze grał Budka, a w ataku pierwszoplanową postacią był Iwan.

WISŁA: Holocher — Motyka, Skrobowski, Budka, Jałocha — Lipka, Kapka, Krupiński (72 min. Targosz) — Iwan, Kmiecik, Wróbel (72 min. Kowalik).

ŁKS: Kwaśniewicz — Filipiak, Bulzacki, Komorowski, Galant — Dziuba, Ostalczyk, Woliński, Klimas (61 min. Sławuta) — Nowak, Terlecki (48 min. Krawiec). Sędziował Figas z Radomia, widzów ok. 8 tys. (ANS)

Opinie po meczu: M. GRESZKE, trener ŁKS: mieliśmy grać na kontrę, z defensywy. Do przerwy nasi zawodnicy zmarnowali kilka pozycji i to się zemściło. O wyniku zadecydowały dwa momenty.

Pierwszy to kardynalny błąd Kwaśniewicza przy pierwszej bramce, drugi to 68 min. — zamiast wyniku 1 :2 (Sławuta miał stuprocentową sytuację), zrobiło się po szybkiej kontrze gospodarzy 0:3.

Terlecki nie wyszedł do gry na drugą połowę ze względów wychowawczych. W czasie przerwy miałem do niego kilka krytycznych uwag, Terlecki nie chciał ich przyjąć do wiadomości, toteż postanowiłem zmienić go. Nie mogę sobie pozwolić na niesubordynację w zespole.

L. FRANCZAK, trener Wisły: I połowa tego pojedynku miała charakter rozpoznawczy. Trochę obawialiśmy się kontr ŁKS, dlatego Terlecki otrzymał specjalnego opiekuna. Po stracie pierwszej bramki goście -musieli zerwać z taktyką defensywną, odkryli się i to była woda na nasz młyn. W II połowie nasz zespół zagrał bardziej dynamicznie i szybciej, (s)