1983.01.16 Wisła Kraków - Cracovia 1:0

Z Historia Wisły

1983.01.16, Herbowa Tarcza Krakowa, Kraków, Stadion Wisły,
Wisła Kraków 1:0 (0:0) Cracovia
widzów: 8.000-12.000
sędzia: Mieczysław Wójcik z Krakowa
Bramki
Zdzisław Kapka 52' 1:0
Wisła Kraków
4-4-2
Janusz Adamczyk
Marek Motyka
Piotr Skrobowski
Krzysztof Budka
Jan Jałocha
Janusz Nawrocki
Wojciech Gorgoń
Adam Nawałka Grafika:Zmiana.PNG (68' Jerzy Kowalik)
Andrzej Targosz Grafika:Zmiana.PNG (46' Bogdan Sysło)
Zdzisław Kapka
Janusz Krupiński Grafika:Zmiana.PNG (46' Mariusz Szulżycki)

trener: Roman Durniok
Cracovia
4-4-2
Koczwara
Nazimek
Turecki
Dybczak
Podsiadło
Stokłosa
Surowiec Grafika:Zmiana.PNG (61' Kuć)
Wrześniak
Karaś Grafika:Zmiana.PNG (75' Zych)
Gacek Grafika:Zmiana.PNG (69' Michno)
Tobolik

trener:

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Spis treści

Relacje prasowe

Echo Krakowa. 1983, nr 10 (14/16 I) nr 11293

W NIEDZIELĘ, w samo południe, na stadionie przy ul. Reymonta kolejny mecz piłkarski Wisła — Cracovia, kolejne wielkie wydarzenie w historii obu najstarszych klubów polskich, mających już poza sobą 75 lat działalności. Słowem kolejna „święta wojna”. Kto ją wygra, kto będzie górą? Rozważania z tymi pytaniami związane trwają już od dłuższego czasu wśród zwolenników futbolu w Krakowie, jak zawsze wywołując ogromne emocje w sportowym światku podwawelskiego grodu. Odpowiedzieć na te pytania niezwykle trudno, jak wskazuje bowiem historia blisko 150 pojedynków obal drużyn, rezultatów nieoczekiwanych było bardzo wiele, na dobrą sprawę każdy mecz stanowi wielką niewiadomą.

Dla przykładu, tuż przed wojnąw1939 r. w maju, Wisła grała na boisku Cracovii. Była w słabej formie, miała młodszą od rywalki drużynę, a mimo to zwyciężyła 5:1 po trzech golach zdobytych ze strzałów Giergiela i dwóch uzyskanych przez Artura Woźniaka i Cholewę.

W 1946 r. w walce o mistrzostwo okręgu Wisła, znów na boisku rywalki, zwyciężyła Cracovię 2:0 i stanęła w roli wielkiego faworyta do drugiego meczu, na swoim boisku. Ku zaskoczeniu kibiców, a przede wszystkim, dość pewnych siebie wiślaków, mecz przyniósł wygraną Cracovii 1:0, po, bramce uzyskanej przez Radonia, w dość nietypowych okolicznościach, bowiem zacentrowana z kornera piłka trafiła piłkarza Cracovii w plecy i odbiwszy się od nich wpadła do siatki. W parę dni później, trzeci, decydujący mecz, na neutralnym boisku Garbarni wygrali piłkarze Wisły 4:1.

W 1948 r„ gdy obie drużyny spotkały się na boisku Garbarni w decydującym, barażowym, meczu o mistrzostwo Polski, zespół „Białej gwiazdy” uzyskał prowadzenie już w 1 minucie (ze strzału Legutki) a w niespełna dwadzieścia minut później było już 3:1 dla... Cracovii, dla której gole zdobyli Szeliga i dwukrotnie Stanisław Różankowski.

Wspominając „święte wojny” warto przypomnieć jeszcze jeden z meczów przedwojennych, kiedy wielka Wisła, ta z Reymanem, Balcerem i Kotlarczykami przegrywała do przerwy 0:5, by w1 końcowym obrachunku uzyskać remis 5:5. Wtedy jednak łatwiej niż dziś zdobywało się bramki, grano wówczas formacjami, ściśle przestrzegano swoich stref, a że w drużynie występowało tylko dwóch obrońców zaś napastników było pięciu, ci przedostawszy się pod bramkę mieli łatwiejsze zadanie w uzyskaniu gola.

W niedzielę kolejny mecz Wisła — Cracovia, towarzyski, rozgrywany z okazji wyzwolenia Krakowa w 1945 r. A pierwszy? Odbył się 28 stycznia, w dziesięć dni po zajęciu miasta przez wyzwoleńczą Armię Czerwoną.

„Pasiaki” nie mogły skompletować jedenastki. Było ich dziesięciu. Wisłą, która miała nie tylko podstawowy skład, ale i rezerwowych graczy, odstąpiła na ten mecz rywalce Henryka Bobulę, który w czasie okupacji występował w barwach Wisły.

Pan Henryk zagrał w tym pierwszym w wyzwolonym Krakowie spotkaniu w koszulce w białoczerwone. pasy i już w Cracovii pozostał na stałe...

W „Białej gwieździe” nie wystąpił jeden z najlepszych jej zawodników — Mieczysław Gracz. Był on pracownikiem Wodociągów Miejskich, a że sieć była mocno zniszczona, awarie na porządku dziennym, „Messu”.

wezwany do naprawy uszkodzenia nie zdążył na zawody.

Dzień był piękny, słoneczny, temperaturą około —10 stopni, kilkanaście centymetrów śniegu na płycie boiska. Mecz trwał 2X30 min i rozpoczął się w samo południe odśpiewaniem przez graczy i blisko 3000 kibiców hymnu polskiego. Wygrała zawody Wisła 2:0, pierwszą bramkę zdobywając w zamieszaniu podbramkowym ze strzału samobójczego jednego z obrońców Cracovii, a drygą, po akcji Rapy, ze strzału Giergiela.

Jak będzie w niedzielę? Kto chce się dowiedzieć niech wybierze się na stadion Wisły, na kolejną — 150 — „świętą wojnę”. Emocji nie powinno zabraknąć. (1)


Echo Krakowa. 1983, nr 11 (17 I) nr 11294

Zamiast gry w piłkę nożną, bokserskie popisy zawodników WISŁA — CRACOVIA 1—0 (0—0). Bramkę zdobył w 52 min. Zdzisław Kapka. Sędziował Mieczysław Wójcik z Krakowa. Widzów: ok. 8 tys.

WISŁA: Adamczyk — Motyka, Skrobowski, Budka, Jałocha — Nawrocki, Gorgon, Nawałka (od 68 min. Kowalik), Targosz (od 46 min. Sysło) — Kapka, Krupiński (od 46 min. Szulżycki).

CRACOVIA: Koczwara — Nazimek, Turecki, Dybczak, Podsiadło — Stokłosa, Surowiec (od 61 min. Kuć), Wrześniak, Karaś (od 75 min. Zych), Gacek (od 69 min. Michno), Tobollik.

Nie mają czego żałować ci, którzy w niedzielne przedpołudnie nie zjawili się na stadionie przy ul.

Reymonta. 150 „święta wojna” i jednocześnie X mecz Wyzwolenia o „Herbową tarczę Krakowa” była bowiem pojedynkiem, o którym chcielibyśmy jak najszybciej zapomnieć.

Oświadczenie klubu sympatyków Wisły odczytane przed spotkaniem, dotyczące zachowania się kibiców, w połączeniu z tym, czego byliśmy świadkami później zabrzmiało jak kiepski dowcip.

Już w czasie odgrywania i odśpiewywania klubowych hymnów, pseudokibice uraczyli nas koncertem gwizdów. Podobnie przyjmowane były każdorazowe kiksy i nieudane zagrania poszczególnych piłkarzy. Towarzyszył temu przegląd obraźliwych piosenek i wyzwisk, którymi obrzucano zawodników. Po zakończeniu meczu, by między grupami rozwydrzonych chuliganów nie doszło do walnej bitwy, konieczna była interwencja funkcjonariuszy MO. Atmosfera panująca na trybunach udzieliła się także samym piłkarzom. Sporo było brzydkich fauli doszło nawet do rękoczynów. Kilku piłkarzom należało się wyrzucenie z boiska, lecz sędzia Wójcik stracił całkowicie panowanie nad sytuacją, ograniczając się jedynie do słownych utarczek z panami futbolistami. Tego mało ciekawego obrazu dopełniały petardy i tradycyjnie już płonące pochodnie.

Sam mecz był w sumie nudnym i mało ciekawym widowiskiem. Za dużo było chaosu i przypadkowości. Wisła wygrała go całkowicie zasłużenie, będąc w przekroju 90 minut zespołem zdecydowanie lepszym. Piłkarze „Białej gwiazdy” wypracowali dużo więcej pozycji strzeleckich, z których mogły paść bramki.

Doskonałe szanse zmarnowali m. in. dwukrotnie Nawrocki oraz Krupiński i Sysło. Jedyna bramka padła po dośrodkowaniu z rzutu rożnego. Strzelił ją sprytną „główką” Zdzisław Kapka.

Natomiast piłkarze Cracovii niezwykle rzadko stwarzali zagrożenie dla bramki Adamczyka.

Ich akcje kończyły się zazwyczaj, na dość pewnie grającej defensywie wiślaków. Najbliższy zdobycia gola dla „pasiaków” był Zych. Jednak po jego strzale pił* ka wylądowała na słupku.

W przerwie spotkania puchar Klubu Dziennikarzy.. Sportowych i Krakowskiej Federacji Sportu dla „nadziei roku” otrzymała tenisistka Nadwiślanu Katarzyna Slęczek. Był to jeden z jaśniejszych momentów ponurego spektaklu, który trudno określić mianem meczu piłkarskiego. (PSP)


”Dziennik Polski” z 1983.01.17

Boks i zapasy na „świętej wojnie”
Wisła — Cracovia 1:0 (0:0)

150-ta „święta wojna" rozegrana z okazji wyzwolenia Krakowa była widowiskiem w marnym stylu, urozmaicanym jedynie krótkimi boksersko-zapaśniczymi wstawkami.

Mistrzem boksu okazał się Podsiadło, który sierpem wymierzył sprawiedliwość Kowalikowi za przypadkowe kopnięcie. Wcześniej jednak Podsiadło kilkakrotnie był poturbowany. Najszerszy repertuar fauli zaprezentował Motyka, a Tobollik popisał się wykopem piłki prawie poza stadion. Niestety wszystkie te akcje sędzia potraktował wyjątkowo łaskawie i nie wyciągnął nawet żółtej kartki.

Do przerwy najciekawsza akcja rozpoczęła się po prezencie Tureckiego. Ten doświadczony piłkarz zatrzymał piłkę przy swojej linii bramkowej a następnie piętą podał prosto pod nogi wiślaków. Wyniknęły z tego trzy strzały odbite od obrońców i jęk zawodu w sektorze kibiców „Białej Gwiazdy".

W drogiej połowie w 51 min. nieobstawiony Kapka z kilku metrów głową zdobył jedynego w tym meczu gola. Kilkanaście minut później Skrobowski w pięknym stylu przejechał pół boiska, ograł kilku „pasiaków", ale strzelił nieco zbyt słabo. Był to jednak znak, że wielki talent wrócił do zdrowia i wraca do formy. W 80 min. strzał Zycha trafił w słupek. Innych okazji do wyrównania Cracovia już nie miała.

Za to Sysło w 89 min. mógł po podaniu Kapki podwyższyć wynik, lecz minimalnie spudłował. W sumie na bardzo trudnej mokrej murawie Wisła zagrała znacznie lepiej od Cracovii.

WISŁA: Adamczyk — Motyka, Budka, Gorgoń, Jałocha — Targosz (od 45 min. Sysło), Skrobowski, Nawrocki, Nawałka (od 77 min. Kowalik), Krupiński (od 45 min. Szulżycki), Kapka.

CRACOVIA: Koczwara — Nazimek, Dybczak, Turecki, Podsiadło — Surowiec (od 61 min. Kuś), Stokłosa, Karaś (od 77 min. Zych), Gacek (od 70 min. Michno), Wrześniak, Tobolik.

Sędziował Mieczysław Wójcik. Widzów ok. 10 tys. (raf)

”Echo” z 1983.01.17

Zamiast gry w piłkę nożną bokserskie popisy zawodników

WISŁA — CRACOVIA 1—0 (0—0). Bramkę zdobył w 52 min. Zdzisław Kapka. Sędziował Mieczysław Wójcik z Krakowa. Widzów: ok. 8 tys.

WISŁA: Adamczyk — Motyka, Skrobowski. Budka, Jałocha —Nawrocki, Gorgoń. Nawałka (od 18 min. Kowalik), Targosz (od 6 min. Sysło) — Kapka, Krupiński (od 46 min. Szulżycki).

CRACOVIA: Koczwara — Nazimek, Turecki, Dybczak, Podsiadło — Stokłosa, Surowiec (od 61 min. Kuć), Wrześniak, Karaś (od 75 min. Zych), Gacek (od 69 min. Michno), Tobollik. Nie mają czego żałować ci, którzy w niedzielne przedpołudnie nie zjawili się na stadionie przy ul. Reymonta. 150 „święta wojna" i jednocześnie X mecz Wyzwolenia o „Herbową tarczę Krakowa" była bowiem pojedynkiem, o którym chcielibyśmy jak najszybciej zapomnieć.

Oświadczenie klubu sympatyków Wisły odczytane przed spotkaniem, dotyczące zachowania się kibiców, w połączeniu z tym, czego byliśmy świadkami później zabrzmiało jak kiepski dowcip. Już w czasie odgrywania i odśpiewywania klubowych hymnów, pseudokibice uraczyli nas koncertem gwizdów. Podobnie przyjmowane były każdorazowe kiksy i nieudane zagrania poszczególnych piłkarzy. Towarzyszył temu przegląd obraźliwych piosenek i wyzwisk, którymi obrzucano zawodników. Po zakończeniu meczu, by między grupami rozwydrzonych chuliganów nic doszło do walnej bitwy, konieczna była interwencja funkcjonariuszy MO.

Atmosfera panująca na trybunach udzieliła się także samym piłkarzom. Sporo było brzydkich fauli doszło nawet do rękoczynów. Kilku piłkarzom należało się wyrzucenie z boiska, lecz sędzia Wójcik stracił całkowicie panowanie nad sytuacją, ograniczając się jedynie do słownych utarczek z panami futbolistami. Tego mało ciekawego obrazu dopełniały petardy i tradycyjnie już płonące pochodnie.

Sam mecz był w sumie nudnym i mało ciekawym widowiskiem. Za dużo było chaosu i przypadkowości. Wisła wyprała go całkowicie zasłużenie, będąc w przekroju 90 minut zespołem zdecydowanie lepszym. Piłkarze „Białej gwiazdy” wypracowali dużo więcej pozycji strzeleckich, z których mogły paść bramki. Doskonale szanse zmarnowali m. in. dwukrotnie Nawrocki oraz Krupiński i Sysło. Jedyna bramka padła po dośrodkowaniu z rzutu rożnego. Strzelił ją sprytną „główką" Zdzisław Kapka. Natomiast piłkarze Cracovii niezwykle rzadko stwarzali zagrożenie dla bramki Adamczyka. Ich akcje kończyły się zazwyczaj na dość pewnie grającej defensywie wiślaków. Najbliższy zdobycia gola dla „pasiaków" był Zych. Jednak po jego strzale piłka wylądowała na słupku.

W przerwie spotkania puchar Klubu Dziennikarzy Sportowych i Krakowskiej Federacji Sportu dla „nadziei roku” otrzymała tenisistka Nadwiślanu Katarzyna Ślęczek. Był to jeden z jaśniejszych momentów ponurego spektaklu, który trudno określić mianem meczu piłkarskiego. (PSP)


Gazeta Krakowska. 1983, nr 11 (14 I) nr 10580

Jubileuszowa, 150. „święta wojna”

W niedzielę a godz. 12 na stadionie przy ul. Reymonta rozegrana zostanie już 150. „święta wojna” pomiędzy piłkarzami Wisły i Cracovii. Będzie to zarazem X Mecz Wyzwolenia o Herbową Tarczę Krakowa. W środku stycznia czekają więc krakowskich kibiców, tradycyjne już zresztą, emocje piłkarskie.

Wszystko wskazuje na to, że tym razem Mecz Wyzwolenia rozegrany zostanie na zielonej murawie, a nie, jak w latach poprzednich, na ośnieżonym boisku.

Sędziami niedzielnego pojedynku będą: Mieczysław Wójcik jako arbiter główny i Jerzy Filipowski oraz Janusz Hańderek jako liniowi.

Organizatorzy przygotowali okolicznościowy program z okazji tego spotkania. Wśród nabywców programu rozlosowanych zostanie 10 kart wolnego wstępu na mecze Cracovii i Wisły.

Fundatorem Herbowej Tarczy jest redakcja „Tempa”, (tg)


Gazeta Krakowska. 1983, nr 13 (17 I) nr 10582


W 150. „świętej wojnie”

Kopano po kości

W zimowej scenerii, na ośnieżonym boisku przy ulicy Reymonta rozegrano wczoraj 150 „świętą wojnę”, w której Wisła pokonała Cracovię 1:0 (0:0) zdobywając tym samym Herbową Tarczę Krakowa ufundowaną przez redakcję krakowskiego „Tempa”.

Po tym spotkaniu bilans wielkich derbów przedstawia się następująco: 65 zwycięstw Wisły, 52 — Cracovii, 33 remisy, w bramkach 255—208 dla „Białej Gwiazdy”.

Wczorajsze derby nie były zbyt interesującym widowiskiem, widać, że drużyny są dopiero w początkowej fazie przygotowań do nowego sezonu.

Grano ponadto bardzo nerwowo a przede wszystkim — zbyt ostro; oglądaliśmy wiele złośliwych fauli (celował w nich Motyka), niesportowych gestów (np. Tobollik już po gwizdku sędziego ze złością wykopnął piłkę w trybuny), przepychanek, ba nawet rękoczynów (incydent Kowalik — Podsiadło). Doprawdy dziwię się piłkarzom, że w tych trudnych warunkach kiedy nietrudno o kontuzję — nie szanowali swoich nóg i kości. W efekcie Cracovia kończyła mecz w dziesiątkę bowiem boisko musiał opuścić kontuzjowany młody skrzydłowy Zych, wcześniej z powodu kontuzji zszedł do szatni Gacek.

150 „świętą wojnę” w sposób jak najbardziej zasłużony wygrała Wisła. Na ciężkim boisku uwidoczniła się wyższość techniczna jej piłkarzy, a także dobra organizacja gry. Wiślacy grający już ze Skrobowskim (ale bez Iwana, który jednak już normalnie trenuje, jednak dopiero w lutym ma wystąpić w pierwszych sparingach) posiadali przez większą część meczu wyraźną przewagę i stworzyli znacznie więcej niebezpiecznych sytuacji podbramkowych. W Cracovii grającej jedynie bez kontuzjowanego Koniecznego (skręcenie kolana) najlepiej wypadła defensywa (a w niej Koczwara i Dybczak), niewyraźnie grała pomoc, zupełnie niewidoczny był atak.

W pierwszej połowie wiślacy mieli dwie bardzo dogodne sytuacje podbramkowe. W 25 min. Nawrocki z kilku metrów z kąta trafił w Koczwarę, w 39 min. po kiksie Tureckiego ponownie Nawrocki z 10 m nie pokonał Koczwary. W 51 min. po dośrodkowaniu z lewego skrzydła Kapka przy biernej postawie stoperów Cracovii zdobył głową jedynego gola. W 64 min. Skrobowski przeprowadził rajd przez pół boiska, ale Koczwara uratował wybiegiem. Dopiero w samej końcówce Cracovia wypracowała dwie pozycje, w 80 min. Zych trafił w zewnętrzną stronę słupka, a w 81 min. po rzucie rożnym Dybczak z 10 m posłał piłkę obok słupka. Tuż przed końcem po kontrze idealną pozycję miał Sysło, ale strzelił minimalnie niecelnie.

Kolejne derby mamy już za sobą. Wczoraj w nocy Cracovia wyjechała już na Kubę, a dziś Wisła udaje się na obóz do Myślenic, a zatem — do zobaczenia już na 151 wielkich derbach o ligowe punkty.

CRACOVIA: Koczwara — Nazimek, Dybczak, Turecki, Podsiadło — Karaś (76 min. Zych), Surowiec (61 min. Kuć), Stokłosa, Wrześniak — Gacek (70 min. Michno), Tobollik.

WISŁA: Adamczyk — Motyka, Gorgoń, Budka, Jałocha — Nawałka (67 min. Kowalik), Skrobowski, Nawrocki, Targosz (46 min. Szulżycki) — Kapka, Krupiński (46 min. Sysło).

Sędziował pan Wójcik z Krakowa, widzów około 8 tysięcy.

(ANS)

Gazeta Krakowska. 1983, nr 14 (18 I) nr 10583

Po wielkich derbach

Dwójka dla kibiców i piłkarzy

Spotkałem wczoraj w naszym budynku redakcyjnym przy ul. Wielopole świetnego ongiś piłkarza, wielokrotnego reprezentanta kraju — Jerzego Jurowicza. Podniesionym głosem powiedział do mnie: „Już nigdy więcej nie pójdę na „świętą wojnę”! Nie mam zamiaru oglądać chamskiego zachowania części widowni i niesportowej postawy piłkarzy”.

Surowa: to opinia, ale sprawiedliwa. Zresztą w podobnym tonie utrzymane były telefony od naszych Czytelników. Jeden z kibiców Jacek Nasierowski powiedział: „Dobrze się wreszcie stało, że krakowska prasa zajęła solidarne stanowisko i jednoznacznie oceniła niechlubny występ piłkarzy i kibiców podczas niedzielnych wielkich derbów. Wstyd nam przed całą Polską, przecież obszerne fragmenty pokazała telewizja.

Zamiast sportowej walki oglądaliśmy boks i zapasy w wykonaniu piłkarzy, gdzie miał oczy sędzia p. Wójcik z Krakowa, dlaczego nie ukarał najbardziej niesfornych piłkarzy żółtymi i czerwonymi kartkami

Doprawdy przykro pisać o tym spotkaniu. Chamskie zachowanie części młodocianych kibiców, ordynarne przyśpiewki, palenie flag rywali, czy wreszcie bójka po meczu — to wszystko musi przerażać. Niestety, tym razem do swoich kibiców dostroili się piłkarze.

Spieszę wyjaśnić p. Nasierowskiemu, że sędzia p. Wójcik na prośbę obu trenerów zgodził się nie sięgać po żółte i czerwone kartoniki. Sędzia miał widać nadzieję, iż gra będzie dżentelmeńska i kartki nie będą potrzebne. To, jak się okazuje, był błąd. Część naszych piłkarzy, jak widać, nie dorosła do takiego traktowania. W kolejnych, choćby towarzyskich derbach, trzeba koniecznie wrócić do obowiązujących przepisów.

Skoro nie skutkują słowa, może poskutkują żółte i czerwone kartki.

(ans)