1989.09.16 Lech Poznań - Wisła Kraków 2:0
Z Historia Wisły
Lech Poznań | 2:0 (1:0) | Wisła Kraków | ||||||||
widzów: 4.879 | ||||||||||
sędzia: Roman Kostrzewski z Bydgoszczy. | ||||||||||
| ||||||||||
| ||||||||||
O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl
„Dziennik Polski” nr 216 anons, 217 relacja.
Relacje prasowe
Echo Krakowa. 1989, nr 181 (18 IX) nr 12990
LECH —WISŁA 2:0 (1:0). Bramki strzelili: Araszkiewicz w 3 i Juskowiak w 59 min. Sędziował p. Roman Kostrzewski z Bydgoszczy.
WISŁA — Gaszyński — Motyka, Lewandowski, Małek, Jałocha — Lipka (od 46 min Janik), Moskal, Bożek (od 60 min Giszka), Dziubiński — Jelonek, Wojtowicz.
Zaczęło się bardzo kiepsko dla wiślaków. Już w trzeciej minucie gry wykorzystując niezdecydowanie defensorów krakowskich Araszkiewicz zdobył gola i „u.
stawił” mecz. Krakowianie musieli bowiem rozluźnić szyki obronne, pójść do przodu i atakować, aby zdobyć wyrównującego gola, doprowadzić do remisu i uzyskać jeden punkt, co było celem — minimum.
Taki sposób gry ułatwiał z kolei zadanie poznaniakom, gdyż łatwiej im było atakować, dochodzić do strzeleckich pozycji w sytuacji gdy obrona wiślacka nie była tak szczelna, tak zmasowana. Na szczęście dla krakowian akcje ofensywne lechitów nie były najlepsze, stąd defensorzy Wisły jakoś dawali sobie radę z powstrzymywaniem rywali a Gaszyński bronił strzały które znajdowały drogę w światło bramki.
Akcje ofensywne krakowian nie przynosiły jednak także żądnego rezultatu, dwójka napastników zostawiona była w zasadzie sama sobie, nie otrzymywała wsparcia ze strony drugiej linii, która więcej uwagi, poświęcała grze obronnej. aniżeli konstruowaniu akcji zaczepnych.
Gdy w drugiej połowie meczu Juskowiak podwyższył wynik na 2:0 krakowianom zajrzało w oczy widmo przegranej za trzy punkty.
Znów więc skoncentrowali się na grze defensywnej, by nie dopuścić do utraty kolejnego gola. Udało się, ale zwycięstwo pozostało przy gospodarzach.
Trener „Białej gwiazdy” — Adam Musiał mówił po meczu: Strata bramki na początku zawodów sprawiła, iż zawodnicy pogubili się, stracili rezon. Potem próbowali atakować, odrobić stratę, ale uważnie grający obrońcy poznańscy nie pozwolili na realizacje tych zamierzeń. Pod koniec broniliśmy się już tylko, by nie przegrać za trzy punkty.