2004.11.24 TS Wisła Can-Pack Kraków - USVO Valenciennes 58:74

Z Historia Wisły

2004.11.24, Euroliga, Grupa A, 3. kolejka,
Kraków, Hala Wisły, 17.30
Wisła Can-Pack Kraków 58:74 USVO Valenciennes
I: 18:21
II: 16:19
III: 14:22
IV: 10:12
Sędziowie: Komisarz: Widzów:
USVO Valenciennes:
Chantelle Anderson 19, Isabel Sanchez 17, Lucienne Berthieu 9,
Sandra Le Dréan 6, Ticha Penicheiro 3 , Iciss Tillis 18, Sylvie Gruszczynski 2,
Slobodanka Tuvić 0, Johanne Gomis 0.
Trener:
Laurent Buffard

Wisła Can-Pack Kraków::
Shannon Johnson 7 (1x3), Marina Kress 7, Dorota Gburczyk 2,
Patrycja Czepiec 1, Natalia Trafimava 0 - 16, Iva Perovanović 10, Katarzyna Kenig 8,
Monika Krawiec 5, Jelena Skerović 2, Joanna Czarnecka 0.
Trener:
Arkadiusz Koniecki



W środę pojedynek z mistrzyniami!

21 listopada 2004

Euroliga wraca pod Wawel! W najbliższą środę, 24 listopada o godz. 17:30, Wisła Can-Pack podejmie w swojej hali drużynę US Valenciennes Olympic. Francuski klub zdobył w zeszłym sezonie pierwsze miejsce w Eurolidze, powtarzając swój sukces z 2002 roku. W latach 2001 i 2003 koszykarki US Valenciennes zajęły w tych rozgrywkach 2. lokatę.

Porażka z Valenciennes

24 listopada 2004

Zbyt wysoką poprzeczkę postawiły koszykarkom Wisły Can-Pack broniące tytułu najlepszej drużyny Euroligi zawodniczki US Valenciennes Olympic. Wiślaczki przegrały 58:74.

Zawodniczki Valenciennes rozpoczęły znakomicie od prowadzenia 9:1 po 2 minutach i 41 sekundach gry. Wszystkie punkty gości zdobyła wysoka Chantelle Anderson. Zupełnie pod koszem rywalek nie mogła sobie poradzić Maryna Kress, notując kilka strat. Trener Koniecki zarządził czas i wprowadził Tangelę Smith. Pierwsze punkty z gry po ponad 3 minutach zdobyła Shannon Johnson. Wiślaczki na minutę przed końcem tej kwarty zbliżyły się do rywalek na dystans 3 punktów (19:16), głównie dzięki dobrej grze Tangeli Smith (8 punktów). Kontra Moniki Krawiec i dwa punkty spod kosza Chantelle Anderson ustaliły rezultat tej kwarty na 21:18 dla Valenciennes.

Na początku drugiej kwarty trzeci raz przewiniła brylująca pod koszami Anderson i musiała ją zmienić Lucienne Berthieu. To stworzyło nieco więcej miejsca pod koszem Valenciennes. Trwała wymiana punkt za punkt, zaś w 14 minucie i 10 sekundzie meczu rzut Tangeli Smith wyprowadził "Białą Gwiazdę" na prowadzenie 26:25. Rywalki miały spore kłopoty by wstrzelić się w kosze na hali Wisły z dystansu, także Wiślaczkom nie wychodziły próby za 3 punkty. Wreszcie na minutę przed końcem drugiej kwarty "trójkę" trafiła Shannon Johnson, jednak rywalki odpowiedziały rzutami Tillis i Sanchez. Wisła przegrywała więc do przerwy 34:40.

Valenciennes rozpoczęły trzecią kwartę od szybkich ośmiu punktów bez odpowiedzi ze strony Wisły. Po dwóch punktach ze strony Tangeli Smith nastapiły kolejne skuteczne kontry francuskiego zespołu. Górę wzięło doświadczenie a przede wszystkim zgranie rywalek. Przy stanie 36:52 trener Koniecki wziął czas. Dystans zmniejszyły trochę 4 szybkie punkty Kenig i 2 Skerović, która zastąpiła w tej kwarcie Shannon Johnson. Agresywna obrona Wiślaczek przynosiła rezultat, gdyż rywalkom z trudem przychodziło zdobywanie punktów. Taka gra kosztowała jednak sporo sił, co widzieliśmy m.in. po dyspozycji Tangeli Smith. Wynik po tej kwarcie na 62:48 dla Valenciennes ustaliła rzutem za 2 równo z końcową syreną koszykarka o swojsko brzmiącym nazwisku: Sylvie Gruszczynski.

W czwartej kwarcie na rozegranie powróciła Shannon Johnson. Z powodu mocnej obrony oba zespoły zdobyły zaledwie po sześć punktów w przeciągu siedmiu minut gry. Ostatecznie Francuzki nieznacznie powiększyły swoją przewagę wygrywając tą kwartę 12:10 a cały mecz 74:58. Nielicznie dopingującym kibicom pozostało tylko odśpiewanie: "Czy wygrywasz czy nie, zawsze ja kocham Cię"...


Po meczu powiedzieli:

Laurent Buffard (trener Valenciennes):

- Ten mecz potraktowaliśmy bardzo poważnie, ponieważ w drużynie Wisły gra wiele bardzo dobrych zawodniczek. Sytuacja w obu zespołach jest bardzo podobna, i tu i tu wiele zawodniczek wraca po kontuzjach. Bardzo ważne dla nas było by dobrze rozpocząć to spotkanie a następnie utrzymać dynamikę gry. Lepiej broniliśmy w drugiej połowie, dziewczyny straciły w niej mniej piłek. W porównaniu z poprzednimi spotkaniami zagraliśmy po prostu lepiej. Wisła jest dobrym zespołem i mam nadzieję, że ten zespół będzie wygrywał, gdy lepiej się zgra. Na przykład u siebie z drużynami z Brna, Sopronu czy Wilna.

Lucienne Berthieu (skrzydłowa Valenciennes):

- Jestem bardzo zadowolona z naszej gry, szczególnie w drugiej połowie. Było to trudne spotkanie, ale udało się wygrać.

Arkadiusz Koniecki (trener Wisły Can-Pack):

- Był to trudny mecz pod każdym względem. Początek był przespany, bez wyrazu, tak jakby dziewczyny były stremowane. Nie było sportowej złości, ducha w drużynie. To miało duże znaczenie. Poza tym widziałem, że z takim przeciwnikiem możemy wygrać tylko sposobem. Zespół jest uzdolniony rzutowo, dlatego zakładałem że zagramy do środka, ściągając zawodniczki wysokie, odrzucamy piłkę na zewnątrz, 2-3 podania, później penetracja bądź rzut. Wyszło coś zupełnie odwrotnego. Pod koszem straty zaś z obwodu mało rzutów. Liczyłem przed meczem na 20-25 rzutów za 3 punkty. Było ich 10, z czego jeden celny... Skoro miało to być naszą bronią, to ten element totalnie zawiódł.

W obronie beztroska gra wysokich zawodniczek. Tillis i Anderson dominowały pod koszem, przewyższając umiejętnościami nasze zawodniczki. Po stronie Valenciennes było więcej indywidualności, doświadczenia i kultury gry co ostatecznie dało obraz dzisiejszego spotkania i porażkę 16. punktami. Sześć asyst Shannon Johnson w meczu to za mało, liczyłem na więcej. Jeśli chodzi o Tangelę Smith, to tak jak powiedziałem, gra w tej chwili na 60-70 procent. Dopóki miała siły, grała dobrze. Później z powodu zmęczenia przestała bronić i nie trafiała z dogodnych pozycji. Dużo obiecywaliśmy sobie po Trafimavej, która kolejny mecz kończy bez punktu, nie może dojść do swojej dyspozycji.

Katarzyna Kenig (skrzydłowa Wisły Can-Pack):

- Liczyłyśmy na więcej, chciałyśmy powalczyć i utrzymać ten wynik na niższym poziomie niż to się stało ostatecznie. Rzeczywiście, rywalki zagrały bardzo dobrze w drugiej połowie, zwłaszcza w obronie. Z ich przechwytów wychodziły kontry a my grałyśmy w ataku bez pomysłu i ze słabą skutecznością. Stąd przegrałyśmy mecz... Mam nadzieję, że z meczu na mecz poprawimy nasze zgranie.

Wisła Can-Pack - US Valenciennes Olympic 58:74 (18:21, 16:19, 14:22, 10:12)

Wisła Can-Pack: Johnson 7 (1x3), Kress 7, Gburczyk 2, Czepiec 1, Trafimava 0 - Smith 16, Perovanović 10, Kenig 8, Krawiec 5, Skerović 2, Czarnecka 0.

US Valenciennes: Anderson 19, Sanchez 17, Berhieu 9, Le Drean 6, Penicheiro 3 - Tillis 18, Gruszczynski 2, Tuvic 0, Gomis 0.

Źródło: http://tswisla.pl