2010.02.27 Karpaty Krosno - Wisła AGH Kraków 2:3

Z Historia Wisły

2010.02.27, II liga, Krosno,
Karpaty Krosno 2:3 Wisła AGH Kraków
(26:24, 19:25, 25:22, 22:25, 13:15)

ilość widzów: 350


I sędzia: II sędzia: Komisarz:
Wojciech Targosz (Bielsko-Biała) Robert Nowicki (Bielsko-Biała)
Karpaty Krosno
Wisła AGH Kraków
Marzena Solska
Trenerzy: Lesław Kędryna
Kopeć
Solska
Warzocha
Machowska
Beda
Paluch
oraz
Reptak (l), Bednarczyk, Wąż, Pełka, Dziadosz
Składy: Joanna Mokrzycka
Gabriela Gasidło
Natalia Środa
Klaudia Janota
Paulina Stojek
Sabina Rusinek
oraz
Karolina Tokarczyk (l), Paulina Opalińska
(l) - libero

Relacje prasowe

We wspaniałym stylu – bez porażki – siatkarki Wisły AGH awansowały do finału play off grupy IV. Po dwóch efektownych triumfach na własnym parkiecie, w Krośnie stoczyły pojedynek pełen emocji, finezji, błędów, a przede wszystkim – walki. Jako pierwsze w tym sezonie wygrały, 3:2, w hali Karpat. Na przeciwnika, z którym zmierzą się w decydującej fazie, będą musiały poczekać co najmniej do środy.

Na wstępie należałoby zdusić w zarodku plotkę, która wkrótce może wejść do obiegu. Nie jest prawdą, że Paulinie Stojek wyrastają przed meczami dodatkowe ręce. Owszem, broni i przyjmuje w wielu przeróżnych płaszczyznach, po jej uderzeniach piłka fruwa niezliczonymi, a czasem niezwykłymi torami i parabolami, gdy zaś blokuje - nad siatką często powstaje coś na kształt zasieków. I rzeczywiście, razem sprawia to wrażenie, jakby była kolejnym wcieleniem wieloramiennego hinduskiego bożka Sziwy. Wszystko to jednak robi za pomocą tylko jednej pary, jaką obdarzyła ją natura. Robiła i dzisiaj. Wprawdzie były chwile, kiedy ręce miała w kieszeniach, psując trochę – niekiedy ważnych - akcji, ale na ogół trzymała je na zewnątrz, a wyjęła na dobre od połowy czwartego seta. W całym spotkaniu skończyła 17 ataków, zaliczyła dwa asy i świetnie spisywała się w odbiorze (21 dokładnych i bardzo dokładnych prób).

Drugim z kilerów Wisły AGH była Gabriela Gasidło, która podobnie jak Paulina miała momenty słabości znaczone błędami, lecz nigdy wtedy, gdy rozstrzygał się mecz. Tak jak koleżanka sprytnie, tak ona mocno i dynamicznie - dwadzieścia razy zbiciami ze skrzydła mordowała piłki i przeciwniczki, z czego cztery przypadły na finałowy fragment czwartej partii, a dwa były ostatnimi w tie-breaku. Do tego dorzuciła dwa asy, osiem wygrywających ataków (po których krakowianki mogły ponowić akcję) i sześć wygrywających serwisów (gdy gospodynie oddawały piłki „darmo”). O tym, że upadać znaczy dla niej – powstawać, przekonywała również w przyjęciu: ustrzelona kilkakrotnie przez krośnianki w pierwszej części spotkania, później radziła sobie pewnie.

W odróżnieniu od większości filmowych zabójców, Paulina i Gabriela nie działały solo. Miały zespół, który przygotowywał finalizowane przez nie akcje, jak one popełniał błędy, ale z drugiej strony nierzadko brał w ich zastępstwie ciężar gry na siebie. Miały Klaudię Janotę, która skończyła 12 ataków, do których dołożyła 2 asy i cztery serwisy wygrywające. Mądrze ustawiała się także na prawym skrzydle w asekuracji i z opanowaniem podbijała piłki. Miały, obsługującą je wystawami, ale wyrywającą się do roli egzekutorki, Joannę Mokrzycką. „Koza” zdobyła sześć punktów urozmaiconymi (róg na długiej prostej, środek lub - tuż przy antence) kiwkami, z czego cztery zaliczyła w drugiej odsłonie, a do tego dopisała aż dziewięć wygrywających podań. Miały regularne środkowe, punktujące blokami i ostrymi serwisami. Natalia Środa zanotowała pięć wygrywających i dwa asy, a Sabina Rusinek jednego asa i cztery wygrywające. Przy tym zdominowała – najpierw na siatce, a potem za linią końcową – końcówkę drugiego seta.

I miały Karolinę Tokarczyk, pełniącą najbardziej niewdzięczną funkcję w drużynie. Wszak każdą libero zauważa się zwykle tylko wtedy, gdy popełnia błędy. Karolina nie rzucała się w oczy w przyjęciu – pomyliła się zaledwie trzykrotnie w dziewiętnastu podejściach, a na plakat weszła dzięki rewelacyjnej postawie w polu. – Niesamowita jest ta libero! Jakie ona piłki wyciąga! – kręcił głową z podziwem sekretarz zawodów, gdy Tokarczyk raz po raz podbijała uderzenia krośnianek.

Miejscowi komplementowali doskonałe przygotowanie fizyczne ekipy Białej Gwiazdy, lecz dorównywała mu stosowana przez nią taktyka. Krakowianki występowały w półfinale przy zmienionym rozmieszczeniu skrzydłowych i innych niż zazwyczaj sposobach ich poruszania się pod siatką, co legło u podwalin sukcesu w dwóch pierwszych spotkaniach. W sobotę wyjściowa konfiguracja została jeszcze obrócona o jedną pozycję, dzięki czemu wiślaczki uniknęły jedynego newralgicznego ustawienia z meczów przy Reymonta.

Laudację dopełnia fakt, że Wisła AGH została dzisiaj jedynym zespołem, który w bieżących rozgrywkach zdołał pokonać Karpaty w ich hali (i nikt już tego osiągnięcia nie przebije, bo dla gospodyń sezon się skończył…). Krośnianki zresztą długimi okresami pokazywały, dlaczego nikomu do tej pory to się nie udało. Imponowały odpornością psychiczną, bo do konfrontacji przystąpiły bez cienia załamania wcześniejszymi porażkami i nie poddały się w żadnym jej momencie. Najlepiej pokazała to sytuacja w czwartej partii, kiedy po kontuzji Joanny Paluch stworzyły przewagę, która mogła dać im zwycięstwo 3:1. Wyśmienicie – na czele z wszędobylską Lucyną Reptak – broniły; podbijając wiele uderzeń, które w meczach z innymi zespołami na ogół kończą się punktami dla Wisły AGH. Do Marzeny Solskiej dołączyła w ataku – bezbarwna przed dwoma tygodniami – Joanna Beda, ignorująca podkręconą na treningu nogę. Niezłe okresy w polu serwisowym miały, poza Bedą, Barbara Machowska i Katarzyna Warzocha (wypracowała pierwsze wyraźne prowadzenie gospodyń w inauguracyjnym secie). Wszystkie zepsuły też jednak sporo serwisów, a w decydujących chwilach zabrakło im umiejętności i determinacji prezentowanych przez wiślaczki.

Finałowego przeciwnika drużyna Białej Gwiazdy pozna dopiero w środę lub czwartek, gdyż rywalizacja AZS Skawy UEK z Anser Siarką Tarnobrzeg przebiega w zgoła niecodziennych okolicznościach. Po trochu dlatego, że dzisiaj Siarka wygrała na własnym parkiecie 3:2 (25:20, 15:25, 25:14, 17:25, 15:8) i bilans play off wynosi: 1-1. Niezwykłym rozstrzygnięciem zakończyły się przede wszystkim spotkania w Krakowie. W obydwu bez większych problemów zwyciężyły „Ekonomistki”, ale tarnobrzeska ekipa złożyła protest, kwestionując za pomocą nagrania wideo ustawienie i rotację gospodyń w pierwszym secie niedzielnej konfrontacji oraz zapisy w protokole, nie odpowiadające rzeczywistemu przebiegowi gry. Wydział Rozgrywek PZPS anulował wynik drugiego meczu. Nie został on też powtórzony, bo następny – dzisiejszy - odbył się w Tarnobrzegu. Gospodarzem kolejnego, jutro, będzie również Siarka, natomiast czwarta i ewentualna piąta konfrontacja zostaną rozegrane w Krakowie, 3-4 marca. PF

PWSZ KARPATY Krosno – WISŁA AGH Kraków 2:3 (26:24, 19:25, 25:22, 22:25, 13:15)

Stan rywalizacji w play off: 0-3; Wisła AGH awansowała do finału, Karpaty zakończyły sezon.

Sędziowali: Wojciech Targosz i Robert Nowicki (Bielsko-Biała). Widzów: 350.

PWSZ KARPATY: Kopeć, Solska, Warzocha, Machowska, Beda, Paluch oraz Reptak (l), Bednarczyk, Wąż, Pełka, Dziadosz. Trener: Marzena Solska.

WISŁA AGH: Mokrzycka, Gasidło, Środa, K. Janota, Stojek, Rusinek oraz Tokarczyk (l), Opalińska. Trener: Lesław Kędryna.

Przebieg meczu – I set: 0:1, 2:1, 2:2, 8:2, 8:3, 9:3, 9:6, 10:6, 10:7, 11:7, 11:8, 12:8, 12:9, 13:10, 14:11, 16:11, 16:15, 17:15, 17:17, 18:17, 18:20, 19:20, 19:21, 20:21, 20:22, 22:22, 22:23, 23:23, 23:24; II set: 1:0, 1:2, 3:2, 3:7, 5:7, 5:11, 6:11, 6:13, 7:13, 7:14, 9:14, 9:15, 11:15, 11:18, 13:18, 13:20, 16:20, 16:21, 17:21, 17:23, 19:23; III set: 1:0, 1:2, 3:2, 3:3, 5:3, 5:4, 7:4, 7:5, 9:5, 9:6, 10:6, 10:9, 11:9, 11:11, 14:11, 14:12, 15:12, 15:13, 16:13, 16:14, 18:14, 18:15, 20:15, 20:17, 22:17, 22:20, 24:20, 24:22; IV set: 2:0, 2:3, 3:3, 3:5, 4:5, 4:6, 7:6, 7:8, 8:9, 9:10, 10:11, 13:11, 13:14, 17:14, 17:17, 18:17, 18:21, 19:21, 19:22, 20:22, 20:24, 22:24; V set: 2:0, 2:1, 3:1, 3:2, 4:2, 4:3, 5:3, 5:5, 6:5, 6:6, 7:6, 7:8, 8:9, 9:10, 10:11, 11:12, 12:13, 13:13.

Źródło: siatkowka.tswisla.pl