2013.04.13 Wisła Kraków - Legia Warszawa 1:2

Z Historia Wisły

(Różnice między wersjami)
(Prestiżowa porażka)
Linia 257: Linia 257:
Michał Krupiński
Michał Krupiński
-
Share on naszaklasa Share on facebook Share on twitter
 


'''Źródło:''' [http://wislalive.pl/'''wislalive.pl''']
'''Źródło:''' [http://wislalive.pl/'''wislalive.pl''']
 +
===Z sędziami wygrać się nie da===
===Z sędziami wygrać się nie da===

Wersja z dnia 09:05, 18 kwi 2013

2013.04.13, Ekstraklasa, 22. kolejka, Kraków, Stadion miejski im. Henryka Reymana, 18:00, sobota, °C
Wisła Kraków 1:2 (1:2) Legia Warszawa
widzów: 24.655
sędzia: Hubert Siejewicz z Białegostoku
Bramki


Daniel Sikorski 88'
0:1
0:2
12' Wladimer Dwaliszwili
16' Artur Jędrzejczyk

Wisła Kraków

Sergei Pareiko
Grafika:Zk.jpg Łukasz Burliga
Grafika:Zk.jpg Arkadiusz Głowacki Grafika:zmiana.PNG (46' Michał Chrapek)
Osman Chavez
Gordan Bunoza
Cezary Wilk
Radosław Sobolewski
Patryk Małecki
Łukasz Garguła
Kamil Kosowski Grafika:zmiana.PNG (77' Daniel Sikorski)
Rafał Boguski Grafika:zmiana.PNG (65' Emmanuel Sarki)

trener: Tomasz Kulawik
Legia Warszawa

Dušan Kuciak
Artur Jędrzejczyk Grafika:Zk.jpg
Dickson Choto Grafika:zmiana.PNG (59' Michał Żewłakow)
Tomasz Jodłowiec
Jakub Wawrzyniak
Ivica Vrdoljak Grafika:Zk.jpg
Daiel Łukasik Grafika:zmiana.PNG (84' Dominik Furman)
Miroslav Radović
Danijel Ljuboja
Jakub Kosecki Grafika:Zk.jpg Grafika:zmiana.PNG (72' Michał Kucharczyk)
Wladimer Dwaliszwili

trener: Jan Urban
Strzały: 19-11 (9-7)
Strzały celne: 5-4 (4-3)
Posiadanie piłki (w %): 54-46 (48-52)
Spalone: 8-3 (4-2)
Rzuty rożne: 14-2 (2-1)
Dośrodkowania: 21-9 (9-5)
Faule: 19-28 (9-17)
Żółte kartki: 3-3 (1-3)

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

[Foto: Grzegorz Migdał/wislakrakow.com]

[Foto: Grzegorz Migdał/wislakrakow.com]
[Foto: Grzegorz Migdał/wislakrakow.com]

[Foto: Grzegorz Migdał/wislakrakow.com]
[Foto: Grzegorz Migdał/wislakrakow.com]

[Foto: Grzegorz Migdał/wislakrakow.com]
[Foto: Grzegorz Migdał/wislakrakow.com]

[Foto: Grzegorz Migdał/wislakrakow.com]
[Foto: Grzegorz Migdał/wislakrakow.com]

[Foto: Grzegorz Migdał/wislakrakow.com]
[Foto: Grzegorz Migdał/wislakrakow.com]

[Foto: Grzegorz Migdał/wislakrakow.com]
[Foto: Grzegorz Migdał/wislakrakow.com]

[Foto: Grzegorz Migdał/wislakrakow.com]
[Foto: Grzegorz Migdał/wislakrakow.com]

[Foto: Grzegorz Migdał/wislakrakow.com]
[Foto: Grzegorz Migdał/wislakrakow.com]

[Foto: Grzegorz Migdał/wislakrakow.com]

Spis treści

Przed pierwszym gwizdkiem

Tomasz Kulawik przed meczem z Legią===

- Z życia gdybyśmy tak się przyjrzeli, to rzeczy, które wydają się ciężkie do zrobienia, wychodzą łatwe, a łatwe rzeczy stają się ciężkimi, trudnymi do zrobienia. Nie trzeba patrzeć w takich kategoriach, że gramy z Legią. Trzeba zagrać dobry mecz i pokazać się z jak najlepszej strony. Zwłaszcza po ostatniej wpadce, bo po dobrym meczu przegraliśmy u siebie z Piastem - powiedział przed ligowym spotkaniem z Legią Warszawa trener krakowskiej Wisły, Tomasz Kulawik.

- Po ostatnim meczu jesteśmy trochę poobijani, ale myślę, że do spotkania z Legią wszyscy dojdą do pełnej dyspozycji - powiedział natomiast o sytuacji zdrowotnej zespołu Kulawik.

Niestety aż tak dobrych wieści mieć nie można, bo jak się okazuje, problemy zdrowotne Wisły są jednak niemałe. Z powodu kontuzji na pewno nie zagrają bowiem Michał Czekaj oraz Kew Jaliens, a pod znakiem zapytania stoi występ Arkadiusza Głowackiego i Ivicy Ilieva.

- Czekaj to dłuższa przygoda, chcemy go wysłać do Berlina, aby zbadać mu strukturę mięśni, bo ciągnie się to już trochę za długo. Jaliensa nie biorę pod uwagę, jeszcze przez tydzień. Nie trenował przez dwa tygodnie i nawet jak zaczynie cokolwiek robić, to trzeba mu dać czas, żeby się odbudował - przyznał Kulawik.

- Czekam na decyzje co z Arkiem i z Ivicą, bo nie wszyli na trening. Odczuwali mecz ze Śląskiem. Zobaczymy jak będą się czuć po tych dwóch dniach i wtedy będzie ostateczna decyzja. A zmiany w składzie? Na pewno będzie skorygowany, bo mamy te drobne urazy, które mogą jednak nie dać szansy na grę. Musimy zrobić jeszcze dwie zmiany, bo m.in. Cwetan nie będzie mógł zagrać przez kartki. Kwestie taktyczne też będą brane pod uwagę, ale nie w tak dużej mierze. Sarki? Zobaczymy - mówił trener Wisły.

Zapytany zaś o fakt, że wiślacy będą mieli zaraz po potyczce z Legią - ciąg dalszy pucharowej rywalizacji ze Śląskiem, Kulawik stwierdził, że nie ma zamiaru kalkulować. Tym bardziej jeśli chodzi o ewentualne rozstrzygnięcia pod tytułem - lepiej dla grającej w Pucharze Wisły, aby mistrzem była Legia.

- Puchar Polski jest bardzo ważny, wiemy wszyscy o jaką stawkę w nim gramy, ale mecz z Legią jest prestiżowy, także dla zawodników, którzy wiedzą z kim grają, wiedzą przeciwko komu grają, renoma Legii jest tutaj niepowtarzalna - przyznał.

- Zdajemy sobie sprawę, że Legia ma bardzo duży potencjał ofensywny, trzeba na to zwrócić uwagę. Zależy nam więc, aby do pełnej używalności doprowadzić Arka Głowackiego, tak aby mieć tę obronę, która grała ostatnio ze sobą. Bierzemy pod uwagę, aby zagrać agresywnie, z taką grą więcej drużyn ma bowiem problem, nie tylko Legia, a to jest też atut, żeby tak zagrać - przyznał Kulawik.

Zapytany zaś jeszcze o poprzedni mecz wiślaków, ze Śląskiem, z którym zagraliśmy bardzo słabą I połowę, trener odpowiedział: - Problem jest gdzie indziej, Śląsk miał jeden dzień dłużej wolnego, zaczął z wysokiego pułapu, ale z minuty na minutę topniał, my graliśmy cały czas swoją piłkę i dlatego w II połowie wyglądaliśmy lepiej niż Śląsk. Jeden dzień odpoczynku więcej był jednak dużym atutem - stwierdził trener Wisły.

- Myślę, że czeka nas przyjemny mecz, bo wiosna wróciła - rzucił na koniec konferencji Kulawik.


Dodał: Redakcja

Źródło: wislaportal.pl ===Już tylko o honor, ale ten przecież jest najważniejszy! Przed meczem Wisła - Legia A- A+

W ostatnich latach mecze Wisły z Legią niejednokrotnie były spotkaniami, które decydowały o mistrzowskich tytułach. Drugi jednak sezon z rzędu z gry o najwyższe laury Wisła wypadła i może co najwyżej starać się pokrzyżować swojemu odwiecznemu rywalowi plany. Przed rokiem to się udało, czy uda ponownie?

Niestety wiślacy nie są faworytem czekającego nas w sobotę meczu. Nawet jeśli grają u siebie. A mimo to, co ciekawe, Legia bardziej niż mocno mobilizuje się na czekające nas spotkanie. W osobie Miroslava Radovicia - legioniści przyznają, że wyjazd do Krakowa jawi im się, jako najtrudniejszy z meczów, które pozostały warszawiakom do rozegrania w tej rundzie.

Chciałoby się w to wierzyć, ale rzeczywistość wydaje się jednak dla Wisły bardziej brutalna. "Biała Gwiazda" nie straszy już "twierdzą Reymonta", która onegdaj była niezdobyta przez 73 kolejne ligowe spotkania! W tym sezonie przegraliśmy przy R22 już bowiem 4 mecze, czyli dokładnie tyle samo ile na własnych śmieciach wygraliśmy. Co więcej - nasz bilans bramkowy w 10 potyczkach Ekstraklasy w Krakowie wynosi na dziś 9-10, co jasno pokazuje, jak bardzo po grudzie idzie w tym sezonie gra wiślakom. Nawet u siebie.

Mimo to naszym pupilom nie pozostaje nic innego, jak wyjść w sobotę na murawę i zwyczajnie zapieprzać! Dla nich to bowiem ostatnia szansa, aby uratować swój własny honor, bo tylko o to w lidze już grać do końca bieżącego sezonu będziemy. A czy wiślacy honorowi się okażą? Zależy już tylko od nich samych i ich postawy. Kibica nie powinno interesować bowiem kto przyjedzie na nasz stadion, jako przeciwnik. W końcu noszenie koszulki z najjaśniejszą ze wszystkich gwiazd do czegoś zobowiązuje! I miejmy nadzieję, że w końcówce tego sezonu - jeśli ktoś jeszcze tego nie rozumie - wreszcie pojmie...

Do boju Wisełka!!!


Dodał: Redakcja

Źródło: wislaportal.pl

Głowacki: Naszym obowiązkiem jest dawać z siebie wszystko

12. April 2013,

- Przed każdym meczem można wiele rzeczy obiecać, ale ja wolę takich rzeczy nie robić bo wydaje mi się, że naszym obowiązkiem jest walczyć i dawać z siebie wszystko - mówi przed meczem z Legią kapitan drużyny Arkadiusz Głowacki.


Co się dzieje z Wisłą po tych pierwszych, dobrych meczach rundy wiosennej? Po przerwie na reprezentację wszystko siadło i gracie coraz to gorzej?

Arkadiusz Głowacki: No tak, cóż mogę odpowiedzieć na takie pytanie.. (chwila ciszy). Nie wiem co się dzieje. Pierwszy mecz w Gdańsku oczywiście można wytłumaczyć tym, że przerwa po kadrze, brak boiska do treningu i tak dalej, ale nie ma co się tak tłumaczyć bo po prostu zagraliśmy słabo. Z Piastem chcieliśmy się wszyscy zrehabilitować za tamten mecz, czuliśmy że był on po prostu słaby, zły i w ogóle mieliśmy po nim złe odczucia. Wszystko w zasadzie układało się dobrze do momentu utraty bramek. Chyba każdy czuł, że ten mecz był wygrany a trzy punkty straciliśmy przez naszą niefrasobliwość.

- Dodatkowo straciliśmy dobrą pozycję, dobre morale. Co tu dużo mówić, jakbyśmy wygrali, mielibyśmy 30 punktów i moglibyśmy powoli zacząć patrzeć w górę ale stało się zupełnie inaczej. Później przyszedł mecz ze Śląskiem, gdzie w pierwszej połowie zagraliśmy katastrofalnie. Zupełnie nie potrafię wytłumaczyć tego co się stało. Pierwsza połowa to jest po prostu wstyd i tylko chwała nam za to, że udało się ten mecz uratować w drugiej połowie i wciąż mamy nadzieję, że uda nam się awansować do finału.

Mecze z Piastem i Śląskiem, oprócz porażek, łączy jedno: bramki straciliście w bardzo krótkim odstępie. Z czego to się bierze że po utracie bramki zamiast okazać sportową złość to załamujecie ręce i zamiast ruszyć do ataku to się cofacie?

- Nie wydaje mi się żeby akurat te dwa mecze można było porównywać. Z Piastem były dwa stałe fragmenty gry i można powiedzieć że ta jedna bramka wpadła przypadkowo, druga mniej. Ale ze Śląskiem od początku zagraliśmy bez wiary i było czuć, że Śląsk nas zdominował, lepiej radził sobie na boisku i trochę rzeczywiście dopadł nas taki brak wiary.

Co się działo w szatni w przerwie meczu we Wrocławiu? Pan jako doświadczony piłkarz musiał wraz z Sobolem wstrząsnąć młodszymi kolegami, którzy stali na boisku?

- Są takie mecze, kiedy tak naprawdę trzeba mocno zareagować. Nie ma różnicy czy ktoś jest starszy czy młodszy. Po prostu wiedzieliśmy, że to co się dzieje do przerwy to jest coś bardzo złego, każdy był zły, każdy chciał wyładować się w szatni i wyrzucić z siebie tą złość. Ale po chwilach nerwowych trzeba było powiedzieć sobie coś konstruktywnego, ułożyć sobie ten mecz od początku. Wydaje mi się że dużo przyniosła zmiana Rafała Boguskiego, ponieważ dała ona więcej możliwości – czy to utrzymania piłki czy gry w odbiorze.

W meczu ze Śląskiem często pan gestykulował. Nie były to jednak mobilizujące gesty a raczej okazywanie bezradności i bezsilności.

- Nie będę ukrywał, że cała sytuacja była trudna nie tylko dla mnie, stąd może takie nerwowe gesty. Trzeba o tym jednak szybko zapomnieć i koncentrować się na kolejnym meczu, który jest mega trudny i mega ważny. Jednocześnie chciałbym jeszcze raz podkreślić, że dobrze że w meczu ze Śląskiem udało nam się wrócić do gry o awans.

Zgodzi się pan ze stwierdzeniem że drużyna Legii w tej chwili jest od was o dwie klasy lepsza?

- Zgodzę się, po prostu się zgodzę bo tutaj nie ma czego komentować.

W czym w takim razie upatrywać nadziei na korzystny wynik w jutrzejszym meczu?

- Piłka jest grą nieprzewidywalną. My też mamy swoje ambicje i to że jesteśmy dwa piętra niżej od Legii to nie oznacza, że musimy się położyć i wyjść na mecz bez wiary na zwycięstwo. Oczywiście Legia ma swoje atuty, ma świetnych zawodników i jest faworytem jutrzejszego meczu, ale my zamierzamy walczyć i też wyjść na boisko po to, żeby podnieść z niego trzy punkty.

Jaki macie plan na mecz? Będziecie chcieli wysoko wyjść na Legię pressingiem czy może cofnąć się na swoją połowę i czekać na kontry?

- Szczerze to nie wiem, bo jeszcze nie usłyszeliśmy pomysłu trenera na ten mecz, ponieważ jeszcze nie mieliśmy odprawy. Ostatnio gramy dużo meczów co powoduje, że mamy mało czasu na wszystko, także dopiero dziś przyjdzie pora na analizowanie gry Legii i szukanie pomysłu na ten mecz.

Może pan coś obiecać przed jutrzejszym meczem?

- Przed każdym meczem można wiele rzeczy obiecać, ale ja wolę takich rzeczy nie robić bo wydaje mi się, że naszym obowiązkiem jest walczyć i dawać z siebie wszystko.

Właśnie do tego zmierzam, czy może pan obiecać kibicom, że będziecie walczyli, a nie pozorowali grę jak w ostatnim spotkaniu?

- Wydaje mi się, że tak po prostu będzie bo innej opcji nie ma.


wislakrakow.com

(sum91)

Źródło: wislakrakow.com

Mimo wszystko Klasyk: Wisła - Legia

13. April 2013,

W sobotę oczy całej piłkarskiej Polski będą zwrócone w stronę Krakowa, gdzie Wisła podejmie Legię Warszawa. W ostatnich latach spotkania pomiędzy tymi dwoma zespołami toczyły się o najwyższe cele, o mistrzostwo Polski. Jutrzejszy mecz będzie miał wymiar głównie prestiżowy, co nie oznacza że należy potraktować go ulgowo, a wręcz przeciwnie. Klasyk to klasyk.


Tylko czy piłkarze dowodzeni przez Tomasza Kulawika będą w stanie postawić jakiekolwiek warunki drużynie z Warszawy, która pewnym krokiem zmierza po mistrzostwo kraju? Piłkarsko jesteśmy w tej chwili przynajmniej o klasę niżej, a jeśli do tej różnicy na tle czysto piłkarskim dojdzie taka błazenada jak w pierwszej połowie w meczu ze Śląskiem, to w zasadzie nie ma po co wychodzić na boisko. Z drugiej strony, nasza liga jest niesamowicie nieprzewidywalna, i w tym upatrywać należy chyba największej nadziei na sukces z Legią.

Wisła zagra bez wykartkowanego Cwetana Genkowa, chociaż jeśli przypomnimy sobie jego grę na stojąco w meczu ze Śląskiem to wcale nie ma czego żałować. W dalszym ciągu poza grą jest kontuzjowany Michał Czekaj, którego uraz będzie badany w specjalnej klinice w Berlinie. Do gry nie jest gotowy także Kew Jaliens, który nie trenował z drużyną dwa tygodnie i musi nadrobić braki. Niepewni występu są również Ivica Iliev i Arkadiusz Głowacki, którzy odczuwają środowe spotkanie ze Śląskiem. Po pauzie za nadmiar żółtych kartek wraca kapitan Radek Sobolewski.

Miroslav Radović z Legii Warszawa nie owija w bawełnę i zapowiada że jego zespół przyjeżdża do Krakowa „dobić Wisłę”. Piłkarze Legii wygodnie siedzą na fotelu lidera z czterema punktami przewagi na drugim zespołem w tabeli. Piłkarze ze stolicy Mazowsza odnieśli w tym sezonie dwa razy więcej zwycięstw niż Wisła, strzelili także przeszło dwa razy więcej bramek a w jesiennym meczu pokonali „Białą Gwiazdę” 2-1. Prowadzenie zawodnikom spod Wawelu dał Łukasz Garguła ładnym strzałem z rzutu wolnego, lecz dwoma bramkami odpowiedziała Legia w osobie Jakuba Koseckiego.

Ljuboja, Radović, Kosecki, Saganowski – ta czwórka piłkarzy będzie jutro nękała wiślacką obronę. Nie trzeba być znawcą żeby stwierdzić, że siła rażenia Wojskowych jest olbrzymia. Największym autem Legii jest bardzo długa ławka rezerwowych, z której można by spokojnie stworzyć drugi bardzo mocno zespół. Nazwiska takie jak Dwaliszwili, Brzyski czy Gol robią spore wrażenie w kontekście zestawienia ich z ławką rezerwowych.

Mecze z Legią zawsze przyciągały uwagę kibiców i zachęcały do przyjścia na stadion, tak też będzie i tym razem. Szacuje się że jutrzejsze spotkanie obejrzy ponad 20 000 kibiców, w tym 2 000 z Warszawy. Kibice Legii przyjadą do Krakowa dwoma pociągami specjalnymi.

Mimo iż trener Kulawik zapowiada, że ważniejszy mecz czeka Wisłę w środku tygodnia, kiedy to jego podopieczni będą odrabiali straty z Wrocławia w PP, to nie chce się wierzyć żeby piłkarze w jakikolwiek sposób kalkulowali w jutrzejszym meczu. W tym przegranym sezonie gra o prestiż i utracony honor to chyba najwięcej, co mogą ugrać.

Spotkanie poprowadzi pan Hubert Siejewicz z Białegostoku.


wislakrakow.com (sum91)

Źródło: wislakrakow.com

Relacje z meczu

Ślepi sędziowie, wielkie emocje i pechowa przegrana. Wisła - Legia 1-2

Po prawie 16 latach Wisła przegrała w meczu ligowym z Legią w Krakowie. Spora w tym zasługa sędziów, którzy sprezentowali pierwszego gola warszawiakom, a Ci szybko zdobyli jeszcze drugą bramkę, tę już prawidłowo. Mimo tak fatalnego obrotu sprawy - wiślacy starali się odrobić straty i to zostało nagrodzone w końcówce bramką Daniela Sikorskiego, ale więcej zdziałać już nam się nie udało i punkty niekoniecznie zasłużenie pojechały do Warszawy.

Obydwie ekipy rozpoczęły mecz ze sporymi osłabieniami. Wisła grać musiała bez Ivicy Ilieva, Marko Jovanovicia, Michała Czekaja i Kew Jaliensa, którzy są w komplecie kontuzjowani. Do tego grona dopisać trzeba też Cwetana Genkowa, który pauzować musiał za nadmiar kartek. Z tego samego powodu w Legii brakowało Iñakiego Astiza, a kontuzja wykluczyła z gry m.in. Jakuba Rzeźniczaka i Bartosza Bereszyńskiego.

Ci jednak, którzy na murawę wyszli, grę zaczęli na wysokich obrotach. Cieszyć mogła na pewno aktywność od pierwszych chwil wiślaków, którzy na prowadzenie wyjść mogli już w drugiej minucie. Dośrodkowanie Łukasza Garguły główką zakończył Rafał Boguski i Dušan Kuciak musiał wykazać się swoim kunsztem.

Niestety dziesięć minut później kunsztem nie popisali się... sędziowie, a było ich znów pięciu! Artur Jędrzejczyk już zza końcowej linii boiska zagrał do Wladimera Dwaliszwiliego, a ten wykorzystał fakt, że nasi obrońcy zamiast grać... sędziowali - i pewnie pokonał Sergeia Pareikę. Niestety bardzo szybko wiślacy dostali drugi cios. Znów w roli głównej wystąpił Jędrzejczyk, który tym razem już prawidłowo uderzył na naszą bramkę, a piłka po rykoszecie od nogi Arkadiusza Głowackiego wpadła do naszej siatki, obok zaskoczonego bramkarza Wisły. Trzeci mecz z rzędu tracimy więc bardzo szybko dwa gole! Tak było w spotkaniu z Piastem oraz pucharowym ze Śląskiem. Tak było także dzisiaj. To o tyle musiało "boleć", że wiślacy naprawdę nieźle weszli w mecz z Legią, ale najpierw zostali skarani przez fatalnych sędziów, a później pechowo przez wspomniany rykoszet.

Nie można jednak wiślakom odmówić tego, że nie starali się odrabiać strat, ale jeszcze przy stanie 0-1 rogal Kamila Kosowskiego minął bramkę gości, a później - gdy było już 0-2 - po akcji Garguły i strzale Boguskiego, znów lepszy był Kuciak. Słowacki bramkarz Legii nie dał się także zaskoczyć z rzutu wolnego Gargule oraz z poprawki Radosławowi Sobolewskiemu - i 30 minut spotkania było za nami. W 32. z kolei minucie po zgraniu Łukasza Burligi i przedłużeniu przez Patryka Małeckiego - przed kolejną szansą stanął Boguski, ale tym razem nie trafił choćby w bramkę.

Do końca I połowy najwięcej emocji było dopiero w doliczonym czasie gry, gdy po interwencji Pareiki ucierpiał Jakub Kosecki. Doszło wtedy do solidnego zamieszania i przepychanek między piłkarzami. Wyniku to jednak nie zmieniło, do przerwy 0-2.

Po niej na boisku nie oglądaliśmy już Głowackiego, który miał przed tym spotkaniem kłopoty zdrowotne. Zastąpił go Michał Chrapek, który wszedł oczywiście do środka pomocy. Na obronę powędrował natomiast "Sobol".

Na pierwszą groźniejszą akcję w II połowie czekać musieliśmy natomiast do 59. minuty, kiedy po zagraniu "Kosy" piłka trafiła do Garguły. Uderzenie naszego ofensywnego pomocnika odbiło się jednak od wprowadzonego chwilę wcześniej Michała Żewłakowa i mieliśmy tylko rzut rożny. Po nim groźnie główkował jeszcze Małecki, ale wynik wciąż nie uległ zmianie. Tak samo jak i wciąż sędzia bramkowy, którym był Sebastian Jarzębak, krzywdził Wisłę. Najpierw bowiem nie widział zagrania po którym padła bramka na 0-1, a po godzinie gry nie dostrzegł także tego, że Kuciak zagarnął piłkę za linią, przez co należał się Wiśle rzut rożny. Wyraźnie udowadniał, że z okulistą nie jest mu po drodze.

Mecz z kolei zrobił się brzydki, grano bowiem z dala od któregokolwiek pola karnego, bo też legioniści mocno cofnięci czekali głównie na to co zrobi Wisła, a nasi piłkarze nie mieli za bardzo pomysłu, jak sforsować obronę gości. Na kolejną godną odnotowania akcję czekaliśmy do 78. minuty, kiedy klepką pograł z Małeckim Burliga, ale decydujące podanie było jednak niedokładne.

W 80 minucie Pareikę próbował zaskoczyć Danijel Ljuboja, po chwili zablokowany został z kolei strzał Emmanuela Sarkiego. Emocje dopiero miały jednak nadejść. W 85. minucie - wiślakom należał się... rzut karny! Sędzia Jarzębak, który był najbliżej oraz główny Hubert Siejewicz - nie zamierzali jednak wywiązać się ze swoich obowiązków i za zagranie ręką Tomasza Jodłowca "wapna" nie dostaliśmy.

Okazało się, że gra do przodu Wisły została w końcu nagrodzona. Sarki ze skrzydła dograł do Daniela Sikorskiego, a ten strzelił swojego pierwszego gola w naszych barwach!

Legia odpowiedziała tę stratę akcją Michała Kucharczyka, którego strzał obronił jednak Pareiko. Wisła z kolei miała jeszcze jedno dogranie Sarkiego, które zamykał Małecki. Niestety fatalnie dołożył nogę i świetna szansa nam przepadła.

W samej końcówce przewagę mieli walczący o remis wiślacy, którzy kończyli spotkanie w dziesiątkę, gdyż kontuzji doznał Sarki i musiał zejść z boiska. Mimo to - mieliśmy jeszcze szansę na remis. Dobrą okazję zmarnował jednak Gordan Bunoza, a w rewanżu po kontrze fatalnie skiksował Miroslav Radović.

Ostatnia akcja Wisły to rzut rożny. W polu karnym gości pojawił się nawet Pareiko, ale futbolówka padła łupem Kuciaka, który uderzył jeszcze naszego bramkarza w plecy! Znów było więc nerwowo, znów była więc szarpanina, którą zakończył gwizdkiem sędzia.

Legia przy pomocy rozjemców wygrywa więc w Krakowie i niedosyt na pewno jest dość spory, ale wstydzić mogą się tylko i wyłącznie sędziowie. Nie powinno być gola na 0-1, wiślakom należał się też rzut karny - by wymienić te najważniejsze sytuacje. Cóż, z taką pomocą legioniści doczołgają się pewnie do mistrzostwa. W końcu za coś trzeba spłacić zaciągnięte kredyty.

My z kolei musimy już myśleć o meczu ze Śląskiem w Pucharze Polski. I może choć trochę będzie przed nim bardziej optymistycznie, bo charakteru jak widać wiślakom nie brakuje.


Dodał: Redakcja


Ależ przekręceni! Czekamy na decyzje! A- A+

Wiele meczów widziałem, wiele razy mylili się w nich sędziowie, ale takiej bezczelnej nieudolności panów rozjemców nie było w naszej lidze dawno. Wyniku to już nie zmieni, Wisła z Legią przegrała, ale miejmy nadzieję, że panowie, którzy prowadzili dzisiejszy mecz - po prostu zmienią zawód i więcej na naszych boiskach biegać nie będą.

Dotyczy to zwłaszcza Sebastiana Jarzębaka z Bytomia, którego zobaczyć możecie na grafice obok, jak pięknie zalicza asystę przy pierwszej bramce dla gości. Jeśli nie widział CZEGOŚ TAKIEGO, cóż! Aż nie chce się wierzyć, że to możliwe, prawda?

Nie może być też bez winy sędzia główny dzisiejszego meczu - Hubert Siejewicz, w końcu to do niego należą najważniejsze decyzje. Warto też wymienić imię i nazwisko arbitra liniowego, którym z niefortunnej strony był Radosław Siejka. Bez wątpienia on także powinien przerwać akcję przy golu na 0-1.

Czekamy teraz na zdecydowaną reakcję piłkarskiej centrali, która miejmy nadzieję takim sytuacjom nie będzie przyglądać się biernie! Dość już miernot i dziadostwa w naszej piłce!

Źródło: wislaportal.pl

Wisła lepsza, ale przegrywa.. Wisła - Legia 1:2

W dniu dzisiejszym na stadionie przy ulicy Reymonta 22 rozgrywany był mecz najlepszych zespołów w Polsce ostatnich lat. Wisła osłabiona brakiem dobrze spisujących się ostatnio Marko Jovanovicia oraz Ivicy Ilieva podejmowała zmierzającą po tytuł mistrza Polski Legię Warszawa. Niestety Biała Gwiazda mimo tego, że była lepsza przegrała 1:2. Wisłę niewątpliwie skrzywdzili sędziowie uznając nieprawidłowo zdobytego gola oraz nie dyktując ewidentnego rzutu karnego po ręce Jodłowca w polu karnym Legii.

W drugiej minucie Garguła dośrodkował do Boguskiego, który uderzył głową na bramkę Kuciaka. Bramkarz Legii końcami palców zdołał wybić piłkę. W 12 minucie bramkę dla Legii zdobył Dwaliszwili. Wiślacy protestowali, ponieważ uważali, że asystujący zawodnik gości podał zza linii końcowej boiska. Jak pokazały powtórki sędziowie popełnili katastrofalny błąd! Warto dodać, że w dzisiejszym spotkaniu na murawie obecnych jest 5 arbitrów. Po raz kolejny w meczu Wisły sędziowie w 5 osobowym składzie przeszkadzają, zamiast pomagać. Na odpowiedź Wisły nie trzeba było długo czekać, po chwili strzał Kosowskiego o centymetry minął spojenie słupka z poprzeczką bramki Kuciaka.

Po 16 minutach było już 2:0 dla Legii. Dogrywaną przez Jędrzejczyka piłkę w pole karne do własnej bramki skierował Głowacki. W 23 minucie Boguski uderzył po dobrej akcji Garguły, ale ponownie na drodze futbolówki do siatki stanął Kuciak. W 30 minucie z ponad 25 metrów z wolnego strzelał Garguła, ale to uderzenie oraz dobitkę Sobolewskiego Kuciak obronił.

W 59 minucie "Kosa" podał do Garguły, który z kąta oddał groźny, ale niecelny strzał. W 81 minucie Ljuboja w sytuacji sam na sam nie trafił w światło bramki. W 84 minucie po raz kolejny "popisał" się sędzia Jarzębak nie zauważając zagrania ręką w polu karnym Jodłowca. Powinien być karny dla Wisły. W 87 minucie wreszcie w Wiśle przełamał się Sikorski. Piękne dośrodkowanie Sarkiego i "Sikor" zdobył gola "szczupakiem". Po chwili wzdłuż pola karnego zagrał znów Sarki, ale Małecki z 5 metrów nie trafił w bramkę. W doliczonym czasie podobnej jak Małecki sytuacji był Bunoza, ale również nie udało się umieścić piłki w siatce.

Wisła Kraków - Legia Warszawa 1:2 (0:2)

0:1 Dwaliszwili 12'

0:2 Głowacki (samobójcza) 16'

1:2 Sikorski 87'

Wisła Kraków: Pareiko- Burliga, Chavez, Głowacki (46 min. Chrapek), Bunoza- Sobolewski, Wilk- Małecki, Garguła, Kosowski (77 min. Sikorski)- Boguski (64 min. Sarki)

Legia Warszawa: Kuciak- Jędrzejczyk, Jodłowiec, Choto (59 Żewłakow), Wawrzyniak- Łukasik (83 min. Furman), Vrdoljak- Radović, Ljuboja, Kosecki (72 min. Kucharczyk)- Dwaliszwili Widzów: 24 655

TSW.com.pl

Autor: Witek

Źródło: tsw.com.pl

Prestiżowa porażka

Michał / WislaLive.pl

Wisła Kraków w 22. kolejce T-Mobile Ekstraklasy podejmowała u siebie liderującą Legię Warszawa

Wisła nie przestraszyła się jednak zmierzającej po mistrzowski tytuł Legii i od samego początku rzuciła się do ataku. Już w drugiej minucie głową bardzo groźnie uderzał Rafał Boguski i tylko świetna interwencja Kuciaka uratował przyjezdnych od straty gola. Pierwsze dwanaście minut należało do krakowskiej drużyny, wtedy jednak piłkę spod samej linii końcowej otrzymał Dwaliszwili i strzałem z 16. metrów pokonał interweniującego Pareikę. Sędzia bramkowy nie zauważył jednak, że futbolówka zagrywana przez Jędrzejczyka wyraźnie opuściła boisko. Wisła była bliska bardzo szybkiej odpowiedzi, ale uderzenie Kosowskiego minimalnie minęło słupek bramki Kuciaka. Podopieczni trenera Urbana w 16. minucie zadali drugi, celny cios. Tym razem piłkę w siatce Estończyka umieścił Arkadiusz Głowacki. Obrońca Wisły przypadkowo skierował ją do własnej bramki po zagraniu Jędrzejczyka. Rezultat 0:2 nie zmienił wiele w poczynaniach wiślaków. Mieli oni co prawda kilka sytuacji – wystarczy wymienić choćby akcję, po której z pięciu metrów nie trafił Boguski – ale brakowało im umiejętnego wykończenia. Tuż przed przerwą na boisku doszło jeszcze do szarpaniny między zawodnikami obu drużyn, po której sędzia zdecydował się zakończyć pierwszą część spotkania.

W kolejnych 45 minutach na boisku nie zobaczyliśmy już Arkadiusza Głowackiego. Jego miejsce zajął Michał Chrapek. Pierwszy kwadrans ponownie należał do „Białej Gwiazdy”. Przypieczętowaniem takiego obrotu spraw mógłby być gol Łukasza Garguły na 1:2, jednak po podaniu Kosowskiego jego strzał przeleciał kilkadziesiąt centymetrów obok słupka bramki gości. Pierwsza groźna akcja Legii w drugiej połowie miała miejsce dopiero w 79. minucie. Z kilkunastu metrów Daniel Ljuboja przeniósł piłkę nad poprzeczkę. Chwilę później swoje pierwsze trafienie dla trójkolorowych barw mógł zdobyć Emmanuel Sarki, ale jego strzał zatrzymał się na nogach jednego z warszawiaków. Sędzia Siejewicz w 85. minucie powinien podyktować rzut karny dla Wisły, jednak nie zauważył ręki Jodłowca. „Biała Gwiazda” nie przestała naciskać na zawodników z Warszawy, co przyniosło efekt w 87. minucie. Piłkę z prawej strony zagrywał Sarki, a głową do bramki skierował ją Daniel Sikorski. Kolejną świetną okazję miał Patryk Małecki, ale z ostrego kąta nie trafił nawet w światło bramki. Wisła mimo dobrej postawy w drugiej połowie nie zdołała odrobić strat z pierwszej i ze zwycięstwa cieszyła się warszawska Legia.

Wisła Kraków: Pareiko – Burliga, Głowacki (46' Chrapek), Chavez, Bunoza – Małecki, Wilk, Garguła, Sobolewski, Kosowski (77' Sikorski) – Boguski (Sarki 64')

Legia Warszawa: Kuciak – Jędrzejczyk, Jodłowiec, Choto (59' Żewłakow), Wawrzyniak – Radović, Łukasik (84' Furman), Ljuboja, Vrdoljak, Kosecki (72' Kucharczyk) – Dwaliszwili

Bramki: Sikorski 87' - Dwaliszwili 12’, Głowacki 16’ (sam.)

Żółte kartki: Głowacki, Burliga - Vrdoljak, Jędrzejczyk, Kosecki

Sędzia: Hubert Siejewicz

Michał Krupiński

 Źródło: wislalive.pl

Z sędziami wygrać się nie da

13. April 2013,

Wisła Kraków przegrała dziś trzeci mecz z rzędu, ale tak grającą drużynę kibice chcieliby oglądać do końca rundy. Zaangażowanie piłkarzy Wisły było dziś nie mniejsze niż kibiców na trybunach, którzy sprawili, że nie można było usłyszeć własnych myśli – wprost ogłuszający doping, który niektórych jednak chyba także oślepił.


Zaczęło się dobrze, bo Wisła wysokim pressingiem wyszła na drużynę z Warszawy, która wcale nie wyglądała jak faworyt. Już w drugiej minucie prowadzenie podopiecznym Tomasza Kulawika mógł dać Rafał Boguski, lecz źle złożył się do strzału głową i piłkę zdołał odbić Kuciak. Do 12 minuty to Wisła była lepszą drużyną, ale właśnie wtedy do akcji wkroczył sędzia Jarzębak, który puścił grę mimo iż piłka metr przed jego nosem opuściła boisko o dobrych 40 cm. Wycofaną futbolówkę uderzył technicznym strzałem Dwaliszwili i goście z Mazowsza mogli cieszyć się z prowadzenia.

Niestety powtórzył się scenariusz z poprzednich dwóch spotkań – ledwie cztery minuty później przy biernej postawie Wiślaków w pole karne wbiegł Jędrzejczyk, a jego strzał po lekkim rykoszecie od Arkadiusza Głowackiego wylądował w siatce. Wisła stwarzała sobie sytuacje, jednak nie potrafiła ich wykorzystać, głównie za sprawą Rafała Boguskiego, który podejmował dziś złe decyzje.

W przerwie w zespole Wisły nastąpiła jedna zmiana. Na boisku pojawił się Michał Chrapek, który zmienił kontuzjowanego Arkadiusz Głowackiego. Jak twierdził po meczu „Głowa”, raczej nie zdąży wyleczyć się do środowego meczu ze Śląskiem, a sprawa dotyczy kontuzji mięśnia łydki. „Chrapo” dał dobrą zmianę i chyba rozwiał wątpliwości trenera, na kogo ma postawić w środę – na niego czy na Gargułę, który wrócił do starych nawyków – gra wolno i żuje gumę.

W drugiej połowie piłkarze Jana Urbana wyraźnie spasowali, dość powiedzieć że pierwszy strzał na bramkę Pareiki oddał.. kiksujący Osman Chavez po ponad pół godzinie gry. Trener Kulawik dokonał jeszcze dwóch zmian, które jak się później okazało, dały Wiśle bramkę – Emmanuel Sarki bardzo dobrze dośrodkował pomiędzy obrońców a bramkarza Legii, a efektownym szczupakiem bramkę zdobył.. tak, tak, Daniel Sikorski! Po ponad dwóch latach impasu wreszcie udało mu się trafić do bramki w lidze.

Jeśli ktoś myślał, że ekipa arbitrów wyczerpała limit błędów (chociaż nie, tego co zrobił Jarzębak jednak nie można nazwać błędem), to w 87 minucie przekonał się że jednak nie. Po wybiciu piłki przez Żewłakowa piłka trafiła w rękę Tomasza Jodłowca, za co Wiśle jak najbardziej należał się rzut karny. Sędzia Siejewicz po naradzie ze wspomnianym Jarzębakiem podjął jednak inną decyzję.

Mecz został przedłużony o 5 minut, w związku z chwilowym jego przerwaniem w drugiej części z powodu ograniczonej widoczności. Kibice Legii odpalili race i świece dymne, które skutecznie spowiły mgłą obiekt przy Reymonta. Okazję na wyrównanie mieli jeszcze Małecki i Bunoza, jednak w dogodnych sytuacjach nie potrafili nawet uderzyć w światło bramki.

Po meczu doszło do małej szarpaniny, a wszystko to za sprawą Dusana Kuciaka, który uderzył pięścią w plecy Sergeia Pareikę próbującego swoich sił w ataku w końcowych sekundach meczu. Estoński bramkarz wybuchnął złością, gdyby nie interwencja głównie Żewłakowa i Chrapka prawdopodobnie sam wymierzyłby sprawiedliwość. Pareiko w związku z tym wszystkim otrzymał żółtą kartkę oraz aplauz od kibiców, za charakter, którego nie zabrakło także wszystkim piłkarzem dzisiejszego wieczora.

Cieszy gra i zaangażowanie, martwi oczywiście porażka oraz kontuzje – wspomniana wyżej Głowackiego oraz Sarkiego, który boisko opuścił na noszach trzymając się za bark. Jego występ ze Śląskiem podobnie jak u starszego kolegi wdaje się być wykluczony. Piłkarze Wisły mimo iż dziś przegrali, zostali po meczu nagrodzeni brawami. Z Legią jak najbardziej dało się dziś wygrać, z arbitrami nie.


wislakrakow.com

(sum91)

Źródło: wislakrakow.com

Minuta po minucie

Pomeczowe wypowiedzi trenerów

Tomasz Kulawik po meczu z Legią

- Każdy kto tutaj siedzi powie, że zagraliśmy dziś bardzo dobre spotkanie. Nareszcie nie była to tylko jedna połowa, jak wcześniej, ale przez 90 min graliśmy otwarty futbol i chłopaki dali wszystko i pokazali, że potrafią grać w piłkę. Prawda jest też taka, że jest to kolejny mecz, który rozgrywamy, kiedy nawet grając u siebie - zabierają nam punkty - powiedział po spotkaniu ligowym z Legią trener Wisły, Tomasz Kulawik.

- Karny był ewidentny, a pierwsza bramka dla Legii - piłka wychodzi poza boisko, a sędziowie puszczają grę, co de facto wpływa negatywnie na moich zawodników, a po paru minutach dostajemy drugą bramkę. Plus dla nich, brawo, że się podnieśli, co znaczy, że są mocni psychicznie. Wyszli można powiedzieć z leja. Chciałem pogratulować za bardzo dobry występ - mówił mocno podenerwowany dziś opiekun wiślaków.

- Po meczu sędzia powiedział tylko do "Małego", że przeprasza, bo nie widział, a boczny mu nie pomógł w tej decyzji. To jest kolejny mecz. W meczu z Podbeskidziem nie przyznano nam ewidentnego rzutu karnego. Po co jest pięciu sędziów? Może być ich nawet dziewięciu, czy dziesięciu, ale jak dalej będą takie wpadki? Metr stoją od akcji i powinni to widzieć. Nigdy nie "nadawałem" na sędziów, nie komentowałem ich pracy, ale tego już za dużo, bo zabierają nam punkty. Słabo zagraliśmy na Lechii, ale idąc z duchem gry "Mały" nie był na dużym spalonym, a nie uznano nam bramki. Z Podbeskidziem to następny mecz. Strzelamy bramkę z Pogonią, dobrą, ale jest nieuznana. Dobrze, że skończyło się wtedy wygraną. To jest mój komentarz do pracy arbitrów - dodał "Kula".

- Czemu w każdym meczu nie gramy tak jak z Legią? Poza spotkaniem z Lechią Gdańsk, w którym graliśmy słabo, zagraliśmy w tej rundzie dobre mecze. W każdym meczu moi zawodnicy pokazują charakter i chcą grać - powiedział Kulawik.

- Myślę, że na środę, kiedy zagramy ze Śląskiem, zdołamy się odbudować. Największy problem będzie z Sarkim i z Głowackim, bo odczuli to spotkanie dość mocno. Arek Głowacki ma nadciągniętą łydkę, a Sarki ma problem z barkiem i to dość poważna sytuacja, ale czekamy jeszcze na diagnozę - przyznał trener Wisły

Zapytany z kolei o nieobecność Marko Jovanovicia, powiedział: - Marko rozegrał w tym sezonie wszystkie mecze po 90 minut i daje z siebie 100 procent na treningach. Odczuwał po meczu ze Śląskiem dość poważnie "dwójkę". Podjęliśmy więc wspólnie decyzję, że nie zagra w tym dzisiejszym spotkaniu, żeby nie naciągnął czegoś bardziej i żeby był gotowy na środę. Taka sama decyzja była z Ivicą Ilievem - zakończył Kulawik.


Dodał: Kamil

Jan Urban: - Jesteśmy bardzo zadowoleni z wyniku, ale nie z gry

- Mecz ułożył nam się bardzo dobrze, bo tych sytuacji w I połowie nie było aż tyle, żebyśmy prowadzili 2-0, ale znakomicie wykończyliśmy te, które mogły się zakończyć bramkami. Zabrakło nam jednak wykorzystania tej przewagi, gry piłką, kontroli nad spotkaniem. W drugiej połowie graliśmy mecz akcję za akcję - mówił po meczu Wisła - Legia trener gości, Jan Urban.

- Nie można tak robić, albo ma się szczęście i strzela się trzecią bramkę, albo przeciwnik strzela bramkę kontaktową i wtedy sytuacje się komplikuje, tak się stało w końcówce spotkania. Ten mecz mógł zakończyć się różnie. Jesteśmy na pewno bardzo zadowoleni z wyniku, ale nie do końca z gry, bo zabrakło nam cierpliwości i płynniejszej gry piłką. Będziemy na ten temat rozmawiać w ciągu tygodniu. Były takie sytuacje, które nie mogą mieć miejsca. Zbyt wielu zawodników, dążących do tego, aby strzelić bramkę. Od czasu do czasu można wygrać mecz indywidualnościami, ale na dłuższą metę liczy się dobra gra drużyny, bo wtedy osiąga się cel lub nie. W takiej sytuacji w jakiej jesteśmy - zwycięstwo na bardzo trudnym terenie cieszy. Bo zdawaliśmy sobie sprawę, że tabela nie ma nic wspólnego z dzisiejszym spotkaniem, bo są to mecze niesamowicie prestiżowe. Widzieliśmy co nas tutaj czeka. Nie przez przypadek czekaliśmy naprawdę długo na tym obiekcie - dodał Urban.

Jak można się było domyślić - trener Legii nie chciał odnosić się do decyzji sędziowskich. - Nie widziałem powtórek, więc nie mogę ustosunkować się do tego pytania - skwitował na zakończenie Urban.


Dodał: Kamil

Źródło: wislaportal.pl

Źródło: wislakrakow.com Źródło: gazetakrakowska.pl Źródło: skwk.pl Źródło: wislalive.pl

Pomeczowe wypowiedzi zawodników

Kamil Kosowski: - Kibice pomogli

- Mam nadzieję, że w przyszłości wiele meczów będzie wyglądała tak, że stadion się tak zapełni i że Wisła będzie miała taki doping. Dodało to wszystkim dużo pewności siebie i przełożyło się to na zaangażowanie i oddanie serca - powiedział po meczu z Legią Kamil Kosowski.

- Mam nadzieję, że w środę kibice też stawią się w takiej ilości. Jestem przekonany, że przy ich pomocy awansujemy do finału - dodał Kosa, zapraszając tym samym fanów na czekające nas spotkanie rewanżu 1/2 finału Pucharu Polski ze Śląskiem.

- A czy będzie nas stać na zagranie znów takiego dobrego meczu? Jesteśmy zawodowymi piłkarzami i gra co trzy, czy cztery dni nie powinna stwarzać problemu - zapewnił wiślak.

- Legia nie postawiła jakiś wielkich wymagań, choć oczywiście pokazała, że ma dużą jakość w każdej z formacji, czego dowodem są te dwa gole. Specjalnie więcej sytuacji nie wypracowali, a zdobyli dwie bramki - dodał.

Zapytany zaś o decyzje sędziowskie, nie mógł wypowiedzieć się inaczej.

- Co mogę powiedzieć? Szóstka sędziów i kolejny raz nie powiem, że zabiera nam punkty, ale wpływa na wynik spotkania. Podobnie jak z Podbeskidziem, podobnie i teraz arbiter bramkowy stoi bardzo blisko sytuacji. Liniowy też powinien być na swoim miejscu. Jeśli tak wyraźnie piłka opuściła plac gry, no to powinni podjąć taką, a nie inną decyzję. Podjęli błędną, czasu nie wrócimy - mówił.

- Zaczęliśmy ten mecz bardzo dobrze, 12 minut - cios. Kilka minut później drugi i naprawdę, gdyby nie było pomocy kibiców, to ten mecz mógł pójść w innym kierunku, a tak wszyscy dali z siebie dużo zdrowia i serca. W szatni nikt nie zwątpił, nie było spuszczenia głów, tylko mobilizacja na II połowę, bardzo wierzyliśmy, że jeszcze możemy ten mecz odwrócić - zakończył "Kosa".


Dodał: Redakcja

Cezary Wilk: - Odegrać się na Legii w finale

- Nie wiedziałem, że ta piłka była aż tak daleko, szkoda tego sędziego, który stoi, patrzy i rzeczywiście wszystko widzi - tak Cezary Wilk komentował sytuację z 12. minuty meczu z Legią, kiedy to sędziowie wyraźnie "asystowali" przy pierwszej bramce dla gości. Wiślak, jak sam przyznał, nie miał jednak zamiaru "znęcać" się nad rozjemcami.

- Pomyłki się zdarzają, my też się mylimy. Ciężko mi to komentować, ale nie ma się co znęcać nad sędziami, to są ludzie i też się mylą. Szkoda tylko, że często w meczu Wisły - powiedział Wilk.

- Ciężko mówić, że to ustawiło spotkanie, bo my staraliśmy się strzelić bramkę, było mnóstwo do tego okazji na 2-2 i wtedy mogliśmy nawet wygrać, ale na pewno miało to ogromny wpływ, zwłaszcza że straciliśmy szybko dwie bramki. Szkoda, bo nie tak zaczął się ten mecz, jako sobie mówiliśmy. Chcieliśmy grać wysoko, wydawało się, że te pierwsze minuty są takie jak zakładaliśmy, tymczasem dwie akcje, dwie bramki Legii i to właściwie tyle - opowiadał pomocnik Wisły.

- Bardzo życzyłbym sobie teraz tego, żeby awansować do finału Pucharu Polski, aby odegrać się w nim na Legii. Myślę, że cała drużyna jest w takim właśnie nastroju. Przed nami najważniejszy mecz ze Śląskiem i wszyscy się na to spotkanie koncentrujemy. To jest droga nie tylko do pucharów, ale także do tego, żeby się zrewanżować Legii - mówił.

- Atmosfera była fantastyczna. Rozmawialiśmy z chłopakami, że w każdym spotkaniu chciałoby się grać przy takiej frekwencji i przy takim niesamowitym dopingu. Duże słowa podziękowania dla kibiców - zakończył Wilk.

Rafał Boguski: - Szkoda, że nie mamy żadnego punktu

- Jak można to w ogóle komentować? Po raz kolejny sędzia bramkowy popełnił błąd i ta bramka ustawiła w jakiś sposób to spotkanie. 0-1, trochę się podłamaliśmy. Za chwilę druga bramka i choć próbowaliśmy cokolwiek zrobić, to się nie udało - powiedział po meczu z Legią Rafał Boguski.

- Ręka? Z dwóch metrów, nabita. Raczej karnego nie powinno być, więc tutaj sędzia podjął prawidłową decyzję - mówił ponadto "Boguś", który jak widać tak jak sędzia Hubert Siejewicz nie podyktowałby rzutu karnego, za zagranie ręką Tomasza Jodłowca.

- Zostawiliśmy bardzo dużo zdrowia. Próbowaliśmy jak mogliśmy, sam mogłem zdobyć trzy bramki w I połowie i mecz mógł wyglądać inaczej. Szkoda, że nie mamy żadnego punktu - dodał.

- Do meczu ze Śląskiem mamy trzy dni, więc mamy nadzieję, że do tego czasu zdążymy się zregenerować i z takim nastawieniem, jak z Legią, zagramy w środę. Wszyscy będziemy zmobilizowani na 100% i będziemy chcieli rozstrzygnąć ten dwumecz na własną korzyść - zakończył Boguski.

Dušan Kuciak: - Nie było łatwo

- O petardy zapytajcie swoich kibiców, bo to jest duże ryzyko. Druga była już naprawdę blisko i bardzo ją poczułem przy głowie, gdy schyliłem się po butelkę z wodą, ale petarda we mnie nie uderzyła - żalił się po meczu z Wisłą bramkarz Legii, Dušan Kuciak, który nie miał łatwego życia z fanami "Białej Gwiazdy".

- Cieszymy się z trzech punktów, bo nie było łatwo. Nie myślałem o tym przed meczem, ale po nim powiedzieliśmy sobie, że parę dobrych lat Legia tutaj nie wygrała - dodał bramkarz gości.

Dodał: Redakcja

Źródło: wislaportal.pl

Sikorski: Popracować nad koncentracją

Udało ci się wreszcie zdobyć bramkę w Wiśle, jednak nie dała ona nawet jednego punktu. Czy w takiej sytuacji odczuwasz radość z tej bramki?

Daniel Sikorski - Mała radość jest. Sarki się kontuzjował i mam nadzieję, że nie jest to nic poważnego. Dał super zmianę, dobrą asystę, bez niego nie strzeliłbym bramki. Z drugiej strony przegraliśmy mecz, teraz musimy się skoncentrować na środowym spotkaniu ze Śląskiem. Jest to najważniejszy pojedynek w sezonie.

Dzisiejsza porażka jest bolesna, bo w prestiżowym meczu z Legią. Bardziej macie żal do sędziów za ich błędne decyzje czy może do siebie?

Jest bolesna, bo to nie pierwszy raz kiedy to się zdarza. Z drugiej strony mieliśmy też szansę wygrać ten mecz. Trzeba teraz o tym zapomnieć i przygotować wszystkie siły na środę.


Twoim zdaniem po sędzia powinien podyktować rzut karny za zagranie piłki ręką przez Jodłowca? Byłem zasłonięty, także nie widziałem.

Jaka atmosfera panowała po meczu w szatni?

Raczej pozytywna. Trzeba ten mecz jakoś przełknąć i naładować akumulatory na środę.

Mówisz o wszystkich siłach na środę, ale tak naprawdę jesteście bardzo osłabieni: nie gra Jaliens, Jovanović, Sarki i Iliev.

Tak, ale właśnie po to jest dwudziestu sześciu zawodników. Ten kto będzie grać za Marko czy Ivicę też da z siebie wszystko. Wszystko jest możliwe, tylko trzeba w to wierzyć.

Trener zawsze powtarzał, że potrzebujesz bramki, żeby się odblokować. Teraz już będzie łatwiej? Na pewno.

Liczysz na występ od pierwszej minuty w środę?

Na razie o tym nie myślę. Teraz chcę się dobrze przygotować, a to czy będę grać od pierwszej, czy pięćdziesiątej minuty, nie jest to dla mnie ważne.

Jest coś niepokojącego w waszej grze. Znowu straciliście dwie bramki w krótkim odstępie czasu. Myślisz, że gdyby nie błąd sędziego przy pierwszym golu, to ten mecz potoczyłby się inaczej?

Oczywiście. Każdy myślał, że ta piłka wyszła poza boisko, może już brakło koncentracji i wtedy padła bramka. Myślę, że to przypadek, że w takim krótkim czasie dostajemy dwa gole. Musimy popracować nad koncentracją.


wislakrakow.com

(sum91)

Wisła składa protest i tworzy "Galerię Sędziowskich Sław"

14. April 2013, 17:31skomentuj komentarze (3) drukuj wyślij W związku z rażącymi błędami sędziów podczas meczu 22. kolejki Wisła Kraków – Legia Warszawa Wisła Kraków SA informuje, że w dniu jutrzejszym złoży oficjalny protest do Kolegium Sędziów Piłkarskiego Związku Piłki Nożnej oraz Ekstraklasy SA dotyczący poziomu pracy arbitrów.


Brak profesjonalizmu w pracy szóstki sędziowskiej widoczny był nie tylko w decyzjach, jakie zostały podjęte podczas meczu Wisła - Legia. Po zakończeniu spotkania sędzia asystent, Konrad Sapela, podbiegł do jednego z chłopców podających piłki, który jeszcze w trakcie spotkania wypowiedział zdanie: "Co to jest za sędziowanie, przecież to był spalony", i zaczął na niego krzyczeć oraz straszyć tym, że już nigdy nie będzie pomagał w czasie meczów Wisły. W obronie kilkunastolatka stanął drugi trener drużyny gospodarzy, Maciej Musiał, który zwrócił głośno uwagę Konradowi Sapeli, który szczyci się tytułem zawodowego arbitra, że ma się tak nie zachowywać. Opis powyższej sytuacji został zawarty w protokole sędziowskim, ale zabrakło w nim relacji z zachowania sędziego Sapeli. Zachowanie sędziego Sapeli uważamy za karygodne, grubiańskie i nie licujące z powagą pełnionej przez niego funkcji i nie pozostawimy bez naszej reakcji.

W protokole sędziowskim znalazło także się przedstawienie sytuacji, kiedy po meczu do pokoju sędziów wszedł prezes Wisły Kraków SA, Jacek Bednarz, i powiedział do arbitrów: „Panowie, gratuluję, po raz kolejny nas okradliście. Będziecie w galerii tych, którzy nas okradli”.

W tym celu najbliższej przyszłości Wisła Kraków SA postanowiła w szatni sędziowskiej urządzić „Galerię Sędziowskich Sław”, które w szczególny sposób swoimi decyzjami przyczyniły się do pozostania w szczególnej pamięci zawodników, trenerów i kibiców naszego klubu. Ufamy, iż taka prezentacja pozwoli każdorazowo arbitrom naszych meczów właściwie się przygotować i zmotywować do jak najlepszego, profesjonalnego i bezstronnego wypełniania swoich obowiązków. Mamy również nadzieję, że galeria ta będzie przypomnieniem, że zarówno Wisłę Kraków, jak i naszych gości, interesuje wyłącznie profesjonalne i bezstronne sędziowanie, które w żaden sposób nie narusza przepisów gry, zasad fair play oraz nie psuje widowiska piłkarskiego poprzez wypaczanie ich wyników. Przy okazji apelujemy, aby szanowni arbitrzy brylujący ostatnio w przeprosinach naszego i innych klubów, zechcieli przynajmniej tyle samo czasu, co na pisanie usprawiedliwień, poświęcić na samodoskonalenie warsztatu sędziowskiego oraz swoich indywidualnych i zespołowych umiejętności. Jesteśmy bowiem przekonani, że przynajmniej w Krakowie, będzie to z pożytkiem dla wszystkich zainteresowanych, w tym szczególnie przepraszających i tych, którzy być może niedługo znowu będą się tłumaczyć.

W pomieszczeniu tym znajdą się m.in. przeprosiny Marcina Borskiego czy Huberta Siejewicza, skierowane do pierwszej drużyny Wisły Kraków, a także galeria zdjęć, dokumentująca pomyłki sędziowskie, z bijącym rekordy popularności zdjęciem z meczu Wisły z Legią, kiedy to zawodnik Wojskowych dośrodkowuje piłkę zza linii końcowej tuż przed oczami Sebastiana Jarzębaka.

Powyższe pismo zostało wysłane do szefa sportowej redakcji nc+, Tomasza Smokowskiego. Uwagi w nim zawarte zostaną przedstawione podczas wieczornego programu „Liga+ Ekstra” na antenie Canal+ Sport.


Wisła Kraków S.A.

(inf. pras.)

Źródło: wislakrakow.com


Komentarz Ryszarda Niemca

Wypowiedzi prezesa Małopolskiego Związku Piłki Nożnej w programie Tematy Dnia na antenie TVP Kraków:

Istnieje w kodzie genetycznym środowiska sędziowskiego uległość wobec Legii i uniżoność wobec spotkań rozgrywanych przez ten klub. Mieliśmy w sobotę efekt właśnie takiej poprawności, która wynika z oczekiwań dysponentów warszawskiej Legii, a rzecz toczy się mniej więcej od 1993 roku

Zapytany, czy sędziowanie w meczu Wisła - Legia było oszustwem:

A jak mogę to nazwać inaczej, jeśli sędzia asystent stoi o krok od sytuacji, w której przepis zostaje w sposób ewidentnie przekroczony, pada bramka. 25 tysięcy widzów na stadionie przy Reymonta widzi co się dzieje, a człowiek nie widzi