Kazimierz Kościelny

Z Historia Wisły

(Różnice między wersjami)
Linia 147: Linia 147:
[[Kategoria:Zawodnicy (piłka nożna)|Kościelny Kazimierz]]
[[Kategoria:Zawodnicy (piłka nożna)|Kościelny Kazimierz]]
-
[[Kategoria: Reprezentanci Polski|Kościelny Kazimierz]]
+
[[Kategoria: Reprezentanci Polski|Kościelny Kazimierz]]
 +
[[Kategoria: Zawodnicy (hokej)|Kościelny Kazimierz]]

Wersja z dnia 20:44, 26 maj 2010

Kazimierz Kościelny
Informacje o zawodniku
kraj polska
urodzony 09.11.1932, Kraków
wzost/waga 170/68
pozycja skrzydłowy/łącznik
reprezentacja 2 (Kadra B)
W rubryce Mecze/Gole najpierw podana jest statystyka z meczów ligowych, a w nawiasie ze wszystkich meczów oficjalnych.


Spis treści

Piłkarskie początki

Kazimierz Kościelny urodził się 9 listopada 1932 roku w Krakowie. W 1939 roku jego rodzina opuściła miasto po wybuchu wojny i chroniąc się przed Niemcami kierowała się na wschód, jednak po wkroczeniu do Polski Armii Czerwonej zawróciła i ostatecznie osiadła w Zabierzowie. Tam też Kazimierz Kościelny wspólnie z kuzynem Włodzimierzem zaczynał grać w piłkę – nie raz i po kilka godzin dziennie – na okolicznych łąkach.
Jak sam mówi, nie miał okazji oglądać w czasie wojny meczów Wisły w rozgrywkach konspiracyjnych, jednak po zakończeniu wojny i po powrocie do Krakowa wraz z kuzynem postanowili zapisać się właśnie do Wisły. Było to w maju 1946 roku. Kazimierz Kościelny wspomina, że wybór akurat tej drużyny dokonał się trochę pod wpływem impulsu. Podobały mu się stroje Wisły – jednolicie czerwone z Białą Gwiazdą. Od Cracovii odstręczał go przydomek „pasiaki”, który jego zdaniem brzydko brzmiał.

Studia i mordercze treningi

Młodzi zawodnicy Wisły byli dobrze wyposażeni – mieli nawet stroje o odpowiednim rozmiarze – i rozgrywali głównie mecze towarzyskie. W 1951 roku Kazimierz Kościelny podjął studia na AWF-ie (wówczas Wyższa Szkoła Wychowania Fizycznego) i ukończył je w 1954, a więc jeszcze przed debiutem w pierwszej drużynie Wisły. Studia te wiązały się z ćwiczeniem wielu dyscyplin sportowych, jak gimnastyka, lekkoatletyka, pływanie, boks czy nawet szermierka. Z jednej strony dawało to wszechstronne przygotowanie fizyczne, z drugiej jednak było wyczerpujące i trudne do pogodzenia z treningami piłkarskimi. Te zaś były bardzo wymagające, gdyż przesadnie duży nacisk kładziono na kondycję, nie dostosowywano także ćwiczeń do indywidualnej charakterystyki piłkarza. Tracili na tym szybkościowcy i technicy – jak właśnie Kościelny albo Jerzy Piotrowski. Gdy Kazimierz Kościelny podzielił się takimi uwagami z trenerem Matyasem uzyskał zwolnienie z… ćwiczeń gimnastycznych, a nie kondycyjnych czy siłowych. Co więcej, na tego typu indywidualne traktowanie niechętnie patrzyli koledzy z drużyny.
Przeciążenie treningami doprowadziło w końcu do arytmii serca. Kardiolog, który badał wtedy Kazimierz Kościelnego - dr Cisek – zalecił mu sporty niewymagające kondycji i dużego wysiłku, na przykład siatkówkę, co dla 20-letniego piłkarza było nie do przyjęcia. Na szczęścia zaburzenie rytmu serca okazało się niewielkie – nie minęło co prawda, ale objawiało się tylko w spoczynku. Co ciekawe, w czasie wysiłku fizycznego serce pracowało normalnie, kariera Kazimierza Kościelnego nie została więc przedwcześnie zakończona.
W ocenie Kazimierza Kościelnego metody treningowe przesadnie nastawione na kondycję były nieefektywne i skutkowały potem brakiem świeżości i szybkości w czasie meczu. Łącznik Wisły wspominał treningi pod wodzą Mieczysława Gracza i Czesława Skoraczyńskiego, odbywające się często w Lasku Wolskim, dokąd piłkarzy zabierał specjalny bus. Obaj trenerzy byli na tyle młodzi, że ćwiczyli razem z drużyną, tyle że „na przemian”: gdy jeden się zmęczył zawodników przejmował drugi (K. Kościelny z uśmiechem przywołuje słowa towarzyszące tej wymianie: „Masz ich Czesiu”, „Bierz ich Mieciu”). Na ćwiczenia z piłką przeznaczano czasem jedynie kilka ostatnich minut treningu, gdy zawodnicy nie mieli już sił.
Zdaniem K. Kościelnego było to przyczyną wielu niepowodzeń Wisły, takich jak porażka z Legią 0:12 albo spadek z pierwszej ligi.

Występy w sekcji hokejowej

Zawodnicy spoza pierwszego składu rozgrywali spotkania w ramach ligi rezerw, którą Kazimierz Kościelny porównuje do obecnej Młodej Ekstraklasy – różnica była taka, że mecze te rozgrywano bezpośrednio przed potyczkami pierwszych drużyn. Oprócz tego wielu zawodników uprawiało także inne dyscypliny sportu – głównie w przerwach zimowych, dla podtrzymania sprawności fizycznej. Tym sposobem Kazimierz Kościelny na początku lat 50 ćwiczył w Wiśle w sekcji hokeja, sam jednak mówi, że tylko „śladowo”. Dłużej w hokeja występował jego kuzyn (w AZS-ie), a także Zbigniew Kotaba, który występował w Cracovii.
Lodowisko Wisły na początku lat 50 znajdowało się tam, gdzie obecnie jest stadion piłkarski. Towarzystwo Sportowe miało wtedy dość silną sekcję hokejową.

Debiut w Wiśle

Debiut w pierwszej drużynie miał miejsce 3 października 1954 roku, w meczu przeciwko Polonii (Gwardii) Bydgoszcz. Miało to po części związek z kontuzją kuzyna Włodzimierza, któremu w poprzednim meczu – z Legią – bramkarz Szymkowiak złamał w podbramkowym starciu nogę. Uraz ten wyeliminował Włodzimierza Kościelnego z gry do końca sezonu, a i później nie wrócił on już do wcześniejszej formy. W spotkaniu z Polonią brak Włodzimierza miał uzupełnić Kazimierz, jednak debiut ten nie wypadł okazale – Wisła przegrała 3:0, a Kazimierz Kościelny został zmieniony po 45 minutach. Na szansę regularnych występów musiał czekać do wiosny 1956 roku, gdy na kilka kolejnych lat wywalczył miejsce w pierwszej jedenastce.
Pierwsza połowa sezonu 1956 była dla Wisły bardzo udana (między innymi zwycięstwa z Legią 2:0 i z Górnikiem Zabrze aż 7:1), ale po kilku tygodniach przyszło załamanie formy. Zdaniem Kazimierza Kościelnego było to spowodowane przemęczeniem piłkarzy – przykładowo przed prestiżowym rewanżem z Legią trener Woźniak, chcąc piłkarzy jak najlepiej przygotować, zaaplikował im szczególnie ciężkie treningi w tygodniu poprzedzającym mecz. Skończyło się to pamiętną klęską 12:0.
Wiślacy zrobili wszystko, by zrehabilitować się w kolejnych spotkaniach: pokonali Garbarnię 8:3, ŁKS 2:0 i Sosnowiec 6:0. W ostatnim z tych spotkań Kazimierz Kościelny zdobył swoją pierwszą bramkę w lidze.

Reprezentacja Polski i Krakowa

Regularne występy w Wiśle zaowocowały powołaniami do reprezentacji.
Reprezentacja Krakowa w koszulkach w biało-niebieskie pasy, druga poł. l. 50, K. Kościelny klęczy pierwszy z prawej
Reprezentacja Krakowa w koszulkach w biało-niebieskie pasy, druga poł. l. 50, K. Kościelny klęczy pierwszy z prawej

Kazimierz Kościelny wystąpił dwukrotnie w Kadrze B: w Bukareszcie z Rumunią i w Łodzi z Izraelem. Bardzo blisko powołania do pierwszej Reprezentacji skrzydłowy Wisły był w 1959 roku, gdy jak sam wspomina, był w życiowej formie. Otrzymał nawet wstępną nominację na mecz z NRF w Hamburgu. W miesiącu poprzedzającym grę Reprezentacji Kościelny zdobył trzy bramki (z Gwardią Warszawa i Pogonią Szczecin) i wydawało się, że jest na najlepszej drodze do Kadry. Słabszy występ w meczu derbowym spowodował jednak, że miejsce Kościelnego zajął konkurent na jego pozycję, Krzysztof Baszkiewicz z Gwardii. Ostatecznie zdobył on nawet bramkę dającą Polsce remis z NRF (1:1, 20.05.1959). Kazimierz Kościelny mówi, że prawdopodobnie podszedł zbyt ambitnie do perspektywy gry w Reprezentacji i dodatkowe ćwiczenia, które sam sobie aplikował, mogły wytrącić go z formy.
W Reprezentacji Krakowa Kościelny debiutował w meczu z egzotyczną reprezentacją Pekinu, już w 1955 roku – Kraków wygrał po rzucie karnym podyktowanym za faul na Kościelnym. Potem grał jeszcze między innymi przeciwko Belgradowi (1957, 2:2 w tym gol K. Kościelnego, boisko Garbarni), Sofii (3:0, jeden gol K. Kościelnego) czy Warszawie (przed tym meczem Stefaniszyn z Gwardii W-wa droczył się z Kazimierzem Kościelnym, mówiąc, że zawsze chciałby mieć tak łatwe mecze, jak ten który ma się zaraz zacząć – krakowianie zrewanżowali się bardzo wysoko stawiając poprzeczkę, i Warszawa wygrała 2:1 dopiero po dogrywce). Część tych spotkań odbywała się w ramach Pucharu im. Kałuży.

1959-60: życiowa forma

Najwyższą formę Kazimierz Kościelny osiągnął w latach 1959-1960. Miał wtedy żelazne miejsce w pierwszym składzie (w ciągu dwóch lat opuścił tylko dwie gry ligowe – jedynie Kawula i Monica mieli wtedy lepszy bilans). Duża była w tym zasługa węgierskiego trenera Károly Kósy, który w końcu zastosował treningi uwydatniające najlepsze cechy Kościelnego. W ocenie samego piłkarza najlepsze w jego wydaniu były spotkania podczas tournée po Węgrzech: przeciwko UTE Budapeszt, Honvéd Budapeszt, Vasutas Miskolc i VTK Diósgyör. Był on wtedy niezwykle szybki i z łatwością radził sobie z obrońcami. Również w lidze jego występy były udane, niestety drobne wahania tej formy sprawiły, że ostatecznie nie wystąpił w Reprezentacji Polski.

1961: utrata miejsca w pierwszym składzie

Do sezonu 1961 drużynę przygotowywał Karel Finek, który wprowadził nowe ćwiczenia poprawiające szybkość i zwrotność, na przykład serie biegów na 100 metrów, biegi z nawrotami pomiędzy drzewami w lesie (obóz odbywał się w Jeleniej Górze). Ostatecznie jednak również nie wymierzył odpowiedniej dawki ćwiczeń kondycyjnych i drużyna rozpoczynała rozgrywki przemęczona. Seria przegranych (z Polonią Bytom, Ruchem, Odrą Opole) sama w sobie nie musiała doprowadzić do zwolnienia trenera, jednak po jednym ze spotkań zdenerwowany Finek wyrzucił z szatni jednego z gwardyjskich działaczy. Zdaniem Kościelnego, gdyby za trenerem przemawiały wyniki, to cały incydent „rozszedłby się po kościach”, w takiej jednak sytuacji pożegnano się z Czechosłowakiem. Na jego miejsce przyszedł Gracz, który tym razem dał piłkarzom więcej „luzu”, postawił na treningi z piłką i na koniec sezonu zaprowadził drużynę na czwarte miejsce w tabeli. Jednocześnie z rozpoczęciem pracy przez Gracza Kazimierz Kościelny stracił miejsce w składzie. Z jednej strony Gracz podobno nie lubił piłkarzy z wyższym wykształceniem, bo sam takiego nie miał i denerwowało go, gdy inni podśmiewali się z lapsusów, które często mu się zdarzały. Z drugiej jednak strony sam Kazimierz Kościelny przyznaje, że przeżywał wtedy ostry regres formy, co miało związek także z komplikacjami w życiu osobistym. W latach 1962-63 wystąpił jedynie w 3 spotkaniach pierwszej drużyny, do składu powrócił na 9 spotkań w końcówce rundy wiosennej sezonu 1963/64. Kazimierz Kościelny doświadczył tym samym pierwszego w historii Wisły spadku do drugiej ligi, choć w niższej klasie rozgrywkowej już nie wystąpił.

Po odejściu z Wisły

Okoliczności odejścia z Wisły Kazimierz Kościelny
W drużynie Old Boyów
W drużynie Old Boyów
tłumaczy w ten sposób, że w Wiśle wiele osób uważało, że w piłkarze w jego wieku – trzydziestu kilku lat – nie
Spotkanie z G. Cieślikiem
Spotkanie z G. Cieślikiem
mają szans na grę na wysokim, równym poziomie. Sam Kościelny czuł się jednak jeszcze na tyle silny, że chciał grać i nie myślał o zakończeniu kariery. W 1964 był bliski przejścia do Garbarni, nie doszło jednak do tego. Problemem były nie tyle kwestie finansowe (Kazimierz Kościelny miał – jak sam mówi – niewygórowane oczekiwania, ale Garbarnia miała duże problemy finansowe), co brak zdecydowania działaczy klubu z Ludwinowa co do zatrudnienia go. Zaproponowano mu wyjazd na zgrupowanie bez definitywnego potwierdzenia transferu, co Kościelnemu nie odpowiadało.

Zastanawiał się też nad przejściem do Hutnika, gdy Józef Obiegło, piłkarz rezerw Wisły pochodzący z Wadowic, zaproponował mu grę w tamtejszej Skawie. Kazimierz Kościelny występował tam jeszcze przez dziewięć lat, zadając kłam twierdzeniom, że po 30 należy szybko kończyć karierę. W latach 1974-76 grywał jeszcze w Clepardii (wspomina mecz, w którym u boku czterdziestokilkulatka debiutował w drużynie jego nastoletni siostrzeniec), a w 1976 w Orle Piaski Wielkie.

K. Kościelny w czasie rozmowy z G. Lato
K. Kościelny w czasie rozmowy z G. Lato
Mimo posiadanych uprawnień trenerskich nie podjął zawodu szkoleniowca (choć otrzymał „błogosławieństwo” Grzegorza Laty na prowadzenie Kadry: w latach 1996-97 mówiło się, że Lato będzie selekcjonerem, K. Kościelny w czasie towarzyskiej rozmowy zapytał wtedy „To co, bierzesz Kadrę? Bo jak nie, to ja ich wezmę.”, na co późniejszy prezes PZPN miał odpowiedzieć ze śmiechem „Masz moje błogosławieństwo”). Za to regularnie – i to do dnia dzisiejszego! – występuje w drużynie Old Boyów Wisły. Pracował również w Komisji Rewizyjnej na Wiśle, działa w Radzie Seniorów klubu.



Źródła

  • Kolekcja Klubów - Wisła, Encyklopedia piłkarska FUJI, GiA, Katowice 1996
  • Kazimierz Kościelny: pracowity, ambitny, kochający Wisłę "szybkościowiec", Forza Wisła nr 27, październik/listopad 2008
  • Wywiad z Kazimierzem Kościelnym dla portalu Historia Wisły, 04.07.2009