Zgody

Z Historia Wisły

(Różnice między wersjami)
Linia 72: Linia 72:
'''Koniec''' – 1983 lub 1984<br>
'''Koniec''' – 1983 lub 1984<br>
[[Grafika:ŁKS_Łódź_herb2.gif‎‎|right|150px]]‎
[[Grafika:ŁKS_Łódź_herb2.gif‎‎|right|150px]]‎
-
 
+
''"Choć wydaje mi się, że wspominałem już gdzieś o tym. Generalnie było tak, że mieliśmy zgodę zarówno z Wisełką jak i z Craxą. Na Galerze było trochę zwolenników Wisły, trochę Craxy ale świętej wojny z tego powodu na Galerze nie było . Decyzja o zerwaniu zgody przez nas zapadła na dworcu w Katowicach. A było to tak... . My wracaliśmy z jakiegoś śląskiego wyjazdu (chyba Górnik Zabrze, ale do końca pewien nie jestem). Na dworcu spotkaliśmy się z GKSem Katowice, z którym mieliśmy wówczas mocną zgodę.<br>
-
 
+
Ostatnia kolejka sezonu 82/83<br>
-
''"Choć wydaje mi się, że wspominałem już gdzieś o tym. Generalnie było tak, że mieliśmy zgodę zarówno z Wisełką jak i z Craxą. Na Galerze było trochę zwolenników Wisły, trochę Craxy ale świętej wojny z tego powodu na Galerze nie było . Decyzja o zerwaniu zgody przez nas zapadła na dworcu w Katowicach. A było to tak... . My wracaliśmy z jakiegoś śląskiego wyjazdu (chyba Górnik Zabrze, ale do końca pewien nie jestem). Na dworcu spotkaliśmy się z GKSem Katowice, z którym mieliśmy wówczas mocną zgodę.
+
*Katowice- Wisła 1-3
-
Ostatnia kolejka sezonu 82/83
+
*Szombierki- ŁKS 2-0 - 18 czerwca
-
Katowice- Wisła 1-3
+
*Górnik Zabrze- Lech - 19 czerwca
-
Szombierki- ŁKS 2-0 18 czerwca
+
-
Górnik Zabrze- Lech 19 czerwca
+
Możliwe, byłem na tym meczu z Szombierkami, a dzień później na Górnik Z.-Lech, gdy Lech po raz pierwszy zdobył mistrza Polski. To mogło być wtedy.
Możliwe, byłem na tym meczu z Szombierkami, a dzień później na Górnik Z.-Lech, gdy Lech po raz pierwszy zdobył mistrza Polski. To mogło być wtedy.
-
W tym samym dniu odbywał się mecz Katowice-Wisła, na którym był także chorzowski Ruch (ówczesna zgoda Wisły). Według relacji katowiczan, gdy zaczęli śpiewać naszą Balladę o Mariusza, Wisła z Ruchem gwizdała. U nas parę gorących głów, które ciążyły chyba też ku Craxie, zagotowało się i zdecydowało, że odpowiednio przywitamy Wisłę w Łodzi. Była to era gdy nie było komórek, a i na telefony stacjonarne czekało się parę latek. Nie było więc aż tak bliskich kontaktów między ekipami. Stąd pewnie nikt sprawy nie wyjaśniał, a i w moim odczuciu wyjaśniać nie chciał, bo raczej był to jedynie pretekst (Wisłę łączyło coś z Widzewem, co nam się nie podobało). Na powitaniu Wisełki nie byłem, relacje moich kolegów z tej akcji zapomniałem, pamiętam natomiast ją z opowieści... kolegi Szramy z Białej Gwiazdy . Opowiadał, że było ostro. Mecz, na którym oficjalnie zrobiono wojnę wygraliśmy 1-0- 27 sierpnia 1983. Wiem, że parę tygodni później był mecz Polska-Rumunia w Kraku na stadionie Wisły i Wisła ostro na nas jechała, co było słychać w TV – 7 września 1983.
+
W tym samym dniu odbywał się mecz Katowice-Wisła, na którym był także chorzowski Ruch (ówczesna zgoda Wisły). Według relacji katowiczan, gdy zaczęli śpiewać naszą Balladę o Mariusza, Wisła z Ruchem gwizdała. U nas parę gorących głów, które ciążyły chyba też ku Craxie, zagotowało się i zdecydowało, że odpowiednio przywitamy Wisłę w Łodzi. Była to era gdy nie było komórek, a i na telefony stacjonarne czekało się parę latek. Nie było więc aż tak bliskich kontaktów między ekipami. Stąd pewnie nikt sprawy nie wyjaśniał, a i w moim odczuciu wyjaśniać nie chciał, bo raczej był to jedynie pretekst (Wisłę łączyło coś z Widzewem, co nam się nie podobało). Na powitaniu Wisełki nie byłem, relacje moich kolegów z tej akcji zapomniałem, pamiętam natomiast ją z opowieści... kolegi Szramy z Białej Gwiazdy . Opowiadał, że było ostro. Mecz, na którym oficjalnie zrobiono wojnę wygraliśmy 1-0 - 27 sierpnia 1983. Wiem, że parę tygodni później był mecz Polska-Rumunia w Kraku na stadionie Wisły i Wisła ostro na nas jechała, co było słychać w TV – 7 września 1983.
Zatem by pasowało. W ostatniej kolejce sezonu 82/83 na dworcu w Katowicach zapada decyzja o wojnie. Realizacja decyzji 27 sierpnia 83, a wspomniany mecz z Rumunią półtora tygodnia później. Wydaje mi się, że to właściwe terminy."'' - relacja kibica [[ŁKS Łódź|ŁKS]]
Zatem by pasowało. W ostatniej kolejce sezonu 82/83 na dworcu w Katowicach zapada decyzja o wojnie. Realizacja decyzji 27 sierpnia 83, a wspomniany mecz z Rumunią półtora tygodnia później. Wydaje mi się, że to właściwe terminy."'' - relacja kibica [[ŁKS Łódź|ŁKS]]

Wersja z dnia 05:56, 20 lut 2009

Spis treści

Obecne

Śląsk Wrocław

Początek – I zgoda - 16 września 1973 roku; II zgoda - 11 września 1994 roku
Koniec - I zgoda - 8 października 1988 roku; II zgoda - trwa

Pierwsza zgoda Śląska z Wisłą została zawarta 16 września 1973 roku we Wrocławiu, podczas meczu Śląsk - Wisła (1-1). We Wrocławiu było wówczas około 50 osób, którym przewodził Hacelberry. Fani Śląska ugościli przyjezdnych po królewsku, co później stało się już normą. Jak wspominają starsi kibice, zgoda ta była bardzo mocna. Nie przerwał jej nawet mecz między Wisłą a Śląskiem z 9 maja w 1982 roku. Śląsk miał niemal pewne mistrzostwo Polski, wystarczyło wygrać w ostatniej kolejce z niegrającą już o nic Wisłą i tytuł powędrowałby do Wrocławia. Stało się jednak inaczej. Mecz wygrała Wisła, a mistrzem został Widzew Łódź. Więcej o samym meczu, jak i pozakulisowych rozgrywkach można poczytać na stronie Śląska. Zgoda przetrwała formalnie do 1988 roku, jednak już wcześniej drogi fanów obydwu zespołów zaczęły się rozchodzić. W 1985 roku, "Biała Gwiazda" spadła do II ligi i występowała tam aż przez trzy sezony, co doprowadziło do oziębienia stosunków ze Śląskiem. Wrocławianie bowiem nadal grali w I lidze, i kontakty obu ekip stały się mocno utrudnione. Mimo iż w sezonie 1986/97, Wisła awansowała, to zgoda rozpadła się. Stalo się to znów we Wrocławiu 8 października 1988 roku, podczas meczu Śląsk - Wisła. Warto dodać, że była to jedna z pierwszych zgód kibicowskich w Polsce. Upadła głównie dlatego, że ludzie, którzy ją tworzy odeszli, natomiast młode pokolenie miało inny punkt widzenia na różne sprawy. Bliższa np. stała się Jagiellonia Białystok,a co za tym idzie również Widzew. Fani śląska na dodatek mięli zgodę z ŁKS-em.

Kolejne sezony, aż do roku 1993 to ostra kosa, fanów obydwu klubów. Śląsk miał już wtedy waśnie nie tylko z Wisłą, ale także z Jagiellonią, natomiast Wiśle poprawiły się stosunki z Motorem Lublin. Wiele animozji, i kontaktów z innymi klubami spowodowały, że dobre stosunki ze Śląskiem były niemożliwe. Wydawało się, że zgoda już na dobre przeszła do historii, tymczasem...

Ocieplenie stosunków nie tylko ze Śląskiem, ale także z Lechią nastąpiło w bardzo niespodziewanym momencie. Podczas meczu Holandia - Polska (w październiku 1992 roku), fani WKS-u oraz BKS-u wstawili się za garstką wiślaków, których chciał bić Cracovia. "Pasów" w Rotterdamie było zdecydowanie więcej nie wiślaków wówczas. Mimo incydentu na meczu reprezentacji, wojna ze Śląskiem trwała nadal. W meczu obu drużyn we Wrocławiu, który odbył się 3 kwietnia 1993 roku, walki na trybunach były już tak zaciekłe, że sędzia zdecydował się przerwać mecz. Do akcji wkroczyła policja, wówczas wiślacy zaczęli skandować: "Śląsk Wrocław" i "Śląsku trzymaj się!", co poprawiło nieco relację obu ekip. Dalszy etap umacniania więzów miał miejsce na dwóch meczach kadry w Polsce. Najpierw z San Marino i później z Anglią. O wznowieniu zgody raczej wówczas nikt jeszcze nie myślał.

Odnowienie zgody nastąpiło dopiero w sezonie 1994/1995 na II ligowym meczu w Krakowie. 11 września Wisła 1994 pokonała Śląsk Wrocław 2:0, natomiast kibice formalnie zawarli zgodę, która trwa po dziś dzień.

Na podstawie wspomnień Cygana

Lechia Gdańsk

Początek - I zgoda - listopad 1978 roku; II zgoda - 1994 rok
Koniec - I zgoda - konkretna data nie jest do ustalenia; II zgoda - trwa

"Wy {kibice Śląska} już mieliście zgodę z Wisłą, my co najwyżej odruchową sympatię. Bo nasza zgoda z Wisłą zaczęła się w 1978 a nie '76 roku. Wtedy to Wisełka przyjechała do Lechii na mecz o PP. Spotkanie to przeszło do historii głównie z tego powodu, że podczas meczu z dachu trybuny odleciała drewniana litera (przerdzewienie prętu trzymającego) raniąc chłopca do podawania piłek. Jednak o wiele bardziej brzemienne miało skutki na stosunki między kibicami. Na mecz ten przyjechali także sojusznicy z Legii, którzy chcieli bić kibiców Wisły. Nasi jednak stanowczo się sprzeciwili i tak skończył się mariaż z Legią, a zaczął z Wisłą i utrwalił ze Śląskiem." - TANGENS z LECHII

Stosunki z Lechią pogorszyły się w momencie zerwania zgody ze Śląskiem. Konkretnie chodziło o Jagiellonie. Coraz lepsze relacje z Jagą, oznaczały również zacieśnienie stosunków Lechii ze Śląskiem, z którym w tym okresie Wisła miała kosę. Można więc powiedzieć, że we Wrocławiu utworzył się trujkąt: Śląsk - ŁKS - Lechia, natomiast Wisła znalazła się w grupie razem z Jagą, Ruchem Chorzów oraz Widzewem Łódź. Jakiegoś takiego takiego wydarzenia, które przyczyniłoby się do zerwania kontaktów z gdańszczanami nie było. Podobnie jak z fanami WKS-u, tak i z Lechią stało się poprostu "nie po drodze". Nigdy nie było, żadnej kosy. Zgoda rozpadła się z przyczyn naturalnych np. brak kontaktów, wymiana pokoleniowa. Niektórzy kibice nawet twierdzą, że zgoda się nigdy ie rozpadł,a jedynie trwała w jakimś zawieszeniu.

Odnowienie kontaktów z gdańszczanami nastąpiło podczas wspomnianych przy okazji Śląska meczów reprezentacji Polski. Zgoda,która została zawarta kilka miesięcy późiej trwa do dziś.

Unia Tarnów

Początek – I zgoda - listopad 1985 roku; II zgoda - ???
Koniec – I zgoda - 1993/1994; II zgoda - trwa

Zgoda narodziła się w listopadzie 1985 roku. Jak wspomina jeden z kibiców Wisły, miało to miejsce w pociągu, między Brzeskiem a Krakowem. Do jadącej nim 40-50 osobowej grupy tarnowian dosiadła się "znacząca wtedy osoba na Wiśle". Jaskółki trzymały jeszcze wówczas sztamę z Hutnikiem i po wyjaśnieniu, przez nich, że trzymają się z nim bo ten trzymał się z Wisłą, zgoda została przyklepana.

Wzajemne kontakty trwały do roku 1993. Później tak wiślacy jak i uniści mięli różnego rodzaju problemy na własnych podwórkach i te relację zaczęły się oziębiać. W roku 1994 już kibiców Unii nie było wraz z wiślakami na meczu Polska - Azerbejdżan w Mielcu. Wspomnianych wówczas problemów było bez liku. Wisła spadła do II ligi, natomiast w Tarnowie ruch kibicowski praktycznie przestał istnieć. Większość starej gwardii w Tarnowie został "zmuszona" do zaprzestania działalności, inni przerzucili się na Tarnocię i tak na przełomie sezonu 1992/1993 Tarnów niemal w całości stał się biało-czerwony. Można uważać że koniec zgody nastąpił podczas jednego z meczów w Tarnowie. Grupa chuliganów Tarnocii w szalach Unii napadła i skroiła kibiców Wisły i tak oto, ostatecznie zgoda przestała istnieć.

"(...) kontakty z Wisła poj**** się właśnie na meczu miedzy nami z powodu może nawet nie tego ze nas nie było bo byliśmy nawet siedzieliśmy z wiślakami w sektorze ale dlatego ze żydzi podając się za nas zakładając szaliki Unii na szyje rozwalali samochody i szybu w autobusach a to wszystko poszło na nas niestety :( cóż żadne wytłumaczenie bo i tak mało w to kto uwierzy zresztą wszystkie zgody nasze stare tez poszły się je***ć przez nich bo gdy odchodzili zakładając gwiazdę Dawida na ramie zrywali nasz wszystkie zgody robiąc przy tym za***tą siarę :( ale ch** powoli wszystko wraca do normy a my będziemy rośli i rośli aż odzyskamy prym w małopolsce." - Barbiarians z Unii

Kontakty się popsuły, a potwierdzeniem tego był mecz koszykówki w Krakowie, między Wisłą i Unią. Wiślacy bluzgali na przyjezdnych, co było wyraźnym sygnałem, że stosunki się pogorszyły. Zgoda zaczęła więc rozpadać się przez problemy i brak kontaktów, a finalnym wydarzeniem był mecz w Tarnowie.

Kilka lat później nastąpiło ocieplenie między kibicami, a efektem tego było zawarcie paktu. Pakt ten później przekształcił się w zgodę.

Stare Zgody

Ruch Chorzów

Początek – 1975
Koniec – 1988

WISŁA KRAKÓW - pierwsza poważna zgoda "Niebieskich". Uważana za najlepszą, jaką chorzowianie mieli w swojej historii. Trwała ponad 13 lat. Została zerwana na meczu sparingowym pod koniec lat 80-tych. Przyczyną był fakt, że połowa ekipy Ruchu zgodę chciała, ale duża część była jej przeciwna. Jedną z przyczyn takiego stanu rzeczy była postawa Wiślaków, którzy mieli mieszane uczucia wobec wrocławskiego Śląska. Spora część bractwa z Krakowa chciała sztamy z Lechią i Śląskiem, co było nie do zaakceptowania przez Ruch. Podczas owego sparingowego meczu Ruchu z Wisłą, kiedy doszło do zerwania zgody, fani z Chorzowa skroili szale przyjezdnym, zwracając je jednak pod koniec meczu. W czasach, gdy ta sztama istniała, szczególnie była umacniana podczas Świętych Wojen z udziałem Wisły i Cracovii. W obozie Wisły zasiadały wtedy takie ekipy, jak: Lechia, Widzew, Ruch, Śląsk, Motor, Piast... Przeciwnicy zaś byli reprezentowani przez takie ekipy jak choćby: Arka, Górnik Zabrze, GKS Tychy, Polonia Bytom...

źródło: forum Lechia.net

Zgoda zakończyła się w roku 1988, podczas jednego z meczów sparingowych w Chorzowie. Grupa wiślaków (ok 10-15 osób) balowała wraz z kilkoma chorzowianami. Po jakimś czasie do knajpy, w której trwała zabawa, "wpadła" większa grupa kibiców Ruchu i obiła wiślaków. Odwet był natychmiastowy. Dwa kolejne sezony to ciężka kosa z Ruchem. Kosa choć w mniejszym wymiarze trwa do dziś. Powstało około roku 1989 nawet hasło, często skandowane na meczach: "Wisła rucha Rucha".

Legia Warszawa

Początek – 1977
Koniec – 1977

W dzisiejszych czasach taka zgoda wydaje się być nie do pomyślenia, jednak w sezonie 1976/1977 miała miejsce. Powstała kiedy to Wisła miałą wyjazd do Bytomia na mecz z Polonią. Legioniści jechali w tym samym czasie na swój mecz do Zabrza. W Katowicech warszawiacy przesiadli się na pociąg do Bytomia i razem z Wisłą podążali na jej mecz. W sumie było około 400 osób. Na dworcu w Bytomiu, czekał już "Komitet powitalny" chuliganów Polonii. Poloniści wyposażeni w pały i łańcuchy lali każdego kto tylko wysiadł z pociągu. Choć było ich o polowe mniej to, jakakolwiek obrona wiślaków i legionistów nie wchodziła w grę. Ludzie ratowali się więc ucieczką. W zajściu tym zginał kibic z Warszawy. Z tego tez powodu powstała później przyśpiewka:

"Niech Polonia zginie,

Niech Polonia zgaśnie,

Przyjaźń Wisły z Legią

Nigdy nie zagaśnie!!!"

Zgoda więc trwała. Kibice z Krakowa mogli swobodnie i bez obaw o zdrowie przemieszczać się w barwach po stolicy. Na meczu siedzieli wraz z legionistami, tuż obok "Żylety" i wspólnie śpiewali. Nie wszystkim jednak się taki stan rzeczy podobał. Ś. p. West Ham otwarcie wyrażał swą niechęć do Legii, wręcz dążył do konfrontacji. Często musiał być uciszany przez innych wiślaków.

Dwa ostatnie wersy przyśpiewki głosiły: "Przyjaźń Wisły z Legią, nigdy nie zagaśnie!!!". Stało się jednak inaczej. Krótkotrwała przyjaźń nie przetrwała nawet roku. Początkiem końca owej dziwnej zgody był incydent w Krakowie. Słynny kibic Legii "Muzyk" został pobity. W Warszawie twierdzą, że to kibice Wisły zaprosili go na zabawę po czym spuścili łomot. W Krakowie natomiast krąży wersja, że w jednym z podziemnych przejść, "Muzyk" został napadnięty i pobity, w efekcie stracił kilka zębów.

ŁKS Łódź

Początek – 1974
Koniec – 1983 lub 1984

"Choć wydaje mi się, że wspominałem już gdzieś o tym. Generalnie było tak, że mieliśmy zgodę zarówno z Wisełką jak i z Craxą. Na Galerze było trochę zwolenników Wisły, trochę Craxy ale świętej wojny z tego powodu na Galerze nie było . Decyzja o zerwaniu zgody przez nas zapadła na dworcu w Katowicach. A było to tak... . My wracaliśmy z jakiegoś śląskiego wyjazdu (chyba Górnik Zabrze, ale do końca pewien nie jestem). Na dworcu spotkaliśmy się z GKSem Katowice, z którym mieliśmy wówczas mocną zgodę.
Ostatnia kolejka sezonu 82/83

  • Katowice- Wisła 1-3
  • Szombierki- ŁKS 2-0 - 18 czerwca
  • Górnik Zabrze- Lech - 19 czerwca

Możliwe, byłem na tym meczu z Szombierkami, a dzień później na Górnik Z.-Lech, gdy Lech po raz pierwszy zdobył mistrza Polski. To mogło być wtedy. W tym samym dniu odbywał się mecz Katowice-Wisła, na którym był także chorzowski Ruch (ówczesna zgoda Wisły). Według relacji katowiczan, gdy zaczęli śpiewać naszą Balladę o Mariusza, Wisła z Ruchem gwizdała. U nas parę gorących głów, które ciążyły chyba też ku Craxie, zagotowało się i zdecydowało, że odpowiednio przywitamy Wisłę w Łodzi. Była to era gdy nie było komórek, a i na telefony stacjonarne czekało się parę latek. Nie było więc aż tak bliskich kontaktów między ekipami. Stąd pewnie nikt sprawy nie wyjaśniał, a i w moim odczuciu wyjaśniać nie chciał, bo raczej był to jedynie pretekst (Wisłę łączyło coś z Widzewem, co nam się nie podobało). Na powitaniu Wisełki nie byłem, relacje moich kolegów z tej akcji zapomniałem, pamiętam natomiast ją z opowieści... kolegi Szramy z Białej Gwiazdy . Opowiadał, że było ostro. Mecz, na którym oficjalnie zrobiono wojnę wygraliśmy 1-0 - 27 sierpnia 1983. Wiem, że parę tygodni później był mecz Polska-Rumunia w Kraku na stadionie Wisły i Wisła ostro na nas jechała, co było słychać w TV – 7 września 1983. Zatem by pasowało. W ostatniej kolejce sezonu 82/83 na dworcu w Katowicach zapada decyzja o wojnie. Realizacja decyzji 27 sierpnia 83, a wspomniany mecz z Rumunią półtora tygodnia później. Wydaje mi się, że to właściwe terminy." - relacja kibica ŁKS

"Wojna z Wisłą Kraków zaczęła się od wyjazdu na wiosnę 84 prawdopodobnie chodzi o jesień- Postawili nas pod ścianą, albo Cracovia, albo oni. W 70 minucie meczu krzyknęliśmy CRACOVIA i po zgodzie. Byliśmy tam w 30 osób, naprzeciw nas wyszła grupa około 300 kibiców Wisły. Wyszedł do nas jeden z wodzirejów Wiślaków – Czarny/ Cygan z Wisły –). Powiedział abyśmy oddali szale i "uciekali". Riposta naszych szybka, wychodzi nasz.......Czarny ( taki kurdupel ), zdejmuje sal ŁKSu i mówi: „ Chodź i weź go sobie”. Żaden z nas się nie cofnął, podjechała milicja i się wszystko zakończyło. To było na bank po drugim a nie po pierwszym meczu. Pamiętam tę sytuację inaczej. Gdy Wiesiu i Błazen przeprowadzili nas jakimiś bocznymi uliczkami na dworzec, to generalnie nie było tam jeszcze całej grupy Wisły. Nie pamiętam by ktokolwiek rzucał Czarnemu takie ultimatum, natomiast kojarzę słowa Czarnego, że jeśli ktoś chce jego barwy, to musi sam je zabrać bo prędzej zginie niż je odda. Ale te słowa były wypowiedziane w momencie, gdy nie było jeszcze głównej ekipy Wisły na dworcu, choć już słyszeliśmy ich śpiewy, więc pewnie byli niedaleko. Potem ludzie od nas zaczęli się dość szybko rozdzielać, niektórzy wsiadali do różnych pociągów, my z kumplem wylądowaliśmy w wagonie pocztowym. Co było dalej nie wiem. Być może sytuacja, którą opisuje mój kolega była inną od tej, którą widziałem ja i zdarzyła się nieco później. Trudno powiedzieć. Co do Czarnego i Cygana. Nie wiem jak wyglądała sytuacja na dworcu, natomiast w bójce wydaje mi się, że gazu użył Cygan i Cygan też stracił wtedy barwy. Ale tego pewien nie jestem byliśmy w Kraku na pierwszym wojennym wyjeździe w ok. 30 osób i wygraliśmy starcie jakieś 2 przystanki od stadionu z mocną i kilkukrotnie liczniejszą ekipą Wisły. Pamiętam to dobrze, bo Cygan użył wtedy gazu, co w tamtych czasach było bardzo nowoczesną bronią . Na tym meczu odwiedziła nas ok. 100 osobowa ekipa Craxy- 14 kwietnia 84." - relacja innego kibica ŁKS

Siarka Tarnobrzeg

Początek – ok. 1993 Koniec - Jest to prawda. To się zaczęlo gdzieś chyba w 1993 r. Wówczas Siarka grała z bodajże z Jagą w II lidze. Oba kluby miały zgodę. Nie chcąc robić Jadze przykrości przygarneliśmy Siarkę, gdy ta awansowała do I ligi. Bez większego entuzjazmu. Po prosu z czystej grzeczności. Chłopaki z Siarki bardzo się w ten sposób dowartościowały. Sam pamiętam, jak byłem w Tarnobrzegu. To było chyba 2 razy. Przyjęli nas bardzo gościnnie. Wysiadłem na dworcu w Tarnobrzegu. Z tamtąd było do stadionu ze dwa lub trzy kilometry przez osiedla. Zanim dotarłem na stadion byłem kompletnie zadup....y. Pilismy wiadomo co! JABCOKI! Siarka miała wywieszoną flage Wisły. Ich starszyzna siedziała z nami na sektorze. Ogólnie nabijaliśmy się trochę z tej zgody. Nie wiem jak to się zakończyło. Z tego co pamiętam albo śmiercią naturalną albo przy którejś okazji chłopaki sie nawaliły i spuściły Siarce manto. Sycylijczyk Z Siarką był bardzo krótki epizod,mieszkańcy Tarnobrzega słynęli z zamiłowania do mocnych trunków,co kiedyś wykorzystała pewna ekipa podając się za Wisłę,zaprosiła siarkowców w ustronne miejsce,pod pozorem konsumpcji trunków,gdzie następnie ich osiusiała.Stosunki z Polonią Przemyśl zostały już opisane,osoby stamtąd od lat pojawiają się na Wiśle.Kiedyś przy okazji wyjazdu do Stalowej Woli,na który pociągiem specjalnym pojechała 20-pare osób o zgodę podbijał JKS Jarosław,ale wcześniej chciał też bratać się z inną ekipą z naszego miasta więc im podziękowano.Choć paru typów jeździło stamtąd na nasze mecze,bedąc też kibicami JKSu,w 99 na PP do Gdańska jechali z nami pociągiem,z czasem jednak jakoś zniknęli.Jeśli zaś chodzi o obecne czasy to lepiej jest mieć trzy zgody,z którymi się konkretnie wspomagamy niż dziesięc jak to mają niektórzy,a większość ich i tak zlewają.

Piast Gliwice

Poczatek – Koniec – ok. 1989 W zasadzie chyba z niczego konkretnego. Brak kontaktów obu grup jest chyba jedynym powodem. Ja jeszcze pamiętam ok 20/30 osób z Piasta wspomagających nas na Górniku Zabrze w roku... hmmm ( ), no własnie w którym to było roku ? 89 ? Później jakoś po Piaście słuch zaginął. Nie kojaze np. Piasta z nami w Knurowie wczesniej bo w 88 roku ale to moze wynik tego ze było nas na barażu o I Ligę ok 2500. Charakterystyczne: szliśmy na butach z Gliwic do Knurowa (nie wszyscy oczywiście), lało jak z cebra. Na tym wyjeździe zadebiutowała potężna flaga Wisły na kij (barwówka) z namalowanym herbem Krakowa na białym tle. Podczas opadów deszczu herb ten się rozmył. Ale falaga wówczas była imponująca, nie widziałem podobnej na zadnym innym stadionie. I jeszcze ciekawsotka dla szperaczy: Był film amatorski z tego wyjazdu, łącznie z dopingiem na sektorze fajnie byłoby go odnaleźć i gdzieś wrzucić. Pamietam dobre kontakty z Piastem (min. nasz mecz barazowy w 1988 w Knurowie) Tak, to był mecz w październiku 89 (0-2). Pamiętam że się na nim pojawili, w końcu to mój pierwszy wyjazd Nigdy więcej już o nich nie słyszałem a na Sląsku bywałem na wszystkich meczach w tamtym okresie.

Glinik Gorlice

Początek – Koniec - Tak, z Glinikiem Gorlice była oficjalna zgoda. Nie jestem w stanie jednak powiedzieć kiedy się zaczęła i kiedy skończyła. Co więcej nie wiem też czy została zapoczątkowana właśnie w Gorlicach. Osobiście byłem na spotkaniu koszykówki kobiet na Reymonta, kiedy graliśmy z Glinikiem Gorlice. Który był to rok, hmmm... mogę tylko strzelić, bo nawet pogody sobie nie przypominam , nie mówiąc juz o jakimkolwiek terminarzu. 1987 (?) Wówczas została zawiązana zgoda na hali Wisły. Wiem to na pewno, ponieważ toczyły się w tej sprawie dyskusje a ja po prostu "podłuchiwałem" . Pamietam, ze PP w Gorlicach rozgrywaliśmy ale nie pamiętam w którym roku, być może właśnie tam doszło do jakichś wstępnych ustaleń.

Co mnie zdziwiło na tym koszu to to, ze Glinika przyjechało ok 50 osób mocnej (wizualnie) ekipy.

Z dużym prawdopodobieństwem mogę stwierdzić, że zgoda ta padła śmiercią naturalną ze względu na brak kontaktów.

Resovia

Lata 80

Byla rowniez w latach 80-tych zgoda z Resovia, ktora zjawiala sie w Krakowie min. na meczach derbowych. Pamietam jak przez jednym z meczow, w styczniu o Herbowa Tarcze Krakowa, ekipa ok 200-300 Wislakow wraz z Lechia Gdansk ( i jak sie pozniej okazalo, rowniez z Resovia) idac bulwarami wislanymi od strony Kazimierza, zauwazyla po drugiej srtonie bulwarow Wisly (na Podwawelskim) idaca liczna nawet ekipe Cracovii z duza flaga (szachownica) na dlugim 2-3 metrowym kiju. W mgnieniu oka wszyscy z okrzykiem ruszyli na Cracovie przez most Grunwaldzki. Cracovia uciekla w glab osiedla Podwawelskiego, ale ci z nich ktorzy nie mieli szczescia, lub dobrego charakteru w nogach, dostali oklep i potracili swoje barwy min. ta duza flage na kiju. Wtedy wlasnie zobaczylem kolesi w bialo-czerwonych szalikach z pokasowanymi bialo-czerwonymi szalikami i byla to wlasnie kilkunastoosobowa ekipa Resovii, ktora szla z nami. ...ach, fajne to byly czasy aha, w tamtych czasach jak Wiselka wyladowala na pare sezonow II lidze, to na kazdym naszym wyjezdzie w Stalowej Woli, wspomagala nas liczna ekipa Siarki Tarnobrzeg.

Widzew Łódź

W 85 już trwała, Pod koniec lat 80-tych standardem na naszym stadionie było pozdrawianie zgód ,,zgód" rytmicznym ,,Wisła-Widzew-Jagiellonia". Obu zaprzyjaźnionych ekip w pewnym momencie przestała poważać kilkudziesięcio-osobowa grupa Wiślaków, mająca wówczas przy R22 najwięcej do powiedzenia. Jeden z owych fanów tamte wydarzenia tak wspomina po latach: ,,Widzew, wtedy mocno tłamszony w Łodzi przez ŁKS mocna ówczesna ,,sztama" Cracovii) przekreślony został przez nas po jednym z meczów kosza ŁKS-Wisła, na który w sile ok. 30-stu lub 40-osób wybraliśmy się właśnie do ,,miasta włókniarzy". W drodze na halę towarzyszył nam wspomagający nas Widzew. Niestety w ,,wjeździe do hali", zaatakowaniu ŁKS-u i ich pobiciu ani RTS-u towarzyszyć już nam nie chcieli. Zatrzymani wówczas przez łódzka policje, obarczeni odpowiedzialnością karna za ten incydent, stwierdziliśmy, ze,,sztama" z ludźmi bez charakteru Wiśle nie jest potrzebna. Od tego momentu, wbrew wielu innym kibicom zaczęliśmy widzewiakom ubliżać, aż wreszcie dołożyliśmy rękę do zerwania trwającej wiele lat przyjaźni". Forza Wisła nr 28 (styczeń)

Jagiellonia

Podczas meczu Lechia-Jagiellonia doszło do spięć między kibicami obu naszych zgód. W związku z tym na odbywającym się równolegle meczu Wisly ściągnięto flagę Jagielloni. Ze względu na informację iż to Jaga pierwsza zaatakowała. Oczywiście info o fladze szybko poszło w świat, do kibiców Jagielloni również. Zażądali by w ciągu tygodnia ktoś odpowiedzialny za to ściągnięcie przyjechal do Białegostoku to wyłumaczyć. Osób odpowiedzialnych za ściągnięcie flagi były 4. Żadna z nich nie wyraziłą chęci odwiedzin Białegostoku w ciągu 4 dni, w związku z tym Białostoczanie zerwali zgodę.

Zawisza Bydgoszcz

ZAWISZA BYDGOSZCZ .ZETKA grala w pierwszej lidze kilka sezonow a na mecze w bydgoszczy przychodzilo 50 000 ludzi !!pamietam wyjazd 14.08.77 wygrany przez WISELKE 2;1 .NAS 500-600 na meczu 45000 i mimo porazki ZAWISZA NAS DOBRZE przyjela i ugoscila !!przyjezdzali tez zawsze w dobrej ekipie do KRAKOWA na lige i europejskie puchary MALMOE, FC BRUGGE ,ZBROJOWKE .Jezdzili tez bardzo dobrze po calej POLSCE i byli w czolowce kibicow W POLSCE .A na cala POLSKE SLYNNE BYLY ich potyczki z ich najwiekszym wrogiem LECHIA GDANSK

Układy

Hutnik Kraków

Początek – Koniec - ok. 1987 Gdzieś do roku 1986/87 pomiędzy kibicami Wisły i Hutnika panowała zgoda. Hutnik, nie był naszą zgodą w dzisiejszym znaczeniu tego słowa. Po prostu w zorganizowaniu Ruchu kibicowskiego na Hutniku brali udział wiślacy. Kibice Wisły, jako dominujący z wszystkich kibiców dzielnicy Nowa Huta traktowali mecze na Suchych Stawach jako swoje. Struktura młynu "gumioków" odkąd siega moja pamieć wyglądała tak, że zasiadali w nim często ludzie w przeważającej częsci w barwach Wisły, którzy traktowali mecze na Suchych Stawach jako dodatkowe zabicie czasu. Tam się czuło jak u siebie w jakiejś filli. Ja pierwsze kroki postawiłem tam coś koło roku 84 a mecz który utkwił mi w pamieci to derby z Cracovią. "Hutnik" (pisze w cudzysłowie bo nie byli to kibice stricte jednego klubu) wówczas sidział na sektorze buforowym, pod dachem, od strony zegara. Nie mogę skojażyć ile było osób (szalikowców), ale wydaje mi się, ze nie więcej jak setka. Mecz trwał kiedy na stadion weszła raczej nie większa grupa Cracovii 50 max 80 osób. Szli nieobstawieni, koroną stadionu w stronę zegara. Gdy rozciągnięci weszli pod zegar zaatakowali ich kibice "Hutnika". Doszło do krótkiego starcia i pasiaści zaczęli uciekać. Później jakoś wrócili już z obstawą milicji (wtedy chyba po raz pierwszy zobaczyłem na oczy kibiców Cracovii i w ogóle bójke kibiców). Pamietam, że po meczu Cracovia pod obstawą szła po jednej stronie a "Hutnik" po drugiej torowiska i w pewnym momencie "Hutnik" znowu zaatakował ale milicja do niczego poważnego juz nie dopuściła. Na jednym z takich nowohuckich meczów coś koło roku 85 doszło do zmiany istniejących stosunków. Nie wiem co było tego powodem. W każdym bądź razie byłem na meczu gdzie stosunki te przybrały charakter wrogich. Z meczu coś mi w pamieci kołacze że Wisła wówczas siadła osobno a Hutnik osobno (nie wiem przypadkiem czy nie był to mecz ze Stilonem lub Stomilem). Po meczu szedłem za grupą kibiców Hutnika i ich z ciekawoscią obserwowałem (jak byłem małolat to lubiałem się przyglądac kibicom, w zasadzie po to chodziłem na mecz, piłka to była dla mnie sprawa drugorzędną), którzy szli ze stadionu na plac Centralny. Szło ich w barwach koło 30 może 40 osób z flagą (taką niebiesko - białą) szachownicą na kiju. Hutnik z tego co pamiętam w tamtym czasie w ogóle często używał barw biało-niebieskich zamiast trójkolorowych. Gdzieś 300 metrów przed placem Centralnym zauważyłem grupe Wisły (ok 20,30) zblizającą się do Hutnika, którzy po jakimś, blizej nieokreślonym czasie po prostu zaatakowali grupę Hutnika. tego jednak co się działo juz nie widziałem, bo cała akcja przeniosła się na plac Centralny gdzie ja jeszcze nie doszedłem. Później widziałem tylko odjeżdżający tramwaj z kilkunastoma kibicami Hutnika w stronę Wzgórz krzesławickich. W każdym badź razie od tego meczu nastały nowe stosunki między zainteresowanymi zwane popularnie "kosą". kosa miedzy Wisla a Hutnikiem to wczesna jesien 85-roku A dokładnie kwiecień

Polonia Przemyśl

Początek - układ od zawsze Co do Polonii Przemyśl, to zgody jako takiej nie było, ale przez pewien okres czasu był układ. Kulminacyjny punkt to rok 1994 kiedy siedziała z nami na sektorze w Mielcu (Polska-Azerbejdżan), bardzo zgrabna ekipka Przemyskich Niedźwiadków (jakieś 80-100 osób Polonii). W tym okresie czasu stałymi bywalcami przy Reymonta jak i większości wyjazdów było kilku kolesi z Przemyśla. Dwóch z nich było powszechnie znanych na Wiśle, tzn. "Wróbel" i "Łysy". "Wróbel" był wodzirejem młynu Polonii, jak go kiedyś zapytałem w trakcie ostrego picia (to było w Paryżu na Francja-Polska w 1995 r., kiedy mieszkaliśmy w tym samym pokoju w hotelu), czy czuje się bardziej kibicem Polonii czy Wisły. Odpowiedział, że jest 100% wiślakiem, a na Polonię to sobie chodzi czasem tak rekraacyjnie. Dzięki akcjom organizowanym przez W. parę niezłych oklepów zaliczyła w tych czasach w Przemyślu Cracovia. Ekipa Polonii Przemyśl już od lat 80-tych pokazuje sie na R22.Pokazuja się regularnie a w ostatnich latach na niektóre mecze do Krakowa przyjeżdzają nawet w 100 osób z reguły na Reymonta jest 10-15 osób.Noszą barwy Wisły.Kilka razy wisiała też flaga Polonii Przemyśl na meczach Wisły ale ostatnio chyba na meczu z Wartą w Poznaniu.Był to nasz ostatni wyjazdowy mecz przed spadkiem do II ligi. Pamiętać też trzeba o ekipie Polonii Przemyśl która od zawsze wspiera Wisłę.Po ostatniej Londyńskiej rozmowie z Cyganem dowiedziałem się że Przemyślanie pokazywali się na R22 już końcem lat 70-tych.Nie wiem jakie to były liczby i jak regularnie ale fakt jest faktem.Końcem lat 80-tych Poloniści pojawiali się prawie na wszystkich meczach.Na meczu barażowym w Knurowie było ich ponad 50 osób.W tamtych latach Poloniści mieli też bardzo dobre układy z Unią Tarnów.Później przyszły słabsze lata i z Przemyśla pojawiało się tylko kilka osób.Jedynie na meczach w Mielcu czy Dębicy pokazywało się 10-30 osób.Podczas meczu z Azerbejdżanem w Mielcu było ich 70 osób.Gdy spadaliśmy do II ligi ostatni mecz wyjazdowy był w Poznaniu z Wartą.Na tym meczu było więcej ludzi z Bochni i Przemyśla niż z samego Krakowa.Wtedy na płocie w Poznaniu wisiała flaga z napisem Polonia Przemyśl.

Garbarnia

Układ

Cracovia

Małe Heysel leży w Krakowie! RANO. Zaczęło się w niedzielę rano.Grupa zmierzająca na mecz Cracovia-Wisła zdemolowała pociąg Tarnów-Kraków.Wybito dziesiątki szyb.Skład zakończył bieg w Płaszowie miast na głównym. Luźne grupy kibiców łaziły po mieście, atakując przygodnych przechodniów, czasem kibiców przeciwnika.Ekscesy miały miejsce pod pocztą główną także pod DH "Jubilat". POŁUDNIE. Mecz o Puchar Prezydenta Krakowa, z którego dochód przeznaczony został na Fundusz Daru Narodowego - rozpoczęty.W 25 minucie przybywają nieliczni kibice ... Jagiellonii, wprowadzeni przez zaprzyjaźnionych wiślaków.Chuligani spod znaku Cracovii wszczynają bójki, interweniuje milicja.Do przerwy gonitwa milicjantów za agresywnie zachowującymi się "kibicami".Wyrywane są ławki, którymi obrzucani są milicjanci (sic!)Ci zaś organizują kilka szarż na agresywną grupę. W jednym ze starć milicyjna pałka łamie w rozgardiaszu nos nastoletniej dziewczynie.Kamieniami i kawałkami ławek obrywają przypadkowi widzowie, często dzieci! Zgroza...POPOŁUDNIE. Przerwa nie zmienia sytuacji, która w sektorze "kibiców" Cracovii nadal jest wybuchowa. Milicji nie udaje rozbić się grupy, zdarzają się walki wręcz z funkcjonariuszami.Setki osób biegaja po trybunach, w ciągłym ruchu są bojowe pałki.Po chwilowej nieobecności milicja wraca dozbrojona - hełmy z przysłonami, tarcze. Dochodzi - o dziwo! - do porozumienia zwaśnionych od lat zwolenników Cracovii i Wisły, które przypomina pakt o nieagresji wobec konkretnego zagrożenia.Mimo manifestacji siły ze strony milicji, bojowa grupa widzów ani myśli ustąpić.Teraz ma poparcie odwiecznych rywali...Im bliżej końca meczu, tym wyraxniej zaczynają się te grupy zwoływać. Zbiórka na Błoniach...Idą wiślacy, idzie Cracovia.Stosunek liczebności grup jak 5 do 1 dla Wisły.W sumie kilka tysięcy !Formuje się "pochód".Jak zwykle w takich wypadkach idzie ulicą Manifestu Lipcowego."Demolka" kolektury "toto", wybite szyby.Kilkanaście metrów dalej roztrzaskana szyba w "Polmozbcie".Wybite okno w sklepie cukierniczym, wybite szyby u optyka.Fala ludzka przenosi się na Planty.Szlak znaczony jest systematycznie przewracanymi koszami, łamanymi ławkami.Ich pozostałości znajdziemy daleko, daleko od tego miejsca...Na ulicy Jagiellońskiej, w budynkach UJ, wybijane są wszystkie szyby w oknach na parterze.Chuligani skręcają w ulicę św. Anny.Wybite zostają wszystkie okna na parterze DH "Centrum", są ślady rabunków.Teraz na rynek. Przewraca się wszystkie kosze, niszczy donice na kwiaty. Z Rynku na Mały Rynek, ,dalej w Mikołajską. Sypią się szyby, włamanie do sklepu żelaznego przy Mikołajskiej."Idziemy na radziecki konsulat!" - z tym hasłem na ul. Westerplatte.Od strony frontowej budynek traci wszystkie (z wyjątkiem dwóch) szyby, a było ich kilkadziesiąt !Agresorzy demolują budkę milicyjną, pobito milicjanta. Wybryki przenoszą się pod dworzec. Kamienie lecą na Instytut Ekspertyz Sądowych. Samochód milicyjny traci szybę przednią.Obecność sporych sił milicyjnych studzi zapędy chuliganów, którzy rozchodzą sie po mieście, idą do pociągów.Jeden ze składów, relacji Kraków-Muszyna, nie może ruszyć - użyto hamulca bezpieczeństwa. Milicja i SOK preszukują pociąg w poszukiwaniu sprawców.Wszędzie pełno młodych ludzi, nie widać jednak szalików.Mecz skończył się o 13.45, teraz jest 15.15. Sytuacja powoli się uspokaja. Pozostają funkcjonariusze pilnujący sklepów bez wystaw... POLSKIE HEYSEL JEST CORAZ BLIŻEJ. MOŻE ZDARZYĆ SIĘ W KRAKOWIE..."


Gdyby wtedy doszlo do zwarcia dwóch ekip pewnie dużo z kibiców Pasów niezostałoby ..... W sumie sam nie wiem jak do tego doszło a była to przedziwna sytuacja. Po meczu wychodzimy (Wisła) ze stadionu od strony zegara i udajemy sie przez Błonia w kierunku hotelu Cracovia. Cracovia w tym czasie wychodzi przeciwnym wyjsciem i od strony hotelu kieruje sie w naszym kierunku. Nie wiem ilu z tym momencie było osób po stronie ale z całą pewnością kilkaset. Tego nikt sie chyba nie spodziewał ze w tak prosty sposób dojdzie to zwarcia 2 ekip. Cześć osób szybko probowała sie dozbroić (kamienie, deski) a inni zdejmowali wojskowe/milicyjne paski (to były czasy, ale zapewniam że nie było żadną przyjemnoscią dostać klamrą przez głowę). Sam uzbroilem się w kamień i idąc w kierunku przeciwnika czekałem na rozwój wypadków. Kiedy dwie ekipy były w odległości kilkunastu metrów od siebie padły jakieś okrzyki i ........ ci co byli na przodzie przybili piatki z przeciwnikami (tak mi sie przynajmnie wydawało - jesli bylo inaczej prosze o poprawienie mnie).

A pozniej rozpoczal sie slynny pochod. Atakowana była milicja, prawie zadna szyba na drodze przemarszu nie została cała, czesc sklepow została zdemolowana (z chrakterystycznych to sklep z okularami, sklep muzyczny - latajace plyty, "firmowy" sklep Wisły). Z rynku pochod dotarl pod konsulat sowiecki w Krakowie. Ci co byli na przodzie chyba dobrze pamiętają uciekajacego milicjanta (z wyciągniętą bronią) z budki stojącej przed konsulatem. Posypaly sie kamienie i ... nie pamietam czy były tez koktajle mołowota ale może się to mi mylić z innymi zadymami pod konsulatem. Poźniej zostały już walki z milicją na dworcu glównym.

Najtrafniejsze będzie stwierdzenie, że jednodniowa zgoda powstała przeciw Milicji (choć jak można przeczytać była to bardzo dziwna sytuacja), a pochód po meczu przerodził się w pochód przeciw komunie. W uzupełnieniu: Derby na Kałuży w 90-tym: ok. 3500-4000 Wisły ok 800-900 Cracovii. Siedzieliśmy pod zaegarem (jak w 96-tym), Cracovia po stronie przeciwnej. W którejś tam minucie meczu wchodzi ok 3 dychy Jaga+Wisła. Ich droga prowadzi obok sektora Cracovii w związku z czym dochodzi do starcia (raczej remisowe). Interweniuje milicja i wpada na sektro Cracovii. Ci zaczynają się z nimi bić. Po ilus tam minutach (gdy sił porządkowych przybywa i konkretnie wpadają na sektor pasiastych) zaczynamy ich dopingowac, rozlega się gromkie Cracovia, Cracovia.... Później wspólne wiąchy na menty. W przerwie idziemy do nich ale jest już w sumie spokój. Spotykamy się na Błoniach. Tutaj niepewność. Ekipa Wisły (ok. 60-80) podąża razem czekając na rozxwój wypadków. Później już tylko wymieszanie i fru na Rynek a dalej pod czerwony konsulat a następnie na dworzec. Mniej więcej jak w dość rzetelnie, choć przebarwieniowo, opisanym artykule.

VFL Bochum

"WAZ" o spotkaniu Wiślaków i Ultras Bochum 5. January 2003, 15:44


Bądźmy szczerzy: z takim rozwojem sprawy nikt się nie liczył. Zorganizowane, przy okazji meczu Wisły na Schalke, spotkanie kibiców Wisły z kibicami VfL Bochum przerosło oczekiwania i wyobrażenia wszystkich tych, którzy byli w nie zaangażowani.

Przypomnijmy: „Ultras Bochum“ (za namową Rafała, kibica VfL rodem z Gdańska – tym samym kibica Lechii) postanowili tego dnia wesprzeć kibiców Białej Gwiazdy w meczu z rywalem zza miedzy.

Jako, że między obiema grupami kibiców nie było do tej pory żadnych oficjalnych kontaktów (ani dobrych, ani złych), trzeba było je nawiązać. W tym celu skontaktowano się ze Stowarzyszeniem Kibiców Wisły, w czym bardzo pomogli twórcy internetowych stron Wisły (m.in. Piotr, Rav, Kris). Bochumscy Ultras chcieli tylko, aby Wiślacy zaakceptowali ich oraz ich barwy (szale, transparenty, flagi) w wiślackim sektorze. Nikt nikomu nic nie proponował, nie stawiał żadnych warunków, nikt nie zastanawiał się również, w co (i czy w ogóle) owe spotkanie może się przerodzić. A wiele wskazuje na to, iż coś tego wieczora się narodziło. Wiślacy urzekli bochumczyków swoją życzliwością. Bochumscy Ultras zaskoczyli gości z Krakowa ciepłym przyjęciem przed meczem i wspaniałą imprezą w Bochum po meczu. Bochumczycy przyjadą do Krakowa na mecz z Lazio (to jest już pewne). A 28. grudnia 2002 w największym dzienniku Zagłębia Ruhry „Westdeutsche Allgemeine Zeitung“ (w skrócie WAZ, nakład 750 000 egzemplarzy!) ukazał się artykuł informujący o genezie i przebiegu spotkania, oraz o planach na przyszłość obu grup kibiców.

Artykuł nosi tytuł „Wisla mit dem weißen Stern. Eine polnisch-deutsche Fußball-Begegnung in Bochum – Fortsetzung geplant“. Czyli: „Wisła z Białą Gwiazdą. Polsko-niemieckie spotkanie piłkarskie w Bochum – ciąg dalszy zaplanowano.“ Piszący redaktor (Christian Meister) bardzo rzeczowo zbierał materiał w wielu rozmowach z Ultras Bochum, tak iż w artykule nie dochodzi do żadnych przekłamań. Kibice Białej Gwiazdy zostali przedstawieni w bardzo pozytywnym świetle (a wcześniej - w dzień po meczu większość niemieckich gazet skupiała się na przekazywaniu informacji o zatrzymaniu grupy ok. 100 kibiców Wisły, która była uzbrojona w siekiery i tasaki).

Oto najciekawsze fragmenty artykułu: Podczas, gdy telewizyjni komentatorzy chętnie podkreślają, iż całe Zagłębie Ruhry cieszy się ze zwycięstw Schalke w Pucharze Niemiec, czy też z tytułu Mistrza Niemiec Borussii Dortmund, stanowisko zwykłego kibica przywiązanego do barw swojego klubu wygląda całkiem inaczej: nigdzie nie ma tak wielkiej konkurencji między kibicami, jak w Zagłębiu, nigdzie nie jest się aż tak wystawionym na szyderstwa i drwiny przyjaciół, czy kolegów z pracy, gdy twój zespół przegrał mecz. Większe i mniejsze złośliwości czy animozje widoczne są wszędzie w bundesligowym trójkącie między BVB, VfL i S04.

Tak samo musi to odbierać polski fan VfL – Rafał. (...) Polak pracuje na uniwersytecie w Dziale Kulturalnym Związku ds. Studentów. A pomiędzy uniwersytetami w Bochum i w Krakowie od lat istnieje ścisłe partnerstwo. „Kraków to przepiękne, magiczne miasto“ – opowiada Rafał, który jest tam kilkakrotnie w roku (opiekuje się m.in. wymianą studentów). (...) Poprzez znajomych ze swojej ojczyzny zorganizował on bilety wstępu do sektora gości. W Bochum zebrała się w międzyczasie mała grupa kibiców z Ruhrstadion gotowa iść na mecz. Szczególnie licznie była ona reprezentowana przez członków „Ultras Bochum“. Rafał nawiązał jednocześnie kontakt emailowy z szefami wiślackich kibiców. W Polsce po jednym z meczu ligowych doszło do „głosowania“, w wyniku którego zostało zapalone zielone światło: kibice VfL będą na Schalke mile widziani. Parę dni później wiślackie autokary wybrały się w długą drogę do Zagłębia Ruhry.

Jeden z nich zjawił się w Bochum o 9.00 rano. I od razu doszło do zabawnej sytuacji: przybyli z daleka fani byli głodni i udali się do pierwszej lepszej piekarni w mieście. Zamówienie miał złożyć jeden z nich, który najlepiej mówił po niemiecku. Jednakże ekspedientka rozwiązała ów problem po swojemu, zwracając się do grupy – która szukała jeszcze swego „mówcy“ – w bezbłędnym polskim języku. Następnie udano się na świąteczny jarmark, gdzie do grupy dołączali się powoli pierwsi kibice VfL. I tutaj jeden ze sprzedawców grzanego wina okazał się również Polakiem.(...)

Goście mieli wystarczająco dużo czasu, by dokonać zakupów w Fanshopie VfL, czy też zwiedzić przypadkowo otwarty tego dnia stadion VfL. Po wypiciu drugiego grzańca i przekazaniu skromnej flagi VfL, udano się tramwajem w kierunku Gelsenkirchen. Obserwowany przed 1100 kibiców Wisły mecz zakończył się dla gości piękniej, niż mogli tego oczekiwać najodważniejsi optymiści. S04 zostało zdeklasowane. Wynikiem 4:1 Wisła wyrzuciła gospodarzy z dalszych rozgrywek o Puchar UEFA. Dla ośmiokrotnego Mistrza Polski było to szczególne zadośćuczynienie: zespół pokazał, jak się gra, największemu rywalowi z krajowego podwórka – Legii Warszawa – która w poprzedniej rundzie Pucharu UEFA uległa właśnie Schalke: „Legia – co ty na to?“ – skandowano po polsku. Do śpiewów tych – po błyskawicznym kursie języka polskiego – dołączyli fani VfL.

Z meczu wracano wspólnie. Wiślacy zaprosili nowych przyjaciół do swojego autokaru, który w międzyczasie zjawił się pod areną. W autokarze częstowano rozgrzewającą wódeczką. Bochumczycy zaniemówili, gdy zadzwoniła komórka jednego z kibiców Wisły - z podziękowaniami za wspaniały doping dzwonił gracz "Białej Gwiazdy", pomocnik Mirosław Szymkowiak. Gest taki w Bundeslidze jest nie do pomyślenia. Wspólna impreza miała swój ciąg dalszy w centrum Bochum. Tutaj obie grupy stoczyły pokojową „walkę“ na kibicowe przyśpiewki. „Piłka jednoczy“ – cieszył się Rafał, gdy obie grupy zaintonowały wspólnie „OLE – WISŁA VfL!!!“.

Około 22.30 doszło do niesamowicie głośnego pożegnania gości przy dworcu głównym, gdzie zaparkował ich autokar. Wcześniej wymieniono już wszystko, co tylko się dało: szale, czapeczki, chusty, koszulki, bluzy, itd. Bochumczyków zaproszono do rewizyty w Krakowie. Obie strony nie ukrywały lekkiego wzruszenia. Polacy zażyczyli sobie na swoje kolejne ligowe mecze transparent Bochum. W zamian obiecali przekazać transparent z Białą Gwiazdą. Do wymiany transparentów ma dojść niebawem drogą pocztową.

(...) Od tej pory tuziny bochumczyków spoglądały już na sytuację w tabeli polskiej ligi. O oficjalnej przyjaźni nie ma na razie mowy – wszystko rodzi się powoli. „To potrzebuje jeszcze czasu“ – mówi Rafał, który nie może się już doczekać kolejnych spotkań.

Tłumaczenie - Mały.

PS. Niech ostatnie zdanie z tego niemieckiego artykułu będzie odpowiedzią na wszelkie pytania i wątpliwości, które pojawiały się już na internetowym forum kibiców Wisły, czy to spotkanie w Bochum oznacza „nową zgodę“. Przyjaźni wśród kibiców (podobnie jak małżeństw) nie zawiera się ot tak, z dnia na dzień. Wszystko potrzebuje czasu i dobrej woli obu grup. A póki co, ta dobra wola jest. Obie grupy są zainteresowane nową międzynarodową przyjaźnią. Na mecz z Lazio przyjedzie już na pewno grupa ok. 20 Ultras Bochum. Na jeden z ligowych meczów Wisły (w któryś z wiosennych weekendów) pragnie przyjechać ok. 100 osób.

Sam artykuł z „WAZ“ to wspaniała reklama dla wizerunku polskiego kibica za granicami Polski. W Zagłębiu Ruhry odbił się on niesamowicie wielkim echem. Na internetowych forach VfL Bochum – ogólna radość i zadowolonie z prób nawiązania nowej przyjaźni. Na forach Schalke – zdziwienie, że bochumczykom udało się wejść na mecz z Wisłą do sektora gości (bilety do tego sektora nie były sprzedawane w Niemczech!) i oburzenie, że bratają się oni z Polakami. A Borussia? No cóż, kibiców Mistrza Niemiec było stać tylko na lapidarne „Danke Krakau“ już po meczu na jednej z ich internetowych stron.

Oryginał artykułu można znaleść na :: www.waz.de :.. Wystarczy wkleić tytuł i kliknąć "go".

OLE – WISLA VfL!!!

(Mały (Bochum)) wislakrakow.com

Olympiakos, Crvena Zvezda, Hajduk Split etc.

z CZB kontakt maja pojedyncze osoby z takze pojednczymi osobami, z OLY kontakty padły "smiercia naturalna" choc sa utrzymywane przez także pojedyncze osoby z pojedynczymi osobami (ale nie miedzy grupami). poza tym nikt nie palnował zeby było 'cos wiecej' po prostu skonczyło sie na wymianie barw i deklaracji ze my u nich i oni u nas na meczu są mile widziani. OLY - Flaga która u nas wisiała, to flaga Toxicity Neo Faliro, grupy ultras OSFP. Mieli także naszą małą sektorówkę, która parę razy się pokazała.



Ark a Gdynia, Lech Poznań, Motor Lublin = ???