1976.11.20 Wisła Kraków - Widzew Łódź 0:1

Z Historia Wisły

1976.11.20, I Liga, 13. kolejka, Kraków, Stadion Wisły, 16:00
Wisła Kraków 0:1 (0:1) Widzew Łódź
widzów: 4.000
sędzia: Jan Gawlik z Bielska
Bramki
0:1 26' Zbigniew Boniek
Wisła Kraków
4-3-3
Janusz Adamczyk
Antoni Szymanowski
Henryk Maculewicz
Zbigniew Płaszewski
Henryk Szymanowski grafika: Zmiana.PNG (46’ Jan Jałocha)
Kazimierz Gazda
Zdzisław Kapka
Adam Nawałka
Andrzej Iwan grafika: Zmiana.PNG (75’ Andrzej Targosz)
Kazimierz Kmiecik
Marek Kusto

trener: Aleksander Brożyniak
Widzew Łódź
4-3-3
Burzyński
Kostrzewiński
Janas
Chodakowski
Możejko
Błachno
Pyrdoł
Rozborski
Boniek
Dawid
Gapiński

trener: Janusz Pekowski, Paweł Kowalski

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl


http://mbc.malopolska.pl/dlibra/doccontent?id=57639 strona 6. Brak II części

Spis treści

Relacje prasowe

Echo Krakowa. 1976, nr 262 (20/21 XI) nr 9644

JESIENNA runda piłkarskich rozgrywek w ekstraklasie zbliża się powoli do końca. Zespoły ligowe mają już za sobą 1S serii gier, a więc od chwili kiedy będzie można odetchnąć od piłki dzieli już zawodników niewiele dni. W Krakowie zobaczymy dziś pojedynek WISŁY z łódzkim WIDZEWEM, być może doczekamy się emocjonującego widowiska i zwycięstwa krakowian.

Widzew, zeszłoroczny beniaminek I ligi, sprawił swą postawą ogromną niespodziankę, wywalczył w ciągu jednego sezonu miejsce wśród czołowych zespołów ekstraklasy i jakby spoczął na laurach. Wprawdzie łodzianie wygrywają mecze, są na 6 miejscu w tabeli z dorobkiem 13 punktów, ale w grze ich brak dynamiki, takiej jaką obserwowaliśmy w minionym sezonie. Choć gracze ci sami, w moim odczuciu, grają jakby bardziej kunktatorsko, bez tej świeżości, która sprawiła iż okrzyknięto ich rewelacją poprzedniej edycji rozgrywek ligowych. Niemniej jest to zespół złożony z ambitnych, walecznych zawodników, który każdego rywala chcącego wygrać z nimi, łodzianami, zmusza do wykazania maksimum energii, zaangażowania i bojowości. Czy Wisłę stać na zaprezentowanie w dzisiejszym spotkaniu takich walorów? Serca, ochoty do gry podopiecznym A. Brożyniaka nie brakuje, z wyjątkiem może Kusty, który nieraz czyni wrażenie zupełnie zniechęconego do walki piłkarza. Kontuzjowanego Goneta zastępuje z powodzeniem Adamczyk, Wróbel jest po kontuzji, ale trzon zespołu — Maculewicz, bracia Szymanowscy, Nawałka, Kmiecik, Kapka jest w pełni sił. Problem więc tylko w tym, czy krakowianie potrafią zagrać skutecznie, narzucić łodzianom swój sposób przeprowadzenia meczu, wypracować napastnikom dobre do strzału pozycje, no i czy Kmiecik, Kapka, Kusto zdołają zmusić do kapitulacji Burzyńskiego


Echo Krakowa. 1976, nr 263 (22 XI) nr 9645

ZNÓW FATALNY MECZ WIŚLAKÓW Grali tak że żałość brała

WISŁA — WIDZEW 0:1 (0:1). Bramkę strzelił Boniek w 26 min. gry. Sędziował p. Gawlik z Bielska.

WISŁA — Adamczyk — A. Szymanowski, Maculewicza, Płaszewski, Gazda, H. Szymanowski (od 46 min. Jałocha), Iwan (od 76 min. Targosz), Nawałka, Kapka, Kmiecik, Kusto.

WIDZEW — Burzyński, Kostrzewiński, Janas, Chodakowski, Możejko, Błachno, Pyrdoł, Rozborski, Boniek, Dawid, Gapiński.

Parę tysięcy najwierniejszych sympatyków futbolu, mimo fatalnej pogody i zimna, przyszło na stadion przy ul. Reymonta by oglądnąć występy „Białej Gwiazdy” w pojedynku z łódzkim Widzewem. Liczono na ciekawą, ambitną grę, na zwycięstwo krakowian. Zawód był ogromny. Ani gry, ani zwycięstwa, bezładna kopanina, w sumie piłka nożna na poziomie na pewno nie pierwszej ligi. Łodzianie nastawili się na grę defensywną, ale forma obrony w ich wydaniu była zaprzeczeniem kanonów nowoczesnego futbolu, po prostu wybijali piłkę jak najdalej od własnej bramki, byle tylko nie dopuścić wiślaków do stworzenia groźnej sytuacji na swoim przedpolu. od czasu do czasu inicjowali sporadyczne wypady, kilka z nich było nawet groźnych, nie tyle z uwagi na jakąś przemyślaną kombinację napastników Widzewa, ale fatalną postawę obrońców krakowskich, którzy grali bez ładu i składu, goniąc za zawodnikiem który miał piłkę niemal w komplecie, innych zostawiając wolnych. Ale na szczęście dla krakowian, łodzianie nie potrafili wykorzystać kilku dobrych pozycji.

Udało im się raz. W 26 min. Kapka wdał się z bezproduktywny, niepotrzebny pojedynek z Bońkiem, stracił piłkę, łodzianin poszedł na przebój minął Gazdę, wygrał biegowy pojedynek z atakującym go Szymanowskim i z kilku metrów strzelił do bramki. Był to jedyny gol meczu. Wiślacy mieli kilka dobrych okazji, ale bądź partolili, bądź Burzyński zażegnywał niebezpieczeństwo.

Druga część meczu to już była rozpacz. Bezładne pchanie się wiślaków do przodu, i równie bezładne wykopywanie piłki na auty przez łodzian. Doprawdy żal było patrzeć na to co na boisku wyczyniali gracze ekstraklasy. Wisła zawiodła kompletnie, po raz któryś już w tej rundzie. Szczególnie „napastnicy”, jeżeli takie określenie można nadać piłkarzom, którzy w pięciu ostatnich meczach ligowych zdobyli... jedną bramkę! (lang).


Gazeta Południowa. 1976, nr 265 (20/21 XI) nr 8893

Trener piłkarzy Wisły A. Brożyniak:

Chcemy wykorzystać atut własnego boiska

Wszystko wskazuje na to, że trzynasta kolejka spotkań ligowych rozegrana zostanie na rozmokłych boiskach, podczas deszczu i w zimnie, co chyba odbije się ujemnie i na frekwencji na stadionach, i na poziomie spotkań. Emocji nie powinno jednak zabraknąć.

Do ciekawego pojedynku dojdzie w Krakowie, gdzie Wisła podejmuje łódzki Widzew.

Drużyna Bońka i Burzyńskiego wyprzedza wiślaków w tabeli o trzy miejsca, mając jeden punkt więcej. Warto także porównać stosunek bramkowy obydwu zespołów, łodzianie strzelili w 12 spotkaniach aż 21 goli, tracąc 20, natomiast wiślacy zdobyli 14 bramek, tracąc 11. Takim bilansem legitymują się rywale sobotniego meczu, siły — teoretycznie — są więc wyrównane.

„Chcemy wykorzystać atut własnego boiska — mówi trener A. BROŻYNIAK — i zdobyć komplet punktów. Nie będzie to łatwe zadanie, Widzew to groźna drużyna, mająca bramkostrzelny atak. W sobotę wystąpimy bez Goneta, Wróbla i Płonki (kontuzje), chorego Budki i zdyskwalifikowanego Musiała (został przez PZPN odsunięty na 6 spotkań i nie będzie grał do końca tego sezonu)”.



Gazeta Południowa. 1976, nr 266 (22 XI) nr 8894

Słaby mecz Wisły

Spory zawód sprawili swym kibicom piłkarze krakowskiej Wisły, przegrywając sobotnie spotkanie o mistrzostwo ekstraklasy z łódzkim Widzewem 0:1 (0:1) i to po grze, o której chciałoby się jak najszybciej zapomnieć. Łodzianie przyjechali do Krakowa z zamiarem wywiezienia jednego punktu, nastawili się na wzmocnioną defensywę i tylko z wypadów próbowali zagrozić bramce Adamczyka. Tę taktykę goście konsekwentnie realizowali przez cały mecz i przyniosło im to w efekcie dwa cenne punkty.

Znacznie ciekawsza była pierwsza połowa tego spotkania, kiedy to wiślacy zdobyli przewagę w polu, ale z trudem przedostawali się pod bramkę Burzyńskiego. Nic dziwnego, przeprowadzali akcje z reguły środkiem boiska i to na dodatek w zbyt wolnym tempie. Defensorzy łódzcy z łatwością rozbijali mało pomysłowe ataki krakowian. Kilka strzałów z dalszej odległości wyłapał pewnie Burzyński.

Kontry łodzian były jednak bardzo niebezpieczne. Najpierw Pyrdoł, a w chwilę później Kostrzewiński mieli dobre Okazje do zdobycia gola, ale przegrali pojedynki z Adamczykiem. Nie zmarnował natomiast okazji Boniek w 25 min. Otrzymał celne podanie od obrońców, z łatwością oswobodził się spod opieki Gazdy, uciekł ustawionym w jednej linii obrońcom krakowian i po szybkim rajdzie przez połowę boiska, posłał piłkę do siatki. I tak Widzew objął prowadzenie. W 42 min. mogło być już 2:0, na szczęście H. Szymanowski wybił piłkę głową z pustej bramki, po nieudanym wybiegu Adamczyka. Oddali kilka groźnych strzałów także krakowianie (Płaszewski, Iwan, Nawałka), Burzyński nie dał się zaskoczyć.

Wydawało się, że w II połowie wiślacy ruszą do bardziej zdecydowanych ataków. Tymczasem gospodarze zagrali po przerwie bardzo słabo Mnożyły się niecelne podania, akcje ofensywne przeprowadzane były bez koncepcji, bez szybkości. Tak słabo grającej Wisły już dawno nie widzieliśmy. Dotyczy to wszystkich piłkarzy, także kadrowiczów. Niepokojący, spadek formy krakowskiej jedenastki. Łodzianie ograniczali się w II połowie tylko do obrony swej bramki i utrzymali prowadzenie.

Po meczu trener Brożyniak powiedział: Wystąpiliśmy bez trzech zawodników, co miało wpływ na końcowy wynik. W moim zespole nic się nie kleiło, zawodnicy grali statycznie i chaotycznie.

Trener Widzewa Kowalski: Mogliśmy to spotkanie wygrać nawet w wyższym stosunku, wiślacy mieli bowiem bardzo słaby dzień. Ataki krakowian były łatwe do rozszyfrowania.

WISŁA: Adamczyk, H. Szymanowski (od 46 min. Jałocha), Maculewicz, A. Szymanowski, Płaszewski, Iwan (od 76 min. Targosz), Kapka, Gazda, Nawałka, Kusto, Kmiecik.

WIDZEW: Burzyński, Kostrzewiński, Janas, Chodakowski, Możejko, Błachno, Pyrdoł, Rozborski, Boniek, Dawid, Gapiński.

T. G.

Niespodzianki w ekstraklasie

13 kolejka spotkań o mistrzostwo piłkarskiej ekstraklasy sypnęła niespodziankami. Większość spotkań zakończyła się nieoczekiwanymi rezultatami.

Słabiutko grający dotąd Ruch Chorzów pokonał dotychczasowego lidera, ćwierćfinalistę Pucharu Zdobywców Pucharów — Śląsk Wrocław. Z okazji skorzystał Łódzki ŁKS, który wywalczył 2 pkt. w trudnym meczu z Legią Warszawa, i wysunął się ponownie na czoło tabeli.

Zgoła sensacyjne rozstrzygnięcie miał mecz w Bytomiu, gdzie Szombierki odniosły bezdyskusyjne zwycięstwo nad drużyną Andrzeja Szarmacha i Grzegorza Laty — Stalą Mielec. Olbrzymi zawód swym kibicom sprawiła Wisła Kraków, która mimo atutu własnego boiska, uległa Widzewowi Łódź.

Zaskakuje nie tylko wynik, ale przede wszystkim fatalna gra krakowian, którzy przecież tak niedawno toczyli znakomite pojedynki z Celtikiem i RWD Molenbeek. Traci impet opolska Odra. Były lider tabeli przegrał na własnym boisku z Górnikiem Zabrze i zajmuje już miejsce w dolnej połówce tabeli.

Zaskakującą metamorfozę przeszedł Lech Poznań. Outsider tabeli odniósł w niedzielę pierwsze zwycięstwo w tych rozgrywkach.