1977.03.26 Lech Poznań - Wisła Kraków 2:1

Z Historia Wisły

1977.03.26, I Liga, 20. kolejka, Poznań, Stadion Lecha,
Lech Poznań 2:1 (1:0) Wisła Kraków
widzów: 10-15.000
sędzia: Lankiewicz z Łodzi
Bramki
Szewczyk 17'

Grześkowiak 90'
1:0
1:1
2:1

63’ Kazimierz Kmiecik

Lech Poznań

Zakrzewski
Gut
Szewczyk
Barczak
Grześkowiak
Napierała
Tomkowiak Grafika:Zmiana.PNG (81' Grobelny)
Kasalik
Szpakowski
Chojnacki
Justek

trener: Jerzy Kopa
Wisła Kraków
4-3-3
Stanisław Gonet
Antoni Szymanowski
Henryk Maculewicz
Zbigniew Płaszewski
Adam Musiał grafika: Zmiana.PNG (46’ Michał Wróbel)
Henryk Szymanowski
Kazimierz Gazda
Adam Nawałka
Zdzisław Kapka Grafika:Zk.jpg
Kazimierz Kmiecik
Andrzej Iwan

trener: Aleksander Brożyniak

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Relacje prasowe

Echo Krakowa. 1977, nr 69 (26/27 III) nr 9746

Piłkarze Wisły stają w nadchodzącej kolejce ligowej przed kolejną trudną próbą. Jadą bowiem do Poznania na mecz z Lechem, a w ostatnich sezonach krakowianie mieli w stolicy Wielkopolski nieudane występy, przegrywali wysoko. Zaczęło się nawet mówić o „kompleksie Lecha”, który gromiony na stadionie przy ul. Reymonta u siebie wysoko, z kolei, wygrywał z wiślakami. Jak będzie tym razem — zastanawiają się kibice Wisły i są pełni obaw o losy swych ulubieńców, którzy w wiosennej rundzie sprawili, im już całą masę rozczarowań. Teoretycznie faworytem spotkania jest zespół krakowski, z racji swej wyższej pozycji w ligowej tabeli i składu, w którym występuje przecież wielu reprezentantów Polski. Lech w fundzie Wiosennej zdobył 3 punkty: dwa u siebie zwyciężając Zagłębie 1:0 i jeden w Łodzi, gdzie zremisował z ŁKŚ-em 0:0, co było sensacją wielkiego kalibru. Równocześnie jednak poznaniacy ulegli na własnym boisku Arce 0.2 i w ostatniej serii gier zostali rozgromieni w Opolu przez Odrę 7:1. Są na ostatnim miejscu w ligowej tabeli z dorobkiem 10 punktów w 19 spotkaniach i prezentują grę na bardzo słabym poziomie. Krakowianie też jednak nie błyszczą na ligowych boiskach, też mają w dorobku zaledwie 3 uzyskane wiosną punkty ale 19 pkt na swym koncie, a więc dorobek prawie dwukrotnie większy niż Lechici.

Stąd faworytem wydają się być krakowianie, pod warunkiem jednak, iż zagrają skuteczniej, mądrzej, aniżeli w ostatnim choćby meczu z ROW-em. Mamy nadzieję, że Kmiecik zdoła odzyskać strzelecką skuteczność, że odzyskają wigor jego koledzy z zespołu Lech — jak już wspomnieliśmy — jest w słabiutkiej formie i nadarza się doskonała okazja do wygrania meczu, przełamania wreszcie „kompleksu” drużyny poznańskiej. Choć pełni niepewności i obaw, czekamy jednak na pomyślne wieści z Grodu Przemysława.


Echo Krakowa. 1977, nr 70 (28 III) nr 9747

Wisła nadal w odwrocie

LECH — WISŁA 2:1 (1:0). Bramki strzelili: dla Lecha — Szewczyk w 18 i Grześkowiak w 90 min., dla Wisły — Kmiecik w 63 min. Widzów 15 tys. Żółtą kartkę otrzymał Kapka z Wisły.

WISŁA — Gonet — A. Szymanowski, Maculewicz, Płaszewski, Musiał (46 min. Wróbel) — H. Szymanowski, Gazda, Kapka, Nawałka — Kmiecik, Iwan.

Piłkarze krakowskiej Wisły nadal są w odwrocie, tracą z kolejki na kolejkę punkty, obsuwają się w ligowej tabeli, i coraz bardziej zasmucają swych kibiców. W Poznaniu znów krakowianie nie potrafili zagrać na tyle skutecznie by zwyciężyć z ostatnią w tabeli drużyną, rozgromioną przed tygodniem 7:1 w Opolu, stracili obydwa punkty i dali sobie strzelić decydującą o porażce bramkę tuż przed końcowym gwizdkiem sędziego.

Krakowianie zastosowali w Poznaniu taktykę gry defensywnej, ich poczynania nacechowane były ostrożnością, jednak kiedy już w 18 min. spotkania Szewczyk uzyskał prowadzenie dla gospodarny, trzeba było zacząć bardziej zdecydowanie atakować, próbować, wymanewrować defensywę: poznańską i strzelić bramkę. Kiedy Kazimierz Kmiecik uzyskał wreszcie gola, wiślacy nie poszli za ciosem, nie kontynuowali poczynań ofensywnych, znów główną uwagę zwracając na obronę swej bramki. Gospodarze uzyskali w takiej sytuacji sporą przewagę, częściej gościli pod bramką w której stał Gonet i atakowali z ogromnym impetem. Przez długi czas jednak ataki te nie przynosiły efektu, spora część kibiców opuściła już stadion, pogodzoną z wynikiem remisowym, gdy na sekundy przed końcem, po serii kilku rzutów. różnych wykonywanych przez piłkarzy Lecha, w ogromnym zamieszaniu podbramkowym, obrońca gospodarzy Grześkowiak zdołał znaleźć dla piłki wolną drogę do siatki i uzyskał zwycięskie trafienie.

Wisła nie pozostawiła nad Wartą dobrego wrażenia, kryzys jaki zespół ten przechodzi od początku rundy wiosennej trwa i kto wie kiedy nastąpi przebudzenie krakowian. Oby: nie za późno!