1977.04.20 Odra Opole - Wisła Kraków 2:0
Z Historia Wisły
Odra Opole | 2:0 (0:0) | Wisła Kraków | ||||||||
widzów: 15.000-17.000 | ||||||||||
sędzia: Krawczyk z Katowic | ||||||||||
| ||||||||||
| ||||||||||
W 58' sędzia nie uznał bramki strzelonej przez Kmiecika. |
O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl
Relacje prasowe
Echo Krakowa. 1977, nr 87 (19 IV) nr 9764
Konferencja prasowa po meczu Wisły z Zagłębiem zakończyła się miłymi życzeniami prezesa klubu krakowskiego płk. Z. Jabłońskiego dla drużyny gości, by w finale Pucharu Polski im przypadła wygrana, a potem już nieoficjalnie zaczęli ze sobą rozmawiać trenerzy obydwóch zespołów Józef Gałeczka dzielił się swymi spostrzeżeniami na temat gry w Opolu, gdzie Wisła, wystąpi już jutro — i czeka was bardzo trudna przeprawa, informował szkoleniowiec Zagłębia, opolanie grają bardzo ostro i zdecydowanie, przed swą widownią piłkarze tej drużyny starają się za wszelką cenę zwyciężyć. Musicie uważać na nogi”.
Ta ostatnia przestroga — uważać na nogi — po niedzielnym meczu Wisły z Zagłębiem nie była chyba potrzebna, bo krakowianie uważają —. tak to przynajmniej dało się zaobserwować, na swe nogi bardzo, nawet za bardzo, po prostu boją się ostrzejszej walki, starć z rywalami, uciekają przed zdecydowanie szarżującym przeciwnikiem. T to na swoim boisku, kiedy widownia zawsze upomni się o pupila, kiedy sędzia będzie trzymał w ryzach przeciwników.
A co będzie w wyjazdowym meczu? Na małą bojowość, wręcz bojaźliwość swych piłkarzy zwracał uwagę trener Brożyniak i nie bardzo umiał wyjaśnić skąd się ta obawa przed walką, ostrzejszym starciem bierze. Może w Wypadku Kmiecika, który już nie raz został bardzo mocno poturbowany przez rywali i trudno się dziwić, że często stara się „uciec z nogą”, może w wypadku Wróbla, który jest po niedawno przebytej kontuzji jeszcze trochę psychicznie nie przygotowany do walki, można znaleźć wytłumaczenie. Ale w innych? Czasy finezyjnego futbolu minęły (może trzeba by tu dodać słowo —niestety), dziś gra się twardo, zdecydowanie i zawodnik, który po meczu wraca do szatni. bez najmniejszego urazu daje tym świadectwo, iż nie walczył z należytą energią, zaangażowaniem poświęceniem.
Występ na stadionie opolskiej Odry stanowić będzie dla piłkarzy krakowskich bardzo trudny egzamin. Pojadą bez Antoniego Szymanowskiego, który w meczu z Zagłębieni doznał kontuzji, którą przekreśla jego udział w spotkaniu, jak też odsuwa znów na pewien czas powrót do reprezentacji, o który ten ambitny i świetny piłkarz się ubiega. A brak tego zawodnika to poważne osłabienie tak defensywy wiślackiej- jak i jej siły bojowej, gdyż Szymanowski umie pójść do przodu szybko, Zdecydowanie, stworzyć dogodną do strzału sytuację kolegom.
Jeśli więc udałoby się krakowianom zdobyć w Opolu choć jeden punkt (tak jak Odrze w Krakowie, w jesieni, było bowiem 0:0), już należałyby się im słowa uznania. Czy jednak dokażą tej sztuki? Po tym co zademonstrowali w meczu z Zagłębiem trudno być optymistą, nawet w tym wąskim, remisowym zakresie. Ale obym mylił!
Echo Krakowa. 1977, nr 89 (21 IV) nr 9766
ODRA — WISŁA 210 (0:0). Bramki strzelili: Bolcek w 72 i Klose w 83 min. gry. W 53 min. Nawałka otrzymał żółtą kartkę. Widzów ok. 17 tys.
Nie udała się piłkarzom „Białej gwiazdy” wyprawa do Opola na spotkanie! z Odrą. Gospodarze, mimo iż we wczorajszym meczu nie zademonstrowali niczego ponad przeciętną, momentami, poprawną grę odnieśli zasłużone zwycięstwo, stworzyli więcej sytuacji, z których mogły paść bramki i — co najważniejsze — potrafili je wykorzystać.
Opolskie spotkanie do złudzenia przypominało niedawny mecz Wisły z ŁKS-em. Krakowianie przez 3/4 meczu byli zespołem lepszym, przewyższali gospodarzy wyszkoleniem technicznym, celnością podań, a ich akcje były płynniejsze. Nie potrafili jednak przełamać obrony Odry, a w nielicznych sytuacjach podbramkowych nie dopisywało im szczęście — w 19 min. Gazda z bliskiej odległości strzelił prosto w ręce bramkarza opolan Szczecha, w 47 min. Pawlikowski w. zamieszaniu podbramkowym strzelił w słupek.
Wprawdzie Kmiecikowi udało się ulokować piłkę w bramce Szczecha — była to 58 min. — jednak sędzia nie uznał gola, dopatrując się spalonego. Ostatnie 20 minut meczu należało do gospodarzy, najpierw Bolcek z podania Kwaśniewskiego zdobył dla nich prowadzenie, a następnie ofensywnie grający stoper Korek zainicjował udaną akcję i po rozegraniu piłki z Kwaśniewskim znalazł się w sytuacji sam na sam z Gonetem. Bramkarz krakowski znajdujący Się w tym momencie daleko od bramki na własnym przedpolu — nie zdołał przeszkodzić, Korkowi w podaniu do Klosego, który ustalił wynik meczu. Opolanie mieli jeszcze jedną szansę do podwyższenia wyniku — w ostatniej minucie spotkania Kot mając przed sobą tylko bramkarza krakowskiego nie potrafił wykorzystać sytuacji i zmarnował idealną okazję.