1978.08.20 Wisła Kraków - Stal Mielec 3:0

Z Historia Wisły

1978.08.20, I liga, 7. kolejka, Kraków, Stadion Wisły, 17.30
Wisła Kraków 3:0 (1:0) Stal Mielec
widzów: 12.000
sędzia: Jerzy Hołub z Warszawy
Bramki
Kazimierz Kmiecik 28’
Zdzisław Kapka 59’
Andrzej Targosz 83’
1:0
2:0
3:0
Wisła Kraków
4-3-3
Stanisław Gonet
Henryk Szymanowski
Henryk Maculewicz
Krzysztof Budka
Zbigniew Płaszewski
Adam Nawałka grafika: Zmiana.PNG (57’ Janusz Krupiński)
Zdzisław Kapka
Jan Jałocha
Leszek Lipka
Kazimierz Kmiecik
Andrzej Iwan grafika: Zmiana.PNG (69’ Andrzej Targosz)

trener: Orest Lenczyk
Stal Mielec

Kukla
Skiba
Kosiński
Polak Grafika:Zmiana.PNG (48' Buda)
Karaś
Oratowski
Grzegorz Lato
Ciołek
Zbigniew Hnatio
Andrzej Szarmach
Chamielec

trener:

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl


Afisz zapowiadający mecz
Afisz zapowiadający mecz

Spis treści

Galeria

Relacje prasowe

Echo Krakowa. 1978, nr 186 (19/20 VIII) nr 10158

"HISZPAŃSKI pojedynek” pomiędzy krakowską Wisłą i Stalą — tak można określić jutrzejszy mecz obydwóch drużyn na stadionie przy ul. Reymonta. Stalowcy bowiem dopiero co wrócili z Półwyspu Pirenejskiego, krakowianie właśnie są w przededniu wyjazdu do Hiszpanii. Obie drużyny dla tych wojaży pozmieniały terminy swych ligowych pojedynków. Jak będzie w bezpośredniej konfrontacji? Ostatni ligowy występ mielczan przyniósł im wygraną nad wrocławskim Śląskiem 1:0, ostatni pojedynek Wisły, też ze Śląskiem, zakończył się jej porażką. Stal wróciła z Hiszpanii w glorii chwały, wygrała bowiem turniej w pobitym polu zostawiając. Espagnol z Sewilli i bukareszteńskie Dynamo. Trener zespołu — K. Pawlikaniec stwierdził, iż zespół odzyskuje formę, a hiszpańskie mecze rozgrywał w dobrym stylu. Odzyskuje skuteczność strzelecką Szarmach (zdobył dwie bramki w Hiszpanii), w wysokiej formie jest Lato, Kukla imponuje opanowaniem i pewnością swych interwencji, reszta zespołu też gra coraz lepiej. Słowem stalowcy są w dobrej formie — tak przynajmniej głosi fama — i przyjeżdżają pod Wawel, by walczyć o zwycięstwo. Słaba gra krakowian, ich nieporadność w budowaniu akcji ofensywnych i niepewne interwencje obrońców w chwilach naporu rywali, powiększają jeszcze nadzieje stalowców na uzyskanie sukcesu w pojedynku z mistrzami Polski.

Wiślacy od meczu ze Śląskiem mieli kilka dni oddechu, trenowali solidnie ale chyba trochę mniej intensywnie, tak by odzyskać świeżość, dać potłuczonym mięśniom możność zregenerowania się. Tak więc są pewne elementy wskazujące na to, iż zespół może zagrać lepiej, skuteczniej niż ostatnio. Z drugiej jednak strony należy liczyć się także z możliwością gry ostrożnej, bojaźliwej ze strony zawodników krakowskich. Atrakcyjny wyjazd do Hiszpanii może bowiem wpłynąć na obniżenie bojowości graczy, którzy w obawie przed kontuzją eliminującą z udziału w wycieczce, będą grali asekurancko.

Jak będzie zobaczymy niebawem, Po ostatnich niezbyt udanych meczach, w gronie kibiców Wisły panuje nastrój nerwowości, zniechęcenia. W niedzielne popołudnie kibice zapewne stawną się w komplecie na stadionie i miejmy nadzieję, że tym razem nie będą mogli narzekać na grę swych pupilów.



Echo Krakowa. 1978, nr 187 (21 VIII) nr 10159

Przyjemne zaskoczenie na boisku przy ul. Reymonta

WISŁA —STAL 3:0 (1:0). Bramki strzelili: Kmiecik w 29, Kapka w 59 i Targosz w 83 min gry. Sędziował p. Hołub z Warszawy. Widzów ok. 12 tysięcy.

WISŁA: Gonet — Jałocha, Maculewicz, Budka, Płaszewski — Szymanowski, Kawałka (od 57 min Krupiński), Kapka — Lipka, Kmiecik, Iwan (od 69 min Targosz).

Gdyby puścić na jednym ekranie dwa filmy równocześnie, z meczów Wisły w minioną środę i niedzielę, filmy biegnące równolegle na połówkach, ekranu, chyba nikt by nie uwierzył. że na obydwóch filmach pokazana jest ta sama drużyna Niemrawi, wolni, nieskuteczni, grający na stojąco piłkarze krakowscy z środowego meczu, zostali zamienieni w pełnych ambicji, bojowości, wigoru, chęci do strzelania na bramkę rywali zawodników w niedzielnym pojedynku. Czemu zawdzięcza „Biała gwiazda” tę prawie cudowną metamorfozę trudno dojść. Może, sprawił to powrót z urlopu prezesa klubu i jego obecność na zawodach, może wyzdrowienie Kmiecika, może jakieś inne czynniki. Nie wiem.

Efekt był jednak znakomity i drużyna Laty, Szarmacha, Kukli doznała wysokiej porażki na stadionie przy ul. Reymonta, stanowiąc tło dla efektownych, błyskotliwych poczynań krakowian.

A Stal nie grała źle, nie oddała punktów za darmo. Do chwili utraty drugiej bramki mielczanie walczyli z dużą ambicją, starali, się wyrównać stan meczu. Ich ataki jednak nie miały koniecznej precyzji, dośrodkowania do Laty czy Szarmacha były nie dość dokładne i stawały się łupem defensorów wiślackich. A obrona gości nie miała swego dobrego dnia. Choć może raczej należy napisać, iż nie była w stanie poradzić sobie ze zdecydowanymi, szybkimi i pomysłowymi akcjami zaczepnymi wiślaków. Parli mistrzowie Polski do przodu od pierwszych chwil zawodów.

Druga linia, w której świetną partię rozgrywał Jałocha, pracujący na całej długości i szerokości boiska, zdominowała pomoc przeciwników Kmiecik. Iwan, Lipka zapuszczali się wciąż pod bramkę Kukli, wspomagani przez Kapkę (ruchliwego jak rzadko), Nawałkę, nawet Maculewicza i Płaszewskiego.

Wystawiając indywidualne cenzurki piłkarzom krakowskim na pierwszym miejscu postawiłbym trójkę — Kmiecika, Goneta i Jałochę. Kmiecik po anginie, szybko odzyskał siły,

stanowił w niedzielę ogromne zagrożenie dla bramki mieleckiej. Walczył o piłkę, podawał partnerom, strzelał.

Uzyskał pierwszą bramkę no pięknej akcji Maculewicza i Jałochy. później kapitalnie podał piłkę Kapce, który zdobył drugą bramkę przy całkowitym zaskoczeniu obrony i bramkarza Stali. Już dawno kapitan „Białej gwiazdy” nie imponował taką, ruchliwością i strzeleckim animuszem.

Stanisław Gonet pokazał — nie po raz pierwszy — że jest bramkarzem dużego formatu. Szereg jego interwencji było doprawdy wysokiej marki, a obrona w pierwszej połowie strzału (głową) Szarmacha, wprawiła w podziw całą widownię i samego Strzelca, który już był pewien, iż piłka wyląduje w bramce.

Jan Jałocha grał już w meczu ze Śląskiem bardzo dobrze, był najlepszym graczem drużyny. Wczoraj potwierdził swą wysoka formę, imponował zaciętością, pracowitością i śmiałym prowadzeniem akcji.

W sumie cały zespół krakowski zasłużył na słowa uznania.

Oby w następnych meczach ligowych prezentował nam grę taką jak w niedzielnym pojedynku. Bo to była gra godna mistrzów Polski!

Trener Wisły — O. LENCZYK: Po bardzo słabym meczu ze Śląskiem zagraliśmy zdecydowanie lepiej.

Cieszy mnie fakt zdobycia trzech bramek i to, że zawodnicy dużo i często strzelali.


Trener Stali — K. PAWLIKANIEC: Było to z naszej strony słabiutkie spotkanie.

Nie wiem co się stało z drużyną. W Hiszpanii, skąd przed paroma dniami wróciliśmy, graliśmy naprawdę dobrze. Kondycyjnie wytrzymaliśmy mecz do końca, stosowaliśmy od początku otwartą grę.

Trafiliśmy na lepszych od siebie.

Wisła przewyższała nas zdecydowanie.

Trener kadry — W. OBRĘBSKI: Mecz był dobry, szybki, szczególnie w II poi Iowie podobała mi się gra gospodarzy. Przewaga Wisły kolosalna i przy biernej postawie defensywy mieleckiej musieli krakowianie wysoko wygrać. Podobali mi się bardzo: Kmiecik, Gonet i Lipka


Echo Krakowa. 1978, nr 188 (22 VIII) nr 10160

Z linii autowej

PODCZAS pomeczowej konferencji pasowej w salce klubowej wiślackiego stadionu zapytano trenera PZPN — Waldemara Obrębskiego o jego zdanie na temat gry kadrowiczów w meczu Wisła — Stal, Kadra jest jeszcze płynna, nie ustaliliśmy drużyny, więc nie chciałbym się na ten temat wypowiadać odpowiedział p. Obrębski. Do rozmowy włączył się szybko trener Wisły stwierdzając — Dla mnie byłoby najlepiej ażeby nikt z wiślaków nie został powołany do kadry. Miałbym wtedy możliwość spokojnego i dobrego przygotowania zespołu do meczu pucharowego z FC Bruegge.

NIE po raz pierwszy już, z satysfakcją obserwujemy, zmianę zachowania się kibiców Wisły, siedzących w sektorze X. Przyjemny doping, kulturalny śpiew, oklaski i skandowane powitania, pod adresem gości oraz sędziów muszą cieszyć, jeśli się przypomni, iż nie tak dawno z tamtego właśnie miejsca stadionu słychać było najwulgarniejsze okrzyki, chamskie piosenki i gwizdy.

Działalność „Klubu kibica” przynosi rezultaty godne podkreślenia.

☆ PO MECZU ze Śląskiem, ppłk Leszek Snopkowski, pełniący funkcję zastępcy kierownika sekcji piłkarskiej Wisły, stwierdził iż niedługo „Biała gwiazda” odzyska wysoką formę. Miał dobre rozeznanie, w cztery dni bowiem po fatalnym występie, krakowianie zagrali doprawdy świetny mecz. Słuszności prognoz p. Snopkowskiego trudno się dziwić, przecież sam grał przez Wiele lat w pierwszej drużynie Wisły, więc będąc na co dzień ze swymi młodszymi kolegami, ma znakomite rozeznanie w sytuacji i możliwościach zespołu.

☆ MOCNO kontrowersyjne opinie wywołuje wojaż wiślaków do Hiszpanii. Musieli przekładać po jedynki, burzyć cykl treningowy. Wyjazd nie został zaplanowany z głową to pewne. Skóro jednak podpisano kontrakt trzeba było lecieć. Miejmy nadzieję, że wiślacy wrócą zza Pirenejów do domu cali i zdrowi. A na przyszłość takich eskapad, w środku sezonu ligowego, należałoby raczej unikać.

☆ PRÓBA zmiany barw klubowych przez Antoniego Szymanowskiego żywo interesuje kibiców w Krakowie i Warszawie.

Pod Wawelem wyjazd reprezentacyjnego obrońcy wywołał żal i rozgoryczenie na postępek piłkarza, któremu stworzono w klubie doprawdy znakomite warunki treningowe, a ponadto zapewniono luksusowe życie. W stolicy daje się zauważyć rozczarowanie, iż zawodnik ten nie może grać i nie wzmacnia Gwardii, która po latach wróciła do ekstraklasy. Prasa warszawska traktuje A. Szymanowskiego już jako gracza Gwardii, pytają dziennikarze trenera Hajdasa kiedy wreszcie Antek wystąpi na boisku, a opiekun gwardzistów z żalem oznajmia, iż nie wie, choć bardzo by chciał by już, bo ma kłopoty kadrowe. O tym, że Wisła udzieliła Szymanowskiemu skreślenia, a więc wedle obowiązujących przepisów ma on rok pauzować, nie wspomina się zupełnie. Przepisy o zmianie barw klubowych są tak często obchodzone, łamane, że na dobrą sprawę nikt ich nie bierze poważnie pod uwagę.

Gazeta Południowa. 1978, nr 189 (19/20 VIII) nr 9412

Dziś i jutro piłkarze ekstraklasy rozegrają piątą kolejkę spotkań. Ale dla piłkarzy Wisły Kraków niedzielny pojedynek ze Stalą Mielec będzie już siódmym meczem rundy jesiennej, bowiem wiślacy ze względu na wyjazd do Hiszpanii rozegrali dwa mecze awansem. Jak się wydaje, ten pośpiech nie wyszedł drużynie mistrza Polski na dobre. Krakowianie są przemęczeni, brak im świeżości i szybkości. Grają słabo i stracili już 7. punktów. Jak będzie w niedzielę w meczu ze Stalą Mielec?

Kibice oczywiście oczekują na rehabilitację wiślaków po ich bardzo nieudanym spotkaniu ze Śląskiem. „Myślę, że tym razem sympatycy naszego zespołu nie doznają zawodu — powiedział trener O. Lenczyk. Wszyscy zawodnicy zapowiadają ambitną grę, zdając sobie sprawę, że kolejna strata punktów zepchnęłaby nas na sam dół tabeli. Ostatnio aplikowałem piłkarzom nieco mniejsze dawki treningowe. W piątek było na przykład mniej zajęć z piłką, pobiegliśmy natomiast do Lasku Wolskiego. Wszystko po to, aby zawodnicy odzyskali świeżość”. Pozostaje mieć tylko nadzieje, że słowa trenera sprawdzą się i jutro na boisku nastąpi Stal Mielec przebudzenie mistrza Polski. Nie wiadomo jeszcze, czy w zespole krakowskim wystąpi Kmiecik, który chorował ostatnio na anginę. Trudno przewidzieć jaką formę zaprezentuje rywal krakowian — Stal Mielec, która kilka dni temu powróciła z Hiszpanii, gdzie w meczach towarzyskich z miejscowymi drużynami spisywała się ponoć nieźle. Tuż po spotkaniu z mielczanami zespół Wisły wyjeżdża do Warszawy, skąd w poniedziałek odleci do Hiszpanii na dwa mecze towarzyskie. Powrót w przyszłą sobotę, a następnie krótkie zgrupowanie w Zakopanem.



Gazeta Południowa. 1978, nr 190 (21 VIII) nr 9413

Wisła—Stal Mielec 3:0

PRZEBUDZENIE MISTRZA

Po słabszym występie w spotkaniu ze Śląskiem, wczoraj piłkarze Wisły zagrali znacznie lepiej i pewnie pokonali Stal Mielec 3:0 (1:0). Obydwa zespoły przyjęły ofensywny styl gry.

sporo więc było sytuacji podbramkowych i strzałów W 4 min Chamielec oddał silny strzał, ale Gonet przerzucił piłkę nad poprzeczką. W 8 min. doskonałą okazję do zdobycia gola miał Iwan, posłał jednak piłkę z kilku metrów w poprzeczkę. Z kolei w 19 min. bliski wpisania się na listę strzelców był Szarmach, który celnie strzelił po rzucie rożnym, Gonet popisał się raz jeszcze udaną interwencją.

Przewaga krakowian rosła z minuty na minutę. Gospodarze stosowali długie podania, często grali skrzydłami. Obrońcy mielczan, którzy nie mieli wczoraj najlepszego dnia, gubili się raz po raz.. To że w pierwszej połowie meczu goście stracili tylko jedną bramkę, zawdzięczają słabej dyspozycji strzeleckiej wiślaków. Dopiero w 28 min. po rajdzie zainicjowanym przez Maculewicza piłkę otrzymał Jałocha, pedał do Kmiecika i silny strzał tego ostatniego wylądował w siatce. 1:0 dla gospodarzy.

Po przerwie przewaga krakowian była przygniatająca. Najpierw Kmiecik, a później Iwan znaleźli się sam na sam z bramkarzem Kuklą, ale nie potrafili wykorzystać sytuacji. Ofensywa mistrza przyniosła jednak efekty. W 59 min. Kapka precyzyjnym i silnym strzałem z 15 metrów posłał piłkę tuż obok słupka i Kukla był bezradny. 2:0 dla Wisły. Wynik meczu ustalił w 83 min. Targosz silnym strzałem spoza pola karnego.

Mielczanie całkowicie zawiedli. Grali po prostu źle. Nawet Lato i Szarmach nie stanowili większego zagrożenia dla obrony gospodarzy. Ten ostatni nie wykazywał poza tym większej ochoty do gry, a w 72 min. będąc sam na sam z Gonetem posłał piłkę z 10 metrów wysoko ponad poprzeczką.

Wiślacy. chociaż przeciwnik ułatwił im zwycięstwo, zagrali z ambicją, wielką wolą zwycięstwo i w pełni zasłużenie wygrali. Byli zespołem zdecydowanie lepszym i gdyby celniej strzelali, mogli zdobyć znacznie więcej bramek.

WISŁA: Gonet, Lipką, Maculewicz, Płaszewski. Budka, H.

Szymanowski. Iwan (od 69 min. Targosz), Kapka, Nowelka (od 57 min. Krupiński), Kmiecik, Jałocha.

STAL: Kukla. Skiba, Kosiński, Polak (od 48 min. pudel, Karaś, Oratowski. Lato, Ciołek, Hnatio, Szarmach, Chamielec. Sędziował b. dobrze p. Hołub z Warszawy. Widzów ok. 15 tys. T. G.