1978.11.05 Zagłębie Sosnowiec - Wisła Kraków 1:0

Z Historia Wisły

1978.11.05, I liga, 13. kolejka, Sosnowiec, Stadion Zagłębia,
Zagłębie Sosnowiec 1:0 (0:0) Wisła Kraków
widzów: 8.000
sędzia: Sobiecki z Warszawy
Bramki
Mazur 81' 1:0
Zagłębie Sosnowiec

Słabik
Lula
Wienciarz
Rudy
Koterwa
Pytel
Zarychta
Klamra Grafika:Zmiana.PNG (83' Starościak)
Jędras Grafika:Zmiana.PNG (59' Szaryński)
Mazur
Dworczyk

trener:
Wisła Kraków
4-3-3
Stanisław Gonet
Marek Motyka
Henryk Maculewicz
Krzysztof Budka
Henryk Szymanowski
Leszek Lipka grafika: Zmiana.PNG (76’ Zbigniew Płaszewski)
Zdzisław Kapka
Adam Nawałka
Andrzej Iwan
Kazimierz Kmiecik
Michał Wróbel grafika: Zmiana.PNG (46’ Janusz Krupiński)

trener: Orest Lenczyk

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Relacje prasowe

Echo Krakowa. 1978, nr 249 (4/5 XI) nr 10221

PO PUCHAROWYCH emocjach związanych z występami krakowskiej Wisły i wrocławskiego Śląska piłkarze wracają na ligowe boiska a wraz z nimi kibice, którzy do tej formy rozgrywek przywiązują ogromną wagę i tłumnie zazwyczaj zapełniają I trybuny stadionów. Wisłę czeka w tej kolejce trudne zadanie, jedzie do sosnowieckiego Zagłębia, które nie jest łatwym do ogrania przeciwnikiem, a w dodatku piłkarze krakowscy z pewnością odczuwać będą trudy środowego meczu ze Zbrojovką, Co prawda mówił mi kiedyś i Henryk Maculewicz, iż on i koledzy są tak wytrenowani, bez żadnych kondycyjnych problemów mogą grać dwa razy tygodniowo, ale poza zwykłą kondycją potrzebną do wytrzymania trudu spotkania dochodzi jeszcze kwestia usunięcia skutków poprzedniego meczu — tych wszystkich stłuczeń, siniaków, skręceń, naciągnięć, które sprawiają, że zawodnik nie jest w stanie wykrzesać z siebie tyle wigoru, takiej szybkości i sprawności jak zwykle. A pojedynek ze Zbrojovką nie był łatwy, grano twardo, na pograniczu brutalności, chwilami nawet granicę tę przekraczano, w czym bułgarski arbiter nie bardzo przeszkadzał.

Odczuwają więc, z całą pewnością, gracze różne dolegliwości i kto wie czy nie wpłyną one na gorszą grę krakowian. Przypomnijmy, iż w ligowych bojach wiślakom nie wiedzie się zbyt dobrze. Ostatnie dwa mecze przegrali, u siebie z ŁKSem 1:3 i potem z outsiderem tabeli — Polonią w Bytomiu 0:1.

Teraz kolejny wyjazd na Śląsk, do zespołu zajmującego wyższą pozycję w tabeli. Pocieszać może kibiców krakowskich jedynie to, że Zagłębie też nie popisuje się ani błyskotliwymi zwycięstwami, ani wysoką formą. Układ, poprzestawianego przez PZPN, kalendarza, jest taki, iż sosnowiczanie będą teraz grali trzeci koleiny mecz ligowy na swym boisku. Poprzednio pokonali Gwardię (2.1) i ulegli Odrze (0:1) a więc, jak widać mimo atutu własnego boiska nie uzyskali imponujących wyników. W pojedynku z mistrzami Polski rzucą sosnowiczanie z pewnością na szalę wszystkie swe walory, będą chcieli odprawić gości z kwitkiem, a że wystąpią na Stadionie Ludowym, przed swoją publicznością i po dłuższej od rywali przerwie w rozgrywkach, będą mieli w związku z tym spory handicap. Czy go wykorzystają — to zależy już od Wisły. Krakowianie, jeśli zagrają tak jak ich na to stać i winni wygrać spotkanie. Są bowiem lepszym zespołem, dojrzalszym, mającym w swych szeregach więcej — niż gospodarze — utalentowanych (i to bardzo) zawodników. Siła bojowa wiślaków jest większa, ich renoma — także. A więc...? W niedzielę około godziny 14 poznamy odpowiedź na nurtujące kibiców w Krakowie i Sosnowcu pytania.


Echo Krakowa. 1978, nr 250 (6 XI) nr 10222

Blamaż mistrzów na Stadionie Ludowym

PIŁKARSKA ekstraklasa znów sypnęła niespodziankami.

Buch zremisował zaledwie na swym boisku ze słabiutką Stalą, Odra zwyciężyła w Gdyni Arkę, Wisła została pokonana w Sosnowcu. To tylko niektóre spośród niespodzianek 14 kolejki spotkań, przedostatniej serii gier jesiennej rundy. Na czele tabeli rewelacyjna Odra i równie zaskakujący swymi rezultatami chorzowski Ruch. Za kilkanaście dni w Opolu mecz Odra — Ruch, spotkanie, rozstrzygające zostanie mistrzem rundy. Szkoda o tym, który z zespołów zostanie mistrzem rundy. Szkoda bardzo, że w tym współzawodnictwie nie liczy się zupełnie Wisła. Mistrz Polski doznał wczoraj trzeciej z rzędu porażki w meczach ligowych, a gracze krakowscy nie przejawiali niemal żadnych chęci uzyskania zwycięstwa

ZAGŁĘBIE — WISŁA 1:0 (0:0). Bramkę strzelił w 51 min. gry Mazur. Sędziował, faworyzując gospodarzy p. Sobiecki z Warszawy. Widzów ok. 6000.

WISŁA — Gonet — Szymanowski, Maculewicz, Budka, Lipka (od 77 min. Płaszewski) — Motyka, Kapka, Nawałka — Iwan, Kmiecik, Wróbel (od 46 min. Krupiński).

„Co Pan powie o grze wiślaków?” — zapytałem po meczu trenera zespołu krakowskiego Oresta Lenczyka. Trener smutnym i zrezygnowanym głosem powiedział: „Najlepiej nic nie mówić”. W tym krótkim zdaniu zawiera się dobra ocena gry mistrzów Polski. Cóż bowiem mówić, jak oceniać spotkanie, w którym krakowianie — zespół o niebo lepszy od rywala — nie potrafili tego udokumentować, uzyskać korzystnego dla siebie rezultatu.

Bezproduktywność poczynań wprost zastraszająca. Długie rozgrywanie piłki przez obrońców, potem pomocników, wreszcie kilkumetrowe podania między napastnikami, najczęściej dokonywane stojąc tyłem do bramki przeciwników — oto pokaz futbolu w wydaniu wiślaków, mistrzów Polski przecież.

Wszystko na dodatek bez wigoru, bojowości, tej sportowej zażartości, która cechuje dobre zespoły, daje w wielu wypadkach przewagę nad rywalami, prowadzi do sukcesu. A tu nic z tego, wolna, rozpaczliwie wolna gra i nieporadność, Iwan, reprezentant Polski, przez cały mecz był w ogóle zerowym graczem, a kiedy raz dostał piłkę kilka metrów przed bramką Zagłębia, strzelił w nogi bramkarza. Kmiecik, najskuteczniejszy gracz zespołu, strzelił na bramkę rywali raz w ciągu meczu, za to kilkanaście metrów nad poprzeczką. Wróbel w ogóle nie oddał strzału, wdawał się w bezproduktywne dryblingi, w których bezpardonowo i brutalnie grający sosnowiczanie skopali go tak, iż ledwie wsiadał po meczu do autokaru. Druga linia niewidoczna, obrona „dziurawa”, słowem nędza. A przecież przed kilkoma dniami krakowianie potrafili walczyć z pasją i zaangażowaniem, nieraz już dawniej pokazali też na co ich stać. Dlaczego więc w lidze nie walczą? Nie chce się im? Za mało dostają pieniędzy? Trudno to doprawdy zrozumieć.