1979.03.11 Wisła Kraków - Legia Warszawa 2:2

Z Historia Wisły

1979.03.11, I liga, 17. kolejka, Kraków, Stadion Wisły, 17:00
Wisła Kraków 2:2 (0:0) Legia Warszawa
widzów: 17-20.000
sędzia: Kustoń
Bramki

Kazimierz Kmiecik 73’
Henryk Maculewicz (g) 76’

0:1
1:1
2:1
2:2
54' Krzysztof Lasoń


77' Krzysztof Adamczyk
Wisła Kraków
4-3-3
Stanisław Gonet
Marek Motyka
Henryk Maculewicz
Krzysztof Budka
Jan Jałocha
Leszek Lipka
Zdzisław Kapka
Adam Nawałka
Janusz Krupiński
Kazimierz Kmiecik
Michał Wróbel grafika: Zmiana.PNG (70’ Andrzej Targosz)

trener: Orest Lenczyk
Legia Warszawa

Jacek Kazimierski
Adam Topolski
Paweł Janas
Waldemar Tumiński
Stanisław Sobczyński
Stefan Majewski
Lesław Ćmikiewicz
Krzysztof Lasoń grafika: Zmiana.PNG (57' Ryszard Milewski)
Janusz Baran
Krzysztof Adamczyk grafika: Zmiana.PNG (89' Jerzy Banaszak)
Marek Kusto

trener: Andrzej Strejlau

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

„Dziennik Polski” nr 54, 55 relacja.

Afisz zapowiadający mecz
Afisz zapowiadający mecz

Spis treści

Relacje prasowe

Echo Krakowa. 1979, nr 54 (10/11 III) nr 10319

W II KOLEJCE spotkań wiosennej rundy piłkarskiej ekstraklasy w Krakowie odbędzie się niezwykle ciekawe spotkanie.

Ole zespół Wisły opromieniony (i zmęczony) zwycięstwem nad Malmoe FF podejmować będzie warszawską Legię. Obie drużyny dzieli w tabeli spory dystans. Warszawiacy po wygranej nad Śląskiem 2:0 awansowali na trzecią lokatę w tabeli, Wisła zaś na skutek porażki 0.3 w Chorzowie z Ruchem spadła na 12 miejsce.

Tak odległa lokata aktualnego mistrza Polski w żadnym wypadku nie satysfakcjonuje kibiców, działaczy, kierownictwo klubu i rzecz jasna samych piłkarzy. Wygrana nad Legią pozwoliłaby „Białej gwieździe” awansować nieco w tabeli, umożliwiłaby wyjście ze strefy bezpośrednio zagrożonej spadkiem.

Zadanie oczekujące wiślaków jest jednak bardzo trudne. Legia znakomicie zwykle grywa na wyjazdach. Dodatkowym atutem piłkarzy stołecznych jest ostatnio pozyskany z Zawiszy — Majewski. On to właśnie w inauguracyjnym meczu ze Śląskiem zdobył obie bramki: Legii bliżej reklamować chyba nie trzeba - nazwiska Janasa, Sobczyńskiego, Ćmikiewicza, Kusty czy właśnie Majewskiego doskonale są znane, renoma tych graczy jest mocno ugruntowana. W Wiśle jest jednak chyba jeszcze więcej piłkarskich znakomitości, pytanie tylko w tym, czy wyczerpujący pojedynek pucharowy nie osłabił wiślaków zbyt mocno.

Po meczu z Malmoe nie było co prawda w drużynie żadnych kontuzji. Krakowianie wystąpią więc w swym pełnym składzie, oczywiście jedynie bez zawieszonego Iwana i Płaszewskiego, który jeszcze musi pauzować w lidze za żółte kartki (zawodnik ten otrzyma! zakaz gry w kolejnych trzech meczach I-ligowych, a więc z Ruchem, Legią i Szombierkami). W defensywie Płaszewskiego zastąpi Skrobowski, którego Chorzowie wypad! przyzwoicie.

Mecz w Krakowie się pasjonująco. Oby była łaskawsza i płyta boiska mogła trochę przeschnąć. Na razie bowiem boisko wygląda jak bajoro. Służby porządkowe GTS Wisła. czynią wielkie wysiłki aby przygotować je do meczu jak najlepiej. Piłkarze oczywiście trenują na bocznym boisku.

Spotkanie niedzielne, które rozpocznie się o godz. 17.00 poprowadzi arbiter klasy międzynarodowej — Marian Kustoń z Poznania. W I rundzie w meczu Legia — Wisła padł remis 0:0.


Echo Krakowa. 1979, nr 55 (12 III) nr 10320

ANORMALNE WARUNKI GRY

W I-LIGOWYM meczu piłkarskim zespół krakowskiej Wisły zremisował z Legia Warszawa 2:2 (0:0). Bramki zdobyli: dla gospodarzy — Kmiecik w 72 min. oraz Maculewicz w TB min., a dla gości — Lasoń w 54 min. oraz Adamczyk w 78 min. Sędziował M. Kustoń z Poznania. Widzów ok. 20 tys.

WISŁA: Gonet — Motyka, Maculewicz, Budka, Jałocha — Kapka, Lipka, Nawałka — Krupiński, Kmiecik, Wróbel (od 70 min Targosz).

LEGIA: Kazimierski — Topolski, Janas, Subczyński, Tumiński — Lasoń (od 57 min. Milewski), Baran, Ćmikiewicz, Adamczyk (od 89 min. Banaszek) — Majewski, Kusto.

Trudno opisać wczorajszy mecz na boisku Wisły. Był on właściwie antypropagandą futbolu, początkujący gracze Widząc w jakich warunkach przyszło toczyć pojedynek, mogli stracić raz na zawsze ochotą do uprawiania tej dyscypliny sportu. Warunki gry były wręcz anormalne. Po środowym meczu pucharowym, padający deszcz uczynił w ostatnich dniach z płyty boiska bajoro. Mimo wielkich wysiłków porządkowych służb Wisły nie dało się przecież osuszyć boiska.

Po kilku minutach zawodów gracze obu drużyn ślizgali się jak niewprawni łyżwiarze na lodowisku, piłka uderzana była częściej przypadkowo niż celnie i precyzyjnie, stawała także nierzadko w błocie. Trudno doprawdy zrozumieć jak w tak fatalnych warunkach piłkarze potrafili atakować i co ważniejsze zdobywać bramki. Za wysiłek włożony w grę, walkę i ambicję należą się piłkarzom obu drużyn słowa uznania. Nie sposób biorąc pod uwagę warunki gry, obiektywnie ocenić spotkanie i grę poszczególnych graczy, a zwłaszcza jeśli idzie o błędy jakie popełniali.

Wypada więc tylko z reporterskiego obowiązku odnotować bramki jakie., padły: w 54 min.

po rzucie rożnym egzekwowanym przez Kustę piłka trafiła do Lasonia, który głowa posłał ją do bramki mimo rozpaczliwej interwencji Goneta. W 72 min. po pięknej akcji Lipki piłkę na skrzydle otrzymał Targosz, doskonale zacentrował i Kmiecik zdobył wyrównanie. W 4 minuty później za faul na Nawałce podyktowany został rzut wolny, egzekutor Kmiecik posłał piłkę na pole karne Legii, doskoczył do niej Maculewicz i zdobył prowadzenie (bramkarz Kazimierski popełnił błąd sądząc, iż wybiegając daleko zdoła dojść do piłki). Niedługo jednak cieszyli się wiślacy i kibice krakowscy, W dwie minuty potem — (76 min.) Kusto egzekwował wolnego na bramkę Wisły — Gonet jednak niefortunnie interweniował — piłka wypadła mu z rąk, Maculewicz pogubił się, a Adamczyk zdołał dobić piłkę do bramki. Wynik remisowy nie uległ już Zmianie. Nie krzywdzi on jednak żadnej z drużyn, chociaż optyczna przewaga należała w tym meczu do „Białej gwiazdy” i chociaż właśnie wiślacy prowadzili na 14 minut przed końcem spotkania. Chwila dekoncentracji krakowskiej defensywy przyniosła jednak utratę gola... i zwycięstwa.

Trener WISŁY — mgr LENCZYK: Boisko było fatalne, doprawdy trzeba by chyba rozważyć poważnie koncepcję trenera Pawlikańca aby grać od wiosny do jesieni przez całe lato. Jestem pełen podziwu dla zawodników, którzy w tak niesprzyjających warunkach pokazali grę na dobrym poziomie i stworzyli w sumie emocjonujące widowisko. Jestem zadowolony z wyniku remisowego.

Trener LEGII mgr A STREJLAU: Wisła zaskoczyła nas znakomitą kondycją, w U części meczu boisko przestało być jednak boiskiem i strzelenie w tak trudnych warunkach, choćby jednej bramki to Wielki sukces. Podziwiam ambicję wiślaków. Przy niekorzystnym rezultacie 0:1 zdołali poderwać się do boju i nie tylko wyrównać ale nawet objąć prowadzenie. Wynik remisowy nie krzywdzi jednak żadnej z drużyn, a biorąc pod uwagę fakt, iż Legia jest drużyną w przebudowie (odejście Deyny, Nowaka i Smolarka) trzeba, rezultat liznąć za korzystny dla nas.


Gazeta Południowa. 1979, nr 54 (10/11 III) nr 9573

Piłkarze ekstraklasy rozegrają drugą kolejkę spotkań rundy wiosennej. W Krakowie Wisła podejmuje na własnym boisku warszawską Legię i będzie to kolejny, trudny pojedynek mistrza Polski. Legioniści dobrze wystartowali w tym sezonie, pokonując pewnie Śląsk Wrocław. Warszawianie zajmują aktualnie trzecie miejsce w tabeli i mają wysokie aspiracje. Wiślacy są dopiero na 12 pozycji w tabeli, co wcale nie znaczy, że faworytem będą goście. Krakowianie też dobrze przygotowani są do sezonu, co potwierdził mecz pucharowy z Malmoe FF. Obawiać się tylko można, że piłkarze Wisły mogą czuć jeszcze w nogach trudy środowego pojedynku. Można by się więc spodziewać interesującego widowiska, gdyby nie stan boiska przy ul. Reymonta. Po ostatnich opadach utworzyły się duże, kałuże wody, i chociaż wczoraj świeciło słońce, to jednak w niedzielę przyjdzie piłkarzom walczyć znów na bardzo błotnistej murawie



Gazeta Południowa. 1979, nr 55 (12 III) nr 9574

Sprawiedliwy remis

W bardzo ciężkich warunkach terenowych grały wczoraj na Stadionie przy ul, Reymonta drużyny WISŁĘ i LEGII. Po środowym meczu pucharowym i ostatnich opadach deszczu boisko prezentowało się fatalnie, błoto, kałuże wody utrudniały prowadzenie normalnej gry. Mecz wczorajszy przypominał bardziej... kąpiel borowinową niż sportowe spotkanie.

Tym większe uznanie należy się piłkarzom obu drużyn, którzy — mimo tych anormalnych warunków stworzyli bardzo interesujące a momentami wręcz dramatyczne widowisko. Ostatecznie padł remis 2:2 (0:0), co należy uznać za wynik sprawiedliwy, Pierwsze 20 minut należy do Wisły, która przejęła inicjatywę, ale obrona Legii i młody bramkarz Kazimierski spisują się bez zarzutów. W 33 min. Krupiński miał znakomitą sytuację, ale w sytuacji sam na sam z bramkarzem strzelił zbyt słabo i piłka ugrzęzła w błocie.

Dla odmiany w 40 min, legioniści mogli prowadzić 1:0, Baran po szybkiej kontrze — uciekł obrońcom Wisły, ale niemal w ostatniej chwili dogonił go Maculewicz i wyekspediował piłkę na róg.

Po przerwie obserwujemy jeszcze bardziej ciekawy mecz.

Początkowo lepiej prezentuje się Legia, która stara się grać skrzydłami, a więc tam gdzie boisko jest bardziej suche. W 51 min. znowu nie popisał się Baran, który z 7 m. strzelił mało precyzyjnie i Gonet złapał piłkę. W 53 min. rzut rożny dla Legii — niewielki wzrostem Lasoń ubiega obrońców Wisły i głową strzela celnie do siatki.

W 7 min. później mogło być już 2:0 - dla Legii; ale Milewski po rzucie rożnym strzelił z kąta w zewnętrzną stronę słupka.

Spodziewałem się, że piłkarze warszawscy jeszcze bardziej podkręcą tempo, a wiślacy zaczną wykazywać zmęczenie po środowym meczu. Tymczasem stało się na odwrót — gospodarze ruszyli do generalnego szturmu, okazało się, że krakowianie mają jeszcze spory zapas sił.

W 72 min. nowo wprowadzony Targosz zagrał szybką piłkę na pole karne i Kmiecik z bliskiej odległości wyrównał na 1.1 (jest to już 102 bramka pana Kazimierza w lidze). Wisła poszła za ciosem, w 75 min. po wolnym Kmiecika, Maculewicz wykorzystał zły wybieg Kazimierskiego (był to jedyny błąd legionisty w ciągu całego meczu) i głową zdobył prowadzenie. Radość Wisły trwała tylko 2 min. Moment dekoncentracji, Gonet wypuścił łatwą piłkę z rąk i Adamczyk wepchnął ją do siatki.

Do końca obie drużyny walczą bardzo ambitnie, ale wynik nie ulega już zmianie. W sumie — 15 tys. widzów oglądało dobry mecz. Obaj trenerzy po spotkaniu bardzo narzekali na złą płytę boiska. I słusznie. Niemniej mecz wykazał, że oba zespoły są dobrze przygotowane do sezonu pod względem kondycyjnym i szybkościowym.

WISŁA: Gonet — Motyka, Budka, Maculewicz, Jałocha — Lipka. Kapka, Nawałka — Wróbel (od 70 min. Targosz), Kmiecik, Krupiński.

LEGIA: Kazimierski — Topolski, Tumiński, Janas, Sobczyński — Lasoń (od 57 minuty Milewski), Baran, Ćmikiewicz — Kusto, Majewski, Adamczyk (od 89 min. Banaszak). Sędziował Kustoń z Poznania.

ANS

Opinie po meczu

ANDRZEJ STREJLAU, trener Legii: podziwiani Wisłę, która po ciężkim środowym meczu., wytrzymała świetnie kondycyjnie dzisiejszy pojedynek.. Wynik uważam za sprawiedliwy. Jestem usatysfakcjonowany, bo jest to pierwszy punkt zdobyty przez Legię w Krakowie, odkąd trenuję warszawską drużynę.

Mecz mimo trudnego boiska był bardzo ciekawy i dramatyczny. Oba zespoły popełniły ten sam błąd, po zdobyciu prowadzenia nastąpiły momenty dekoncentracji. To pozwoliło Wiśle w ciągu 3 minut strzelić dwie, bramki, a potem dla odmiany nasz zespół wykorzystał nadmierną euforię gospodarzy i wyrównał. Na tak trudnym boisku był to raczej pojedynek charakterów niż. umiejętności taktyczno-technicznych.

OREST LENCZTK, trener Wisły: zastanawiam się jaki sens mają spotkania rozgrywane w tak anormalnych warunkach. Trzeba mieć wielkie uznanie dla piłkarzy obu drużyn, że z wielką ambicją i poświęceniem walczyli do ostatniej minuty.

Nasza drużyna straciła obie bramki po stałych fragmentach gry, kiedy to obrona i bramkarz popełnili proste błędy. Nie martwię się o formę drużyny, martwię się natomiast o to — gdzie trenować będziemy w najbliższym czasie przed ważnymi pojedynkami? Murawa boiska przedstawia opłakany widok.

(S)

Odra nadal liderem

Najważniejszy mecz tej rundy odbył się w. Opolu, gdzie dotychczasowy lider — ODRĄ podejmowała zespół mający wysokie aspiracje — WIDZEW Łódź. Choć gospodarze mieli sporą przewagę mecz zakończył się wynikiem bezbramkowym, nadal Odra jest jednak liderem. Drugi bardzo ciekawy męcz oglądali krakowscy kibice, WISŁA i LEGIA stworzyły ciekawe widowisko, wydoje się, że w tym sezonie legioniści mają bardzo wyrównany i bojowy zespół, który może walczyć o jeden z medali. Słowa uznania dla Wisły — której piłkarze potwierdzili dobre przygotowanie do sezonu.

Nie potwierdził natomiast wysokiej formy sprzed tygodnia RUCH, który przegrał w Katowicach. Niespodzianką jest też porażka SLĄSKA na. własnym boisku z SZOMBIERKAMI.

Opuściła w tabeli ostatnie miejsce warszawska GWARDIA wygrywając 1:0 z Arką.

Za tydzień dalsze mecze, Wisła już w sobotę gra w Bytomiu z Szombierkami. Kolejny trudny mecz krakowian, których potem za. cztery dni czeka jeszcze cięższy występ w Malmoe. (ANS)


Gazeta Południowa. 1979, nr 56 (13 III) nr 9575

Murawa w Bytomiu bardziej nadawała się do gry w piłkę wodną”, „na grzęzawisku stadionu Widzewa o wszystkim decydował przypadek”, „w Gdańsku piłka wyczyniała różne harce, a zawodnicy ślizgali się jak na lodzie”, „boisko w Krakowie przypominało jedną wielką kałużę — zawodnicy biegali po kostki w błocie...” — oto wyjątki z prasowych komentarzy po ligowych meczach dwóch pierwszych kolejek ekstraklasy.

Pojawiło się już nawet nowe określenie „piłka błotna”, bo w istocie gra w podobnych warunkach, niewiele ma wspólnego z futbolem. Zimą była tego roku surowa i długa, śnieg topniał nagle a było go dużo. Fakt ten jednak tylko uwypuklił kłopoty naszych klubów z boiskami, kłopoty, które zawsze pojawiają się na wiosnę coraz częściej padają pytania, czy jest sens rozgrywania spotkań ligowych w warunkach anormalnych, w których przypadek decyduje o bramkach, w stopniu większym niż piłkarskie umiejętności.

Warto też przytoczyć wypowiedź trenera Wisły Oresta Lenczyka: „Wisłą traci w ten sposób wiele tysięcy złotych, bo murawa jest zupełnie zniszczoną.

To są olbrzymie, straty. Drżałem, by któryś z zawodników nie doznał kontuzji. Taka gra jest mało atrakcyjna i przynosi więcej : szkód niż korzyści”.

Opinia szkoleniowca z Krakowa nie jest odosobniona.

Mecz Wisły z Malmoe odbył się. Gdyby jednak owo spotkanie rozgrywane było trzy dni później, mogło być “gorzej. Podczas meczu z Legią nawierzchnia stadionu Wisły była w stanie znacznie gorszym. Sędzią miałby prawo odwołać spotkanie, a wówczas konsekwencje dla Wisły mogły być opłakane. Obowiązek należytego przygotowania placu gry spoczywa na klubie — gospodarzu meczu. Gdy się go zaniedba, grozi nawet walkower, a UEFA jest w tym względzie surowa...

Zreasumujmy: gra w błocie grozi kontuzją, powoduje przypadkowość akcji i bramek, dewastuje boiska, powodując znaczne straty finansowe. W rozgrywkach międzynarodowych naraża na sankcje UEFA i FIFA.

Najłatwiej byłoby przełożyć rozgrywki ligowe na późniejszy termin, a mecze międzynarodowe rozgrywać na podgrzewanej płycie stadionu wrocławskiego.

Terminarz jest jednak zbyt napięty, a kibice Wisły nie darowaliby nigdy, gdyby np. meczu z Malmoe nie mogli zobaczyć pod Wawelem.

Mamy więc do czynienia z poważnym problemem, nad którym głowi się PZPN, który nie od dziś nurtuje kluby. Wszelkie działania doraźne nie przynoszą efektów. Przykład Wrocławia, który zamontował na stadionie urządzenia ogrzewcze ima problem z głowy, wart jest naśladowania. Są też inne, tańsze sposoby chronienia boisk przed śniegiem i deszczem. Każda inwestycja w tej mierze będzie w sumie opłacalna.

Związek piłkarski zobowiązał czołowe kluby do przedstawienia raportów o stanie swych obiektów piłkarskich i planach poprawy aktualnej sytuacji. Na tej podstawie powstanie program renowacji boisk piłkarskich