1982.09.25 Wisła Kraków - Zagłębie Sosnowiec 2:0

Z Historia Wisły

1982.09.25, I Liga, 8. kolejka, Kraków, Stadion Wisły,
Wisła Kraków 2:0 (0:0) Zagłębie Sosnowiec
widzów: 4.000
sędzia: J. Eksztajn z Warszawy
Bramki
Leszek Lipka 53’
Kazimierz Kmiecik 77’
1:0
2:0
Wisła Kraków
4-4-2
Janusz Adamczyk
Marek Motyka
Janusz Nawrocki
Wojciech Gorgoń
Jan Jałocha
Leszek Lipka
Andrzej Targosz
Adam Nawałka
Zdzisław Kapka
Kazimierz Kmiecik
Michał Wróbel grafika: Zmiana.PNG (46’ Szulżycki) grafika: Zmiana.PNG (71’ Plewniak

trener: Roman Durniok
Zagłębie Sosnowiec
4-3-3
Bęben
Majewski
Kordysz
Koterwa
Rudy Grafika:Zk.jpg
Sączek
Łakomiec
Urban Grafika:Zmiana.PNG (68' Zarychta)
Koczuba Grafika:Zmiana.PNG (68' Miśka)
Mazur
Bryła

trener:

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl


Spis treści

Relacje prasowe

Echo Krakowa. 1982, nr 138 (24/26 IX) nr 11214

PO PUCHAROWEJ środzie, piłkarze wracają do ligowych pojedynków. Już jutro, w sobotę, rozegranych zostanie sześć spotkań ósmej kolejki, dwa mecze natomiast odbędą się w niedzielę. W Krakowie Wystąpi sosnowieckie Zagłębie, drużyna zajmująca drugą pozycję w tabeli, ustępująca o jeden punkt liderowi rozgrywek — Śląskowi z Wrocławia.

Sosnowiczanie przegrali do tej pory tylko jedno spotkanie, inauguracyjne z Cracovią w Krakowie, potem już nikt ich nie pokonał, oni natomiast wygrywali mecze nie tylko u siebie, ale i na boiskach rywali: w Mielcu ze Stalą, w Chorzowie z Ruchem. W minioną środę jedenastka z Zagłębia występowała w Tarnobrzegu i po trudnym meczu pokonała miejscową Siarkę dopiero rzutami karnymi. Obserwujący pojedynek kierownik techniczny Wisły — Władysław Giergiel, stwierdził, iż sosnowiczanie grają dobrze technicznie, nie są zespołem siłowym, mają kilku bardzo dobrych zawodników, wśród nich bramkarza Bębna, ale są — jak stwierdził — „do ogrania”.

Czy uda się Wiśle zdobyć punkty? Potrzebne są one „Białej gwieździe” ogromnie, nie tylko dlatego, by mogła uciec z ostatniego. miejsca w tabeli, lecz także dla psychicznego podbudowania zespołu, by piłkarze wreszcie uwierzyli w swe siły, w to, że mogą zwyciężać. Pucharowy mecz z Cracovią grali wiślacy bez kontuzjowanego Wróbla, bez Kmiecika, który wyjechał do Belgii załatwiać swoje sprawy związane z niedawnymi występami w tym kraju, w czasie „derbów” kontuzji doznał Sysło.

Może jednak wreszcie niedobra passa się skończy, może „Biała gwiazda” odzyska blask. Życzymy tego piłkarzom, mając nadzieję, że w sobotnim pojedynku zdołają przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę.

Echo Krakowa. 1982, nr 139 (27 IX) nr 11215

Nareszcie zwycięstwo „Białej gwiazdy”

WISŁA —ZAGŁĘBIE 2:0 (0:0). Bramki strzelili: Lipka w 54 i Kmiecik W 78 min. Sędziował p. J. Eksztajn z Warszawy. Widzów ok. 4000. Żółta kartka W. Rudy.

WISŁA — Adamczyk — Motyka, Nawrocki, Gorgoń, Jałocha — Targosz, Lipka, Kapka, Nawałka — Kmiecik, Wróbel (od 46 min Szulżycki, od 69 min. Plewniak).

Piłkarze Wisły nareszcie przerwali złą passę i uzyskali zwycięstwo nad dotychczasowym wiceliderem tabeli, sosnowieckim Zagłębiem. Poziom meczu był jednak mierny, szczególnie pierwsza połowa w niczym nie przypominała spotkania ekstraklasowego. Gracze obu zespołów prześcigali się w niedokładnych podaniach, niecelnych strzałach, poruszali się po boisku w ślimaczym tempie. Krakowianie rozpoczęli bardzo ostrożnie, stosowali swą ulubioną grę wielu podań wszerz boiska, podań nie przynoszących większego pożytku czy efektu.

Ogromnie rozczarowali sosnowiczanie. Ich akcje były rwane, mdło dokładne, rzadko zagrażali bramce Adamczyka, a raz gdy udało im się wypracować dogodną pozycję strzałową Bryła będąc tuż przed bramką, w której na dodatek nie było Adamczyka, strzelił z 3 może 4 metrów nad poprzeczkę.

Poza tym zdarzeniem właściwie ani razu nie zagrozili poważniej bramce drużyny krakowskiej.

Kadrowicz — Mazur był zupełnie niewidoczny na boisku. Pilnował go bowiem doskonale młody Gorgoń, szereg razy w pojedynkach jeden na jednego odbierał mu piłkę, kilka razy prawie że ośmieszył sosnowiczanina. Gorgoń coraz lepiej wprowadza się do drużyny, robi szybkie postępy, gra coraz pewniej, spokojniej i winien wkrótce wyrosnąć na bardzo dobrego piłkarza. Duet środkowych obrońców krakowskich — Gorgoń — Nawrocki był w sobotnie popołudnie wyróżniającą się parą zawodników.

Fatalnie natomiast grała linia ataku Wisły, w której Kmiecik jeszcze nie wrócił do swej normalnej formy, natomiast Wróbel, nie po raz pierwszy, kompletnie zawodził Wprowadzenie po przerwie, w jego miejsce Szulżyckiego było udanym pociągnięciem trenera R.

Durnioka. Szulżycki wniósł pewne ożywienie w poczynania ofensywne Wisły, walczył o piłkę starał się atakować bramkę Zagłębia. Doznał niestety kontuzji i musiał opuścić plac gry.

W ogóle druga część zawodów była bardziej interesująca, wiślacy zaczęli bowiem nieco szybciej się ruszać. Ożywił się senny w pierwszej części Lipka i w 54 min., po akcji całej drużyny dobiegł do zacentrowanej przez Targosza piłki i z paru metrów ładnym strzałem uzyskał prowadzenie. Bramka dodała animuszu obu zespołom. Sosnowiczanie ruszyli wreszcie do ataku, chcąc odrobić stratę. Rozluźnili szczelne dotąd linie defensywne i umożliwili tym samym piłkarzom krakowskim przeprowadzanie kontrataków. Strzelali Kapka, Targosz, Lipka, Kmiecik. Ten ostatni w 78 min. otrzymał dokładne podanie od Lipki, minął dwóch obrońców i celnie strzelił, nie dając szans obrony bramkarzowi sosnowieckiemu — Bębnowi.

Ten gol przypieczętował wygraną wiślaków. Zespół Zagłębia pogodził się w tym momencie z przegraną, gospodarze byli już pewni sukcesu, gra więc w ostatnich minutach „siadła”. Kibice „Białej gwiazdy” wychodzili jednak ze stadionu zadowoleni, ich pupile nareszcie odnieśli zwycięstwo. Miejmy nadzieję, że niedługo będziemy musieli czekać na następne. (lang)


Gazeta Krakowska. 1982, nr 163 (24/25/26 IX) nr 10499

Po pucharowych emocjach czeka nas VIII kolejka spotkań ligowych. Piłkarze Wisły Kraków podejmują na własnym boisku Zagłębie Sosnowiec, Sosnowiczanie co prawda są wiceliderem, a krakowianie ostatnim zespołem w tabeli, ale mimo to liczymy na sukces wiślaków. Zagłębie, chociaż zajmuje wysoką pozycję w lidze, nie prezentuje rewelacyjnej formy. Mamy nadzieję, że piłkarze Wisły zostali podbudowani psychicznie ostatnim zwycięstwem nad Cracovią w Pucharze Polski i nie zmarnują szansy, by wzbogacić swój skromny dorobek punktowy. Ten mecz trzeba po prostu wygrać!


Gazeta Krakowska. 1982, nr 164 (27 IX) nr 10500

Nareszcie zwycięstwo

Ostatnia drużyna piłkarskiej ekstraklasy. Wiała Kraków podejmowała na własnym boisku wicelidera Zagłębie Sosnowiec.

Wydawać by się mogło, że obydwa zespoły powinna dzielić różnica co najmniej klasy na korzyść gości, tymczasem i gry i przebiegu spotkania można było wysnuć zupełnie inne wnioski.

Zespołem wyraźnie lepszym byli bowiem wiślacy, a wicelider zaprezentował tak kiepską formę, że trudno było uwierzyć, iż w lidze zajmuje tak wysoką pozycją.

Gospodarza zaczęli mecz w niezłym stylu, uzyskali od pierwszych minut wyraźną przewagę w polu, przeprowadzili kilka groźnych ataków, kilka razy też strzelali, jednak mało precyzyjnie, ale po kwadransie dostosowali się do poziomu gry sosnowiczan. Mnożyły, się więc niecelne podania, a na boisku panował chaos. Goście ograniczali się właściwie tylko do obrony własnej bramki i z powstrzymywaniem niemrawych ataków wiślaków nie mieli większych trudności. Pierwsza połowa spotkania była więc bardzo słaba I nudna, a ciekawszym momentem była sytuacja w 23 min., kiedy to po Jednym z nielicznych kontrataków sosnowiczan Bryła a trzech metrów przestrzelił.

Po przerwie gospodarze zaprezentowali się znacznie lepiej.

Zaczęli grać przede wszystkim szybciej, dokładniej i długimi okresami przebywali na połowie gości. Efektem tej przewagi były dwie bramki. Warto dodać, że były to pierwsze w tym sezonie goło krakowian zdobyta na własnym boisku, a, przypomnijmy, ligowcy rozgrywali już ósmą kolejkę spotkań. Ale lepiej później nil wcale.

Pierwszego gola dla Wlały zdobył w 52 min. Lipka. Otrzymał dokładne podanie z lewej strony boiska, skorzystał z okazji, że Rudy pozostawił go zupełnie bez opieki i z najbliższej odległości nie dat szans bramkarzowi Zagłębia.

Sosnowiczanie widząc, że remis wymyka im się z rąk, zaczęli grać bardziej ofensywnie i w 56 minucie stworzyli dobrą sytuację strzelecką, Adamczyk nie dał się jednak zaskoczyć Mazurowi i wybił piłkę na róg.

Trener gości dokonał w 67 min. dwóch zmian w swym zespole, ale niewiele to pomogło. Bramkarz Wisły, poza wspomnianym strzałem Mazura, nie miał prawie nic do roboty w drugiej części spotkania. Inna sprawa, że dobrze spisywała się para stoperów Nawrocki i Gorgoń, rozbijając ataki gości.

Zwycięstwo Wisły przypieczętował w 75 min. Kmiecik, otrzymał dokładne podanie od Lipki, minął obrońcę gości i posłał piłkę do siatki obok wybiegającego bramkarza Bębna. Co prawda Kmiecik jest daleki jeszcze od swej dawnej formy, brak mu przede wszystkim szybkości, ale w tym przypadku dał próbkę swych możliwości.

Wisła pokonała więc Zagłębie 2:0 (0:0) I było to zwycięstwo w pełni zasłużone. Cieszą przede wszystkim punkty, bo są one w obecnej sytuacji wiślakom bardzo potrzebne. Nadal wiele do tyczenia pozostawia gra krakowian. Co prawda po przerwie gospodarze przeprowadzili kilka udanych akcji, jednak jest to jeszcze za mało, by wyciągnąć optymistyczne wnioski. Tym bardziej, że sosnowiczanie zagrali w sobotę bardzo słabo, ułatwiając zadanie wiślakom.

WISŁA: Adamczyk, Motyka, Gorgoń, Nawrocki, Jałocha, Lipka, Nawałka, Targosz, Kapka, Kmiecik, Wróbel (od 46 min. Szulżycki, od 69 min. Plewniak).

ZAGŁĘBIE: Bęben, Majewski, Kordysa, Koterwa, Rudy, Sączek, Łakomieć, Urban (od 67 min. Zarychta), Bryła, Mazur, Koczuba (od 67 min. Miska).

Sędziował J. Eksztajn z Warszawy. Widzów 8 tys. Żółta kartka Rudy (Zagłębie). T.G,