2011.03.27 Wisła Can-Pack Kraków - Lotos Gdynia 63:57

Z Historia Wisły

2011.03.27, Ekstraklasa, Kraków, hala Wisły,
Wisła Can-Pack Kraków 63:57 Lotos Gdynia
I: 20:17
II: 11:20
III: 17:13
IV: 15:7
Sędziowie: Komisarz: Widzów:
Wisła Can-Pack Kraków:
Ewelina Kobryn 15 (8 zb.), Erin Phillips 11, Nicole Powell 10 (8 zb.), Magdalena Leciejewska 8, Jelena Leuczanka 8, Gunta Baszko 5, Paulina Pawlak 3 (5 as.), Katarzyna Krężel 2, Andja Jelavić 1
Trener:
José Ignacio Hernández

Lotos Gdynia:
Paulina Krawczyk 18, Milka Bjelica 11 (18 zb., 3 prz.),
Elina Babkina 9 (3 prz.), Naketia Swanier 8, Monica Wright 7, Olivia Tomiałowicz 4, Magdalena Ziętara 0, Małgorzata Misiuk 0






Szczęśliwe 2:0. Teraz Gdynia!

Tylko jednego zwycięstwa brakuje Wiśle, by awansować do finału mistrzostw Polski. Drugie spotkanie, wygrane 63:57, dowiodło jednak, że rywalizacja wcale nie jest jeszcze przesądzona. Niedzielne zwycięstwo można wręcz uznać za szczęśliwe.

Osłabiona brakiem trzech zawodniczek drużyna Lotosu zaprezentowała dziś nie tylko waleczność i dobrą grę w obronie ale także składne akcje ofensywne. Brakło jednego - skuteczności. W połowie trzeciej kwarty obie drużyny miały duże kłopoty ze zdobywaniem punktów, ale to Lotos powinien narzekać, gdyż gdynianki tworzyły sobie bardziej klarowne pozycje do rzutów, szczególnie 3-punktowych. Także w ostatniej odsłonie, pomijając samą końcówkę, akcje drużyny gości były bardziej składne i przemyślane niż te wiślaczek.

Lotos oddał 40 rzutów za dwa punkty, trafiając zaledwie 14 prób, z kolei Wisła Can-Pack wykorzystała 19 z 37 rzutów. Za trzy nieco lepiej prezentował się Lotos: 6 na 24 przy tylko 2 na 18 Wisły. Większa ilość okazji rzutowych Lotosu wynikała przede wszystkim z uważniejszej gry w obronie i złego rozgrywania ataku przez Wisłę - gospodynie 13 razy traciły piłkę odzyskując ją tylko 7-krotnie, natomiast Lotos zanotował 11 przechwytów przy 8 stratach. Wisła nieznacznie wygrała walkę na tablicach - 43:35, ale sama Milka Bjelica z Lotosu zebrała aż 18 piłek!

Na dyspozycję rywalek Wisły wpływ miała też kontuzja Naketii Swanier, która mimo problemów z kolanem wróciła na parkiet na ostatnie minuty by chwilę później niefortunnie upaść. Amerykanka z pokaleczoną twarzą opuściła parkiet żegnana brawami wiślackiej widowni.

Mimo dużych problemów Wisły w niedzielę optymistką przed rewanżem jest Ewelina Kobryn, choć słysząc jej wypowiedź miało się wrażenie, że szansy doszukuje się przede wszystkim w słabości rywalek niż sile Wisły. - Mam nadzieję, że trzeci mecz będzie łatwiejszy niż te dwa spotkania w Krakowie. Rywalki mają dwa "mecze w plecy" i to one stoją "na ostrzu noża". Mamy trzy szanse, mamy nadzieję, że wykorzystamy tę najbliższą - mówiła po meczu "Ewka".

Wisła zaczęła mecz lepiej niż dzień wcześniej, ale dużo gorzej rozegrała drugą kwartę i pierwszą połowę przegrała 31:37! - Stracone 37 punktów w pierwszej połowie to zdecydowanie za dużo. Wczorajszy zwycięski mecz chyba je uśpił - mówił w przerwie meczu o swoich zawodniczkach prezes TS Wisła Ludwik Miętta-Mikołajewicz.

W drugiej kwarcie doszło do bardzo niepokojącej sytuacji. Podczas gdy seryjnie trafiały Swanier, Tomiałowicz, Bjelica a następnie Babkina w Wiśle nie miał kto wziąć odpowiedzialności za wynik. Wyglądało, jakby zawodniczki bały się oddać rzut, w końcu z nieprzygotowanych pozycji z bardzo złym skutkiem próbowała Paulina Pawlak, ewentualnie Erin Phillips. Pod koniec drugiej kwarty Australijka przerzuciła kosz przy próbie 3-punktowej, lecz na szczęście Leuczanka dobiła ten rzut przerywając serię 8:0 Lotosu.

Dwie pierwsze akcje Wisły zwiastowały szybkie odrobienie strat: Baszko trafiła z faulem (2 plus 1) a Leciejewska wykończyła szybką kontrę wyprowadzoną przez Jelavić i było 36:37. Jednak wiślaczki nie poszły za ciosem a Lotos zdobył osiem punktów z rzędu, w tym dwa rzuty 3-punktowe (36:45). Wisłę poderwała Gunta Baszko, po chwili za trzy trafiła Phillips a okres nieporadności z obu stron przerwała wreszcie Ewelina Kobryn i zrobiło się 43:45. W 30 minucie Wisła odzyskała na moment prowadzenie: najpierw akcję 2 plus 1 wykonała Erin Phillips a po chwili Leuczanka trafiła spod kosza. Na ostatnią kwartę Lotos wychodził prowadząc dwoma punktami dzięki "trójce" Krawczyk.

Decydujące dla losów meczu okazały się cztery skuteczne akcje Wisły, która od stanu 50:54 wyprowadziła na 58:54. Trafiła Powell, później składną akcję przeprowadziła Pawlak z Kobryn, po chwili "Ewka" dodała rzuty osobiste, a serię zakończyła ta, która ją rozpoczęła - Powell. Wówczas nastąpiło zdarzenie z Naketią Swanier i Lotos nie był już w stanie wyrównać stanu meczu, choć po indywidualnej akcji Wright zrobiło się 58:57. Amerykanka, która wczoraj rzuciła 23 punkty chyba za bardzo uwierzyła we własne możliwości, gdyż wciąż próbowała gry indywidualnej a nie zespołowego rozgrywania, które wcześniej przynosiło Lotosowi powodzenie. Przy stanie 61:57 i akcji Lotosu Wisła przechwyciła piłkę, a faulowana Leciejewska ustaliła wynik meczu.

Do Gdyni wiślaczki jadą więc wzmocnione dwoma zwycięstwami, ale nie przekonujące swoją dyspozycją. Mamy nadzieję, że w najbliższy piątek Lotos nie sprawi Wiśle prima-aprilisowego dowcipu i uda się przechylić awansować do finału w trzech meczach.

Wisła Can-Pack Kraków - Lotos Gdynia 63:57 (20:17, 11:20, 17:13, 15:7)

Wisła Can-Pack: Ewelina Kobryn 15 (8 zb.), Erin Phillips 11, Nicole Powell 10 (8 zb.), Magdalena Leciejewska 8, Jelena Leuczanka 8, Gunta Baszko 5, Paulina Pawlak 3 (5 as.), Katarzyna Krężel 2, Andja Jelavić 1

Lotos: Paulina Krawczyk 18, Milka Bjelica 11 (18 zb., 3 prz.), Elina Babkina 9 (3 prz.), Naketia Swanier 8, Monica Wright 7, Olivia Tomiałowicz 4, Magdalena Ziętara 0, Małgorzata Misiuk 0

Stan rywalizacji: 2:0 dla Wisły Trzeci mecz rozegrany zostanie w piątek, 1 kwietnia o godz. 20:15


Źródło: wislakrakow.com