2012.03.09 Wisła Kraków - Lech Poznań 0:0

Z Historia Wisły

2012.03.09, Ekstraklasa, 21. kolejka, Kraków, Stadion miejski im. Henryka Reymana, 20:30, piątek, 0°C
Wisła Kraków 0:0 Lech Poznań
widzów: 21.046
sędzia: Robert Małek z Zabrza
Bramki
Wisła Kraków
4-3-2-1
Sergei Pareiko
Marko Jovanović
Kew Jaliens
Osman Chavez
Junior Diaz
Cezary Wilk
Gervasio Nunez Grafika:Zmiana.PNG (79' Tomas Jirsak)
Dragan Paljić Grafika:Zmiana.PNG (60' Łukasz Garguła)
Ivica Iliev
Andraż Kirm Grafika:Zmiana.PNG (59' Maor Melikson)
David Biton

trener: Michał Probierz
Lech Poznań
4-2-3-1
Krzysztof Kotorowski
Marcin Kikut
Hubert Wołąkiewicz Grafika:kontuzja.png Grafika:Zmiana.PNG (46' Manuel Arboleda Grafika:Zk.jpg)
Marcin Kamiński
Luis Henriquez
Rafał Murawski
Dimirije Injac
Mateusz Możdżeń Grafika:Zk.jpg Grafika:Zk.jpg Grafika:Cz.jpg 64'
Semir Stilić Grafika:Zmiana.PNG (70' Ivan Djurdjević)
Vojo Ubiparip Grafika:Zmiana.PNG (61' Sergei Krivets)
Artiom Rudnev Grafika:Zk.jpg

trener: Mariusz Rumak

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Spis treści

Przed pierwszym gwizdkiem

W ramach projektu "Powrót Legend" tym razem uhonorowano Władysława Kawulę.[Foto: Tomasz Burda/wislakrakow.com]
W ramach projektu "Powrót Legend" tym razem uhonorowano Władysława Kawulę.
[Foto: Tomasz Burda/wislakrakow.com]
W ramach projektu "Powrót Legend" tym razem uhonorowano Władysława Kawulę.[Foto: Łukasz Libuszewski/wislakrakow.com]
W ramach projektu "Powrót Legend" tym razem uhonorowano Władysława Kawulę.
[Foto: Łukasz Libuszewski/wislakrakow.com]

Michał Probierz przed meczem z Lechem

- Na pewno mamy bardzo dużo problemów i generalnie jest to trudna sytuacja dla nas, bo nie dość, że jestem tutaj krótko, to problemy się nawarstwiają. Mamy je z Meliksonem i Genkowem, który jest chory i to nam utrudnia sprawę. Mamy jeszcze 2-3 zawodników, którzy mają urazy, ale mam nadzieję, że będą mogli zagrać. To moja w tym głowa, żeby to poukładać - powiedział na konferencji prasowej, przed meczem z Lechem Poznań, trener Michał Probierz.

Całą konferencję nowy opiekun Wisły zaczął jednak od życzeń, które złożył wszystkim paniom z okazji Dnia Kobiet.

Potem jednak omawiał już tylko sprawy związane z samym - jakże ważnym - spotkaniem. A najważniejszym był oczywiście temat roszad kadrowych.

- Już od wczoraj wiemy, że Cwetan może nie zagrać i jakiś plan już sobie obmyśliłem. W sumie wiem, ale... nie powiem - stwierdził opiekun Wisły, pytany o taktykę na piątek.

- Nie ma co ukrywać - dla nas jest to mecz o "być albo nie być". Dla nas wszystkich - piłkarzy, trenerów, kibiców - to jest mecz kluczowy w całych rozgrywkach. Potrzebujemy zwyciężyć w swoim drugim spotkaniu z rzędu, żeby nabrać pewności siebie i dołączyć do czołówki. Mamy urazy, problemy, a dla nas najważniejsze jest, aby przyszło jak najwięcej kibiców, żeby nas wsparli, żeby nam pomogli. W Krakowie kibice bardzo często zmieniali oblicze spotkań. Jak ktoś ma brata, siostrę, wujka, kuzyna, to niech go weźmie na mecz żeby zapełnić stadion. W tym spotkaniu rola kibiców jest kluczowa, żeby nam pomogli i nas wsparli - apelował Probierz.

Piątkowy mecz jest też ważny dla samego Lecha, który debiutować będzie z nowym trenerem, Mariuszem Rumakiem. Warto wspomnieć, że niedawno obydwaj pracowali w Jagiellonii, przy czym obecny opiekun "Kolejorza" z zespołem Młodej Ekstraklasy.

- Trener Rumak musi zdawać sobie sprawę jaka presja ciąży w Poznaniu. I że sam mecz nie jest z kategorii takich sobie, a z najcięższej. Na pewno zapamięta debiut do końca życia. Lech postawi wszystko to co ma możliwe. Zagra więc Rafał Murawski, a także mający drobny uraz Grzegorz Wojtkowiak. Oni też zdają sobie sprawę, że przegrywając odpadają z jakiejkolwiek rywalizacji. A trener? Debiutuje w Krakowie, gdzie będzie piekło na trybunach i nikt mu tutaj roli nie ułatwi - mówił.

Warto przy tym dodać, że w najbliższych dniach Wisłę czeka nie tylko spotkanie ligowe, ale i pucharowy dwumecz z poznaniakami.

- W lidze trzeba wygrać, w pucharze tam można zremisować 1-1, a u siebie 0-0 i się awansuje. Pierwszy jest jednak ten mecz i kolejnymi nie zawracam sobie teraz głowy. Zazwyczaj tak jest, że każdy zespół, który gra w pucharach za chwilę gra z tym samym przeciwnikiem w lidze. Niedawno grałem tak z Lechią Gdańsk i to się zdarza nagminnie - powiedział o tej sytuacji Probierz.

- W każdym meczu należy przywiązywać dużą rolę do defensywy, bo jeśli nie straci się bramki, to się nie przegra. Siłą ofensywną Lech ma bardzo dużą, dlatego musimy znaleźć na to antidotum, wykorzystując jego słabości - zakończył opiekun mistrzów Polski.

Źródło: wislaportal.pl

Relacje z meczu

WISLAKRAKOW.COM: Wisła - Lech 0:0

Kolejna strata punktów. Wiślacy nie wykorzystali atutu własnego boiska oraz gry rywala w drugiej połowie w osłabieniu, remisując bezbramkowo z Lechem Poznań.

To pierwszy remis Wisły w tym sezonie na własnym boisku.

Przy Reymonta 22 spotkały się zespoły, które rozczarowują najbardziej, spośród grona faworytów do zdobycia mistrzostwa Polski. Zarówno Wisła, jak i Lech, zmienili przed tygodniem szkoleniowców. Wisła miała już okazję zagrać pod kierunkiem Michała Probierza, natomiast Lech otrzymał od losu wyjątkowo dużo wypoczynku. Z powodu żałoby narodowej poniedziałkowy mecz "Kolejorza" z Górnikiem Zabrze został odwołany.

Obie drużyny wyprowadziła na boisko Kobieca Eskorta - 22 dziewczyny wybrane podczas castingu zorganizowanego z okazji Dnia Kobiet. Najwyraźniej urok wiślaczek mocniej zadziałał na zawodników "Białej Gwiazdy", którzy rozpoczęli mecz tak rozkojarzeni, że już w 18 sekundzie mogli stracić gola. Z kilku metrów główkował Mateusz Możdżeń i tylko refleksowi Pareiki oraz temu, że piłka leciała w jego pobliżu zawdzięczamy, że już od pierwszej minuty nie musieliśmy odrabiać skład.

Rozkojarzenie wiślaków trwało całą pierwszą połowę. Nie potrafili oni zdominować Lecha i praktycznie nie stworzyli sytuacji bramkowej. Za taką ciężko uznać ni to strzał, ni dośrodkowanie (piłka przeszła nad bramką) Ilieva w 4 minucie, czy zablokowaną próbę uderzenia przez Serba w 18 minucie. Z dystansu próbował też uderzać Wilk - dwukrotnie niecelnie oraz Nunez - w bramkę, ale też wprost w Kotorowskiego.

Pod bramką Pareiki było groźniej. W 15 minucie Injac główkował metr obok bramki po centrze Stilicia z rzutu wolnego. 20 minut później w akcji Lecha było mnóstwo przypadku: pierwszy strzał zablokował jeden z wiślaków, drugi - Ubiparipa wylądował na... Rudniewie, ale wtedy nastąpił kolejny kiks, który spowodował, że Rudniew dostał szansę oddania kolejnego uderzenia. Kąt był dość ostry, ale dało się z tego zdobyć gola - na szczęście napastnik Lecha trafił w boczną siatkę.

Z okazji Dnia Kobiet to piękne kibicki Wisły wyprowadziły piłkarzy na boisko. [Foto: Łukasz Libuszewski/wislakrakow.com]
Z okazji Dnia Kobiet to piękne kibicki Wisły wyprowadziły piłkarzy na boisko.
[Foto: Łukasz Libuszewski/wislakrakow.com]
Z okazji Dnia Kobiet to piękne kibicki Wisły wyprowadziły piłkarzy na boisko. [Foto: Łukasz Libuszewski/wislakrakow.com]
Z okazji Dnia Kobiet to piękne kibicki Wisły wyprowadziły piłkarzy na boisko.
[Foto: Łukasz Libuszewski/wislakrakow.com]

Wreszcie w 45 minucie Lech przeprowadził świetną akcję: Stilić podawał z lewej strony, głową zgrał do środka Rudniew a niepilnowany Możdżeń oddał strzał. Na szczęście kopnął piłkę bardziej piszczelem czy stawem skokowym niż stopą, co bardzo ułatwiło interwencję Pareice.

Tuż po przerwie niecelny, ale bliski bramce, strzał oddał Nunez, co miało być zapowiedzią lepszej gry Wisły. W 60 minucie trener Probierz dokonał dwóch zmian: wpuścił niskich, ale lubiących i zazwyczaj umiejących grać piłką Meliksona i Gargułę. Po chwili Garguła został celowo powstrzymywany ręką przez Możdżenia, który otrzymał żółtą kartkę, a że było to drugie takie upomnienie - Wisła otrzymała szansę gry w przewadze przez blisko pół godziny.

W 65 minucie Melikson główkował nad bramką. Po chwili prostopadle wrzucał Garguła, był tam blisko Biton, ale ostatecznie nie trącił piłki głową. Ta skozłowała mocno przed Kotorowskim, który popisał się efektowną i skuteczną paradą. W 78 minucie jeszcze efektowniej wyglądała interwencja bramkarza Lecha po strzale zza pola karnego Diaza. Minęła minuta, a Melikson rzucił górną piłkę za obronę Lecha, idealnie wybiegł do niej Dudu Biton, ale by strzelić gola powinien dobrze zagarnąć piłkę w dość wysokim punkcie. Brakło trochę dokładności, a szkoda, bo była to bardzo ładna akcja. I w sumie chyba najlepsza pozycja do oddania strzału dla Wisły w całym meczu.

Lepszą miałby Biton w 75 minucie, gdyby Iliev po swojej solowej akcji, mając dużo miejsca pod linią końcową, zdecydował się na precyzyjniejsze wycofanie. Tymczasem Serb zagrał na pamięć w pole bramkowe, gdzie partnerów brakowało.

Jeśli chodzi o zapędy ofensywne Lecha, to najgroźniej było w 73 minucie, gdy po kiksie dobrze do tej pory prezentującego się Jaliensa z piłką przed bramką znalazł się Marcin Kikut. Także i on oddał nieczysty strzał.

Ostatecznie remis należy uznać za wynik sprawiedliwy, choć biorąc pod uwagę końcówkę meczu, to Wisła powinna pokusić się o zwycięstwo. Obie drużyny miały jednak tyle okazji, że nie wypada, by ich mecz zakończył się remisem bezbramkowym. 1:1, 2:2 - taki rezultat lepiej podsumowałby to co działo się w piątkowy wieczór przy Reymonta 22.

Źródło: wislakrakow.com

WISLAPORTAL.PL:Hit na remis. Wisła - Lech 0-0

W spotkaniu 21. kolejki T-Mobile Ekstraklasy Wisła Kraków zremisowała 0-0 z Lechem Poznań. Spotkanie było emocjonujące, ale bohaterami w obydwu zespołach okazali się bramkarze, na których nikt nie znalazł sposobu. Remis jest zaś porażką dla jednych i drugich, bo oddala zarówno Wisłę, jak i Lecha od walki o czołowe lokaty w lidze.

Hit ligowy zaczął się od mocnego uderzenia... poznaniaków. Ci prowadzić mogli bowiem już w... siedemnastej sekundzie, ale Sergei Pareiko świetnie wyłapał główkę Mateusza Możdżenia.

Wiślacy odpowiedzieli próbą Ivicy Ilieva, który został dziś przesunięty do ataku, ale strzał Serba przeleciał nieznacznie nad bramką Krzysztofa Kotorowskiego.

Kolejne minuty to walka w środku pola, z której nie wynikały jednak sytuacje bramkowe. W końcu na próbę z dystansu zdecydował się Gervasio Núñez (24. min.), ale Kotorowski - choć na raty - piłkę złapał. Nie dał się też zaskoczyć w minucie 33. Dudu Bitonowi.

Niestety w ostatnim kwadransie I połowy Wisła nie znalazła już pomysłu na sforsowanie obrony Lecha, ale też podopieczni Michała Probierza zdecydowanie zbyt mało wychodzili na pozycję, a słabszy fragment naszej gry stworzyły dwie okazje gościom. W 35. minucie Artjoms Rudņevs, po przypadkowo odbitej piłce, uderzył mocno, ale jednak obok naszej bramki, a 10 minut później po zgraniu Łotysza źle do strzału złożył się Możdżeń i Pareiko zdołał obronić jego próbę. Do przerwy było więc 0-0. Gra wiślaków nadawała się jednak zdecydowanie do poprawy...

I nasz zespół po wznowieniu ruszył do ataków, ale na początku II połowy skończyło się to tylko groźnym strzałem Núñeza. Niestety dla nas nieznacznie niecelnym. Na kolejną składną akcję czekaliśmy do 60. minuty, kiedy to świetnie w pole karne Lecha wszedł Dragan Paljić, ale jego zgranie skutecznie wybił obrońca. I była to ostatnia akcja Serba, bo zaraz jego oraz Andraža Kirma zmienił Maor Melikson i Łukasz Garguła. Posłał więc trener Probierz, na ostatnie pół godziny, wszystko co miał najlepszego na ławce.

A zaraz potem z boiska wyleciał Mateusz Możdżeń, oglądając dwie żółte kartki, po taktycznym faulu na Gargule. Od 64. minuty mieliśmy więc przewagę jednego zawodnika. I szybko mogliśmy to wykorzystać, ale Kotorowski świetnie sparował na rzut rożny uderzenie właśnie "Guły".

Poznaniacy też szybko dokonali roszad, za Semira Štilicia wszedł Ivan Đurđević, wcześniej zaś pojawił się Siergiej Kriwiec. I to jego musiał powstrzymywać Marko Jovanović, po kontrze gości. Zaraz też mieliśmy szczęście, bo niecelnie - z dobrej pozycji - uderzył Marcin Kikut. Lech mógł po tej akcji prowadzić.

Tak jak Wisła po kolejnych dwóch, gdy wrzutkę Ilieva o mało sam nie wpakował do bramki Luis Henríquez oraz po błędzie Kotorowskiego, ale tego nie spodziewał się Biton i bramkarz zdołał go naprawić.

Wiślacy zamknęli Lecha na jego połowie, ale "Kotor" nie pomylił się w 78. minucie broniąc uderzenie z dystansu Júniora Díaza. A już minutę później dobrze do piłki wyszedł Biton, ale źle w nią trafił i kolejna okazja przepadła.

Wisła miała przewagę, ale wciąż brakowało tego ostatniego "depnięcia". A kolejne minuty niestety upływały, skutecznie zresztą kradzione przez gości. W końcówce w ataku Wisły pojawił się nawet... Osman Chávez, ale bramki niestety nie padły.

Hit na remis, który jest niestety naszą kolejną porażką - bo zanim kolejka się na dobre rozpoczęła tracimy do czołówki 7 punktów, tyle że gdy się skończy może ich być znów 10...

Źródło: wislaportal.pl

GAZETA KRAKOWSKA:Wisła Kraków - Lech Poznań

Mecz rozpoczął się minutą ciszy dla uczczenia pamięci Włodzimierza Smolarka. [Foto: Nikoletta Kula/wislakrakow.com]
Mecz rozpoczął się minutą ciszy dla uczczenia pamięci Włodzimierza Smolarka.
[Foto: Nikoletta Kula/wislakrakow.com]

Michał Probierz nie wygrał swojego pierwszego meczu w roli trenera Wisły na stadionie przy ul. Reymonta. Po niezłym, emocjonującym spotkaniu "Biała Gwiazda" podzieliła się punktami z Lechem Poznań. Bardziej z tego remisu mogą być zadowoleni goście, którzy kończyli mecz w dziesiątkę i w ostatnich minutach sprawiali wrażenie usatysfakcjonowanych wynikiem. Problem w tym, że ten remis zarówno Wiśle jak i Lechowi mocno ogranicza i tak już małe szanse na mistrzostwo Polski.

Emocje, niestety niezdrowe, mieliśmy już przed pierwszym gwizdkiem, kiedy to kibice obu drużyn wyraźnie mieli sobie coś do wyjaśnienia. Doszło do przepychanek przy siatce oddzielającej sektory gospodarzy i gości. Służby porządkowe w miarę szybko uporały się z problemem, ale napięta sytuacja w tym miejscu stadionu trwała praktycznie przez całe spotkanie. Zgrzytem było też zachowanie fanów Lecha, którzy nie uszanowali minuty ciszy, poświęconej pamięci zmarłego w środę Włodzimierza Smolarka. Na szczęście już normalnie zachowali się w 54 minucie, kiedy to jeszcze raz kibice oddali hołd wielkiemu piłkarzowi.

Na boisku tymczasem od pierwszych sekund rozpoczęły się już te emocje, na które zdecydowana większość kibiców czekała.

Zaczął Lech i to z przytupem. Już bowiem w 20 sekundzie gry "Kolejorz" miał pierwszą stuprocentową sytuację. Tylko sprawności Sergieja Pareiki zawdzięczała Wisła, że nie przegrywała już w 1 minucie. Bramkarz "Białej Gwiazdy" w kapitalnym stylu obronił bowiem strzał Mateusza Możdżenia.

Lech dominował jeszcze przez kilka minut, a później gra nieco się wyrównała. Wisła, w ataku której zagrał Ivica Iliev, a do pomocy przesunięty został z obrony Dragan Paljić, teren zdobywała prostymi środkami. Krakowianom nie można było zarzucić braku woli walki, bo starali się z całych sił. Mniej jednak było w ich poczynaniach składnych, sensownych akcji. Lech bronił się bardzo dobrze, nie rezygnował też z ataków.

Przed przerwą Wisła nie stworzyła sobie ani jednej stuprocentowej sytuacji. Trudno za takie uznać akcje Ivicy Ilieva, po którego szarżach było jeszcze najgroźniej pod bramką Krzysztofa Kotorowskiego.

To wszystko było jednak stanowczo za mało, żeby myśleć o uzyskaniu prowadzenia w starciu z tak wymagającym rywalem, jak Lech. Zaskoczyć nie mogły też specjalnie dość niemrawe strzały z dystansu. Tylko przy jednym takim uderzeniu - Gervasio Nuneza w 24 minucie - Krzysztof Kotorowski miał niewielkie problemy ze złapaniem piłki.

Poznaniacy tymczasem, tak jak zaczęli pierwszą połowę, tak ją skończyli, czyli stuprocentową okazją. Tym razem Semir Stilić dośrodkował na głowę Artioma Rudniewa, a ten odegrał na środek pola karnego do Możdżenia. Piłkarz Lecha znów - tak samo jak na początku gry - musiał uznać wyższość Sergieja Pareiki, który pewnie obronił jego strzał.

Lepiej zaczęli wiślacy drugą połowę. Agresywniej i z większym impetem. Przez dobre kilka minut Lech był w defensywie, ale… znów nic z tego nie wyniknęło. Zabrakło konkretów, czyli choćby dobrych okazji do zdobycia bramki.

Czerwona kartka dla Mateusza Możdżenia. [Foto: Grzegorz Migdał/wislakrakow.com]
Czerwona kartka dla Mateusza Możdżenia.
[Foto: Grzegorz Migdał/wislakrakow.com]

Widząc jak układa się ten mecz, trener Michał Probierz postanowił nie czekać dłużej. W 60 minucie dokonał dwóch zmian, wprowadzając na boisko ofensywnych Łukasza Gargułę i Maora Meliksona.

Chwilę później Wisła zyskała jeszcze jeden atut, grę w przewadze. Drugą żółtą, w konsekwencji czerwoną kartkę dostał bowiem Możdżeń.

Impet mistrzów Polski jeszcze urósł. Kotorowski wreszcie został zmuszony do poważnych interwencji. Ciągle jednak bez efektów, a Lech mimo osłabienia, ani myślał rezygnować z ataków. Świetną okazję goście mieli po rzucie rożnym. Kikut fatalnie jednak przestrzelił.

To jednak głównie krakowianie atakowali w końcówce. Świetną okazję, po bardzo dobrym podaniu Maora Meliksona, zmarnował dziesięć minut przed końcem Dawid Biton. Gdyby Izraelczyk trafił Wisła pewnie wygrałaby, a tak została tylko z punktem.

Źródło: gazetakrakowska.pl
Autor: Bartosz Karcz

Pomeczowe wypowiedzi trenerów

Michał Probierz, trener Wisły

- Mecz miał zbyt wiele faz. Nie potrafiliśmy narzucić swojego stylu. Już w 28 sekundzie mogliśmy przegrywać, fantastyczna interwencja Pareiki. Pocieszające jest, że drugi mecz gramy do zera, nie tracimy goli, jednak brakuje akcentów z przodu - uważa Michał Probierz po remisie z Lechem.

- Za mało uderzamy na bramkę - mówił trener Wisly. - Próbowaliśmy różnych wariantów, żeby przełamać to spotkanie i mogliśmy to zrobić. Te pół godziny po czerwonej kartce mogliśmy lepiej wykorzystać, powinniśmy stworzyć wiecej okazji, lepiej dogrywać piłkę.

- Zdawaliśmy sobie sprawę, że w Lechu niektórzy zawodnicy będą się chcieli pokazać, że wcześniej niesłusznie nie grali. Gra rywala była wielką niewiadomą z uwagi na ich dwa tygodnie przygotowań do meczu - podkreślał Probierz.

- Zawodnicy potrzebują kilku spotkań, potrzebują żeby wygrać jedno - drugie spotkanie - stwierdził szkoleniowiec. - Remis jest najgorszy, wszyscy są zadowoleni tylko nie my. Zawodnicy dali z siebie wszystko. Kibice nas wspierali do ostatniej minuty, za to im bardzo dziękuję.

Zapytany o wpuszczenie Maora Meliksona w drugiej połowie trener odparł: - Maor nie trenował trzy dni, dlatego tak zaplanowaliśmy, że wejdzie z Łukaszem w odpowiednim momencie. To były dobre zmiany, po faulu na Łukaszu była druga żółta kartka, Maor 2-3 razy zagrał lepiej. Specjalnie ich wpuściliśmy, żeby poprzez boczne sektory stworzyć przewagę. Szkoda, że w Gdańsku strzeliliśmy gole po stałych fragmentach a dziś ten element kulał. Trzy dni poświęciliśmy na to, liczyłem na ten element gry.

Czy szanse Wisły w pucharach są już tylko poprzez wywalczenie Pucharu Polski? O to trofeum walczyć będziemy teraz w dwumeczu z Lechem. - Jeżeli jutro przegrają zespoły z góry, to też nie jesteśmy na straconej pozycji. Jestem niezadowolony, bo chciałem wygrać podobnie jak zawodnicy - widać to po nich. Każdy mecz będzie dla nas istotny. Parę rzeczy poprawiliśmy, ale nie jest to tak, jak byśmy chcieli. Nie ma też wiele czasu na pracowanie nad poprawą, teraz mamy wolne, wypoczynek i od razu mecz.

- Chciałbym tylko jutro usłyszeć od doktora, że nie ma więcej urazów i nikt nie jest chory - zakończył z nadzieją Michał Probierz.

Źródło: wislakrakow.com
Autor: Nikol

Mariusz Rumak, trener Lecha

- Było to bardzo trudne spotkanie, miało swoje momenty. W pierwszej połowie stworzyliśmy kilka sytuacji, niestety niewykorzystanych. Czerwona kartka zmieniła obraz wydarzeń i nasz plan. Drużyna pokazała wielki charakter, pogratulowałem tego zespołowi. Mimo osłabienia stworzyliśmy sytuacje także w drugiej połowie - podkreślał po bezbramkowym remisie trener Lecha Mariusz Rumak.

- Cieszymy się z jednego punktu, bo to jest bardzo gorący teren - twierdzi trener Lecha. - Wynik uznaję za sprawiedliwy, choć musiałbym sprawdzić ile sytuacji miały obie drużyny. Końcówka należała do Wisły, trzeba to oddać rywalowi, miał dużą przewagę, ale Krzysiek Kotorowski stanął na wysokości zadania.

Trener Lecha zapewnia, że nie ma pretensji do Mateusza Możdżenia, który najpierw zmarnował kilka sytuacji, a później wyleciał z boiska: - Nigdy nie bede miał pretensji do zawodników, że marnują sytuacje. To nie tak, że nie chcą strzelić, zabrakło zimnej krwi. Możdżeń to młody zawodnik. Dzisiaj bardzo wiele dla nas znaczył. Pogratulowałem mu gry, oczywiście nie za czerwoną kartkę. Musimy przeanalizować tę sytuację, zobaczyć ją na video.

W szatni przed meczem widziałem zespół, w trakcie meczu i po nim też. Zespół z prawdziwego zdarzenia, który ma określony cel. Jeśli popracujemy nad organizacją gry, to wrócimy do Lecha jakiego chcielibyśmy oglądać - zapewnia młody szkoleniowiec. I podkreśla rywalizację w składzie jego drużyny: - U mnie nie ma pojęcia "pierwszy skład". To że ktoś zaczyna na ławce, to nie znaczy, że jest gorszym zawodnikiem. Każdy wchodzący dał nową jakość temu zespołowi. zespół ma 18 zawodników.

Źródło: wislakrakow.com

Pomeczowe wypowiedzi zawodników

Ivica Iliev w pojedynku z Manuelem Arboledą.[Foto: Tomasz Burda/wislakrakow.com]
Ivica Iliev w pojedynku z Manuelem Arboledą.
[Foto: Tomasz Burda/wislakrakow.com]

Ivica Iliev, pomocnik Wisły

- W całym spotkaniu stworzyliśmy sobie wiele sytuacji. Mamy jednak duży problem ze zdobywaniem bramek. Nie wiem jakim sposobem piłka nie wpadła dziś do siatki. Życzę sobie i mojej drużynie tego żebyśmy zdobywali więcej goli - mówił po bezbramkowym remisie w spotkaniu z Lechem Poznań Ivica Iliev.

- To był jeden z naszych trzech meczów, jakie zagramy z Lechem. Uważam, że są to dwie dobre drużyny i szanse w Pucharze Polski oceniam 50 na 50. Moim zdaniem jesteśmy lepszym zespołem. Przed nami wciąż sporo do osiągnięcia, wciąż gramy przecież w Pucharze Polski oraz w lidze - zakończył Iliev.

Źródło: wislaportal.pl
Autor: Kamil

Marko Jovanović, obrońca Wisły

- Mieliśmy swoje szanse, ale nie potrafiliśmy ich wykorzystać, dlatego jest tylko remis. Trzeba jakoś się z tym uporać i od jutra zacząć myśleć o tym, co zrobić, żeby już w Poznaniu było lepiej. Oczywiście gdy zaczęliśmy grać w przewadze było nam łatwiej. Mieliśmy przewagę na boisku, ale zabrakło najważniejszego, bramek.

Ten mecz był trochę jak derby. Więcej w nim było twardej walki niż składnych akcji. Myślę, że tej walki więcej było w pierwszej połowie. W drugiej części było już więcej dobrej gry. Właśnie wtedy stworzyliśmy sobie najwięcej okazji na strzelenie bramek. Wiem, że nasza sytuacja w lidze nie jest w tej chwili dobra. Nie znaczy to jednak, że teraz będziemy myśleć już tylko o Pucharze Polski, bo poprzez niego łatwiej nam będzie awansować do europejskich pucharów. Oczywiście w Pucharze Polski chcemy zajść jak najdalej, najlepiej go zdobyć. W lidze jednak też nie będziemy rezygnować z poprawy gry i zdobywania punktów. Ciągle wszystkie rozgrywki są dla nas jednakowo ważne.

Źródło: gazetakrakowska.pl
Autor: Bartosz Karcz

Łukasz Garguła, pomocnik Wisły

- Z przebiegu spotkania i po tym, że przez 30 minut graliśmy w przewadze - powinniśmy wygrać, tym bardziej, że graliśmy u siebie. Tak się nie stało, taki jest futbol, ale mam nadzieję, że kolejne mecze przyniosą nam punkty - powiedział po spotkaniu z Lechem Łukasz Garguła.

- Trener wspominał, że Lech będzie niewiadomą. My chcieliśmy zagrać agresywnie, bardzo dobrze w obronie i pokusić się o bramki i zwycięstwo. Po wygranej w Gdańsku nasze morale wzrosło i liczyliśmy na wygraną - powiedział Garguła.

- Po zmianie trenera w szatni jest dyscyplina, trener przywiązuje wagę do każdego szczegółu. A także to, że jakość prezentowana na treningach - procentować będzie w meczach. Mogę obiecać, że Wisła będzie w każdym meczu dawała maksa. Koncentrujemy się na najbliższych spotkaniach, znów zagramy z Lechem i będziemy chcieli zwyciężyć - zakończył pomocnik Wisły.

Źródło: wislaportal.pl za Canal+ Sport

Statystyki

Krakowska Wisła tylko zremisowała z poznańskim Lechem 0-0 i dla "Kolejorza" był to pierwszy ligowy... punkt w 2012 roku. Poznaniacy pozostają natomiast zespołem, który nie zdobył jeszcze wiosną bramki. Niestety mimo aż 19 strzałów Wisły - żaden nie znalazł też drogi do siatki zespołu Lecha.

Wisła Kraków - Lech Poznań

Bramki: 0-0
Strzały: 19-11
Strzały celne: 5-2
Posiadanie piłki: 54-46
Spalone: 0-1
Rzuty rożne: 2-6
Dośrodkowania: 21-18
Faule: 14-19
Żółte kartki: 0-4
Czerwone kartki: 0-1

Źródło: wislaportal.pl za Canal+ Sport

Kibicowsko

Potępieni za niewygodne poglądy (zdjęcia)

Oprawa w wykonaniu Ultrasów Wisły. "Potępieni za niewygodne poglądy"[Foto: Nikoletta Kula/wislakrakow.com]
Oprawa w wykonaniu Ultrasów Wisły. "Potępieni za niewygodne poglądy"
[Foto: Nikoletta Kula/wislakrakow.com]
Oprawa w wykonaniu Ultrasów Wisły. "Potępieni za niewygodne poglądy"[Foto: Nikoletta Kula/wislakrakow.com]
Oprawa w wykonaniu Ultrasów Wisły. "Potępieni za niewygodne poglądy"
[Foto: Nikoletta Kula/wislakrakow.com]
Kibice Wisły.[Foto: Nikoletta Kula/wislakrakow.com]
Kibice Wisły.
[Foto: Nikoletta Kula/wislakrakow.com]

W samym sercu trybun, w jego centrum, pojawiło się w piątkowy wieczór słowo pasja. Określenie, które najdobitniej tłumaczy dlaczego większość z nas pojawia się na Reymonta, choć nie ma wyników, działań marketingowych, czy drużyny, z którą chcielibyśmy w pełni się utożsamiać.

Kochamy ten klub, od kołyski po grób, i przybywamy na stadion, cokolwiek by się nie działo. Piątkowy pojedynek mobilizował przede wszystkim ze względu na przyjazd gości, którym przekazano 1600 biletów, oraz przez wzgląd na cele sportowe.

Piłkarze zawiedli nas po raz kolejny. Jak mówi trener Probierz, zabrakło akcentów z przodu. A najpewniej zabrakło drugiego napastnika. Nie zabrakło jednak oprawy. Zabroniona wcześniej, przemycona teraz, wreszcie miała okazję przedstawić się przy Reymonta. "Niesłuszne wyroki, fałszywe osądy - PASJA - potępieni za niewygodne poglądy", do tego sektorówka przedstawiająca ultrasa upadającego pod krzyżem i czujnym okiem policji oraz żądnych krwi mediów. Poza stadionem odpalono race tworzące fajowy klimat, co możecie zobaczyć na naszych fotografiach.

Po raz pierwszy zaczęło się jeszcze przed gwizdkiem sędziego. Kibiców obu klubów rozdzielał niewielki buforek oraz taśma bezpieczeństwa. Szybko więc zapragnęli zetrzeć się ze sobą, zwłaszcza że wśród gości było wielu krakowian. Jeszcze przed pierwszym gwizdkiem przyjezdni rozprawili się z ogrodzeniem z pleksi, które wesprzeć musiały własnym ciałem służby mundurowe, momentami używające też gazu. Nie używano natomiast broni gładkolufowej i wszystkie wystrzały były skutkiem odpalania petard hukowych.

Przed rozpoczęciem meczu obie strony przekrzykiwały się w temacie tego, kto rządzi w Krakowie. Na wyjście zawodników zaprezentowano opisaną powyżej oprawę. Spotkanie poprzedziła minuta ciszy poświęcona pamięci Włodzimierza Smolarka. Niestety, nie uszanowali jej kibice z sektora gości, którzy w tym czasie woleli bluzgać na Wisłę. Przed oraz w trakcie meczu pomiędzy sektorami podróżowały rozmaite przedmioty: podpalony papier toaletowy, śmietnik, pokrywka od dużego garnka, pałka od bębna, krzesełka pojedyncze, a nawet poczwórne.

Chociaż przyjezdni chcieli pokazać się pod Wawelem i zgrabnie oflagowali swój sektor, pary nie wystarczyło im na szczególnie długo i w naszej wiślackiej twierdzy nie przebijali się zbyt często. Wisła prowadziła równy doping na niezłym poziomie. W trakcie meczu wywieszono płótna także na trybunie północnej, gdzie wcześniej wisiał transparent. Wśród nich zadebiutowała flaga Woli Duchackiej z wdzięcznym hasłem: "Podobno nas tu nie ma, podobno tu rządzicie, lecz naszym zaangażowaniem utrudniamy wam życie"

W 54. minucie wiślacy oklaskami ponownie uczcili Włodzimierza Smolarka, który odszedł w wieku 54 lat.

Po końcowym gwizdku żaden z wiślaków nie był usatysfakcjonowany. Dziękujący za wsparcie piłkarze musieli więc oddać pierwszeństwo kibicom. Ci zaintonowali, że nie dla nas jest porażki smak. Faktycznie, niespecjalnie te porażki i remisy ubóstwiamy. Spotkanie zakończyło się stwierdzeniem, że Wisełka rządzi w Krakowie.

Źródło: wislakrakow.com
Autor: Nikol

To się przyjezdni pokazali

Latające elementy zdewastowanych toalet, petardy hukowe oraz nieuszanowanie minuty ciszy, a także brak oklasków w 54. minucie, która przeznaczona był temu, aby uczcić pamięć zmarłego w tym tygodniu Włodzimierza Smolarka - tak zaprezentowały się przy Reymonta połączone siły kibiców Lecha Poznań i Cracovii.

Na szczęście na przyległym sektorze nikomu nic się nie stało, ale latające elementy mogły zrobić nie jednej osobie krzywdę, więc można mieć tylko nadzieję, że tym razem nasz monitoring wyłapie tych, którzy właśnie w taki, a nie inny sposób się bawili.

A skoro znalazły się na meczu osoby, które rzucały porozbijanymi przez siebie muszlami klozetowymi, więc nic dziwnego, że coś takiego, jak minuta ciszy jest niczym, a w 54. minucie odśpiewuje się przekleństwa na rywali, zamiast oklaskiwać zmarłego wielokrotnego reprezentanta Polski.

Brak słów, aby to wszystko jeszcze dodatkowo komentować...

Źródło: wislaportal.pl

Video