2012.08.31 Wisła Kraków - Polonia Warszawa 1:3

Z Historia Wisły

2012.08.31, Ekstraklasa, 3. kolejka, Kraków, Stadion miejski im. Henryka Reymana, 20:30, piątek, 18°C
Wisła Kraków 1:3 (0:2) Polonia Warszawa
widzów: 17.176
sędzia: Paweł Gil z Lublina
Bramki


Ivica Iliev 62'

0:1
0:2
1:2
1:3
17' Łukasz Teodorczyk
43' Wladimer Dwaliszwili

83' Paweł Wszołek
Wisła Kraków

Sergei Pareiko
Łukasz Burliga
Grafika:Zk.jpg Osman Chávez
Grafika:Zk.jpg Arkadiusz Głowacki
Jan Frederiksen
Michał Szewczyk Grafika:Zmiana.PNG (77' Grafika:Cz.jpg 90' Romell Quioto)
Radosław Sobolewski
Cezary Wilk Grafika:Zmiana.PNG (46' Łukasz Garguła)
Ivica Iliev
Dawid Kamiński Grafika:Zmiana.PNG (46' Michał Chrapek)
Cwetan Genkow

trener: Michał Probierz
Polonia Warszawa

Mariusz Pawełek
Aleksandar Todorovski Grafika:Zmiana.PNG (56' Isidoro)
Marcin Baszczyński
Adam Kokoszka
Adam Pazio Grafika:Zk.jpg
Paweł Wszołek
Łukasz Piątek
Diemé Yahiya Grafika:Zmiana.PNG (56' Dimitrije Injac)
Tomasz Brzyski Grafika:Zk.jpg
Wladimer Dwaliszwili Grafika:Zmiana.PNG (82' Daniel Gołębiewski)
Łukasz Teodorczyk

trener: Piotr Stokowiec

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy.
Bilet meczowy.

Spis treści

Przed pierwszym gwizdkiem

Do trzech razy sztuka: Wisła - Polonia

31. sierpnia 2012, 00:06


Już dziś o godzinie 20.30 Wisła Kraków zmierzy się z warszawską Polonią w ramach 3. kolejki T-Mobile Ekstraklasy. Tydzień temu obydwie drużyny nie odniosły zwycięstw, więc chęć zdobycia trzech oczek będzie tym większa.


Polonia nie jest ostatnio wygodnym rywalem dla Wisły. Dwa ostatnie spotkania tych drużyn na R22, zakończyły się zwycięstwem Czarnych Koszul.

- Oni mają jeden wielki cel – udowodnić panu Wojciechowskiemu, że się mylił. Oni są zmotywowani trzykrotnie. Dla nich jest to jest idealna sytuacja. Wszyscy ich mają za outsiderów, a to jest zespół, który ma bardzo dobry skład i nie ukrywajmy – jak na polskie warunki jest bardzo silny. Zdajemy sobie sprawę z siły Polonii, dlatego wiemy, że w spotkaniu musimy pokonać ich walką i umiejętnościami - zachwalał najbliższego rywala trener Wisły.

Skład Polonii rzeczywiście zmienił się znacząco, odeszło kilku kluczowych zawodników. Nie odbija się to jednak na jakości gry. Jest wręcz przeciwnie - od początku sezonu poloniści grają ładny, poukładany futbol.

Jak wygląda sytuacja kadrowa Wisły? Kolegom na boisku nie pomogą tacy zawodnicy jak Marko Jovanović i Rafał Boguski, którzy wracają po kontuzjach i są jeszcze nie w pełni sił. Mało prawdopodobny jest również występ Maora Meliksona. Playmaker z Izraela również narzeka na kłopoty ze zdrowiem, lecz znając trenera Probierza, nie można wykluczyć iż jest to zasłona dymna.

Ciężkie zadania przed trenerem Probierzem dotyczyło będzie obsadzenia skrzydeł. Cóż, ciężko zapełnić dwie pozycje na boisku jednym zawodnikiem. Jeśli wyłączony z gry będzie Maor Melikson, jedynym skrzydłowym Wisły zostanie Ivica Iliev, u którego różnie bywało z wytrzymywaniem meczów po 90 minut w zeszłym sezonie.

- Podchodzimy do meczu z Wisłą tak, jakby to była Wisła z dawnych lat. Na pewno będziemy skoncentrowani - mówi przed meczem szkoleniowiec Polonii, Piotr Stokowiec. Obrońcy Wisły będą musieli uważać przede wszystkim na Pawła Wszołka. Młody skrzydłowy Czarnych Koszul znajduje się od początku sezonu w bardzo dobrej formie.

Polonia Warszawa powoli staje się małą kolonią eks-wiślaków. Jutro obejrzeć będziemy mogli aż trzech piłkarzy, którzy w przeszłości ubierali koszulkę z Białą Gwiazdą na piersi: Mariusza Pawełka, Adama Kokoszkę oraz ulubieńca trybun naszego stadionu Marcina Baszczyńskiego. Popularny "Baszczu" miał już jedną okazję zagrać przeciwko Wiśle, w grudniu 2011. Kibice na pewno zapamiętają fakt, że Marcin jako jedyna osoba na stadionie ubrana w czarną koszulkę nie fetowała zwycięstwa Polonii.

Graczem "Czarnych Koszul" był natomiast obecny napastnik Wisły - Daniel Sikorski. To właśnie jednym z występów przeciwko Wiśle, jeszcze w barwach Górnika, przekonał właściciela Polonii do zatrudnienia go. W Warszawie Sikorski jednak całkowicie zawiódł i teraz ma idealną okazję udowodnić, że Wisła nie popełniła błędu podpisując z nim kontrakt.

W przeddzień meczu trener Probierz podkreślał, jak ważna dla jego piłkarzy jest obecność kibiców na stadionie: - Potrzebujemy kibiców w tych trudnych momentach, bo zdaję sobie sprawę, że jesteśmy na etapie przebudowy tego zespołu. Jest wielu zawodników, którzy powoli wchodzą do drużyny i oni też potrzebują wsparcia kibiców.

Niezdecydowanych infomujemy, że w kasach wciąż dostępne są wejściówki na wszystkie sektory. Tak więc, widzimy się na Reymonta!

3. kolejka T-Mobile Ekstraklasy

Wisła Kraków - Polonia Warszawa

piątek, 31 sierpnia, godz. 20:30

Transmisja w Canal+ Sport HD


wislakrakow.com (sum91)


Mecz prawdy? Tak jakby. Wisła podejmuje Polonię

Wielu z Was powie, że za wcześnie. Ktoś inny może się jednak z nami zgodzić, że mecz z Polonią będzie dla Wisły poniekąd "meczem prawdy". Wiślacy zagrali dotąd dwa spotkania ligowe. Jedno rzutem na taśmę wygrali, drugie tylko zremisowali i to bynajmniej - nie tak miało być...

Oczywiście trener Michał Probierz ładnie mówił na przedmeczowej konferencji prasowej o tym, że zespół jest w budowie, że nabiera dopiero swojego stylu, że jest w stanie odrabiać straty, gdy pierwszy straci bramkę... Ale też ten sam Probierz przyznał kilkanaście dni wcześniej, że latem z zespołem odwalił kawał dobrej roboty i że z okresu przygotowawczego jest w pełni zadowolony. A skoro tak, to kibic klubu takiego jak Wisła zasługuje zdecydowanie na coś lepszego, niż I połowa meczu z Podbeskidziem. Zasługuje może nie tyle od razu na to, do czego się w ostatnich latach przyzwyczaił, ale na pewno na solidność, której gwarantem mają być słowa trenera.

Wracając zaś do samego meczu, który właśnie nas czeka, to będzie on już na pewno pierwszą poważniejszą dla nas próbą sił, bo Polonia, która o mały włos nie zniknęła latem z piłkarskiej mapy Polski - ostatecznie podźwignęła się i zachowała całkiem niezły i wzmacniany co chwilę skład. Jaki by on jednak nie był, to w porównaniu z zamieszaniem, jaki przypadł w udziale polonistom, wiślacy spędzili lato niemalże pod kloszem, mogąc przygotowywać się właśnie do takiego meczu, jaki czeka nas w piątkowy wieczór. I właśnie to będzie dla piłkarzy Probierza próbą. Sił, charakteru oraz tego, czy z tej "mąki będzie chleb"?

I choć pewnie na tak zadane pytanie ostatecznej odpowiedzi w piątek nie dostaniemy, to osobiście liczę, że będę po końcowym gwizdku sędziego mądrzejszy... I oby pozytywnie zaskoczony!

Dodał: Redakcja

Źródło: wislaportal.pl

Tak czy tak z Polonią bez Kirma

(MARCIN) / WislaLive.pl


Na dzień przed meczem z Polonią Warszawa odbyła sie konferencja prasowa, na której oprócz trenera Michała Probierza obecny był także członek zarządu, Jacek Bednarz.

Spotkanie rozpoczęło sie od nakreślenia przez wiceprezesa Wisły sytuacji związanej z transferem Andraża Kirma do holenderskiej drużyny FC Groningen. Jak wyjaśnił Bednarz, po tym gdy Wisła wyraziła zgodę na wyjazd swojego piłkarza do Holandii, działacze FC Groningen przysłali do Krakowa dokumenty z warunkami innymi niż te, które wcześniej ustalono.

Mamy półtora dnia aby sprawę zakończyć. Są możliwe trzy rozwiązania. Pierwsze, że dogadujemy różnice, które nas teraz wstrzymują i Andraż jest wypożyczony z opcją wykupu. Opcja numer dwa, że zawodnik zostanie wytransferowany definitywnie. Opcja numer trzy, że kluby nie dochodzą do porozumienia, a zawodnik wraca w piątek rano do Krakowa - powiedział wiceprezes piłkarskiej Białej Gwiazdy. Tak czasem bywa, różne systemy prawne, różne sposoby załatwiania kwestii wypożyczenia z opcją wykupienia spowodowały, że mogliśmy inaczej odczytać ofertę, którą otrzymaliśmy. Na dziś pozostaje kwestia negocjowania ekonomicznej wartości transferu. (...) Mamy wolę po obu stronach, żeby załatwić sprawę w duchu pełnego zrozumienia i znalezienia rozwiązania.

Następnie głos zabrał trener drużyny Wisły Kraków. Podkreślał, że Wiśle w tej chwili najbardziej potrzebny jest doping i wsparcie swoich kibiców. Poinformował także, że nawet jeśli Wisła Kraków nie dojdzie do porozumienia z holenderskim FC Groningen w sprawie transferu Kirma, to piłkarz i tak nie będzie brany pod uwagę w ustalaniu kadry na mecz z warszawską Polonią. W jutrzejszym spotkaniu nie wystąpią też kontuzjowani: Maor Melikson, Rafał Boguski oraz Marco Jovanovic.

Spotkanie zostanie rozegrane w piątek o godzinie 20.30 na stadionie Wisły Kraków.

(DAWID)

Źródło: wislalive.pl

Relacje z meczu

Złej passy z Czarnymi Koszulami ciąg dalszy

[Foto: Tomasz Burda/wislakrakow.com]

[Foto: Tomasz Burda/wislakrakow.com]

W piątkowy wieczór piłkarze Białej Gwiazdy ulegli na własnym stadionie Polonii Warszawa. Choć każdy spodziewał się trudnej przeprawy, to chyba nikt nie przypuszczał, że Czarne Koszule wygrają przy Reymonta tak łatwo.

Michał Probierz w porównaniu do poprzednich spotkań dokonał kilku roszad w składzie. Pod nieobecność kontuzjowanych: Meliksona, Jovanovicia, Boguskiego i sprzedanego do FC Groningen Kirma na boisku pojawili się debiutanci: Michał Szewczyk i Dawid Kamiński. Popularny "Kamyk" tym samym dołączył do elitarnego grona trójkolorowych piłkarzy (m.in Gracz, Iwan, K. Budka, Kmiecik, Kapka, Targosz, M. Świerczewski, Paweł Brożek), którzy debiutowali w ekstraklasie przed osiemnastymi urodzinami. Zagraliśmy ponadto dwójką defensywnych pomocników. Ów duet tworzyli Radosław Sobolewski oraz Cezary Wilk.


Warto odnotować fakt, że w pierwszym składzie warszawskiej drużyny wybiegli aż trzej byli zawodnicy Wisły: Pawełek, Baszczyński i Kokoszka. O ile pierwsi dwaj z wymienionej trójki mogli liczyć na miłe powitanie, o tyle ten trzeci spodziewał się raczej czegoś zupełnie innego.

Już w pierwszych minutach meczu z dobrej strony pokazał się młody Michał Szewczyk. Chwilę potem dobrą okazję z rzutu wolnego miał Serb, Ivica Iliev, ale jego strzał nieznacznie przefrunął nad bramką Mariusza Pawełka.

W 17. minucie meczu, po rzucie wolnym, Polonia objęła prowadzenie. Dośrodkowanie Tomasza Brzyskiego dobrze wykończył Łukasz Teodorczyk, który pewnym i mocnym strzałem głową skierował piłkę do siatki. W tej sytuacji pretensje można mieć do Cwetana Genkova, który dopuścił do zaistniałej sytuacji.

Pod koniec pierwszej połowy goście podwyższyli swoje prowadznie. Fatalne nieporozumienie pomiędzy Burligą i Pareiką wykorzystał Dwaliszwili, który mocnym strzałem skierował piłkę do siatki.

W tym fragmencie meczu na pochwałę zasłużył Arkadiusz Głowacki. Gdyby nie dobra gra tego zawodnika, przegrywalibyśmy zapewne wyżej. Słabo zaprezentował się natomiast Osman Chavez, po którym widać, że wyjazdy na kadrę nie wpływają na jego dobrą grę w klubie.

Z minuty na minutę przewaga Polonii rosła. Warszawiacy z dużą swobodą rozgrywali futbolówkę. Wiślacy byli znaczeni wolniejsi, brakowało im dokładności.

W drugiej połowie swoją szansę otrzymali Łukasz Garguła i Michał Chrapek, którzy zmienili Wilka i Kamińskiego. W 54. minucie pierwszą okazję na zmiejszenie strat miała Wisła. Po dobrej akcji Ilieva i Genkova piłka ostatecznie nie wpadła do siatki. W 63. minucie mieliśmy pierwszą bramkę dla Wisły. Po fantastycznym dograniu Szewczyka i nieudanej pułapce ofsajdowej polonistów, sam na sam z Pawełkiem znalazł się Iliev, który nie zmarnował doskonałej i niełatwej sytuacji.

Równia pochyła! Fotorelacja z meczu z Polonią.

Kiedy wydawało by się, że Wisła powinna dążyć do zdobycia drugiej bramki, sytuacja na boisku była zupełnie inna. Praktycznie przez cały mecz grę kontrolowała Polonia, która tylko momentami pozwalała Wiśle na więcej.

W 70. minucie pod naszą bramką znów było bardzo groźnie. Pędzącego na bramkę Wszołka powstrzymał Pareiko. Sędzia nie podyktował rzutu karnego, a trener gości wylądował na trybunach. Jakby tego było mało, w 82. minucie trzecią bramkę dla Polonii zdobył Paweł Wszołek, ustalając ostatecznie końcowy rezultat.

...

Wisła w roli gospodarza po raz ostatni ograła Polonię 26.09.2009 roku. Miało to miejsce na stadionie w Sosnowcu. Od tego momentu trzykrotnie z Czarnymi Koszulami przegrywała. Kolejnym rywalem Białej Gwiazdy będzie szczecińska Pogoń.


MARCIN SZ.

Źródło: wislalive.pl

Beznadzieja! Wisła - Polonia 1-3

[Foto: Tomasz Burda/wislakrakow.com]

[Foto: Tomasz Burda/wislakrakow.com]

W trzecim kolejnym meczu bieżącego sezonu wiślacy znów jako pierwsi stracili bramkę. Najpierw udało się jednak wygrać, potem tylko zremisować, dziś nie udało się już nic. Łukasz Burliga na spółkę z Sergeiem Pareiko sprezentowali bowiem jeszcze przed przerwą rywalom drugiego gola i choć małą nadzieję dał Ivica Iliev, to w końcówce Wisłę dobił Paweł Wszołek i przegraliśmy z warszawską Polonią aż 1-3.

Trener Michał Probierz znów pomieszał składem, choć pod nieobecność kontuzjowanego Maora Meliksona nie mogło być inaczej. Obecność Michała Szewczyka i zwłaszcza debiutującego w Wiśle Dawida Kamińskiego - musiała jednak zaskakiwać.

Wiślacy zaczęli mecz z "Czarnymi Koszulami" dobrze, bo już w 4. minucie Mariusza Pawełka sprawdził Szewczyk, ale były bramkarz Wisły nie miał prawa się w tej sytuacji pomylić. Gorzej mogło być dla niego pięć minut później, kiedy po faulu na Cezarym Wilku mieliśmy rzut wolny sprzed linii pola karnego. Iliev tylko nieznacznie przeniósł piłkę nad bramką Polonii. Gdyby było niżej - "Mario" musiałby wyciągnąć piłkę z siatki.

Niestety od tego momentu inicjatywę przejęli poloniści. Już w 10. minucie po kiksie Jana Frederiksena bliski szczęścia mógł być Łukasz Teodorczyk, ale fatalnie skisował. Źle uderzył też zaraz potem Diemé Yahiya i były to pierwsze sygnały ostrzegawcze. W 17. minucie zamieniły się już jednak na gola. Po faulu bardzo słabo grającego Osmana Cháveza, w nasze pole karne dośrodkował Tomasz Brzyski, Teodorczyk wyskoczył lepiej od asekurującego go Cwetana Genkowa i było 0-1. Sergei Pareiko tylko odprowadził piłkę wzrokiem...

W trzecim kolejnym meczu musimy więc gonić wynik i mogło się to szybko udać, bo już w 24. minucie. Ładnie z piłką pociągnął Frederiksen, dograł do Genkowa, a ten zamiast próbować strzału, zgrał do środka, co bardzo dobrze odczytał Pawełek i dobrze zapowiadająca się akcja - przepadła.

Potem podobnych już nie mieliśmy i to Polonia była stroną przeważającą. Już zresztą minutę po akcji Genkowa tylko dzięki ofiarnej interwencji Arkadiusza Głowackiego, który zablokował Wszołka, zawdzięczamy, że wciąż było tylko 0-1. Niestety wynik ten nie utrzymał się do przerwy, bo gola sprezentowali frajersko gościom Burliga z Pareiką. Pierwszy blokował piłkę, drugi jej nie złapał, a ta potoczyła się pod nogi Wladimera Dwaliszwiliego, który strzelił jedną z najłatwiejszych bramek w swojej karierze.

Na II połowę nie wyszli już Wilk i Kamiński, których zmienili Łukasz Garguła i wracający do Wisły po wypożyczeniu Michał Chrapek.

Na pierwszą po zmianie stron akcję wiślaków czekaliśmy do 53. minuty, kiedy bliscy pokonania Pawełka byli Iliev oraz dobijając Genkow. Niestety dla nas "Mario" spisał się znakomicie. Widać było jednak, że wiślacy przynajmniej starali się wziąć do pracy, bo zaraz potem kolejna akcja zakończyła się wrzutką do Szewczyka, ale ten został zablokowany.

W 62. minucie Michała nie zablokował już nikt, bo świetnie zagrał do Ilieva, a ten w sytuacji sam na sam nie dał Pawełkowi szans. 1-2 i około pół godziny na odrabianie strat... Tyle, że nie bardzo było jak odrabiać.

Już w 70. minucie mogło być bowiem znów bardzo źle, bo po kontrze w naszym polu karnym powstrzymywany przez Pareikę upadł Wszołek. Paweł Gil nie wskazał na "wapno", a protestujący trener gości, Piotr Stokowiec, wyleciał na trybuny. Co się odwlecze... W 82. minucie wiślacy nadziali się na kontrę, po której Wszołek zabawił się z naszymi obrońcami jak chciał i huknął pewnie do bramki. 1-3...

Końcówka meczu była brzydka. Poloniści walczyli ze skurczami, a z debilizmem przegrał Romell Quioto, który wyleciał z boiska, bo stanął na nodze leżącego na murawie Łukasza Piątka.

Wisła przegrywa więc wysoko i co gorsze, w pełni zasłużenie. I cóż, aż ciśnie się na usta pytanie - kogo jeszcze sprzedamy?

Dodał: Redakcja

Źródło: wislaportal.pl

Słabo, słabo, słabo...

1. września 2012, 19:55

[Foto: Tomasz Burda/wislakrakow.com]

[Foto: Tomasz Burda/wislakrakow.com]

Słabo, źle, fatalnie - tak można opisać pierwsze trzy mecze w wykonaniu piłkarzy Wisły w nowym sezonie. Apogeum nieporadności i niemocy przypadło w piątek, kiedy to Polonia Warszawa, która długo nie była pewna nawet tego, w którym mieście i klasie rozgrywkowej przyjdzie im rywalizować, bezlitośnie obnażyła wszystkie słabości Wisły i zasłużenie wygrała.

Trzeba sobie to jasno powiedzieć - ten sezon zaczyna się jeszcze gorzej niż poprzedni. Nadal drużynie brakuje stylu, a jej siłą ofensywna uzależniona jest od jednego piłkarza - Maora Meliksona. Podczas nieobecności Izraelczyka na placu gry, konstruowanie akcji kończy się co najwyżej na defensywnych pomocnikach, którzy - tak jak dziś - co i rusz posyłają długie piłki do nikogo. Bez składu i ładu piłkarze Wisły dali się obić na własnym stadionie już w 3. kolejce.

Niepokoi wiele: defensywa popełnia wiele błędów, co gorsza - są to błędy podstawowe - wejścia na raz, błędy w obliczaniu paraboli lotu piłki czy brak asekuracji. Ofensywa: w takim meczu jak dziś trudno w ogóle mówić o jakiejkolwiek sile ognia, więc przemilczmy coś, czego najzwyczajniej w świecie w meczu z Polonią zabrakło.

Dwóch młodych zawodników, Michał Szewczyk i Dawid Kamiński ku powszechnemu zaskoczeniu wyszli dziś w pierwszym składzie. Dla obydwu graczy był to ligowy debiut. Szczególnie nieźle spisał się w nim Szewczyk, który popisał się kapitalną asystą przy bramce Ilieva oraz był jednym z aktywniejszych zawodników na tle bezbarwnych kolegów. Szansę występu dostał również Michał Chrapek, który wniósł nieco ożywienia na boisku. Zastanawia jednak fakt, że trener Probierz wolał dać zagrać zawodnikom, którzy wcześniej nie zagrali w naszej lidze nawet minuty, niż desygnować do pierwszego składu choćby Sikorskiego czy Quito.

Honduranin w końcówce meczu popisał się skrajną głupotą, dostając czerwoną kartkę za nadepnięcie rywala bez piłki, co poskutkuje zapewne dłuższym odpoczynkiem od piłki, o co zadba na pewno komisja ligi.

Dobitnie powiedzieli piłkarzom kibice co mają robić, jeśli nie będą biegać i się starać. Akurat ambicji odmówić nie można było, bo walki nie zabrakło. Fani jednak mają prawo czuć się sfrustrowani, bo spektakl serwowany im w piątek na Reymonta przez zawodników Wisły, może spowodować odruch wymiotny nawet u tych najbardziej cierpliwych.

Cóż można napisać po takim meczu? Nie ma żadnego usprawiedliwienia na tak kompromitującą postawę. Mówimy o mistrzowskich planach, a gramy jak ligowy średniak. Teraz przed wiślakami ciężkie dwa tygodnie, bo właśnie za tyle wraca ekstraklasa po reprezentacyjnej przerwie. Przed trenerem Probierzem więc mnóstwo ciężkiej pracy, bo jego notes powoli przestaje wystarczać na zapisywanie błędów popełnianych podczas meczu.

wislakrakow.com (sum91)

Źródło: wislakrakow.com

Porażka z Polonią 1:3

Wisła Kraków przegrała 1:3 w meczu 3. kolejki T-Mobile Ekstraklasy z Polonią Warszawa. W drużynie Wisły nie zagrał Maor Melikson, który ma uraz oraz sprzedany wczoraj do FC Groningen Andraż Kirm. W ich miejsce zagrali po raz pierwszy w Ekstraklasie Szewczyk i Kamiński. W drużynie Czarnych Koszul wystąpiło trzech byłych wiślaków: Baszczyński, Kokoszka oraz Pawełek. Jedyną bramkę dla Wisły strzelił Ivica Iliev.

W 4 minucie meczu Szewczyk oddał pierwszy celny strzał Wisły w meczu. Piłka po jego uderzeniu została pewnie złapana przez Pawełka. W 8 minucie Wilk został sfaulowany przed polem karnym "Czarnych Koszul". Jednak strzał Ilieva z wolnego przeleciał tuż nad bramką gości. Chwilę później Frederiksen minął się z piłką, a ta spadła pod nogi Wszołka, który odegrał do Teodorczyka. Napastnik Polonii strzelił jednak nad poprzeczką.

W 17 minucie spotkania Polonia wyszła na prowadzenie. Z wolnego dośrodkował Brzyski a głową gola zdobył Teodorczyk. W 24 minucie Wisła powinna wyrównać. Świetną akcję zrobił Frederiksen, dograł na wolne pole do Genkowa, a ten niestety źle dograł do będącego sam na sam Kamińskiego. Moment później Wszołek ograł jak dziecko Chaveza, ale jego uderzenie zablokował Głowacki. "Głowa" uratował Białą Gwiazdę przed stratą bramki, bo Wszołek był na 7 metrze przed bramką Pereiko.

W 43 minucie bramkę na 2:0 dla Polonii zdobył Dvalishvili. Katastrofalny błąd przy golu popełnił Pareiko, który wypuścił piłkę z rąk, a ta przez przypadek trafiła na środek pola karnego, gdzie sam Gruzin był kompletnie sam.

W 53 minucie Wisła powinna strzelić pierwszą bramkę. Iliev minął Pazio, podał do Chrapka, którego strzał Pawełek z problemami wybił na bok, gdzie dwa metry od bramki był Genkow. Niestety jego uderzenie zostało zablokowane przez bramkarza gości. W 58 minucie Szewczyk źle przyjął piłkę, gdyby to zrobił lepiej jego uderzenie nie zostałoby zablokowane przez zawodnika Polonii.

W 62 minucie Garguła zagrał do Szewczyka, który w genialny sposób dograł do Ilieva, który w sytuacji sam na sam przelobował ze spokojem Pawełka. Niestety w 81 minucie spotkania trzecią bramkę zdobył Wszołek. Najpierw Teodorczyk minął trzech zawodników Wisły w środku pola i Polonia wyszła z kontrą 3 na 2. Wszołek dostał futbolówkę, minął Frederiksena i trafił w górny róg bramki Pareiko. W doliczonym czasie gry czerwoną kartkę dostał Quioto za nadepnięcie na rywala. Po chwili Gołębiewski mógł podwyższyć wynik. Po jego lobbie piłkę zmierzającą do siatki wybił Chavez.

Wisła Kraków - Polonia Warszawa 1:3 (0:2)

0:1 17 min. Teodorczyk

0: 2 43 min. Dvalishvili

1:2 62 min. Iliev

1:3 81 min. Wszołek

Wisła: Pareiko - Burliga, Głwoacki, Chavez, Frediksen - Szewczyk (77 min. Quioto), Sobolewski, Wilk (46 min. Garguła), Iliev - Genkov, Kamiński (46 min. Chrapek)

Polonia: Pawełek- Todorovski (56 min. Torres), Baszczyński, Kokoszka, Pazio - Wszołek, Piątek, Yahiya (56 min Injac), Brzyski- Teodorczyk, Dvalishvili (81 min. Gołębiewski)

Żółte kartki: Głowacki, Chavez - Yahiya, Pazio

Czerwona kartka: Quioto

Widzów: 17 176

TSW.com.pl

Autor: Adam Koprowski

Źródło: tsw.com.pl

Minuta po minucie

Zapraszamy na relację z meczu 3. kolejki T-Mobile Ekstraklasy: Wisła Kraków - Polonia Warszawa.

O godzinie 13 w czwartek przed tym meczem spotka się z dziennikarzami trener Michał Probierz. Zapraszamy na transmisję konferencji prasowej.

Już wiadomo, że przeciwko Polonii nie zagrają Maor Melikson i Andraż Kirm. Pierwszy z nich ma problem zdrowotny z plecami, natomiast drugi, nawet jeśli jutro wróci do Krakowa, nie będzie brany pod uwagę przez trenera Michała Probierza.

Mecz poprowadzi Paweł Gil z Lublina. Bilans czterech meczów Wisły w zeszłym sezonie, prowadzonych przez p. Gila? Cztery porażki, gole 1:7.

Mario, Baszczu i Kokoszka znaleźli się w szerokiej kadrze Polonii na mecz z Wisłą.

Młodzi Dawid Kamiński i Michał Szewczyk zagrają dziś w wyjściowym składzie Wisły!

Do podstawowej jedenastki wraca Osman Chavez. Środek pomocy dość defensywny: Sobolewski z Wilkiem. Nie ma Łukasza Garguły.

Na murawie prezentują się nam koszykarki Wisły Can-Pack, które bronić będą tytuł mistrzyń Polski.

Idealnie zbilansowana ławka rezerwowych - po dwóch graczy do każdej z formacji plus bramkarz ;) Miśkiewicz - Jaliens, Bunoza - Garguła, Chrapek - Sikorski, Quioto.

W sektorze gości mniej więcej tyle samo osób co w meczu z Bełchatowem. Na pozostałych sektorach - podobnie.

Piłkarze obu drużyn wychodzą już na boisko. Za chwilę rozpoczęcie meczu.

Ludzi jednak więcej (na oko) niż na poprzednim spotkaniu ligowym.

  • 1’ Rozpoczęli!
  • 2’ "Wisła, Wisła, Wisła" - bardzo głośno!
  • 2’ Genkow trafił Baszczyńskiego czubkiem buta w nos. Rzut wolny dla Polonii.
  • 4’ Zablokowany strzał w naszym polu karnym i kontra.
  • 4’ Centruje Frederiksen uruchomiony na skrzydle przez Ilieva, trochę za wysoko, Szewczyk zabiera się z piłką przed polem karnym i oddaje strzał wybroniony przez Pawełka.
  • 5’ Dośrodkowanie Genkowa po ziemi z prawej strony, znów Pawełek chwycił piłkę.
  • 6’ Baszczyński doszedł do główki w naszym polu karnym, uderzenie nad poprzeczką.
  • 8’ Rzut wolny dla Wisły sprzed pola karnego, wywalczył Cezary Wilk, a faulował Yahiya. Około 20 metrów do bramki Polonii.
  • 9’ Bardzo ładny strzał Ilieva, ale trochę za lekki, a przede wszystkim nad poprzeczką.
  • 10’ Polonia przed bardzo dobrą szansą. Wszołek wystawił piłkę Teodorczykowi, a ten uderzył bardzo niecelnie, jak na świetną pozycję, jaką miał.
  • 13’ Szewczyk ambitnie na prawym skrzydle, próbował przedrzeć się przez dwójkę graczy Polonii. Ostatecznie faulował Brzyskiego, ale i tak dostał brawa.
  • 14’ Groźna kontra Polonii, piłka do Yahiyi, który skiksował i uderzył z 17 metrów obok naszej bramki.
  • 16’ Twarde wejście Chaveza przy linii końcowej, ale róg dla Polonii. O, jednak faul? Kontrowersyjny werdykt...
  • 17’ Gol dla Polonii, Teodorczyk głową. Centra Brzyskiego, a zawodnik Polonii trafił z sześciu metrów.
  • 21’ Brzyski w pierwszej fazie akcji uciekł Szewczykowi, ale ten ambitnie go dogonił, wbiegł przed niego i został sfaulowany w naszym polu karnym.
  • 24’ Akcja Wisły, Frederiksen do Genkowa, ten podaje do środka, w ręce Pawełka, który nieco za wcześnie zrobił krok do przodu i trzeba było uderzać w krótki róg!
  • 25’ Anemia w naszym polu bramkowym, Wszołek przed szansą, strzał cudem zablokowany przez ofiarny wślizg Głowackiego...
  • 27’ Lekki strzał Cezarego Wilka w ręce Pawełka.
  • 28’ Iliev faulowany blisko chorągiewki.
  • 28’ Trochę za lekkie dośrodkowanie Szewczyka z rzutu wolnego, Pawełek niepewnie i róg.
  • 29’ Kamiński główkuje lekko i niecelnie.
  • 31’ Jak zwykle groźna wrzutka Brzyskiego, ale piłka podbita przez Sobolewskiego na rzut rożny.
  • 32’ Leży na boisku Brzyski po starciu z Genkowem., niefortunnie upadł na prawą nogę.
  • 34’ 57% - posiadanie piłki przez Wisłę. Tylko co z tego?
  • 37’ Kamiński na obieg na skrzydle, mamy aut.
  • 37’ Chavez kopnął Teodorczyka 25 metrów od naszej bramki, napastnik Polonii schodzi z boiska przy pomocy masażystów.
  • 39’ Kartka dla Brzyskiego za faul na Wilku.
  • 39’ Zbyt głęboka wrzutka Szewczyka z rzutu wolnego, chwyt Pawełka.
  • 41’ Nic groźnego nie wyszło z akcji Polonii, a mogło (powinno...) gdyby Dwaliszwili podał do kompletnie nieobstawionego, wbiegającego w środek pola karnego Teodorczyka!
  • 43’ Parodia. 2:0. Burliga asekurował, by Pareiko złapał piłkę. Ten złapał, ale puścił, dziubnął ją Wszołek (a może to jednak Burliga kopnął...?), a następnie zagrał na środek do Dwaliszwiliego, który po prostu trafił "do pustaka". Piłkarskie jaja.

Koniec pierwszej połowy. 0:2 i parodystyczny akcent na koniec w postaci kuriozalnej bramki dla Polonii. Do zobaczenia w drugiej części meczu.

Statystyki pierwszej połowy (za C+ Sport): strzały: 5 - 10, strzały celne: 2 - 2, posiadanie piłki: 59% - 41%, spalone: 0 - 0, rzuty rożne: 1 - 2, dośrodkowania: 9 - 13, faule: 9 - 10, żółte kartki: 1 -1.

Meczowa frekwencja: 17 176 widzów.

  • 46’ Łukasz Garguła zmienił Cezarego Wilka.
  • 46’ Ponadto za Kamińskiego wszedł Michał Chrapek.
  • 50’ Senne pierwsze pięć minut drugiej połowy.
  • 50’ Daleki przerzut na lewe skrzydło w kierunku Szewczyka, gdzie Pawełek piąstkując staranował Todorovskiego. A my mamy rzut rożny.
  • 51’ Todorovski ociąga się z zejściem z boiska.
  • 52’ Frederiksen wyjechał z piłką poza boisko.
  • 53’ Pierwsza sytuacja Wisły w drugiej połowie. Garguła uruchamia Ilieva, ten wpada w pole karne, seria zwodów, zostawia piłkę Burlidze, ten pada, próbuje strzału Chrapek, ale broni Pawełek.
  • 54’ A w Polonii "trup" się ściele gęsto, dwóch graczy gości nie wstaje z boiska.
  • 55’ Główka Chrapka po centrze z rzutu rożnego nad bramką.
  • 55’ Pawełek długo wybija piłkę po aucie bramkowym, a gdy to w końcu robi, ekspeduje ją na aut.
  • 56’ Todorovski schodzi z boiska minutę, na boisku Isidoro. A Gil ogląda sobie telebim po drugiej stronie boiska!
  • 56’ I druga zmiana, za Yahiyę - Injac.
  • 59’ Kilka szybszych podań Wisły na prawym skrzydle, ostatnie - Garguł do Ilieva - za mocne.
  • 60’ Genkow główkuje w Pawełka, a dodatkowo sędzia odgwizduje (niesłusznie) spalonego.
  • 61’ Szewczyk (zbyt?) odważnie... Strzał zza pola karnego zupełnie niegroźny.
  • 62’ Gooool! Ale jaka asysta!!! Michał Szewczyk pięknym technicznym podaniem obsłużył Ivicę Ilieva, który dziubnął obok bramkarza i strzelamy kontaktowego gola!
  • 65’ Karate Kit Głowa blokuje podanie do Dwaliszwiliego.
  • 66’ Brzyski przestraszył się Sobolewskiego przy linii, nie zrobił wślizgu. A teraz spore zamieszanie w tym samym miejscu.
  • 67’ Kartka dla Adama Pazi.
  • 69’ Kontra Polonii, podanie na lewo, gdzie nie ma Burligi, który zapuścił się trochę w atakach, centra zablokowana przez Głowackiego i w końcu faul Łukasza Piątka.
  • 69’ Mało brakło by piłka dotarła do Garguły zmierzającego w pole bramkowe. Tylko róg.
  • 70’ Czterej gracze Polonii otoczyli Gila, domagając się rzutu karnego za chwycenie nogi Wszołka przez Pareikę po groźnej kontrze. Będą kartki.
  • 72’ Trener Polonii wysłany na trybuny.
  • 77’ Quioto za Szewczyka.
  • 78’ "Każdy to powie, nie chcemy Smudy w Krakowie!" - z trybun.
  • 79’ Mocne wstrzelenie z prawej strony Ilieva, ale zablokowane w polu bramkowym i wybicie na aut dla Wisły.
  • 80’ Żółta kartka dla Osmana Chaveza za faul blisko narożnika naszego pola karnego.
  • 81’ Brzyski z rzutu wolnego w mur, a Wisła wybija na uwolnienie, na połowę Polonii, gdzie nie ma nikogo.
  • 82’ Gołębiewski za Dwaliszwiliego, który schodzi z boiska pół minuty, mając ochotę pocałunkami pożegnać każdego z kolegów z zespołu.
  • 82’ Sobolewski z Chavezem wywrócili się na środku boiska, a z piłką na bramkę popędził Teodorczyk, zagrał do Wszołka, który minął Frederiksena, ustawił piłkę na lewą nogę przy rozpaczliwie interweniującym Głowackim i strzelił na 3:1.
  • 86’ Quioto uderza potężnie, ale bardzo niecelnie.
  • 90’ Upada Łukasz Burliga w polu karnym Polonii. Bez gwizdka.
  • 90+1’ Romell Quioto wyrzucony z boiska. Nadepnął bez piłki Łukasza Piątka.
  • 90+1’ Co za debilne zachowanie...

Kibice odśpiewali hymn Wisły, a sędzia zakończył mecz. Przegrywamy 1:3.


Źródło: wislakrakow.com

Pomeczowe wypowiedzi trenerów

Wisła.TV: Probierz: Chcieliśmy narzucić wysokie tempo

31. sierpnia 2012, 22:57


- Mecz poprzedził trudny tydzień. Nie o wszystkich urazach mówiliśmy, musieliśmy zmienić blok obronny, bo wypadł Michał Czekaj. Zależało nam, aby to ukryć do końca. Wiedzieliśmy, że Polonia to solidny zespół i ma dobre stałe fragmenty gry, dlatego boli, że w ten sposób straciliśmy bramkę - powiedział po przegranym meczu z Polonią trener Michał Probierz.


Według trenera zespół dobrze wszedł w mecz. - Oddaliśmy dwa strzały, ale ten gol zmienił oblicze meczu, nie potrafiliśmy utrzymać się przy piłce, graliśmy nerwowo.

Plan Wisły na ten mecz był następujący: - Chcieliśmy wpuścić młodych zawodników, żeby narzucić wysokie tempo meczu i zmusić Polonię do biegania, i przeprowadzić zmiany w drugiej połowie - przyznał Michał Probierz. - To się nie udało, po meczu wiadomo, że jest on przegrany. Mecz jest przegrany, co boli, szczególnie, że przy stanie 2:1, mieliśmy kilka momentów, że gdybyśmy lepiej dograli piłkę, to mogło być różnie. Po meczu trzeba jednak przyznać, że Polonia wygrała to spotkanie zasłużenie.

Trener zganił też Romella Quioto za jego zachowanie, po którym otrzymał czerwoną kartkę. - Bardzo nieodpowiedzialne zachowanie młodego chłopaka. Samej sytuacji nie widziałem z daleka, ale nie sądzę, by sędzia dał mu czerwoną kartkę niesłusznie. Głupota zawodnika, tak nie powinien się zachowywać. Przeżywał ostatnio trochę trudnych momentów, przyjechał zagranicę, wydawało mu się, że będzie łatwiej. Na pewno będziemy z nim o tym rozmawiali - zapewnił szkoleniowiec Wisły.

Piotr Stokowiec: - Stwarzamy bardzo dużo sytuacji i jesteśmy skuteczni

- Jestem bardzo zadowolony, bo chłopcy idealnie wykonują moje założenia taktyczne, są bardzo waleczni. Gratulacje należą się moim zawodnikom, ja na razie próbuje wszystko połapać, bo dopiero rozpoczynam pracę jako trener - mówił szczęśliwy po wygranej w Krakowie Piotr Stokowiec, trener Polonii Warszawa.

- Teraz stosunki piłkarze-trener są na zasadach partnerskich, oni pomału łapią czego od nich wymagam. Teraz przed nami przerwa na kadrę, mam nadzieję, że skończy się dla nas dobrze, że będziemy dużo pracować. Dla mnie najważniejszy jest styl, bo stwarzamy bardzo dużo sytuacji i jesteśmy skuteczni. Ludzie przyjdą na stadion zobaczyć tak właśnie ofensywnie grającą Polonię Warszawa, która stwarza sytuacje, która strzela bramki - dodał.

- Czerwona kartka, którą dostałem, nie może nam zaciemnić obrazu dzisiejszego spotkania. Muszę przeprosić młodych adeptów futbolu, bo też byłem piłkarzem i tylko mogę przeprosić za swoje zachowanie pod koniec tego spotkania, było nie na miejscu - dodał, komentując swoje wyrzucenie na trybuny, gdy domagał się rzutu karnego dla swojego zespołu.

Dodał: Kamil

Źródło: wislaportal.pl

Pomeczowe wypowiedzi zawodników

Łukasz Burliga: Trener chciał nas podbudować

- Kolejny raz tracimy bramkę na początku meczu, później rywal strzela na 2:0 no i bardzo ciężko jest już wtedy odrobić straty z taką drużyną jak Polonia - powiedział po meczu obrońca Wisły, Łukasz Burliga.


Przy straconej drugiej bramce zabrakło komunikacji z Sergeiem?

- Nie, moje odczucie było takie, że blokowałem Wszołka i Sergei już miał piłkę w rękach. Nie wiem co się później wydarzyło, chyba mu się wyślizgnęła, Wszołek ją delikatnie "dziubnął" w ostatniej chwili i było po sprawie.

Po strzelonej bramce przez Ilieva wróciły nadzieje na to, że można ugrać choćby jeden punkt?

- Tak na pewno wróciły, zaatakowaliśmy rywala mocno. Walczyliśmy na sto procent ale odkryliśmy się troszkę i wyszła taka głupia sytuacja, podczas której mogliśmy już faulować zamiast puścić rywala na 3:1, kiedy było już praktycznie po meczu.

Co się działo w szatni w przerwie?

- Trener chciał nas podbudować, motywował nas. Mówił żebyśmy się nie poddawali, że właśnie w takich chwilach pokazuje się charakter no i żebyśmy walczyli do końca, czy to o zwycięstwo czy chociażby o remis.

W trakcie meczu bardzo często zmienialiście ustawienia. Nie lepiej grać jednym systemem cały czas, niż tak chaotycznie przechodzić z jednego w drugi i z powrotem?

- Nie mnie to oceniać, my wychodzimy i staramy się. Myślę, że trener szuka optymalnego wystawienia.

Dziś zagrało sporo młodych zawodników, czy takie rzucanie ich na głęboką wodę nie jest niekorzystne? Nie lepiej wprowadzać ich stopniowo?

- Trener daje szansę młodym piłkarzom. Oni grali w sparingach z silnymi rywalami, jak Limassol czy Hannover, więc powinni sobie poradzić. Inna sprawa że sytuacja wymusiła takie a nie inne decyzje, wielu zawodników nie mogło zagrać i jakoś trzeba było ich zastąpić.

wislakrakow.com (sum91)

Źródło: wislakrakow.com

Cezary Wilk: Wielki wstyd...

- Gra ofensywna czy kombinacyjna praktycznie nie miała dziś miejsca. A to miał być dziś na klucz do zwycięstwa. Zagraliśmy fatalnie, zaprezentowaliśmy się fatalnie - mówił Cezary Wilk po porażce 1:3 z Polonią.


Poza dużą ambicją, nie pokazaliście dziś praktycznie żadnych innych atutów.

- Jak najbardziej się z tym zgadzam. Taki mecz na własnym stadionie, kiedy kibice nie mogli na naszą drużynę patrzeć. Wielki wstyd, cóż mogę jeszcze więcej powiedzieć.

Mieliście dziś ogromne problemy z konstruowaniem akcji ofensywnych.

- Dzisiaj zabrakło nam wiele elementów. Gra ofensywna czy kombinacyjna praktycznie nie miała dziś miejsca. A to miał być dziś na klucz do zwycięstwa, wywieranie presji na rywalu na obszarze całego boiska. Nie wychodziło nam dziś praktycznie nic, także jeszcze raz podkreślę - fatalny mecz w naszym wykonaniu.

Gracie coraz gorzej...

- Na takie sformułowanie mogę tylko przytaknąć. Przykro mi że jestem w takiej sytuacji i muszę w takich okolicznościach udzielać wywiadu, ale tak czasami w sporcie jest. Zagraliśmy fatalnie, zaprezentowaliśmy się fatalnie. Najgorszy mecz jak do tej pory od początku okresu przygotowawczego, my zdajemy sobie z tego sprawę. Całą winę bierzemy na siebie.

Czy dwutygodniowa przerwa na reprezentacje jest wam na rękę? Będziecie mieli dużo czasu na poprawę wielu błędów.

- Z drugiej strony piłkarz po tak tragicznym spotkaniu chce się jak najszybciej zrehabilitować. Ja bym chciał żebyśmy następny mecz zagrali za tydzień, a najlepiej już we wtorek. A tak, będziemy mieli ciężkie głowy przez te dwa tygodnie. W lepszej sytuacji są zawodnicy którzy jadą na kadrę - oni gdzieś tam mogą w jakimś sensie o tym spotkaniu zapomnieć, skoncentrować się na meczach reprezentacji. Nam z kolei to spotkanie na pewno będzie siedziało przez parę dni w głowach.

wislakrakow.com (sum91)

Źródło: wislakrakow.com

Wisła.TV: Pawełek wygwizdany. "Dziękuję" kibicom (video)

Mariusz Pawełek zagrał dziś po raz pierwszy na stadionie Wisły od odejścia z naszego klubu. Na początku drugiej połowy wybronił groźny strzał Chrapka i utrudnił zadanie przy dobitce Genkowowi, a gdy Bułgar nie trafił - nastąpił wybuch radości bramkarza Polonii. Po meczu okazało się, że miał coś do udowodnienia niektórym osobom obecnym na stadionie.


Zapytany czy poczuł mocniejsze bicie serca, gdy wchodził na boisko Wisły odparł tonem spokojnym, choć widocznie poruszony: - Nie. Nie było, bo kibice zachowali się trochę nie fair po tym ile zdrowia tutaj zostawiłem. Gdy wyszedłem, gwizdali na mnie na rozgrzewce. Za trzy mistrzostwa dla Wisły... Dziękuję im bardzo.

Nie chciał też długo mówić o ewentualnych kolejnych meczach przy Reymonta 22. - Może ich już nie będzie? - stwierdził.

Mariusza Pawełka zapytano też, czy Wisła zawiodła przeciwko Polonii. Odparł: - Na pewno rozczarowała, bo to nie jest ta Wisła, która była kiedyś. Ale my naprawdę chcieliśmy jak najlepiej zagrać, teraz interesuje mnie to co jest w Polonii.

Jak na jakość występu rywala Wisły w piątkowym meczu zaskakuje deklaracja o jego cele w nowym sezonie: - Mamy jeden cel, utrzymanie się. Tak jest mówione od początku. Im więcej punktów zdobędziemy w tej rundzie tym będzie lepiej dla nas - zapewnił Pawełek.

Z każdym występem były bramkarz Wisły nabiera pewności: - Czuję się coraz lepiej - mówi. - Nie wszedłem dobrze w pierwszy mecz. Na Lechii to był jeden z pierwszych meczów o stawkę, a już wytykali mi bramkę. Bramkarz potrzebuje meczów, żeby się rozegrać, a ich podczas przygotowań mieliśmy naprawdę mało. Źródło: wislakrakow.com

Podsumowanie 3. kolejki T-Mobile Ekstraklasy

[Foto: Tomasz Burda/wislakrakow.com]

[Foto: Tomasz Burda/wislakrakow.com]

Wraca stara "dobra" Ekstraklasa. Ligowi kopacze w ten weekend zafundowali kibicom kilka żenujących widowisk, na dodatek zakończonych binarnymi wynikami – 0:1, 1:0, 0:0. Aż szkoda klawiatury na niektóre występy.


Już na samym wstępie kibiców zaczęły zniechęcać dwa beniaminki. Po słabym, choć nie pozbawionym kilku dobrych sytuacji, meczu Piast Gliwice pokonał u siebie Pogoń Szczecin 1:0. Zwycięską bramkę zdobył Wojciech Kędziora w 27. minucie wykorzystując kontrowersyjny rzut karny. Dla gliwiczan to pierwsze ligowe punkty po powrocie do najwyższej klasy rozgrywkowej. Tymczasem w Szczecinie z dużej chmury mały deszcz. Wydaje się, że wody starczyło tylko by zlać apatyczne Zagłębie, potem szczecinianie zaliczyli dwie porażki. Oby nie była to cisza przed burzą, bo po przerwie reprezentacyjnej do Szczecina wybiera się Wisła.

Wiarę w ekstraklasową piłkę mógł przywrócić drugi piątkowy mecz, choć niekoniecznie kibicom spod znaku Białej Gwiazdy. W Krakowie Wisła wyraźnie uległa Polonii Warszawa 1:3. Znów przemeblowany skład krakowian szczególnie do przerwy był bezradny wobec dobrze zorganizowanej Polonii. Choć goście bramki zdobywali po lawinach błędów gospodarzy, to nie ulega wątpliwości, że to oni byli tego wieczora drużyną zdecydowanie lepszą w każdym elemencie gry.

Głupio oddany rzut wolny, złe krycie przy stałym fragmencie i Teodorczyk strzela na 1:0. Nieporadność Burligi, błąd Pareiki i zdecydowanie Wszołka – Dwaliszwili strzałem na puściuteńką bramkę daje prowadzenie 2:0 do przerwy. Wisła łapie kontakt za sprawą pięknego podania Szewczyka i klasowego wykończenia Iliewa, ale wciąż jest drużyną gorszą. Jedną z kontr kończy Wszołek i ustala wynik meczu, choć należy wspomnieć chociażby o nieodgwizdanym rzucie karnym dla Polonii i idącą za nim czerwoną kartką dla Pareiki.

W Kielcach 07 zgłoś się. Korona – solidna waleczna drużyna z zeszłego sezonu nagle gdzieś przepadła i potrzeba detektywa, by wyjaśnić, co się właściwie stało. Dorobek w tym sezonie? Trzy porażki, zero punktów, bilans bramkowy 0-7. Z Lechią Gdańsk nie pomógł nawet fakt, że rywale przez godzinę grali w osłabieniu. Zwycięską bramkę dla przyjezdnych zdobył w 9. minucie Ricardinho.

W Łodzi protest kibiców, pustki w klubowej kasie, granie młodzieżą i tunezyjskim importem. Wymarzone warunki by walczyć o najwyższe cele. Można drwić ze słabości ligi, ale na pewno nie z tego, co zrobiono w Łodzi. Typowany na murowanego kandydata do spadku Widzew po trzech kolejkach ma komplet punktów. Czapki z głów przed wszystkimi, którzy przyłożyli do tego rękę. Widzew może nie gra porywającego futbolu, ale gra swoją piłkę i jest w niej skuteczny. Tym razem trzy punkty gospodarzom w meczu z GKS-em Bełchatów zapewnił młody Brazylijczyk Alex Bruno.

Troszkę piłki okraszonej pierwszym w tym sezonie 0:0 zobaczyli kibice w Białymstoku. Jagiellonia do meczu przystąpiła bez Ukaha i Cionka, Zagłębie Lubin bez Horvatha i Banasia. Najwyraźniej obie drużyny mają bardzo szerokie ławki, bo żadna ze stron nie potrafiła wykorzystać braku podstawowych stoperów i zdobyć bramki. W akcie rozpaczy widowisko próbował ratować inny stoper gospodarzy – Luka Gusić, jednak jego czerwona kartka z 29. minuty również na nic się zdała.

Za pierwszym bezbramkowym remisem poszedł i drugi. W Poznaniu bliżsi zwycięstwa byli gracze Górnika Zabrze, którzy od początku sezonu grają dobry futbol. Jednak nie na tyle lepsi by zdobyć bramkę przeciwko Lechowi i uchronić się przed podziałem punktów.

Nieciekawie było też w starciu mistrza z wicemistrzem. Ostatecznie Śląsk Wrocław ograł Ruch Chorzów 1:0 po rzucie karnym z 88 minuty wykorzystanym przez Mateusza Cetnarskiego. Chorzowianie powinni ustawić się za Koroną w kolejce do detektywa, bo ich sytuacja jest identyczna. Tymczasem słabiutko grający Śląsk dzięki trzem rzutom karnym ma 6 punktów po trzech kolejkach.

Bramkowy bilans 3. kolejki podreperowała w poniedziałkowy wieczór druga warszawska drużyna - Legia pokonała u siebie ekipę Podbeskidzia 3:1. Niemal do końca meczu wydawało się, że to goście prowadzący po golu Roberta Demjana wywiozą ze stolicy komplet punktów. W 82. minucie wyrównującą bramkę zdobył jednak Michał Żyro, cztery minuty później na listę strzelców wpisał się Dominik Furman, dzieło zwieńczył w 90. minucie Miroslav Radović. Legia pozostaje liderem T-Mobile Ekstraklasy.

Następna kolejka za dwa tygodnie, po przerwie na mecze reprezentacyjne.


Terminarz i wyniki 3. kolejki T-Mobile Ekstraklasy 2012/2013

Piątek (31 sierpnia)

18:00 Piast Gliwice - Pogoń Szczecin 1:0

20:30 Wisła Kraków - Polonia Warszawa 1:3

Sobota (1 września)

13:30 Korona Kielce – Lechia Gdańsk 0:1

15:45 Widzew Łódź – GKS Bełchatów 1:0

18:00 Jagiellonia Białystok – Zagłębie Lubin 0:0

Niedziela (2 września)

14:30 Lech Poznań - Górnik Zabrze 0:0

17:00 Śląsk Wrocław – Ruch Chorzów 1:0

Poniedziałek (3 września)

18:30 Legia Warszawa - Podbeskidzie Bielsko-Biała 3:1

Analiza meczu z Polonią Warszawa

Zanim przejdziemy do właściwej analizy, czuję się w obowiązku napisać kilka słów wstępu. Jako, że Wisła przegrała swój mecz wyraźnie i zasłużenie, siłą rzeczy w następnych akapitach nie braknie słów krytyki, również pod adresem trenera. Mimo to drażni mnie ilość i znikoma wartość merytoryczna negatywnych wypowiedzi na temat pracy szkoleniowca, jakie w ostatnich dniach widzę. Możemy jęczeć, że mamy w Polsce kiepskich piłkarzy i trenerów, ale piłkarska niewiedza i niekompetencja działaczy, dziennikarzy i kibiców potrafi być równie, a może nawet bardziej, szkodliwa.


Już w trakcie meczu w internecie zaczęło się zwalnianie Probierza. Dlaczego? Bo przegrał mecz? Bo miał gorszych piłkarzy? Bo nie nazywa się Maaskant czy Petrescu? Bo za Kasperczaka to dopiero było granie? Bo komuś bardziej podobało się jak przegrywał Moskal? Mam wrażenie, że niektórzy kibice widzą kolejnego trenera na pierwszej konferencji po podpisaniu kontraktu i tylko czekają aż powinie mu się noga, bo brwi ma zbyt krzaczaste, włosy za długie albo za dużo "a" w nazwisku.

Każdy z wymienionych trenerów doczekał się wiernego grona prześladowców, którzy przy pierwszym gorszym występie już krzyczeli: "A nie mówiłem!?". Tłum szuka autorytetów, patrzy i widzi: ten przewidział porażki, znaczy mądry - słuchać go, powtarzać to, co mówi. Może nie jest to najpiękniejszy model, ale tak zwykło działać społeczeństwo, akurat w tym względzie jeszcze nie pora na samobiczowanie.

Gorzej jest z ludźmi, którzy powinni być ponad to, których autorytet płynie z piastowanych stanowisk. Ludzi, którzy powinni być świadomi własnego autorytetu, własnej roli, a co za tym idzie odpowiedzialności, jaka na nich ciąży. Mam przede wszystkim na myśli dziennikarzy - ludzi, którzy z zawodu trudnią się przekazywaniem informacji, ale także kształtowaniem opinii publicznej. Dlatego właśnie media nazywamy czwartą władzą.

Wchodzę na portal uchodzący za poważny - gazeta.pl. Jaki nagłówek widzę? "Kibice nie wierzą w mistrzostwo Wisły. Chcą głowy trenera". Kliknięcie i już widzę artykuł, oczywiście pod nieco innym tytułem, bo w tekście o trenerze jest raczej niewiele. "Niektórzy zaczynają domagać się zwolnienia trenera Michała Probierza" pisze skryty pod pseudonimem "jak" autor. Dalej pojawiają się "fejsbukowe" wypowiedzi Romków i Grażyn. Brawo - vox populi, vox dei.

Brnę przez te wypowiedzi i jedno mnie zaskakuje – nigdzie nie pojawia się choćby wzmianka o zwalnianiu trenera. Może coś przeoczyłem? Kropeczka na klawiaturze – skrót do wyszukiwania treści. Wpisuję "Probierz". Jedno trafienie - w przytoczonym wyżej zdaniu. Wpisuję "trener" – to samo. A mimo to pod artykułem pojawia się wytłuszczona propozycja - "Zobacz więcej na temat: Michał Probierz".

To jak to jest, Panie Dziennikarzu? Usłużnie informuje Pan o tym, co myślą kibice? Czy może sam promuje koncepcję zwolnienia trenera, tylko boi się firmować taką opinię własnym nazwiskiem? A może wręcz przeciwnie, nie chce Pan zwolnienia szkoleniowca, tylko też boi się pod tym podpisać? Co za różnica, wierszówka i tak wpadła, prawda?

Ale czarę goryczy przelała poniedziałkowa wypowiedź Jacka Bednarza dla Przeglądu Sportowego - "Trzeba się zastanowić, czy przy obecnym składzie personalnym stać nas na grę dwoma napastnikami." Chcę wierzyć, że to zwykła, głupia, nieprzemyślana wypowiedź, jaka zdarza się raz na jakiś czas każdemu z nas, a nie próba kopania dołków pod trenerem i podważania jego kompetencji.

Bo zastanówmy się, skoro zdejmiemy z boiska napastnika, to co? Będziemy grali w dziesięciu? Wypadałoby wprowadzić kogoś innego, najpewniej środkowego pomocnika. Na szczęście trener ma tu szeroki wybór zawodników w życiowej formie – Sobolewski, Garguła, Wilk, Chrapek. Tercet do składu, jeden na ławkę – to nawet lepiej dla trenera, tylko jeden będzie niezadowolony, w dodatku o wiele łatwiej dokonać wyboru.

Że zabraknie im zgrania, że zabraknie organizacji, braknie systemu? Nie żartujmy, to piłkarze o takiej klasie i doświadczeniu, że systemy gry i zadania taktyczne nie grają dla nich roli. Wyjdą na boisko z mongolskimi pasterzami kóz i też dadzą radę. Mongolia... Stamtąd jeszcze chyba nikogo nie mieliśmy?

Jestem nadmiernie złośliwy – celowo. Nie mam większych zarzutów do pracy pana Bednarza, bo realia są, jakie są, ale oczekiwałbym troszkę empatii, tym bardziej, że sam jest w podobnej sytuacji. Tak jak on bez pieniędzy nie zrobi wielkich transferów, tak trener bez zawodników nie zrobi wielkiej drużyny.

Aktualna Wisła ma poważne problemy kadrowe. Już za Maaskanta było widać duże braki, przede wszystkim w defensywie. Teraz mamy słabe punkty w wielu formacjach, ba, mamy tak wiele słabych punktów, że wypadałoby raczej wymieniać te mocne. Probierz dostał w spadku drużynę, która za Maaskanta grała bez stylu, za Moskala bez zaangażowania, której ławka rezerwowych została rozsprzedana, w której wielu piłkarzy zwyczajnie się zestarzało i do której nikt do tej pory na poważnie nie wprowadzał młodzieży.

Nie dajmy się oszukać nazwiskom na papierze, na dziś Wisła jest niestety wrakiem drużyny, którą niegdyś była. Nie oznacza to, że meczu z Polonią nie mogła zagrać lepiej, że drużyny takie jak Czarne Koszule są już poza naszym zasięgiem. Ale należy sobie uzmysłowić, że w tej sytuacji seryjne zwycięstwa mogą być co najwyżej wielką zasługą trenera. A i tak bez koniecznego remontu, nieważne kto będzie kapitanem, wrak pójdzie na dno.

Nie pojmuję tego całego zwalniania szkoleniowca. Jakie rozumowanie za tym stoi? Przyjdzie Smuda i powie Quioto: - Nie depcz rywala, bo dostaniesz czerwoną kartkę? Quioto na to: - Ach, dziękuję panie trenerze, nie wiedziałem, że to mogłoby się tak skończyć. Przyjdzie Lenczyk i powie Burlidze: - Ale jak piłka Cię już minie, to nie znaczy, że masz przestać biec. I jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki Burliga zacznie się wracać. Przyjedzie jakiś serbski znachor, poczęstuje Sobolewskiego z Głowackim flakonikiem brunatnej brei i obaj zyskają siły dwudziestolatków i na dodatek kontrola dopingowa niczego nie wykaże. Zatrudnimy jakiegoś Maaskanta bis - on na pewno nauczy Chaveza grać w piłkę. A taki Bakero to od ręki zrobi z nas drugą Barcelonę - potencjału mamy aż za dużo, pewnie dlatego męczymy się z Podbeskidziem.

Ale przejdźmy do konkretów, do meczu z Polonią i na samym wstępie zajmijmy się najbardziej oczywistą kwestią - tak, trener namieszał składem i to nam raczej zaszkodziło niż pomogło. Chavez, który zastąpił Czekaja na środku obrony, zaprezentował się beznadziejnie. Dwaj "młodzi wilcy" - pokazali umiejętności w nogach, ale już niekoniecznie w głowach. Defensywnie nastawiony środek pomocy? Niewypał do kwadratu. Nie dość, że indywidualnie prezentował się słabo, to jako formacja w ogóle nie istniał.

Sęk w tym, że pomimo długiego okresu przygotowawczego, trener wciąż musi eksperymentować. Kadra meczowa wciąż zmienia się pod wpływem urazów i innych nieprzyjemnych historii, jak w przypadku Bunozy. Takie absencje wytrącają piłkarzy z rytmu meczowego, z rytmu treningowego i trzeba liczyć się z tym, że ich forma tuż po powrocie może nie być najwyższa.

Ale kłopoty z formą dotykają nie tylko piłkarzy wracających po przerwie i na to trener również musi reagować. Patrząc na niektóre występy, jako trenera również korciłoby mnie by dalej mieszać składem. Sobolewski na stoperze? Jaliens na defensywnym pomocniku? Dobrych piłkarzy mamy jak na lekarstwo i mecze o stawkę okrutnie to weryfikują.

Zdecydowanie największy problem mamy w drugiej linii. Odszedł Kirm, sytuacja Meliksona jest niejasna. Quioto na skrzydle jest niepewny i raczej mało produktywny. Trener wyszedł z założenia, że lepiej zaryzykować przeciętny występ Szewczyka niż wystawić kogoś kto prawie na pewno zawiedzie. Iliev ma swoje wady, ale bez niego nasza gra przeciwko Polonii by nie istniała. Na skrzydłach trener ma w zasadzie związane ręce.

Pole do manewru ma za to w środku, ale co by nie zrobił, mamy problemy. Gargułę z gry wyeliminowało Podbeskidzie. Rozumując logicznie, lepsza Polonia z pewnością również by to zrobiła. Szkoleniowiec wystawił dwóch nominalnych defensywnych pomocników i przypłacił to nędzą w kreacji, ale również koszmarną dezorganizacją gry w defensywie. Do przerwy środek pola należał do Czarnych Koszul, bo kogo by nie wystawić w naszej drugiej linii, gra pod solidnym pressingiem go przerasta.

Niestety bez drugiej linii nasza gra dalej będzie wyglądała mizernie. Już po poprzednich meczach zwracałem uwagę, że akcje rywali kończymy dopiero pod własnym polem karnym. Przeciwko warszawiakom było to jeszcze bardziej widoczne, szczególnie do przerwy. Jeśli nie było centry z akcji, to była ze stałego fragmentu gry, ewentualnie ktoś decydował się na strzał z dystansu.

Kiedy zdarzyło nam się dobrze ustawić i wyblokować akcję, Polonia nie pozbywała się głupio piłki, tylko spokojnie przegrywała akcję na drugą stronę i wtedy zaczynało się tango z obrońcami, bo koordynacja gry w defensywie nie istniała. Czasami i czterech piłkarzy w ramach jednej akcji potrafiło być ogranych ze względu na złe ustawienie i zły timing ataku na rywala przy piłce. Żal było patrzeć, jak rywale na kwadracie 5 na 5 metrów rozklepują naszą formację, chociaż to my mamy przewagę liczebną.

Po przerwie optycznie nasza gra wyglądała lepiej. Łatwiej wyprowadzaliśmy piłkę, częściej przerywaliśmy akcje, ciężar gry delikatnie przesunął się na połowę przeciwnika. Sęk w tym, że można chwalić Chrapka za dobrą zmianę, szukać pozytywów itd. Jednak trzeba zdać sobie sprawę, że obraz gry zmieniła Polonia, która zdecydowała się wyjść na drugą połowę bardziej cofnięta, mniej agresywna w środku pola i nastawiona na kontrataki – trudno ich winić, skoro prowadzili 2:0 na wyjeździe. W dodatku, z naszego przejęcia inicjatywy, niewiele wyniknęło. Przez 45 minut mieliśmy bodaj dwie dogodne sytuacje do zdobycie bramki.

Jeszcze zanim przejdziemy do ocen słówko o naszym rywalu. Polonię lekceważy się patrząc przez pryzmat szaleństw Wojciechowskiego. Wbrew obiegowej opinii to bardzo mocna drużyna. Ktoś wytyka, że nie przygotowywała się do sezonu. Ale warto zauważyć, że większość piłkarzy jest w klubie co najmniej pół roku – zna się. W dodatku są to nazwiska nieprzypadkowe – jeśli nie wyróżniające się, to przynajmniej gwarantujące solidność na pewnym poziomie. Pod rozwagę dam myśl, że jedną z bramek strzelił nam Dwaliszwili – piłkarz, którego za kadencji Valckxa chcieliśmy pozyskać, ale nie było nas stać.

Oceny piłkarzy

Skala 1 - 10, gdzie 10 to klasa międzynarodowa, a 1 klasa podwórkowa. Oceną wyjściową, oznaczającą przeciętny występ, jest 5.

Sergei Pareiko – 2

Druga bramka tak naprawdę pogrzebała nasze szanse na dobry wynik w tym meczu. Była to bramka, której w żadnym wypadku nie powinniśmy byli stracić. Wyblok obrońcy, wyjście bramkarza, pewny chwyt – na tym powinna skończyć się akcja, niestety chwyt nie był pewny. Oczywiście nie ma sensu wyolbrzymiać winy bramkarza i rozciągać jej na całe spotkanie – Wisła w tym meczu była gorsza, prawdopodobnie i tak byśmy przegrali. Ale złe wrażenie pozostało, tym bardziej, że kolejna niepewna interwencja (w nieco trudniejszej sytuacji) w drugiej połowie powinna skończyć się czerwoną kartką i rzutem karnym. W dodatku przy pozostałych dwóch trafieniach Pareiko nie zawinił, ale także nie dał niczego na plus. Przez cały mecz na dobrą sprawę nie miał żadnej poważnej interwencji.

Łukasz Burliga – 2

W oczy rzucił mi się jeden poważny mankament, którego miałem nadzieję, że Burliga wyzbył się na wypożyczeniu w Chorzowie. Niestety wciąż widać, że to gracz ofensywny przestawiony do obrony. Nie ma za grosz instynktu "gryzienia trawy" w sytuacjach defensywnych. Owszem, gra twardo, zdecydowanie (czasem nawet zbyt twardo i w dodatku wchodzi na jeden raz), ale kiedy akcja go minie, Burliga zaczyna dreptać i obserwować jak z przeciwnikami poradzą sobie koledzy. Szczególnie widoczne było to przy trzeciej bramce dla Polonii, ale również w kilku innych sytuacjach, także w pierwszej połowie.

Taka sytuacja powoduje, że w drugim tempie akcji Burliga, jeśli w ogóle jeszcze w niej uczestniczy, często jest bardzo spóźniony. Gubi się również w swoich obowiązkach jeśli idzie o asekurację i przejmowanie pozycji partnerów z bloku defensywnego. Nie oznacza to, że wszystkie jego interwencje w defensywie były złe, ale gdy Polonia przyśpieszała grę po jego stronie, wyraźnie się gubił.

W ofensywie do przerwy miał znikome wsparcie, był dobrze blokowany przez rywali, więc jego udział w konstruowaniu ataków był niewielki. Sytuacja zmieniła się po przerwie, kiedy mając więcej swobody i lepiej pokazujących się do gry partnerów, Burliga faktycznie często był w grze. Niestety dobre zagrania przeplatał w równych proporcjach ze stratami.

Ocena byłaby może wyższa, ale ostatecznie na niekorzyść przemówiło głupie, niesportowe zachowanie. Przede wszystkim przynajmniej jedna ewidentna symulka w polu karnym rywali - że to się nie skończyło kartką, to chyba zasługa ujemnych dioptrii u arbitra. To co wyprawiał Burliga to nie cwaniactwo, to żenada. Druga sytuacja to zwykła boiskowa nierozważność. Po faulu Pazio na Chrapku Burliga niepotrzebnie zaczepiał rywala. Czasem w zaognionym meczu takie zachowanie można zrozumieć, nawet usprawiedliwić, tutaj zachowanie Burligi było całkowicie nieuzasadnione.

Osman Chavez – 1

Miał kilka dobrych zagrań, m.in. uchronił drużynę przed stratą czwartej bramki wybijając lob jednego z rywali. Sęk w tym, że jego liczne błędy nie tylko rzutowały na jego indywidualną postawę, ale także zaniżały wartość partnerów z defensywy. Jego spóźnione, nieudolne wyjścia za napastnikiem, wejścia na raz, kompletnie nieudane interwencje. To wszystko składało się nie tylko na to, że Chavez był niemiłosiernie ogrywany, ale również na to, że na boisku powstawały wolne strefy, w które wbiegali rywale gubiąc krycie i wymuszając rozerwanie organizacji gry obronnej.

Chavez nie tylko nie pomagał, nie wypełniał swoich zadań, ale swoją postawą przeszkadzał partnerom. Dodajmy do tego, że był tak skrajnie nieprzydatny w rozegraniu piłki ze względu na problemy w operowaniu futbolówką, że nazywanie go piłkarzem wydaje się kiepskim żartem. Jeśli idzie o dyspozycję motoryczną... Narzekałem na braki Głowackiego w zwrotności, dynamice, słabą grę pod linią środkową, cóż... Chavez udowodnił, że można gorzej - o wiele, wiele gorzej.

Co mnie najbardziej intryguje, Chavez przez pierwsze 10 minut drugiej połowy przestał popełniać błędy, przestał wchodzić na raz, był rozważniejszy i skuteczniejszy, wydawało się, że zaliczy lepsze drugie 45 minut, po czym nagle powrócił do złych zachowań i znów stał się nie tylko bezużyteczny, ale nawet szkodliwy.

Arkadiusz Głowacki – 4

Sytuacja odwrotna do Chaveza. Nie grał szczególnie dobrych zawodów (eufemizm z mojej strony), ale jego wartość poszła w górę za sprawą interwencji, którymi naprawiał błędy partnerów. Przegrał trochę pojedynków, kilka razy był źle ustawiony, spóźniony, ale gdyby nie on w kilku sytuacjach bylibyśmy w jeszcze większych opałach.

Jan Frederiksen – 3

Nie było tak źle, jak ostatnio – przede wszystkim nie tracił tylu piłek (chociaż jedną czy dwie głupie straty i tak zanotował siląc się na długie podanie do nikogo). Niestety cel osiągnął bardzo prostymi środkami – przestał podawać do przodu, więc jego udział w konstruowaniu ataków ograniczał się właściwie do biegania. Trzeba przyznać, że akurat bieganie wychodzi mu całkiem nieźle - raz nawet postanowił pobiec z piłką przy nodze i prawie mogliśmy strzelić bramkę.

W defensywie... "Solidny" byłoby nadużyciem, ale z rażących błędów zebrały się zaledwie dwa do przerwy. Jeden to nieprzecięte dośrodkowanie. Drugi to firmowe zagranie Duńczyka, tym razem na skrzydle. Rywal jakieś cztery metry od Frederiksena – centruje. Frederiksen: wyskok, piruet, lądowanie. Wodecki daje 10, Czarna Mamba tylko 7, tłumy wiwatują. Będę zwracał na to uwagę tak długo, jak Duńczyk nie przestanie bać się piłki.

Michał Szewczyk – 4

Komentatorzy telewizyjni nieustannie mylili go z Kamińskim (i vice versa). Nie zagrał źle, zastanawiałem się nawet nad notą o oczko wyższą, choćby ze względu na piękną asystę, jednak koniec końców uznałem, że byłoby to naciąganie oceny. Szewczyk miał kilka ładnych akcji, trochę popracował, ale okresami znikał z pola widzenia. W defensywie przez większość czasu był bardziej obecny niż faktycznie przydatny.

Wspomniałem wcześniej, że debiutanci pokazali umiejętności w nogach, ale nie w głowach. Nie chodzi o to, że nie podołali psychicznie wyzwaniu - wręcz przeciwnie - uważam, że nie przestraszyli się swojej szansy. Jednak na grę na tym poziomie nie są jeszcze do końca przygotowani pod względem taktycznym.

Dokonują złych wyborów, nie zawsze potrafią umiejętnie poruszać się po boisku. Z tej dwójki Szewczyk, jako starszy, zachowywał się dojrzalej, ale wciąż popełniał błędy. Jeden z poważniejszych to strzał z pierwszych minut meczu. Gdyby podniósł głowę, zobaczyłby że Polonia miała złamaną linię obrony, a obiegający go Burliga wychodził sam na sam. Jedno dobre podanie mogło inaczej ułożyć ten mecz.

Jako, że mogą jeszcze być z niego ludzie, a wobec zawieszenia Quioto, trener będzie na niego mniej lub bardziej skazany – mam prośbę. Masz przed sobą szansę – nie myśl, że "już" tylko, że "dopiero" - nie osiądź na laurach. Dobry punkt zaczepienia – potrenuj stałe fragmenty. Wykonałeś ich w meczu kilka, żaden nie był nieprzyzwoicie zły, ale żaden też nie był naprawdę dobry.

Radosław Sobolewski – 3

Oceny wystawiam za faktyczny wkład w grę, a nie za zaangażowanie. Tego drugiego nie można Sobolewskiemu odmówić. Był widoczny, był zawsze blisko akcji, czy to naszej, czy też przeciwnika. Sęk w tym, że blisko, ale nie dostatecznie. W defensywie często był nieco spóźniony, gdzieś brakowało sił, przeważnie był o ten jeden kluczowy krok za rywalem. Na pewno nie pomagali mu partnerzy, których licznych błędów Sobolewski zwyczajnie nie nadążał naprawiać.


Przy wyprowadzeniu piłki do przerwy Sobolewski był wyraźnie aktywniejszy niż Wilk, jednak aktywność nie przekładała się na jakość zagrań. Tu Sobolewski sam powinien przyznać, że nie pamięta meczu, w którym zanotowałby tyle strat i tyle złych podań. Oczywiście, partnerzy znów mu nie pomagali, ale to nie partnerzy kopali piłkę w stojącego 5 metrów dalej rywala, albo grali wszerz boiska do nikogo.


Naszemu kapitanowi wyraźnie brakowało w tym meczu sił i to nawet nie w skali całego meczu, ale przede wszystkim w obrębie sekwencji szybszych akcji. Dwie trzy akcje, w których Sobolewski musiał wykazać się grą na pełnych obrotach i nagle go zatykało - na kilka minut przestawał być zdatny do użytku.

Cezary Wilk – 2

On nie biegał, on się miotał. Raz był tam gdzie trzeba, ale spóźniony, innym razem pobiegł, ale nie we właściwym kierunku, gdzieś się zagapił, o czymś zapomniał i w defensywie robiły się luki. Miał niewiele udanych interwencji. W ofensywie kilka udanych zagrań, ale nawet na 45 minut to wciąż za mało. W dodatku, chociaż Sobolewski niemiłosiernie psuł swoje zagrania, to był zdecydowanie częściej od Wilka pod grą, szczególnie przy wyprowadzeniu piłki. Wilk po prostu znikał.

Ivica Iliev – 6

Delikatnie naciągnięta ocena. W drugiej połowie dwa razy stracił i dwa razy poszły kontry na 1-3. Za pierwszym razem wysoce nierozsądny drybling zakończył się stratą i błyskawicznym przeniesieniem gry pod naszą bramkę, a w konsekwencji sytuacją na rzut karny. Za drugim razem Iliev czytelnie zagrywał do partnera nie mając nikogo za plecami i tym razem kontra skończyła się bramką.


Jednak, choć do listy mankamentów można jeszcze dopisać spóźnione powroty do defensywy, Iliev był wiodącą postacią Wisły w tym meczu. Gdyby nie jego umiejętność utrzymania się przy piłce, do przerwy zostalibyśmy wtłoczeni we własne pole karne, a potem wdeptani w ziemię i na koniec rozjechani walcem. Przy wszystkich swoich wadach, jedyny Wiślak w tym meczu, który nie sprawiał wrażenia, że zawędrował klasę rozgrywkową za wysoko.

Dawid Kamiński – 3

Pomimo swoich naprawdę fajnych kontaktów z piłką i kilku niezłych zagrań, zbyt często ginął gdzieś między rywalami. Jest w chłopaku potencjał i myślę, że nawet pomimo młodego wieku, jego pojawianie się na boisku nie będzie na wyrost. Jednak na razie raczej powinien liczyć na występy z ławki albo przeciwko słabszym rywalom. Z tak silną drużyną jak Polonia, grając od pierwszej minuty, jego niedostatek doświadczenia był aż nadto widoczny.

Cwetan Genkow – 4

Popracował, powalczył, kilka razy fajnie utrzymał się przy piłce, ale im bliżej bramki tym gorzej. Niestety nie ograniczało się to do bramki rywali. Pod bramką Pawełka raz źle podał, raz nie wykorzystał dogodnej sytuacji i ogólnie jego zagrania traciły na precyzji, która właśnie tam jest wyjątkowo ważna. Pod bramką Pareiki poważnie zawiódł dopuszczając do zdobycia pierwszego gola przez Polonię.

Łukasz Garguła – 4

Popracował trochę w defensywie, w ofensywie miał też kilka bardzo dobrych zagrań, jak podanie do Ilieva, które zainicjowało akcję kończoną podwójną interwencją Pawełka. Niestety patrząc przekrojowo na czas, który spędził na boisku i na to, czego Wisła potrzebowała, by powalczyć o lepszy wynik, Garguła dał zbyt mało. No i jeszcze jedna sprawa, od zawodnika, który wszedł z ławki rezerwowych mam prawo oczekiwać żeby miał siłę dokopać rzut wolny do pola karnego przeciwnika.

Michał Chrapek – 5

O rewelacji mowy być nie może, ale zagrał poprawnie. Szukał gry, nie bał się wziąć ciężaru rozgrywania na siebie. Wracał się do defensywy, gdzie nie był tylko statystą. W ofensywie widać po nim zmysł do gry kombinacyjnej. Przyznam, że bardzo liczę na tego zawodnika. Parę lat wstecz, jeszcze za kadencji Skorży, robił dobre wrażenie na tle kolegów z Młodej Ekstraklasy. Pomimo młodego wieku grał już wtedy bardzo dojrzałą piłkę. Ma za sobą całkiem udany sezon na zapleczu Ekstraklasy, więc jest to zawodnik, po którym należy oczekiwać poważnych występów na poziomie seniorskim i nie traktować już jak juniora.

Romell Quioto – 1

Grał krótko, ale głupotę trzeba piętnować. Kara pięciu spotkań zawieszenia wydaje się rozsądna. Ligową murawę powącha najwcześniej pod koniec października.

Podsumowanie

Aktualnie mamy przerwę na rozgrywki reprezentacyjne, trenerzy mają okazję popracować z zespołami. Nasi najbliżsi rywale to kolejno Pogoń Szczecin, Lechia Gdańsk i Piast Gliwice. Przeciwnicy, z którymi oczekuje się, że Wisła będzie grała swoją piłkę. To o tyle ułatwia pracę trenera, że można popracować nad ogólnymi założeniami gry w wariancie ofensywnym. Może uda się wyłonić jakiś solidny układ drugiej linii, który choć na trochę zagwarantowałby nam stabilizację.

Absolutnym priorytetem jest jednak wykrystalizowanie sytuacji w obronie. W trzech meczach wystawiliśmy czterech stoperów i trudno nie odnieść wrażenia, że ze spotkania na spotkanie było gorzej. Wraca Jovanović, wraca Bunoza. Trzeba ustalić jakąś hierarchię i maksymalnie zgrać formację, bo jeżeli nadal będziemy tracili bramki jako pierwsi, o zwycięstwa będzie niezwykle trudno.

Nie jesteśmy tak mocni jak niegdyś, trzeba zdawać sobie z tego sprawę. Jednak nie jesteśmy też tak słabi, by bać się naszych najbliższych rywali. O tym, na co możemy liczyć w tym sezonie, dużo powiedzą wyniki nadchodzących trzech kolejek. Można jednak założyć, że mniej niż siedem punktów zdobyte na tych rywalach oznaczać będzie, że na podium szanse mamy znikome.

wislakrakow.com (Aleksander Lusina)


Źródło: wislakrakow.com

Relacja kibicowska z meczu:

Relacje kibicowskie z meczów Wisły-Sezon 2012/2013

Galeria kibicowska: