2018.06.02 Wisła Kraków - ŁKS Łódź 1:0

Z Historia Wisły

2018.06.02, Centralna Liga Juniorów, 30 kolejka, Zabierzów, Gminny Stadion Sportowy,
Wisła Kraków 1:0 (1:0) ŁKS Łódź
widzów:
sędzia: Magdalena Figura z Rybnika
Bramki
Michał Feliks 14' 1:0
Wisła Kraków
Kacper Chorążka
Jakub Żółkoś
Piotr Świątko
Szymon Jeziorski
Damian Korczyk
grafika:zk.jpg Daniel Morys grafika:zmiana.PNG (67’ Błażej Skórski)
grafika:zk.jpg Patryk Plewka
grafika:zk.jpg Kacper Laskoś
Michał Banik
Maciej Śliwa grafika:zmiana.PNG (89’ Adrian Grzybek)
grafika:zk.jpg Michał Feliks grafika:zmiana.PNG (82’ Franciszek Wróblewski)

trener: Mariusz Jop
ŁKS Łódź
Dariusz Gmosiński
Patryk Witkowski grafika:zmiana.PNG (55’ Eryk Krysiak)
Michał Zapart
Daniel Suskiewicz
Filip Pietrzak
Mikołaj Maschera
Oskar Koprowski
Mateusz Jaszczak grafika:zmiana.PNG (65’ Aleksander Cieślik)
Krystian Guzman
Eryk Bomba
Aleksander Michalski

trener: Sikorski Michał

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl


Spis treści

Relacje z meczu

CLJ: Wisła Kraków - ŁKS Łódź 1-0

W ostatniej kolejce Centralnej Ligi Juniorów sezonu 2017/2018 drużyna Wisły Kraków pokonała po bramce Michała Feliksa, ekipę ŁKS-u Łódź, 1-0. Wynik ten oznacza, że juniorzy "Białej Gwiazdy" zapewnili sobie utrzymanie na szczeblu centralnym i w następnym sezonie mierzyć się będą w ogólnopolskich rozgrywkach CLJ.

Wisła Kraków - ŁKS Łódź 1-0 (1-0)

1-0 Michał Feliks (14.)

Wisła: Kacper Chorążka - Jakub Żółkoś, Piotr Świątko, Szymon Jeziorski, Damian Korczyk - Daniel Morys (67. Błażej Skórski), Patryk Plewka, Kacper Laskoś, Michał Banik - Maciej Śliwa (89. Adrian Grzybek), Michał Feliks (82. Franciszek Wróblewski).

Do ostatniego akordu sezonu w Centralnej Lidze Juniorów młodzi zawodnicy "Białej Gwiazdy" przystąpili poniekąd z komfortem psychicznym, bowiem zeszłotygodniowe zwycięstwo w Białymstoku sprawiło, że walka o utrzymanie zależała tylko i wyłącznie od nich.

Od pierwszych minut spotkania z ŁKS-em Łódź, rozgrywanym na głównej płycie stadionu przy ulicy Reymonta, w poczynaniach naszych zawodników widać było jednak pewne pokłady nerwowości. Te zostały rozwiane w 14. minucie, kiedy to pierwszy rzut rożny przyniósł Wiśle bramkę! Piłka, po dośrodkowaniu na długi słupek, spadła na głowę Kacpra Laskosia, który zdołał zgrać ją do lepiej ustawionego Michała Feliksa. Napastnik krakowskiej Wisły, również głową, pewnie wpakował futbolówkę po koźle do siatki, wyprowadzając "Białą Gwiazdę" na szybkie prowadzenie!

Mimo szybko zdobytej bramki, młodzi zawodnicy Wisły mogli zostać szybko sprowadzeni na ziemię. Już trzy minuty po otwierającym trafieniu, po niefortunnej interwencji Kacpra Chorążki, który mocno uderzoną piłkę z rzutu wolnego wybił wprost przed siebie, sam przed bramką znalazł się jeden z piłkarzy łodzian. Ten w dogodnej sytuacji przeniósł jednak piłkę nad poprzeczką, choć inna sprawa, że znalazł się na pozycji spalonej.

W kolejnych minutach spotkania to Wisła była stroną przeważającą, raz po raz zagrażając ŁKS-owi. Najbliżej szczęścia dwukrotnie był Michał Banik jednak pierwsza próba zakończyła się efektowną paradą golkipera drużyny gości. Z kolei w drugiej sytuacji, z minuty 41., skrzydłowy krakowian obił poprzeczkę bramki ŁKS-u! Na przerwę schodziliśmy więc z prowadzeniem, jednakże ze sporym niedosytem. Wisła, po pierwszej odsłonie, mogła spokojnie prowadzić różnicą kilku bramek.

Szkoleniowiec juniorów Wisły, Mariusz Jop, przyzwyczaił nas w tym sezonie do tego, że w momencie gdy to nasza drużyna pierwsza obejmuje prowadzenie, krakowianie skupiają się na bronieniu dostępu do własnej bramki oraz na kontratakach. W taki też sposób wyglądało drugie czterdzieści pięć minut, podczas których oglądaliśmy bardziej wyrachowaną postawę "Białej Gwiazdy". Mimo to Wisła nadal stwarzała sobie dobre sytuacje do zdobycia kolejnych bramek, ale w kluczowych momentach w naszych poczynaniach ewidentnie brakowało zdecydowania. Łodzianie tylko w jednej sytuacji zagrozili bramce Chorążki, gdy w 61. minucie spotkania, po stałym fragmencie gry, piłka odbita od muru spadła pod nogi napastnika ŁKS-u. Ten, stojąc sam przed niemal pustą bramką, na nasze szczęście, nieznacznie się pomylił.

Wspomniana sytuacja była jedynym poważnym zagrożeniem pod naszą bramką w drugiej połowie spotkania. Tym samym juniorzy krakowskiej Wisły wygrywają z ŁKS-em Łódź 1-0 i zapewniają sobie byt w rozgrywkach CLJ w kolejnym sezonie, już na poziomie ogólnopolskim.

Sezon 2017/2018 można określić mianem ogromnej sinusoidy. Z jednej strony wiślacy popisywali się seriami kolejnych zwycięstw, z drugiej zaś w pamięć zapadnie ogromny blamaż w derbowym dwumeczu z Cracovią. Niemniej jednak sezon ten z pewnością będzie można zaliczyć do udanych, bo przed nim głównym celem było utrzymanie. To, po dzisiejszym zwycięstwie nad ŁKS-em, stało się faktem!

Końcowa tabela grupy wschodniej - Centralnej Ligi Juniorów:

1. Legia Warszawa 30 72 79 - 24

2. Cracovia 30 67 75 - 23

3. Motor Lublin 30 59 58 - 25

4. Korona Kielce 30 56 58 - 42

5. Jagiellonia Białystok 30 53 61 - 39

6. WISŁA KRAKÓW 30 52 40 - 32

Źródło: wislaportal.pl

Utrzymanie wyszarpane! Wisła - ŁKS 1:0

Data publikacji: 02-06-2018 14:10


30. kolejka Centralnej Ligi Juniorów miała być dla Wisły kluczową. To dziś miało decydować się, czy Biała Gwiazda zajmie upragnione szóste miejsce w lidze, ostatnie gwarantujące utrzymanie. W walce o pozostanie w reformowanej od przyszłego sezonu CLJ pozostawały jeszcze krakowski Progres i UKS SMS Łódź, lecz sprawa była jasna - w przypadku zwycięstwa nad zdegradowanym już dawno ŁKS-em to podopieczni Mariusza Jopa zajęliby tę pozycję na koniec sezonu. Tak też się stało - Biała Gwiazda pokonała ŁKS 1:0 po bramce Michała Feliksa i zagwarantowała sobie miejsce w CLJ w kolejnych rozgrywkach!


Wiślacy, po raz pierwszy w tym sezonie występujący w roli gospodarza na Stadionie im. Henryka Reymana, od razu chcieli stworzyć sobie przewagę i szybko zdobyć gola. Pierwszą okazję już w czwartej minucie miał grający na prawym skrzydle Daniel Morys, który po podaniu z głębi pola oddał celny strzał - na posterunku był jednak strzegący bramki gości Zapart. Dziesięć minut później przy R22 zrobiło się już 1:0 - z rożnego wrzucał Patryk Plewka, zamykający akcję Laskoś zgrał piłkę na piąty metr, a na to czekał tylko Michał Feliks, który główką po koźle nie dał szans Zapartowi!

Przewaga bez udokumentowania

ŁKS próbował odpowiadać za sprawą stałych fragmentów gry. Po jednym z nich, egzekwowanym w 17. minucie, Kacper Chorążka sparował potężny strzał przed siebie, lecz na szczęście dla piłkarzy Białej Gwiazdy dobijający ten strzał Mikołaj Maschera fatalnie spudłował. Od tego czasu piłkarską przewagę coraz bardziej zaczęli udowadniać Wiślacy, lecz cały czas ŁKS pry życiu pozostawiał golkiper gości. Dwa razy w identyczny niemal sposób uderzał Banik, który z lewej strony pola karnego nawinął łódzkich obrońców, ale za każdym razem Zapart zbijał futbolówkę przed siebie. Na pierwszy błąd golkipera ŁKS-u trzeba było czekać do 30. minuty. Wtedy to Zapart wyszedł przed pole karne, by przeciąć podanie do Morysa, lecz w ostatniej chwili zmienił zdanie i postanowił cofnąć się w obręb szesnastki, by złapać futbolówkę. Niezdecydowanie bramkarza mógł wykorzystać skrzydłowy Białej Gwiazdy, ale golkiper w ostatniej chwili zdążył go uprzedzić. Gdyby piłka leciała nieco mocniej, mogło się zrobić 2:0.

Kolejną okazję w 38. minucie stworzył sobie rządzący w powietrzu Feliks. Tym razem jednak jego główka minęła bramkę ŁKS-u. Goście w pierwszej połowie zdobyli się na jeszcze jedną odpowiedź - strzał Michalskiego nie zagroził jednak bramce Chorążki. W 42. minucie kontrę dobrym odbiorem piłki wyprowadził Plewka, Śliwa wypuścił w bój Banika, a ten uderzył mocno, ale tylko w poprzeczkę. Piłka spadła pod nogi Śliwy, ale i jego dobitka nie znalazła się w siatce. Pierwsza połowa zakończyła się więc wynikiem 1:0 - i do szczęścia brakowało tylko większej ilości bramek.

Deja vu i awans!

Drugą część spotkania ponownie rozpoczęła się w ten sam sposób - od ataków Białej Gwiazdy. Znów jaki pierwszy strzelał Morys, ale i tym razem Zapart zbił futbolówkę przed siebie. W 59. minucie wszyscy zgromadzeni na stadionie widzieli już piłkę w siatce, lecz po wrzutce Żółkosia i główce Śliwy piłkę na rzut rożny sparował jakimś cudem Zapart. Chwilę później zakotłowało się pod polem karnym Wisły. Z rzutu wolnego uderzał Koprowski, piłka odbiła się od muru i zatrzymała w polu karnym, gdzie dopadł do niej Suskiewicz. Obrońca ŁKS-u strzelał ze wślizgu, a piłka poszybowała tuż obok bramki.

W 70. minucie z lewej flanki centrował Korczyk, a ładnym technicznym strzałem z woleja popisał się Banik. Piłkę pewnie schwytał Zapart, który dalej trzymał ŁKS przy życiu. W końcówce świetną okazję do zdobycia gola miał Skórski, ale bramkarz łodzian popisał się fenomenalną robinsonadą po uderzeniu z 25. metrów i sparował piłkę na róg. Po nim Wiślacy utrzymywali się pod polem karnym ŁKS-u aż do końcowego gwizdka sędzi Magdaleny Figury. Po ostatnim gwizdku wszystko stało się jasne - to Biała Gwiazda w przyszłym sezonie będzie występowała w Centralnej Lidze Juniorów, a Michał Feliks stał się bohaterem młodzieżowej ekipy Wisełki, zdobywając bramkę na wagę utrzymania!

Wisła Kraków - ŁKS Łódź 1:0 (1:0)

1:0 Feliks 14’

Wisła: Chorążka - Żółkoś, Świątko, Jeziorski, Korczyk - Morys (67’ Skórski), Plewka, Laskoś, Śliwa (86’ Grzybek), Banik, Feliks (82’ Wróblewski)

ŁKS: Zapart - Bomba, Pietrzak, Suskiewicz, Witkowski (60’ Krysiak) - Koprowski - Guzman, Jaszczak (64’ Cieślik), Maschera, Gmosiński - Michalski

Żółte kartki: Morys, Feliks, Laskoś, Plewka

Sędziowała: Magdalena Figura z Rybnika

Jakub Pobożniak

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Pomeczowe wypowiedzi

Feliks: Pora na wyjście z wieku juniora

Data publikacji: 02-06-2018 15:15


Wiślacka młodzież dzięki zwycięstwu 1:0 z ŁKS-em Łódź zapewniła sobie utrzymanie w Centralnej Lidze Juniorów. Bohaterem Białej Gwiazdy został Michał Feliks, strzelec jedynej bramki, która pozwoliła podopiecznym Mariusza Jopa zachować miejsce w górnej szóstce.


„Szczerze mówiąc po prostu chciałem trafić w bramkę, nie szukałem jakiegoś wyszukanego wykończenia. Ćwiczyliśmy taki rozegranie na treningach, więc byłem przygotowany na to, że Kacper Laskoś zgra piłkę i spadnie mi ona na głowę. Cieszę się bardzo, bo od pięciu spotkań nie strzeliłem już bramki, a teraz mogłem dać drużynie zwycięstwo” - opisuje moment strzału 19-latek.

Niedosyt strzelecki

Nie był to jedyny w tym sezonie gol wiślackiego napastnika, który zapewnił jego drużynie punkty. Który z nich został jego ulubionym? „Moim numerem jeden jest chyba trafienie z Legią - ono smakowało najlepiej, gdyż był to mecz wysokiej rangi, choć oczywiście ta dzisiejsza bramka również jest bardzo istotna, bo daje nam trzy oczka i ligowy byt w kolejnym sezonie” - odpowiada snajper.

Strzelecki dorobek Feliksa zatrzymał się na liczbie „4”, co wcale go nie usatysfakcjonowało. „Nie jestem zadowolony z liczby moich trafień. Stawiałem sobie wyższe cele, ale piłka czasami po prostu nie wpadała do bramki. Grałem jednak tylko na wiosnę, więc nie ma co narzekać. Ważne, że udało się ustrzelić przynajmniej cztery, czasem bardzo ważne gole” - wyjaśnia sam zainteresowany.

Cieszymy się, choć mogliśmy więcej

W pewnym momencie sezonu podopieczni Mariusza Jopa walczyli nawet o wejście do ligowych finałów. Nieudana końcówka sezonu zamknęła jednak Wiślakom bramę do ścisłej ligowej czołówki, co delikatnie rozczarowało bohatera spotkania z ŁKS-em. „Jest oczywiście drobny niedosyt. Mieliśmy taki okres, że traciliśmy punkty z ważnych meczach z Koroną, z Cracovią, choć o tym wolałbym już zapomnieć, potem ukarał nas także Motor Lubin. Przez to pozostało nam tylko zrealizować nasz cel minimum - utrzymać się” - komentuje 19-latek.

Młodzież Białej Gwiazdy stąpała jednak twardo po ziemi i jeszcze przed sezonem liczyła się w zagorzałą walką o czołowe sześć miejsc. „Wiedzieliśmy, że każdy chce się utrzymać i będzie o to walczył do samego końca. Można więc powiedzieć, że byliśmy gotowi na batalię do ostatniej kolejki. Różnica między grą w Centralnej Lidze Juniorów, a meczami w niższych ligach jest diametralna i to może dać wiele kolejnym rocznikom” - komentuje były zawodnik FC Nantes.

To już jest koniec

Feliks musiał się zadowolić dzisiaj jednym trafieniem, choć zarówno on, jak i cała drużyna mogli dzisiaj zdobyć znacznie więcej bramek. „Mieliśmy naprawdę sporo dogodnych sytuacji. Postawiliśmy sobie cel, aby nastrzelać się na koniec sezonu. Niestety plan się nie powiódł, ale mimo to na szczęście zainkasowaliśmy komplet oczek” - mówi strzelec.

Gol Feliksa był jego ostatnim akcentem w drużynie wiślackich juniorów. 19-latek wchodzi już bowiem w wiek seniora. „Nie wiem jeszcze co czeka mnie w kolejnym sezonie. Najpierw muszę wyleczyć kontuzję, z którą grałem to pół roku, a potem będę się zastanawiał co dalej. Czas spędzony w zespole Wisły był naprawdę udany, w szatni panowała znakomita atmosfera i na pewno jestem z tego powodu zadowolony, ale kiedyś trzeba wyjść z wieku juniora i rozpocząć przygodę z poważną piłką. Mam nadzieję, że mi się to uda” - zakończył dzisiejszy bohater.

Tomasz Brożek

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Banik: Końcówka była pełna napięcia

Data publikacji: 03-06-2018 10:10


„Podejście do tego meczu, było takie samo, jak przy innych spotkaniach. Oczywiście pojawiła się dodatkowa presja w związku z tym, że tylko zwycięstwo gwarantowało nam utrzymanie w reformowanej lidze. Ale koncentracja i przygotowanie było na podobnym poziomie” - mówił po ostatnim meczu wiślackiej CLJ-ki w sezonie Michał Banik.


Podopieczni Mariusza Jopa wygrali 1:0 z ŁKS-em Łódź. Jaki był plan juniorów Białej Gwiazdy na ten mecz? „Przede wszystkim dużo utrzymywać się przy piłce i nie tracić głupio futbolówki. Co najważniejsze, chcieliśmy szybko zdobyć bramkę i punktować rywala kolejnymi golami. Przełożyłoby się to na spokojną końcówkę bez niepotrzebnego napięcia, a tak do końca nie było wiadomo, jaki będzie rezultat meczu”.

Słupki i poprzeczki

„Bania” był jednym z lepszych zawodników na boisku, ale nie udało mu się zaznaczyć swojej obecności na murawie bramką. Mimo, że dwukrotnie zatrzymało go obramowanie bramki. „Niestety. Szkoda, bo bardzo chciałem zakończyć ten sezon golem. Fakt, że spotkanie odbędzie się na głównym stadionie przy Reymonta, zadziałało na mnie mobilizująco. Wykonałem kilka prób, jednak żadna nie zakończyła się upragnionym sukcesem. Boli ta obita poprzeczka i słupek, ale co zrobić” - mówił młody piłkarz Wisły.

Urodzony w 1999 roku zawodnik nie podjąłby innej decyzji w tamtych sytuacjach. „Miałem czystą pozycję. Piłka była tak ułożona, że istniało ryzyko szybkiego zablokowania przez obrońcę. Żałuję, bo może jakbym uderzył trochę niżej lub lżej, to zakończyłoby się to golem. Zwłaszcza że golkiper rywali rzucił się w krótki róg, a ja strzelałem w dalszy” - żałował po końcowym gwizdku gracz.

Nowa pozycja

Dopiero tej wiosny Michał Banik rozpoczął występy na boku boiska. „To jest mój trzeci mecz w tej rundzie i trzeci w ogóle w Wiśle na pozycji skrzydłowego. Taki wariant został wykorzystany chyba pierwszy raz w meczu z Koroną, no i raczej spisałem się całkiem nieźle, bo trener zaczął mnie regularnie wystawiać na boku, najczęściej lewym. Na samym początku nie wiedziałem, jak się poruszać jako skrzydłowy, ale szybko się zaadaptowałem i jest to alternatywa na przyszłość, bym mógł występować nie tylko jako napastnik” - przyznał.

W formacjach ofensywnych panowała w dzisiejszym spotkaniu duża wymienność pozycji. „Dzisiejszy mecz rozpocząłęm na lewym skrzydle, a Daniel na prawym. W przerwie trener zalecił nam zamianę, żeby przynieść zespołowi dodatkowe korzyści. Jednak po pewnym czasie wróciliśmy do ustawienia z początku meczu. Jednak lepiej czuje się jako lewoskrzydłowy, bo wtedy jako prawonożny zawodnik mam bardziej efektywne zejście do środka. Dlatego było pomiędzy nami tyle roszad” - podsumował Michał Banik.

Krzysztof Pulak

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA

Źródło: wisla.krakow.pl