Josef Kuchynka
Z Historia Wisły
Spis treści |
Piłkarskie i trenerskie losy
Urodzony w 4 sierpnia 1894 r. w Pradze, zmarł w 9 stycznia 1979 w Pradze. Z zawodu ślusarz
Jako piłkarz występował w Viktorii Żiżkov i DFC Praga. Znalazł się nawet w galerii sław tego klubu, jako jeden z najznakomitszych jego piłkarzy. Występował na obronie. W połowie lat dwudziestych DFC był najlepszym klubem niemieckim w Czechosłowacji, zdobywając rok w rok tytuł mistrzowski DFV = Deutscher Fussball Verband (w Czechach i Morawach).
Swój debiut w reprezentacji Czechosłowacji zaliczył w 1924 roku. Nasi południowi sąsiedzi grali wówczas w Zagrzebiu z reprezentacją Jugosławii i wygrali 2:0 (9.08.1924). Był to zarazem pierwszy i ostatni występ Kuchynki w reprezentacji Czechosłowacji.
Karierę trenerska rozpoczął w 1935 r. w Kladnie. Przed wojną trenował jeszcze reprezentację Norwegii i SK Zidenice. W czasie wojny opiekował się legendarną Spartą Praga, by po wojnie przenieść się do Ostrawy. Od 1946 r. trenował tam SK Slezską Ostravę – bez większych sukcesów do 1948 r. Choć warto wspomnieć mecz, jaki podopieczni Kuchynki rozegrali z CDKA Moskwa (wówczas najlepszą sowiecką drużyną, która przed meczem z Czechami od dwóch lat była niepokonaną w Europie). Spotkanie to w obecności 35 tysięcy widzów zakończyło się zwycięstwem czeskiej jedenastki 4:3, o czym do dzisiaj wspominają kroniki klubowe. Ciekawostką był też fakt pojedynku Wisły z ostrawskim klubem. Przebywając na przełomie kwietnia i maja 1946 r. na tournee w Czechosłowacji „Biała Gwiazda” pokonała 5 maja Slezską Ostravę 2:0. Czy to właśnie wtedy nawiązano kontakty z Kuchynką? Trudno jednoznacznie odpowiedzieć.
Kuchynka w Wiśle. 1948-1950
S. Flanek twierdzi, że Kuchynkę polecili Wiśle działacze czechosłowaccy zaraz po wojnie (po meczu Kraków-Praga). Dochodziło wtedy do częstych kontaktów sportowych klubów krakowskich i reprezentacji Krakowa z drużynami czeskimi.
Faktem pozostaje, że z Ostrawy Kuchynka trafił prosto do Wisły. Stało się to w maju 1948 r. Przed jego przyjazdem do Krakowa Wisła uważana była za najlepszą polską drużynę. Nie potrafiła jednak tego udowodnić w rozgrywkach mistrzowskich. W 1946 ograła ją Polonia. Sytuacja powtórzyła się rok później, kiedy to z kolei na przeszkodzie do mistrzostwa stanęła Wiśle drużyna poznańskiej Warty. S. Mielech słusznie zauważył, że pod koniec sezonu zespół Wisły wykazywał oznaki wyczerpania. Świadczyło to o nienajlepszym przygotowywaniu drużyny do sezonu, co z kolei wywoływało częste kontuzje piłkarzy, słabszą grę jesienią (w najważniejszych meczach) i przegrywanie szans na tytuły mistrzowskie w latach 1946-1948. Zresztą wszystkie drużyny krakowskie wyróżniały się kulturą gry, techniką i grą kombinacyjną, ale wyraźnie brakowało im wówczas kondycji.
W takiej sytuacji Wisłę obejmował Kuchynka. Swą trenerską przygodę w Wiśle zaczął od niespodziewanej i wysokiej porażki z Rymerem Niedobczyce 2:7. Czy był to swoisty protest piłkarzy „Białej Gwiazdy” w związku ze zwolnieniem trenera Waltera? Tak sugeruje A. Gowarzewski. Pogrom niedobczycki wywołał w Krakowie szok. Dziennikarze pytali wówczas i sugerowali: „Zobaczymy w jaki sposób wstrząs niedzielny wpłynie na kryzys w klubie. Jeśli choroba Wisły nie jest daleko zaawansowana, to lekarz w osobie nowego trenera Kuchynki w przeciągu krótkiego czasu postawi „pacjenta” na nogi…Gorzej gdyby organizm cały był poważnie chory, gdyby mimo „zabiegów” Kuchynki kryzys trwał nadal…Wówczas należałoby znaleźć inne, radykalniejsze środki a przede wszystkim zastrzyk młodej krwi”.
Dla pokolenia piłkarzy, którzy swą przygodę z piłką rozpoczynali jeszcze przed wojną ten głos brzmiał jak ostatni dzwonek dla potwierdzenia swej mistrzowskiej klasy. W przeciwnym razie piłkarską drużynę Wisły czekała wymiana pokoleniowa...
Przed Kuchynką u progu jego pracy w Wiśle stawiano jasny cel: przywrócić Wiśle należne miejsce w polskim futbolu, czyli zdobyć tytuł mistrzowski.
I Kuchynka szybko udowodnił, że zna się na swojej pracy jak mało kto w Polsce, a mecz z Rymerem okazał się wypadkiem przy pracy. Pod jego wodzą Wisła rozpoczęła imponującą pogoń za ligową czołówką. Do końca rozgrywek przegrała zaledwie raz, choć była to przykra porażka, bo z Cracovią. Tym niemniej po ostatnim meczu ligowym okazało się, że właśnie Wisła i Cracovia przewodziły w tabeli z tą samą ilością punktów. W tej sytuacji o zdobyciu mistrzostwa miał zadecydować dodatkowy mecz.
Tytuł mistrzowski w 1948 r. powędrował wprawdzie jeszcze na drugą stronę Błoń po pamiętnym barażowym spotkaniu na boisku Garbarni. W następnych latach jednak Wisła nie miała sobie równych w całej Polsce. Jako ciekawostkę warto podać, że jesienią 1948 r. roku prowadził jednocześnie jako trener drużynę Garbarni.
Na efekty pracy czeskiego szkoleniowca nie trzeba było długo czekać. Rok 1949 rozpoczął trzyletni okres dominacji piłkarzy „Białej Gwiazdy” w lidze. O sile Wisły świadczyły też towarzyskie potyczki z czeskimi rywalami. Remis z Bohemians i wygrana z wizytówką czeskiego futbolu, praską Spartą, mówiły same za siebie. Nic dziwnego, że Kuchynka zaczął otrzymywać „nęcące propozycje od Slavii i Sparty z Pragi”. Włodarze Wisły nie zasypiali gruszek w popiele i szybko przedłużyli kontrakt z Czechem. Miał on obowiązywać do połowy 1951 r.
Jak sam Kuchynka oceniał mistrzowski sezon w wykonaniu Wisły?:
„Mecz przeciw Sparcie był bezwzględnie najlepszym, jaki Gwardziści rozegrali na przestrzeni ostatnich kilku sezonów - powiada trener. Zwycięstwo 5:3 uzyskała mistrzowska drużyna po pięknej i porywającej grze. Drugim międzynarodowym spotkaniem Gwardii w tym roku był mecz przeciw Bohemians, zakończony wynikiem remisowym 1:1. Z 10 tegorocznych zawodów towarzyskich przegrała Gwardia tylko jeden (grając w eksperymentalnym składzie). To też wiele mówi”.
Kolejnym wyzwaniem stającym przed Wisłą i Kuchynką było potwierdzenie mistrzowskiej klasy w roku następnym. Wydaje się również, że oczekiwano od niego poważnego odmłodzenia zespołu – z czym Czech chyba nie do końca się zgadzał. Faktem było, że powoli odchodziło z klubu pokolenie piłkarzy, którzy swe debiuty ligowe zaliczali jeszcze przed wojną – jak choćby bracia Filkowie, czy Giergiel. Czech nie patrzył jednak na metryki.
Zgadzając się na odmładzanie zespołu zwracał uwagę, że "trzon drużyny stanowią środkowy pomocnik i środkowy napastnik. Talenty na tych pozycjach pojawiają się nader rzadko. Jeszcze rzadziej istnieją sprzyjające okoliczności, ułatwiające wychowanie środkowego napastnika. Bo młody, ale absolutnie młody (trener podkreślał to z naciskiem) kandydat na kierownika napadu musi w okresie debiutowania mieć koło siebie pełnowartościowych, rutynowanych łączników, którzy by mogli wziąć na siebie ciężar odpowiedzialności, gdy u młodego piłkarza zawiodą nerwy w ciężkim spotkaniu, gdy zabraknie mu sił fizycznych itp”. Podkreślał przy tym, „że Kohut i Gracz, czy Gracz i Mordarski stanowią właśnie to doskonałe otoczenie, w którym debiut 18-letniego podówczas, utalentowanego piłkarza, Gamaja ma wszelkie szanse powodzenia”.
Ostrożna polityka kadrowa przyniosła Wiśle drugi z rzędu tytuł mistrzowski. Jak słusznie komentowano:
„Spadek formy był z reguły nieznaczny i szybko przemijający. Gwardia była bezsprzecznie najrówniejszą i najlepszą z drużyn Polski”. A przyczyniła się do tego „ambicja i pilność zawodników [oraz] praca trenera Kuchynki...”. Nie obyło się jednak bez krytyki poczynań szkoleniowca z tego powodu, „że zbyt mało uwagi poświęcono odmłodzeniu zespołu i że nie wyzyskano przy tym utrzymującej się dobrej formy Gracza, Kohuta i Mordarskiego dla wprowadzania i aklimatyzowania młodych talentów”. Czy to było powodem wcześniejszego niż zakładał kontrakt pożegnania się z Kuchynką jako trenerem Wisły? Trudno jednoznacznie orzec. W grudniu Kuchynkę zastąpił na trenerskiej ławce M. Matyas.
Czech pozostawił jednak po sobie dobre wspomnienia, o takim drobiazgu jak dwa tytuły Mistrza Polski nie wspominając.
M. Matyas podtrzymał jeszcze mistrzowską famę Wisły. Przyszedł jednak rok 1954 z najgorszym miejscem w historii ligowych występów Wisły (ósmym). Bardzo szybko Wisła stoczyła się w ligową przeciętność. Wtedy przypomniano sobie pod Wawelem o Kuchynce. I Kuchynka pod Wawel trafił – jednak nie na obiekty przy ul. Reymonta. Jak to skwitowano w prasie :
„Wysiłki kierownictwa Gwardii o ponowne pozyskanie Kuchynki, nie dały rezultatu. Kuchynka przyjechał wprawdzie do Krakowa, ale jako trener Włókniarza”.
Powrót do Wisły. 1958
Do Wisły Czech trafił ponownie w 1958 r.
Po kiepskim sezonie i zajęciu przez piłkarzy „Białej Gwiazdy” miejsca nieodpowiadającego ambicjom władz klubowych (9.) postanowiono zmienić trenera. Woźniaka zastąpił Kuchynka. Ponieważ był twórcą największych sukcesów Wisły na przełomie lat czterdziestych i pięćdziesiątych, liczono pod Wawelem, że powtórzy ten sukces. „Nic dwa razy się nie powtarza” i Kuchynka „nie potrafił tchnąć bojowego ducha w rachityczny zespół” i po roku opuścił Kraków, zajmując z drużyną Wisły tylko 7 miejsce. Po prostu metody szkoleniowe, które przynosiły skutek w pierwszych powojennych latach okazały się już przestarzałe. Do tego nie miał już do dyspozycji tak utalentowanego pokolenia, jak to z lat czterdziestych. Przed sezonem nadzieje i apetyty władz klubowych były jednak spore. Szybko zostały jednak rozwiane. Po siedmiu ligowych kolejkach Wisła gromadziła zaledwie 3 punkty, przegrywając aż 5 spotkań. Z takim dorobkiem myśleć można było raczej tylko u utrzymaniu ligowego statusu, a nie sięganiu po piłkarskie laury. Wydaje się, że Kuchynka główne wsparcie miał wówczas w klubie w legendarnym bombardierze „Białej Gwiazdy” – Henryku Reymanie, który wprawdzie pełnił wówczas funkcję selekcjonera reprezentacji Polski, ale sprawował jednocześnie nieformalną pieczę nad wiślackimi piłkarzami. Reyman naładowany energią po pobycie na Mistrzostwach Świata zamierzał pomóc piłkarzom swego macierzystego klubu i chciał „w porozumieniu z trenerem Kuchynką - zaaplikować piłkarzom po powrocie z Gdyni - trening... brazylijski. Jego istotą jest wyeliminowanie zjawiska, które obserwować możemy, przyglądając się uważnie zdjęciom z naszych boisk piłkarskich. Jeśli obiektyw objął kilku zawodników na boisku, to z nich dwóch, najwyżej trzech w najbliższej odległości piłki jest... w ruchu - a pozostali, zazwyczaj z rękami na biodrach tkwią w bezruchu, przyglądając się, co z tego... wyniknie. Tymczasem piłkarze brazylijscy i ich groźni rywale z mistrzostw świata w Szwecji są zawsze w ruchu, choć piłka jest daleko od nich i dzięki temu mogą w każdej sekundzie zerwać się do akcji”. Nie wiadomo czy trening brazylijski Kuchynka wprowadził do zajęć z piłkarzami Wisły. Faktem jest, że jego podopieczni spisywali się w rundzie rewanżowej o wiele lepiej niż wiosną tego roku, co dało im w efekcie bezpieczne miejsce w środku ligowej tabeli. Liga dla Wisły została uratowana, czego niestety nie można było powiedzieć o trenerskiej posadzie J. Kuchynki. Z końcem sezonu opuścił Kraków, by nigdy już do Wisły nie wrócić.
Metody treningowe
Treningi w czasie pierwszego pobytu Kuchynki w Wiśle odbywały się 2 razy w tygodniu (potem trzy: wtorki, środy i piątki), zwykle późnym popołudniem i wieczorem i trwały parę godzin. Piątkowy trening był luźny. Ograniczał się do gimnastyki, zabawy z piłką.
Na ówczesne polskie warunki Kuchynka był fachmanem pierwszej klasy. Tak go wspominał S. Flanek: „Potrafił nas przygotować kondycyjnie, szybkościowo i taktycznie. Przed meczem to zawsze nas brał do szatni i ustawiał dwie drużyny z zapałek i pokazywał nam na takim przykładzie jak mamy grać, jak mamy kryć w zależności od sytuacji na boisku”. Szczególnie ważne było odpowiednie przygotowanie kondycyjne piłkarzy Wisły, którzy tym właśnie bili pozostałe polskie drużyny i było sporo racji w twierdzeniu, że mieli wówczas „kondycję na dwa mecze”. Kuchynka zwykł mawiać do zawodników Wisły: „Wyście są piłkarzami starszymi i ja was techniki nie nauczę. Techniki to się uczy chłopców, co mają po 10-12 lat. Jak już piłkarz ma 25-28 lat to go się techniki nie nauczy. Jemu trzeba dać kondycję, szybkość, zwrotność i taktykę”. I trzeba przyznać, że je piłkarzom Wisły dał wyczerpującymi treningami, które zaczynały się od przebiegnięcia 20 rund dookoła boiska, „przy tym starty po 10, 15 metrów „na rozgrzewkę”. Tak, że nieraz piana szła z człowieka. Charakterystyczne były także tzw. „patyczki” - podskoki na trybunę”. Przed meczami zwykł mawiać do dziennikarzy: „To będzie ładny zapas (mecz), a o wyniku zadecyduje kondycja”.
Przyniosło to oczekiwane efekty na przełomie lat czterdziestych i pięćdziesiątych. Ciekawe było i to, że czeski trener nie zmienił charakterystycznego stylu gry Wisły. Wprowadził jednak pewne nowinki systemowe, szczególnie w grze obronnej zespołu. „Wprowadzony przez niego system gry obronnej, w którym boczni pomocnicy wracali pod własną bramkę za atakującymi skrzydłowymi rywala – początkowo szokował, a nawet irytował ortodoksów, lecz sprawił, że wiślacka gra defensywna stała się znacznie pewniejsza”.
Co zresztą charakterystyczne potrafił dostosowywać taktykę i system gry do rywala z jakim przyszło Wiśle rywalizować. Publicznie twierdził, "że system WM absolutnie nie odpowiada Polakom. Dlatego i on stosuje w Wiśle system taki, jaki w danym meczu stosować należy. Raz atak gra systemem WM, a tyły w systemie szkockim; inny raz odwrotnie, tyły systemem WM, a napad starą i niezawodną szkołą szkocką, względnie ‘uliczkami’ czeskimi”.
Kuchynka miał dobry kontakt z piłkarzami, potrafił nieraz przymykać oczy na ich pozasportowe słabostki. Bo trzeba wyjaśnić, że gracze Wisły do „aniołków” nie należeli i nieraz ich ponosił temperament (nie tylko na boisku). Słynęli z niego zwłaszcza wiślaccy bambardierzy: Kohut i Gracz. Lata wojny i okupacji na pewno nie były okresem służącym kształtowaniu sportowego trybu życia. Z tego zdawał sobie sprawę Kuchynka i stąd brał się jego wyrozumiały stosunek wobec „podopiecznych”. Np. wobec Kohuta, który zwykł po meczu biesiadować na Kazimierzu z miłośnikami swego talentu. „Skutki tego często były opłakane... Josef Kuchynka, stary wyjadacz, tylko popatrzył na zawodnika, który się przygotowywał do treningu, już wiedział, co mu zaaplikować. Kohutowi kazał na przykład ubrać dwie dodatkowe bluzy i biegać. Zaczynał trening od kilku kółek dla tych, którzy według niego powinni wypocić zbędne płyny”.
Inna trenerska cecha Kuchynki, na którą warto zwrócić uwagę to umiejętność wykorzystywania naturalnych piłkarskich predyspozycji graczy z pożytkiem dla całej drużyny. Tak było np. z Szczurkiem. Piłkarzem mocnym fizycznie, ale niezbyt szybkim i zwrotnym, który jednak „doskonale umiał się ustawić, wyłapywać większość piłek przeciwnika, a co najważniejsze - bardzo celnie adresował piłki do napastników. Z tego powodu trener Kuchynka zrezygnował z ustawienia defensywy w kształcie "WM", a Szczurka, który zajmował dotychczas pozycję środkowego pomocnika (dawniej stopera) wysunął do przodu z zadaniem zasilania celnymi piłkami napastników”.
Trenerski bilans w Wiśle
Okres pracy w Wiśle: od 23 maja 1948 do listopada 1950 r.
W 1948 r. Wisła rozegrała 21 meczów ligowych osiągając:
- 15 zwycięstw; 3 przegrane; 3 remisy
72:28 w bramkach;
co dało tytuł wicemistrza Polski po barażowym meczu z Cracovią.
W 1949 r. Wisła rozegrała 22 mecze ligowe osiągając:
- 13 zwycięstw; 5 przegranych; 4 remisy
50:21 w bramkach
co dało Mistrzostwo Polski
W 1950 r. rozegrała 22 mecze ligowe osiągając:
22 mecze ligowe
-16 zwycięstw; 5 przegranych; 1 remis
51:17 w bramkach
co dało Mistrzostwo Polski
W ciągu dwu i pół rocznej pracy zdobył: 2 tytuły mistrzowskie i jeden wicemistrzowski.
Wisła pod jego trenerskim okiem rozegrała 65 meczów ligowych.
Z czego wygrała 44 razy; 13 razy przegrała; 8 razy zremisowała.
Stosunek bramek: 173:66
Ciekawostką jest fakt, że w 1950 roku bilans gier Wisły pod wodzą Kuchynki był gorszy niż rok wcześniej, a jednak dało to „Białej Gwieździe” tytuł mistrzowski. Statystyki nie kłamią: Wisła wyraźnie poprawiła grę obronną, kosztem skuteczności ataku – o czym świadczy bilans bramkowy.
Powrót do Wisły w 1958 nie był udany.
W 22 meczach ligowych Wisła wygrała zaledwie 8 razy; 10 meczów zakończyła porażkami, a 4 razy zremisowała.
Stosunek bramek również był ujemny: 39:50, a Wisła zajęła 7 miejsce w ligowej tabeli.
Piłkarska kariera
Klub | Lata | Kraj | Il. wys. | il. goli) |
---|---|---|---|---|
Viktoria Żiżkov | Czechy | |||
DFC Praga | 1925 | Czechy | ||
W sumie: |
Trenerska kariera
Klub | Lata | Kraj |
---|---|---|
Kladno | Czechy | |
Reprezentacja Norwegii | Norwegia | |
SK Židenice | Czechy | |
Sparta Praga | 1939-1945 | Czechy |
SK Slezska Ostrava | 1946-1948 | Czechy |
Wisła Kraków | 1948-1950 | Polska |
Garbarnia Kraków | 1948 | Polska |
Wisła Kraków | 1958 | Polska |
Uwagi:
- Tabelki niekompletne
Sukcesy
Piłkarskie:
Brak danych
Trenerskie:
- 1949 - Mistrzostwo Polski z Wisłą
- 1950 - Mistrzostwo Polski z Wisłą
Wspomnienia
Jerzy Jurowicz
Kuchynka rozpoczął z nami regularne treningi. Więcej uwagi niż poprzednicy zwracał na kondycję i nieraz do utraty sił musieliśmy wybiegać po schodach wiodących na szczyt trybuny.
- Pojta sem, pojta sem – ja wam jeszcze coś rzeknę – w mowie, która była jakąś mieszaniną słów czeskich i polskich skłaniał ćwiczących do przyswajania sobie coraz to nowszych sztuczek technicznych, równocześnie rozszerzając zasób taktycznych wiadomości o grze. Nie łatwo go było zadowolić.
- To jest jeszcze tego malo – powtarzał wielokrotnie.
- Do ciala, do ciala – stało się częstym i charakterystycznym powiedzeniem znanego niegdyś na boiskach całej prawie Europy internacjonała.
Praca trenera zaczęła przynosić oczekiwane rezultaty. Graliśmy z meczu na mecz lepiej i w wysiłku odrabialiśmy stracony teren. Dystans punktowy dzielący nas od czołówki zmniejszał się. Kroczyliśmy teraz od zwycięstwa do zwycięstwa, rosła spoistość drużyny i ambicje.
Źródło: Jerzy Jurowicz, Pamiętniki
Teksty prasowe. Materiały źródłowe
- „Dziennik Polski” nr 140. Kuchynka przybył do Krakowa.
- Kuchynka o systemie WM i Wiśle. Sierpień 1948.
- Kuchynka o systemie WM i Wiśle. Grudzień 1950.
- Kuchynka wraca do Krakowa. Strona 3.
Sport i Wczasy. R.2, 1948, nr 66
KRAKÓW. Doskonały trener krakowskiej „Wisły" Czech Kuchynka objął również treningi ligowej „Garbarni". Zarząd „Wisły" „podzielił się" swoim trenerem — z drugim klubem krakowskim, aby w ten sposób ratować jego trudną sytuację. „Garbami" — jak wiadomo — grozi spadek z Ligi.
Echo Krakowa. 1949, nr 2 (3 I) nr 1008
Trener Kuchynka o piłkarstwie polskim
PRAGA. Trener krakowskiej „Wisły" Kuchynka udzielił przedstawicielowi praskiego dziennika „Svobodne Slovo" wywiadu, w którym wyraża się niezwykle pochlebnie o- piłkarstwie polskim i jego osiągnięciach w ciągu ostatnich lat. Według oświadczenia trenera czeskiego piłkarstwo polskie dysponuje nie tylko doskonałymi i wspaniale zdyscyplinowanymi zawodnikami, ale również i sędziami piłkarskimi.
Galeria
Źródła
Na podstawie stron internetowych czeskich klubów piłkarskich i czeskiego związku futbolowego; sportowych gazet wydawanych w Polsce (głównie Przeglądu Sportowego); A. Gowarzewski, Wisła, Kolekcja klubów; P. Pierzchała, Z Biała Gwiazdą w sercu...; Gazeta Wyborcza" wspomnienia Leszka Snopkowskiego; oraz materiałów ze strony: Historia Wisły...
Poprzednik | Okres pracy: 05.1948 - 01.12.1950 | Następca | ||||||
. | .Artur Walter | Michał Matyas. | . |
Poprzednik | Okres pracy: 1958 - 1958 | Następca | ||||||
. | .Artur Woźniak | Károly Kósa. | . |