2015.10.30 Wisła Kraków - Ruch Chorzów 0:0
Z Historia Wisły
Wisła Kraków | 0:0 | Ruch Chorzów | ||||||||
widzów: 13 850 | ||||||||||
sędzia: Tomasz Kwiatkowski z Warszawy. | ||||||||||
| ||||||||||
| ||||||||||
Bramki: 0-0 Posiadanie (w %): 59-41 Strzały: 13-4 Strzały celne: 4-1 Piłki zagrane: 705-469 Piłki odzyskane: 140-133 Spalone 3-0 Podania: 623-401 Udane podania (w %): 82-69 Dośrodkowania 33-9 Rzuty rożne 8-2 Faule: 15-8 Żółte kartki: 1-2 Czerwone kartki: 0-0 |
O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl
Przed meczem
O miłe zakończenie października. Wisła gra z Ruchem
Od wielu lat potyczki Wisły z Ruchem to spotkania wyjątkowe. Ze Śląska do Krakowa nie jest daleko, więc za drużyną "Niebieskich" pod Wawel przyjeżdża zawsze spora grupa kibiców i tak będzie również i tym razem. Dobrze rozwinięty jest też ruch transferowy między obydwoma klubami, więc nic dziwnego, że dziś w Wiśle gra trzech byłych piłkarzy Ruchu, a dokładnie tyle samo byłych wiślaków terminuje w ekipie z Chorzowa.
Na tym jednak powiedzmy, że wzajemne "uprzejmości" się kończą, bo czekającą nas rywalizację zapowiedzieć można jako bitwę o wskoczenie na dobre do górnej części ligowej stawki. I nie zdziwi chyba nikogo, że napiszemy - oby udało się to wiślakom!
Nasz zespół nie rozpieszczał dotychczas swoich kibiców, jeśli chodzi o mecze na własnym stadionie. Wprawdzie w bieżącym sezonie przy Reymonta jeszcze nie przegraliśmy, ale dwa zwycięstwa, przy aż czterech remisach, to dorobek, który bez wątpienia mógł i powinien być lepszy. I wypada liczyć na to, że uda się go poprawić już dziś wieczorem, choć oczywiście łatwe to nie będzie. Ruch miał bowiem ostatnio wprawdzie lekki dołek, bo po tym jak w połowie września wygrał mecz derbowy z Górnikiem zaliczył w Ekstraklasie aż cztery kolejne porażki, ale jakikolwiek kryzys jest już poza chorzowianami. W ostatnich dwóch występach zanotowali oni bowiem co najmniej dobre wyniki. Zremisowali 2-2 w Poznaniu oraz pokonali 1-0 wrocławski Śląsk - a warto podkreślić, że wszystkie bramki w tych meczach zdobył nasz były napastnik, Mariusz Stępiński. On sam miło wspomina poprzedni sezon, który spędził przy Reymonta, ale teraz "odgraża się", że przypomni o sobie kibicom w najlepszy dla siebie sposób. Czy tak się rzeczywiście stanie? Zobaczymy...
... bo szczerze mówiąc najchętniej zobaczylibyśmy Wisłę ponownie w takiej dyspozycji, jak w poprzednim naszym meczu, przeciwko Jagiellonii. Z solidnym pressingiem, z licznymi przechwytami i grą kombinacyjną, która przynosi korzyści, a nie straty. A że warto to będzie też zobaczyć na własne oczy, to chyba nikogo przekonywać - mamy nadzieję - nie musimy. Do zobaczenia więc, przy Reymonta!
Źródło: wislaportal.pl
Pójść za ciosem: Wisła - Ruch
W piątkowy wieczór „Biała Gwiazda” zmierzy się na własnym stadionie z Ruchem Chorzów. Wisła przed tygodniem w bardzo dobrym stylu wygrała w Białymstoku, teraz pora by pójść za ciosem i wygrać kolejne spotkanie, bez przeplatania świetnych gier ze słabymi zawodami. Tym bardziej, że kibice na Reymonta nie widzieli gola od dwóch spotkań Zdecydowanie za długo!
Zwycięskiego składu się nie zmienia, ale trener Moskal nie będzie mógł wcielić w życie tego utartego powiedzenia. Za żółte kartki pauzuje Richard Guzmics a po odcierpieniu kary za podobne wykroczenie wraca Krzysztof Mączyński. „Mąka” oczywiście z automatu wraca do środka pola, natomiast nie wiadomo kto będzie partnerem Arka Głowackiego na środku obrony.
Jeśli Donald Guerrier będzie gotowy do występu od pierwszej minuty, to partnerem naszego kapitana będzie Maciej Sadlok. W przypadku gdy reprezentant Haiti nie będzie w stanie pomóc drużynie przez pełne 90 minut, na skrzydle ponownie wystąpi Łukasz Burliga, a na pozycję stopera cofnięty zostanie Alan Uryga, któremu już zdarzało się grać na środku obrony.
Ruch przyjedzie pod Wawel by przeskoczyć w tabeli drużynę Wisły, do której będąc na dziewiątym miejscu w tabeli traci tylko jeden punkt. Przed tygodniem „Niebiescy” pokonali na własnym stadionie Śląsk Wrocław po bramce byłego napastnika Wisły Mariusza Stępińskiego. „Stępień” w bieżących rozgrywkach strzela gola za golem i w Chorzowie nikt już nie tęskni za Grzegorzem Kuświkiem, który latem zamienił Chorzów na Gdańsk.
Oprócz Kuświka latem ulicę Cichą opuściło też kilku innych kluczowych zawodników, jak Bartłomiej Babiarz, Filip Starzyński, Piotr Stawarczyk i weteran Marcin Malinowski. W ich miejsce pojawiło się kilku ciekawych graczy, jak Maciej Iwański, Tomasz Podgórski czy wspomniany Stępiński. Siłą Chorzowian jest ofensywa, oparta w głównej mierze na jedynym ale za to bramkostrzelnym napastniku oraz zawodnikach, którzy bazują na ogromnym doświadczeniu. Taka mieszanka młodości z rutyną pozwala piłkarzom Waldemara Fornalika plasować się w środkowych rejonach tabeli.
Do Krakowa za swoją drużyną przyjedzie 1200 sympatyków Ruchu. Jak dotąd bilety na sektory Wiślackie sprzedają się dość mizernie. Wszystkich niezdecydowanych zachęcamy zatem by podjęli decyzję i spędzili piątkowy wieczór na R22!
Przeplatając zwycięstwa z porażkami i taśmowymi remisami Wiśle będzie ciężko zakwalifikować się nawet do czołowej ósemki, nie wspominając o niczym więcej. Po efektownym zwycięstwie z Jagiellonią Wisła po prostu musi pójść za ciosem i zdobyć komplet punktów na własnym stadionie z zespołem Ruchu. Czy tak się stanie, przekonamy się już w piątek wieczorem.
Spotkanie poprowadzi Tomasz Kwiatkowski z Warszawy.
Transmisja meczu w Canal+Sport. Początek spotkania o 20.30.
Źródło: wislakrakow.com
(sum91)
Na rozkładzie Ruch
W drugim meczu 14. kolejki naszej Ekstraklasy krakowska Wisła zmierzy się przy Reymonta z chorzowskim Ruchem. Będzie to niewątpliwie jedno z najciekawszych starć tej serii gier, gdyż oba kluby to prawdziwa historia polskiego sportu, a mecze pomiędzy nimi zawsze są pełne emocji. Biała Gwiazda po wysokim, wyjazdowym zwycięstwie w Białymstoku chce potwierdzić swoją dobrą formę, a pełne trybuny stadionu i głośny doping mogą jej w tym tylko pomóc. Dlatego dziś wieczorem zapraszamy na R22!
Jeśli policzymy wszystkie możliwe rozgrywki oraz mecze towarzyskie, to Wisła i Ruch grały ze sobą już 171 razy. Po raz pierwszy jedenastki z Krakowa i Chorzowa stanęły naprzeciw siebie jeszcze przed wojną, a było to dokładnie 15 marca 1925 roku. Wisła, w meczu towarzyskim rozegranym przed własną publicznością, ograła Ruch 5:1.
Najczęściej oba zespoły grały ze sobą oczywiście w Ekstraklasie, gdzie byliśmy świadkami już 141 pojedynków. Minimalnie lepszy bilans ma obecnie Ruch, którego piłkarze 54 razy okazali się lepsi od Wiślaków. Biała Gwiazda zwyciężyła natomiast w 51 spotkaniach, a pozostałe 36 zakończyło się podziałem punktów.
Mecze, w których Wisła podejmowała Ruch przed własną publicznością, zawsze były pełne emocji i goli. Biała Gwiazda przy Reymonta grała z „Niebieskimi” 70 razy i w 36 spotkaniach była lepsza, w 13 wygrywali goście, a w pozostałe 21 zakończyło się remisem. Tylko 5 razy w historii pojedynek tych dwóch drużyn zakończył się bezbramkowym remisem. Po raz ostatni taki wynik padł 26 listopada 1975 roku. Wiśle dwukrotnie zdarzyło się pokonać Ruch na własnym stadionie w stosunku: 6:2 i 5:2. Najciekawszy przebieg miało jednak spotkanie z 9 sierpnia 2002 roku, kiedy to Wiślacy właśnie w 5:2 odprawili z kwitkiem gości z Chorzowa. Już w 4. minucie sędzia podyktował jedenastkę, którą na gola dla gospodarzy zamienił Maciej Żurawski. Nie minęło wiele czasu, a Jan Woś wyrównał stan rywalizacji. W 25. minucie arbiter znów „wskazał na wapno” i ponownie Żurawski dał Wiśle prowadzenie. Po zmianie stron, „Żuraw” skompletował hattricka, strzelając na 3:1 dla Białej Gwiazdy. Trzy minuty później Kamil Kosowski podwyższył prowadzenie, które chwilę później zmniejszył Jan Woś, ponownie pokonując Angelo Huguesa. Żeby emocji nie było mało, to od 67. minuty Wiślacy grali w osłabieniu, gdyż swoją drugą żółta kartkę w tym meczu obejrzał Kazimierz Moskal i musiał opuścić boisko. Nie przeszkodziło to jednak gospodarzom w dobrej grze, której efektem była piąta bramka strzelona, w końcówce spotkania, przez Kosowskiego. Oprócz obecnego trenera Wisły, Kazimierza Moskala w tym spotkaniu zagrał również obecny kapitan Białej Gwiazdy, Arkadiusz Głowacki. Po stronie Ruchu wystąpiło natomiast dwóch byłych Wiślaków, czyli Jacek Matyja i Łukasz Surma, a także Damian Gorawski, który w kolejnym sezonie reprezentował już barwy klubu z Reymonta.
Bilans bramkowy ligowych spotkań Wisły i Ruchu jest minimalnie lepszy dla Białej Gwiazdy. Krakowianie strzelili „Niebieskim” 208 bramek tracąc 193. Przeciwko chorzowianom najczęściej trafiał Mieczysław Gracz, który ma na koncie 13 goli. Z obecnych zawodników Wisły, najwięcej bramek ma Paweł Brożek, który 8 razy umieszczał piłkę w siatce Ruchu.
Ostatnie ligowe spotkanie Wisła rozegrała Ruchem 13 grudnia 2014 roku w Chorzowie. Biała Gwiazda na stadionie przy ulicy Cichej, okazała się lepsza od gospodarzy wygrywając 2:1. W 16. minucie prowadzenie swojej drużynie dał Paweł Brożek, ale kilka chwil później bramkę wyrównującą strzelił Łukasz Surma. Mimo kilku dobrych okazji Wisła ponownie objęła prowadzenie dopiero na kwadrans przed końcem, a bramkarza Ruchu ponownie pokonał Brożek.
W poprzedniej kolejce chorzowianie przed własną publicznością, 1:0, ograli Śląska Wrocław i w tabeli zajmują 10. lokatę. Wisła natomiast, 4:1, pokonała w Białymstoku Jagiellonię i awansowała na miejsce numer 6.
Przed nami spotkanie, które zapowiada się niezwykle ciekawie i emocji w nim na pewno nie zabraknie. Nie siedź w domu zobacz wszystko z trybun i razem z Wiślakami świętuj zwycięstwo! Dziś wieczorem, wszyscy, bez wyjątku, widzimy się przy R22!!!
Mecz Wisła Kraków – Ruch Chorzów rozpocznie się o godzinie 20:30.
MH
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl
Wisła - Ruch: 1200 kibiców gości
Już w najbliższy piątek dojdzie do pojedynku pomiędzy Wisłą Kraków a Ruchem Chorzów. Spotkanie to zapowiada się bardzo ciekawie nie tylko na boisku, ale także na trybunach.
Klub z Chorzowa wysłał do Krakowa pismo, w którym poinformował o zapotrzebowaniu na 1200 wejściówek. Wszystko wskazuje na to, że przyjezdni szczelnie wypełnią sektor gości na Stadionie Miejskim im. Henryka Reymana.
Piątkowe starcie chorzowskiego Ruchu z Białą Gwiazdą będzie również okazją dla Mariusza Stępińskiego do powrotu na Reymonta 22. Kto wyjdzie zwicięsko z tego pojedynku?
Nie przegap tego spotkania! Kup bilet na pojedynek z Ruchem Chorzów! ZAPRASZAMY!
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl
Przedmeczowe wypowiedzi
Kazimierz Moskal - W każdym meczu chcemy grać o zwycięstwo
- Za kartki wypada Richárd Guzmics, a wciąż rehabilitację przechodzi "Manu" i nie możemy na niego liczyć. Pozostali zawodnicy są do mojej dyspozycji - powiedział na konferencji prasowej przed meczem z Ruchem Chorzów trener krakowskiej Wisły, Kazimierz Moskal, któremu sytuacja kadrowa ogólnie się jednak poprawi. Do kadry wraca bowiem pauzujący ostatnio za kartki Krzysztof Mączyński, a ponadto w szerszym zakresie nasz trener będzie mógł być może skorzystać z narzekającego ostatnio na kontuzję Wilde'a-Donalda Guerriera.
- Każdy dzień wpływa na korzyść Donalda. W tym tygodniu trenował z nami bez przerwy i jest poważnie brany pod uwagę przy ustalaniu składu - przyznał trener.
Dla Wisły Kraków mecz z "Niebieskimi" to okazja do tego, aby wreszcie wygrać dwa mecze z rzędu, co jeszcze... w tym roku nie miało miejsca.
- Z naszej strony nie ma jakiejś większej presji. W każdym meczu chcemy grać o zwycięstwo i absolutnie zdajemy sobie z tego sprawę i ja wielokrotnie mówiłem, że jakaś seria zwycięstw robi w tej lidze dużą różnicę i dla nas jest to bardzo istotne, ale w naszych głowach, czyli w mojej i zawodników, jest przede wszystkim to żeby zagrać dobry mecz i zdobyć trzy punkty. A to że nie było dwóch kolejnych zwycięstw? Tym nikt zbytnio nie zawraca sobie głowy - stwierdził Moskal.
W chorzowskim Ruchu furorę robi ostatnio były zawodnik Wisły Kraków, Mariusz Stępiński. Nie może więc dziwić, że trener został zapytany o swojego niedawnego podopiecznego.
- Jak chcemy go powstrzymać? Tak jak każdego innego napastnika przeciwnej drużyny, czyli musimy być skoncentrowani przede wszystkim na tym, aby po stracie nie dać możliwości zagrać szybko piłki do przodu. A co do Mariusza Stępińskiego, to chcieliśmy go w Wiśle zatrzymać, ale musimy żyć rzeczywistością. A czy jestem zaskoczony jego formą? Może jego skutecznością, bo w tych ostatnich meczach wyrasta na rasowego napastnika - skomentował Moskal.
- Mamy doświadczenia z tych meczów, które graliśmy przed własną publicznością i wiemy jak poszczególne zespoły tutaj grają. Ten atak pozycyjny to nie jest tylko i wyłącznie naszą bolączka. Patrząc na to jak gra Ruch należy się spodziewać podobnego meczu, no chyba że trener Fornalik zechce nas czymś zaskoczyć - zakończył opiekun zespołu "Białej Gwiazdy".
Źródło: wislaportal.pl
Denis Popovič: - Musimy zrobić wszystko, aby zdobyć trzy punkty
- W ostatnich tygodniach zagrałem sporo meczów, ale to co było to już jest historia. Muszę dalej walczyć i dobrze pracować, bo to trener decyduje o tym kto będzie grał - powiedział Denis Popovič, który zjawił się dziś w towarzystwie trenera Kazimierza Moskala na tradycyjnej przedmeczowej konferencji prasowej.
Popovič rzeczywiście może mieć powody do zadowolenia, bo wyszedł w podstawowym składzie "Białej Gwiazdy" w jej pięciu kolejnych meczach. I nie zanosi się na to, aby miało się to zmienić. Zresztą Słoweniec pytany żartobliwie przez nas - jeszcze przed konferencją - co powiedziałby na dwa swoje gole w zbliżającym się meczu z Ruchem, odparł bez ogródek: - Wolałbym być bez bramki i nawet bez asysty, ale żebyśmy wygrali.
I właśnie kolejne zwycięstwo jest dla wiślaków priorytetem na piątkową rywalizację z chorzowianami.
- Nie mamy żadnej presji, ale my jako drużyna musimy zagrać tak, jak graliśmy wcześniej. Musimy zrobić wszystko, aby zdobyć trzy punkty - stwierdził wiślak.
Źródło: wislaportal.pl
Mariusz Stępiński: Mam dobre wspomnienia
Już w najbliższy piątek Biała Gwiazda zmierzy się na własnym stadionie z zespołem Ruchu Chorzów. Oznacza to, że pod Wawel ponownie zawita Mariusz Stępiński, który w ubiegłym sezonie reprezentował barwy krakowian.
Były zawodnik Wisły dobrze wspomina pobyt w Krakowie i z dużą radością powróci na R22. „Na pewno w piątkowy wieczór pojawią się dodatkowe emocje. Tak to jest, gdy gra się z zespołem, w którym niedawno się występowało. Dużo zależy od tego, jakie są wspomnienia z nim związane, a ja mam akurat dobre wspomnienia związane z Wisłą. Miło będzie wrócić na stadion w Krakowie i jestem pozytywnie nastawiony do tego spotkania” – sięgnął pamięcią.
Stępiński zdradził nam, że ciągle pozostaje w kontakcie ze swoimi byłymi klubowymi kolegami. „Byłem na stadionie podczas meczu Wisły z Termalicą, a ostatnio oglądałem też mecz wiślackich rezerw. Ciągle utrzymuje kontakt z kolegami z Krakowa, szczególnie z Michałem Buchalikiem, ale też z Maćkiem Sadlokiem czy „Jankesem”. Można powiedzieć, że cały czas trzymamy się razem, nie straciliśmy kontaktu po moim odejściu z Wisły” – przyznaje Mariusz.
Były zawodnik Białej Gwiazdy w obecnych rozgrywkach imponuje skutecznością, lecz wydaje się, że walka o koronę króla strzelców została już rozstrzygnięta. „Uważam, że Nikolić odskoczył na tyle, że szansę na jego dogonienie są znikome. Podchodzę do tego spokojnie, bo nastrzelał on już tyle bramek, że jeśli ja będę miał tyle na koniec sezonu, to uznam to za sukces, dlatego nie skupiam się na rywalizacji z Nikoliciem, tylko na najbliższym meczu” – oznajmił.
Co jest źródłem strzeleckiego sukcesu napastnika Ruchu Chorzów w obecnych rozgrywkach? „Trzeba pamiętać, że przede wszystkim w Wiśle zagrałem dużo mniej minut, a jeśli już grałem to na boku pomocy, a nie w ataku – tam, gdzie najbardziej lubię. Czasem przychodzi taki sezon, że te bramki się zdobywa. Ciężko powiedzieć, czy właśnie trafiłem na takie rozgrywki czy powodem tego jest regularna gra” – zakończył „Stępel”.
A.Koprowski
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl
O rywalu
Co słychać u rywala – Ruch
Już w ten piątek Wisła Kraków zagra u siebie z Ruchem Chorzów w ramach 14. kolejki Ekstraklasy. Sprawdzamy, co słychać w obozie Niebieskich.
Podopieczni Waldemara Fornalika w tym sezonie grają w kratkę, co skutkuje lokatą w dolnej połowie tabeli. Niebiescy zdobyli do tej pory 17 punktów, a oczko więcej ma Wisła. W minionej serii gier chorzowianie pokonali u siebie Śląsk Wrocław 1:0.
W letnim oknie transferowym z Ruchu odszedł najlepszy strzelec tej drużyny w poprzednich rozgrywkach – Grzegorz Kuświk. W jego miejsce sprowadzono byłego piłkarza Wisły, Mariusza Stępińskiego. Zamiana wyszła Niebieskim na dobre, gdyż popularny „Mario” w meczu ze Śląskiem zdobył swojego siódmego gola w tym sezonie. Ponadto do drużyny Waldemara Fornalika dołączyli między innymi: Mateusz Cichocki, Artur Lenartowski, Maciej Iwański i Tomasz Podgórski. Odeszli z kolei wspomniany wyżej Kuświk, a także Filip Starzyński, Bartłomiej Babiarz, Piotr Stawarczyk czy Piotr Malinowski.
Przy Reymonta można się spodziewać nawet 1200 kibiców gości, mimo że nie wykupili jeszcze wszystkich biletów na to spotkanie. Na wsparcie swoich kibiców liczy Martin Konczkowski. „Do Krakowa jedziemy po zwycięstwo. Wiemy, że nasi kibice są na wyjazdach wspaniali. Pojawiają się w bardzo licznej grupie i mocno nas wspierają. Myślę, że nasi kibice mogą po raz kolejny przekrzyczeć gospodarzy” – twierdzi piłkarz Ruchu.
P. K
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl
Tak gra drużyna Ruchu Chorzów
Po okazałym wyjazdowym zwycięstwie nad Jagiellonią Wiślacy wracają do Krakowa, aby odczarować stadion przy ul. Reymonta. Ich rywalem będzie Ruch Chorzów, plasujący się cztery oczka niżej, który traci do Białej Gwiazdy zaledwie punkt. Już w piątek o 20:30 zapraszamy na starcie, które zapowiada się niezwykle emocjonująco.
Podopieczni trenera Waldemara Fornalika przezwyciężyli swój kryzys, remisując z Lechem Poznań i pokonując Śląsk Wrocław. Piłkarze Wisły natomiast będą chcieli pokazać swoim kibicom, że zwycięstwo nad Jagą nie wzięło się tylko ze słabej dyspozycji drużyny Michała Probierza. Zawodnicy Białej Gwiazdy mają także do udowodnienia, że porażka z Niebieskimi w meczu Pucharu Polski na stadionie przy ul. Cichej była tylko wypadkiem przy pracy. Z kim przyjdzie im się zmierzyć w piątkowym meczu? Zapraszamy na analizę taktyczną chorzowskiego Ruchu.
Bramka:
Numerem jeden w bramce Niebieskich jest bez wątpienia 30-letni Matuš Putnocky, który został wybrany drugim (po Bartłomieju Drągowskim z Jagiellonii) najlepszym bramkarzem poprzedniego sezonu Ekstraklasy. W obecnych rozgrywkach były gracz m.in. Rużomberoka i Slovana Bratysława jest jednym z kluczowych zawodników Ruchu i żaden z klubowych rywali nie jest w stanie podważyć jego pozycji w ekipie trenera Fornalika. Dotychczas Słowak w trzech spotkaniach zachował czyste konto, a jego występom bacznie przyglądają się dziennikarze zza południowej granicy, sugerujący powołanie golkipera do kadry narodowej na jeden ze sparingów.
Linia obrony:
Defensywa Ruchu Chorzów to domena młodych, z jednym tylko wyjątkiem. Jest nim oczywiście Rafał Grodzicki, wychowanek Zwierzynieckiego Kraków, który w barwach Niebieskich rozegrał już ponad 170 meczów w Ekstraklasie. Mimo iż w ostatnim meczu 32-latek otrzymał dwie żółte kartki, to może zagrać przeciwko Wiśle, gdyż do zawieszenia brakuje mu jeszcze jednego „żółtka”. Na pozycji stopera rutyniarzowi towarzyszyć będzie młodszy niemal o dekadę Mateusz Cichocki, wychowanek Legii Warszawa, który zasilił szeregi chorzowian przed obecnym sezonem. Na lewej stronie obrony były selekcjoner reprezentacji Polski testował już w obecnym sezonie czterech graczy. Ostatnim z nich był 22-letni Michał Koj, który zdał swój egzamin i dzięki jego pomocy Ruch w meczu ze Śląskiem zachował czyste konto. Wiele wskazuje więc, że to właśnie wyrzucony przez Czesława Michniewicza z Pogoni zawodnik wystąpi na lewej flance. Po przeciwnej stronie linię obronną wspierać będzie rówieśnik Koja, Martin Konczkowski, jedyny zawodnik z pola, który nie opuścił w tym sezonie ani minuty. Ponadto były reprezentant kadry U-20 może pochwalić się w tej rundzie już trzema asystami.
Linia pomocy:
Środek pola chorzowian to połączenie młodości i doświadczenia. Dwóch graczy, łącznie mających 75 lat, rozegrało już w Ekstraklasie dokładnie 841 spotkań. Piłkarzy tych na pewno nie trzeba przedstawiać kibicom, zwłaszcza tym Wiślackim. Łukasz Surma i Marek Zieńczuk – prawie każdy sympatyk Białej Gwiazdy pamięta tych zawodników w barwach Białej Gwiazdy. Zarówno od defensywnego, jak i lewego pomocnika, trener Fornalik rozpoczyna ustalanie składu, a zespół Niebieskich ciężko sobie wyobrazić bez jego dwóch najbardziej utytułowanych graczy. Gdyby tego było mało w obwodzie pozostaje Maciej Iwański, który w najwyższej polskiej klasie rozgrywkowej rozegrał 265 meczów. Ostatni z pomocników najprawdopodobniej jednak zasiądzie na ławce rezerwowych, a jego miejsce zajmie 20-letni Maciej Urbańczyk, jedno z trzech odkryć sezonu Waldemara Fornalika. Urodzony w kwietniu 1995 roku gracz zapowiada się na zastępcę Łukasza Surmy. Bez wątpienia wychowanek Ruchu świetnie wykorzystuje możliwość wspólnych występów, a jego rozwój bacznie obserwowany jest przez trenerów kadr młodzieżowych reprezentacji. Rola defensywnego pomocnika jest jednak nieco niewdzięczna, dużo więcej mówi się zatem w prasie o młodych chorzowskich kreatorach gry. 21-letni ofensywny pomocnik Patryk Lipski przebojem wdarł się do pierwszego składu i w obecnych rozgrywkach zdobył dwie bramki i zaliczył cztery asysty, a wyciągnięty z rezerw Legii młodszy od Lipskiego o miesiąc Kamil Mazek póki co wydaje się być doskonałą alternatywą dla chimerycznego Rolanda Gigołajewa.
Atak:
Gdy z klubu odeszli Grzegorz Kuświk i Eduards Visnakovs kibice Niebieskich byli przerażeni. Działacze Ruchu dobrze spożytkowali jednak część zarobionych na Łotyszu pieniędzy, wykładając je na Mariusza Stępińskiego. 20-latek odpalił zaraz po zmianie barw klubowych i w tym momencie jest wicekrólem strzelców Ekstraklasy, z siedmioma bramkami na koncie. W ostatnich dwóch meczach były gracz Wisły aż trzykrotnie pokonywał bramkarzy Lecha i Śląska. Stępiński, najmłodszy podstawowy zawodnik Ruchu, stanowi niebagatelne zagrożenie dla defensywy Wisły. Podopieczni Kazimierza Moskala mają jednak tę przewagę nad innymi zespołami, gdyż pamiętają młodzieżowca ze wspólnych treningów. Być może dlatego łatwiej będzie Wiślakom zapanować nad zawodnikiem, któremu ostatnio nie robi różnicy czy strzela głową, lewą, czy prawą nogą.
Obie drużyny chcą wyrwać się z wyjątkowo skomasowanego środka tabeli. Zwycięstwo może wywindować Wisłę nawet na podium, porażka zaś oznaczać będzie, iż stadion przy Reymonta nie jest już twierdzą. Jak spiszą się podbudowani pokonaniem Jagiellonii gracze Kazimierza Moskala? Czy wzmocniony zwycięstwem nad Śląskiem Ruch będzie bardziej wymagającym rywalem? I wreszcie: kto w końcu powstrzyma Mariusza Stępińskiego? Na te wszystkie pytania odpowiedź poznamy już w piątek.
Jakub Pobożniak
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl
Pod lupą – Patryk Lipski
Patryk Lipski to kolejny, obok Mariusza Stępińskiego, młody zawodnik, który wypływa na wielkie wody futbolu. 21-letni pomocnik wyrasta na lidera drugiej linii Niebieskich, a wielu znawców piłki nożnej widzi w nim godnego następcę Filipa Starzyńskiego.
Patryk Lipski urodził się 12 czerwca 1994 roku w Szczecinie skąd w 2012 roku z miejscowego SALOSU trafił do Chorzowa. W barwach Ruchu na szczeblu Ekstraklasy zadebiutował w listopadzie 2014 roku w starciu przeciwko Jagiellonii Białystok, pojawiając się na murawie w doliczonym czasie gry.
Kolejny występ w ekipie Niebieskich przyszedł w 1. kolejce kolejnego sezonu. Wówczas młody gracz zastąpił w przerwie Macieja Iwańskiego i ożywił grę drużyny z ulicy Cichej. Wszyscy kibice w Polsce pamiętają fenomenalne trafienie popularnego „Lipy” ze spotkania z Termalicą Bruk-Bet Nieciecza rozegranego w sierpniu bieżącego roku, kiedy to w 53. minucie po strzale z 25 metrów umieścił futbolówkę w samym okienku bramki.
Droga piłkarza nie była jednak usłana różami, bowiem miał problem z niedowagą. Sporo czasu musiał zatem spędzić na siłowni, aby poprawić masę mięśniową. Jednak już w 2010 roku talent Patryka Lipskiego został zauważony przez jury turnieju „Cel: Reprezentacja – The Nike Cup”, którzy wybrali go najlepszym zawodnikiem rozgrywek.
Potwierdzeniem dobrej dyspozycji pomocnika Niebieskich jest także zaufanie ze strony trenera piłkarskiej reprezentacji Polski do lat 21. Zawodnik Ruchu zadebiutował w kadrze Marcina Dorny we wrześniu 2015 roku w rywalizacji ze Szwecją, pojawiając się na murawie w 85. minucie meczu. Od tego czasu systematycznie otrzymuje powołania i szansę na grę od pierwszych minut.
Podopieczny trenera Waldemara Fornalika wyróżnia się wszechstronnością i szybkością. Jest zawodnikiem mającym pomysł na grę, potrafi przytrzymać futbolówkę, ale i świetnie dograć ją kolegom z drużyny. Ponadto ma dobry przegląd pola, nie boi się pojedynków jeden na jeden i coraz częściej wykonuje stałe fragmenty gry. Uzupełnienie stanowi niezłe wyszkolenie techniczne, umiejętność odbioru piłki przeciwnikowi, a przede wszystkim mocny i zarazem precyzyjny strzał.
K. Kawula
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl
Relacje z meczu
Mecz od szablonu. Wisła - Ruch 0-0
Piłkarze Wisły Kraków wciąż nie potrafią wygrać dwóch meczów z rzędu i po pokonaniu przed tygodniem Jagiellonii Białystok - na własnym stadionie zaliczają trzeci kolejny remis! I to według już znanego nam szablonu. Bo choć w spotkaniach kolejno z Koroną, Termaliką oraz dziś z Ruchem - przeważaliśmy i stwarzaliśmy sporo sytuacji bramkowych, to żadnej nie udało nam się wykorzystać. Stąd też zaliczamy u siebie trzeci kolejny bezbramkowy remis.
Spotkanie z Ruchem Wisła rozpoczęła bardzo ofensywnie, ale pierwsze dwie akcje "Białej Gwiazdy" złymi zagraniami zepsuł wracający do wyjściowego składu Wilde-Donald Guerrier. I choć wiślacy całą pierwszą połowę mieli wyraźną przewagę, to nie stworzyli sobie na tyle dużo groźnych sytuacji, aby udało się choć jedną zamienić na bramkę. Ale można też powiedzieć, że podobnie jak w kilku innych naszych meczach w Krakowie - zmuszeni do ataku pozycyjnego podopieczni Kazimierza Moskala - grali po prostu niedokładnie. Cóż bowiem z tego, że w 14. minucie dobrze na skrzydle szarpnął Guerrier, skoro jego podanie nie dotarło do żadnego jego kolegi z zespołu i mieliśmy tylko rzut rożny. Podobnie było też w 28. minucie, choć wtedy Guerrier "wyciągnął" już z bramki Matúša Putnockýego, ale nie próbował go ani mijać, ani lobować - a podanie do środka znów dało nam tylko rzut rożny. Swoją okazję na gola miał też sześć minut wcześniej Rafał Boguski, ale uderzył ponad bramką.
Takiej okazji nie miał natomiast w 33. minucie Boban Jović, który dostał dobre podanie za plecy obrońców od Krzysztofa Mączyńskiego, ale choć mocno się starał - piłki nie zdołał opanować. Podobnie jak i zaraz potem, choć tym razem po "klepce" w okolicach "szesnastki", Maciej Jankowski. Tuż przed przerwą po kolejnym dla nas rzucie rożnym piłka zatańczyła jeszcze tuż przed chorzowską bramką, a całą akcję wykończył mocnym strzałem Mączyński - tyle tylko, że to uderzenie Putnocký zdołał odbić i do przerwy było 0-0.
I może ktoś oczywiście zapytać - czemu nie piszemy w powyższym sprawozdaniu o akcjach Ruchu? Po prostu tych zwyczajnie nie było, no chyba, że za takie uznamy kasowane przez naszych obrońców dośrodkowania ze stałych fragmentów gry. Ot Radosław Cierzniak solidnie się wynudził.
Dla Wisły druga połowa mogła się jednak zacząć źle, bo w 51. minucie Arkadiusz Głowacki starł się w polu karnym z Mariuszem Stępińskim, napastnik Ruchu upadł, ale sędzia nie wskazał na "wapno". Wisła odpowiedziała za to strzałami z dystansu - najpierw lekkim Macieja Sadloka, a potem tuż soczystym pod poprzeczkę Mączyńskiego, ale obydwa padły łupem Putnockýego. Choć ten drugi narobił mu sporo kłopotów i mieliśmy przynajmniej rzut rożny. Szkoda, że zaliczył się on potem tylko do statystyk...
W 61. minucie mogło być już jednak 1-0 dla Wisły, ale po ładnej akcji Boguski pomylił się nieznacznie. Podobnie jak i sześć minut później Guerrier. Z tą jednak różnicą, że ten pierwszy uderzył obok słupka, a drugi nad bramką.
Ruch w końcu nam jednak zagroził, gdy po krótkim rozegraniu rzutu wolnego w 72. minucie uderzenie Marka Zieńczuka pewnie odbił Cierzniak. A potem znów ze swoimi kolejnymi atakami próbowali wychodzić wiślacy, tyle tylko, że wciąż przed bramką Ruchu zbyt dużo było niebieskich koszulek, z którymi nasi piłkarze mieli problemy. I z nim graliśmy już aż do końcowego gwiazdka sędziego... I chyba nie sposób nie zgdzić się z tym co na pomeczowej konferencji powiedział nasz trener. Wiślacy zostawili bowiem na boisko sporo zdrowia, tyle tylko, że wielkiego zysku w ligowej tabeli nam to nie przyniosło. Wisła - Ruch, zero - zero...
Źródło: wislaportal.pl
Klątwa drugiej wygranej wciąż żywa
Piłkarze Wisły wciąż nie są w stanie wygrać dwóch meczów z rzędu. Zdobyte w Białymstoku cztery gole na nowo zresetowały licznik Wisły i przeciwko Ruchowi na własnym stadionie znów nie udało się zaliczyć trafienia. Wisła - Ruch bez bramek.
Kolejną szansę gry od pierwszych minut otrzymał Denis Popović, lecz Słoweniec nie zaprezentował się zbyt korzystnie. Do dość pasywnej gry w polu doszło przeciętne egzekwowanie stałych fragmentów gry. Dopiero po zejściu Popovicia z boiska i wrzutce z rogu Krzysztofa Mączyńskiego zrobiło się groźniej: główkował Uryga, próbował jeszcze z kąta dobijać (lub dograć) Brożek. Bez efektu.
Najlepszą szansę na objęcie prowadzenia miał Wilde Donald-Guerrier, który po zagraniu Burligi znalazł się nieco z lewej strony sam przed wychodzącym z bramki Putnockym. Haitańczyk nie zdecydował się jednak na strzał, lecz próbował dograć do Brożka, który gdyby przejął piłkę miałby przed sobą pustą bramkę. Tyle, że lot piłki przeciął Mateusz Cichocki.
Po przerwie najgoręcej pod bramką Ruchu było w 59 minucie, gdy na strzał zza pola karnego zdecydował się Krzysztof Mączyński. To była potężna bomba, piłka zmierzała pod poprzeczkę, lecz na szczęście dla Ruchu na posterunku był Matus Putnocky. Dwie minuty później z prawej strony, już z pola karnego, uderzał, po podaniu Brożka, Boguski. Piłka o centymetry minęła dalszy słupek bramki Ruchu, ale tym razem naprawdę powinna zatrzepotać w siatce.
Przez większość meczu Wisła długo rozgrywała piłkę, wymieniała dziesiątki podań, które nie kończyły się dośrodkowaniem, kluczowym zagraniem pod bramkę, o strzałach nie wspominając. O statystycznej dominacji Wisły w tym rozgrywaniu niech świadczy 5-minutowy okres w drugim kwadransie pierwszej połowy, w trakcie którego posiadanie piłki wynosiło... 96% na korzyść "Białej Gwiazdy". Utrzymując się przy piłce Wisła niemal do zera zniwelowała szansę Ruchu na zdobycie gola, lecz na przełamanie defensywy gości brakło dokładności, zdecydowania i szybkości akcji.
W zespole z Chorzowa wystąpili m.in. Marek Zieńczuk oraz reprezentujący Wisłę przed sezonem Mariusz Stępiński. Młody napastnik nie pograł sobie przy Arkadiuszu Głowackim, który najczęściej w zarodku kasował wszelkie jego ofensywne zapędy.
Źródło: wislakrakow.com
Jeden punkt w meczu z Ruchem
Kolejny podział punktów odnotowali podopieczni trenera Kazimierza Moskala. Tym razem Wiślacy bezbramkowo zremisowali przed własną publicznością z Ruchem Chorzów w ramach 14. kolejki Ekstraklasy.
Pierwsza klarowna sytuacja Wiślaków miała miejsce w 14. minucie, lecz dośrodkowanie Guerriera zdołał wybić Grodzicki. Cztery minuty później swoich sił próbował Stępiński, ale doświadczony Głowacki odebrał byłemu koledze z zespołu futbolówkę.
Podopieczni trenera Kazimierza Moskala mogli pokusić się o trafienie w 22. minucie, lecz piłka po strzale Boguskiego z 16. metra powędrowała tylko nad poprzeczką. Kolejna próba gospodarzy także zakończyła się niepowodzeniem. Świetne Burliga uruchomił w 28. minucie Guerriera, który znalazł się sam przed bramką Niebieskich, jednak z interwencją zdążył obrońca z Chorzowa.
Jeszcze przed przerwą krakowianie zagrozili przeciwnikowi po bardzo dobrze rozegranym rzucie rożnym przez Mączyńskiego. Piłka spadła pod nogi Brożka, którego zablokował jednak Surma.
Cztery minuty po zmianie stron Jankowski wypatrzył Jovicia, podajając piłkę koledze z drużyny. Obrońca Białej Gwiazdy próbował dograć piłkę Boguskiemu, ale zrobił to bardzo niecelnie. W odpowiedzi Ruch próbował ugryźć Wisłę, lecz arbiter odgwizdał faul w ataku Stępińskiego.
Bliski uszczęśliwienia kibiców zgromadzonych przez Reymonta był w 59. minucie Mączyński, strzał którego z 20 metrów przeniósł nad bramką Putnocky. Chwilę później piłka powinna zatrzepotać w siatce po wspaniałej akcji Wisły, kiedy to Brożek minął defensorów zespołu gości i dograł do Boguskiego. Niestety popularny „Boguś” chybił z kilku metrów.
Na strzał z dystansu zdecydował się w 68. minucie Guerrier i niewiele brakło, a umieściłby futbolówkę w bramce Putnockiego. Dobrze dziewięć minut później zachował się haitański pomocnik Wisły, który zagrał futbolówkę Boguskiemu między obrońców Niebieskich, lecz Wiślak nie opanował piłki.
Sześć minut przed końcem regulaminowego czasu gry na bramkę Wisły z 20 metrów uderzał Marek Zieńczuk, lecz na posterunku był Głowacki, który zablokował strzał zawodnika Ruchu. Gospodarze próbowali wszystkiego, aby przełamać defensywę chorzowian, ale wszelkie próby kończyły się niepowodzeniem.
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl
Pomeczowe wypowiedzi trenerów
Kazimierz Moskal: - Determinacji nam nie brakowało
- Przede wszystkim chciałem podziękować swoim zawodnikom za determinację i walkę. Trzeci mecz z rzędu u siebie, który wyglada podobnie i kończy się identycznym wynikiem. Niestety nie udaje nam się, pomimo optycznej przewagi, strzelić na własnym boisku bramki. Stąd w tych trzech meczach straciliśmy sześć punktów - powiedział po spotkaniu z Ruchem Chorzów trener Wisły Kraków, Kazimierz Moskal.
- W pierwszej połowie nie mieliśmy jakieś klarownej sytuacji do zdobycia bramki, choć gdybyśmy się wykazali w kilku momentach większą pazernością, to te akcje można było zakończyć lepiej. W drugiej połowie mieliśmy dwie dogodne sytuacje, gdzie należało to wykończyć zdecydowanie lepiej. Z uderzenia wybiła nas przerwa w grze [spowodowana rzucanymi przez kibiców Ruchu na murawę racami - przyp. red.]. Był to taki moment, że ta nasza gra wyglądała lepiej, stwarzaliśmy więcej zagrożenia. Po tej przerwie było nam znów trudniej. Gratuluje Ruchowi, który zagrał bardzo konsekwentnie i wywiózł punkt. My przeżywamy kolejne rozczarowanie - dodał Moskal.
- Ruch zagrał konsekwentnie w defensywie. Mieli bardzo solidnie poukładany swój plan i go zrealizowali - przyznał ponadto trener Wisły.
- Determinacji nam nie brakowało, ale to nie jest też tak, że w każdym meczu będziemy sobie stwarzać dziesięć stuprocentowych sytuacji do strzelenia bramki. Nie podejrzewam zespołu o to żeby brakowało takiej złości i chęci wygrywania. Zdajemy sobie sprawę, że jest to problem, bo tylko zwycięstwa mogą nas wywindować wyżej, a remisy to w zasadzie jak się patrzy na te trzy mecze u siebie to mamy po nich trzy punkty. Jest więc zysk trzech punktów, a strata sześciu - mówił ponadto Moskal.
Trener Wisły przyznał ponadto, że zmiana jeszcze przed przerwą Denisa Popoviča była podyktowana jego kontuzją mięśnia dwugłowego, z którą pomocnik borykał się już wcześniej. Zmiana natomiast Krzysztofa Mączyńskiego w doliczonym czasie gry spowodowana była skurczami, które "łapały" już w końcówce naszego pomocnika.
- Było bardzo ciasno przed bramką, czy też w polu karnym naszego przeciwnika. Wymagało to doskonałej precyzji, aby stworzyć sobie jakąś klarowną sytuację i gdzieś wyprowadzić zawodnika. Były dwa takie momenty, po których można mieć pretensję o to ostatnie podanie. Myślę m.in. o tej kiedy Boban został trochę wyrzucony za bardzo na prawą stronę. Mogliśmy to lepiej zakończyć. Co można więcej powiedzieć? Gramy, gramy, zostawiliśmy wiele zdrowia, a w tabeli nie będzie to miało odzwierciedlenia - zakończył Moskal.
Źródło: wislaportal.pl
Waldemar Fornalik: - Doceniamy ten punkt
- Na pewno zagraliśmy bardzo ambitnie i ten punkt wywalczyliśmy, natomiast mieliśmy problem z organizacją gry ofensywnej. To szczególnie szwankowało, stąd sytuacji w naszym wykonaniu nie było zbyt dużo. Można powiedzieć, że mieliśmy jedną, no może półtorej sytuacji Mariusza Stępińskiego. Jeśli natomiast chodzi o grę defensywną to zespół zrealizował wiele założeń - mówił po meczu Ruch - Wisła trener zespołu z Chorzowa, Waldemar Fornalik.
- Wiedzieliśmy, że Wisła jest zespołem, który potrafi grać w piłkę, co pokazali w Białymstoku. Wisłę stać i na grę widowiskową i na grę skuteczną. I choć we wcześniejszych meczach nie padały bramki, to Wisła stwarzała wiele sytuacji. Jesteśmy zespołem po zmianach i czas na piękną grę w naszym wykonaniu jeszcze przyjdzie. Doceniamy ten punkt, który zdobyliśmy z bardzo dobrym zespołem - dodał ponadto Fornalik.
- Założenie na ten mecz było takie żeby od początku zagrać odważnie i na miarę swoich możliwości, ale Wisła podyktowała nam takie warunki, że ciężko było nam rozwinąć skrzydła. Piłkarze Wisły szybko doskakiwali i przerywali nasze akcje. Jak nie faulem to interwencją na pograniczu faulu. I dlatego ten mecz tak wyglądał. Mieliśmy problem po odbierze piłki, żeby szybko przejść do ataku. Takie możliwości były i tutaj będziemy szukać jakichś przyczyn, że nie stworzyliśmy więcej sytuacji pod bramką Wisły - zakończył opiekun zespołu z Chorzowa.
Źródło: wislaportal.pl
Pomeczowe wypowiedzi zawodników
Rafał Boguski: - Brakuje tej soli, czyli strzelania bramek
- Wiedzieliśmy, że Ruch zagra w dziesięciu z tyłu i że musimy coś zrobić atakiem pozycyjnym. Było dużo ruchliwości, wymienności pozycji, próbowaliśmy ale niestety nic nie wpadło. I to jest problem - mówił po remisie 0-0 z Ruchem Chorzów Rafał Boguski.
- To my nadawaliśmy ton w tym meczu, to my mamy inicjatywę, ale brakuje tej "soli", czyli strzelania bramek. Jedyne do czego możemy mieć pretensje to do skuteczności. Chcemy wygrywać w każdym meczu i wydaje mi się że na boisku to widać, że wszyscy pracujemy, dajemy z siebie wszystko. Brakuje jednak wykończenia. Choć jednej akcji, żeby się tutaj u siebie przełamać. I wtedy byłoby łatwiej. Wiadomo, że w miarę upływu czasu zespół przeciwny nabiera pewności. Czują się lepiej, gdy dobrze się bronią i później ciężko nam stwarzać sytuacje - zakończył Boguski.
Źródło: wislaportal.pl
Łukasz Burliga: - Można być wkurzonym
- Prowadziliśmy grę i wiadomo jak grają drużyny, które przyjeżdżają na Reymonta. Starają się grać defensywnie i czasami jest ciężko w ataku pozycyjnym coś stworzyć, a wiadomo że stan murawy też nie pomaga nam w grze kombinacyjnej - powiedział po meczu z Ruchem Chorzów grający tym razem na lewej obronie Łukasz Burliga.
- Czego nam zabrakło? Bramki, bo gdybyśmy ją strzelili to ten mecz by się otworzył i później moglibyśmy grać swobodniej. Ruch musiałby zagrać odważniej i wtedy byśmy ich dobili. Takie mecze są do "pierwszej bramki" - uważa wiślak.
- Ruch grał tak, że nie stworzył nam okazji do kontr, choć było też kilka momentów, że staraliśmy się skontratakować. Donald miał taką okazję, ale ktoś po jego zagraniu piłkę ofiarnie wybił. Było tego jednak za mało. Najgorsze jest to, że w każdym meczu mamy przewagę, dominujemy i można być wkurzonym. Minimum dwa z tych trzech meczów, które zakończyły się remisem 0-0, powinniśmy wygrać. A co do kartki, to po niej musiałem grać uważanie, ale ostatnio Mazek powiedział, że łatwo mu się mijało zawodników Wisły, więc musiałem od razu go utemperować - zakończył Burliga.
Źródło: wislaportal.pl
Krzysztof Mączyński: - Kluczem do sukcesu jest szybkie strzelenie bramki
- Cały mecz chcemy grać w ten sam sposób, mamy kontrolować przebieg spotkania, grać cierpliwie i w końcu będziemy musieli to przełamać i strzelić bramkę. Najważniejsza jest cierpliwość i utrzymywanie się przy piłce i w końcu coś się odkryje i w końcu zaczniemy strzelać - powiedział po rywalizacji z Ruchem Chorzów Krzysztof Mączyński.
- Na wyjazdach zespoły grają inną piłkę. Do nas po raz kolejny przyjeżdża zespół, który staje w jedenastu na swojej połowie. Ciężko się jest przebić przez taki mur obronny. Najważniejsze jest strzelenie pierwszej bramki, bo wtedy rywal musi się otworzyć i wtedy jest większa szansa, że tych sytuacji będzie więcej. Kluczem do sukcesu jest szybkie strzelenie bramki - dodał Mączyński.
- Gramy dobrą piłkę. Nikt nam nie powie, że gramy w złym stylu. Nie przełożyło się to na zdobycz punktową, ale Ruch został zdominowany. Robimy swoją robotę najlepiej jak potrafimy - przyznał ponadto wiślak.
- Nasi przeciwnicy podchodzą do nas z dużym respektem. My chcemy grać otwartą piłkę, a nic nie poradzimy na to że zespół przyjezdny ustawia się całą drużyną z tyłu. My musimy robić swoje i czekać na tę czasami jedną sytuację, ale musimy być skoncentrowani, żeby ją wykończyć - uważa "Mąka".
Źródło: wislaportal.pl
Maciej Sadlok: - Na pewno nie będziemy się dołować
- Było widać gołym okiem, że chcieliśmy strzelić bramkę za wszelką cenę. Ruch mocno się cofnął i nie znaleźliśmy miejsca. W porównaniu do tych poprzednich meczów sytuacji było mniej, ale były też takie, z których mogliśmy strzelić. Inne drużyny nawet takie chciałyby mieć do wykorzystania - mówił po bezbramkowym remisie z Ruchem grający tym razem na środku naszej obrony, Maciej Sadlok.
- Na pewno nie będziemy się dołować, bo czy to w czymś pomoże? No raczej nie, więc to nam nic nie da, że będziemy ubolewać nad tym, że znów mamy tylko remis. Jak to za bardzo do głowy wejdzie, to nie jest to zbyt dobre. Już trzeba myśleć raczej o kolejnym meczu, by z niego przywieźć punkty - zakończył obrońca Wisły.
Źródło: wislaportal.pl
Maciej Jankowski: - Niestety nie udało się wygrać
- Takim ustawieniem taktycznym Ruchu nie byłem zaskoczony, bo ten zespół słynie z takiej solidnej gry w defensywie. I tak to właśnie wyglądało. Ten mecz był dla nas bardzo ważny, o trzy punkty, niestety nie udało się go wygrać i tak trzeba do tego podejść - powiedział po spotkaniu z Ruchem Chorzów pomocnik Wisły, Maciej Jankowski.
- Na pewno łatwiej nam się gra, gdy przeciwnik trochę się otwiera i sam chce prowadzić grę. Wtedy mamy szansę wyjść z kontrą i łatwiej nam wtedy dochodzić do sytuacji strzeleckich - dodał "Jankes".
Źródło: wislaportal.pl
Paweł Brożek: - Zabrakło trochę kreatywności
- Jest jakiś problem, którego nie znam do końca przyczyny. To kolejny mecz, w którym kontrolujemy jego przebieg, a nie potrafimy strzelić bramki. Potrafimy sobie stworzyć sytuacje, ale nie potrafimy ich zamienić na bramki - powiedział po kolejnym remisie w meczu ligowym, tym razem z Ruchem Chorzów, napastnik Wisły, Paweł Brożek.
- Ruch przyjechał do nas z myślą, żeby nie stracić bramki i to im się udało. Było ciężko przebić się przez ten mur i dlatego tych sytuacji było mniej. My nie zagraliśmy natomiast tak jak w Białymstoku. Wydaje mi się, że zabrakło trochę kreatywności. Zabrakło też takiej pazerności na bramkę, bo niby rozgrywanie akcji było takie jak należy, ale im bliżej bramki, tym graliśmy zbyt statycznie - uważa "Brozio".
- Nie będziemy grali w każdym meczu, tak jak w Białymstoku i nie chcę się tłumaczyć, ale nasza murawa jest w kiepskim stanie. W porównaniu do tej Białymstoku, to na naszej ciężko wymienić piłkę. Ciężko ją "sklepać", zagrać szybszą akcję. Ta murawa nie pomaga, ale też inaczej wyglądaliśmy pod względem kreatywności i tego ostatniego podania oraz przyśpieszenia w tych ostatnich momentach naszych akcji. Było nas też za mało w polu karnym - przyznał na zakończenie Brożek.
Źródło: wislaportal.pl
Alan Uryga: - Musimy robić wszystko żeby poprawić skuteczność
- Ruch jest kolejną drużyną, która wraca od nas zadowolona. Niedobrze się dzieje, że nie możemy tej bramki wcisnąć - mówił po zremisowanym 0-0 meczu z Ruchem Chorzów pomocnik Wisły, Alan Uryga.
- Przed każdym kolejnym spotkaniem wszyscy myślą, że to już jest ten moment, że się odblokujemy, ale znów jesteśmy sprowadzeni na ziemię. Musimy robić wszystko żeby poprawić swoją skuteczność i w końcu regularnie wygrywać - uważa młody wiślak, który w rywalizacji z Ruchem pojawił się na murawie tuż przed przerwą, zastępując kontuzjowanego Denisa Popoviča.
- Na pewno nie jest łatwo gdy w trzy minuty trzeba się zebrać i być na sto procent skoncentrowanym na meczu, ale jeśli zaczyna się na ławce to czego chcieć więcej, jak dostania szansy w tak długim wymiarze. Rzadko się zdarza żeby zaczynając na ławce dostawać więcej niż jedną połowę do gry, więc muszę się cieszyć, że w ogóle dostałem tę szansę i może w jakiś sposób przybliżyłem się do gry w pierwszym składzie - mówił ponadto Uryga.
Źródło: wislaportal.pl
Mariusz Stępiński: Miło było przed meczem pożartować z Wiślakami
Wisła w trzecim kolejnym meczu u siebie bezbramkowo zremisowała. Dzisiejszym rywalem podopiecznych Kazimierza Moskala był Ruch, który przez większość spotkania się bronił. Najgroźniejszym zawodnikiem Niebieskich był były gracz Wisły, Mariusz Stępiński, który stworzył sobie kilka sytuacji pod bramką Białej Gwiazdy.
„Broniliśmy się w dziesięciu, ale tak naprawdę przyjechaliśmy tu po trzy punkty. Byliśmy trochę cofnięci i faktycznie, gdy piłka trafiała do mnie, ciężko było ją utrzymać. Wisła może trochę bardziej walczyła o zwycięstwo, ale my na pewno nie graliśmy tu tylko o remis” – powiedział po meczu napastnik chorzowian.
Stępiński przez cały mecz był doskonale pilnowany przez Arkadiusza Głowackiego. Pytany o to, jak grało mu się przeciwko kapitanowi Białej Gwiazdy, 20-latek odpowiedział: „Wiadomo jak gra Arek – cały czas na granicy faulu. Niekoniecznie zawsze czysto, ale sędzia to puszcza i trzeba tak grać. Wiedziałem, że z „Głową” nie można wchodzić w kontakt. To był mój błąd, że nie próbowałem go bujać na dwie strony. Umówmy się, w pojedynku ciało w ciało nie mam z nim szans – on waży ze 100 kilo, ja 78”.
Dla jednokrotnego reprezentanta Polski był to szczególny występ. Do niedawna bronił on barw Wisły. „Spędziłem tu naprawdę dobry czas. Przed meczem trochę sobie porozmawialiśmy, pożartowaliśmy, była bardzo dobra atmosfera. Miło było tu wrócić” – stwierdził były gracz Widzewa i Norymbergi.
Dziennikarzom nie umknęła rozmowa Stępińskiego z Bogdanem Zającem, asystentem Adama Nawałki w kadrze narodowej. Od razu padło pytanie o powołanie do kadry na mecze z Islandią i Czechami. „Chwilę sobie porozmawialiśmy, to tyle. Nic jeszcze nie słyszałem o powołaniu” – odparł krótko najlepszy strzelec Niebieskich w Ekstraklasie.
Jakub Pobożniak
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl
Podsumowanie 14. kolejki Ekstraklasy
Po hicie 14. kolejki powody do zadowolenia mają kibice warszawskiej Legii, która mogła obawiać się wyjazdu do Gdańska, ale wróciła z niego z pełną pulą. Tą zgarnął także Piast, który pokonał u siebie beniaminka z Lubina i ma aż osiem punktów przewagi nad kolejnymi w zestawie - właśnie Legią oraz Pogonią. Do tej dwójki dołączyć mogła jeszcze Korona, ale przegrała z Termaliką. Bliżej górnej części tabeli nie udało się doskoczyć Wiśle, która tylko zremisowała z Ruchem.
Piątek, 30 października:
Pogoń Szczecin 1-1 Górnik Zabrze
1-0 Mateusz Matras (73.)
1-1 Aleksander Kwiek (87.)
W pierwszej połowie lepsze wrażenie sprawiali zabrzanie, ale na początku drugiej to "Portowcy" powinni prowadzić, ale sytuacji sam na sam nie wykończył Łukasz Zwoliński. W końcu jednak gdy nie idzie pomagają często stałe fragmenty gry i po takim Pogoń wyszła na prowadzenie i miała potem kilka okazji, aby postawić przysłowiową "kropkę nad i". A że tego nie zrobiła i popełniła koszmarną serię błędów, więc zabrzanie wyrównali i odrobili stratę. Ale i tak nie zmienia to ich pozycji w tabeli.
Górnik Łęczna 1-0 Cracovia
1-0 Grzegorz Bonin (41.)
"Pasy" słynęły ostatnio ze swojej wyjazdowej serii, ale w Łęcznej tego nie było. Co więcej - coś się zacięło, bo była to trzecia wyjazdowa porażka tego zespołu. A jak do tego doszło? Nowak świetnie zagrał do Bonina, po złym podaniu Čovilo, i mieliśmy "złotą" bramkę dla gospodarzy, którzy wskakują do górnej części ligowej stawki.
WISŁA KRAKÓW 0-0 Ruch Chorzów
Wiślacy przeważali, wiślacy stworzyli sobie kilka sytuacji, ale żadnej nie wykorzystali i po słabym meczu dopisali trzeci kolejny remis na własnym stadionie. Trzeci w formacie bezbramkowym. W wywiadach nasi piłkarze przebąkiwali coś wprawdzie o kiepskiej murawie, ale czy to w ogóle wypada? Zaangażowania nikt wiślakom nie odmówi, ale też współczuć trzeba trenerowi Moskalowi, a trener może współczuć kibicom. Ten pierwszy poza młodzieżą ma bowiem na ławce strasznie słabych Cywkę i Crivellaro, a Ci drudzy - cóż... Łudzą się, że przy Reymonta zobaczą bramki Wisły, ale tych nie ma kto strzelić!
Sobota, 31 października:
Piast Gliwice 2-0 Zagłębie Lubin
1-0 Josip Barišić (7.)
2-0 Josip Barišić (70.)
W dwóch poprzednich meczach gliwiczanie zainkasowali zaledwie jeden punkt i spotkanie z Zagłębiem miało dać odpowiedź na pytanie - czy to już koniec gliwickich szaleństw? Jak się okazało - bynajmniej nie. Dwa razy bardzo dobrze zachował się bowiem Josip Barišić i komplet punktów został w Gliwicach. I nawet jeśli gościom należała się w tym spotkaniu "jedenastka", to ta niewiele by zmieniła. Piast był lepszy i wygrał w pełni zasłużenie.
Lechia Gdańsk 1-3 Legia Warszawa
0-1 Guilherme (31.)
0-2 Nemanja Nikolić (50.)
1-2 Aleksandar Kovačević (54.)
1-3 Tomasz Jodłowiec (58.)
Lepszych w futbolu poznaje się po tym, że po pierwsze - potrafią sobie stworzyć sytuacje do strzelenia bramek, a nawet jeśli ich nie mają - są w stanie bezbłędnie wykorzystać te, które sprezentuje im przeciwnik. Pierwsza i trzecia bramka dla gości to właśnie dobre rozegranie akcji. Gol numer dwa to z kolei mega prezent bramkarza Lechii, Marko Maricia, który fatalnie przyjął piłkę i przejmują ją Nemanja Nikolić nie mógł się pomylić. I nawet jeśli Lechia zdobyła kontaktowego gola, to jak się okazało - był on tylko honorowy.
Śląsk Wrocław 1-1 Lech Poznań
1-0 Flávio Paixão (23.)
1-1 Maciej Gajos (60.)
To był mecz z historią dwóch uderzeń głową. Najpierw takim popisał się Flávio Paixão, a że obrońcy Lecha zamiast bronić - sędziowali - więc Portugalczyk odbitą przez Jasmina Buricia piłkę dobił i było 1-0. Lech zdołał wyrównać po drugiej "główce" spotkania, ale to było wszystko, co pokazali jedni i drudzy. A to oznacza, że pierwszą rundę rywalizacji Lech na pewno zakończy na miejscu spadkowym. Od tego zaś nie oddalił się Śląsk, więc jedni i drudzy mają powody wyłącznie do niezadowolenia.
Poniedziałek, 2 listopada:
Korona Kielce 0-1 Termalica Bruk-Bet Nieciecza
0-1 Dariusz Jarecki (19.)
Nic nie zmienia się w grze Korony, która wciąż solidnie punktuje, ale tylko na wyjazdach. A ten mecz był klasycznym przykładem tego jak kielczanie grają. Bramka z rzutu wolnego dla gości ustawiła bowiem to spotkanie i w ataku pozycyjnym, przy dobrze broniącym Nowaku, Korona nie była w stanie już strat odrobić. No i po meczu w kółku cieszyli się piłkarze beniaminka.
Podbeskidzie Bielsko-Biała 1-1 Jagiellonia Białystok
0-1 Karol Świderski (32.)
1-1 Adam Mójta (70.)
Na zakończenie kolejki podział punktów w meczu "Górali" z "Jagą" i ta ostatnia wciąż nie może podnieść się z dołka. Wprawdzie to białostoczanie wyszli na prowadzenie, ale tego utrzymać nie potrafili.
Źródło: wislaportal.pl
Aktualna tabela po 14 kolejce
Źródło: twitter.com/_Ekstraklasa_