Zgody

Z Historia Wisły

Spis treści

Obecne

Śląsk Wrocław

Początek:
I zgoda - 16 września 1973 roku
II zgoda - 11 września 1994 roku
Koniec:
I zgoda - 8 października 1988 roku
II zgoda - trwa

Pierwsza zgoda Śląska z Wisłą została zawarta 16 września 1973 roku we Wrocławiu, podczas meczu Śląsk - Wisła (1-1). We Wrocławiu było wówczas około 50 osób, którym przewodził Hacelberry. Fani Śląska ugościli przyjezdnych po królewsku, co później stało się już normą. Jak wspominają starsi kibice, zgoda ta była bardzo mocna. Nie przerwał jej nawet mecz między Wisłą a Śląskiem z 9 maja 1982 roku. Śląsk miał niemal pewne mistrzostwo Polski, wystarczyło zremisować w ostatniej kolejce z nie grającą już o nic Wisłą i tytuł powędrowałby do Wrocławia. Stało się jednak inaczej. Mecz wygrała Wisła, a mistrzem został Widzew Łódź. Więcej o samym meczu, jak i pozakulisowych rozgrywkach można poczytać na stronie Śląska. Zgoda przetrwała formalnie do 1988 roku, jednak już wcześniej drogi fanów obydwu zespołów zaczęły się rozchodzić. W 1985 roku, "Biała Gwiazda" spadła do II ligi i występowała tam aż przez trzy sezony, co doprowadziło do oziębienia stosunków ze Śląskiem. Wrocławianie bowiem nadal grali w I lidze, i kontakty obu ekip stały się mocno utrudnione. Mimo iż w sezonie 1987/88, Wisła awansowała, to zgoda rozpadła się. Stało się to znów we Wrocławiu 8 października 1988 roku, podczas meczu Śląsk - Wisła. Warto dodać, że była to jedna z pierwszych zgód kibicowskich w Polsce. Upadła głównie dlatego, że ludzie, którzy ją tworzyli odeszli, natomiast młode pokolenie miało inny punkt widzenia na te sprawy. Fanom Wisły bliższa np. stała się Jagiellonia Białystok, a co za tym idzie również Widzew. Fani Śląska z kolei mieli wtedy silną zgodę z ŁKS-em.

Kolejne sezony, aż do roku 1993 to ostra kosa fanów obydwu klubów. Odmienne zgody spowodowały, że dobre stosunki ze Śląskiem były niemożliwe. Wydawało się, że zgoda już na dobre przeszła do historii, tymczasem...

Ocieplenie stosunków nie tylko ze Śląskiem, ale także z Lechią nastąpiło w bardzo niespodziewanym momencie. Podczas meczu Holandia - Polska (w październiku 1992 roku), fani WKS-u oraz BKS-u wstawili się za garstką wiślaków, których chciała bić Cracovia. "Pasów" w Rotterdamie było wówczas zdecydowanie więcej niż wiślaków. Mimo incydentu na meczu reprezentacji, wojna ze Śląskiem trwała nadal. W meczu obu drużyn we Wrocławiu, który odbył się 3 kwietnia 1993 roku, doszło do gwałtownych walk kibiców Śląska z policją. Starcia na trybunach były tak zaciekłe, że sędzia zdecydował się przerwać mecz. Do akcji wkroczyły dodatkowe oddziały policji, wówczas wiślacy zaczęli skandować: "Śląsk Wrocław" i "Śląsku trzymaj się!", co poprawiło nieco relację obu ekip. Dalszy etap umacniania więzów miał miejsce na dwóch meczach kadry. Najpierw z San Marino, później z Anglią w Chorzowie.

Odnowienie zgody nastąpiło dopiero w sezonie 1994/1995 na II ligowym meczu w Krakowie. 11 września 1994 roku Wisła uległa Śląskowi 0:2, natomiast kibice formalnie zawarli zgodę, która trwa po dziś dzień.

Opis powstał na podstawie wspomnień kibica Wisły Cygana i ustaleń kibica Śląska krzyśkam


"(..) Nie umniejsza to faktu, że z krakusami żyje nam się całkiem nieźle. Co prawda w latach 1989-1994 była z nimi wojenka, ale honorowa. Jeżeli ktoś ucierpiał, to wiedział za co. Gwoli ścisłości, to jakichś masowych bojów nie było, ale kilka akcji się zdarzyło. (…)

Pierwsze symptomy, że jakoś coraz bardziej było wyjazdowe spotkanie reprezentacji narodowej z Holandią w Rotterdamie, gdzie wiślaków było zaledwie kilku, a napastującej ich Cracovii autokar. Przy pomocy Lechii, Śląska i kilku legionistów Cracovia dostała lekkie smary, a mieszkańcy podwawelskiego grodu, ci spod znaku Białej Gwiazdy poczuli do nas jakiś większy sentyment. Następnie było spotkanie jednego autokaru Wisły i dwóch autokarów Śląska z okolicach San Marino. Nas było więcej, ale to krakusy miały lepszą ekipę do lania. Czekali w pogotowiu bojowym na swych ziomków – „pasiaków”. Na widok pojazdów z Wrocławia wyciągnęli pokradziony gdzieś po sklepach alkohol i ugościli świeżo przybyłych. Ponieważ Śląsk przy pomocy kliku sprzedajnych zawodników szybciutko spadł z ligi, więc kolejne spotkanie miało miejsce półtora roku później. Nasz przyjazd do Krakowa na mecz Wisła – Śląsk okazał się jednym wielkim pijaństwem. Na szczęście Śląsk zwyciężył, gdyż część z nas z tego meczu nie zapamiętałaby nic."

"Śląsk Fan nr2" z 1995 roku


Lechia Gdańsk

Początek:
I zgoda - 26 listopada 1978 roku
II zgoda - 16 września 1994 rok
Koniec:
I zgoda - 28 stycznia 1990 roku
II zgoda - trwa

"Wy [kibice Śląska - przyp. red.] już mieliście zgodę z Wisłą, my co najwyżej odruchową sympatię. Bo nasza zgoda z Wisłą zaczęła się w 1978 a nie '76 roku. Wtedy to Wisełka przyjechała do Lechii na mecz o PP. Spotkanie to przeszło do historii głównie z tego powodu, że podczas meczu z dachu trybuny odleciała drewniana litera (przerdzewienie prętu trzymającego) raniąc chłopca do podawania piłek. Jednak o wiele bardziej brzemienne miało skutki na stosunki między kibicami. Na mecz ten przyjechali także sojusznicy z Legii, którzy chcieli bić kibiców Wisły. Nasi jednak stanowczo się sprzeciwili i tak skończył się mariaż z Legią, a zaczął z Wisłą i utrwalił ze Śląskiem." - TANGENS z LECHII

Stosunki z Lechią pogorszyły się w momencie zerwania zgody ze Śląskiem. Konkretnie chodziło o Jagiellonię. Coraz lepsze relacje z Jagą, oznaczały również zacieśnienie stosunków Lechii ze Śląskiem, z którym w tym okresie Wisła miała kosę. Można więc powiedzieć, że we Wrocławiu utworzył się trójkąt: Śląsk - ŁKS - Lechia, natomiast Wisła znalazła się w grupie razem z Jagą, Ruchem Chorzów oraz Widzewem Łódź. Jakiegoś wielkiego wydarzenia, które przyczyniłoby się do zerwania kontaktów z gdańszczanami nie było. Podobnie jak z fanami WKS-u, tak i z Lechią stało się po prostu "nie po drodze". Zgoda rozpadła się z przyczyn naturalnych, np. brak kontaktów, wymiana pokoleniowa. Niektórzy kibice nawet twierdzą, że zgoda się nigdy nie rozpadła, jedynie trwała w jakimś zawieszeniu.

Odnowienie kontaktów z gdańszczanami nastąpiło podczas wspomnianych, przy okazji Śląska, meczów reprezentacji Polski. Zgoda, która została zawarta kilka miesięcy później, trwa do dziś.

Zobacz też


Unia Tarnów

Początek:
I zgoda - listopad 1985 roku
II zgoda - ???
Koniec:
I zgoda - 1993/1994
II zgoda - trwa

Zgoda narodziła się w listopadzie 1985 roku. Jak wspomina jeden z kibiców Wisły, miało to miejsce w pociągu, między Brzeskiem, a Krakowem. Do jadącej nim 40-50 osobowej grupy tarnowian dosiadła się "znacząca wtedy osoba na Wiśle". Jaskółki trzymały jeszcze wówczas sztamę z Hutnikiem i po wyjaśnieniu przez nich, że trzymają się z nim bo ten trzymał się z Wisłą, zgoda została przyklepana.

Wzajemne kontakty trwały do roku 1993. Później tak wiślacy jak i uniści mieli różnego rodzaju problemy na własnych podwórkach i te relacje zaczęły się oziębiać. W roku 1994 już kibiców Unii nie było wraz z wiślakami na meczu Polska - Azerbejdżan w Mielcu. Wspomnianych wówczas problemów było bez liku. Wisła spadła do II ligi, natomiast w Tarnowie ruch kibicowski praktycznie przestał istnieć. Większość starej gwardii w Tarnowie została "zmuszona" do zaprzestania działalności, inni przerzucili się na Tarnovię i tak na przełomie sezonu 1992/1993 Tarnów niemal w całości stał się biało-czerwony. Można uważać, że koniec zgody nastąpił podczas jednego z meczów w Tarnowie. Grupa chuliganów Tarnovii w szalach Unii napadła i skroiła kibiców Wisły i tak oto ostatecznie zgoda przestała istnieć.

Zgodnie z relacją Barbarians z Unii kibice Tarnovii w szalikach Unii dewastowali samochody, które to wybryki przypisane zostały Unistom. Przez kibiców Tarnovii podszywających się pod sympatyków Unii zerwanych zostało wiele dobrych relacji, a ich odbudowywanie zajęło kolejne lata.

Kontakty między kibicami Wisły i Unii popsuły się, a potwierdzeniem tego był mecz koszykówki w Krakowie, między oboma klubami, kiedy to Wiślacy bluzgali na przyjezdnych. Zgoda zaczęła więc rozpadać się przez problemy i brak kontaktów, a finalnym wydarzeniem był mecz w Tarnowie.

Kilka lat później nastąpiło ocieplenie między kibicami, a efektem tego było zawarcie układu. Układ ten później przekształcił się w zgodę.

Stare Zgody

Ruch Chorzów

Początek:
1975 rok
Koniec;
1988 rok

WISŁA KRAKÓW - pierwsza poważna zgoda "Niebieskich". Uważana za najlepszą, jaką chorzowianie mieli w swojej historii. Trwała ponad 13 lat. Została zerwana na meczu sparingowym pod koniec lat 80-tych. Przyczyną był fakt, że połowa ekipy Ruchu zgodę chciała, ale duża część była jej przeciwna. Podczas owego sparingowego meczu Ruchu z Wisłą, kiedy doszło do zerwania zgody, fani z Chorzowa skroili szale przyjezdnym, zwracając je jednak pod koniec meczu. W czasach, gdy sztama istniała, szczególnie była umacniana podczas Świętych Wojen z udziałem Wisły i Cracovii. W obozie Wisły zasiadały wtedy takie ekipy, jak: Lechia, Widzew, Ruch, Śląsk, Piast... Przeciwnicy zaś byli reprezentowani przez takie ekipy jak choćby: Arka, Górnik Zabrze, GKS Tychy, Polonia Bytom...

źródło: forum Lechia.net

Zgoda zakończyła się w roku 1988, podczas jednego z meczów sparingowych w Chorzowie. Grupa wiślaków (ok 10-15 osób) balowała wraz z kilkoma chorzowianami. Po jakimś czasie do knajpy, w której trwała zabawa, "wpadła" większa grupa kibiców Ruchu i obiła wiślaków. Odwet był natychmiastowy. Dwa kolejne sezony to ciężka kosa z Ruchem. Kosa, choć w mniejszym wymiarze trwa do dziś. Powstało około roku 1989 nawet hasło, często skandowane na meczach: "Wisła rucha Rucha".


Legia Warszawa

Początek:
1977 rok
Koniec:
1977 rok

W dzisiejszych czasach taka zgoda wydaje się być nie do pomyślenia, jednak w sezonie 1976/1977 miała miejsce. Powstała, kiedy to Wisła jechała na wyjazd do Bytomia na mecz z Polonią. Legioniści jechali w tym samym czasie na swój mecz do Zabrza. W Katowicach, warszawiacy przesiedli się na pociąg do Bytomia i razem z Wisłą podążali na jej mecz. W sumie było około 400 osób. Na dworcu w Bytomiu, czekał już "komitet powitalny" chuliganów Polonii. Poloniści wyposażeni w pały i łańcuchy lali każdego kto tylko wysiadł z pociągu. Choć było ich o polowe mniej, to jakakolwiek obrona wiślaków i legionistów nie wchodziła w grę. Ludzie ratowali się więc ucieczką. W zajściu tym zginął kibic z Warszawy. Z tego tez powodu powstała później przyśpiewka:
Niech Polonia zginie
Niech Polonia zgaśnie
Przyjaźń Wisły z Legia
Nigdy nie zagaśnie!!!


Zgoda więc trwała. Kibice z Krakowa mogli swobodnie i bez obaw o zdrowie przemieszczać się w barwach po stolicy. Na meczu siedzieli wraz z legionistami, tuż obok "Żylety" i wspólnie śpiewali. Nie wszystkim jednak się taki stan rzeczy podobał. Ś.p. West Ham otwarcie wyrażał swą niechęć do Legii, wręcz dążył do konfrontacji. Często musiał być uciszany przez innych wiślaków.

Dwa ostatnie wersy przyśpiewki głosiły: "Przyjaźń Wisły z Legią, nigdy nie zagaśnie!!!". Stało się jednak inaczej. Krótkotrwała przyjaźń nie przetrwała nawet roku. Początkiem końca owej dziwnej zgody był incydent w Krakowie. Słynny kibic Legii "Muzyk" został pobity. W Warszawie twierdzą, że to kibice Wisły zaprosili go na zabawę po czym spuścili łomot. W Krakowie natomiast krąży wersja, że w jednym z podziemnych przejść, "Muzyk" został napadnięty i pobity, w efekcie stracił kilka zębów.


ŁKS Łódź

Początek:
1974 rok
Koniec:
27 sierpnia 1983 rok

Zgoda rozpoczęła się już w 1974 roku, a zakończyła niemal 10 lat później.

"Mieliśmy zgodę zarówno z Wisełką jak i z Craxą. Na Galerze było trochę zwolenników Wisły, trochę Craxy ale świętej wojny z tego powodu nie było. Decyzja o zerwaniu zgody przez nas zapadła na dworcu w Katowicach. A było to tak... My wracaliśmy z jakiegoś śląskiego wyjazdu (chyba Górnik Zabrze, ale do końca pewien nie jestem). Na dworcu spotkaliśmy się z GKSem Katowice, z którym mieliśmy wówczas mocną zgodę.

Ostatnia kolejka sezonu 1982/83

  • Szombierki - ŁKS 2-0 - 18 czerwca
  • Katowice - Wisła 1-3 - 19 czerwca
  • Górnik Zabrze - Lech - 19 czerwca

Byłem na tym meczu z Szombierkami, a dzień później na Górnik Z.-Lech, gdy Lech po raz pierwszy zdobył mistrza Polski. W tym samym dniu odbywał się mecz Katowice-Wisła, na którym był także chorzowski Ruch (ówczesna zgoda Wisły). Według relacji katowiczan, gdy zaczęli śpiewać naszą Balladę o Mariuszu, Wisła z Ruchem gwizdała. U nas parę gorących głów, które ciążyły chyba też ku Craxie, zagotowało się i zdecydowało, że odpowiednio przywitamy Wisłę w Łodzi. Była to era gdy nie było komórek, a i na telefony stacjonarne czekało się parę latek. Nie było więc aż tak bliskich kontaktów między ekipami. Stąd pewnie nikt sprawy nie wyjaśniał, a i w moim odczuciu wyjaśniać nie chciał, bo raczej był to jedynie pretekst (Wisłę łączyło coś z Widzewem, co nam się też nie podobało). Na powitaniu Wisełki nie byłem, relacje moich kolegów z tej akcji zapomniałem, pamiętam natomiast ją z opowieści... kolegi Szramy z Białej Gwiazdy. Opowiadał, że było ostro. Mecz, na którym oficjalnie zrobiono wojnę wygraliśmy 1-0 - 27 sierpnia 1983. Wiem, że parę tygodni później był mecz Polska-Rumunia w Kraku na stadionie Wisły i Wisła ostro na nas jechała, co było słychać w TV – 7 września 1983.

W ostatniej kolejce sezonu 82/83 na dworcu w Katowicach zapada decyzja o wojnie. Realizacja decyzji 27 sierpnia 1983, a wspomniany mecz z Rumunią półtora tygodnia później. Wydaje mi się, że to właściwe terminy." - relacja kibica ŁKS-u

"Wojna z Wisłą Kraków wyjazd na wiosnę 84 - prawdopodobnie chodzi o jesień. Byliśmy tam w 30 osób, naprzeciw nas wyszła grupa około 300 kibiców Wisły. Wyszedł do nas jeden z wodzirejów Wiślaków – Cygan. Powiedział abyśmy oddali szale i "uciekali". Riposta naszych szybka, wychodzi nasz...Czarny (taki kurdupel), zdejmuje szal ŁKSu i mówi: „ Chodź i weź go sobie”. Żaden z nas się nie cofnął, podjechała milicja i się wszystko zakończyło.

To było na bank po drugim a nie po pierwszym meczu. Pamiętam tę sytuację inaczej. Gdy Wiesiu i Błazen przeprowadzili nas jakimiś bocznymi uliczkami na dworzec, to generalnie nie było tam jeszcze całej grupy Wisły. Kojarzę słowa Czarnego, że jeśli ktoś chce jego barwy, to musi sam je zabrać, bo prędzej zginie niż je odda. Ale te słowa były wypowiedziane w momencie, gdy nie było jeszcze głównej ekipy Wisły na dworcu, choć już słyszeliśmy ich śpiewy, więc pewnie byli niedaleko. Potem ludzie od nas zaczęli się dość szybko rozdzielać, niektórzy wsiadali do różnych pociągów, my z kumplem wylądowaliśmy w wagonie pocztowym. Co było dalej nie wiem. Być może sytuacja, którą opisuje mój kolega była inną od tej, którą widziałem ja i zdarzyła się nieco później. Trudno powiedzieć. Co do Czarnego i Cygana. Nie wiem jak wyglądała sytuacja na dworcu, natomiast w bójce wydaje mi się, że gazu użył Cygan i Cygan też stracił wtedy barwy. Ale tego pewien nie jestem. (...) Byliśmy w Kraku na pierwszym wojennym wyjeździe w ok. 30 osób i wygraliśmy starcie jakieś 2 przystanki od stadionu z mocną i kilkukrotnie liczniejszą ekipą Wisły. Pamiętam to dobrze, bo Cygan użył wtedy gazu, co w tamtych czasach było bardzo nowoczesną bronią. Na tym meczu odwiedziła nas ok. 100 osobowa ekipa Craxy - 14 kwietnia 84." - relacja innego kibica ŁKS-u


Siarka Tarnobrzeg

Początek:
ok. 1993 roku
Koniec:
???

"To się zaczęło gdzieś chyba w 1993 r. Wówczas Siarka grała z bodajże z Jagą w II lidze. Oba kluby miały zgodę. Nie chcąc robić Jadze przykrości przygarnęliśmy Siarkę, gdy ta awansowała do I ligi. Bez większego entuzjazmu. Po prosu z czystej grzeczności. Chłopaki z Siarki bardzo się w ten sposób dowartościowały.

Sam pamiętam, jak byłem w Tarnobrzegu. To było chyba 2 razy. Przyjęli nas bardzo gościnnie. Wysiadłem na dworcu w Tarnobrzegu. Stamtąd było do stadionu ze dwa lub trzy kilometry przez osiedla. Zanim dotarłem na stadion byłem kompletnie zadup....y. Piliśmy wiadomo co! JABCOKI!

Siarka miała wywieszoną flagę Wisły. Ich starszyzna siedziała z nami na sektorze. Ogólnie nabijaliśmy się trochę z tej zgody. Nie wiem jak to się zakończyło. Z tego co pamiętam albo śmiercią naturalną albo przy którejś okazji chłopaki się nawaliły i spuściły Siarce manto." - Sycylijczyk, kibic Wisły

Do w/w relacji warto dodać że zgoda ta trwała bardzo krótko. Przyczynkiem do zakończenia zgody był epizod pobicia kibiców z Tarnobrzega. Zrobiła to, jak wieść niesie, ekipa Cracovii podająca się za Wisłę. Kibice Siarki zwabieni zostali pod pozorem picia alkoholu, po czym zostali pobici. Przysłowiowym "gwoździem do trumny" był mecz na Rymonta w 1993 lub 1994 roku. Wiślacy bluzgali na przyjezdnych i tak, ostatecznie zgoda upadła.


Piast Gliwice

Początek:
???
Koniec:
ok. 1989 roku

O zgodzie z Piastem nie wiele wiadomo. Jedyne co jest pewne to, to że kontakty były bardzo dobre. Zgoda zakończyła się około roku 1989, przy czym w 1988 jeszcze gliwiczanie czynnie wspomagali wiślaków. Zgoda umarła "śmiercią naturalną". Brak kontaktów był tu głównym powodem. Część starszych kibiców uważa kontakty z Piastem raczej na poziomie układu niż zgody.


Glinik Gorlice

Początek:
???
Koniec:
???

Kolejna "zgoda", o której wiadomo jedynie tyle, że była. Nie wiadomo kiedy się zaczęła, kiedy zakończyła. Miejsca tych działań również nie są jasne. Pomocna tutaj może być wypowiedź jednego z kibiców Wisły: "Osobiście byłem na spotkaniu koszykówki kobiet na Reymonta, kiedy graliśmy z Glinikiem Gorlice. Który był to rok, hmmm... mogę tylko strzelić, bo nawet pogody sobie nie przypominam, nie mówiąc już o jakimkolwiek terminarzu. 1987? Wówczas została zawiązana zgoda na hali Wisły. Wiem to na pewno, ponieważ toczyły się w tej sprawie dyskusje a ja po prostu "podsłuchiwałem". Pamiętam, ze PP w Gorlicach rozgrywaliśmy ale nie pamiętam w którym roku, być może właśnie tam doszło do jakichś wstępnych ustaleń. Co mnie zdziwiło na tym koszu to to, ze Glinika przyjechało ok 50 osób mocnej (wizualnie) ekipy."

Prawdopodobnie zgoda również padła, z powodu braku kontaktów.


Resovia

Początek:
???
Koniec:
1985 rok

Zgoda ta przypada na lata 80'. Fani z Rzeszowa wspomagali Wisłę na jaj meczach. Głównie były to mecze derbowe z Cracovią. Barwy Resovii są identyczne z barwami "Pasów", co nieraz w Krakowie stwarzało nieporozumienia, m.in. gdy z większej odległości widać było jedynie kolor biały i czerwony. Dopiero kilkukrotny okrzyk: "Resovia!" wyjaśniał sytuację. Kiedy się zaczęła zgoda i kiedy zakończyła, również nie wiadomo.



Wspomina kibic Wisły:
"Była również w latach 80-tych zgoda z Resovią, która zjawiała się w Krakowie min. na meczach derbowych. Pamiętam jak przed jednym z meczów, w styczniu o Herbowa Tarcze Krakowa, ekipa ok 200-300 Wiślaków wraz z Lechia Gdańsk (i jak się później okazało, również z Resovia) idąc bulwarami wiślanymi od strony Kazimierza, zauważyła po drugiej stronie bulwarów Wisły (na Podwawelskim) idącą liczną nawet ekipę Cracovii z duża flaga (szachownica) na długim 2-3 metrowym kiju. W mgnieniu oka wszyscy z okrzykiem ruszyli na Cracovie przez most Grunwaldzki. Cracovia uciekła w głąb osiedla Podwawelskiego, ale ci z nich którzy nie mieli szczęścia, lub dobrego charakteru w nogach, dostali oklep i potracili swoje barwy min. tą dużą flagę na kiju. Wtedy właśnie zobaczyłem kolesi w biało-czerwonych szalikach z pokasowanymi biało-czerwonymi szalikami i była to kilkunastoosobowa ekipa Resovii, która szla z nami.... ah, fajne to były czasy."


Widzew Łódź

Początek:
???
Koniec:
???

Z Widzewem, oraz z Ruchem a później także z Jagiellonią, Wisła tworzyła silna grupę. Trwało to dobrych kilka lat

"Pod koniec lat 80-tych standardem na naszym stadionie było pozdrawianie zgód rytmicznym "Wisła-Widzew-Jagiellonia". Obu zaprzyjaźnionych ekip w pewnym momencie przestała poważać kilkudziesięcioosobowa grupa Wiślaków, mająca wówczas przy R22 najwięcej do powiedzenia. Jeden z owych fanów tamte wydarzenia tak wspomina po latach: "Widzew, wtedy mocno tłamszony w Łodzi przez ŁKS (mocna ówczesna "sztama" Cracovii) przekreślony został przez nas po jednym z meczów kosza ŁKS-Wisła, na który w sile ok. 30-stu lub 40-osób wybraliśmy się właśnie do "miasta włókniarzy".

W drodze na halę towarzyszył nam wspomagający nas Widzew. Niestety w "wjeździe do hali", zaatakowaniu ŁKS-u i ich pobiciu fani RTS-u towarzyszyć już nam nie chcieli. Zatrzymani wówczas przez łódzka policje, obarczeni odpowiedzialnością karną za ten incydent, stwierdziliśmy, że "sztama" z ludźmi bez charakteru Wiśle nie jest potrzebna. Od tego momentu, wbrew wielu innym kibicom zaczęliśmy widzewiakom ubliżać, aż wreszcie dołożyliśmy rękę do zerwania trwającej wiele lat przyjaźni". - Forza Wisła nr 28 (styczeń)


Jagiellonia Białystok

Początek:
ok. 1984 roku
Koniec:
2 września 2005 roku, przed godziną 22

Jedna z najpiękniejszych i najdłuższych kibicowskich zgód w Polsce. Rozpoczęła się około roku 1984, choć już wcześniej bo na początku lat 80' kibice z Białegostoku odwiedzali stadion Wisły. Zgoda została "przyklepana", jak się wydaje dzięki Widzewowi, z którym Jaga (jak i Wisła) miała sztamę. Zgoda przetrwała zerwanie sztamy z Widzewem, czy też zgoła odmienne relacje z fanami z Gdańska. Dzielące Kraków z Białymstokiem kilometry, również nie były barierą w wzajemnym wspieraniu się na trybunach. Kiedy kibice w obu miastach czekali na powrót Jagi do ekstraklasy, nieoczekiwanie zgoda została zerwana.

W 2005 roku, podczas meczu Lechii z Jagą doszło do burd na trybunach. Wisła grała wówczas z GKS-em, i na tym meczu flaga Jagi została ściągnięta. Stało się tak na skutek informacji, że to fani Jagiellonii pierwsi "uderzyli" na Lechię. Fani z Białegostoku zażądali by w ciągu tygodnia ktoś odpowiedzialny za ściągnięcie owej flagi stawił się w nich w mieście i to wytłumaczył. Żadna z czterech osób odpowiedzialnych za ściągnięcie flagi nie stawiła się w "Białym", motywując to tym, że nie będą się mieszać do spraw na linii Jaga-Lechia. Jaga zerwała zgodę oraz przedstawiła swoje OFICJALNE STANOWISKO WSZYSTKICH FRAKCJI KIBICÓW JAGIELLONII BIAŁYSTOK, które brzmiało tak: "Podczas meczu Wisły Kraków z GKS Bełchatów osoby decyzyjne Białej Gwiazdy podjęły decyzję o zdjęciu naszej flagi i zaprzestaniu pozdrowień dla Jagi. Stało się to po telefonach Lechii Gdańsk, która przedstawiła swoją wersję wydarzeń (mecz Lechia - Jagiellonia). Osoby decyzyjne na Wiśle nie zasięgnęły wersji drugiej strony. W takiej sytuacji przedstawiliśmy swoje stanowisko:

Do Białegostoku miały przyjechać osoby, które podjęły decyzję o zdjęciu flagi i wyjaśnić zaistniałą sytuację. Wobec odmowy sytuacja stała się jasna. Zgoda Wisła - Jagiellonia przeszła do historii. Wszyscy Kibice Wisły Kraków będący przyjaciółmi Jagiellonii nadal pozostaną w naszych sercach."


Zawisza Bydgoszcz

Początek:
???
Koniec:
???

Kiedy powstała i kiedy się zakończyła nie wiadomo. Pewnym jest, że były to lata 70', XX wieku. Kibicowsko Zawisza prezentował się bardzo dobrze. W latach swej gry w I lidze, na mecze przychodziło blisko 50.000 ludzi. Kibice Wisły wspominają czasy, gdy pojechali do Bydgoszczy na ligowy mecz w liczbie 500-600 osób (14.08.77). Bydgoszczan natomiast zasiadało na trybunach ok 45.000. Mimo, że "Zetka" przegrała mecz (1:2) to miejscowi fani dobrze ugościli przyjezdnych z Krakowa.

Bydgoszczanie wielokrotnie wspierali wiślaków na stadionie. Nie tylko na meczach ligowych, ale także pucharowych (Brugge KV, Zbrojovka Brno, Malmö FF). Wyjazdy również nie stanowiły dla Nich problemu.


Odra Opole

Początek:
lata 70'
Koniec:
lata 80'

Wspomnienia kibica Odry Opole:

"Z Wisłą najpierw było cienko. Biała Gwiazda była na fali właśnie zremisowała z Celtikiem w pucharach, co było wydarzeniem a tu przyjechał beniaminek z Opola i po pięknym meczu wywiózł punkt z Krakowa. To rozwścieczyło wiślaków i chociaż chlali z nami przed meczem i po przyjacielsku odwiedzili nas w przerwie, to po meczu dym i dwa autobusy wracały do Opola z pełną klimatyzacja, a był już październik i wiało jak cholera Na wiosnę w Opolu się nie pokazali ale byli tylko zczajeni jak potem się przyznali. Rok później my zczajeni odwiedziliśmy miasto Kraka a potem Siwy K z Dambonia (późniejszy sędzia drugoligowy) nakręcił zgodę z Wisłą, która skrystalizowała się w Wa-wie kiedy Jacek B i Marek K (chłopaki z krakowskich Azorów ) cieli się z "Trelą", który wraz z całą "Żyletą" zamknęli nas w kółeczku po tym jak z buta ODRA pociągnęła Legie 5:3 To właśnie tym wiślakom przedyktowałem dwa lata później podczas wspólnego piwczenia w Łebie nasza piosenkę "Zgodnym rytmem" Pamiętajcie, że to w 100% nasza pieśń. Zgoda nadwyrężona została już w latach 80-tych w Opolu kiedy stary Ciunio skatował wiślaka przy naszej biernej postawie. Chyba od tego czasu zażyłość osłabła, ale wcześniej to do Krakowa jechaliśmy 3 dni wcześniej i wracaliśmy 3 dni później taka była impreza. Wydaje mi się ze Wisła miała zgodę ze Śląskiem jeszcze przed nasza zgoda ale łapy nie dam sobie uciąć." - relacja kibica Odry.


Motor Lublin

Początek:
początek lat 90'
Koniec:
1991

Zgoda zaczęła się w trakcie trwania kosy ze Śląskiem gdzieś na początku lat 90'. Co do jej istnienia nigdy jednomyślności nie było. Części kibicom - tak z jednej, jak i z drugiej strony - wspólne kontakty się nie podobały. Inni natomiast za "zgodą" jak najbardziej się opowiadali. Zgoda z Motorem trwała krótko. Mimo iż konkretnej daty zawarcia porozumienia nie da się określić, to można powiedzieć, że nie trwała dłużej niż dwa lata. Zakończyły ją bardzo dobre kontakty Motoru ze Śląskiem, zwaśnionym wówczas z Wiślakami. Motorowcy nigdy nie kryli, że bliżej im do WKSu.


Lech Poznań

Początek:
1983
Koniec:
???

Z relacji kibica Kolejorza:

"Trzeci start poznańskiego Lecha po pucharowe trofeum miał miejsce w 1984 roku. Do Warszawy na finał przeciwko krakowskiej Wiśle jechaliśmy w glorii mistrza kraju, który zdobyliśmy kilka dni wcześniej. Tak się złożyło, że jakiś rok wcześniej doszło do zawarcia zgody pomiędzy Lechem a Wisłą i mimo że nie była to nasza (ani ich) mocna przyjaźń to jednak żadnych antagonizmów pomiędzy nami nie było." - relacja Kolejorza.

Starsi Wiślacy zgody z Lechem nie pamiętają niemal w ogóle. Mówi się raczej o neutralnych stosunkach obu ekip. Podczas meczów przy Reymonta, poznaniacy intonowali przyśpiewkę: "Wisła - my z wami stolice rozp******lamy", jednak ze strony wiślackiej żadnego odzewu nie było.


Polonia Przemyśl

Początek:
początek lat 70' (nieoficjalnie)
Koniec:
połowa lat 90'

Poloniści już od końca lat 70' pojawiali się na stadionie przy ulicy Reymonta 22. Tak relacjonuje relację z Polonią jeden z kibiców Wisły: "Kulminacyjny punkt to rok 1994 kiedy siedziała z nami na sektorze w Mielcu (Polska-Azerbejdżan), bardzo zgrabna ekipka Przemyskich Niedźwiadków (jakieś 80-100 osób Polonii). W tym okresie czasu stałymi bywalcami przy Reymonta jak i większości wyjazdów było kilku kolesi z Przemyśla. Dwóch z nich było powszechnie znanych na Wiśle, tzn. "Wróbel" i "Łysy". "Wróbel" był wodzirejem młynu Polonii, jak go kiedyś zapytałem w trakcie ostrego picia (to było w Paryżu na Francja-Polska w 1995 r., kiedy mieszkaliśmy w tym samym pokoju w hotelu), czy czuje się bardziej kibicem Polonii czy Wisły. Odpowiedział, że jest 100% wiślakiem, a na Polonię to sobie chodzi czasem tak rekreacyjnie. Dzięki akcjom organizowanym przez W. parę niezłych oklepów zaliczyła w tych czasach w Przemyślu Cracovia."

"Wisła Kraków - Zgoda powstała w połowie lat 80-tych. Zakładali ją ŚP. Młynek i Bodzio. Przemyska ekipa była częstym gościem na meczach Wisły jednak ze względu na takie same barwy nie wyróżniali się z tłumu. Zgoda jako zgoda została zapomniana przez brak kontaktów obu stron. W połowie lat 90-tych był układ z grupą DEVILS jednak po rozpadzie tej grupy również i to poszło w zapomnienie [grupa Devils powstała około roku 1999, więc w połowie lat 90', nie mogli mieć poloniści z nimi kontaktu - przyp. red.]. Fakt jest faktem że nasze kontakty z Wisłą są bardzo stare. W jednej z rozmów z legendarnym już przywódcą Wisły, Cyganem dowiedziałem się że ludzie z Przemyśla można było spotkać na Wiśle już w latach 70-tych." - kibic Polonii Przemyśl, TSunami.

Poloniści, Kraków odwiedzali regularnie, nie raz w ilości dochodzącej do 100 osób. Zdarzały się takie ilości, choć na ogół było to 10-25 osób w szalikach Wisły. Najlepsze czasy "wspierania" ze strony Polonii to koniec lat 80', kiedy to kibice z Przemyśla przyjeżdżali na niemal każdy mecz.


Układy

Hutnik Kraków

Początek:
Od początku ruchu kibicowskiego
Koniec:
kwiecień 1985 roku

Z Hutnikiem nigdy nie było zgody, czy też układu. Kraków jak i Nowa Huta od początku zorganizowanego kibicowania, czyli od początku lat 70', był niemal w całości "opanowany" przez wiślaków. Kibiców innych klubów była garstka, toteż wiślacy zamieszkujący nowohuckie osiedla chodzili na mecze Hutnika. Stadion "Suche stawy" traktowany był jak swój, natomiast sam HKS jak, jakaś wiślacka filia. Fani z pod znaku "Białej Gwiazdy" zasiadali w barwach Wisły na stadionie w Nowej Hucie. Młyn również w przeważającej większości tworzyli wiślacy. O panujących wówczas układach opowiada jeden z kibiców Wisły: "Ja pierwsze kroki postawiłem tam coś koło roku 84 a mecz który utkwił mi w pamięci to derby z Cracovią. "Hutnik" (pisze w cudzysłowie bo nie byli to kibice stricte jednego klubu) wówczas siedział na sektorze buforowym, pod dachem, od strony zegara. Nie mogę skojarzyć ile było osób (szalikowców), ale wydaje mi się, ze nie więcej jak setka. Mecz trwał kiedy na stadion weszła raczej nie większa grupa Cracovii 50 max 80 osób. Szli nieobstawieni, koroną stadionu w stronę zegara. Gdy rozciągnięci weszli pod zegar zaatakowali ich kibice "Hutnika". Doszło do krótkiego starcia i pasiaści zaczęli uciekać. Później jakoś wrócili już z obstawą milicji (wtedy chyba po raz pierwszy zobaczyłem na oczy kibiców Cracovii i w ogóle bójkę kibiców). Pamiętam, że po meczu Cracovia pod obstawą szła po jednej stronie a "Hutnik" po drugiej torowiska i w pewnym momencie "Hutnik" znowu zaatakował ale milicja do niczego poważnego już nie dopuściła." Ten sam kibic opisuje również zmianę, jaką nastąpiła na linii Wisła-Hutnik: "Na jednym z takich nowohuckich meczów coś koło roku 85 doszło do zmiany istniejących stosunków. Nie wiem co było tego powodem. W każdym bądź razie byłem na meczu gdzie stosunki te przybrały charakter wrogich. Z meczu coś mi w pamięci kołacze że Wisła wówczas siadła osobno, a Hutnik osobno (nie wiem przypadkiem czy nie był to mecz ze Stilonem lub Stomilem). Po meczu szedłem za grupą kibiców Hutnika i ich z ciekawością obserwowałem (jak byłem małolat to lubiłem się przyglądać kibicom, w zasadzie po to chodziłem na mecz, piłka to była dla mnie sprawa drugorzędną), którzy szli ze stadionu na plac Centralny. Szło ich w barwach koło 30 może 40 osób z flagą (taką niebiesko - białą) szachownicą na kiju. Hutnik z tego co pamiętam w tamtym czasie w ogóle często używał barw biało-niebieskich zamiast trójkolorowych. Gdzieś 300 metrów przed placem Centralnym zauważyłem grupę Wisły (ok 20, 30) zbliżającą się do Hutnika, którzy po jakimś, bliżej nieokreślonym czasie po prostu zaatakowali grupę Hutnika. tego jednak co się działo już nie widziałem, bo cała akcja przeniosła się na plac Centralny gdzie ja jeszcze nie doszedłem. Później widziałem tylko odjeżdżający tramwaj z kilkunastoma kibicami Hutnika w stronę Wzgórz krzesławickich. W każdym bądź razie od tego meczu nastały nowe stosunki między zainteresowanymi zwane popularnie "kosą". kosa miedzy Wisłą a Hutnikiem to wczesna jesień 85-roku, a dokładnie kwiecień."


Garbarnia Kraków

Początek:
???
Koniec:
???

Z Garbarnią, wiślacy nigdy nie mieli zgody. Układem też trudno te relacje nazwać. Po prostu fani, "z pod znaku Białej Gwiazdy" wspierali nieraz Garbarnie na jej meczach. Przeważnie miało to miejsce podczas meczów z Cracovią.


Cracovia

Początek:
28.01.1990
Koniec:
28.01.1990

Małe Heysel leży w Krakowie!
Małe Heysel leży w Krakowie! cz.1
Małe Heysel leży w Krakowie! cz.1
Małe Heysel leży w Krakowie! cz.2
Małe Heysel leży w Krakowie! cz.2

RANO. Zaczęło się w niedzielę rano.Grupa zmierzająca na mecz Cracovia-Wisła zdemolowała pociąg Tarnów-Kraków.Wybito dziesiątki szyb.Skład zakończył bieg w Płaszowie miast na głównym. Luźne grupy kibiców łaziły po mieście, atakując przygodnych przechodniów, czasem kibiców przeciwnika.Ekscesy miały miejsce pod pocztą główną także pod DH "Jubilat".

POŁUDNIE. Mecz o Puchar Prezydenta Krakowa, z którego dochód przeznaczony został na Fundusz Daru Narodowego - rozpoczęty.W 25 minucie przybywają nieliczni kibice ... Jagiellonii, wprowadzeni przez zaprzyjaźnionych wiślaków.Chuligani spod znaku Cracovii wszczynają bójki, interweniuje milicja.Do przerwy gonitwa milicjantów za agresywnie zachowującymi się "kibicami".Wyrywane są ławki, którymi obrzucani są milicjanci (sic!)Ci zaś organizują kilka szarż na agresywną grupę. W jednym ze starć milicyjna pałka łamie w rozgardiaszu nos nastoletniej dziewczynie.Kamieniami i kawałkami ławek obrywają przypadkowi widzowie, często dzieci! Zgroza...

POPOŁUDNIE. Przerwa nie zmienia sytuacji, która w sektorze "kibiców" Cracovii nadal jest wybuchowa. Milicji nie udaje rozbić się grupy, zdarzają się walki wręcz z funkcjonariuszami.Setki osób biegają po trybunach, w ciągłym ruchu są bojowe pałki.Po chwilowej nieobecności milicja wraca dozbrojona - hełmy z przysłonami, tarcze. Dochodzi - o dziwo! - do porozumienia zwaśnionych od lat zwolenników Cracovii i Wisły, które przypomina pakt o nieagresji wobec konkretnego zagrożenia.Mimo manifestacji siły ze strony milicji, bojowa grupa widzów ani myśli ustąpić.Teraz ma poparcie odwiecznych rywali...Im bliżej końca meczu, tym wyraźniej zaczynają się te grupy zwoływać. Zbiórka na Błoniach...Idą wiślacy, idzie Cracovia.Stosunek liczebności grup jak 5 do 1 dla Wisły.W sumie kilka tysięcy !Formuje się "pochód".Jak zwykle w takich wypadkach idzie ulicą Manifestu Lipcowego."Demolka" kolektury "toto", wybite szyby.Kilkanaście metrów dalej roztrzaskana szyba w "Polmozbcie".Wybite okno w sklepie cukierniczym, wybite szyby u optyka.Fala ludzka przenosi się na Planty.Szlak znaczony jest systematycznie przewracanymi koszami, łamanymi ławkami.Ich pozostałości znajdziemy daleko, daleko od tego miejsca...Na ulicy Jagiellońskiej, w budynkach UJ, wybijane są wszystkie szyby w oknach na parterze.Chuligani skręcają w ulicę św. Anny.Wybite zostają wszystkie okna na parterze DH "Centrum", są ślady rabunków.Teraz na rynek. Przewraca się wszystkie kosze, niszczy donice na kwiaty. Z Rynku na Mały Rynek, ,dalej w Mikołajską. Sypią się szyby, włamanie do sklepu żelaznego przy Mikołajskiej."Idziemy na radziecki konsulat!" - z tym hasłem na ul. Westerplatte.Od strony frontowej budynek traci wszystkie (z wyjątkiem dwóch) szyby, a było ich kilkadziesiąt !Agresorzy demolują budkę milicyjną, pobito milicjanta. Wybryki przenoszą się pod dworzec. Kamienie lecą na Instytut Ekspertyz Sądowych. Samochód milicyjny traci szybę przednią.Obecność sporych sił milicyjnych studzi zapędy chuliganów, którzy rozchodzą sie po mieście, idą do pociągów.Jeden ze składów, relacji Kraków-Muszyna, nie może ruszyć - użyto hamulca bezpieczeństwa. Milicja i SOK preszukują pociąg w poszukiwaniu sprawców.Wszędzie pełno młodych ludzi, nie widać jednak szalików.Mecz skończył się o 13.45, teraz jest 15.15. Sytuacja powoli się uspokaja. Pozostają funkcjonariusze pilnujący sklepów bez wystaw... POLSKIE HEYSEL JEST CORAZ BLIŻEJ. MOŻE ZDARZYĆ SIĘ W KRAKOWIE..." - artykuł z "Tempa" opublikowany po zajściach.

Tyle z dziennikarskiego punktu widzenia. teraz głos oddajmy kibicom, naocznym świadkom i uczestnikom wydarzeń ze stycznia 1990 roku:

"Gdyby wtedy doszło do zwarcia dwóch ekip pewnie dużo z kibiców Pasów nie zostałoby.....

W sumie sam nie wiem jak do tego doszło a była to przedziwna sytuacja. Po meczu wychodzimy (Wisła) ze stadionu od strony zegara i udajemy się przez Błonia w kierunku hotelu Cracovia. Cracovia w tym czasie wychodzi przeciwnym wyjściem i od strony hotelu kieruje się w naszym kierunku. Nie wiem ilu z tym momencie było osób po stronie ale z całą pewnością kilkaset. Tego nikt się chyba nie spodziewał, że w tak prosty sposób dojdzie to zwarcia 2 ekip. Cześć osób szybko próbowała się dozbroić (kamienie, deski) a inni zdejmowali wojskowe/milicyjne paski (to były czasy, ale zapewniam że nie było żadną przyjemnością dostać klamrą przez głowę). Sam uzbroiłem się w kamień i idąc w kierunku przeciwnika czekałem na rozwój wypadków. Kiedy dwie ekipy były w odległości kilkunastu metrów od siebie padły jakieś okrzyki i........ ci co byli na przodzie przybili piątki z przeciwnikami (tak mi się przynajmniej wydawało - jeśli było inaczej proszę o poprawienie mnie)."

"A później rozpoczął się słynny pochód. Atakowana była milicja, prawie żadna szyba na drodze przemarszu nie została cała, część sklepów została zdemolowana (z charakterystycznych to sklep z okularami, sklep muzyczny - latające płyty, "firmowy" sklep Wisły). Z rynku pochód dotarł pod konsulat sowiecki w Krakowie. Ci co byli na przodzie chyba dobrze pamiętają uciekającego milicjanta (z wyciągniętą bronią) z budki stojącej przed konsulatem. Posypały się kamienie i... nie pamiętam czy były tez koktajle mołowota ale może się to mi mylić z innymi zadymami pod konsulatem. Później zostały już walki z milicją na dworcu głównym."

"Najtrafniejsze będzie stwierdzenie, że jednodniowa zgoda powstała przeciw Milicji (choć jak można przeczytać była to bardzo dziwna sytuacja), a pochód po meczu przerodził się w pochód przeciw komunie.

W uzupełnieniu:

Derby na Kałuży w 90-tym: ok. 3500-4000 Wisły ok 800-900 Cracovii. Siedzieliśmy pod zegarem (jak w 96-tym), Cracovia po stronie przeciwnej. W którejś tam minucie meczu wchodzi ok 3 dychy Jaga+Wisła. Ich droga prowadzi obok sektora Cracovii w związku z czym dochodzi do starcia (raczej remisowe).

Interweniuje milicja i wpada na sektor Cracovii. Ci zaczynają się z nimi bić. Po iluś tam minutach (gdy sił porządkowych przybywa i konkretnie wpadają na sektor pasiastych) zaczynamy ich dopingować, rozlega się gromkie Cracovia, Cracovia.... Później wspólne wiąchy na menty. W przerwie idziemy do nich ale jest już w sumie spokój. Spotykamy się na Błoniach. Tutaj niepewność. Ekipa Wisły (ok. 60-80) podąża razem czekając na rozwój wypadków. Później już tylko wymieszanie i fru na Rynek a dalej pod czerwony konsulat a następnie na dworzec. Mniej więcej jak w dość rzetelnie, choć przebarwieniowo, opisanym artykule.". Ponad to dobre stosunki panowały podczas turnieju halowego na Hutniku, oraz w listopadzie 1989 roku na meczu Polska - Anglia w Chorzowie.


VfL Bochum

Początek:
2003 rok
Koniec:
???

"WAZ" o spotkaniu Wiślaków i Ultras Bochum 5. January 2003, 15:44

Bądźmy szczerzy: z takim rozwojem sprawy nikt się nie liczył. Zorganizowane, przy okazji meczu Wisły na Schalke, spotkanie kibiców Wisły z kibicami VfL Bochum przerosło oczekiwania i wyobrażenia wszystkich tych, którzy byli w nie zaangażowani.

Przypomnijmy: „Ultras Bochum“ (za namową Rafała, kibica VfL rodem z Gdańska – tym samym kibica Lechii) postanowili tego dnia wesprzeć kibiców Białej Gwiazdy w meczu z rywalem zza miedzy.

Jako, że między obiema grupami kibiców nie było do tej pory żadnych oficjalnych kontaktów (ani dobrych, ani złych), trzeba było je nawiązać. W tym celu skontaktowano się ze Stowarzyszeniem Kibiców Wisły, w czym bardzo pomogli twórcy internetowych stron Wisły (m.in. Piotr, Rav, Kris). Bochumscy Ultras chcieli tylko, aby Wiślacy zaakceptowali ich oraz ich barwy (szale, transparenty, flagi) w wiślackim sektorze. Nikt nikomu nic nie proponował, nie stawiał żadnych warunków, nikt nie zastanawiał się również, w co (i czy w ogóle) owe spotkanie może się przerodzić. A wiele wskazuje na to, iż coś tego wieczora się narodziło. Wiślacy urzekli bochumczyków swoją życzliwością. Bochumscy Ultras zaskoczyli gości z Krakowa ciepłym przyjęciem przed meczem i wspaniałą imprezą w Bochum po meczu. Bochumczycy przyjadą do Krakowa na mecz z Lazio (to jest już pewne). A 28. grudnia 2002 w największym dzienniku Zagłębia Ruhry „Westdeutsche Allgemeine Zeitung“ (w skrócie WAZ, nakład 750 000 egzemplarzy!) ukazał się artykuł informujący o genezie i przebiegu spotkania, oraz o planach na przyszłość obu grup kibiców.

Artykuł nosi tytuł „Wisla mit dem weißen Stern. Eine polnisch-deutsche Fußball-Begegnung in Bochum – Fortsetzung geplant“. Czyli: „Wisła z Białą Gwiazdą. Polsko-niemieckie spotkanie piłkarskie w Bochum – ciąg dalszy zaplanowano.“ Piszący redaktor (Christian Meister) bardzo rzeczowo zbierał materiał w wielu rozmowach z Ultras Bochum, tak iż w artykule nie dochodzi do żadnych przekłamań. Kibice Białej Gwiazdy zostali przedstawieni w bardzo pozytywnym świetle (a wcześniej - w dzień po meczu większość niemieckich gazet skupiała się na przekazywaniu informacji o zatrzymaniu grupy ok. 100 kibiców Wisły, która była uzbrojona w siekiery i tasaki).

Oto najciekawsze fragmenty artykułu: Podczas, gdy telewizyjni komentatorzy chętnie podkreślają, iż całe Zagłębie Ruhry cieszy się ze zwycięstw Schalke w Pucharze Niemiec, czy też z tytułu Mistrza Niemiec Borussii Dortmund, stanowisko zwykłego kibica przywiązanego do barw swojego klubu wygląda całkiem inaczej: nigdzie nie ma tak wielkiej konkurencji między kibicami, jak w Zagłębiu, nigdzie nie jest się aż tak wystawionym na szyderstwa i drwiny przyjaciół, czy kolegów z pracy, gdy twój zespół przegrał mecz. Większe i mniejsze złośliwości czy animozje widoczne są wszędzie w bundesligowym trójkącie między BVB, VfL i S04.

Tak samo musi to odbierać polski fan VfL – Rafał. (...) Polak pracuje na uniwersytecie w Dziale Kulturalnym Związku ds. Studentów. A pomiędzy uniwersytetami w Bochum i w Krakowie od lat istnieje ścisłe partnerstwo. „Kraków to przepiękne, magiczne miasto“ – opowiada Rafał, który jest tam kilkakrotnie w roku (opiekuje się m.in. wymianą studentów). (...) Poprzez znajomych ze swojej ojczyzny zorganizował on bilety wstępu do sektora gości. W Bochum zebrała się w międzyczasie mała grupa kibiców z Ruhrstadion gotowa iść na mecz. Szczególnie licznie była ona reprezentowana przez członków „Ultras Bochum“. Rafał nawiązał jednocześnie kontakt emailowy z szefami wiślackich kibiców. W Polsce po jednym z meczu ligowych doszło do „głosowania“, w wyniku którego zostało zapalone zielone światło: kibice VfL będą na Schalke mile widziani. Parę dni później wiślackie autokary wybrały się w długą drogę do Zagłębia Ruhry.

Jeden z nich zjawił się w Bochum o 9.00 rano. I od razu doszło do zabawnej sytuacji: przybyli z daleka fani byli głodni i udali się do pierwszej lepszej piekarni w mieście. Zamówienie miał złożyć jeden z nich, który najlepiej mówił po niemiecku. Jednakże ekspedientka rozwiązała ów problem po swojemu, zwracając się do grupy – która szukała jeszcze swego „mówcy“ – w bezbłędnym polskim języku. Następnie udano się na świąteczny jarmark, gdzie do grupy dołączali się powoli pierwsi kibice VfL. I tutaj jeden ze sprzedawców grzanego wina okazał się również Polakiem.(...)

Goście mieli wystarczająco dużo czasu, by dokonać zakupów w Fanshopie VfL, czy też zwiedzić przypadkowo otwarty tego dnia stadion VfL. Po wypiciu drugiego grzańca i przekazaniu skromnej flagi VfL, udano się tramwajem w kierunku Gelsenkirchen. Obserwowany przed 1100 kibiców Wisły mecz zakończył się dla gości piękniej, niż mogli tego oczekiwać najodważniejsi optymiści. S04 zostało zdeklasowane. Wynikiem 4:1 Wisła wyrzuciła gospodarzy z dalszych rozgrywek o Puchar UEFA. Dla ośmiokrotnego Mistrza Polski było to szczególne zadośćuczynienie: zespół pokazał, jak się gra, największemu rywalowi z krajowego podwórka – Legii Warszawa – która w poprzedniej rundzie Pucharu UEFA uległa właśnie Schalke: „Legia – co ty na to?“ – skandowano po polsku. Do śpiewów tych – po błyskawicznym kursie języka polskiego – dołączyli fani VfL.

Z meczu wracano wspólnie. Wiślacy zaprosili nowych przyjaciół do swojego autokaru, który w międzyczasie zjawił się pod areną. W autokarze częstowano rozgrzewającą wódeczką. Bochumczycy zaniemówili, gdy zadzwoniła komórka jednego z kibiców Wisły - z podziękowaniami za wspaniały doping dzwonił gracz "Białej Gwiazdy", pomocnik Mirosław Szymkowiak. Gest taki w Bundeslidze jest nie do pomyślenia. Wspólna impreza miała swój ciąg dalszy w centrum Bochum. Tutaj obie grupy stoczyły pokojową „walkę“ na kibicowe przyśpiewki. „Piłka jednoczy“ – cieszył się Rafał, gdy obie grupy zaintonowały wspólnie „OLE – WISŁA VfL!!!“.

Około 22.30 doszło do niesamowicie głośnego pożegnania gości przy dworcu głównym, gdzie zaparkował ich autokar. Wcześniej wymieniono już wszystko, co tylko się dało: szale, czapeczki, chusty, koszulki, bluzy, itd. Bochumczyków zaproszono do rewizyty w Krakowie. Obie strony nie ukrywały lekkiego wzruszenia. Polacy zażyczyli sobie na swoje kolejne ligowe mecze transparent Bochum. W zamian obiecali przekazać transparent z Białą Gwiazdą. Do wymiany transparentów ma dojść niebawem drogą pocztową.

(...) Od tej pory tuziny bochumczyków spoglądały już na sytuację w tabeli polskiej ligi. O oficjalnej przyjaźni nie ma na razie mowy – wszystko rodzi się powoli. „To potrzebuje jeszcze czasu“ – mówi Rafał, który nie może się już doczekać kolejnych spotkań.

Tłumaczenie - Mały.

PS. Niech ostatnie zdanie z tego niemieckiego artykułu będzie odpowiedzią na wszelkie pytania i wątpliwości, które pojawiały się już na internetowym forum kibiców Wisły, czy to spotkanie w Bochum oznacza „nową zgodę“. Przyjaźni wśród kibiców (podobnie jak małżeństw) nie zawiera się ot tak, z dnia na dzień. Wszystko potrzebuje czasu i dobrej woli obu grup. A póki co, ta dobra wola jest. Obie grupy są zainteresowane nową międzynarodową przyjaźnią. Na mecz z Lazio przyjedzie już na pewno grupa ok. 20 Ultras Bochum. Na jeden z ligowych meczów Wisły (w któryś z wiosennych weekendów) pragnie przyjechać ok. 100 osób.

Sam artykuł z „WAZ“ to wspaniała reklama dla wizerunku polskiego kibica za granicami Polski. W Zagłębiu Ruhry odbił się on niesamowicie wielkim echem. Na internetowych forach VfL Bochum – ogólna radość i zadowolonie z prób nawiązania nowej przyjaźni. Na forach Schalke – zdziwienie, że bochumczykom udało się wejść na mecz z Wisłą do sektora gości (bilety do tego sektora nie były sprzedawane w Niemczech!) i oburzenie, że bratają się oni z Polakami. A Borussia? No cóż, kibiców Mistrza Niemiec było stać tylko na lapidarne „Danke Krakau“ już po meczu na jednej z ich internetowych stron.

Oryginał artykułu można znaleść na :: www.waz.de :.. Wystarczy wkleić tytuł i kliknąć "go".

OLE – WISLA VfL!!!

(Mały (Bochum)) wislakrakow.com


Olympiakos, Crvena Zvezda, Hajduk Split etc.

Inne kontakty kibicowskie


Z Crveną Zvezdą kontakt maja pojedyncze osoby z także pojedynczymi osobami z Belgradu. Podobnie sytuacja wyglądała z fanami Olympiakosu Pireus. Pierwszy kontakt miał miejsce przy okazji wyjazdu Wisły do Aten na mecz z PAO w 2005 roku. Kontakty te padły "śmiercią naturalna" choć są utrzymywane przez pojedyncze osoby z jednostkami z Pireusu (ale nie miedzy grupami). Ponad to nikt nigdy nie planował żadnej zgody, czy układu. Z Hajdukiem kontakty nigdy nie były nawet dobre, więc nie może też być mowy o "czymś więcej". Pierwsze zetknięcie wiślaków z kibicami ze Splitu miało miejsce na początku lat 90', gdy Hajduk Split grał z Legią w el. Ligii Mistrzów. Kibice zatrzymali się w Krakowie, gdzie spotkali się z wiślakami i na tym się zakończyło. Drugi kontakt to już rok 2001 i mecze Wisły w pucharze UEFA. Wisła wyeliminowała Chorwatów, a jej kibice zdobyli trzy flagi rywala. Jedna z nich w geście dobrej woli powędrowała do "odwiecznego" rywala Hajduka, czyli do Crvenej Zvezdy.

Na stadionie przy Reymonta wisiały flagi m.in. Olympiakosu. Była to dość charakterystyczna sektorówka "Toxicity Neo Faliro", grupy Ultras OSFP. Podobnie w Pireusie pokazała się kilka razy mała flaga Wisły.

Warto też wspomnieć o kontaktach z kibicami Club Brugge, choć też nie była to zgoda w pełnym znaczeniu. W 1991 roku do Brugge odszedł Tomasz Dziubiński - piłkarz bardzo w Krakowie lubiany. Rok później Brugge grało w Pucharze Zdobywców Pucharów z GKS Katowice - na Śląsk pojechała spora grupa kibiców Wisły by wspierać "Dziubka". Nawiązane w ten sposób kontakty były przez pewien czas podtrzymywane.