Barbara Ślizowska-Wilk

Z Historia Wisły

(Przekierowano z Barbara Wilk-Ślizowska)
alt=In English
Barbara Ślizowska-Konopka
Barbara Ślizowska-Konopka
Szwecja 1967 (od lewej : Barbara Nowak, Halina Daniec, Danuta Putaj (Korona Kraków) trenerka Barbara Wilk-Ślizowska, Wiesława Lech(zdjecie ze zbiorów prywatnych Barbary Nowak))
Szwecja 1967 (od lewej : Barbara Nowak, Halina Daniec, Danuta Putaj (Korona Kraków) trenerka Barbara Wilk-Ślizowska, Wiesława Lech(zdjecie ze zbiorów prywatnych Barbary Nowak))
Barbara Ślizowska-Konopka
Barbara Ślizowska-Konopka

Barbara Ślizowska-Wilk (ur. 4 lutego 1935 r. w Krakowie, zm. 2 lutego 2023 r.) – gimnastyczka, jedna z najlepszych zawodniczek w historii sekcji, wychowanka trenerów Ireny i Jerzego Lewickich, dwukrotna olimpijka, brązowa medalista Igrzysk w Melbourne w 1956 r. Jej kariera mogła potoczyć się jeszcze lepiej, gdyby nie kontuzja kolana, która wyeliminowała ją z treningów na 2,5 roku. W wieku 15 lat zajęła III m. w MP w Stalinogrodzie. Był to rok 1949. Rok później pojechała z reprezentacją Polski na MŚ do Bazylei. W klasyfikacji drużynowej zajęła 5 miejsce. Jako najmłodsza spośród wszystkich sportowców w Polsce została uhonorowana tytułem mistrza sportu. Miała wówczas 16 lat!

Spis treści

Biografia

Sport w jej domu rodzinnym był obecny za sprawą ojca piłkarza „Garbarni”. Mała Basia, już w wieku dziesięciu lat regularnie towarzyszyła mu na meczach Wisły, nawet tych wyjazdowych. Stała się maskotką drużyny, była uwielbiana przez piłkarzy Białej Gwiazdy. Była zauroczona przystojnym i wysokim Jerzym Jurowiczem, który często nosił ją na barana. Basia była jego oczkiem w głowie. Zamiłowanie do drużyny piłkarskiej zaowocowało małżeństwem z pomocnikiem Kazimierzem Ślizowskim. Przez długie lata przyjaźniła się także ze zmiennikiem Jurowicza – Zbigniewem Lechem.

O rozpoczęciu treningu gimnastycznego zadecydował jednak zupełny przypadek. W ramach selekcji młodzieży do gimnastyki, trenerzy Irena i Jerzy Lewiccy wybrali siostrę Barbary – Halinę do sekcji gimnastycznej Wisły. Zaciekawiona Basia wybrała się na zajęcia, które ją zainteresowały i szybko „wciągnęły”. Siostra niebawem zrezygnowała, gdyż nie była typem sportowym i rywalizacja jej nie imponowała, Barbara natomiast odkryła w sobie sportowe ambicje, podejmując trening w Wiśle w 1947 roku i tak też rozpoczęła swoją karierę sportową. W związku z trudnościami lokalowymi, treningi Wisły odbywały się na sali gimnastycznej Towarzystwa Gimnastycznego Sokół.

Trener widząc jej ogromne możliwości zdecydował, że będzie trenowała z chłopcami – na męskich przyrządach, a mianowicie na drążku i na kółkach. Sprzyjało to lepszemu przygotowaniu fizycznemu. Treningi odbywały się codziennie na sali, jak również na stadionie. Po dwóch latach treningu została powołana do kadry narodowej. Pierwszym kontaktem ze światem zagranicznego sportu był wyjazd na mistrzostwa świata do Bazylei w 1950 roku. „A z tą Bazyleą była bardzo ciekawa historia. Żeby tam wystartować trzeba było mieć siedemnaście lat. Byłam za młoda, miałam dopiero piętnaście, a ponieważ nie było problemu z wyrobieniem paszportu, dołożyli mi dwa lata!” – wspominała Barbara. Zajęła 27. miejsce.

Przed Igrzyskami Olimpijskimi w Helsinkach odniosła kontuzję stawu kolanowego podczas skoku przez konia. Nieudana operacja kolana odbyła się już po igrzyskach. Mimo złej prognozy lekarskiej, która dawała jej małe szanse na dalsze uprawianie sportu udało się jej zakwalifikować do przygotowań i wziąć udział w zawodach, choć zajęła we wszystkich konkurencjach odległe miejsca.

Swój największy życiowy sukces odniosła na igrzyskach olimpijskich w Melbourne zdobywając brązowy medal w ćwiczeniach drużynowych z przyborem. Przygotowania do olimpiady przeprowadzane były w ośrodku sportowym w Chylicach, a zgrupowanie trwało około siedmiu miesięcy. Treningi odbywały się dwa razy dziennie. Do godzin przedpołudniowych dziewczęta ćwiczyły na przyrządach, natomiast po południu trenowały układ zespołowy z przyborem i elementy uzupełniające. Drużyna kobieca liczyła wówczas 6 osób. Były to ostatnie igrzyska, w których gimnastyczki sportowe ćwiczyły z przyborem. Polskie zawodniczki reprezentowały ciekawy układ z obręczami i w klasyfikacji zespołowej zdobyły ex aequo z drużyną z ZSRR – brązowy medal. Pierwsze miejsce wywalczyły dziewczęta z Węgier, a drugie Szwedki. Pamiątkowego medalu Igrzysk jednak nie przywiozła. Organizatorzy nie przewidzieli przebiegu zdarzeń, wymagającego wręczenia aż 12 medali (po sześć dla każdej reprezentacji). Przekazali federacjom wyłącznie po jednym wspólnym medalu na drużynę, który niestety zaginął w niewyjaśnionych okolicznościach. Na pocieszenie, Akademia Górniczo-Hutnicza wykonała kopię brązowego medalu olimpijskiego.

Podczas zawodów Polska-NRD w Katowicach w listopadzie 1958 roku Barbara odniosła kontuzję drugiego kolana. Wydarzenie to zaważyło o podjęciu decyzji związanej z zaprzestaniem uprawiania gimnastyki. Nie oznaczało to jednak zerwania kontaktów ze sportem. Kontynuowała nadal swoją przygodę z gimnastyką spełniając się w charakterze trenera, sędziego i działacza sportowego, a jej niezwykle barwną, ciekawą i pełną przygód biografię wzbogaciły odniesione sukcesy trenerskie. Jako trener polskiej drużyny olimpijskiej uczestniczyła w IO 1964 i 1968. Wzięła udział także w IO 1972 i 1980 sędziując zawody gimnastyczne.

Przebieg kariery:

  • Wisła Kraków 1947-1953 (zawodniczka)
  • Wawel 1953-1959 (trener, zawodniczka)
  • Wisła Kraków 1969-1974 (trener)
  • W roku 1982 była członkiem prezydium Okręgowego Związku Gimnastycznego, przewodniczącą komisji sędziowskiej w okręgu krakowskim.
  • Wiceprezes Polskiego Związku Gimnastycznego (1988-92)
  • Przewodnicząca komisji sędziowskiej PZG (1976-88, 1992-98)
  • Członek Małopolskiej Rady Olimpijskiej

Wyróżnienia i odznaczenia:

  • Zasłużony Działacz Kultury Fizycznej
  • Zasłużona Mistrzyni Sportu
  • Srebrny Medal "Za wybitne osiągnięcia sportowe"
  • Złoty Krzyż Zasługi
  • Honorowy Dyplom FIG (Międzynarodowej Federacji Gimnastycznej)

W biogramie wykorzystano fragmenty z pracy magisterskiej Izabeli Brzoskwini Sylwetka Barbary Ślizowskiej-Konopki (praca magisterska Izabeli Brzoskwini z domu Czepiel).

Kolekcja pamiątek - medale, odznaki, dokumenty, zdjęcia

Pamiątki - ze zbiorów prywatnych Barbary Ślizowskiej-Konopki

Sukcesy

Zdjęcie z Księgi Jubileuszowej TS
Zdjęcie z Księgi Jubileuszowej TS

Zawodnicze

Krajowe:

  • 1949: III miejsce w mistrzostwach Polski w ćwiczeniach wolnych i piąte w wieloboju.
  • 1950: Mistrzostwo Polski w ćwiczeniach na kółkach; III miejsce w wieloboju.
  • 1951: Mistrzostwo Polski w ćwiczeniach na równoważni.

Zagraniczne:

  • 1950: Start w mistrzostwach świata w Bazylei - V miejsce w wieloboju drużynowym, gdzie była najmłodszą uczestniczką.
  • 1952: Start w igrzyskach olimpijskich w Helsinkach (wielobój - 76 miejsce, ćwiczenia wolne - 37 miejsce, równoważnia - 65 miejsce, poręcze - 38/39. miejsce, skok przez konia - 125 miejsce).
  • 1956: Brązowy medal igrzysk olimpijskich w Melbourne (drużynowe ćwiczenia z przyborem).

Dorobek medalowy w zawodach rangi mistrzowskiej

W tabeli zamieszczamy medale zdobyte w mistrzostwach Polski i oraz Pucharze PZG.

Data Medal / Puchar Ranga zawodów Dyscyplina Zawodnik Uwagi
1949.11 Brąz Mistrzostwa Polski Gimnastyka: ćwiczenia wolne Barbara Wilk-Ślizowska
1950.12.01 Srebro Mistrzostwa Polski Gimnastyka: kółka Barbara Ślizowska-Wilk
1950.12.01 Brąz Mistrzostwa Polski Gimnastyka: wielobój Barbara Ślizowska-Wilk
1951.09.13 Brąz Mistrzostwa Polski Gimnastyka: wielobój Barbara Wilk-Ślizowska być może srebrny medal
1951.09.13 Brąz Mistrzostwa Polski Gimnastyka: ćwiczenia wolne Barbara Wilk-Ślizowska
1951.09.13 Brąz Mistrzostwa Polski Gimnastyka: skok Barbara Wilk-Ślizowska
1951.09.13 Brąz Mistrzostwa Polski Gimnastyka: równoważnia Barbara Wilk-Ślizowska ? wg PS Dębicka

Trenerskie

  • Wykształcenie wyższe: Akademia Wychowania Fizycznego w Warszawie (mgr wychowania fizycznego, uprawnienia trenerskie)
  • Cztery swoje podopieczne doprowadziła do nominacji olimpijskiej w 1968 roku (Halina Daniec, Wiesława Lech, Łucja Ochmańska i Barbara Zięba).
  • Trenerka kadry narodowej (1962-72) i olimpijskiej gimnastyczek (Tokio 1964, Meksyk 1968).

Sędziowskie

  • 1962-2000: Sędzia międzynarodowy (dwukrotnie była arbitrem olimpijskim: Monachium 1972, Moskwa 1980).

Wiślackie klany

Barbara Ślizowska-Wilk była żoną Kazimierza Ślizowskiego, pomocnika Wisły w latach 1947-55. Byli przedstawicielami Wiślackiego klanu.

Wspomnień czar...

Ekslibris Barbary Ślizowskiej-Konopki - autorstwa dr. Krzysztofa Kmiecia
Ekslibris Barbary Ślizowskiej-Konopki - autorstwa dr. Krzysztofa Kmiecia
  • W Dzienniku Polski m. in. o występie na Igrzyskach Olimpijskich w Malbourne: miło wspominam tamten występ. Niemniej w kraju nie odbił się szerszym echem. Właściwie tylko go skwitowano, choć dla Krakowa to był pierwszy olimpijski medal po wojnie. Oczywiście wielkich premii nie dostałyśmy, bo to były prawdziwie amatorskie czasy. Na miejscu tylko wypłacono nam po 20 dolarów australijskich. Dopiero po latach, tak to odczuwam, docenia się ten nasz występ w Melbourne.
  • Barbara Ślizowska w krainie kangurów, czyli olimpiada 1956 bis - wywiad Jana Otałęgi dla Dziennika Polskiego (fragmenty): Wtedy podróż do Melbourne trwała z przesiadkami pięć dni. Najpierw udaliśmy się do Rzymu, potem lot do Teheranu. Wojsko szacha potraktowało ekipę z kraju komunistycznego wrogo i trzymano nas pod karabinami na lotnisku. Ale udało się potem zwiedzić inne miejsca po drodze, to była wielka lekcja geografii. W Karaczi widzieliśmy wstrząsającą biedę, slumsy. Potem podziwiałam Bangkok, Singapur, a na Nowej Gwinei straszono nas ludożercami… Przed pół wieku Melbourne przypominało wielką, niską wieś…; wtedy nie otrzymałyśmy medali! Trzecie miejsce zdobyłyśmy ex aequo z Rosjankami, na podium panował tłok, aż 12 dziewczyn, w tym słynna multimedalistka Larysa Łatynina. To był koniec igrzysk, organizatorom zabrakło trofeów. Dali trzecim ekipom po jednym brązowym medalu, od nas odebrał trener Bernard Radojewski z Poznania. Co z tym medalem się dzieje, nie wiem, … po latach … na AGH odlano repliki tego medalu i w ten sposób zostałam uhonorowana; jako zawodniczka startowałam w Helsinkach w 1952 i Melbourne, a potem byłam sędziną igrzysk w Tokio, Meksyku, Monachium i Moskwie. Istotnie, to była moja siódma przygoda olimpijska, choć nietypowa. Dwie rzeczy na zawsze pozostaną w moim sercu: igrzyska w Melbourne i lata startów zawodniczych, pracy szkoleniowej w Wiśle (w Wawelu byłam krótko); … w tym roku igrzyska na bis oraz jubileusz 100-lecia mego klubu przeżyłam z wielkim wzruszeniem.
    • Wspomnienia z czasów okupacji (w Warszawie): „Jako małe dziecko pamiętam obrazek z ulicy, gdy zastrzelonego konia wygłodniali ludzie kroją na kawałki. Mieszkaliśmy w centrum miasta, przy placu Trzech Krzyży, potem nieco dalej, bo w naszym domu rozlokowało się dowództwo AK. Zaczęło się powstanie, w którym ojciec wziął udział. Gdy go w domu nie było, modliłam się do jego fotografii. Byliśmy przez dwa miesiące w samym środku walk, ale jednak cała nasza pięcioosobowa rodzina ocalała. Dostaliśmy się do obozu w Pruszkowie, ojca, na szczęście, Niemcy nie zatrzymali, bo powiedział, że wychodzi z Warszawy tylko z dziećmi, gdyż jego żona, a nasza mama, zginęła. Dzięki temu fortelowi nadal był z nami, a potem poprzez pobyt w Końskich wróciliśmy do Krakowa”.
    • O sportowych początkach i późniejszej karierze: „po wojnie, do szkoły przychodzili trenerzy gimnastyki Irena i Jerzy Lewiccy, szukali zdolnych dziewczyn, a zaczynali, jak pamiętam, od rozkazu: pokaż nogi! I tak wpadła im w oko moja młodsza siostra. Nie wytrwała jednak długo w gimnastyce z przyczyn zdrowotnych, natomiast mnie ten sport bardzo zainteresował i spytałam pana Lewickiego, czy mogę przychodzić na treningi za siostrę? I tak od 1947 r. ćwiczyłam w Wiśle, natomiast od 1953 do zakończenia kariery w 1959 r. (spowodowanej operacją drugiego już kolana) reprezentowałam barwy Wawelu”.
    • O ciężkiej doli trenerskiej: „Przez wiele lat jako trener w klubie, kadrze, także w ośrodku olimpijskim, asekurowałam skaczące zawodniczki, łapałam je na ręce, nie było dawniej zabezpieczeń na zeskoku z gąbek. Na obozie kadry gimnastyczka z Olsztyna wyrwała mi dwa mięśnie barku…To była rzeczywiście ciężka praca, jakiś uszczerbek na zdrowiu pozostał. Ale to nic, nie żałuję swego wyboru. Sport dał mi dużo radości, spełnienie marzeń, poznałam świat, zawiązałam liczne znajomości".
  • Wywiad z Barbarą Ślizowska. 9


Echo Krakowskie. 1951, nr 37 (6 II) nr 1590

‎‎
‎‎‎
‎‎‎

Można połączyć sport i naukę mówi świetna gimnastyczka i wzorowa uczennica

Pilny trening jest podstawą sukcesów

GIMNASTYKA — to jeden z najpiękniejszych ale zarazem i najtrudniejszych sportów, wymagający długiej i żmudnej pracy. Tak zaczęła „spowiedź" ze swych osiągnięć i sukcesów, jedna z najlepszych gimnastyczek polskich, krakowianka B. Wilkówna.

— Nazwisko Basi Wilkówny jest dobrze znane wszystkim sportowcom. Mimo b. młodego wieku zawodniczka ta odniosła już szereg Sukcesów na skalę krajową i międzynarodową. Ostatnio za swe osiągnięcia sportowe została ona wyróżniona przez GKKF i nagrodzona nagrodą pieniężną.

— Gimnastykę zaczęłam uprawiać w 1948 r. w krakowskiej i Gwardii. Dobre -wyniki jakie już wtedy uzyskiwałam zadecydowały, że już w następnym roku zaliczona zostałam w skład reprezentacji Polski. Od tej pory brałam udział w szeregu międzypaństwowych imprez z których naj ważniejsze to zawody z CSR, z Bułgarią i start w zawodach międzynarodowych jakie miały miejsce w czasie zlotu młodzieży demokratycznej w Berlinie, gdzie zobaczyłam po raz pierwszy zawodników i zawodniczki radzieckie, oraz w mistrzostwach świata, które odbyły się w ub. roku w Szwajcarii. Zajęłam wtedy 34 miejsce na ok. 100 startujących z różnych krajów zawodniczek. W ostatnich mistrzostwach Polski w listopadzie 1950 zdobyłam w ogólnej punktacji 3 miejsce.

Z elementów gimnastyki najwięcej lubię ćwiczenia- na kółkach, na poręczach i ćwiczenia wolne.

Zapytana o plany na przyszłość, Wilkówna mówi: — Będę starała się uzyskać jak najlepsze wyniki. Trenuję pilnie i postanowiłam na najbliższych mistrzostwach Polski uzyskać 2 miejsce — dotychczas zdobywałam tylko trzecie lokaty. Marzeniem moim jest po jechać na Olimpiadę do Helsinek.

Basia Wilkówna jest zawodniczką b. młodą. Obecnie kończy 16 lat i jest uczennicą Lic. Administracyjno-Handlowego w Krakowie.

— Wbrew często spotykanym opiniom, że sport przeszkadza w nauce, potrafiłam doskonale połączyć gimnastykę z mymi zajęcia­ mi szkolnymi, w których nie mam żadnych zaległości — mówi nam dalej o sobie p. Basia.

Na moje osiągnięcia sportowe złożyło się wiele czynników. Prócz mojej własnej pracy, uzyskane wyniki były możliwe dzięki opiece jaką państwo ludowe otacza dzisiaj sport i zawodników.

Muszę także zaznaczyć, że wszystko niemal, czego się nauczyłam, zawdzięczam naszemu trenerowi, b. olimpijczykowi, p. Lewickiemu, który przekazał mi wiele ze swych doświadczeń i umiejętności1.

A oto co mówi o swej zawodniczce trener Lewicki: — Wilkówna jest wzorową gimnastyczką. Na treningi uczęszcza b. regularnie, jest zawsze chętna, posłuszna i pracowita a przy tym, co b. ważne — daleka od często niestety obserwowanego u młodych a wybitnych zawodników, kompleksu „wody sodowej".. Dobrze godzi sport z nauką i w szkole należy do najlepszych uczennic.

Niewątpliwie Wilkówna odniesie w przyszłości wiele sukcesów tak na boiskach w kraju, jak i za granicą.

Ze swej strony gorąco jej tego życzymy, (ft)

Sport: pismo Głównego Komitetu Kultury Fizycznej. 1951, nr 80 1951.09.24=

Metody radzieckich gimnastyków podstawą sukcesów ZS Gwardia

17-letnia mistrzyni

Zamieniamy jeszcze kilka słów z krakowską gimnastyczką — Basią Wilkówną. — Do sekcji wstąpiłam w 1948 r., mając lat 13 — opowiada młodociana gwardzistka. — W rodzinie mojej są tradycje sportowe, bo ojciec był czynnym piłkarzem „Garbarni” w Krakowie. Do gimnastyki zawsze miałam wielkie zamiłowanie. Już w 1949 r. udało mi się przejść do klasy I i zakwalifikować się do kadry narodowej. Od tego czasu stale brałam udział w reprezentacji na zawodach międzynarodowych w Czechosłowacji, Bułgarii, w ZSRR i na festiwalu w Berlinie. Niedoścignionym wzorem jest dla mnie sześciokrotna mistrzyni ZSRR — Halina Urbanowicz, która odnosiła się do mnie z największą serdecznością i nie szczędziła rad i wskazówek.

Gazeta Krakowska. 1958, nr 10 (13 I) nr 2991

‎‎

Najbliższą sąsiadką p. Danki Stachów jest koleżanka klubowa — Basia Wilkówna—Ślizowska. I ona już trzy lata „dźwiga” jarzmo małżeńskie (jej mąż ta b. zawodnik Wisły — Kazimierz).

— Jestem wychowanką Wisły (niech pan to podkreśli) i od 13 roku życia pod dobrym okiem trenera Lewickiego rozpoczęłam ćwiczyć. Następnie z powodu kontuzji przeszłam do CWKS na stanowisko instruktora.

— Wyjazdy za granicę? Dwukrotnie byłam na Olimpiadach w Helsinkach i Melbourne. Poza tym podkreślić muszę, jako 15-letnia dziewczynka startowałam już na mistrzostwach świata w Bazylei (w 1950 r.), na których nasza Rakoczy zdobyła tytuł mistrza świata. Byłam również w kilku państwach zachodnich. Na trzech Festiwalach (Berlin, Warszawa, Moskwa). Ponad 30 razy startowałam w zawodach międzynarodowych.

Galeria

Requiescat in pace

Grób Barbary Ślizowskiej na Cmentarzu Podgórskim w Krakowie.
Kwatera XIa, rząd 1, miejsce 12.