2012.10.01 Piast Gliwice - Wisła Kraków 2:0

Z Historia Wisły

2012.10.01, Ekstraklasa, 6. kolejka, Gliwice, Stadion miejski, 18:30, poniedziałek, 19°C
Piast Gliwice 2:0 (1:0) Wisła Kraków
widzów: 6.521
sędzia: Paweł Raczkowski z Warszawy
Bramki
Tomasz Podgórski 44'
Wojciech Kędziora 72'
1:0
2:0
Piast Gliwice
4-5-1
Dariusz Trela
Damian Zbozień Grafika:Zmiana.PNG (90' El Mehdi Sidqy)
Adrian Klepczyński
Jan Polák
Paweł Oleksy
Matej Ižvolt
Grafika:Zk.jpg Artis Lazdiņš
Mariusz Zganiacz
Rubén Jurado Grafika:Zmiana.PNG (79' Tomasz Bzdęga)
Tomasz Podgórski
Wojciech Kędziora Grafika:Zmiana.PNG (88' Fernando Cuerda)

trener: Marcin Brosz
Wisła Kraków
4-5-1
Sergei Pareiko
Marko Jovanović
Arkadiusz Głowacki
Michał Czekaj Grafika:Zk.jpg
Jan Frederiksen
Michał Szewczyk Grafika:Zmiana.PNG (75' Ivica Iliev)
Cezary Wilk Grafika:Zmiana.PNG (55' Michał Chrapek)
Kew Jaliens
Maor Melikson
Rafał Boguski Grafika:Zmiana.PNG (59' Daniel Sikorski Grafika:Zk.jpg)
Cwetan Genkow

trener: Michał Probierz
Strzały: 18-16
Strzały celne: 6-3
Posiadanie piłki (w %): 48-52
Spalone: 7-5
Rzuty rożne: 5-5
Dośrodkowania: 18-28
Faule: 16-16
Żółte kartki: 1-2

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy
Bilet meczowy

Spis treści

Przed pierwszym gwizdkiem

Michał Probierz przed meczem z Piastem

- Po dwóch wygranych spotkaniach, jest też dla nas istotne to, że zagraliśmy dwa razy do zera. Zaczęliśmy zdecydowanie więcej walczyć, oddajemy w swojej grze serce. Pocieszające jest też dla mnie to, że zawodnicy, którzy nie byli w kadrze i zostali, wszyscy są bardzo zaangażowani w trening. To jest bardzo pozytywne, że wszyscy chcą grać - powiedział przed poniedziałkowym meczem ligowym z Piastem Gliwice trener Wisły, Michał Probierz.

- To co słyszę, że jeden czy drugi zawodnik zostali “kozłami ofiarnymi”, to jest to nieprawda. Akurat jest taka sytuacja, że trzeba wybrać jakichś piłkarzy, po to , aby coś zmienić. Robimy wszystko, aby zebrała się taka grupa ludzi, która będzie wygrywała, która odda serce, która będzie też zdyscyplinowana taktycznie. Nie do końca jestem jeszcze zadowolony z niektórych elementów gry, tutaj musimy je zdecydowanie poprawić, aby osiągnąć korzystny wynik - dodał Probierz.

Nasz najbliższy rywal, Piast Gliwice, choć jest ligowym beniaminkiem - radzi sobie bardzo dobrze. Przegrał wprawdzie dwa swoje pierwsze mecze, ale ostatnio zaliczył w lidze trzy kolejne wygrane i ma na swoim koncie 9 punktów, a więc o dwa więcej od Wisły. W środę zespół z Gliwic grał natomiast z Legią w Pucharze Polski (przegrał 1-2) i mecz ten na żywo oglądał nasz trener.

- Po obejrzeniu na żywo Piasta, w meczu z Legią, trzeba stwierdzić, że jest to ciekawy zespół. Bardzo dobrze znam zresztą trenera Brosza. Często byliśmy w jednym pokoju, razem grając w Górniku. Zdaję sobie sprawę, że też nastawi bardzo bojowo swój zespół. Widać też było, że choć w środę nie zagrało dziewięciu zawodników z podstawowego składu, to Piast zaprezentowali z Legią ciekawą piłkę. Czeka nas więc spotkanie, w którym musimy być bardzo zdyscyplinowani, w którym musimy wykorzystywać swoje szasne i zdecydowanie lepiej grać w ofensywie - przyznał opiekun Wisły.

Warto także wspomnieć, że Wisła spotkała się z Piastem w meczu towarzyskim, rozegranym tuż przed startem bieżącego sezonu. Wtedy wygraliśmy pewnie 3-1, ale dziś nie ma to najmniejszego znaczenia. Tym bardziej, że gliwiczanie grali wtedy w dość eksperymentalnych ustawieniach, o czym dobitnie przypomniał Probierz.

- Trzeba pamiętać, że skład, który Piast wtedy wystawił, nie był optymalny, jeśli chodzi o samo spotkanie. Ja po nim wszystkich tonowałem, żebyśmy wtedy nie wpadali w huraoptymizm i żałuję, że to się potwierdziło. Wtedy po 20 minutach mogliśmy też przegrywać, a w II połowie Piast stworzył przeciwko nam sytuacje. Dla mnie pozytywem jest to, że widzę reakcję chłopaków, że oni też są zadowoleni, że wygrali dwa mecze, że walczą. Do tego musimy jednak dołożyć więcej spokoju, bo tego nam na pewno brakuje. Najbardziej mnie bawią pytania piłkarzy, czy powinni zwolnić trenera, bo to jest takie trochę naprawdę bardzo dziwnie. To tak jakby się Was pytali, czy trzeba zwolnić redaktora naczelnego. To jest kuriozum naszej polskiej piłki, że my pytamy piłkarzy, czy trenerów się zwalnia. I to nawet w publicznych programach. To jest trochę dziwne. Na pewno mecz z Piastem będzie trudny, ale dobrze się do niego przygotujemy - zapewnia Probierz.

- Tylko Radek Sobolewski jest kontuzjowanych, a reszta zawodników jest w treningu. Część zagra jutro w Młodej Ekstraklasie i oni nie będą skreśleni z kadry na mecz, bo jest przepisowy czas, że mogą zagrać w poniedziałek. Zależy mi na tym, aby Ci zawodnicy się pokazali, a ja zobaczę jak się prezentują - dodał.

Z tego wynika, że Probierz ma większe pole manewru na środku obrony, bo zagrać będzie mógł Arkadiusz Głowacki. Oczywiście trener nie zdradził czy zmieni parę Gordan Bunoza - Michał Czekaj, która zagrała w dwóch poprzednich spotkaniach.

- Mamy jeszcze trzy treningi, ale wolałbym mieć zawsze taki ból głowy i zastanawiać się kogo wziąć, a kogo nie, niż łatać dziury. Dla nas ważne było też ostatnio to, że nie chcieliśmy ryzykować urazu Łukasza Burligi, bo ostatnio zszedł ze stłuczoną łydką, więc nie grał, ale teraz jest przygotowany. Zresztą Marko Jovanović pokazał, że może być alternatywą. Chcemy przez te trzy dni się przyjrzeć i na poniedziałkowe spotkanie wystawić optymalny skład. Pomysł zaś na środek obrony mam, ale nie powiem jaki - przyznał trener.

Na pewno nie będzie natomiast żadnych rotacji w wiślackiej bramce, choć Probierz chwalił Michała Miśkiewicza, który we wtorek zadebiutował w naszych barwach, w spotkaniu pucharowym z Wartą.

- Decyzję podjąłem od razu. Będzie na pewno bronił Sergei Pareiko, bo choć Michał dobrze bronił, to jest bardzo pocieszające, że będzie alternatywą i w następnych meczach pucharowych też zagra. Nie skreślamy go, bo to jest po prostu rywalizacja. Nie można też kogoś ot tak zmienić. Sergei bronił, popełnił też jeden błąd i trzeba go w trudnych momentach wspierać. Cieszę się bardzo, że Michał pokazał się jako bardzo dobra alternatywa i mam nadzieję, że krok po kroku będzie gonił Sergeia i wtedy zobaczymy - powiedział Probierz.

Na zakończenie zaś konferencji, trener Wisły zapytany został, czy nie dziwi go fakt, że jego zespół zagra w poniedziałek, a w kolejnej serii spotkań - od razu w piątek.

- Na razie żyję meczem z Piastem, a z kim gramy w piątek? - zapytał Probierz, a gdy padła nazwa Legia, odparł: - To ma pan odpowiedź.

Dodał: Redakcja

Źródło: wislaportal.pl

Piast gra o trzecie miejsce w tabeli, a o co zagra Wisła? Przed meczem Piast - Wisła

Po siedmiu spotkaniach szóstej kolejki ligowej wiadomo na pewno, że bardzo dobrze spisujący się w ostatnich tygodniach w Ekstraklasie Piast Gliwice, czyli nasz najbliższy rywal, ma szansę awansować po niej na trzecie miejsce w tabeli. Wisła z kolei, przed czekającym nas w poniedziałkowy wieczór meczem, zajmuje dopiero jedenastą lokatę. Na której szóstą kolejkę zakończymy?

To na teraz największa zagadka dla fanów "Białej Gwiazdy".

Chyba jednocześnie nie skłamię, jeśli napiszę, że na dziś skupiamy się jednak głównie na wyliczaniu kolejnych "uciułanych" zdobyczy punktowych. Po ostatnich bowiem marnych występach podopiecznych Michała Probierza - chyba nikt nie ma złudzeń, że na piękno gry tego teamu przyjdzie nam poczekać jeszcze bardzo, ale to bardzo długo.

Wiślacy przełamali na razie przed tygodniem passę porażek, ogrywając Lechię, a ta z kolei jeszcze tydzień wcześniej musiała uznać wyższość właśnie Piasta Gliwice. Ten ostatni wygrał trzy ligowe potyczki z rzędu i jeśli pokonałby też Wisłę - miałby sytuację wręcz wymarzoną. Możemy więc spodziewać się, że dla Piasta ten mecz może być historycznym wydarzeniem. Nigdy bowiem gliwiczanie nie byliby tak wysoko w ligowej hierarchii.

To oczywiście tylko mało znaczący szczegół, tym bardziej, że dla nas ważniejsze jest to, o ile gra Wisły jest w stanie się poprawić? Trener Probierz zapowiadał bowiem przede wszystkim, że znalazł diagnozę naszych problemów w ofensywie i bacznie będziemy się przyglądać na ile przełoży się to na boisku.

Zapowiada nam się więc kolejny mecz z gatunku "gier prawdy", bo jakby nie patrzeć i nie liczyć - potencjał jest jednak po stronie Wisły i to bez względu na naszą ostatnio kiepską formę. Gramy na stadionie beniaminka, którego bać się nikt przy Reymonta nie powinien.

A jak to wypadnie w praktyce? Oby lepiej, niż ostatnio. I z identycznym jak w zeszłą sobotę dorobkiem punktowym, czego Wam i sobie życzę...

Dodał: Redakcja

Źródło: wislaportal.pl

Zapowiedź meczu z Piastem Gliwice

Dodano: 2012-10-01 11:54:47 (aktualizacja: 2012-10-01 20:34:02)

Michał / WislaLive.pl


Doskoczyć do reszty

Początek sezonu dla Wisły Kraków nie był łatwy. W pięciu meczach wiślakom udało się zgromadzić tylko siedem punktów. Piłkarze Michała Probierza od tej chwili każdy mecz muszą traktować jako spotkanie arcyważne, by nie utracić kontaktu z czołówką tabeli. Do tej pory w tej kolejce przegrała Legia, nie poradził sobie również Lech Poznań.

Bez zmian

Po dobrym meczu Michała Miśkiewicza w Poznaniu z tamtejszą Wartą, bramki Wisły jednak dalej strzegł będzie Sergiej Pareiko, który cieszy się pełnym zaufaniem trenera. Miśkiewicz ciągle walczy o pozycję bramkarza numer jeden w wiślackiej bramce i z każdym meczem udowadnia, że jest coraz bliższy osiągnięcia tego celu. Nie wiadomo, w jakim zestawieniu na ten mecz wybiegnie nasza obrona. Do gry gotowy jest już Arek Głowacki, który zapewne powróci do pierwszego składu. Kolejną niewiadomą jest Kew Jaliens. Holenderski obrońca w ostatnich dniach był bardzo chwalony przez Michała Probierza i być może znów ujrzymy go na pozycji defensywnego pomocnika. Obiektywnie patrząc były reprezentant Holandii podczas meczu z Lechią pozytywnie wszystkich zaskoczył. Takiej gry wszyscy mamy prawo oczekiwać od tak renomowanego zawodnika, jakim jest Jaliens. W dalszych formacjach zmian raczej nie będzie. Na ławce prawdopodobnie zobaczymy znów Ivice Ilieva, który w ostatnim czasie jest w słabszej dyspozycji.

Warto podkreślić fakt, że już w piątek Wisła rozegra kolejne spotkanie, a rywalem będzie warszawska Legia. Stąd należy bardzo uważać na to, aby nie nabawić się nawet drobnego urazu.

Nie taki słaby beniaminek...

Piast to beniaminek tego sezonu. Co ciekawe, zawodnicy Piasta mają o dwa oczka więcej niż Wisła. Kadra naszego rywala wcale nie jest taka słaba, znajduje się tam parę ciekawych nazwisk. Przed sezonem w ramach wypożyczenia do Piasta trafił Jakub Świerczok. Ten młody zawodnik swego czasu dostał ofertę od Wisły, ale ostatecznie wybrał ofertę FC Kaisersalutern, gdzie wielkiej kariery nie zrobił. Transferowi Świerszczoka do Wisły sprzeciwiali się również kibice, którzy szybko spostrzegli, że ten piłkarz swego czasu przyodziewał barwy Cracovii.

Stadion

Kiedy ostatnio graliśmy w Gliwicach, stadion Piasta pozostawiał wiele do życzenia. Dziś jest to bardzo nowoczesny, choć kameralny obiekt. W porównaniu ze swoją wcześniejszą wersją, ten spełnia wszystkie standardy i prezentuje się bardzo dobrze. Gliwiczanie wreszcie doczekali się prawdziwego stadionu, którego nie muszą się wstydzić. Nowa arena może pomieścić niewiele ponad 10 tysięcy widzów.


Do tej pory Wisła zmierzyła się z Piastem 7 razy. Cztery mecze Biała Gwiazda wygrała, raz padł remis, natomiast dwa razy popularnym Piastunkom udało się wygrać. Mecz obejrzeć będzie można w Canal+ Sport i Eurosport 2. Początek meczu o 18:30. Sędzią tego spotkania będzie Paweł Raczkowski z Warszawy.


MARCIN SZCZUDŁO

Źródło: wislalive.pl

O trzy punkty z beniaminkiem! Piast Gliwice - Wisła Kraków

1. październik 2012, 14:41

Po dwóch kolejnych wygranych, wiślacy koniecznie chcą podtrzymać dobrą passę. Tym razem o zwycięstwo przyjdzie nam walczyć na najnowocześniejszym dotychczas stadionie na Śląsku, w Gliwicach.


Trener Probierz dawno nie miał takiego komfortu kadrowego, jak teraz. Kontuzjowany jest tylko Radosław Sobolewski, reszta zawodników gotowa jest do gry. Jedną z zagadek będzie obsada pary stoperów - para Michał Czekaj i Gordan Bunoza w ostatnich dwóch spotkaniach zagrali na "zero" z tyłu, a przecież po urazie wraca już Arkadiusz Głowacki, który wydaje się być pewniakiem do gry. Ale tak jak powiedział trener Probierz, lepiej mieć problem bogactwa niż odwrotnie.

Wisła ostatnie dwa mecze faktycznie wygrała, ale w styl nadal bardziej przypomina ten od miotły - o ile gra w obronie zaczyna się poprawiać, to ofensywa w zasadzie nie istnieje. I właśnie to jest największy ból głowy trenera Michała Probierza, który musi jakoś wpłynąć na swoich piłkarzy odpowiadających za konstruowanie ataków, bo tacy zawodnicy jak chociażby Iliev czy Melikson na pewno mogą grać na znacznie wyższym poziomie i dawać zespołowi o wiele więcej niż czynią to dotychczas.

Piast jako beniaminek spisuje się bardzo dobrze - po przegranych derbach z Górnikiem na własnym stadionie w pierwszej kolejce, później było już tylko lepiej. Dziewięć punktów i siódme miejsce w tabeli po pięciu kolejkach to bardzo przyzwoity wynik. Trener Marcin Brosz zmontował ciekawą ekipę, złożoną z młodych zawodników oraz z tych niechcianych w innych klubach, jak choćby Zganiacz.

W zespole z Gliwic nie brakuje wiślackiego akcentu - bramkarz Dariusz Trela, który występował w Młodej Ekstraklasie w barwach Wisły, zbiera teraz świetne recenzje za swoje występy w drużynie "Piastunek". W dzisiejszym spotkaniu Trela na pewno będzie starał się podwójnie, chcąc udowodnić włodarzom z Reymonta że mylnie go skreślili.

W Gliwicach - co niestety powoli staje się rzadkością - naszą drużynę wspierać będzie liczna delegacja z Krakowa. Ostatnie spotkanie pomiędzy Wisłą a Piastem miało miejsce podczas okresu przygotowawczego do tego sezonu i zakończyło się zwycięstwem "Białej Gwiazdy" 3:1, po bramkach Garguły, Burligi i Meliksona. Nie mamy nic przeciwko powtórce !

Nikomu nie trzeba chyba przypominać, jaki mecz czeka nas już w piątek. Po ewentualnej dzisiejszej wygranej, nie będzie się już mówiło o kryzysie w Wiśle, co pozwoli piłkarzom odetchnąć psychicznie. Wszystko zależy jednak od nich, a to jak się postarają, będziemy mogli oceniać już od godziny 18.30.

Transmisja w Canal+ Sport i Eurosport 2.

wislakrakow.com (sum91)

Źródło: wislakrakow.com

Tak gra Piast Gliwice

Data publikacji: 30-09-2012 09:51


Piast Gliwice to jeden z beniaminków w tym sezonie ligowym. Drużyna prowadzona przez trenera Marcina Brosza  radzi sobie w rozgrywkach ligowych bardzo dobrze – jak na razie z dziewięcioma punktami zajmuje piąte miejsce w tabeli. Co sprawia, że Piast zanotował takie osiągnięcia? Przyjrzyjmy się temu, jak gra zespół z Gliwic.


Taktyka Piasta 1-4-4-2


Bramka: W bramce Piasta bardzo dobrze spisuje się Dariusz Trela. Młody piłkarz, który przez kilka lat trenował w juniorskich zespołach Wisły, zbiera bardzo pochlebne recenzje za swoje występy, wybierany był nawet do jedenastki kolejki. Młody bramkarz praktycznie w każdym meczu ratuje swoją drużynę przed utratą bramki. Przy tych wszystkich pochwałach dodać należy, że Trela potrafi popełnić także proste błędy.

Obrona: Zawodnicy grający w tej formacji praktycznie w stu procentach poświęcają się bronieniu dostępu do własnej bramki. Nawet boczni obrońcy – na tych pozycjach zobaczymy najprawdopodobniej młodych Damiana Zbozienia z prawej strony i Pawła Oleksego z lewej – nie za często włączają się do akcji swojego zespołu pod bramka rywala. Mimo to właśnie ze skrzydeł łatwej przedostać się w pole karne Piasta. W środku defensywy bowiem bardzo solidnie spisują się Jan Polak i Adrian Klepczyński.

Pomoc: Każdy z występujących w tej linii zawodników potrafi realnie zagrozić bramce rywala, ale wydaje się, że najlepiej w tej formacji prezentuje się grający po jej lewej stronie Tomasz Podgórski. Nie jest on typowym skrzydłowym, ponieważ często możemy go zobaczyć schodzącego do środka pola. Dzieje się tak nie tylko w momencie, gdy zamyka akcję drużyny rozgrywaną druga stroną boiska. Dodać należy, że Podgórski potrafi popisać się zaskakującym uderzeniem z dystansu. W tym sezonie strzelił już jedną piękną bramkę z ponad 20 metrów. Po prawej stronie pomocy biega Matej Izvolt. On częściej trzyma się linii bocznej niż jego kolega z lewej strony tej formacji. W środku natomiast operuje dwójka Mariusz Zganiacz – Alvaro Jurado. Co ciekawe, obaj strzelili już w tym sezonie po golu, więc widać, że każdy z nich często włącza się w akcje ofensywne swojej drużyny i potrafi to zrobić z dobrym skutkiem.

Atak: Z przodu trener Brosz wystawia dwóch napastników. Chociaż konkurencja w składzie do tej pozycji jest duża, to jednak na razie pewne miejsce w podstawowym składzie mają Ruben Jurado i Wojciech Kędziora. Obaj bardzo dobrze potrafią się odnaleźć się w polu karnym rywala. W przypadku Jurado należy dodać bardzo dobrą grę w powietrzu. Obaj napastnicy są w dobrej formie, o czym świadczyć może chociażby fakt, że na ławce rezerwowych posadzili wypożyczonego z Bundesligi Jakuba Świerczoka.

M. Górski

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Powalczą o trzecie z rzędu zwycięstwo

Data publikacji: 01-10-2012 08:47


W ostatnim pojedynku rozgrywanym w poniedziałkowe popołudnie w ramach 6. kolejki T-Mobile Ekstraklasy, w rolach głównych wystąpią piłkarze Michała Probierza oraz beniaminek z Gliwic. Piast nie ma piłkarskiej tremy i dobrze radzi sobie w spotkaniach na najwyższym szczeblu rozgrywek w Polsce, skrzętnie gromadząc cenne punkty. Przed Wiślakami kolejne zadanie, jakim jest zapewnienie sobie trzeciego z rzędu zwycięstwa po wygranych w lidze i krajowym pucharze.


Zawodnicy Marcina Brosza nie zachwycili w pierwszym meczu rozgrywanym na ekstraklasowych boiskach, ulegając Górnikowi Zabrze 1:2. Jedyne trafienie dla gospodarzy z Gliwic zaliczył w 21. minucie meczu doświadczony gracz Piasta – Mariusz Zganiacz. Kolejny pojedynek miał przynieść beniaminkowi pierwsze punkty, lecz gracze Niebiesko-Czerwonych ponownie nie byli w stanie zadowolić swoich kibiców. Tym razem drużyna przegrała na wyjeździe z Zagłębiem Lubin 1:2, a nadzieję na remis dał gliwiczanom Rubén Jurado.

Dopiero trzecia kolejka przyniosła piłkarzom Piasta upragnione zwycięstwo, które zapoczątkowało dobrą serię w wykonaniu beniaminka. Wówczas gliwiczanie okazali się minimalnie lepsi od Pogoni Szczecin, pokonując przed własną publicznością zespół z północy Polski po golu zdobytym przez Kędziorę z rzutu karnego. Następne trzy punkty przyszły w spotkaniu z gdańską Lechią, a zawodnicy Brosza do Gliwic wracali z tarczą, wygrywając 2:1 po trafieniach Rubena Jurado oraz Tomasza Podgórskiego.

Rozpędzony Piast z meczu na mecz spisuje się coraz lepiej, nie mając żadnych kompleksów w meczach z drużynami, które mogą pochwalić się licznymi sukcesami. W 5. kolejce ponownie górą byli gliwiczanie, którzy pewnie pokonali Jagiellonię 2:0, a bramki dla beniaminka zdobywali podobnie jak w ubiegłej kolejce Tomasz Podgórski oraz Mariusz Zganiacz.

Dobra passa w lidze nie znalazła potwierdzenia w Pucharze Polski, bowiem zespołowi Niebiesko-Czerwonych nie udało się wywalczyć awansu do ćwierćfinału Pucharu Polski. Na drodze Piasta stanęła Legia Warszawa, która okazała się nieznacznie lepsza i do stolicy wracała zwycięska, pokonując rywala 2:1. Strzelcem jedynego gola dla gliwiczan był Fernando Cuerda, pakując piłkę do bramki Wojskowych po asyście Łukasz Krzyckiego.

W tabeli podopieczni Marcina Brosza znajdują się na szóstym miejscu z dorobkiem dziewięciu punktów. Zawodnicy spod Wawelu do tej pory uzbierali o dwa oczka mniej i bezpośredni pojedynek obu zespołów może sprawić, że gracze Białej Gwiazdy, dzięki wygranej wyprzedzą rywala poniedziałkowej rywalizacji.

Niebiesko-Czerwoni przed pojedynkiem z krakowską Wisłą posiadają braki w składzie, a do nieobecnych w zespole Brosza zaliczyć można Urbana, Lisowskiego, Świerczoka i Docekala, który w minionym tygodniu pauzował z powodu kontuzji. W drużynie Białej Gwiazdy sytuacja uległa poprawie, bowiem do treningów powrócili Arkadiusz Głowacki oraz Michał Chrapek. Pewne jest, że do Gliwic nie pojedzie Radosław Sobolewski, który w dalszym ciągu z walczy z urazem.

Rywalizacje obu drużyn przemawiają na korzyść zespołu z Krakowa, który w oficjalnych meczach z Piastem trzy razy okazywał się lepszy od gliwiczan, zaledwie raz remisując. Po raz pierwszy oba zespoły w ekstraklasie spotkały się w październiku 2008 roku. Wówczas Wisła zwyciężyła Piasta na własnym terenie 2:0 po bramkach Rafała Boguskiego oraz Pawła Brożka. W spotkaniu rewanżowym sezonu 2008/2009 padł remis 1:1, a jeden punkt zapewnił Wiślakom Patryk Małecki.

W kolejnych rozgrywkach ponownie górą byli gracze ze stolicy Małopolski, którzy wygrali z Niebiesko-Czerwonymi 2:1 po trafieniach Pawła Brożka oraz Marcelo. Ostatni pojedynek, w 2010 roku, również wygrała Biała Gwiazda. Tym razem wpakowała rywalom aż cztery bramki, a ich autorami byli dwukrotnie Rafał Boguski, Paweł Brożek oraz Radosław Sobolewski.

Obie drużyny spotkały się ponownie podczas okresu przygotowawczego do sezonu 2012/2013, mierząc się w spotkaniu sparingowym. Mecz zakończył się zwycięstwem Wisły 3:1, a piłkę do bramki rywala pakowali Łukasz Garguła, Łukasz Burliga i Maor Melikson.

K. Kawula

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA

Źródło: wisla.krakow.pl

Relacje z meczu

Drugi beniaminek rozkłada Wisłę 2:0

1. październik 2012, 20:21

[Foto: Nikoletta Kula/wislakrakow.com]

[Foto: Nikoletta Kula/wislakrakow.com]

Już po sześciu kolejkach ligowych Wisła ma na koncie trzy porażki. Sposób na podopiecznych Michała Probierza po Pogoni Szczecin znalazł także drugi z beniaminków - Piast Gliwice. Wisła przegrała zasłużenie, tracąc dwa gole i trzykrotnie odprowadzając wzrokiem piłkę trafiającą w poprzeczkę.


Darujemy sobie bardziej szczegółowy opis boiskowych wydarzeń. Przez całe spotkanie optyczną przewagę miał Piast, choć w pierwszej połowie zbyt wielu okazji sobie nie stworzył. W 44 minucie koszmarny błąd popełnił jednak Pareiko, który nie przeciął lotu piłki skierowanej w środek bramki przez Tomasza Podgórskiego.

Po przerwie wiślacy nie kwapili się do odważniejszych ataków. Raz niezłą piłkę wrzucił z prawej strony wrzucił Melikson, jednak Genkow nie zdołał czysto uderzyć z około 12 metrów. Tymczasem w 72 minucie Kędziora wpakował piłkę do siatki z dużo bliższej odległości po zagraniu spod linii końcowej.

Wisła pewną przewagę uzyskała w samej końcówce, choć jej ataki przerywane były też przez kontry gospodarzy. W końcówce sędzia mógł podyktować rzut karny dla Wisły po główce Genkowa, którego uderzył spóźniony Dariusz Trela, sędzia jednak nie zdecydował się gwizdnąć.

Kto po wymęczonych zwycięstwach nad Lechią i Wartą naiwnie spodziewał się lepszej passy, został dziś brutalnie wyprowadzony z równowagi. Kilka dni treningów przy zamkniętych drzwiach nie przyniosła żadnego rezultatu: Wisła grała wolno, ślamazarnie, bez pomysłu, uzależniona od tego na co zdecyduje się rywal. Trener Probierz najwyraźniej również zrozumiał, że nie ma żadnego wpływu na postawę jego podopiecznych i honorowo podał się do dymisji. A w piątek już wyjazd na Legię...

Piast Gliwice - Wisła Kraków 2:0 (1:0)

1:0 Tomasz Podgórski 44 min

2:0 Wojciech Kędziora 72 min

Żółte kartki: Lazdins - Czekaj, Sikorski

Piast: Dariusz Trela - Damian Zbozień (90 min - El Mehdi Sidqy), Adrian Klepczyński, Jan Polak, Paweł Oleksy - Matej Izvolt, Artis Lazdins, Mariusz Zganiacz, Ruben Jurado (79 min - Tomasz Bzdęga), Tomasz Podgórski - Wojciech Kędziora (88 min - Fernando Cuerda)

Wisła: Sergei Pareiko - Marko Jovanović, Arkadiusz Głowacki, Michał Czekaj, Jan Frederiksen - Michał Szewczyk (75 min - Ivica Iliev), Cezary Wilk (55 min - Michał Chrapek), Kew Jaliens, Maor Melikson, Rafał Boguski (59 min - Daniel Sikorski) - Cwetan Genkow

Sędziował: Paweł Raczkowski (Warszawa)

Widzów: 6521

Wisła nie ma recepty na beniaminków

Data publikacji: 01-10-2012 20:21


Biała Gwiazda nie odniosła trzeciego z rzędu zwycięstwa. Po wygranych nad Lechią i Wartą przyszła porażka z Piastem Gliwice, który po raz pierwszy w historii pokonał Wisłę w ekstraklasie. Beniaminek wygrał z krakowską drużyną na własnym stadionie 2:0 po golach Podgórskiego i Kędziory.


Gospodarze zdominowali pierwszą połowę pojedynku z krakowską Wisłą, ruszając do ataków od pierwszej minuty. Podopieczni trenera Michała Probierza nie potrafili przedostać się pod bramkę rywali i wykreować okazji bramkowej. Pierwszy celny strzał Wiślacy oddali w 18. minucie, ale uderzenie Tsvetana Genkowa było zbyt lekkie, by mogło zaskoczyć byłego zawodnika Białej Gwiazdy, a obecnie bramkarza Piasta, Dariusza Trelę. Golkiper drużyny gospodarzy nie miał za wiele pracy – wykazać mógł się dopiero w 42. minucie, kiedy po dwójkowej akcji Maora Meliksona i Kew Jaliensa na jego bramkę strzelał Holender, ale i tutaj górą był Trela.


Więcej działo się pod bramką Sergeia Pareiki. W 13. minucie po strzale Damiana Zbozienia piłkę podbił jeszcze Ruben Jurado, ale posłał ją tuż obok słupka. W 27. minucie z rzutu wolnego uderzał kapitan gliwickiej jedenastki, Tomasz Podgórski, a futbolówka po rękach Pareiki trafiła w poprzeczkę. W 44. minucie jednak Podgórski już się nie pomylił, błąd za to popełnił bramkarz Białej Gwiazdy. Wojciech Kędziora nie mógł wygrać pojedynku z Michałem Czekajem, odegrał więc piłkę do nadbiegającego Podgórskiego, który uderzył mocno z około 16 metrów. Pareiko nie zdołał jednak zatrzymać futbolówki, która leciała w środek bramki i Piast mógł cieszyć się z prowadzenia. Po przerwie gospodarze nadal grali konsekwentnie w obronie i czekali na możliwość ataku. Ta nadarzyła się w 50. minucie po akcji prawą stroną Jurado, który wbiegł w pole karne Wisły, ale trafił w boczną siatkę. Minutę później, po wybiciu piłki przez Cezarego Wilka poza linię 16 metrów, futbolówka trafiła pod nogi Klepczyńskiego, który zdecydował się na strzał z dystansu, ale ta uderzyła w poprzeczkę.

Trener Probierz zdecydował się wprowadzić zmiany i zdjął z boiska Wilka, za którego wszedł Michał Chrapek oraz Boguskiego, którego zastąpił Daniel Sikorski, obraz gry Wisły jednak się nie zmienił. W poczynaniach graczy spod Wawelu dominowały chaos i bezradność, co w 72. minucie skwapliwie wykorzystali gospodarze – po podaniu spod końcowej linii od Jurado bramkarza Białej Gwiazdy z kilku metrów pokonał Kędziora. W doliczonym czasie gry gospodarze mogli pokusić się jeszcze o trzeciego gola, ale po rzucie wolnym, wykonywanym przez Podgórskiego, piłka trafiła w spojenie słupka z poprzeczką.

Podopieczni trenera Probierza nie mają wiele czasu na przygotowania do kolejnego spotkania, bo już za cztery dni czeka ich prestiżowy mecz z Legią. Aby tam walczyć o korzystny wynik, Wiślacy muszą poprawić każdy element gry. Piast natomiast, dzięki poniedziałkowej wygranej, awansował na trzecie miejsce w tabeli T-Mobile Ekstraklasy.

Piast Gliwice – Wisła Kraków 2:0 (1:0)

1:0 Podgórski 44’

2:0 Kędziora 72’

Piast Gliwice: Trela – Zbozień (90+3 Sidqy), Klepczyński, Polak, Oleksy – Lazdins – Izvolt, Zganiacz, Podgórski – Kędziora (84’ Cuerda), Jurado (79’ Bzdęga)

Wisła Kraków: Pareiko – Jovanović, Głowacki, Czekaj, Frederiksen – Szewczyk (74’ Iliev), Jaliens, Wilk (55’ Chrapek), Boguski (59’ Sikorski), Melikson – Genkov

Żółte kartki: Lazdins (Piast) – Czekaj, Sikorski (Wisła)

Sędziował: Paweł Raczkowski (Warszawa)

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA



Źródło: wisla.krakow.pl

Minuta po minucie

Ostatni mecz 6. kolejki. Siódmy w tabeli Piast jeśli wygra, awansuje aż na trzecie miejsce. Jeśli to Wisła wygra w Gliwicach to zrówna się punktami z piątym Górnikiem i szóstym Śląskiem. Obecnie podopieczni Michała Probierza zajmują 11. lokatę.

[Foto: Nikoletta Kula/wislakrakow.com]

[Foto: Nikoletta Kula/wislakrakow.com]

Po raz pierwszy zagramy na nowym stadionie w Gliwicach. Straszne paskudztwo, ale to i tak obiekt z zupełnie innej bajki niż ten, na którym Piast podejmował rywali jeszcze rok temu. Także w ekstraklasie.

Ostatni sparing przed rozpoczęciem obecnego sezonu wiślacy grali właśnie z Piastem w Myślenicach. Tak strzelali gole w tym wygranym 3:1 meczu.

Niezbyt często mecze Wisły nadawane są przez Eurosport 2 HD, ale tak właśnie jest tym razem. A poza tym, tradycyjnie, Canal+ Sport.

Zobaczymy czy trzy dni zamkniętych treningów wpłynęły na poprawę ofensywnej gry Wisły. A jest co poprawiać...

Do pierwszego składu drużyny wraca Arkadiusz Głowacki. Wypadł Gordan Bunoza.

Krzysztof Marciniak trochę się zagalopowal, przekręcając słowa Probierza, że Wisła jest w najlepszej sytuacji kadrowej "od lat???"

Trener Probierz protestuje przeciwko nazywaniu Łukasza Garguły ofiarą zmian wprowadzanych w zespole od ponad tygodnia. Ofiara, nie ofiara, ale faktem jest, że dziś na ławce go też nie ma. I dobrze?

Ławka Wisły: Miśkiewicz - Bunoza, Lepiarz - Uryga, Chrapek, Iliev - Sikorski.

Wisła dziś zagra na biało. Stadion wypełniony może w połowie...

Na grafice telewizyjnej Melikson ustawiony jako napastnik. Dziwne? Przecież trener oczekiwał więcej ruchu z przodu..?

  • 1’ Wisła rozpoczęła mecz.
  • 1’ Błąd Głowackiego przy wyprowadzeniu piłki, ale ta szybko odzyskana.
  • 2’ Niebezpieczne wstrzelenie piłki w nasze pole karne, tam Frederiksen w ostatniej chwili zdążył wybić piłkę pod nogi Głowackiego, który kopął do przodu.
  • 3’ Wilk fauluje Rubena Jurado w środku pola.
  • 7’ Róg dla gospodarzy, na razie piłka niemal cały czas na połowie Wisły.
  • 8’ Nieudane piąstkowanie Pareiki, ale jeden z graczy Piasta był na spalonym.
  • 9’ Piłka przeniosła się na chwilę na prawe skrzydło Wisły, ale już rzut wolny dla Piasta.
  • 12’ Głowacki głową do Pareiki, ale brak porozumienia i jest rzut rożny dla Piasta.
  • 13’ Pierwsza groźna sytuacja. Zbozień główkował, piłka trafiła jeszcze w głowę Jurado, który przeniósł futbolówkę nad poprzeczką.
  • 14’ Pierwsza akcja większą ilością zawodników w wykonaniu Wisły. Melikson do Boguskiego, ten szukał Szewczyka, ale wyrzucił go podaniem poza pole karne. Podanie do Jaliensa, ten wycofał w kierunku Jovanovicia, którego centra wyszła poza boisko.
  • 15’ Pareiko poradził sobie z centrą Podgórskiego z rzutu rożnego.
  • 17’ Daleki rajd Jurado, Wilk nie zablokował piłki zagranej w nasze pole karne, graczy Piasta tam jednak nie było. Pareiko chwycił toczącą się piłkę.
  • 18’ Pierwszy strzał na bramkę Piasta. Jaliens na prawo do Jovanovicia, ten zacentrował z pierwszej piłki, akcję lekką główką zakończył Genkow.
  • 18’ Jurado zgubił buta.
  • 21’ Po rogu i wybiciu piłki przed pole karne Piasta strzał na wiwat oddał Frederiksen.
  • 23’ Podgórski z ostrego kąta trafia z rzutu wolnego w poprzeczkę!
  • 25’ Efektowna oprawa (sektorówka) kibiców Piasta.
  • 29’ Jaliens nie zablokował centry Izvolta, ale piłka została przejęta w polu karnym.
  • 31’ Szewczyk najpierw nie zamknął centry Meliksona z lewej strony, ale jeszcze powalczył o piłkę i Wisła ma róg.
  • 31’ Nic groźnego z tego kornera nie wyszło. Za to kontruje Piast.
  • 32’ Pareiko chwycił piłkę po dość lekkim strzale z około 25 metrów Izvolta.
  • 33’ Wilk odbija piłkę po wrzutce Podgórskiego z rzutu wolnego.
  • 35’ Boguski szukał podaniem Genkowa, ale Bułgar na spalonym.
  • 36’ Niecelny strzał na naszą bramkę z dystansu. Znów Podgórski.
  • 39’ Kędziora na spalonym.
  • 40’ Genkow w akcji defensywnej, wybija piłkę spod nóg Izvolta na aut niedaleko naszego pola karnego.
  • 42’ Kontra, Genkow uruchomił Meliksona, ten dobiegł z piłką na 20 metr i zagrał na prawo do Jaliensa. Holender szukał strzału z ostrego kąta, który Trela obronił nogami.
  • 43’ Genkow na minimalnym spalonym po podaniu Wilka.
  • 43’ Czekaj ukarany kartką za faul w środku pola na Kędziorze. Kilkanaście minut temu już mógł zostać upomniany.
  • 44’ Gol, ale szmata... Podgórski uderzył dość mocno, ale po ziemi, a przede wszystkim w środek bramki. Pareiko puszcza piłkę obok nogi. Co się z nim dzieje...
  • 45+1’ Róg dla Wisły po strzale Boguskiego.
  • 45+1’ Próbował uderzać Czekaj, ale lekko, po koźle.
  • 45+1’ Ucierpiał Głowacki trafiony przypadkowo nogą w podbrzusze.

Kolejna połowa, w której Wisła gra po prostu do dupy. Niby Piast za wiele sobie nie stworzył, ale w "nagrodę" za brak chęci gry Wisły z przodu gospodarze prowadzą.

"Sytuacja niedopuszczalna" - mówi o pierwszej połowie w wykonaniu Wisły Cezary Wilk. Znów ma rację.

  • 46’ Rozpoczęła się druga część gry. Piast w ataku.
  • 47’ Jovanović centruje z prawej, tuż za pole bramkowe, nikt nie zamknął.
  • 47’ Odrobinę za wysokie dla Genkowa dośrodkowanie z lewej strony Frederiksena.
  • 48’ Strzał z dużej odległości, z lewej strony, Rubena Jurado.
  • 49’ Pole karne Wisły, kiks Wilka, na szczęście Kędziora też się nie popisał uderzeniem.
  • 50’ Dalekie podanie do krytego na radar Jurado, strzał po krótkim rogu, Pareiko interweniuje ręka, piłka trafia w boczną siatkę.
  • 51’ Klepczyński potężnie z ponad 20 metrów w poprzeczkę!
  • 52’ Mamy wrażenie, że Wisła broni 0:1, bo to nie jest wysoka porażka.
  • 53’ Wreszcie dobre dośrodkowanie z prawej strony Meliksona do Genkowa. Bułgar jednak skiksował...
  • 54’ Chrapek szykuje się do wejścia na boisko.
  • 55’ Melikson uruchamia Genkowa z lewej strony, ten ma sporo miejsca, zagrywa do środka.. nikt nie zdążył.
  • 55’ Chrapek zmienia Wilka.
  • 55’ Miękka wrzutka Szewczyka do Genkowa, ten nie zdołał dojść do piłki.
  • 56’ Lazdins ukarany kartką po faulu na Meliksonie.
  • 57’ Czekaj zdołał zacentrować z lewej strony, Głowacki nie miał dobrej pozycji do główki i uderzył niegroźnie.
  • 59’ Sikorski za Boguskiego.
  • 61’ Jurado strzela z pola karnego Wisły, miał mnóstwo miejsca. Broni Pareiko, podobnie jak znajdującego się na pozycji spalonej Kędzory.
  • 62’ Szewczyk prostopadle do Sikorskiego, ten dopadł do piłki tuż przed linią końcową. Genkow wbiegał na krótki słupek, a Sikorski zacentrował na jedenasty metr, gdzie nie było nikogo.
  • 64’ Genkow przegrywa główkę z Izvoltem po centrze Jovanovicia. Dośrodkowanie poprzedziło sprawne kilka podań Meliksona i Chrapka.
  • 68’ Udany obrót z piłką Chrapka w narożniku pola karnego, uderzenie przyblokowane, Jaliens nie przejął piłki.
  • 72’ Gol na 2:0. Kontra Piasta, którą strzałem z dwóch metrów wykończył Wojciech Kędziora.
  • 75’ Jak trwoga to do... Ilieva. Zmiana za Szewczyka.
  • 77’ Chrapek najpierw uderzał, a teraz wywalczył rzut wolny w okolicy lewego narożnika pola karnego Piasta.
  • 78’ Za nisko wrzucał Melikson z rzutu wolnego. Piłka wróciła do niego, ponowiona próba podania, ale już mniej wiślaków w okolicach pola bramkowego. Próbował piłkę przejąć Czekaj, sędzia odgwizdał jego rękę.
  • 79’ Bzdęga za Jurado.
  • 82’ Groźne wstrzelenie Ilieva w pole bramkowe Piasta, jego partnerzy uprzedzeni.
  • 83’ Melikson uderzył zaskakująco z 25 metrów, piłka opadła na siatkę, nad poprzeczką.
  • 83’ Kibice Piasta śpiewają lambadę, a ich piłkarze mają aut na wysokości piątego metra.
  • 87’ Duże zamieszanie pod bramką Piasta, Sikorski odegrał do Głowackiego, którego wolej został zablokowany. Jeszcze zamieszanie, Trela trafił Cwetana Genkowa. Karnego nie ma.
  • 89’ Cuerda za Kędziorę.
  • 89’ Zamiast soczystego strzału Głowackiego z 17 metrów mamy kiks...
  • 90’ Sikorski fauluje pięć metrów od pola karnego Wisły Tomasza Podgórskiego. Kartka ewidentna i będzie rzut wolny.
  • 90’ Doliczone trzy minuty.
  • 90+1’ Po raz trzeci dziś poprzeczka ratuje Wisłę po ładnym uderzeniu Podgórskiego.
  • 90+3’ Melikson upada w polu karnym Piasta, gwizdek sędziego milczy.
  • 90+3’ Piłka wybita Chrapkowi wślizgiem w polu karnym Piasta.
  • 90+4’ Spalony...
  • 90+4’ Marokańczyk Mido za Zbozienia.

Koniec meczu. Beniaminek z Gliwic wygrywa po raz czwarty z rzędu i awansuje na trzecie miejsce w tabeli. A Wisła znów beznadziejna.

Kibice mocnymi słowami "podziękowali" za dzisiejszą grę i wynik. I jeszcze dyskusje przy płocie.

"W Warszawie tylko zwycięstwo"...

Po meczu trener Michał Probierz podał się do dymisji.

Źródło: wislakrakow.com

Rozbici przez beniaminka. Piast Gliwice 2-0 Wisła Kraków

Michał / WislaLive.pl


Wisła Kraków przegrała pierwszy ligowy mecz z Piastem Gliwice. Podopieczni trenera Probierza po 6. kolejce T-Mobile Ekstraklasy pozostali na 11. miejscu w tabeli.

W porównaniu z poprzednim ligowym meczem, trener Probierz dokonał dwóch zmian. Na środku obrony pojawił się wracający po kontuzji Arkadiusz Głowacki, który zastąpił dobrze ostatnio grającego Gordana Bunozę. Na prawej stronie defensywy mecz rozpoczął Marko Jovanović.

[Foto: Nikoletta Kula/wislakrakow.com]

[Foto: Nikoletta Kula/wislakrakow.com]

Wisła zaczęła mecz jak zespół, który prowadzi 2:0 i ma zamiar utrzymać ten rezultat do końcowego gwizdka. Tak jednak nie było, a pierwszą groźną sytuację stworzył Piast - po rzucie rożnym Zbozień główką wrzucił piłkę w pole karne, gdzie Ruben Jurado niepotrzebnie chciał jeszcze zmienić tor lotu piłki. Zapowiedzi trenera Probierza, że Wisła będzie grała ofensywnie, nijak miały się do rzeczywistości - pierwszy strzał Białej Gwiazdy, w wykonaniu Genkova, oddany został dopiero w 18. minucie. Nie sprawił on jednak żadnych problemów byłemu bramkarzowi Wisły, Dariuszowi Treli. Więcej z gry wydawał się mieć zespół trenera Brosza - atakowali już na połowie Wiślaków, mieli kilka rzutów rożnych. W 22. minucie, po faulu Jovanovicia, tuż zza pola karnego dośrodkowywał Podgórski, piłkę podbił Boguski a ta uderzyła w poprzeczkę bramki strzeżonej przez Estończyka, Sergieja Pareiko. Wisła starała się jedynie przebić pod pole karne rywali, gdzie albo nie miał kto zamknąć dośrodkowania Jovanovicia, albo uderzali w siebie nawzajem, jak na przykład Maor Melikson, który po przebiegnięciu 50 metrów uderzył wprost w Szewczyka. Biała Gwiazda inicjatywę przejęła dopiero 10 minut przed końcem pierwszej połowy i w końcu udało jej się stworzyć groźną akcję - piłkę przejął popularny Meleks, podał do biegnącego po prawej stronie Jaliensa, ten uderzył, lecz dobrze zachował się Trela. W 44. minucie Michał Probierz mógł żałować swojej decyzji dotyczącej obstawienia bramki. Na 20. metrze dobrze zastawił się Kędziora, wystawił piłkę Podgórskiemu, który mocnym strzałem po ziemi umieścił ją w siatce. Pareiko był nieco przysłonięty przez Głowackiego, ale czasu było wystarczająco dużo, by piłkę złapać czy choćby odbić. Sędzia Raczkowski wskazał na środek boiska, a po dwóch minutach zakończył pierwszą część spotkania.

Drugą połowę zarówno Wisła jak i Piast rozpoczęły bez zmian. Podopieczni trenera Probierza wyszli na drugie 45 minut chyba bardziej zmotywowani. Starali się zaatakować, ale nie byli w stanie oddać groźnego strzału na bramkę Treli. Zupełnie inaczej wyglądało to z drugiej strony - dwukrotnie uderzał Ruben Jurado - raz niecelnie, a za drugim razem dobrze zachował się Pareiko. W 52. minucie mogło być już 2:0 - z niemal 30 metrów uderzał Klepczyński, ale piłka, drugi raz w meczu, uderzyła w poprzeczkę. Ta sytuacja pobudziła nieco Wiślaków (dwa strzały Genkova) i trenera Probierza, który za defensywnego Cezarego Wilka wprowadził młodego Michała Chrapka. Kilka minut poźniej na boisku pojawił się drugi napastnik w szeregach Wiślaków, Daniel Sikorski, ale piłka dalej nie chciała polecieć nawet w światło bramki. Wisła chciała, ale, w przeciwieństwie do gliwiczan, nie potrafiła - w 72. minucie piłkę odbitą przez jednego z graczy krakowskiej Wisły na linii końcowej zatrzymał Ruben Jurado, wycofał do nadbiegającego Kędziory, a ten ładnym strzałem z 4 metrów nad Pareiką umieścił piłkę w siatce. Wisła obudziła się dopiero w 85. minucie - strzelał Melikson, głową próbował Genkov, ale nie przyniosło to rezultatu. Pierwsza ligowa porażka z Piastem Gliwicem stała się faktem. Jedno po dzisiejszym meczu jest pewne - z taką grą, w Warszawie, zespół trenera Probierza nie ma czego szukać.

Źródło: wislalive.pl

Szmaciarska bramka, szmaciarska gra. Piast - Wisła 2-0

Wisła zagrała w swojej historii niewiele meczów z Piastem, ale jeszcze nigdy ligowej potyczki z zespołem z Gliwic nie przegraliśmy. Piłkarze "Białej Gwiazdy" przełamują jednak w tym sezonie wszelkie bariery. Przegrywamy bowiem w pełni zasłużenie, przy czym pierwszego gola dla Piasta Sergei Pareiko strzelił sobie w praktyce sam, drugi to z kolei zwyczajna "stójka" naszych obrońców. Dziękujemy panowie, w sześciu meczach strzeliliście całe pięć goli i macie siedem punktów. Mamy nadzieję, że jesteście z siebie zadowoleni!

Początek meczu wyraźnie należał do Piasta. Dość powiedzieć, ale wiślacy mieli problem, żeby w ogóle zawiązać jakąkolwiek akcję ofensywną. Wprawdzie z przewagą gospodarzy nasz zespół jakoś sobie radził, ale źle mogło być w 13. minucie, kiedy obok naszej bramki główkował Rubén Jurado.

Podopiecznym Michała Probierza po raz pierwszy udało się zaatakować dopiero w minucie 18, ale Cwetan Genkow nie powtórzył uderzenia ze spotkania z Lechią. Może dlatego, że dośrodkowywał mu tym razem Marko Jovanović, a nie Maor Melikson, bo uderzył zbyt lekko, aby zaskoczyć byłego bramkarza Wisły, strzegącego teraz bramki Piasta, czyli Dariusza Treli.

W 23. i 32. minucie gospodarze mieli kolejne okazje na gole, ale najpierw Tomasz Podgórski trafił z rzutu wolnego w poprzeczkę, a później Matej Ižvolt uderzył z 20 metrów wprost w Sergeia Pareikę, który spokojnie tę próbę obronił.

Wiślacy spróbowali się odgryźć, choć to za wielkie słowo. Głównie dlatego, że w 37. minucie Rafał Boguski podał tylko piłkę do Treli, a pięć minut później kontratak wiślaków zakończył się zgraniem Meliksona do wychodzącego z akcją Kew Jaliensa. Holender nie uderzył jednak z pierwszej piłki, a przyjmując ją wyrzucił się za bardzo w bok i z ostrego kąta nie zdołał pokonać bramkarza Piasta.

To co nie udało się wiślakom, udało się natomiast gospodarzom. Co gorsza - strzelili gola kuriozum. Otoczony przez rywali Melikson stracił piłkę, ta trafiła do Wojciecha Kędziory, który odegrał do Podgórskiego. Kapitan Piasta uderzył z ponad 20 metrów po ziemi w środek bramki, Pareiko w niej chyba na chwilę zasnął, bo strzał przepuścił i zeszliśmy na przerwę przegrywając 0-1. Co gorsze - przegrywamy zasłużenie, choć gola straciliśmy żenującego.

Na II połowę obydwa zespoły wyszły bez zmian, choć wielu kibiców zostawiłoby zapewne Pareikę w szatni. Estończyk miał więc 45 minut na rehabilitację i pierwszą na to okazję dostał już w 51. minucie, kiedy sparował na rzut rożny strzał Jurado. Zaraz po nim naszą poprzeczkę obił Adrian Klepczyński.

[Foto: Nikoletta Kula/wislakrakow.com]

[Foto: Nikoletta Kula/wislakrakow.com]

Wisła odpowiedziała w 53. minucie, ale źle w piłkę trafił Genkow i okazja przepadła. Dwie minuty później Bułgar spróbował uderzyć z boku pola karnego, ale piłka minęła długi słupek bramki Piasta. Zaraz potem Cezarego Wilka i Rafała Boguskiego zastąpili odpowiednio Michał Chrapek i Daniel Sikorski, co miało być wyraźnym sygnałem do bardziej ofensywnej gry Wisły. Zanim jednak niej mieliśmy się doczekać, bardzo bliski podwyższenia był Ižvolt, ale Pareiko tym razem się nie pomylił, a wiślakom zostało od tego momentu już tylko pół godziny na to, aby w Gliwicach jeszcze coś zdziałać.

Niestety mijały kolejne minuty, a nasz gra ofensywna nie istniała. Graliśmy bowiem niedokładnie, co na dla obrony Piasta było przysłowiową wodą na młyn. Wiślacy wyglądali bowiem tak, jakby spotkali się ze sobą na boisku w Gliwicach po raz pierwszy w życiu. Nie dziwiło więc, że tak grających wiślaków gospodarze znów łatwo ograli. Nasi obrońcy nie zdołali zatrzymać podania Jurado do Kędziory, a ten z bliska pokonał Pareikę.

Michał Probierz szybko posłał do boju Ivicę Ilieva, ale wejście Serba nie mogło odmienić beznadziejnej gry Wisły Kraków. W końcówce nad bramką Piasta uderzył Melikson, a zmienić mogło się coś jeszcze, gdy Trela próbując wybić piłkę uderzył w głowę Genkowa, za co jednak sędzia nie podyktował "jedenastki". W tej samej akcji próbę Arkadiusza Głowackiego zablokował obrońca - i to było wszystko, co zdziałali wiślacy, aby choć honorowo zakończyć to spotkanie.

W doliczonym czasie gry Podgórski jeszcze raz obił naszą poprzeczkę i można było zakończyć ten mecz...

Tak więc po porażce z beniaminkiem ze Szczecina, przegraliśmy też z beniaminkiem z Gliwic, z tą jednak różnicą, że tam rywalowi pomógł sędzia. Tutaj pomagaliśmy mu sami. Teraz czeka nas wyjazd na Łazienkowską. Z taką postawą naszego zespołu może tam być co najmniej nieciekawie.

... a co najciekawsze - po meczu do dymisji podał się nasz trener, Michał Probierz..

Dodał: Redakcja

Źródło: wislaportal.pl

Pomeczowe wypowiedzi trenerów

Dymisja Probierza: Zawiodłem prezesa Cupiała

- Zdaję sobie sprawę jak to jest, że człowiek zawodzi prezesa Cupiała, prezesa Pilcha czy Jacka Bednarza - mówił jeszcze na boisku w Canal+ Sport trener Wisły Michał Probierz. Kilka minut później, na konferencji pomeczowej poinformował o swojej dymisji.


Wisła przegrała z Piastem Gliwice 0:2 po raz kolejny demonstrując absolutną bezradność w grze. Była to już trzecia porażka drużyny w nowym sezonie po zaledwie sześciu jego kolejkach. Drużyna zajmuje 11. miejsce w tabeli. - Bardzo mnie to boli - mówił Probierz składając dymisję. - Jestem ambitnym trenerem i dlatego podaję się do dymisji. Wisła to dla mnie wielki klub. Są takie momenty, że trzeba mieć charakter. Dziękuję prezesowi Bogusławowi Cupiałowi i radzie nadzorczej za okazane zaufanie.

Michał Probierz pracował w Wiśle od 1 marca br.


- Piast był lepszy - trzeba to podkreślić, w piłce nie można oszukiwać. Wcześniej wygrał trzy mecze i dziś wygrał zasłużenie - powiedział Michał Probierz na antenie Canal+ Sport.

- Od dłuższego czasu mówię, żebyśmy grali i starali utrzymywać się przy piłce. Jest to bardzo duży problem. Widzę wiele innych rzeczy, o których później spokojnie porozmawiamy. Nie chcę tego robić na gorąco po meczu. Trzeba w takich sytuacjach zachować spokój. Tak to jest w piłce: podnieśliśmy się raz w lidze, drugi raz w pucharze, ale samą walką nie da się wszystkiego nadrobić. To jest Wisła! Na pewno nie gramy tak w piłkę jak sobie to wyobrażam. Mam swoje przemyślenia - ocenił na antenie Canal+.

Szkoleniowiec Wisły nie chciał publicznie rozliczać z pierwszego gola Sergieja Pareiki: - Nie można tak od razu podejmować dyskusji. Tracimy w taki sposób bramkę i jest to bolesne, jeżeli piłka idzie w środek bramki - stwierdził.

Na krytyczne słowa odnośnie taktyki drużyny, która nie była w stanie zepchnąć do defensywy rywala, mimo że miała do odrobienia stratę najpierw jednego, potem dwóch goli trener odparł: - Nie ma co tego komentować, ani uciekać od odpowiedzialności. Ja jestem odpowiedzialny za ten zespół i nie mam zamiaru w jakikolwiek sposób się usprawiedliwiać. Zdaję sobie sprawę jak to jest, że człowiek zawodzi prezesa Cupiała, prezesa Pilcha czy Jacka Bednarza. Jest to bolesne.

Zapytany o kontrowersyjną sytuację, w której spóźniony Dariusz Trela piąstkował... w głowę Cwetana Genkowa Michał Probierz odpowiedział: - Można teraz patrzeć czy był karny na Genkowie, była też sytuacja na Maorze. Nie ma co o tego rozpatrywać, Piast wygrał zasłużenie.

na podstawie: Canal+ Sport

wislakrakow.com (redakcja)

Źródło: wislakrakow.com

Brosz: Czekaliśmy na taki mecz

Data publikacji: 01-10-2012 21:16


Szkoleniowiec Piasta Gliwice, Marcin Brosz, był bardzo zadowolony po zwycięstwie z Wisłą. „Wygraliśmy z Wisłą, która przez paręnaście ostatnich lat nadawała jakości polskiej piłce, klubem, który wszyscy oglądaliśmy, po nas reprezentował w europejskich pucharach. Dla nas to ogromny sukces, czekaliśmy na taki mecz” – mówił po meczu Piast – Wisła trener zespołu gospodarzy, Marcin Brosz.


Szkoleniowiec Piasta podkreślił, że klub z Gliwic w ciągu ostatnich lat wykonał ogromny krok do przodu. „Pokazaliśmy, że Piast to silny klub na boisku i poza nim. Doping po pierwszej bramce był niesamowity. Cieszymy się niezmiernie. Przy takim dopingu jesteśmy w stanie wygrać każdy mecz” – mówił Brosz. Trener Piasta przywołał też poprzedni mecz z Wisłą w Gliwicach. „Wtedy mieliśmy zupełnie inny wynik. To pokazuje, jaki postęp wykonaliśmy przez ten czas, nie tylko sportowo, ale też jeśli chodzi o infrastrukturę i inne aspekty” – dodał Brosz.

„Narzuciliśmy wysokie tempo i dlatego Wisła miała z nami problem” – podkreślił Brosz, przy okazji podkreślając zasługi swojego zespołu. „Nie zgadzam się z tym, że Wisła była słaba. To my graliśmy dobrze. Jesteśmy zespołem, z którym gra się bardzo ciężko. To Piast narzucił tempo, Piast chciał bardziej wygrać, Piast był agresywniejszy” – mówił trener Piasta.

M. Górski

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Pomeczowe wypowiedzi zawodników

Głowacki: Twarda, męska rozmowa

Po zakończeniu meczu z Piastem piłkarze Wisły podeszli do sektora gości, gdzie czekała na nich reprymenda ze strony fanów "Białej Gwiazdy". - Nie trudno się domyśleć, że była to twarda męska rozmowa - przyznał chwilę później Arkadiusz Głowacki.


O czym rozmawiali kibice z piłkarzami? - O tym co dzieje się z naszą grą, jak wyglądają nasze wyniki. Nie było miło, ale zasługujemy na to. Kibice mają do nas pretensje, na pewno zasłużone, ale my też mamy pretensje o to jak gramy, jak wyglądamy, o to, które mamy miejsce w tabeli - przyznał kapitan drużyny.

- Są 3-4 dni do meczu z Legią i nie będzie to łatwy okres. Trzeba wyjść i walczyć z podniesioną głową - zakończył "Głowa". Chwilę wcześniej kibice werbalnie oświadczyli, że interesuje ich tylko zwycięstwo na boisku przy Łazienkowskiej.

na podstawie: Canal+ Sport

wislakrakow.com (redakcja)

Źródło: wislakrakow.com

Michał Czekaj: Wstyd

Michał Czekaj rozegrał pełny mecz partnerując w defensywie Arkadiuszowi Głowackiemu. Obaj zawodnicy po spotkaniu sporo nasłuchali się pod płotem od rozgoryczonych kibiców. Z budynku klubowego Michał wyszedł mocno nabuzowany.


- Nie dziwię się kibicom, bo dla mnie to jest kurwa wstyd, żebyśmy tak grali i na takim boisku przegrywali z Piastem 2:0. To jest kurwa wstyd, naprawdę. Więc nie dziwię się kibicom, że tak nas potraktowali, bo mają pełną słuszność - zdecydowanym tonem ocenił obrońca.

Bierzecie na siebie w całości winę za tę przegraną?

- Nasza gra to jakieś nieporozumienie. Nie potrafimy wymienić nawet pięciu podań. Kibice mieli całkowitą rację tak nas traktując. Dla mnie to katastrofa, że nie wyjeżdżamy z Gliwic z kompletem punktów. Nie mam nic więcej do dodania.

Co sądzisz o dymisji trenera?

- Nie komentuję tego.

Zdążycie ogarnąć się do piątkowego meczu z Legią?

- Musimy zebrać się do kupy, bo nie zasługujemy na to, by kibice za nami jeździli. Wstyd mi.

wislakrakow.com (nikol)


Źródło: wislakrakow.com

Wilk: Nikt się tego nie spodziewał

Data publikacji: 01-10-2012 21:46


O dymisji trenera Probierza piłkarze Białej Gwiazdy dowiedzieli się po końcowym gwizdku sędziego. „Myślę, że nikt nie spodziewał się takiego przebiegu sprawy” – powiedział po wyjściu z szatni pomocnik Wisły, Cezary Wilk.


Kiedy trener Probierz powiedział Wam o rezygnacji ze stanowiska?

Dowiedzieliśmy się zaraz po spotkaniu, trener zakomunikował nam to w szatni. Myślę, że nikt nie spodziewał się takiego przebiegu sprawy, przede wszystkim liczyliśmy na nasz dobry występ i wygraną w dzisiejszym spotkaniu. Stało się zupełnie inaczej, a późniejsze decyzje to konsekwencje słabego meczu.

Po meczu podeszliście do kibiców Wisły. O czym rozmawialiście?

To sprawa między nami a kibicami i niech tak pozostanie.

Przed Wami mecz z Legią. Jak w takiej sytuacji przygotować się do tego spotkania?

To spotkanie, w którym wiele można zyskać. Myślę, że dobrym występem i odniesieniem zwycięstwa na Łazienkowskiej przywrócilibyśmy wielu ludziom sporo wiary. Taki jest nasz cel.

A czy w Was jest ta wiara? Dzisiaj na boisku nie było jej widać, a Piast Was całkowicie zdominowal.

Zgadzam się w 100%. Ciężko cokolwiek powiedzieć po takim meczu, gdzie gra się w Wiśle Kraków i przegrywa się 0:2 w Gliwicach, tak naprawdę nie mając nic do powiedzenia.

AM

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA

Źródło: wisla.krakow.pl

Pareiko: Trudno cokolwiek powiedzieć

Data publikacji: 01-10-2012 22:55


Wisła z Gliwic wróciła bez trenera, który podał się do dymisji po porażce drużyny z beniaminkiem. „Trudno cokolwiek powiedzieć” – komentował to zdarzenie Sergei Pareiko, bramkarz Białej Gwiazdy.


„Zawsze, jak trener jest zwalniany, to jest to ciężki moment. Trudno cokolwiek powiedzieć. Może to spontaniczna decyzja, nie wiem…” – mówił dziennikarzom Pareiko. Golkiper podkreślił, że słabe wyniki drużyny to nie tylko wina trenera. „To my wychodzimy na boisko, gra zależy od nas. Jest jeszcze pytanie – co się dzieje z nami? Jest wiele do poprawienia. Myślę, że leży to w naszej psychice – nie mamy pewności w grze, nie gramy tak, jak potrafiliśmy to robić na początku tego roku” – zaznaczył.

„Możemy tylko sami zmienić sytuację. To nie jest tak, że w pół roku straciliśmy umiejętność gry w piłkę. Musimy pokazać, że potrafimy grać. Będzie trudno wygrać w Warszawie, ale jeśli nam się to uda, to nam to pomoże w tej sytuacji” – dodał.

Wisła pierwszy raz w historii przegrała z Piastem, a jedna ze straconych bramek padła po błędzie estońskiego golkipera. „Oczywiście, to mój błąd. To nie był trudny strzał, ale piłka w końcowej fazie skręciła i mnie zmyliła” – tłumaczył Pareiko. „Chcieliśmy strzelić gola, ale nie stworzyliśmy ani jednej akcji pod bramką Piasta” – przyznał.

AM

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Podsumowanie 6. kolejki T-Mobile Ekstraklasy

Za nami 6. kolejka Ekstraklasy i tabela coraz bardziej zaczyna przypominać tę z zeszłego sezonu, czy sprzed dwóch. Pozmieniały się nazwy drużyn, ale znów można wyróżnić szeroką stawkę drużyn z czołówki, niezdecydowany peleton, któremu bliżej raczej do walki o utrzymanie oraz wąską grupkę zespołów, które na razie zmierzają do pierwszej ligi. Choć swoją pierwszą porażkę w sezonie zanotował przewodzący w tabeli Widzew, nikt nie wykorzystał tego potknięcia i łodzianie pozostają liderami rozgrywek.


W Bielsku-Białej szansy na punkty nie wykorzystało Podbeskidzie, które po bramce Roberta Demjana w 16. minucie gry prowadziło z Ruchem Chorzów. Jednak Niebiescy w drugiej połowie, w dużej mierze za sprawą wprowadzonego Macieja Jankowskiego, przebudzili się i zdołali obrócić losy meczu. Najpierw w 68. minucie trafił właśnie Jankowski, a potem wynik spotkania w 84. minucie ustalił jego partner z ataku – Arkadiusz Piech. Ruch nie gra jeszcze dobrej piłki, ale zaczął zbierać punkty, jest też jedyną drużyną, która w tej serii spotkań przywiozła 3 punkty z delegacji.

Drugi piątkowy mecz to hitowe starcie Polonii Warszawa z Widzewem Łódź. Na szczęście hitowe nie tylko z nazwy, bo widowisko oglądało się całkiem przyjemnie, szczególnie przed przerwą, kiedy mecz był jeszcze w miarę wyrównany. Jednak po 90 minutach ze zdecydowanego i w pełni zasłużonego zwycięstwa cieszyli się gospodarze. Widzew popełnił w tym meczu więcej błędów niż przez pozostałych 5 spotkań razem wziętych i to się zemściło.

Już w 23. minucie gospodarze wyszli na prowadzenie po błędzie Thomasa Phibela i ładnie rozegranej akcji wykończonej przez bezapelacyjnego bohatera tego spotkania – Łukasza Teodorczyka. W 72. minucie było już 2-0. Fenomenalnie podawał Teodorczyk a w sytuacji sam na sam z bramkarzem dużym spokojem wykazał się Paweł Wszołek.

Wydawało się, że jest już po meczu, bo Widzew w drugiej połowie grał poniżej oczekiwań. Mimo to zdobył się na błyskawiczną odpowiedź. W polu karnym Czarnych Koszul Adam Kokoszka sfaulował Łukasza Brozia. Do jedenastki podszedł sam poszkodowany i pewnie ją wykorzystał.

W 83. minucie przed kolejną szansą stanął Teodorczyk. Jego strzał wprawdzie trafił w Macieja Mielcarza, jednak dobitka Daniela Gołębiewskiego była już skuteczna. Po zwycięstwie 3-1 Polonia traci już tylko 2 punkty do wciąż przewodzącego stawce Widzewa.

W sobotę pierwszy punkt zainkasował GKS Bełchatów. Choć prowadził na własnym stadionie po trafieniu Tomasza Wróbla w 32. minucie, to nie zdołał zgarnąć pełnej puli. W 78. minucie Paweł Sobolewski doprowadził do wyrównania wykorzystując rzut karny. Trzy minuty później nadzieje gości na wyjście na prowadzenie stopniały, bo Paweł Golański znów dał popis chamstwa i musiał przedwcześnie zejść do szatni. Bełchatów z punktem, ale wciąż na dnie tabeli.

W Szczecinie kibice zobaczyli dwie ładne bramki, równo rozdzielone pomiędzy walczące ze sobą drużyny Pogoni i Jagiellonii Białystok. Przewagę zdawali się mieć przyjezdni, jednak na prowadzenie wyszli gospodarze. Ładne rozegranie dryblingiem w polu karnym i potężnym uderzeniem wykończył Takafumi Akahoshi. Jagiellonia wyrównała dwie minuty przed końcem regulaminowego czasu gry, korzystając z bierności szczecińskiej defensywy i rozgrywając koronkową akcję, którą po zgraniu głową, również głową w ekwilibrystyczny sposób wykończył Nika Dzalamidze.

Jeszcze ciekawiej było w Lubinie. Zawodzące Zagłębie zagrało z mocną Legią Warszawa i ku zdumieniu wszystkich było bliższe zwycięstwa. W 35. minucie Szymon Pawłowski skorzystał ze swobody na skrzydle i zacentrował w pole karne a tam dużym zdecydowaniem, sprytem i kunsztem technicznym wykazał się Michal Papadopulos, który swoim zaskakującym strzałem nie dał szans bramkarzowi. Tuż przed przerwą odpowiedziała Legia. Wrzucał Miroslav Radović, precyzyjnie główkował Marek Saganowski, a zawinił stoper gospodarzy – Aleksandyr Tunczew.

Jedenaście minut po wznowieniu gry Zagłębie znów prowadziło. Koronkową akcję z niewielkiej odległości wykończył Robert Jeż. Jednak goście nie dali za wygraną i także odpowiedzieli z pięknym stylu. W 76. minucie Radović efektownym prostopadłym podaniem precyzyjnie obsłużył Saganowskiego, a napastnik popisał się lobem nad bramkarzem. Wynik 2-2, którym skończyło się spotkanie, raczej nikogo nie zadowolił. Zagłębie wciąż okupuje sam dół tabeli, podczas gdy Legia nie wykorzystała szansy na przeskoczenie Widzewa.

Niedzielę w popisowym stylu otworzył Górnik Zabrze i Prejuce Nakoulma, choć to Śląsk Wrocław cieszył się najpierw z wyjazdowego prowadzenia. Ładną akcję gości w 12. minucie wykończył Piotr Ćwielong, jednak były to miłe złego początki. Górnik jak zwykle grał bardzo dobry i solidny futbol, jednak na nieszczęście dla wrocławian ta solidna receptura tego dnia była wzmocniona siłą reprezentanta Burkina Faso, który bezapelacyjnie był jedną z najjaśniejszych postaci tej serii spotkań.

W 37. minucie przebojowy rajd Nakoulma skończył zagraniem do Aleksandra Kwieka, a ten uderzył nie do obrony. Trzy minuty po przerwie Kelemen popełnił błąd przy stałym fragmencie, Górnik zamknął gości w ich szesnastce, a piłka zagrana do Nakoulmy zamieniła się w bramkę. W 65. minucie kolejny rajd Nakoulmy poparty dobrym zachowaniem partnera dał zawodnikowi z Afryki miejsce na złożenie się do strzału, co napastnik gospodarzy skwapliwie wykorzystał i podwyższył prowadzenie.

Rywali dobił na kwadrans przed końcem Arkadiusz Milik finalizując kolejną dobrą akcję swojej drużyny. Górnik od początku sezonu prezentuje bardzo dobrą grę, ale odniósł dopiero drugie zwycięstwo. Jednak jeśli Nakoulma częściej będzie prezentował się tak jak w niedzielę, to Ślązacy mogą liczyć się nawet w walce o mistrzostwo. We Wrocławiu nie ma jeszcze rozpaczy, bo choć porażka jest dotkliwa, to Śląsk ma tyle samo punktów co Górnik i do pierwszego miejsca traci zaledwie trzy oczka.

W Gdańsku nareszcie przed własną publicznością wygrała Lechia, która sprawiła drobną niespodziankę zasłużenie ogrywając Lecha Poznań. Prowadzenie gospodarzom dała centra Mateusza Machaja z rzutu wolnego, zamieniona na bramkę trudnym strzałem głową w wykonaniu Piotra Wiśniewskiego. W końcówce meczu, gdyby nie arbiter, Lechiści mogli sobie popsuć nastroje. Nieodpowiedzialnie zagrywał Razack Traore, który doprowadził do sytuacji sam na sam dla Bartosza Ślusarskiego. Lechita sytuację wykorzystał, jednak wcześniej rozbrzmiał mocno kontrowersyjny gwizdek sędziego – arbiter dopatrzył się faulu na Traore.

Chwilę grozy Traore zrekompensował swoim kibicom z nawiązką. W 89. minucie gry zdobył gola, który najpewniej będzie ozdobą całego sezonu. Po błędzie i zgraniu Vojo Ubiparipa napastnik Lechii błyskawicznie złożył się do pięknej i bardzo czystej przewrotki i tym strzałem ustalił wynik spotkania na 2-0. Dla Lecha była to pierwsza porażka w sezonie, jednak poznaniaków z pewnością bardziej drażni niewykorzystana szansa na objęcie prowadzenia w tabeli.

W poniedziałek w Gliwicach Wisła nareszcie zaatakowała z zębem. Szkoda, że dopiero gdy na zegarze został kwadrans do końca spotkania, a gospodarze prowadzili 2-0. Człapiąca, ślizgająca się i bezładnie usiłująca kopać piłkę Wisła w pełni zasłużenie uległa dobrze zorganizowanemu Piastowi. Tuż przed przerwą na prowadzenie gospodarzy wyprowadził Tomasz Podgórski, a bramkę koncertowo zawalił Sergei Pareiko. Po przerwie Piast robił z naszą obroną, co chciał – nie chciał zbyt wiele, ale drugą bramkę i tak strzelił. Jej autorem był Wojciech Kędziora, ale rękę przyłożyła do niej cała defensywa Wisły. Pewne zwycięstwo 2-0 nad słabą Wisłą daje gliwiczanom miejsce na podium Ekstraklasy z dwunastoma oczkami na koncie.

Terminarz 6. kolejki T-Mobile Ekstraklasy 2012/2013

Piątek (28 września)

18:00 Podbeskidzie Bielsko-Biała – Ruch Chorzów 1:2

20:30 Polonia Warszawa – Widzew Łódź 3:1

Sobota (29 września)

13:30 GKS Bełchatów – Korona Kielce 1:1

15:45 Pogoń Szczecin – Jagiellonia Białystok 1:1

18:00 KGHM Zagłębie Lubin – Legia Warszawa2:2

Niedziela (30 września)

14:30 Górnik Zabrze – Śląsk Wrocław 4:1

17:00 Lechia Gdańsk – Lech Poznań 2:0

Poniedziałek (1 października)

18:30 Piast Gliwice – Wisła Kraków 2:0

wislakrakow.com (Aleksander Lusina)

Analiza meczu z Piastem Gliwice

Gdybym pisał ten tekst, kiedy emocje po meczu Wisły z Piastem były jeszcze żywe, pewnie zacząłbym od tyrady o nieszczęściach kibica Wisły i nieporadności jej piłkarzy. Godziny przed meczem z Legią jestem nieco mądrzejszy i wiem, że choć spotkanie wywołało sporo szumu w mediach, nic wielkiego się nie stało. Oczywiście jestem zdania, że za bilety z tego sezonu któregoś dnia kibice Wisły powinni upominać się o dodatek zdrowotny do emerytury, ale ten wniosek pojawił się w mojej głowie na długo przed meczem z Piastem.


Do sedna – choć przegraliśmy zasłużenie z beniaminkiem, choć trener podał się do dymisji – jeśli odrzucimy fatalne pierwsze 10 minut gry, reszta spotkania to ten sam kiepski poziom, który prezentujemy w całym obecnym sezonie. Wisła nie przebiła nagle dna, po prostu dalej brodzi w mule, tak jak brodziła przegrywając z Polonią czy Pogonią i tak jak brodziła odnosząc skromne zwycięstwa nad Lechią czy GKS-em.

Oczywiście popełniliśmy sporo błędów w defensywie, ale podobne błędy z podobną intensywnością prześladowały nas nawet w zeszłym sezonie. Zostaliśmy zmiażdżeni w środku pola? I owszem, ale nie zagraliśmy wyraźnie gorzej niż w meczach z innymi rywalami. Ten sam poziom bierności, ta sama ilość unikania gry, zmienił się jedynie rywal. Rywal, na papierze, z dolnej półki, ale rywal agresywny, rywal dobrze zorganizowany, wreszcie rywal pozbawiony szacunku dla Wisły.

Właśnie o to chodzi, właśnie to nas tak bardzo zabolało. Król jest nagi, ale nie od dzisiaj, nie od poniedziałku. Król systematycznie i z zapałem godnym lepszej sprawy rozbierał się na oczach tłumu, aż w końcu z owego tłumu ośmielił się wystąpić chłopiec i powiedzieć prawdę jaką ją widzi. Obraza majestatu, upadek obyczajów, ale prawda pozostaje prawdą i w naszym wypadku jest już całkiem naga. Nasi piłkarze straszyć mogą co najwyżej niezgolonym zarostem, jeśli chcą.

Trener Probierz? Że ktoś grał przeciwko niemu? Możliwe. Że i tak by go zwolnili? Pewnie tak, chociaż biorąc pod uwagę stan naszej klubowej kasy, niekoniecznie tak szybko. Dlaczego tak naprawdę odszedł? Bo wiedział, że z tą drużyną już nic nie ugra, że nieważne jak się napoci, sukcesem trenerskim będzie miejsce w pierwszej dziesiątce. Sukcesem trenerskim, ale nie medialnym. Czy winię go za jego decyzję? Nie.

Michał Probierz nabrał się na to samo, na co dają się nabierać kibice czy dziennikarze - na rzekomą renomę naszych piłkarzy. Dostał w ręce drużynę słabą. Kiedy miał nadzieję, że będzie mógł ją sobie poukładać, zabrano mu jeszcze trochę klocków. Mógł wtedy powiedzieć stop i opuścić grę, ale czuł, że jest na minusie. Postanowił grać dalej, ale przyszedł mecz z Piastem. Mecz, który przegraliśmy wyraźnie, który nie był gorszy od poprzednich, ale skutecznie pozbawiał złudzeń. I trener odszedł, bo wiedział, że jak zostanie, to porażki pójdą na jego konto, nie na konto piłkarzy. Chłodna zawodowa kalkulacja.

Mógłbym rozwodzić się na temat błędów popełnianych przez drużynę. Że gracze defensywni popełniali błędy, że się nie rozumieli, że słabo wyprowadzali piłkę, że druga linia nie brała na siebie ciężaru gry, że skrzydłowi chowali się pod kryciem, że napastnik nie dostawał podań... Ale ja to wszystko już napisałem tydzień temu, i dwa, i trzy. Może brakuje trochę zaangażowania, ale czy drużyna w obecnym składzie personalnym to zaangażowanie kiedykolwiek wykazywała?

Może to jest właśnie dysfunkcją naszych obecnych kopaczy? Może każdy z nich ma umiejętności, ale rzadko który ma serce do gry? Piast nie miał wielkich umiejętności, ale serca mu na pewno nie brakowało i właśnie dlatego nas ograł i ogra nas każdy, kto Piastowi w tym względzie dorówna. Ktoś powie - zmusić naszych do biegania, inny powie - przekonać, ale może to wszystko niewiele zmieni? Może ci kopacze nie robią nam tego na złość, oni tego jednego po prostu nie potrafią?

Używam słowa "kopacz" z premedytacją, bo kopać piłkę może każdy – wystarczy sprawna noga. Jeden będzie ją kopał lepiej, drugi gorzej, jeden za pieniądze, drugi gratis. I bez względu na umiejętności, koszta i skalę sukcesu, akt kopania czyni go tylko kopaczem. Piłkarz to sportowiec!

W czasach mojej młodości, a stary jeszcze nie jestem, sportowiec był kimś, kto przede wszystkim wykazuje się ambicją w dążeniu do celu, dla którego sensem życia jest osiąganie wyników, bycie lepszym od innych na bieżni czy boisku, nie przy barze czy w galerii handlowej. Sława? Pieniądze? Były towarzyszącą miarą sukcesu, nie celem samym w sobie. Że dawniej piłkarze też balowali, że trwonili majątki? A kto im broni – to ludzie, mają swoje sposoby na życie, ale jak wychodzili na boisko, to nawet na grubym kacu dawali z siebie wszystko.

Z obowiązku napiszę kilka słów o tym, co działo się na murawie. Przede wszystkim trzeba porozmawiać o, jak to mówią Brytyjczycy, słoniu w pokoju. Pierwsze 10 minut gry w naszym wykonaniu było absolutnie fatalne. Zostaliśmy zdławieni, stłamszeni i pognębieni. Przez 10 minut gry dwukrotnie wyszliśmy z własnej połowy. W 11. minucie gry po raz pierwszy na dłużej utrzymaliśmy się przy piłce.

Piast? Wiedział czego chce, wiedział jak to osiągnąć. Był szybki, był zdecydowany, był agresywny. Wisła? Nieporadna, zaskoczona, prze-stra-szo-na! Nie potrafiliśmy wyprowadzić piłki z własnej połowy. Co i rusz – łup i piłka w aut, łup i piłka do przodu, łup i piłka w górę – żeby tylko nie było na mnie, żeby nie było, że to ja straciłem.

Druga kwestia. Proporcja bramek do sytuacji. Znowu. Co stworzył Piast poza naszymi dwoma prezentami bramkowymi? Dwie sytuacje plus trzy poprzeczki. Jedna sytuacja była klarowna, ale Pareiko nas wyratował, potem był spalony. Druga sytuacja - porównywalna z tą Jaliensa. Poprzeczki? Dwa bezpośrednie stałe fragmenty i strzał z dystansu po prezencie Wilka, także po stałym fragmencie. Piast kontrolował spotkanie, wygrał zasłużenie, ale stwierdzenia, że powinno skończyć się najmniej czterema bramkami to histeria.

Co do samych bramek. Pierwsza nie miała prawa paść. Troszkę zawalił Jaliens, bo proste podanie do Meliksona kozłowało, zamiast sunąć po murawie – głównie dlatego Melikson zanotował stratę. Trochę nieporadny był Wilk, który ani nie ruszył z kontrą, kiedy Jaliens zanotował przechwyt, ani się nie wrócił, kiedy piłka powędrowała w przeciwnym kierunku – zamiast tego trochę sobie poczłapał.

Trochę zawalił Czekaj, który dał Kędziorze zgrać do Podgórskiego. Mocno zawalił Jovanović, który nagle odpuścił Podgórskiego i pobiegł na pamięć do boku. Pareiko? Ech... Nie wiem, co znajduję bardziej przerażającym – błąd z braku umiejętności czy błąd umyślny. Jak już napisałem, ta bramka nie miała prawa paść.

Druga bramka - tu sprawa jest prostsza. Głowacki wygrał pojedynek, ale wyszło tak, jakby go przegrał, w dodatku impet wyjścia po wylądowaniu wyrzucił go z akcji. Czekaj pozorował atak na Jurado, a Hiszpan, ku zgrozie Polaka, nie zgłupiał tylko zagrał jak powinien. Frederiksen chyba usiłował asekurować Głowackiego, ale nie jestem przekonany. Duńczyk raczej też nie był.

Pozytywy? Jak Piast nam odpuścił i pozwolił kopać w środku pola, to nawet potrafiliśmy coś skonstruować. Oczywiście tylko do pewnego momentu, ale jednak okazało się, że umiemy wymienić kilka dokładnych podań w niezłym tempie. Uprzedzając trochę kolejność w tekście. Dwóch Wiślaków zasłużyło na noty powyżej 5.

Oceny piłkarzy

Skala 1 - 10, gdzie 10 to klasa międzynarodowa, a 1 klasa podwórkowa. Oceną wyjściową, oznaczającą przeciętny występ, jest 5.

Sergei Pareiko – 2

Posypią się gromy, że "1", że "0", że licznik przekręcił. Szmatę puścił nieprzeciętną, to muszę przyznać. Ale jedna szmata to jedna szmata – stan meczu 1-0. Druga bramka? Krótki słupek, zawsze idzie trochę na konto bramkarza, ale odległość była tak mała, że nawet gdyby przylepić Estończyka taśmą izolacyjną do słupka, to rywal gdzieś by tę piłkę mógł zmieścić, a Pareiko nic by nie miał do powiedzenia.

Raz nas uratował, dwie interwencje miał dobre - nie nadzwyczajne, ale solidne. Oprócz tego jeszcze przy dwóch strzałach musiał się czymś wykazać. Nawet pomimo niepewnego piąstkowania na starcie meczu i średniego wyprowadzania piłki nogą, bez tej nieszczęsnej szmaty, zasłużyłby na notę w okolicach 6-7.

Marko Jovanović – 4

Nazwanie go mocnym punktem naszej defensywy byłoby nadużyciem, ale Serb nie zaliczył też jakiegoś koszmarnego występu. Popełnił kilka błędów, najpoważniejszy przy pierwszej bramce, opisany wcześniej w tekście. Pozostałe błędy ani nie były szczególnie poważne, ani szczególnie liczne. Jedna strata w pierwszej połowie trochę wyłamuje się z tej reguły - Jovanović usiłował wybijać fałszem i "trochę" mu nie wyszło, ale więcej w tej sytuacji było efektu komicznego niż faktycznego zagrożenia. Taka nijakość prawego obrońcy na tle niektórych kolegów mylona być może nawet z solidnością. W ofensywie Serb był nawet aktywny, choć niezbyt wydajny.

Arkadiusz Głowacki – 5

Miewał problemy z wyprowadzeniem, raz czy dwa stracił piłkę, ale miał też kilka dobrych długich podań przypominających o jego wspaniałej wiślackiej przeszłości. Próbował też stwarzać zagrożenie pod bramką rywali. Przy znikomej konkurencji ze strony kolegów z drużyny, można zaryzykować stwierdzenie, że był najbliżej zdobycia bramki dla naszej drużyny.

Jednocześnie w defensywie nie dał większych powodów do narzekań. Oczywiście przytrafiło mu się kilka błędów, ale większość jego interwencji trzymała właściwy poziom, a przecież nie raz Głowacki musiał bronić nie tylko za siebie, ale i za nieporadnych kolegów. Przy drugiej bramce nie przeceniałbym jego roli, takie sytuacje się zdarzają i koledzy mieli nie tylko obowiązek, ale i realną możliwość zaasekurować jego pozycję.

Michał Czekaj – 2

Miał sporo dobrych interwencji, które rzucały się w oczy, ale popełnił także całe mrowię zamaskowanych błędów, które potem koledzy musieli naprawiać – o ile zdołali. Szwankowało przede wszystkim ustawienie i brak zdecydowania. Co rusz tempo akcji łapało Czekaja gdzieś w pół drogi do rywala, gdzie ani nie krył strefy, ani nie krył rywala i na dodatek po kontrującym kierunek jego biegu zagraniu nie wiedział jak się zachować. Do tego Polak maczał palce, i to wyraźnie, przy obydwu bramkach.

Jan Frederiksen – 2

Dziecko we mgle. Po raz kolejny jedyne dobre słowa na jego temat, które przychodzą mi do głowy, to że biegał. Sęk w tym, że biegał bez pomysłu, bez organizacji. Nie raz zdarzyło się mu nagle wybiec do rywala opuszczając swoją strefę i innego przeciwnika pozostawiając tym samym bez krycia. W innych sytuacjach lawirował gdzieś idealnie pomiędzy właściwą pozycją i niewłaściwą pozycją nie mogąc się zdecydować, co właściwie powinien zrobić – w takich momentach równie dobrze mógłby się położyć na murawie.

Bardzo często był zbytnio oddalony od swojego rywala, a nawet jeżeli był bliżej, to niewiele mógł poradzić, bo ani nie czyta gry zbyt dobrze, ani nie jest silny. Nawet agresji, jak na obrońcę, jest w nim niewiele. W ataku nawet mniej przekonujący niż w defensywie. Miał oczywiście kilka udanych zagrań, ale na 90 minut gry z Piastem było to raczej minimum przyzwoitości.

Michał Szewczyk – 3 Przez pierwsze 20 minut można było zapomnieć, że w ogóle był na boisku. Ani w ofensywie, ani w defensywie nie potrafił popisać się skutecznym zagraniem. Z czasem wszedł w mecz i zanotował kilka mniej lub bardziej udanych akcji - pokazał się pod grą. Ale też jego gra nie zachwycała, były to raczej pojedyncze sytuacje oderwane od większej całości, oparte głównie na dryblingu przy linii bocznej, z rzadka przynoszące konkretną korzyść drużynie. Szewczyk walczył, biegał ale w rzemiośle jest jeszcze zbyt słaby – za dużo strat, niepotrzebne faule, znikoma gra bez piłki. Trudno oprzeć się wrażeniu, że na dziś miejsce w pierwszym składzie ma nieco na wyrost.

Cezary Wilk – 3

Sporo błędów, ślizgał się częściej niż koledzy. Wykonał też trochę pracy, ale wyłącznie w defensywie. W ofensywie, jak już zdążył nas przyzwyczaić, nieprzydatny. Motorycznie również nie przekonuje. W sytuacjach gdy na większym dystansie potrzebna jest szybkość, nogi ma z ołowiu, choć przy małych odległościach imponuje dynamiką doskoku. Sprawia wrażenie jakby grą interesował się tylko wtedy, kiedy piłka jest blisko niego.

Kew Jaliens – 4

Dużo dobrego ruchu ( i bezruchu) bez piłki. Wiedział, kiedy włączyć się w akcję i nie szczędził nóg, żeby wyjść z kontrą, czego nie można powiedzieć o wielu jego kolegach. W ataku pozycyjnym nie tylko dobrze ustawiał się do podań, ale także nie uciekał od partnera, kiedy nie dostał podania w pierwszym tempie. Tu ponownie porównanie do partnerów na korzyść Holendra, bo Wiślacy przeważnie jeśli nie dostaną piłki, nawet jeśli nie zostaną pokryci, uciekają gdzieś do przodu i partner nie ma z kim grać.

Niestety Jaliensowi szkodziło towarzystwo piłki. W defensywie kilka razy popisał się swoim firmowym "dystansem" do gry i rywala, co gorsza działo się to przeważnie blisko naszego pola karnego. W ofensywie zepsuł kilka dobrych akcji niedokładnymi podaniami. Nie jest tak, że wszystkie jego zagrania były złe, ale mimo to liczba błędów była na tyle duża, by były one łatwo zauważalne. Na korzyść Jaliensa przemawia natomiast wyraźnie kilka sytuacji, w których pod kryciem i stanowczym naciskiem rywala był w stanie utrzymać się przy piłce w środkowej strefie boiska.

Rafał Boguski – 3 Podobny występ do Szewczyka. Dobre akcje, ale tylko zrywami i przeważnie bez poważniejszych konsekwencji. Oddał kilka zablokowanych strzałów, miał ze dwa udane dośrodkowania, ale brakowało powtarzalności, a z mijającymi minutami w ogóle ginął z widoku. Jeśli idzie o styl gry i zachowanie pod piłką – zaprzeczenie Szewczyka – szukał raczej gry zespołowej, szybkiej wymiany podań, jednak koniec końców obaj byli podobnie bezproduktywni.

Maor Melikson – 6 Zagrał dobry mecz – wykonywał wszystkie założenia jakie można było mu postawić. Wracał się po piłkę, od początku przy wyprowadzeniu piłki wymieniał się pozycjami z bocznymi obrońcami. Szukał gry w różnych sektorach boiska, wymieniał się rolami ze skrzydłowymi. Kiedy grał na skrzydle, nie zaniedbywał defensywy. Zachowywał równowagę między grą indywidualną i zespołową, pomimo mizernego wsparcia zdołał zbudować kilka ataków. Oczywiście były też błędy, złe zagrania, złe wybory, brakowało trochę błysku, ale Melikson zrobił w tym meczu swoje, a nawet dał coś na plus.

Cwetan Genkow – 3

Otrzymał mało podań w tym meczu, ale i sam nie bardzo szukał gry, a nawet kiedy już się pod nią znalazł, często zawodził nawet przy relatywnie prostych zagraniach. Za faul na nim należał się rzut karny, ale na dobrą sprawę nie była to nawet sytuacja bramkowa, tylko błąd golkipera. Właśnie sytuacji bramkowych najbardziej brakowało naszemu napastnikowi, anemicznie wstawiona noga przed przerwą i przekombinowany strzał po przerwie to jednak bardzo mało jak na 90 minut gry.

Michał Chrapek – 6

Dałbym mu nawet wyższą notę, ale trzeba wziąć poprawkę na ilość swobody jaką Piast pozostawiał nam w drugiej linii w miarę upływającego czasu. Mimo to był to piłkarz, który swoim wejściem zrobił różnicę. Chyba każda akcja przeprowadzona przez Wisłę miała na sobie stempel jego nogi. Miał kilka błyskotliwych w swojej prostocie krótkich podań, miał kilka niezwykle rozważnych i precyzyjnych przerzutów. Potrafił obrócić się z piłką z rywalem na plecach, przyśpieszyć lub zwolnić akcję w zależności od boiskowych potrzeb, oddać strzał, czy wymusić faul w niebezpiecznej pozycji. A przy tym wszystkim starał się nie zaniedbywać zadań w defensywie. Oczywiście były też błędy, niewłaściwe decyzje, nieprecyzyjne wykonania, ale na tle kolegów błyszczał.

Daniel Sikorski – 2

Dwa dobre zgrania piłki przez pół godziny gry? Trochę mało, tym bardziej że po drugiej bramce Piast wyraźnie ustąpił nam pola. Sikorski gdzieś tam się przewijał, walczył, biegał, ale głównym efektem jego bytności na boisku były niestety jego faule na naszej połowie. Jeszcze go nie skreślam, ale start w Wiśle ma słabiutki.

Ivica Iliev

Oj nie był za często pod grą i mam wrażenie, że nie tylko rozkład naszych ataków na poszczególne sektory boiska miał na to wpływ. Z drugiej strony, kiedy był już pod grą, notował raczej udane zagrania. Koniec końców wymiar czasowy jego występu decyduje o tym, że nie będzie podlegał ocenie. Grał zbyt krótko, by podlegać ocenie.

Podsumowanie

W tym całym morzu nieszczęść widzę jedną nadzieję. Rywale przestali już się nas bać – oznacza to, że w najbliższym czasie będą mieli nad nami nieco przewagi, jednak bardzo możliwe, że niedługo nasz los się odmieni. Naturalną koleją rzeczy w naszej lidze jest lekceważenie rywali potencjalnie słabszych. Być może dzięki słabej dyspozycji nagle otrzymamy szansę od losu w postaci drużyn, które nie tylko w meczu z nami nie będą bronić się kurczowo, ale i nie będą grać na sto procent swoich możliwości?

Oczywiście trudno spodziewać się tego po drużynach z nożem na gardle, jednak papierowych faworytów nasza liga ma pod dostatkiem, może któryś się nad nami ulituje? A może jednak coś więcej jest na rzeczy w temacie zwalniania trenera przez piłkarzy, może jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki wróci dobra gra? To deprymujące, że kibice Wisły muszą się teraz uciekać do tak podłych fantazji, by uprawdopodobnić swoje wizje wygranej.

wislakrakow.com (Aleksander Lusina)


Źródło: wislakrakow.com


Relacja kibicowska z meczu:

Relacje kibicowskie z meczów Wisły-Sezon 2012/2013

Galeria kibicowska: