Daniel Sikorski

Z Historia Wisły

Daniel Sikorski
Informacje o zawodniku
kraj Austria
Polska
urodzony 02.11.1987, Warszawa
wzost/waga 184/74
pozycja napastnik
Reprezentacja
Lata Drużyna Mecze Gole
Austria U-19
Austria U-20
Austria U-21
Drużyny juniorskie
Lata Drużyna
SV Waidhofen an der Thaya
SK Niederösterreich Sankt Pölten
Kariera klubowa
Sezon Drużyna Mecze Gole
2005/06 Bayern Monachium II 11 1
2006/07 Bayern Monachium II 28 3
2007/08 Bayern Monachium II 28 12
2008/09 Bayern Monachium II 35 10
2009/10 Bayern Monachium II 33 7
2010/11 Górnik Zabrze 26 6
2011/12 Polonia Warszawa 15 0
2012/13 Wisła Kraków
W rubryce Mecze/Gole najpierw podana jest statystyka z meczów ligowych, a w nawiasie ze wszystkich meczów oficjalnych.


Daniel Sikorski (ur. 2 listopada 1987 roku w Warszawie) – zawodnik Wisły Kraków grający na pozycji napastnika. 25 czerwca 2012 roku podpisał roczny kontrakt z możliwością przedłużenia o kolejne dwa lata. Wybrał koszulkę z numerem 23.

Spis treści

Historia występów w barwach Wisły Kraków

Podział na sezony:

Sezon Rozgrywki M 0-90 grafika:Zk.jpg grafika:Cz.jpg
2012/2013 Ekstraklasa 19 3 7 9 1 3  
2012/2013 Puchar Polski 4 1 1 2      
Razem Ekstraklasa (I) 19 3 7 9 1 3  
Puchar Polski (PP) 4 1 1 2      
RAZEM 23 4 8 11 1 3  

Wybrane artykuły

Odstrzelony przez Wojciechowskiego, zostanie wiślakiem?

15 czerwca 2012 r.

Przed rokiem Daniel Sikorski, wtedy napastnik Górnika Zabrze, był łakomym kąskiem dla nie jednego zespołu ligowego. W pakiecie z Róbertem Ježem trafił do Polonii Warszawa za 4 mln złotych, gdzie został jednak "odstrzelony". Pamiętne pudło w przegranym przez warszawiaków spotkaniu w Bełchatowie sprawiło, że właściciel "Czarnych Koszul" Józef Wojciechowski, nie chciał już widzieć tego zawodnika w swojej drużynie. Teraz oglądać go będą częściej kibice Wisły? Wiele na to wskazuje.

Był dzień 30 kwietnia 2011 roku. Walcząca o mistrzostwo Wisła podejmowała Górnika Zabrze i przy mocno padającym deszczu zasłużenie została przez przyjezdnych pokonana. Może wynik 0-2 był zbyt wysoki, jak na przebieg meczu, ale o tym, że taki był zadecydował właśnie Sikorski. W 81. minucie spotkania bez większego problemu "nawinął" w polu karnym Osmana Cháveza i ustalił wynik meczu.

Sikorski, który swoją karierę rozpoczął w Austrii, dla której grał w reprezentacjach młodzieżowych, by trafić później do rezerw Bayernu Monachium - w swoim pierwszym i jedynym sezonie w Zabrzu strzelił sześć bramek, w tym tą wspomnianą w Krakowie.

- Fajnie było wygrać przy takiej publiczności i z taką drużyną - mówił po tym meczu, a kilka tygodni później już podpisywał umowę przy Konwiktorskiej.

W Polonii nie zdobył ani jednej bramki, ale zagrał w niej tylko w czterech meczach w wyjściowym składzie (łącznie zaliczył 15 występów, średnio po około 30 minut). Po wspomnianym zaś meczu w Bełchatowie, w marcu br., grał już tylko w kilku spotkaniach "Czarnych Koszul", ale w Młodej Ekstraklasie.

Po ostatnich roszadach kadrowych w Polonii pewne było, że szefujący tam Józef Wojciechowski nie będzie chciał już finansować ze swojego portfela Sikorskiego, więc rozwiązał z nim kontrakt.

24-letniego napastnika, z kartą na ręce, chętnie widziałaby w swoich szeregach Jagiellonia Białystok oraz ponownie Górnik Zabrze, ale też... właśnie Wisła. Negocjacje - podobno - trwają...

Źródło: wislaportal.pl

Daniel Sikorski bardzo blisko Wisły Kraków

2012-06-16

W najbliższych dniach Wisła Kraków powinna podpisać kontrakt z Danielem Sikorskim. Napastnik ten kilka dni temu rozstał się za porozumieniem stron z Polonią Warszawa, a teraz będzie grał dla Wisły. Sikorski w tym momencie jest o krok od związania się z "Białą Gwiazdą". Piłkarz już przeszedł nawet badania medyczne. Jeśli ich wyniki będą pomyślne, a dopięte zostaną ostatnie szczegóły kontraktu, to na początku przyszłego tygodnia zostanie on podpisany.

Umowa będzie obowiązywała przez rok, ale będzie też możliwość jej przedłużenia, o ile Sikorski spełni pokładane w nim nadzieje. W tym momencie nie jest to takie pewne, bo Sikorski ma za sobą słaby sezon.

W Polonii nie strzelił ani jednej bramki, a do historii poprzedniego sezonu przeszło jego "pudło" z meczu z Bełchatowem, kiedy to z dwóch metrów nie trafił do pustej bramki. Z drugiej strony piłkarz ten przeniósł się na Konkwiktorską po tym, jak błysnął w Górniku Zabrze, dla którego strzelił sześć bramek i był wiodącą postacią drużyny prowadzonej przez Adama Nawałkę. Jednego z goli Sikorski zdobył zresztą w spotkaniu z Wisłą w Krakowie, gdy Górnik wygrał 2:0 ze zmierzającą wtedy po mistrzostwo Polski "Białą Gwiazdą".

Przy ul. Reymonta nad sprowadzeniem Sikorskiego zastanawiano się od kilku tygodni. Konsultowano się m.in. z Marcinem Baszczyńskim, aktualnie graczem Polonii, który miał wydać pozytywną opinię koledze. Po tym, jak Sikorski rozwiązał kontrakt w Warszawie, sprawy nabrały tempa i wszystko wskazuje na to, że w najbliższych dniach piłkarz zostanie wiślakiem.

Jego problemy w Polonii wynikały natomiast ponoć m.in. z faktu, że nie zaaklimatyzował się on w ekipie "Czarnych Koszul" najlepiej.

O Sikorskiego prócz Wisły zabiegały również Górnik Zabrze i Jagiellonia Białystok. Piłkarz wybrał jednak ofertę "Białej Gwiazdy".

Przypomnijmy, że Daniel Sikorski jest synem Witolda, byłego napastnika m.in. Legii Warszawa. Swoją przygodę z futbolem zaczynał w Austrii, gdzie karierę kończył jego ojciec. Później był piłkarzem m.in. Bayernu Monachium, ale nie wyszedł poza rezerwy tego wielkiego klubu.

Źródło: gazetakrakowska.pl
Autor: Bartosz Karcz

Grał z Podolskim w Bayernie, trafił do Wisły

2012-06-28

- Kraków nie jest dla mnie zupełnie obcym miastem. Jeszcze gdy grałem w Zabrzu, razem z moją dziewczyną kilka razy odwiedzaliśmy to miasto. Bardzo nam się podoba, więc teraz mogę się tylko cieszyć, że zamieszkamy tutaj na dłużej - mówi w rozmowie z "Gazetą Krakowską" Daniel Sikorski, który podpisał kontrakt z Wisłą Kraków. Wypełnij ankietę i wygraj iPad-a

- Kiedy pojawił się temat pańskich przenosin do Wisły?

- W momencie gdy już było wiadomo, że nie będę grał w Polonii i negocjowałem rozwiązanie kontraktu. Zanim podjąłem decyzję, konsultowałem się jeszcze z Marcinem Baszczyńskim, który mówił mi zresztą, że i Wisła pytała jego o mnie i że szepnął o mnie dobre słowo.

- Analizował Pan dlaczego tak kiepsko poszło Panu w Warszawie?

- Jeszcze gdy grałem w Górniku Zabrze słyszałem o zainteresowaniu moją osobą Legii, Lecha czy Wisły.

Dowiadywałem się jednak o tym głównie z gazet. Konkretny był tylko prezes Wojciechowski. Zdecydowałem się też na Polonię z tego względu, że szedł tam wtedy z Górnika również Robert Jeż. We dwóch zawsze raźniej trafić do nowego klubu. Plany były ambitne, mieliśmy walczyć o mistrzostwo Polski. Niestety, za dużo rzeczy nie zagrało i skończyło się tak, jak się skończyło.

- Marcin Baszczyński twierdzi, że jest Pan piłkarzem, który musi czuć, że się na Pana stawia. W Polonii tymczasem było ponoć z tym zupełnie inaczej. Potwierdzi Pan to?

- To nie do końca jest tak. Już w Górniku miałem sytuację, w której Adam Nawałka nie stawiał na mnie od samego początku. Dopiero w zimowym okresie przygotowawczym udało mi się przekonać tego trenera, żeby zaufał mi mocniej. W Polonii też na początku wyglądało to nawet nieźle, bo strzelałem bramki w sparingach przed sezonem. Później jednak nie wyszły mi pierwsze mecze i było już coraz gorzej. Na pewno ani ja tej przygody z Polonią nie wyobrażałem sobie w taki sposób, ani w Warszawie też pewnie myśleli, że moja rola w tym zespole będzie inna. Wszystko zaczęło się już od jesiennego meczu z Wisłą, który zremisowaliśmy u siebie 1:1. Trener Zieliński zdjął mnie wtedy po godzinie gry z boiska i już wyczułem, że jest niezadowolony z mojej postawy.

- Dzisiaj ma Pan większy żal do siebie za to jak to wszystko potoczyło się w Warszawie czy raczej do ludzi z Polonii?

- Nie mam zamiaru zrzucać całej odpowiedzialności na innych. Oczywiście, że mam żal do siebie. Otrzymywałem szanse, ale marnowałem sytuacje. Gdybym już na początku strzelił jedną, dwie bramki może nabrałbym większej pewności siebie i to wszystko potoczyłoby się inaczej. Cóż, nie ma mnie już w Polonii. Jestem w Wiśle i z tego się cieszę.

Daniel na pierwszym przedsezonowym treningu 25 czerwca 2012.[Foto: Basia/wislakrakow.com]
Daniel na pierwszym przedsezonowym treningu 25 czerwca 2012.
[Foto: Basia/wislakrakow.com]

- Po takim sezonie będzie Pan startował praktycznie od zera. Wielu ludzi pyta, po co Wiśle napastnik, który nie strzela bramek? Co im Pan odpowie?

- Nie muszę nikomu niczego udowadniać. Gram w piłkę przede wszystkim po to, żeby mieć z tego frajdę i żeby wygrywać. Trafiłem do klubu, który musi zwyciężać i w którym można fajnie grać w piłkę. Liczę, że z pomocą partnerów będę strzelał bramki i za kilka miesięcy nikt już nie będzie miał wątpliwości, że sprowadzenie mnie do Wisły nie było błędem.

- Jak podchodzi do Pana trener Michał Probierz. Będzie Pan mógł liczyć na kredyt zaufania ze strony tego szkoleniowca?

- Mówił mi, że chce mnie w swoim zespole. To była jednak na razie krótka rozmowa przy podpisywaniu kontraktu. Na dłuższą pewnie przyjdzie pora niebawem.

- Wróćmy do początków pańskiej kariery. Zaczynał Pan w Austrii. Jako syn znanego przed laty piłkarza od początku wiedział Pan, że również będzie grał w piłkę?

- Od małego ciągnęło mnie do futbolu. Od dziecka miałem marzenia, żeby grać na poważnie w piłkę.

- Tata był tym pierwszym idolem?

- Nie tylko pierwszym. On nadal nim jest. Z dzieciństwa pamiętam, jak razem graliśmy w piłkę, jak uczył mnie podstaw, jak pokazywał mi nagrane swoje mecze. Zawsze mogłem i mogę liczyć na jego wsparcie.

- Tata był przed laty niezłym napastnikiem. Pan też od początku chciał grać w ataku?

- Zawsze ciągnęło mnie do strzelania bramek. Pewnie rzeczywiście mam to po tacie.

- Na początku swojej drogi uchodził Pan za jeden z większych talentów w Austrii. Był Pan nawet królem strzelców młodzieżowej Bundesligi.

- Nawet dwa razy. Grałem w akademii St. Poelten. Rywalizowaliśmy z innymi młodzieżowymi zespołami austriackich pierwszoligowców. Można to porównać do polskiej Młodej Ekstraklasy. W jednym z sezonów strzeliłem 37 bramek. Ta liczba robiła wtedy wrażenie i była rekordem tych rozgrywek. Nawet nie wiem czy do dzisiaj ktoś go pobił. Mieliśmy dobrą drużynę, którą prowadził zresztą polski trener, Bohdan Masztaler.

- Pokazał się Pan na tyle, że dostał Pan propozycję z samego Bayernu Monachium. Dla młodego chłopaka taka oferta musiała być pewnie jak gwiazdka z nieba.

- Jeszcze zanim trafiłem do Monachium, interesowały się mną inne znane kluby. Byłem np. kilka dni na testach w Interze Mediolan. Sporo klubów się mną interesowało i przyznam, że jako młodemu chłopakowi trochę zaszumiało mi w głowie. Na szczęście miałem obok siebie tatę, który bardzo mi pomógł. Przeanalizowaliśmy wszystko i wybraliśmy Bayern. To był zresztą racjonalny wybór. Po pierwsze niedaleko od domu rodziców, po drugie nie musiałem się uczyć nowego języka, a po trzecie mogłem spokojnie skończyć szkołę.

- Nie zagrał Pan ostatecznie w pierwszym zespole Bayernu w oficjalnym spotkaniu, ale przez pewien okres trenował Pan z tą drużyną.

- Miałem okazję zagrać jeszcze z Oliverem Kahnem. Graliśmy np. na takim turnieju w Hongkongu. W drużynie byli Franck Ribery, Lukas Podolski, Bixente Lizarazu. W drugiej drużynie Bayernu grali ze mną też bardzo znani obecnie piłkarze. Ostatnio nawet to analizowałem i patrzyłem, który z nich gra teraz na mistrzostwach Europy. Z tamtej mojej drużyny na Euro są Holger Badstuber, Mats Hummels, Thomas Muller czy wspomniany Lukas Podolski. Sami Khedira występował natomiast wtedy w rezerwach Stuttgartu i grałem przeciwko niemu. Otarłem się o naprawdę wielki futbol.

- I nie odczuwa Pan żalu, że oni grają o mistrzostwo Europy, a Pan jest tylko w polskiej lidze?

- Czasami pojawiają się oczywiście takie myśli czy żal, że dlaczego mnie nie wyszło aż tak jak im. Z drugiej strony, ja wybrałem inną drogę, chciałem wrócić do Polski i przypomnieć tutaj o nazwisku Sikorski.

- Ale pewnie gdyby miał Pan poważne propozycje z Bundesligi, to z tym powrotem aż tak bardzo by się Pan nie śpieszył.

- Miałem jeden taki sezon w rezerwach Bayernu, kiedy strzeliłem kilkanaście bramek. Wtedy pytało o mnie kilka klubów z Bundesligi. W grę wchodziło wypożyczenie. Wtedy jednak trener Hermann Gerland mówił mi, żebym nie odchodził, bo na pewno dostanę szansę w Bayernie. Który młody chłopak słysząc coś takiego, nie chciałby podjąć wyzwania? Problem polegał na tym, że wkrótce Bayern objął Jurgen Klinsmann, a on już nie widział mnie zupełnie w zespole. Zresztą kolejny sezon w rezerwach miałem już słabszy i oferty z innych klubów Bundesligi też się skończyły. Stąd decyzja, że trzeba wracać do Polski i tutaj szukać szczęścia. Bayern co prawda chciał, żebym jeszcze spróbował przez rok grać w rezerwach, ale ja doszedłem do wniosku, że to już nie ma sensu i że skoro przez pięć lat się nie przebiłem, to już wystarczy. Chciałem spróbować czegoś innego.

- Trafił Pan do Górnika i po niezłych występach pojawiły się nawet głosy, że może warto Pana spróbować w kadrze. Pan grał w młodzieżowych reprezentacjach Austrii. Miałby Pan dylemat którą reprezentację wybrać gdyby trzeba było to zrobić?

- Nie miałbym z tym najmniejszych problemów. Co prawda mam na razie tylko austriacki paszport, ale z wyrobieniem polskiego nie byłoby większych kłopotów. Jestem Polakiem, tak się czuję i byłoby zaszczytem grać dla mojego kraju. Nie ma jednak o czym mówić, bo na razie do tej kadry jest mi bardzo daleko.

- Może być bliżej, jeśli odbuduje się Pan w Wiśle. Jakie było pańskie wyobrażenie tego klubu, zanim podpisał Pan kontrakt z "Białą Gwiazdą"?

- To jeden z najlepszych klubów w Polsce. Taki, w którym zawsze myśli się tylko o zwycięstwie. To wielki klub, który ma mnóstwo kibiców i fajny, duży stadion.

- Wytrzyma Pan presję tych trybun? Tutaj nikt nie toleruje porażek.

- Bardzo już tęsknię za grą przy pełnych trybunach. Dla piłkarza to coś najpiękniejszego, co może sobie wymarzyć. Presji się nie boję. Przyszedłem do Wisły, żeby tym ludziom, którzy tutaj przychodzą jej kibicować, dać jak najwięcej radości. Mam nadzieję, że się nie zawiodą na Danielu Sikorskim.

- W Krakowie już Pan znalazł mieszkanie?

- Tak, już wybrałem lokum w centrum. Zresztą Kraków nie jest dla mnie zupełnie obcym miastem. Jeszcze gdy grałem w Zabrzu, razem z moją dziewczyną kilka razy odwiedzaliśmy to miasto. Bardzo nam się podoba, więc teraz mogę się tylko cieszyć, że zamieszkamy tutaj na dłużej.

Rozmawiał Bartosz Karcz

Źródło: gazetakrakowska.pl
Autor: Bartosz Karcz

Galeria zdjęć