Mauro Cantoro

Z Historia Wisły

Roberto Mauro Cantoro
Informacje o zawodniku
kraj Argentyna
(Ponadto posiada obywatelstwo włoskie i polskie.)
pseudonim El Toro, Maurycy
urodzony 01.09.1976, Ramos Mejía
wzost/waga 179 cm
pozycja pomocnik
reprezentacja Argentyna U-17
sukcesy Mistrz Peru: Apertura 1998, 1998, 1999
Mistrz Polski: 2003, 2004, 2005, 2008, 2009
Puchar Polski: 2002, 2003
Kariera klubowa
Sezon Drużyna Mecze Gole
1993/94 Vélez Sársfield 1 0
1994/95 Vélez Sársfield 0 0
1995/96 Vélez Sársfield 0 0
1996/97 Vélez Sársfield 5 0
1996/97 Atlético de Rafaela 6
1997/98 Vélez Sársfield 0 0
1998 Universitario 30 13
1998/99 Vélez Sársfield 2 0
1999 Universitario 20 9
2000 Club Blooming 7 2
2000/01 Atlético de Rafaela 3
2000/01 Ascoli Calcio 9 2
2001/02 Wisła Kraków 11 (20) 3 (7)
2002/03 Wisła Kraków 20 (30) 0 (2)
2003/04 Wisła Kraków 15 (17) 3
2004/05 Wisła Kraków 21 (38) 1 (3)
2005/06 Wisła Kraków 19 (25) 0
2006/07 Wisła Kraków 16 (30) 1 (4)
2007/08 Wisła Kraków 28 (40) 1 (2)
2008/09 Wisła Kraków 20 (31) 1 (2)
2009/10 Wisła Kraków 14 (17) 0
2009/10 Odra Wodzisław 12 0
2010/11 Juventud Antoniana 11 0
2011/12 Deportivo Morón 3 0
2013 Pacífico 36 7
2014 Unión Comercio 0 0
2014 Atlético Minero 7 0
2015 León de Huánuco 5 0
W rubryce Mecze/Gole najpierw podana jest statystyka z meczów ligowych, a w nawiasie ze wszystkich meczów oficjalnych.

Mauro Cantoro (ur. 1 września 1976 roku w Ramos Mejía) – argentyński piłkarz, zawodnik Wisły Kraków w latach 2001–2009, występujący najczęściej na pozycji defensywnego pomocnika. Pięciokrotny mistrz Polski z Wisłą.

Spis treści

Biografia

Przed przejściem do Wisły

Mauro Cantoro jest wychowankiem klubu Vélez Sársfield. W 1993 roku jako zawodnik Vélez wystąpił w barwach reprezentacji Argentyny U-17 na Mistrzostwach Ameryki Południowej w Kolumbii oraz na Mistrzostwach Świata w Japonii.

W argentyńskiej Primera A zadebiutował 24 kwietnia 1994 roku w spotkaniu z River Plate. Na następny mecz w pierwszym zespole musiał poczekać ponad dwa lata, do sezonu 1996/1997, kiedy to zagrał w barwach Vélezu Sársfield, w pięciu meczach turnieju Apertura ligi argentyńskiej. Na drugą część sezonu 1996/1997 został wypożyczony do występującego w niższej lidze Nacional B klubu Atlético de Rafaela. Grał tam w rozgrywkach grupy mistrzowskiej argentyńskiej drugiej klasy rozgrywkowej. W ligowym debiucie w barwach Atlético, w meczu przeciwko All Boys strzelił bramkę. Następnie strzelił dwa gole w spotkaniu z Central Córdoba. Zdobył również po bramce w meczach z Deportivo Morón, Los Andes oraz ponownie z All Boys. W sumie w turnieju Clausura 1997 zdobył sześć goli dla Atlético.

Cantoro świętuje zdobycie tytułu z Universitario
Cantoro świętuje zdobycie tytułu z Universitario

W lipcu 1997 roku powrócił do macierzystego klubu Vélez Sársfield. Nie grał jednak w żadnym meczu turnieju Apertura 1997 w pierwszym zespole Vélezu, występował w zespole rezerwowym.

W 1998 roku Cantoro trafił do peruwiańskiego klubu Universitario de Deportes, do którego ściągnął go trener Osvaldo Piazza, który w latach 1994-1997 był szkoleniowcem Vélezu Sarsfield. Miał tam grać na zasadzie wypożyczenia do czerwca 1998 roku. W swoim ligowym debiucie w barwach Universitario, w meczu pierwszej kolejki turnieju Apertura 1998 ligi peruwiańskiej z Melgar strzelił dwa gole. Argentyczńczyk tak dobrze radził sobie w klubie z Limy, że działacze Universitario już w marcu złożyli wniosek o przedłużenie wypożyczenia Cantoro do grudnia 1998 roku. Cantoro wygrał razem z Universitario turniej Apertura sezonu 1998 ligi peruwiańskiej. Argentyńczyk strzelił 11 bramek dla Universitario, co było najlepszym wynikiem w zespole. Przez peruwiańskich dziennikarzy wybrany został najlepszym obcokrajowcem turnieju.

Po zakończeniu turnieju Cantoro powrócił do Vélezu Sarsfield, gdzie zagrał w jednym meczu turnieju Apertura 1998 ligi argentyńskiej. Został jednak powtórnie wypożyczony do Universitario de Deportes, gdzie dokończył sezon 1998. We wrześniu i październiku występował z Universitario w międzynarodowych rozgrywkach Copa Merconorte, w których zdobył trzy bramki w sześciu meczach. Turniej Clausura sezonu 1998 ligi peruwiańskiej wygrał zespół Sporting Cristal. W dwumeczu o mistrzostwo Peru rozgrywanym pomiędzy zwycięzcami obu turniejów sezonu 1998 lepsze było Universitario i to zespół Cantoro zdobył tytuł. Cantoro w turnieju Clausura strzelił 2 gole. W sumie w sezonie 1998 zdobył dla swojego zespołu 13 bramek w lidze.

W 1999 roku Cantoro powrócił do Vélezu Sársfield i wystąpił w jego barwach w jednym meczu turnieju Clausura sezonu 1998/1999 ligi argentyńskiej.

W lipcu 1999 roku Cantoro został po raz kolejny wypożyczony do peruwiańskiego Universitario, na okres pół roku. W sezonie 1999 zajął ze swoją drużyną drugie miejsce w turnieju Clausura. Argentyńczyk strzelił 9 bramek dla klubu z Limy w lidze. Finałowy dwumecz z zespołem Alianza Lima wygrało Universitario, dzięki czemu Cantoro został po raz drugi z rzędu mistrzem Peru. W rozgrywkach Copa Merconorte 1999 Cantoro zdobył jedną bramkę, w czterech meczach jakie rozegrał.

Po okresie gry w Peru Mauro Cantoro przeniósł się do Boliwii, do klubu Blooming. W turnieju Apertura sezonu 2000 zdobył dla swojej drużyny dwie bramki. Z Blooming występował również w rozgrywkach Copa Libertadores, gdzie zagrał w sześciu meczach fazy grupowej. Drużyna Blooming zajęła trzecie miejsce w swojej grupie i odpadła z dalszej części rozgrywek Copa Libertadores.

W czerwcu 2000 roku wygasł kontrakt Cantoro z Vélezem Sársfield. Zawodnik postanowił przenieść się do klubu Atlético de Rafaela, w którym już wcześniej występował. W pierwszym meczu ligowym w barwach nowej drużyny z Olimpo zdobył bramkę doprowadzając do wyniku 1:1. W sumie w barwach Atlético strzelił trzy bramki w lidze Nacional B.

W 2001 roku Mauro Cantoro przeszedł do włoskiego klubu Ascoli Calcio, występującego Serie C1 - trzecim poziomie rozgrywek we Włoszech. W Serie C1 zdobył dwie bramki w dziewięciu meczach.

Wisła Kraków

Cantoro przybył do Krakowa w październiku 2001 roku. Początkowo grał jako napastnik, potem pomocnik. Po zakończeniu sezonu, po którym Mauro został wystawiony na listę transferową (chętnych nie było), pisaliśmy: „Do drużyny wdarł się przebojem, strzelając bramki jak na zawołanie. Po raz pierwszy trafił już w debiucie na stadionie lubińskiego Zagłębia. W ciągu kolejnych trzech meczów, strzelił cztery bramki! Taki start musiał wywrzeć wrażenie. Jeszcze w kwietniu 2002 roku w meczach pucharowych strzelił dwa gole i... na dobre trafił na ławkę rezerwowych. Od początku nie należał do pupili Henryka Kasperczaka. Nie pasował także do jego koncepcji gry, w której preferuje się ataki skrzydłami.” Kasperczak zwaracał też uwagę na "zbyt małe zaangażowanie w grę Argentyńczyka". Pogląd trenera najwyraźniej podzielali kibice - Mauro został m.in. wybrany Rozczarowaniem Jesieni 2002.

Strzałem w dziesiątkę okazało się przesunięcie Argentyńczyka na pozycję defensywnego pomocnika. Występując na tej pozycji Cantoro szybko stał się czołowym zawodnikiem w Ekstraklasie, zdobywając z Wisłą corocznie kolejne trofea. Przez zawodników Ekstraklasy został wybranym najlepszym pomocnikiem ligi w 2004 roku.

Co ciekawe, Cantoro miewał także problemy za kadencji innych trenerów, szczególnie mało grywał w drużynie Dana Petrescu. Rumuńskiego szkoleniowca irytowało spowalnianie akcji przez Argentyńczyka, słynne „kręcenie kółeczek” oraz … nieodpowiednie podejście do wykonywanych obowiązków.

Inna sprawa, że w tamtym okresie Mauro był daleki od dobrej formy, choć deklarował, że postawą na treningach zamierza wywalczyć sobie stale miejsce w drużynie. Jednocześnie dawał wyraz frustracji agresywnym zachowaniem – przykładowo pod koniec lipca 2006 roku podczas sparingu z KSZO Ostrowiec, bezceremonialnie kopnął jednego z rywali w … tylną część ciała. W obronie krewkiego Argentyńczyka stanęli wówczas dziennikarze „Gazety Krakowskiej”, tłumacząc jego niecodzienne zachowanie w następujący sposób: „Mauro nie należy do faworytów rumuńskiego szkoleniowca. Ten zaś wiele już razy wręcz upokorzył pomocnika. Owszem, Dan Petrescu nie musi lubić czy cenić Mauro Cantoro. Ale stać chyba rumuńskiego szkoleniowca na odrobinę więcej szacunku dla tego zawodnika”.

Problem rozwiązał się sam – po nieudanym meczu z Iraklisem u siebie 14. września 2006 roku Dan Petrescu stracił posadę i wkrótce opuścił Polskę. Jego miejsce zajął Dragomir Okuka, który od razu postawił na Mauro. „El Toro” odwdzięczył się za zaufanie niemal natychmiast, strzelając zwycięskiego gola w rewanżowym, wyjazdowym meczu z Iraklisem Saloniki w eliminacjach Pucharu UEFA (28. września 2006).

Dobre mecze w wykonaniu Mauro były jednak w tamtym okresie rzadkością. Po nieudanej rundzie wiosennej Mauro Cantoro (wraz z Tomaszem Dawidowskim) został zaproszony 8. czerwca 2007 roku na poważną rozmowę z prezesem Mariuszem Helerem oraz dyrektorem sportowym Wisły, Jackiem Bednarzem. - Piłkarze ci pobierają duże pieniądze, a nie pokazują nic na boisku, musimy coś z tym zrobić - powiedział wtedy Mariusz Heler. - Chyba nikomu nie podobają się ostatnie występy Cantoro czy Dawidowskiego - dodał Jacek Bednarz. Szefowie Wisły uznali, że najlepszym rozwiązaniem byłaby sprzedaż zawodników, ewentualnie renegocjowanie warunków umowy z Mauro Cantoro, który grał w tamtym sezonie poniżej oczekiwań. Spotkanie odbyło się dzień po przegranym meczu PE z GKS Bełchatów, w którym Mauro Cantoro odnotował zaledwie trzyminutowy występ, który zakończył wizytą w szpitalu i założeniem sześciu szwów nad wargą. Argentyńczyk odrzucił ofertę nowego zapisu w kontrakcie. Transfer do innego polskiego klubu (a tylko te wyrażały zainteresowanie nim w tym okresie) nie wchodził zaś w grę z powodu wysokich oczekiwań finansowych zawodnika, jednego z najlepiej zarabiających w polskiej ekstraklasie.

Sprawa upadła wraz ze zmianą prezesa i trenera. Przyjście trenera Skorży odmieniło "Maurycego". - Że gram jak za najlepszych czasów? Nie, to jeszcze nie to. Ale jestem na dobrej drodze. Przy trenerze Skorży odżyłem. Odzyskałem zaufanie kolegów, znów czuję się pewnie - przyznał Argentyńczyk w sierpniu 2007, irytując się opinią, że nie odszedł z Wisły, bo żal mu było rezygnować z wysokiego kontraktu. - Mam żonę i dzieci, więc pieniądze są dla mnie ważne. Pracuję, aby utrzymać rodzinę, to chyba nic złego? - pytał.

Przy okazji warto wspomnieć, że Mauro przez cały czas pobytu w Wiśle bywał bohaterem spekulacji transferowych. Wiele pisano o zainteresowaniu nim ze strony zagranicznych klubów, takich jak szwajcarski FC Basel, włoska Genoa (gdzie przebywał na testach) czy turecki Galatasaray. Media spekulowały też – w różnych okresach pobytu Cantoro w Wiśle – o zainteresowaniu Górnika Zabrze, Zagłębia Lubin, a nawet warszawskiej Legii. Zdecydował się jednak pozostać w Krakowie. Podpisał nowy kontrakt z Wisłą obowiązujący do 2009 roku. „Wisła jest najlepszym zespołem w Polsce, a ja zawsze wierzyłem, że jestem na tyle dobry, żeby w niej grać. To po co miałem zmieniać klub na gorszy?! Ci, którzy mówią o mnie niepochlebne rzeczy, źle życzą Wiśle. A ja za ten klub dałbym się pokroić. Wiecie ile razy grałem dla Wisły z bolącym kolanem, stłuczoną kostką i innymi urazami?” - mówił.

Mauro nigdy nie był ulubieńcem sędziów – za grę na pograniczu faulu, często niestety zbyt brutalną, stał się kolekcjonerem kartek. Pracował też na opinię symulanta – przynajmniej w odczuciu sędziów czy innych piłkarzy. „Cantoro wił się w tamtej sytuacji jak wąż - co najmniej jakby miał nogę złamaną w czterech miejscach! Ten zawodnik robi tak od lat i jest nietykalny. Na Zachodzie nie zostawiliby na nim suchej nitki, a u nas jest grupa piłkarzy z zagranicy, którzy są nietykalni. Nie pozwalajmy na to!” – apelował w prasie w lecie 2007 roku Tomasz Hajto. Słowa znanego z brutalnej gry i pokaźnej kolekcji kartek obrońcy Górnika Zabrze przyjęto jednak z przymrużeniem oka.

Mauro Cantoro w stroju retro na 100-lecie Wisły
Mauro Cantoro w stroju retro na 100-lecie Wisły

Mauro bardzo dobrze przyswoił sobie nasz język. Nauczył się go bez korepetycji czy kursów. - Sam nauczyłem się go przy pomocy kolegów z drużyny. Ten język nie jest jednak łatwy - tłumaczył. Od 2007 roku zaczął systematycznie udzielać wywiadów w języku polskim. Bez tłumacza obył się nawet w programie Canal+ „Jeden na jednego”. Świetnie wypadł również podczas nagrywania przez piłkarzy Hymnu Wisły Kraków, „Jak długo na Wawelu”. To on zaśpiewał początkowe słowa.

Mauro był gotowy zagrać w Reprezentacji Polski (za czasów Pawła Janasa), między innymi dlatego w 2005 roku wystąpił o nadanie mu polskiego obywatelstwa (ma też paszport włoski). Sprzyjały temu polskie korzenie Argentyńczyka. Dziadek jego matki - Bazyli Wolczak - urodził się w 1901 roku w Galicji, skąd w 1915 roku wyemigrował do Argentyny; tam urodziła się babcia piłkarza, Rosa, która poślubiła włoskiego emigranta (stąd włoski paszport Mauro).

Prezydent Polski Lech Kaczyński nadał Mauro obywatelstwo Polski postanowieniem z dnia 23 kwietnia 2008 r. (Pięć dni wcześniej otrzymał je też Roger Guerreiro.). Procedury nie przyspieszano, gdyż wkrótce po złożeniu papierów okazało się, że wcześniejsze występy w argentyńskiej kadrze U-17 uniemożliwiły Mauro reprezentowanie nowej ojczyzny.

"W piątek (16 maja) Jerzy Miller, Wojewoda Małopolski wręczył Roberto Mauro Cantoro akt nadania polskiego obywatelstwa. Uroczystość odbyła się w Małopolskim Urzędzie Wojewódzkim w Krakowie. Podczas uroczystego spotkania, Jerzy Miller powiedział, że cieszy się, że Polska stała się Ojczyzną sportowca. Wojewoda zwrócił również uwagę na fakt, że w żyłach Cantoro płynie polska krew. „Czuję się jak Polak, a w Krakowie czuję się jak w domu” - mówił Cantoro.[malopolska.uw.gov.pl]

El Toro często podkreślał, że czuł się mocno związany z Polską. - Mam dom w okolicach Krakowa, synowie chodzą do szkoły. Mauro, jak i Tiago po polsku mówią perfekcyjnie. Do tego stopnia, że musiałem im załatwić korepetycje z hiszpańskiego, żeby ojczystego języka nie zapomnieli. Kiedy przyjeżdża rodzina z Argentyny, chętnie pokazuję im Kraków i okolice. Prowadzę na Rynek i Wawel, ale najbardziej lubię Wieliczkę. Kopalnia soli to jest to! – opowiadał Super Expressowi. - Nawet jeśli zdecyduję się po zakończeniu kariery wyjechać do Argentyny, będę chciał tu wracać. Ja i moja rodzina spędziliśmy tu dużą część naszego życia. Dotyczy to zwłaszcza moich synów. Czuję więc specjalną więź z tym krajem.

Starszy syn Cantoro, Tiago, w 2006 roku ślubował wierność „Białej Gwieździe”. Obaj synowie paradujący w koszulkach Wisły są bardzo często widziani na obiektach przy Reymonta.

Z Białą Gwiazdą w sercu
Z Białą Gwiazdą w sercu

Cantoro świętował z „Białą Gwiazdą” wiele sukcesów - mistrzostwo Polski 2003, 2004 i 2005, 2008, 2009 oraz Puchar Polski w 2002 i 2003. Mimo przejściowych problemów, o których wyżej, na stałe wpisał się w wiślacki i polski krajobraz sportowy. Jego umiejętności, serce do gry i zaangażowanie docenili nie tylko kibice i dziennikarze, ale również koledzy z ligowych boisk, dzięki którym został nagrodzony Piłkarskim Oscarem dla najlepszego pomocnika w prestiżowym plebiscycie Canal Plus (innym razem wyprzedził go tylko Radosław Sobolewski). Wielokrotnie był wybierany do "11" kolejki. 19. października 2006 roku został uznany przez portal Europejskiej Unii Piłkarskiej (UEFA) najlepszym zawodnikiem spotkania z Blackburn Rovers w fazie grupowej Pucharu UEFA.

Jesienią 2009 roku władze Wisły zdecydowały, że wygasająca w grudniu umowa z Cantoro nie zostanie przedłużona. Cantoro z Wisłą pięć razy został mistrzem Polski oraz dwa razy zdobył puchar kraju. 27-krotnie reprezentował drużyną "Białej Gwiazdy" na arenie międzynarodowej, gdzie spotkał się m.in. z Barceloną, Realem Madryt, Panathinaikosem, Lazio, Parmą, Tottenhamem, Blackburn Rovers czy AS Nancy. W sumie we wszystkich rozgrywkach zagrał w 248 spotkaniach, 150 razy wybiegając na murawę w podstawowej jedenastce drużyny. Łącznie na boisku w barwach Wisły spędził ponad 18 tysięcy minut.

Po odejściu z Wisły

18 stycznia 2010 roku Cantoro podpisał półroczny kontrakt z Odrą Wodzisław. W kontrakcie zawarto opcję przedłużenia umowy o rok. Po nieudanych bojach o utrzymanie w Ekstraklasie piłkarz postanowił wrócić do ojczyzny, gdzie grał w klubach z trzeciego poziomu rozgrywek w Argentynie, Juventudzie Antoniana oraz Deportivo Morón.

Po roku przerwy bez grania w piłkę w rozgrywkach klubowych, został zawodnikiem peruwiańskiego Pacífico FC na początku 2013 roku. Cantoro był najlepszym strzelcem swojego zespołu w peruwiańskiej Primera División w sezonie 2013, z siedmioma golami na koncie. W marcu 2014 roku Cantoro został zawodnikiem innego klubu peruwiańskiej Primera División - Unión Comercio. W sierpniu przeniósł się do drugoligowego Atlético Minero, gdzie dokończył sezon 2014. W 2015 roku Cantoro ponownie grał w peruwiańskiej Primera División, w klubie León de Huánuco, po czym zakończył piłkarską karierę.

Statystyki

Klub Sezon Liga Liga Puchary krajowe Puchary kontynentalne Suma
Mecze Bramki Mecze Bramki Mecze Bramki Mecze Bramki
Vélez Sársfield Clausura 1994 Primera A 100010
1994/1995 Primera A 000000
1995/1996 Primera A 000000
Apertura 1996 Primera A 500050
Atlético de Rafaela Clausura 1997 Nacional B 66
Vélez Sársfield Apertura 1997 Primera A 000000
Universitario 1998 Primera División 3013633616
Vélez Sársfield 1998/1999 Primera A 200020
Universitario Clausura 1999 Primera División 209412410
Blooming Apertura 2000 Primera División 7260132
Atlético de Rafaela Apertura 2000 Nacional B 33
Ascoli Calcio 2000/2001 (w) Serie C1 9292
Wisła Kraków 2001/2002 Ekstraklasa 1139400207
2002/2003 Ekstraklasa 2006240302
2003/2004 Ekstraklasa 1530020173
2004/2005 Ekstraklasa 21112250383
2005/2006 Ekstraklasa 1902040250
2006/2007 Ekstraklasa 1618162304
2007/2008 Ekstraklasa 281121402
2008/2009 Ekstraklasa 2016051312
2009/2010 (j) Ekstraklasa 1402010170
Odra Wodzisław 2009/2010 (w) Ekstraklasa 120120
Juventud Antoniana 2010/2011 Argentino A 110110
Deportivo Morón Apertura 2011 Primera B 301040
Pacífico 2013 Primera División 367367
Unión Comercio 2014 Primera División 004040
Atlético Minero 2014 Segunda División 7070
León de Huánuco 2015 Primera División 502070
Suma Vélez Sársfield 8 0 0 0 8 0
Suma Universitario 50 22 10 4 60 26
Suma Wisła Kraków 164 10 57 10 27 3 248 23

Historia występów w barwach Wisły Kraków

Podział na sezony:

Sezon Rozgrywki M 0-90 grafika:Zk.jpg grafika:Cz.jpg
2001/2002 Ekstraklasa 11 1 7 3 3 1  
2001/2002 Puchar Ligi 5 1 2 2 1    
2001/2002 Puchar Polski 4 3 1   3 1  
2002/2003 Ekstraklasa 20 13 1 6   2  
2002/2003 Puchar Polski 6 5 1   2    
2002/2003 Puchar UEFA 4 1 2 1   1  
2003/2004 Ekstraklasa 15 13 1 1 3 6  
2003/2004 Puchar UEFA 2 1   1      
2004/2005 Ekstraklasa 21 19 2   1 4 2
2004/2005 Puchar Polski 12 12     2 1  
2004/2005 Liga Mistrzów 3 3       1  
2004/2005 Puchar UEFA 2 1   1      
2005/2006 Ekstraklasa 19 12 4 3   4  
2005/2006 Liga Mistrzów 2 2          
2005/2006 Puchar UEFA 2 2          
2005/2006 Puchar Polski 2 1   1      
2006/2007 Ekstraklasa 16 5 5 6 1 5  
2006/2007 Puchar Ligi 7 3 3 1 1 1  
2006/2007 Puchar UEFA 6 2 1 3 2 2  
2006/2007 Puchar Polski 1   1        
2007/2008 Ekstraklasa 28 22 5 1 1 5  
2007/2008 Puchar Ligi 6 2 2 2   1  
2007/2008 Puchar Polski 6 4 1 1 1 2  
2008/2009 Ekstraklasa 20 10 2 8 1 5  
2008/2009 Liga Mistrzów 3 3     1 2  
2008/2009 Puchar Ligi 3 2 1     2  
2008/2009 Puchar Polski 2 1 1     1  
2008/2009 Puchar UEFA 2 1 1        
2008/2009 Superpuchar Polski 1 1          
2009/2010 Ekstraklasa 14 4 2 8   3  
2009/2010 Puchar Polski 2   2     1  
2009/2010 Liga Mistrzów 1     1      
Razem Ekstraklasa (I) 164 99 29 36 10 35 2
Puchar Polski (PP) 35 26 7 2 8 6  
Puchar Ligi (PL) 21 8 8 5 2 4  
Puchar UEFA (PU) 18 8 4 6 2 3  
Liga Mistrzów (LM) 9 8   1 1 3  
Superpuchar Polski (SP) 1 1          
RAZEM 248 150 48 50 23 51 2

Lista wszystkich spotkań:

Ilość Roz. Data Miejsce Przeciwnik Wyn. Zm. B K
1. (1)I2001.10.26WyjazdZagłębie Lubin4-3 
2. (2)I2001.11.03DomGKS Katowice3-0 
3. (1)PP2001.11.10DomStomil Olsztyn6-1 grafika:Zk.jpg
4. (2)I2001.11.18WyjazdOdra Wodzisław Śląski3-0grafika:Zk.jpg
5. (3)I2001.11.24DomPogoń Szczecin1-0  
6. (2)PP2001.11.28DomŁKS Łódź4-1  
7. (4)I2002.03.03DomRuch Chorzów2-1  
8. (3)PP2002.03.06WyjazdWisła Płock2-1   
9. (5)I2002.03.09WyjazdPolonia Warszawa2-4  
10. (6)I2002.03.19DomGKS Katowice1-1  
11. (7)I2002.03.22WyjazdAmica Wronki1-2   
12. (1)PL2002.03.26DomZagłębie Lubin2-1  
13. (8)I2002.03.30DomOdra Wodzisław Śląski1-1  
14. (9)I2002.04.07WyjazdPogoń Szczecin2-1  
15. (4)PP2002.04.10DomWisła Płock3-0  
16. (10)I2002.04.13WyjazdRuch Chorzów2-1  
17. (2)PL2002.04.16WyjazdZagłębie Lubin2-0  
18. (3)PL2002.05.14WyjazdGKS Katowice5-2  
19. (4)PL2002.05.18DomGKS Katowice3-0  
20. (5)PL2002.05.22WyjazdLegia Warszawa0-3  
21. (11)I2002.08.04WyjazdSzczakowianka Jaworzno1-1  
22. (1)PU2002.08.29DomGlentoran Belfast4-0  
23. (5)PP2002.10.23DomDyskobolia Grodzisk Wlkp5-0   
24. (12)I2002.10.26DomGKS Katowice2-0  
25. (2)PU2002.10.31WyjazdParma Parma1-2  
26. (13)I2002.11.03WyjazdPolonia Warszawa4-0  
27. (6)PP2002.11.06WyjazdCeramika Opoczno2-2  
28. (14)I2002.11.09DomWisła Płock4-0  
29. (15)I2002.11.17WyjazdWidzew Łódź4-2  
30. (7)PP2002.12.01DomCeramika Opoczno5-0  
31. (3)PU2003.02.20WyjazdLazio Rzym3-3 grafika:Zk.jpg
32. (4)PU2003.03.05DomLazio Rzym1-2   
33. (16)I2003.03.16WyjazdRuch Chorzów3-0   
34. (17)I2003.03.19DomSzczakowianka Jaworzno2-2  
35. (18)I2003.03.22DomZagłębie Lubin4-1  grafika:Zk.jpg
36. (19)I2003.04.05WyjazdDyskobolia Grodzisk Wlkp0-2   
37. (20)I2003.04.09DomLegia Warszawa2-1   
38. (21)I2003.04.12WyjazdPogoń Szczecin1-0   
39. (22)I2003.04.19DomGórnik Zabrze4-0   
40. (8)PP2003.04.23DomWidzew Łódź1-1  
41. (23)I2003.04.26DomAmica Wronki1-1   
42. (24)I2003.05.03WyjazdKSZO Ostrowiec Świętokrzyski1-0   
43. (9)PP2003.05.07DomWisła Płock0-1   
44. (25)I2003.05.10DomOdra Wodzisław Śląski4-0   
45. (10)PP2003.05.14WyjazdWisła Płock3-0   
46. (26)I2003.05.18WyjazdGKS Katowice0-1  grafika:Zk.jpg
47. (27)I2003.05.21DomPolonia Warszawa3-0   
48. (28)I2003.05.25WyjazdWisła Płock3-0   
49. (29)I2003.05.31DomWidzew Łódź1-0   
50. (30)I2003.06.03WyjazdLech Poznań4-2  
51. (31)I2003.10.30DomGórnik Łęczna4-0 grafika:Zk.jpg
52. (5)PU2003.11.06WyjazdValerengens Valerengens0-0  
53. (32)I2003.11.09WyjazdPolonia Warszawa5-2  
54. (33)I2003.11.22DomLech Poznań4-2  grafika:Zk.jpg
55. (6)PU2003.11.27DomValerengens Valerengens0-0   
56. (34)I2004.03.13DomGórnik Polkowice2-1  
57. (35)I2004.03.20WyjazdŚwit Nowy Dwór Mazowiecki2-1 grafika:Zk.jpg
58. (36)I2004.03.27WyjazdGórnik Zabrze4-0   
59. (37)I2004.04.04DomAmica Wronki2-1  grafika:Zk.jpg
60. (38)I2004.04.17DomLegia Warszawa1-0  grafika:Zk.jpg
61. (39)I2004.04.23WyjazdDyskobolia Grodzisk Wlkp6-1  grafika:Zk.jpg
62. (40)I2004.05.02DomWidzew Łódź3-1   
63. (41)I2004.05.09WyjazdGKS Katowice2-0  
64. (42)I2004.05.16DomOdra Wodzisław Śląski2-1   
65. (43)I2004.05.21WyjazdGórnik Łęczna1-0   
66. (44)I2004.06.08DomPolonia Warszawa4-1   
67. (45)I2004.06.11WyjazdLech Poznań2-2   
68. (1)LM2004.07.27WyjazdWIT Georgia Tbilisi8-2  grafika:Zk.jpg
69. (46)I2004.07.31DomGórnik Łęczna5-1   
70. (47)I2004.08.07DomPolonia Warszawa4-0   
71. (2)LM2004.08.11DomReal Madryt0-2   
72. (48)I2004.08.21WyjazdGKS Katowice3-0   
73. (3)LM2004.08.25WyjazdReal Madryt1-3   
74. (49)I2004.08.28DomWisła Płock4-0  grafika:Cz.jpg
75. (7)PU2004.09.16DomDinamo Tbilisi4-3  
76. (11)PP2004.09.22WyjazdStal Tłoki Gorzyce3-0   
77. (50)I2004.09.25WyjazdZagłębie Lubin7-1   
78. (8)PU2004.09.30WyjazdDinamo Tbilisi1-2   
79. (51)I2004.10.03DomCracovia Kraków0-0  grafika:Zk.jpg
80. (52)I2004.10.17WyjazdOdra Wodzisław Śląski2-1   
81. (12)PP2004.10.24WyjazdKoszarawa Żywiec2-0   
82. (53)I2004.10.29DomLegia Warszawa2-0  grafika:Zk.jpg
83. (54)I2004.11.07WyjazdGórnik Zabrze3-1   
84. (13)PP2004.11.10DomStal Tłoki Gorzyce2-0   
85. (55)I2004.11.13DomLech Poznań4-1  
86. (56)I2004.11.21WyjazdDyskobolia Grodzisk Wlkp4-2   
87. (14)PP2004.11.24WyjazdSzczakowianka Jaworzno2-1   
88. (15)PP2004.11.28DomSzczakowianka Jaworzno4-0  
89. (16)PP2004.12.01DomKoszarawa Żywiec4-0   
90. (57)I2005.03.12DomGKS Katowice1-0  grafika:Zk.jpg
91. (17)PP2005.03.16DomPolonia Warszawa5-0   
92. (18)PP2005.04.12WyjazdPolonia Warszawa2-2   
93. (58)I2005.04.17DomPogoń Szczecin1-1  grafika:Cz.jpg
94. (59)I2005.04.20WyjazdGórnik Łęczna2-2   
95. (60)I2005.04.24WyjazdAmica Wronki1-0  
96. (61)I2005.05.02DomZagłębie Lubin6-0   
97. (62)I2005.05.06WyjazdCracovia Kraków1-0   
98. (19)PP2005.05.11WyjazdPogoń Szczecin0-0  grafika:Zk.jpg
99. (63)I2005.05.14DomOdra Wodzisław Śląski3-1   
100. (20)PP2005.05.17DomPogoń Szczecin1-0   
101. (64)I2005.05.22WyjazdLegia Warszawa1-5  
102. (65)I2005.05.25DomGórnik Zabrze2-1  grafika:Zk.jpg
103. (21)PP2005.06.06DomZagłębie Lubin1-0   
104. (66)I2005.06.12DomDyskobolia Grodzisk Wlkp3-0   
105. (22)PP2005.06.15WyjazdZagłębie Lubin1-3   
106. (67)I2005.07.26WyjazdGórnik Łęczna1-1  
107. (68)I2005.07.30DomGKS Bełchatów3-0  
108. (69)I2005.08.05WyjazdDyskobolia Grodzisk Wlkp4-2  
109. (4)LM2005.08.09DomPanathinaikós Ateny3-1   
110. (5)LM2005.08.23WyjazdPanathinaikós Ateny1-4   
111. (70)I2005.08.27WyjazdOdra Wodzisław Śląski1-1   
112. (71)I2005.09.10DomPogoń Szczecin2-1   
113. (9)PU2005.09.15WyjazdVitoria Guimaraes0-3   
114. (72)I2005.09.18WyjazdPolonia Warszawa1-0   
115. (73)I2005.09.24DomLech Poznań5-1   
116. (10)PU2005.09.29DomVitoria Guimaraes0-1   
117. (23)PP2005.10.26DomStal Tłoki Gorzyce3-0  
118. (74)I2005.11.19WyjazdArka Gdynia0-1   
119. (75)I2005.11.22DomCracovia Kraków3-0 grafika:Zk.jpg
120. (76)I2005.11.27DomLegia Warszawa0-0   
121. (24)PP2005.11.30DomZagłębie Lubin0-1   
122. (77)I2005.12.03DomGórnik Łęczna1-0  grafika:Zk.jpg
123. (78)I2005.12.11WyjazdGKS Bełchatów0-0   
124. (79)I2006.03.04DomDyskobolia Grodzisk Wlkp2-1   
125. (80)I2006.03.12WyjazdCracovia Kraków1-1   
126. (81)I2006.03.19DomOdra Wodzisław Śląski1-0 grafika:Zk.jpg
127. (82)I2006.04.01DomPolonia Warszawa2-0   
128. (83)I2006.04.08WyjazdLech Poznań1-2  grafika:Zk.jpg
129. (84)I2006.04.15DomZagłębie Lubin2-0  
130. (85)I2006.05.10DomArka Gdynia3-1  
131. (86)I2006.08.04WyjazdArka Gdynia0-0  
132. (11)PU2006.08.10WyjazdSV Mattersburg1-1  
133. (12)PU2006.08.24DomSV Mattersburg1-0  
134. (87)I2006.09.10DomPogoń Szczecin0-0   
135. (13)PU2006.09.14DomIraklis Saloniki0-1 grafika:Zk.jpg
136. (88)I2006.09.17WyjazdGórnik Łęczna1-1  
137. (89)I2006.09.22DomWidzew Łódź2-0 grafika:Zk.jpg
138. (14)PU2006.09.28WyjazdIraklis Saloniki2-0  
139. (90)I2006.10.01WyjazdLegia Warszawa1-1  grafika:Zk.jpg
140. (91)I2006.10.14DomOdra Wodzisław Śląski6-0  
141. (15)PU2006.10.19DomBlackburn Rovers1-2 grafika:Zk.jpg
142. (92)I2006.10.28DomCracovia Kraków3-0 grafika:Zk.jpg
143. (16)PU2006.11.02WyjazdAS Nancy1-2  
144. (93)I2006.11.05WyjazdDyskobolia Grodzisk Wlkp2-2  
145. (25)PP2006.11.08DomRuch Chorzów1-2  
146. (94)I2006.11.11DomGKS Bełchatów2-4  
147. (6)PL2006.12.03DomOdra Wodzisław Śląski2-0  
148. (7)PL2007.02.28WyjazdGórnik Zabrze3-2  
149. (96)I2007.03.17WyjazdWisła Płock0-0  
150. (8)PL2007.03.23WyjazdOdra Wodzisław Śląski0-2  
151. (96)I2007.04.18DomGórnik Łęczna2-1  
152. (97)I2007.04.22WyjazdWidzew Łódź0-0  grafika:Zk.jpg
153. (98)I2007.05.05WyjazdOdra Wodzisław Śląski1-2  
154. (99)I2007.05.09DomZagłębie Lubin0-0   
155. (100)I2007.05.13WyjazdCracovia Kraków0-0 grafika:Zk.jpg
156. (9)PL2007.05.16WyjazdLech Poznań2-2  grafika:Zk.jpg
157. (101)I2007.05.19DomDyskobolia Grodzisk Wlkp0-4  
158. (10)PL2007.05.29DomLech Poznań3-2   
159. (11)PL2007.06.03DomGKS Bełchatów0-1  
160. (12)PL2007.06.07WyjazdGKS Bełchatów0-2  
161. (102)I2007.08.04WyjazdZagłębie Lubin1-0  grafika:Zk.jpg
162. (103)I2007.08.10DomKorona Kielce4-0   
163. (104)I2007.08.14DomGórnik Zabrze2-0   
164. (105)I2007.08.18WyjazdWidzew Łódź3-1   
165. (106)I2007.08.25WyjazdGKS Bełchatów0-0   
166. (107)I2007.09.01DomLech Poznań4-2   
167. (108)I2007.09.15WyjazdOdra Wodzisław Śląski2-2   
168. (13)PL2007.09.19DomGórnik Zabrze0-1  
169. (109)I2007.09.23DomPolonia Bytom5-0  
170. (26)PP2007.09.26WyjazdŚląsk Wrocław2-2   
171. (110)I2007.09.30WyjazdRuch Chorzów3-0 
172. (111)I2007.10.06DomJagiellonia Białystok5-0   
173. (112)I2007.10.20WyjazdCracovia Kraków2-1  grafika:Zk.jpg
174. (113)I2007.10.28DomLegia Warszawa1-0   
175. (27)PP2007.10.31WyjazdGKS Tychy3-1  
176. (114)I2007.11.03WyjazdŁKS Łódź1-0   
177. (115)I2007.11.10DomDyskobolia Grodzisk Wlkp3-0  grafika:Zk.jpg
178. (116)I2007.11.25WyjazdZagłębie Sosnowiec3-1  
179. (14)PL2007.11.28WyjazdGórnik Zabrze1-0  
180. (117)I2007.12.02WyjazdGórnik Zabrze3-1  
181. (118)I2007.12.09DomZagłębie Lubin2-1   
182. (119)I2008.02.22WyjazdKorona Kielce1-1   
183. (15)PL2008.02.26WyjazdJagiellonia Białystok1-1   
184. (120)I2008.03.01DomWidzew Łódź1-0   
185. (16)PL2008.03.04DomJagiellonia Białystok5-0 grafika:Zk.jpg
186. (121)I2008.03.09DomGKS Bełchatów2-0  grafika:Zk.jpg
187. (17)PL2008.03.19WyjazdLegia Warszawa1-1   
188. (122)I2008.03.22DomOdra Wodzisław Śląski0-0  
189. (123)I2008.03.28WyjazdPolonia Bytom2-1  grafika:Zk.jpg
190. (28)PP2008.04.09DomArka Gdynia2-1 
191. (124)I2008.04.12WyjazdJagiellonia Białystok2-1   
192. (18)PL2008.04.15DomLegia Warszawa0-1  
193. (125)I2008.04.20DomCracovia Kraków2-1  
194. (29)PP2008.04.23DomDyskobolia Grodzisk Wlkp0-0   
195. (126)I2008.04.27WyjazdLegia Warszawa1-2   
196. (30)PP2008.04.30WyjazdDyskobolia Grodzisk Wlkp1-0  grafika:Zk.jpg
197. (127)I2008.05.04DomŁKS Łódź5-2   
198. (128)I2008.05.07WyjazdDyskobolia Grodzisk Wlkp0-0   
199. (129)I2008.05.10DomZagłębie Sosnowiec4-0   
200. (31)PP2008.05.13WyjazdLegia Warszawa0-0  grafika:Zk.jpg
201. (130)SP2008.07.20WyjazdLegia Warszawa1-2   
202. (6)LM2008.07.30WyjazdBeitar Jerozolima1-2   
203. (7)LM2008.08.06DomBeitar Jerozolima5-0 grafika:Zk.jpg
204. (131)I2008.08.09DomPolonia Bytom1-0   
205. (8)LM2008.08.13WyjazdFC Barcelona0-4  grafika:Zk.jpg
206. (132)I2008.08.16WyjazdPolonia Warszawa2-0   
207. (133)I2008.08.22DomGKS Bełchatów2-1  grafika:Zk.jpg
208. (134)I2008.08.31WyjazdCracovia Kraków1-1  grafika:Zk.jpg
209. (19)PL2008.09.06WyjazdPiast Gliwice0-1  grafika:Zk.jpg
210. (135)I2008.09.14DomLech Poznań1-4  
211. (17)PU2008.09.18WyjazdTottenham Hotspur1-2   
212. (136)I2008.09.21WyjazdJagiellonia Białystok2-0  
213. (32)PP2008.09.24WyjazdLechia II Gdańsk3-0  grafika:Zk.jpg
214. (137)I2008.09.27DomArka Gdynia4-0   
215. (18)PU2008.10.02DomTottenham Hotspur1-1  
216. (138)I2008.10.05WyjazdGórnik Zabrze1-1  
217. (20)PL2008.10.09DomCracovia Kraków2-0   
218. (139)I2008.10.18DomPiast Gliwice2-0  grafika:Zk.jpg
219. (140)I2008.10.26WyjazdLegia Warszawa1-2  grafika:Zk.jpg
220. (33)PP2008.10.29DomGórnik Zabrze2-1  
221. (141)I2008.11.15DomLechia Gdańsk3-0  
222. (142)I2008.11.23WyjazdŚląsk Wrocław1-2  
223. (21)PL2008.11.26WyjazdCracovia Kraków0-0 grafika:Zk.jpg
224. (143)I2008.11.29WyjazdRuch Chorzów0-1   
225. (144)I2008.12.05DomOdra Wodzisław Śląski3-1  
226. (145)I2009.03.07DomPolonia Warszawa2-1  
227. (146)I2009.04.05WyjazdLech Poznań1-1  grafika:Zk.jpg
228. (147)I2009.04.11DomJagiellonia Białystok1-0  
229. (148)I2009.04.19WyjazdArka Gdynia1-0  
230. (149)I2009.05.10DomLegia Warszawa1-0  
231. (150)I2009.05.30DomŚląsk Wrocław2-0  
232. (9)LM2009.07.15DomLevadia Tallin1-1  
233. (151)I2009.08.01DomRuch Chorzów2-0  
234. (152)I2009.08.07WyjazdZagłębie Lubin4-1  
235. (153)I2009.08.15DomGKS Bełchatów3-0  
236. (154)I2009.08.21WyjazdArka Gdynia1-0  
237. (155)I2009.08.29DomJagiellonia Białystok2-1  
238. (156)I2009.09.13WyjazdLechia Gdańsk1-0 grafika:Zk.jpg
239. (34)PP2009.09.23WyjazdHetman Zamość3-0  
240. (157)I2009.09.26DomPolonia Warszawa2-1  
241. (158)I2009.10.02WyjazdŚląsk Wrocław3-1  
242. (159)I2009.10.24DomPiast Gliwice2-1  
243. (35)PP2009.10.27WyjazdBytovia II Bytów2-0 grafika:Zk.jpg
244. (160)I2009.10.30WyjazdKorona Kielce3-2   
245. (161)I2009.11.06DomLegia Warszawa0-1 grafika:Zk.jpg
246. (162)I2009.11.29WyjazdOdra Wodzisław Śląski3-1   
247. (163)I2009.12.06WyjazdRuch Chorzów3-1  grafika:Zk.jpg
248. (164)I2009.12.11DomZagłębie Lubin1-0   

Wyróżnienia

Piłkarski Oskar 2004: Najlepszy pomocnik ligi

Mauro w akcji na boisku i poza nim

Cały Mauro

Nagranie hymnu

Wywiad z Mauro

Mauro - kompilacja

Gol w meczu z Ruchem

Gol w meczu z Widzewem

Gol w meczu z Beitarem

Kartka w meczu z Pogonią

Wybrane wywiady

Kraków moim miastem, Wisła moim życiem

14-02-2006 23:42

Mauro Cantoro - uwielbiany przez kibiców. Gdyby mogli, już za życia postawiliby mu pomnik na Reymonta. Na jesieni, gdy gra się nie układała, to on był zawodnikiem, który podrywał Biała Gwiazdę do walki i zyskiwał uznanie w oczach kibiców.

Mauro Cantoro odpowiada miłością na miłość kibiców:

- Kocham koszulkę Wisły, a klub to mój drugi dom - deklaruje Mauro stanowczym, ale bardzo radosnym głosem.

Początki, jak dla każdego obcokrajowca, nie były jednak łatwe:

- Najtrudniej było mi na początku. Nie wiedziałem kompletnie, co mnie czeka, jak wygląda życie w Polsce. Nie znałem języka, kultury. Nawet kuchni nie znałem (śmiech). Tęskniłem ... - mówi z nostalgią i dodaje - Szczególnie język jest dla mnie ciężki. Weźmy takie imię Natalka. U nas zawsze będzie Natalka. A w polskim: Natalka, Natalki, Natalce - echhh, można sobie język połamać - śmieje się Mauro.

Po trudnych początkach przyszły chwile pełne radości. „El Toro” nigdy nie zapomni tego, co przeżył do tej pory w Krakowie:

- Wisła jest w tej chwili najważniejsza w moim życiu, przeżyłem tu wspaniałe 4 lata mojego życia. Zdobyłem 3 mistrzostwa Polski, Puchar Polski, poczułem smak sukcesu w europejskich pucharach. Wisła to wielki i mocny klub z tradycjami. Grają tutaj najlepsi polscy piłkarze. Znalazłem w Wiśle swoje miejsce, znalazłem swoje miejsce w Krakowie. Ja i moja rodzina jesteśmy tu szczęśliwi. Dom to moje ulubione miejsce, gdzie spędzam wolny czas.

Szczęście nie przyszło jednak samo. Na swoją obecna pozycję w klubie i w drużynie musiał sporo pracować i wszystko co osiągnął zawdzięcza swojemu charakterowi:

- Jeśli coś robię, wkładam w to całe serce i daję z siebie wszystko. Taki jest mój charakter.

Nie zawsze było dobrze, jednak wszystko osiągnąłem dzieki swojemu charakterowi - mówi Mauro Cantoro podczas rozmowy z Grzegorzem Sajem.

Kibice szybko docenili postawę Argentyńczyka. Nad stadionem przy Reymonta nie raz unosi sie chóralne Maaaurooo, Mauurooo Caaaaaantoro:

- Mauro, Mauro Cantoro - gdy słyszę te słowa śpiewane przez kibiców szczelnie wypełniających stadion.... - Mauro zawiesza głos - ... To wspaniałe uczucie, tego nie da się opisać słowami. To daje poczucie siły i dumy, powoduje, że biegam i gram ze zdwojoną energią, dodaje skrzydeł. Jestem bardzo wdzięczny kibicom za wiarę we mnie i zaufanie, jakim mnie obdarzyli. To wielka sympatia i wdzięczność dla nich zadecydowały w dużej mierze, że przedłużyłem kontrakt z Wisłą.

Kibice odgrywają niesamowicie wielką rolę w życiu Mauro. Równie ważne miejsce w jego życiu zajmuje wiara:

- Wiara pomaga mi w życiu. Nie powiem, że chodzę bardzo często do kościoła, ale modlę się i proszę Boga o szczęście i zdrowie dla mnie, dla mojej rodziny.

Mauro jest szczęśliwym człowiekiem, jednak miał jedno marzenie, którego niestety, nie będzie mógł spełnić - to gra w reprezentacji Polski:

Nie wszystkie marzenia się spełniają - Mauro Cantoro coś o tym wie... ale i tak uśmiech nie schodzi z jego twarzy- W ubiegły poniedziałek nadeszła negatywna decyzja FIFA. Grałem kiedyś w reprezentacji Argentyny do lat 17. To uniemożliwia mi założenie koszulki z białym orłem na piersi, choć bardzo tego chciałem. Jest mi bardzo, bardzo przykro, bo kibice, jak i trener Paweł Janas liczyli na mnie - nie kryje zawodu rozgrywający Wisły.

Mundial w Niemczech Mauro obejrzy zapewne w telewizji. Jednak na Mistrzostwach Świata nie kończą się jego marzenia:

- Zdobyć Mistrzostwo Polski i zagrać z sukcesami w europejskich pucharach. Chciałbym przeżyć w Wiśle wiele wspaniałych chwil. Tego samego życzę kibicom i dziękuję raz jeszcze, że jesteście ze mną gdy jest zimno i pada deszcz, jak i wtedy gdy świeci słońce. Obiecuję, że ze swojej strony zrobię wszystko, by kibice mieli wiele powodów do radości - deklaruje Mauro Cantoro.

Pozdrowienia od Mauro Cantoro

Wywiad opublikowany w dziewiątym numerze newslettera "Biała Gwiazda".

Z Mauro Cantoro rozmawiali Beata Jodłowska i Grzegorz Saj

Biuro Prasowe Wisła Kraków SSA

Źródło: wisla.krakow.pl

Cantoro: Przechodzę bardzo trudny okres w Wiśle

5. września 2006

Niedawny solenizant, ulubieniec wiślackich kibiców - Mauro Cantoro - bardzo przeżywa fakt, że nie gra w pierwszej ekipie. Opowiadał dziś o tym z przejęciem, z prawdziwymi emocjami. Argentyńczyk ucieszył się jednak na wieść, że wielu fanów pamiętało o jego urodzinach i po raz kolejny podkreślał, jak ważne jest dlań wsparcie kibiców.

- Niedawno obchodziłeś urodziny. Na łamach naszego serwisu wiele osób składało Ci życzenia…Jak myślisz czego kibice powinni Ci życzyć?

-To ja powinienem być wdzięczny za to, co mi dają – otrzymuję mnóstwo serdeczności, serca, wsparcia z ich strony. Życzyć mi – nie trzeba niczego. Dla mnie jest ważne to, że kibice mnie kochają, są ze mną i to wystarcza. A mam nadzieję, ze będę mógł grać i się im odwdzięczyć.

- Wracając do tej przykrej kwestii – zostajesz po treningach, by szlifować formę, kiedy inni dawno zeszli do szatni. Starasz się. Dlaczego więc tak słabo wypadłeś w ostatnim meczu rezerw z Górnikiem Wieliczka, gdy dostałeś szansę gry przez cały mecz?

- W tej chwili przechodzę bardzo trudny okres w Wiśle, większość ludzi – nie mówię tu oczywiście o kibicach- ocenia mnie źle. Ale zawsze trenuję, staram się. Ten mecz z Wieliczką starałem się potraktować bardzo serio, kiedy gram w koszulce Wisły – zawsze gram na serio, na całego. Ale mija już dużo czasu od momentu kiedy ostatnio zagrałem taki oficjalny mecz w pierwszej ekipie i to był dla mnie trudny okres. Ale będę grał dalej tak, jak grałem przez ostatnie pięć lat w Wiśle. Będę pracował, jak zawsze, na poważnie i czekał na okazję by znów zagrać w pierwszej drużynie.

-A może byłeś w tym meczu rezerw zmęczony po granym dzień wcześniej spotkaniu charytatywnym?

-Nie, nie, nie, zmęczony nie byłem. To raczej kwestia tego, że trenuję z pierwszą drużyną, nie z graczami rezerw, nie znamy się, nie jesteśmy przyzwyczajeni nawzajem do swojego stylu gry. Uważam, że nie zagrałem bardzo źle, ale tez nie dobrze - tak sobie.

- Zostawmy na chwilę ten przykry temat i pomówmy o światowej piłce. Dwie argentyńskie gwiazdy – Calos Tevez i Javier Mascherano przeszły niedawno z S.C. Corinthians do West Ham United. Wróżysz im karierę w Premiership? Myślisz, że uda im się w Europie uzyskać taki status gwiazdy, jaki mieli w Ameryce Południowej?

-Myślę, że Tevez, grając w Argentynie był najlepszym graczem w tym kraju, potem przeniósł się do Brazylii i także był najlepszym piłkarzem w Brazylii. Był przecież takim wybrany i wielokrotnie nagradzany. Mascherano również jest zawodnikiem reprezentacyjnym. Myślę, że ta przeprowadzka do Anglii to dla nich krok naprzód. Mają szansę stać się w europie gwiazdami, bo mają ku temu predyspozycje. Gra w reprezentacji o Argentyny to wyróżnienie i skoro się tam znaleźli, to są świetni.

- To jakie miejsce w lidze zajmie zespół West Ham-u w tym roku?

- Trudno to przewidzieć…W Anglii jest tyle dobrych drużyn – Manchester, Arsenal, Chelsea…Ale na pewno z Tevezem i Mascherano poprawią swoja pozycję tabeli Premiership.

Źródło: wislakrakow.com
(piskle)

Cantoro: Za ten klub dałbym się pokroić

18 sierpnia 2007

Mauro Cantoro kryzys formy wydaje się mieć za sobą i ku radości kibiców znów należy do wyróżniających się zawodników Wisły.

- Że gram jak za najlepszych czasów? Nie, to jeszcze nie to. Ale jestem na dobrej drodze. Przy trenerze Skorży odżyłem. Odzyskałem zaufanie kolegów, znów czuję się pewnie - przyznaje Argentyńczyk, który irytuje się opiniami, że nie odszedł z Wisły, bo żal mu było rezygnować z wysokiego kontraktu.

- Mam żonę i dzieci, więc pieniądze są dla mnie ważne. Pracuję, aby utrzymać rodzinę, to chyba nic złego? Poza tym Wisła jest najlepszym zespołem w Polsce, a ja zawsze wierzyłem, że jestem na tyle dobry, żeby w niej grać. To po co miałem zmieniać klub na gorszy?! Ci, którzy mówią o mnie niepochlebne rzeczy, źle życzą Wiśle. A ja za ten klub dałbym się pokroić. - wyznaje. - Wiecie ile razy grałem dla Wisły z bolącym kolanem, stłuczoną kostką i innymi urazami?

Cantoro unika porównań Wisły Skorży z Wisłą Kasperczaka, ale też nie neguje podobieństw. - Widać, że znów uwierzyliśmy w siebie. Jest w zespole pozytywny duch, wróciła świeżość i przekonanie, że razem możemy zdziałać coś dobrego - mówi.

Swego czasu Mauro starał się o polskie obywatelstwo. - Kiedy FIFA poinformowała, że nie będę mógł grać dla waszego kraju, to zainteresowane strony straciły zapał. - przyznaje, ale i tak w Polsce czuje się jak u siebie. - Mam dom w okolicach Krakowa, synowie chodzą do szkoły. Mauro, jak i Tiago po polsku mówią perfekcyjnie. Do tego stopnia, że musiałem im załatwić korepetycje z hiszpańskiego, żeby ojczystego języka nie zapomnieli - śmieje się Mauro, który Kraków i Małopolskę poznał na tyle dobrze, by służyć za przewodnika: - Kiedy przyjeżdża rodzina z Argentyny, chętnie pokazuję im Kraków i okolice. Prowadzę na Rynek i Wawel, ale najbardziej lubię Wieliczkę. Kopalnia soli to jest to!

Więcej w "Super Expressie"

Źródło: wislakrakow.com
(dorotja)

Z Mauro Cantoro... prawie o wszystkim

17. grudnia 2009, 20:28

W czwartkowe przedpołudnie odbyła się oficjalna konferencja, na której pożegnano Mauro Cantoro. "El Toro" mówił po hiszpańsku, wykorzystując nie bardzo orientującą się w tematyce piłkarskiej tłumaczkę. Po części oficjalnej porozmawialiśmy z Mauro już po polsku. Bo Argentyńczyk wybornie posługuje się naszym językiem. Zapraszamy.

Odchodzisz. Zakręciła Ci się łza w oku…

- To jest normalne po ośmiu i pół roku, które tu spędziłem. Teraz jednak muszę skoncentrować się na postanowieniu co dalej.

Kiedy chcesz podjąć tę decyzję?

- Kiedy będę miał klub, na razie nie mam. Menadżer często teraz do mnie dzwoni, ale nie ma jeszcze żadnych konkretów. Gdy coś się wyjaśni, to do Was zadzwonię.

Powiedziałeś, że chcesz pograć rok, półtora. Dlaczego tak krótko?

- Bo stary jestem (śmiech). Nie wiem jeszcze, ale myślę, że półtora roku, dwa lata to będzie wystarczający okres.

Mógłbyś grać w innym polskim klubie?

- Jest to dla mnie trudna sytuacja, bo identyfikuję się z Wisłą, dlatego byłoby mi bardzo ciężko. Jeśli będzie możliwość, to wolałbym grać zagranicą.

Jak wyglądały rozmowy z Wisłą, kiedy naprawdę dowiedziałeś się, że odchodzisz?

- To była rozmowa jak z kolegami. Wisła czekała w zasadzie do ostatniej chwili, do wczoraj. Wiem, że już nie zostanę w Wiśle, ale może czasem potrzebna jest taka zmiana miejsca i zawodników. Dlatego nie jestem ani obrażony, ani nie mam pretensji. Jestem tylko wdzięczny za minione lata.

Rzeczywiście mógłbyś współpracować z klubem, szukając zawodników dla Wisły?

- W Ameryce Południowej jest wielu dobrych zawodników. Chętnie pracowałbym w takiej roli, jeśli Wisła będzie chciała to wykorzystać.

Grałeś w Argentynie, Peru, Boliwii czy Włoszech. Wisła jest najważniejszym klubem w Twojej karierze?

- Zdecydowanie tak. Osiem lat, które tutaj spędziłem były dla mnie bardzo pozytywne i dlatego nigdy nie zapomnę tego klubu.

Chcesz coś specjalnego przekazać jego kibicom?

- Chcę bardzo podziękować kibicom. Wszystkim. Wszystkim, których poznałem w ciągu tych ośmiu lat. Ale uważam, że wszystko co mogłem zrobić, to zrobiłem na boisku, gadanie nic nie daje. Wszystko pokazałem na murawie, oddałem serce temu klubowi. Skończyłem w sposób, w jaki chciałem – na boisku. I to było dla mnie bardzo ważne

Na boisku i z opaską kapitańską, ale bez kibiców na trybunach

- Lubię grać w piłkę i dlatego chciałem skończyć na boisku. Szkoda, że nie było kibiców, atmosfera nie była taka, jaką sobie wymarzyłem, ale trudno. Na 1000% przyjadę jeszcze na jakiś mecz na Reymonta.

Jak poradzą sobie bez Ciebie Marcelo, Diaz, Alvarez? W wielu momentach niemal prowadziłeś ich za rękę

- Wiem jak ciężko jest na początku w zupełnie innym kraju. Kostaryka, Urugwaj, Brazylia to zupełnie inne państwa, inna kultura, inny język. Dlatego zawsze starałem się być blisko chłopaków i im pomagać. Teraz Cleber zostaje tu jako najstarszy.

Sam na początku bałeś się mówić po polsku, teraz już nie masz z tym problemów

- Jest to bardzo trudny język dla obcokrajowca. Osobiście uważam, że nie mówię dobrze, dlatego czasem wolę posługiwać się hiszpańskim i korzystać z tłumacza.

Mówisz po krakowsku. Gdy wychodzisz na zewnątrz, to mówisz, że idziesz na pole, prawda?

- No tak, a jak inaczej? (zdziwienie)

W Warszawie na przykład wychodzą na dwór

- To ja nie wiem, jak ja mówię po polsku (śmiech)

Jakie są szanse Wisły na mistrzostwo, koledzy poradzą sobie bez Ciebie?

- Wszystko mamy w swoich rękach, wszystko zależy od nas. Wisła ma bardzo dobrych zawodników, dobrego trenera, dlatego wszystko zależy tylko od Wisły.

      • Wspomnień czar ***

Już na konferencji nie chciałeś wymienić z nazwiska osób, z którymi byłeś najbliżej

- Nie wymienię najlepszego kolegi czy trenera, bo nieładnie byłoby powiedzieć tylko o jednym. Przez osiem lat wszyscy byli blisko mnie i mojej rodziny. Nie chcę urazić innych, wymieniając tylko jedną osobę.

Może wymieniłbyś chociaż idealną czwórkę linii pomocy?

- Jak mam ich wybrać? Jeśli wymienię Sobola, obrazi się Szymkowiak (śmiech). Dla mnie najważniejsze było, abym znajdował się w pierwszej jedenastce, a w Wiśle było przez ten czas tak wielu dobrych zawodników, że naprawdę ciężko wymienić tylko kilku.

Z którego wyjazdu masz najlepsze wspomnienia?

- Dla mnie były to wyjazdy do Hiszpanii na mecze z Barceloną i Realem Madryt. Oba były niezwykłe. Towarzyszyła im podobna adrenalina przed wyjazdem, podobne przygotowania do meczu. Wtedy czułem się jak piłkarz.

Największa porażka, Panathinaikos?

- Każda. Każda boli. Panathinaikos tak, bo byliśmy bardzo blisko Ligi Mistrzów, a ostatnio Levadia. Ta przegrana bardzo bolała.

Debiutowałeś w Wiśle jako napastnik, pamiętasz moment przemiany w defensywnego pomocnika?

- Stało się to przed meczem z Lazio. Kontuzjowany był chyba Mirek Szymkowiak i trener Kasperczak ustawił mnie w pomocy. Bardzo dobrze, że tak się stało. Ale tak naprawdę nie byłem takim pierwszym napastnikiem jak Paweł Brożek, grałem jako ofensywny, mocno wysunięty pomocnik. Ale od meczu z Lazio zacząłem grać jako defensywny.

I w Rzymie rozegrałeś jeden ze swych najlepszych meczów w barwach Wisły

- Być może, ale cała drużyna zagrała tam ładny mecz. Ja pierwszy raz grałem jako defensywny pomocnik i czułem się w tej roli bardzo dobrze.

Jesteś rozpoznawany dzięki swoim zwyczajom. Odsłonięte ochraniacze, zawsze wypuszczona koszulka i krótkie spodenki…

- Mogę mieć ubrana czapkę, rękawiczki, ale w nogi nigdy nie jest mi zimno, naprawdę. Nie mogę trenować czy grać w długich spodniach. Nie jest to jakiś mój styl czy naśladowanie kogoś, po prostu nie mogę trenować w długich, źle się wtedy czuję.

Nigdy nie grałeś też w koszulce z długim rękawem

- Kiedy zaczynasz grać już nie myślisz o zimnie, wszystkie myśli skupione są na piłce.

Jakie będziesz miał wspomnienia z polskiej ligi?

- Dla nas wiślaków ten czas był bardzo dobry, bo pięciokrotnie byliśmy mistrzami Polski. Uważam, że teraz liga jest słabsza niż ostatnio, ale najważniejsze, że Wisła nadal jest na pierwszym miejscu.

Jakie są Twoje ulubione miejsca w Krakowie?

- Odkąd przyjechałem do Polski, zawsze zabierałem moją rodzinę na Wawel i Rynek. To są bardzo ładne miejsca i lubię spędzać w nich czas.

Masz dom w Krakowie. Zamierzasz go sprzedać, wynająć?

- Domu na razie nie sprzedaję, bo na pewno wrócę do Polski.

Zdajesz sobie sprawę z tego, że jesteś najwybitniejszym obcokrajowcem w historii klubu? Nikt tak długo tutaj nie grał

- Ja? (zdziwienie) Nie czuję się tak, ale dziękuję.

Źródło: wislakrakow.com
(nikol)

Wybrane artykuły

Cantoro Najlepszym Pomocnikiem 2004 roku

6. marca 2005

Argentyński pomocnik "Białej Gwiazdy" Mauro Cantoro został uznany Najlepszym Pomocnikiem ligi polskiej w 2004 roku. W plebiscycie Piłkarskich Oscarów organizowanym przez Canal+, Cantoro wyprzedził Mirosława Szymkowiaka i Sebastiana Milę.

Cantoro wyszedł na scenę z szerokim uśmiechem, lecz nieco zmieszany. - A co teraz? - rzucił po odebraniu Oscara do prowadzącego ceremonię Tomasza Smokowskiego. Sympatyczny Argentyńczyk odważył się na wypowiedź po polsku. - Dobry wieczór. Dziękuje za nagrodę. Dziękuje mojej żonie, moim dzieciom i kolegom z drużyny, który dla mnie są bardzo wazni.

Źródło: wislakrakow.com
(maaarcin&mat19)

Latynoski temperament Mauro

24. lipca 2006

Podczas II połowy kontrolnego meczu z KSZO Ostrowiec Mauro Cantoro, zdenerwowany ostrym atakiem rywala, zachował się na murawie w bardzo kontrowersyjny sposób.

W 63 minucie meczu Argentyńczyk bezceremonialnie kopnął Adriana Frańczaka w tylną część ciała. Do piłkarza „Białej Gwiazdy” natychmiast doskoczyli inni Ostrowieccy zawodnicy, chcący bronić swojego kolegę z drużyny. Oczywiście Wiślacy również nie mieli zamiaru biernie przyglądać się rozwojowi wypadków i przez chwilę wydawało się, że na murawie dojdzie do regularnej bitwy. Na szczęście zawodnicy szybko się opanowali i skończyło się jedynie na wymianie zdań. Smutne jest jednak to, że zachowanie Mauro nie ma żadnego usprawiedliwienia. Gdyby taka sytuacja miała miejsce w meczu ligowym (lub pucharowym), to czerwona kartka byłaby w pełni zasłużona. Skąd zatem tak nerwowa reakcja ze strony piłkarza „Białej Gwiazdy”?

Dziennikarze „Gazety Krakowskiej” sugerują, że jest ona spowodowana sytuacją zawodnika w klubie. Jak możemy przeczytać na łamach owej gazety „Mauro nie należy do faworytów rumuńskiego szkoleniowca. Ten zaś wiele już razy wręcz upokorzył pomocnika. Owszem, Dan Petrescu nie musi lubić czy cenić Mauro Cantoro. Ale stać chyba rumuńskiego szkoleniowca na odrobinę więcej szacunku dla tego zawodnika” - apelują dziennikarze.

wislakrakow.com / Gazeta Krakowska
(Vinci)

Dawidowski i Cantoro na dywaniku u prezesa

8. czerwca 2007

Napastnik Tomasz Dawidowski oraz pomocnik Mauro Cantoro zostali dziś zaproszeni na rozmowę z prezesem Mariuszem Helerem oraz dyrektorem sportowym Wisły, Jackiem Bednarzem. - Ci zawodnicy są dla nas problemem, który musimy jakoś rozwiązać.

- Piłkarze ci pobierają duże pieniądze, a nie pokazują nic na boisku, musimy coś z tym zrobić - powiedział dziś Mariusz Heler. - Chyba nikomu nie podobają się ostatnie występy Cantoro czy Dawidowskiego - dodał Jacek Bednarz.

Najlepszym rozwiązaniem byłaby sprzedaż zawodników, ale kto ich kupi? Klub najchętniej rozwiązałby kontrakt z Dawidowskim i być może renegocjował warunki umowy z Mauro Cantoro, który gra w tym sezonie poniżej wszelkich oczekiwań.

- Daliśmy sobie dwa tygodnie czasu na przemyślenie sprawy, mam nadzieję, że piłkarze wyciągną z tego jakieś wnioski - zaznaczył prezes Heler.

Przypomnijmy, że w dniu wczorajszym Dawidowski zszedł z boiska po 25 minutach, bo, jak zwykle, pojawił się problem z jego kolanem. Mauro Cantoro odnotował zaledwie trzyminutowy występ, który zakończył wizytą w szpitalu i założeniem sześciu szwów nad wargą.

Dawidowski trafił do Wisły z Amiki Wronki przed trzema laty. W pierwszym sezonie pod Wawelem cały czas zmagał się z kontuzją kolana. W drugim pomiędzy problemami zdrowotnymi zdołał rozegrać sześć meczów ligowych, zawsze wchodząc w końcówkach. W zakończonym sezonie odnotował również sześć występów ligowych, a także siedem w Pucharze Ligi. Do tej pory ma na swym koncie 19 występów w Wiśle, z czego tylko jeden w pełnym wymiarze czasowym. Nie strzelił żadnej bramki.

Źródło: wislakrakow.com
(nikol)

Mauro odebrał polski paszport

19. września 2007

- Dostałem pismo, że wraz z moją kartą pobytu mam udać się do... urząd? - Mauro waha się, wymawiając trudny dla Argentyńczyka wyraz. - Tam czeka na mnie mój nowy paszport - zdradza z uśmiechem. Cenny dokument dziś ostatecznie stał się własnością nowego obywatela Polski.

- Dostałem propozycję gry w reprezentacji Polski od jej ówczesnego trenera, Pawła Janasa. Tak naprawdę dlatego zacząłem się starać o polski paszport - przyznaje Cantoro. Było to dwa lata temu. Po wszczęciu procedury okazało się, że Argentyńczyk wystąpił już w reprezentacji swojego kraju do lat 17, co uniemożliwiło mu grę w kadrze Polski.

- Polski paszport na pewno przyda się mnie i mojej rodzinie. - podkreśla jednak Cantoro. - Nie wiem jeszcze, czy zdecyduję się zostać w Polsce po zakończeniu gry w Wiśle. Za wcześnie, by o tym mówić.

Cantoro zapewnia jednak, że po siedmiu latach pobytu jest szczególnie związany z Polską. - Bardzo dobrze czuję się w tym kraju. Nawet jeśli zdecyduję się po zakończeniu kariery wyjechać do Argentyny, będę chciał tu wracać. Ja i moja rodzina spędziliśmy tu dużą część naszego życia. Dotyczy to zwłaszcza moich synów. Czuję więc specjalną więź z tym krajem.

gazeta.pl / wislakrakow.com

Cantoro pozwał Wisłę do sądu

16. stycznia 2008

Jeszcze zanim ekstraklasa wznowi rozgrywki, kibice będą świadkami ciekawego widowiska. W krakowskim sądzie dojdzie do spotkania prawników Mauro Cantoro i przedstawicieli Wisły Kraków. Strony będą się procesować o kilkadziesiąt tysięcy euro.

Argentyńczyk domaga się od "Białej Gwiazdy" kilkudziesięciu tysięcy euro, które jego zdaniem należą mu się z tytułu niewypłaconych premii. Rozprawa odbędzie się pod koniec przyszłego miesiąca.

Oczywiście klubowi prawnicy mają zupełne inne zdanie niż pomocnik lidera naszej ligi. Cała sprawa wydaje się dość zagmatwana. A to dlatego, że kontrakt 31-letniego piłkarza ma podobno bardzo skomplikowaną formułę. (...)

- Umowa jest sformułowana w niezwykle korzystny sposób dla zawodnika. Jest praktycznie nietykalny. Poza tym może liczyć na ogromne premie, nawet wtedy, gdy nie wybiega na boisko w każdym meczu - przyznaje anonimowo jeden z pracowników klubu.

W kontrakcie zostały zapisane premie za sukcesy drużyny. W najbardziej optymistycznym przypadku, gdy Wisła zdobyłaby mistrzostwo Polski, a następnie awansowałaby do fazy grupowej Ligi Mistrzów, zarobki piłkarza wyniosłyby blisko 500 tys. euro rocznie! Na takie pieniądze nie może liczyć żaden zawodnik w polskiej lidze.

Z powodu skomplikowanej formuły kontraktu, strony różnie interpretują niektóre zapisy umowy dotyczące premii meczowych. Dlatego w lutym prawnicy piłkarza i klubu spotkają się w sądzie.

Przegląd Sportowy / wislakrakow.com
(archer)

Wilczek: Wojny z Cantoro nie będzie

17. stycznia 2008

Mauro Cantoro złożył pozew w sądzie o wypłatę zaległych premii przez Wisłę Kraków. Chodzi o pieniądze za występy w fazie grupowej Pucharu UEFA. Przy Reymonta twierdzą, że Argentyńczyk... ma rację.

- To są stare sprawy i szczerze mówiąc dziwię się, że teraz to wypływa - mówi prezes Wisły Marek Wilczek. - Za kadencji mojego poprzednika Mauro dopominał się o zaległe premie, a ponieważ był z tym jakiś problem, zwrócił się do swoich prawników, by ci zajęli się sprawą. A oni skierowali ją do sądu. Wojny jednak między klubem a piłkarzem nie będzie.

Wkrótce będzie zawarta ugoda i cała sprawa zostanie zamknięta. Cantoro został wezwany na rozmowę w momencie, gdy sprawa trafiła do sądu. Okazało się, że nawet o tym nie wiedział. Utrzymuje on, że zajmują się tym wszystkim jego prawnicy, a on koncentruje się na treningach i grze i spokojnie czeka na zaległe pieniądze.

Jeśli rzeczywiście Wisła będzie gotowa wypłacić piłkarzowi zaległe premie za Puchar UEFA, to szybko powinno być po problemie. Prezes Marek Wilczek nie chciał rozmawiać na temat tego, co zastał w klubie po objęciu posady prezesa, utrzymując, że są to wewnętrzne sprawy spółki. Może się jednak okazać, że poprzednik, Mariusz Heler, zostawił mu jeszcze kilka innych spraw, które teraz trzeba wyjaśniać.

Źródło: gazetakrakowska.pl

Co dalej z Mauro Cantoro?

2. kwietnia 2009

Mauro Cantoro jest na zakręcie swojej sportowej przygody z Wisłą Kraków. Rzadko gra w pierwszym składzie, ale akurat w szlagierowym spotkaniu z Lechem Poznań ma duże szanse wybiec na boisko od pierwszych minut. Argentyńczyk stawia jednak sprawę jasno.

- Jeśli faktycznie wyjdę na boisko, nie traktuję tego, jako szansę, by coś udowodnić. Trener Skorża dobrze wie, co mogę dać drużynie - mówi. Pomocnik Wisły, w wywiadzie dla Agencji ASInfo, opowiedział również szeroko o swoich planach na przyszłość.

Mauro Cantoro wiosną zagrał w lidze zaledwie kilkanaście minut w meczu z Polonią Warszawa. Możliwe jednak, że w niedzielę wyjdzie w pierwszym składzie Wisły przeciwko Lechowi Poznań. Wszystko dlatego, że trener Skorża zmuszony będzie przestawić Juniora Diaza z pomocy do obrony, by załatać luki w przetrzebionej kartkami defensywie. - Wciąż nie wiem, czy wystąpię przeciwko Lechowi, ale bardzo chciałbym wyjść na boisko w pierwszym składzie - podkreśla Cantoro. - Zresztą do każdego meczu przygotowuję się z nadzieją, że zagram. Jeśli faktycznie od pierwszych minut wyjdę na boisko, nie traktuję tego, jako szansę, by coś udowodnić. Jestem tu już od wielu lat i nie muszę nikomu niczego udowadniać. Trener Skorża wie, jak gram i co mogę dać drużynie - wzrusza ramionami Cantoro.

- Trzeba rozróżnić dwie rzeczy. To, że jestem profesjonalistą nie oznacza, że jestem zadowolony z tego, że tak niewiele gram. Gdy nie gram, lub wchodzę na zaledwie kilkanaście minut, zawsze jest we mnie sportowa złość. Ale się nie obrażam na nikogo, to nie w moim stylu. W meczu z Polonią pokazałem, że jestem przygotowany do gry - uważa Argentyńczyk.

W spotkaniu z Polonią Cantoro wniósł wiele spokoju do gry w środku pola, gdy drużyna walczyła o zachowanie korzystnego rezultatu. - Zawsze staram się to robić. Przytrzymywać piłkę, gdy to jest konieczne, regulować tempo gry, wprowadzać spokój. W niedzielę czeka nas bardzo trudny mecz z liderem tabeli. Trzeba będzie zagrać bardzo rozważnie - podkreśla Argentyńczyk. - W Poznaniu mają bardzo silną linie środkową. My musimy zagrać bardzo uważnie i mieć się na baczności, ale Lech również. To dla nas okazja, by wskoczyć na fotel lidera.

Kontrakt Cantoro z Wisłą wygasa z końcem 2009 roku. To oznacza, że klub najprawdopodobniej będzie próbował sprzedać Argentyńczyka w letnim okienku transferowym. Trudno bowiem spodziewać się, by Wisła zaproponowała 33-letniemu zawodnikowi nowy kontrakt, równie dobry lub wyższy niż aktualny. - Nie wiem, jakie są plany klubu wobec mnie. Licząc od lipca, zostaje mi jeszcze 6 miesięcy kontraktu w Wiśle. Na razie o tym nie myślę, spokojnie korzystam z tego czasu, który mi jeszcze w Wiśle pozostał, bo być może to już mój ostatni rok tutaj - nie kryje Cantoro.

- Tak naprawdę, jak dotąd, nie rozmawialiśmy wiele na ten temat z moją rodziną, Jestem w Wiśle już od 8 lat. Prawdę powiedziawszy, jestem szczęśliwy i dumny, że udało mi się tyle lat utrzymać w Wiśle i grać na dobrym poziomie. Jeśli moja przygoda z Wisłą po tylu latach się skończy, na pewno będę czuł smutek, odchodząc. Jednak nie uprzedzajmy faktów, do grudnia zostało jeszcze sporo czasu. Nikt nie może zapominać, że w ciągu tych kilku lat odnosiłem z Wisłą sukcesy, wygrałem kilka tytułów mistrza Polski. Teraz nie gram za dużo, ale to się może w każdej chwili zmienić - zastrzega pomocnik, jakby dając do zrozumienia, żeby go zbyt szybko nie skreślać.

Cantoro przekonuje, że z Wisłą Kraków czuje się związany, jak z żadnym innym klubem na świecie. - Mógłbym teraz pójść do jakiegokolwiek klubu, ale Wisły nigdy nie wymażę z serca. Moi synowie, tak naprawdę, wyrośli i wychowali się tutaj, w Krakowie. Oni znają swojego ojca tylko jako gracza Wisły Kraków, tak go postrzegają - uśmiecha się Argentyńczyk.

Piłkarz nie bierze pod uwagę, że miałby - jak jego były kolega z Wisły, Cleber - zostawić rodzinę w Polsce, a sam grać w innym kraju. - Każdy jest panem swojego losu. Myślę jednak, że ja bym nie był w stanie tak postąpić. Cokolwiek w życiu nie osiągnąłem, zawsze była przy mnie moja rodzina. Moi synowie, moja żona. Chyba nie byłbym w stanie grać, będąc tak daleko od nich - wyznaje. - Jeśli miałbym rozważać propozycję z jakiegoś klubu, zwracałbym uwagę nie tylko na pieniądze, czy kraj, w którym przyszłoby mi grać, ale przede wszystkim myślałbym o komforcie mojej rodziny. Czy dzieci miałyby warunki do nauki. Czy byliby szczęśliwi. Nie mogę być egoistą i myśleć tylko o sobie - analizuje Cantoro.

Cantoro jeszcze nie wie, czy po zakończeniu piłkarskiej kariery wróci z rodziną do Argentyny, czy też na stałe osiedli się w Polsce. - Moim synom najbardziej podobałaby się perspektywa pozostania w Polsce. Tu chodzą do szkoły, tu mają przyjaciół, chodzą do szkółki piłkarskiej. Z drugiej strony w Polsce jesteśmy tak naprawdę sami, bo reszta rodziny jest w Argentynie. Jeszcze inaczej na to patrząc, spędziliśmy już w tym kraju tyle lat... to będzie bardzo, bardzo trudna decyzja i jeszcze nie wiem, co zrobimy - podkreśla Cantoro.

Kibice Wisły na forach internetowych często proponują, by Mauro Cantoro został w Wiśle po zakończeniu kariery, na przykład w funkcji trenera drużyn młodzieżowych lub skauta. Co ciekawe, sam Argentyńczyk również rozważa taką możliwość. - Czasem myślę o takim scenariuszu. Przez te 8 lat, które tu spędziłem, klub traktował mnie bardzo dobrze. Naprawdę, wspominam to fantastycznie. Poczynając od właściciela klubu, pana Bogusława Cupiała, przez kolejnych prezesów, czy dyrektorów - a także fanów, ludzi na ulicy. Wszyscy traktowali mnie fantastycznie. Byłoby dla mnie niezwykle trudne i bolesne - odejść stąd, zakończyć okres gry tutaj i nie móc utrzymywać żadnych relacji z Wisłą. Byłoby świetnie móc rzeczywiście sprawować jakąś funkcję w Wiśle, choć oczywiście nie tłumacza, w czym się ostatnio sprawdzam - roześmiał się Cantoro.

Źródło: wislakrakow.com
(ASInfo)

Mauro Cantoro: Oczekuję szacunku

3. grudnia 2009

Osiem lat gry, 246 meczów, setki przebiegniętych kilometrów, tysiące odebranych piłek. Oto dorobek Mauro Cantoro w Wiśle Kraków. Wszystko wskazuje na to, że licznik wkrótce się zatrzyma. Argentyńczykowi za miesiąc kończy się kontrakt, a w klubie wciąż nie wiedzą, czy zaproponować piłkarzowi nową umowę. – Traktuję ten klub z szacunkiem i tego samego oczekuję w zamian – mówi „El Toro".

W krakowskiej drużynie niewielu piłkarzy ma dłuższy staż od Cantoro. W barwach Wisły debiutował osiem lat temu jako... napastnik. W tym czasie został zamieniony w pomocnika, świetnie nauczył się mówić po polsku i otrzymał nasze obywatelstwo. – Wtedy nie spodziewałem się, że zostanę tutaj tak długo. Teraz wygląda na to, że przede mną dwa ostatnie mecze. O nowym kontrakcie rozmawiam... tylko z żoną i kolegami – mówi Cantoro.

Mimo że jego umowa wygasa 31 grudnia, wciąż nie doczekał się wiążących rozmów z szefami klubu. – Najlepiej byłoby usłyszeć, czy mnie nadal chcą, czy nie. Do tej pory odbyłem jedynie rozmowę z trenerem Skorżą. Spytał, jak widzę swoją przyszłość, powiedziałem, że chętnie bym został w Wiśle. I na tym się skończyło – mówi rozżalony Argentyńczyk.

Tuż po zakończeniu rundy jesiennej Cantoro wraca do ojczyzny. – Mam bilet na 20 grudnia. Liczę, że do tego momentu poznam moją sytuację. Nie jestem dwunastoletnim dzieckiem. Ile mam czekać? Zawsze szanowałem ten klub i tego samego oczekuję w rewanżu. Przecież teraz mógłbym udawać, że boli mnie noga i nie mogę grać... – przekonuje piłkarz, który w ostatnim meczu z Odrą był kapitanem Wisły.

Wyjazd z Krakowa byłby wielkim problemem dla całej rodziny Cantoro, która świetnie czuje się pod Wawelem. – Synowie namawiają mnie, byśmy zostali w Krakowie. Tutaj mają szkołę i kolegów. Dla nich wyjazd byłby wielkim problemem – kończy Cantoro, który ma oferty z klubów z Argentyny i Grecji.

Źródło: wislakrakow.com
(zmięty)

Cantoro: Co dalej? Nadal nic nie wiem

11. grudnia 2009, 23:15

Mauro Cantoro, pod nieobecność kontuzjowanych Głowackiego, Sobolewskiego i Pawła Brożka, po raz kolejny zagrał w Wiśle z kapitańską okazją. Nie można wykluczyć jednak, że spotkanie z Zagłębiem było jego ostatnim w barwach "Białej Gwiazdy". - Szkoda tylko, że nie było kibiców, ale niestety piłka nożna nie zna sentymentów - stwierdził "El Toro".

Przed ośmioma laty debiutował w Wiśle również w spotkaniu z zespołem z Lubina. - Pamiętam, strzeliłem nawet bramkę - ożywia się na myśl o tym fakcie. - Trudno, to już historia. Jeśli przyjdzie mi opuścić Wisłę, zawsze zostanie ona u mnie na pierwszym miejscu - dodał Argentyńczyk, który wciąż nie usłyszał od władz klubu wiążących decyzji na temat swojej przyszłości. Maciej Skorża przyznał, że jeszcze przed świętami czeka go szereg ważnych rozmów, które zadecydują o jego przyszłości.

Cantoro ma kilka propozycji zarówno z polskiej ligi, jak i z zagranicy. - Oferty są, ale jeszcze będzie czas, by o nich pomyśleć - ucina póki co temat. Na razie może szykować się na krótki urlop z rodziną w Argentynie. - W meczu z Zagłębiem oczywiście o wakacjach jeszcze nie myśleliśmy. Trener uczulał nas, żebyśmy grali na maxa do końca, bo rywal jest naprawdę groźny - powiedział Mauro Cantoro.

Źródło: wislakrakow.com
(PM)

Cantoro: Dziękuję wszystkim

17-12-2009

„Chciałem podziękować drużynie, zawodnikom i trenerom, z którymi grałem i pracowałem, prezesowi, panu Cupiałowi, który jest najważniejszą osobą w klubie. Dziękuję też wszystkim osobom, które pracowały w klubie – ochroniarzom, paniom sprzątającym i innym, za to, że ciepło mnie tu przyjęli i miałem z nimi dobry kontakt. Za to wszystkim dziękuję” – powiedział na specjalnej konferencji Mauro Cantoro.

W czwartkowe przedpołudnie została zwołana specjalna konferencja prasowa, w trakcie której Wisła dziękowała Mauro za ponad osiem lat jego gry w barwach Białej Gwiazdy. Cantoro dostał na pamiątkę koszulkę ze swoim nazwiskiem, a także zdjęcie, na którym widać, jak walczy o piłkę z Xavim w trakcie meczu w Barcelonie. „Dziękuję wszystkim, ale chciałem podkreślić, że to nie jest ostateczne pożegnanie. Na pewno, gdy tylko nadarzy się okazja, będę przyjeżdżał do Krakowa i siadał na trybunach, żeby dopingować Wisłę” – zaznaczył Mauro.

„Dziękujemy Ci Mauro za twoje profesjonalne podejście do gry w Wiśle, czego najlepszy dowód dałeś w ostatnich meczach, w których poprowadziłeś drużynę jako kapitan. Dziękujemy za to, że dzięki tobie inni zawodnicy z twoich stron mieli ułatwiony start w Wiśle. Dziękujemy za atmosferę, jaką stwarzałeś w szatni – zawsze byłeś człowiekiem uśmiechniętym. Życzę ci, żebyś jak najdłużej kontynuowała karierę piłkarską. Równocześnie chcę, żebyś pamiętał, że zawsze masz na Wiśle otwarte drzwi. Może po zakończeniu twojej kariery nawiążemy jakąś współpracę” – powiedział prezes Marek Wilczek

„Chcę podziękować za te słowa” – odpowiadał Cantoro. „Są one bardzo ważne dla mnie i dla mojej rodziny.”

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA

„Nie przypuszczałem, że tyle tu zostanę”

17-12-2009

„Kiedy przyjechałem do Krakowa, myślałem, że zostanę tu rok, może dwa lata i przejdę do innego klubu. Okazało się jednak, że bardzo dobrze czułem się w klubie, dobrze się zaaklimatyzowałem, więc wypełniłem mój pierwszy kontrakt, a teraz kończę wypełniać kolejny” – mówił Mauro Cantoro.

„Na pewno odejście z Wisły nie jest dla mnie łatwe. Po tylu latach tutaj jest mój dom” – podkreślał zawodnik. „Wisła to zdecydowanie najważniejszy klub w mojej karierze. Te osiem lat będę wspominał pozytywnie, nigdy nie zapomnę o tym czasie” – dodał Mauro.

Pożegnalna konferencja była też okazją do wspomnień. „Dzięki Bogu miałem tu bardzo dużo momentów szczęśliwych” – podkreślał Cantoro. „Sukcesem jest to, że tyle razy w trakcie mojego pobytu tutaj zostaliśmy mistrzem Polski” – dodał. Mauro nie chciał wymienić zawodników, z którymi grało mu się najlepiej. „Jak powiem, że to był Sobolewski, to przecież Szymkowiak by się obraził” – tłumaczył. „Wisła ma bardzo dobrych zawodników. Ze wszystkimi dobrze mi się grało” – zaznaczył Cantoro i dodał, że nie będzie wymieniał też piłkarza, który był jego najlepszym kolegą w drużynie przez te osiem lat.

A które porażki bolały Mauro najbardziej? „Każda porażka mnie bolała” – odpowiadał. „Najgorsze dla mnie w przygodzie z Wisłą było to, że nie udało mi się razem z zespołem zagrać w Lidze Mistrzów” – dodał.

Cantoro nie wie jeszcze dokładnie, jaka przyszłość stoi przed nim. Na razie pewnie jest tylko, że za kilka dni wyjeżdża do Argentyny na święta. „Będę grał jeszcze pewnie rok, półtora, ale nie wiem jeszcze gdzie. Na razie nie ma nic konkretnego, są tylko pytania. Na pewno jednak będzie ze mną moja rodzina” – mówił Mauro. Gdy pojawiło się pytanie, dlaczego ma zamiar grać jeszcze tylko przez tak krótki czas, odpowiedział: „Jestem już stary”.

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl

Wisła pożegnała Mauro Cantoro

17 grudnia 2009

Prezes Wilczek, żegna Mauro.
Prezes Wilczek, żegna Mauro.

Wisła Kraków oficjalnie pożegnała Mauro Cantoro, któremu z końcem roku upływa kontrakt z klubem. Zawodnikowi w imieniu wszystkich pracowników Wisły podziękował prezes Marek Wilczek. Cantoro spędził pod Wawelem osiem ostatnich lat, ale jak mówi, nie chce żegnać się definitywnie. - Być może jeszcze kiedyś wrócę. Na trybunach stadionu przy Reymonta usiądę na pewno nie raz - zadeklarował.

- Niedawno witaliśmy Clebera, ale jak to w życiu bywa przychodzi i czas na pożegnania. Mauro zrobił dla naszego klubu bardzo wiele - powiedział na wstępie prezes Wisły Kraków. - Mauro, chciałbym podziękować ci za profesjonalne podejście, którego wyraz dałeś w trzech ostatnich meczach, z kapitańską opaską prowadząc drużynę do zwycięstw - zwrócił się do zawodnika. Wilczek podziękował również za rolę jaką Mauro pełnił w szatni i zadeklarował, że po zakończeniu jego piłkarskiej kariery drzwi do Wisły będą dla niego otwarte.

- Zawsze możesz do nas wrócić, a być może nawiążemy współpracę - powiedział prezes klubu. - To dla mnie zaszczyt, że klub składa mi taką ofertę. Zobaczymy, jak ułoży się moja przyszłość i gdzie będę teraz grał - odparł Argentyńczyk, który za pośrednictwem mediów raz jeszcze podziękował kolegom z zespołu, trenerom i właścicielowi klubu, Bogusławowi Cupiałowi.

Mauro przyjeżdżając do Polski nie mógł spodziewać się, że zostanie tu przez tak wiele lat. Dziś jego podobizna - Cantoro walczący z Xavim z Barcelony - zawiśnie w siedzibie klubu zaraz obok pamiątkowego zdjęcia innej legendy, Marcina Baszczyńskiego. Jak dalej potoczy się jego kariera? - Na pewno rok, półtora jeszcze w piłkę pogram. Pojawiają się zapytania, ale nie mogę mówić póki co o konkretach. Na razie wybieram się na wakacje do Argentyny - poinformował Cantoro, który nie chciał szczegółowo opowiadać o swoich planach na przyszłość.

Pamiątkowe zdjęcie, podpisane przez Cantoro. Fotografia zawiśnie w honorowym miejscu, obok innych zdjęć, wielkich wiślaków.
Pamiątkowe zdjęcie, podpisane przez Cantoro. Fotografia zawiśnie w honorowym miejscu, obok innych zdjęć, wielkich wiślaków.

Mauro przyznał, że z perspektywy czasu najbardziej żałuje braku możliwości gry w Lidze Mistrzów, co jest nie tylko jego osobistą największą porażką, ale i całej drużyny. - Miłych chwil było jednak bardzo wiele. Zawsze starałem się robić wszystko, bo nikt nie mógł powiedzieć, że się nie starałem. Meczów z Legią czy Cracovią na pewno długo nie zapomnę - powiedział na zakończenie.

Źródło: wislakrakow.com
PM

Mauro Cantoro w Odrze Wodzisław

18. stycznia 2010

Dziś o godzinie 11 ma zostać podpisany kontrakt pomiędzy Mauro Cantoro a Odrą Wodzisław. Argentyński pomocnik z polskim paszportem, którego umowa z Wisłą upłynęła wraz z końcem zeszłego roku ma wiosną grać w wodzisławskim klubie.

- Szczegóły kontraktu są już ustalone. Teraz pozostaje już tylko formalne podpisanie umowy przez Mauro Cantoro - powiedział Dariusz Kozielski, członek zarządu Odry. Prawdopodobnie Cantoro będzie najlepiej zarabiającym zawodnikiem ostatniego zespołu Ekstraklasy. Kilka dni temu zawodnikiem Odry Wodzisław został bramkarz Arkadiusz Onyszko.

Źródło: wislakrakow.com

Gdzie oni są? - Mauro Cantoro

19-12-2016 12:22

Dowcipniś w szatni, drugi Maradona, latynoski temperament - to wszystko łączy dzisiejszego bohatera cyklu „Gdzie oni są?”. Na Reymonta spędził dziewięć lat, a w pierwszej dekadzie XXI wieku stał się najpopularniejszym obcokrajowcem w ekstraklasie. Zatem przenosimy się do Argentyny, aby sprawdzić, gdzie przez ostatnie sezony podziewał się Mauro Cantoro.

Mauro Cantoro - a właściwie Roberto Mauro Cantoro - przyszedł na świat 40 lat temu w dniu, w którym dzieciaki w Polsce rozpoczynają rok szkolny. Pierwsze piłkarskie kroki stawiał w Vélezie Sársfield, skąd został wypożyczony do Universitario de Deportes. Z peruwiańskim zespołem dwukrotnie sięgał po tytuł mistrza kraju. W swojej metryce ma także występy w argentyńskim Atlético de Rafaela oraz włoskim Ascoli Calcio. W październiku 2001 roku dołączył do załogi z Reymonta.

Od napastnika do pomocnika

Zadebiutował w Lubinie w wygranym meczu przez Białą Gwiazdę 4:3. Wtedy również zdobył pierwszego gola w barwach Wisły. Od tego czasu ruszyła maszyna strzelająca gole zwana Mauro Cantoro. W ciągu trzech spotkań zanotował cztery trafienia, po czym wylądował na… ławce rezerwowych. Początki w krakowskiej drużynie miał nieudane. Dostał niechlubny tytuł „Rozczarowania jesieni”. Okazało się, że najlepszą pozycją dla niego nie jest atak, ale środek pola. Nawet w 2004 roku otrzymał miano „Najlepszego pomocnika ligi”.

„El Toro” na piątkę i… dwóję!

Pobyt na Reymonta to przede wszystkim pasmo sukcesów, które odniósł z kolegami z zespołu. Z Białą Gwiazdą sięgał pięć razy po mistrzostwo Polski. Po raz pierwszy w 2003 roku. Od tej pory Wisła ustrzeliła hat-tricka i przez trzy lata z rzędu okazała się najlepszą ekipą w najwyższej klasie rozgrywkowej w kraju. Po kilku sezonach przerwy znowu triumfowała razem z „Maurycym” w 2008 oraz 2009 roku.

Ponadto dwukrotnie zdobył Puchar Polski. Raz w 2002 pokonując Amicę Wronki, a rok później zwyciężając w finale przeciwko imienniczce z Płocka.

„Za Wisłę dałbym się pokroić!”

Zarówno forma, jak i sama osoba Mauro w trakcie wizyty w Polsce zmieniała się jak sinusoida. Kibice z pewnością zapamiętają go jako ambitnego walczaka - mimo kontuzji zawsze zostawiał serducho na boisku. Pamięta spotkania na arenie międzynarodowej m.in. z Barceloną, Lazio, Parmą, Realem Madryt, czy Panathinaikosem. Dodatkowo „El Toro” zasłynął jako kolekcjoner kartoników sędziego.

Razem z żoną i synami byli mocno związani z Polską, a szczególnie z Krakowem. W 2008 roku otrzymał polskie obywatelstwo. Chciał nawet reprezentować barwy Biało-Czerwone, ale na przeszkodzie stanęły występy w młodzieżowej kadrze Argentyny. Dwa lata później podpisał półroczny kontrakt z Odrą Wodzisław. Klub nie zdołał się utrzymać w najwyższej klasie rozgrywkowej, a Mauro wrócił do rodzimej ziemi.

Na północny-zachód od ojczyzny

Po przygodach i kilku sezonach spędzonych w Polsce próbował swoich sił w ekipie Juventud Antoniana i Deportivo Moron. Później przeniósł się do Peru, a konkretnie do zespołu Pacifico FC. Beniaminek ligi peruwiańskiej - nazywany klubem dinozaurów - oparty był na zawodnikach nieco… doświadczonych. Jednak Cantoro nie był najstarszym piłkarzem w drużynie. Dzisiejszy bohater zyskał sympatię i zaufanie trenera, a ten wyznaczył go do pełnienia funkcji kapitana Los Rosados.

Zakończył przygodę z piłką, ale pamięta o byłych klubach

W 2015 roku przeszedł na piłkarską emeryturę. Jak dla każdego sportowca - była to trudna decyzja. Nadal na portalach społecznościowych zamieszcza posty, które świadczą o tym, że śledzi poczynania swoich byłych klubów. Chociażby derbowe spotkanie Wisły.

Drugim klubem, do którego Argentyńczyk ma sentyment jest Universitario de Deportes.

Niedawno minął rok odkąd rozstał się zawodowo z piłką nożną. Czy tęskni?

„Czas szybko mija, rok temu rozstałem się z profesjonalnym futbolem. Bardzo mi tego brakuje!”

Angelika Głuszek
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl

Gwiazdy Białej Gwiazdy #46: Walczak, wojownik, Wiślak - Mauro Cantoro

Data publikacji: 16-07-2018 16:39


W całym cyklu „Gwiazdy Białej Gwiazdy” obcokrajowcy długo czekali na swoją kolej. Ale ten zagraniczny piłkarz tak wpisał się w historię Wisły, że nie można go pominąć! Trzeci w kolejności Argentyńczyk w barwach Białej Gwiazdy, ale zdecydowanie najlepszy ze wszystkich pięciu, jacy przywdziewali koszulki krakowskiego klubu. I mało kto pamięta, że jeden z najlepszych defensywnych pomocników w 112-letniej historii Klubu przychodził na R22 jako… napastnik! Przed Wami nasz „Maurycy” - Mauro „El Toro” Cantoro!

Roberto Mauro Cantoro urodził się 1 września 1976 roku w argentyńskim Ramos Mejía, tuż pod Buenos Aires. To właśnie w stolicy Argentyny mały Mauro przebijał się do seniorów Vélez Sársfield, by w wieku niespełna 18 lat zadebiutować w pierwszej drużynie ówczesnego mistrza argentyńskiej Clausury, czyli rozgrywek drugiej połowy sezonu. W roku 1993, gdy Vélez walczył o trofeum, Cantoro występował na Mistrzostwach Świata do lat 17, które rozgrywane były w Japonii. Argentyńczycy w grupie trafili na późniejszych zwycięzców, Nigerię. To porażka z nimi różnicą czterech goli sprawiła, iż piłkarze z Ameryki Południowej uznali wyższość Superorłów i Australii, z którą zremisowali 2:2.

Pierwsze spotkanie z późniejszym kolegą

Za plecami Argentyńczyków znalazła się Kanada, której jedną z bramek strzelił nie kto inny, a Cantoro. Co ciekawe, dalej od piłkarzy z Ameryki trafili… Polacy, którzy dopiero w półfinale ulegli Nigeryjczykom, a w meczu o trzecie miejsce przegrali serię rzutów karnych z reprezentacją Chile. Kluczową postacią polskiej reprezentacji był późniejszy kolega z zespołu „El Toro”, Mirosław Szymkowiak.

W kolejnych latach młody Mauro kursował między macierzystym Vélezem, Atletico de Rafaela, a Universitario da Lima. W tym trzecim klubie „El Toro” czuł się najlepiej - o czym świadczy 13 goli zdobytych w 30 spotkaniach i tytuł mistrza peruwiańskiej Apertury, a więc turnieju otwarcia ligi. Po pierwszej części sezonu po Mauro ponownie zgłosił się Vélez. Po chwili jednak Argentyńczycy ponownie puścili swego podopiecznego do Universitario, które dzięki zwycięskiemu dwumeczowi ze zwycięzcą Clausury, Sportingiem Cristal wzniosło w górę trofeum za zwycięstwo w lokalnej Primera Division. Rok później stołeczny klub ponownie okazał się ligowym hegemonem, zaś Cantoro tym razem pokonał bramkarzy rywali 9 razy. Po okresie gry w Peru przyszedł czas na… Boliwię. Tam jednak w barwach Blooming Club Santa Cruz nie udało się powtórzyć osiągnięć z ligi peruwiańskiej i zdobyć kolejnego mistrzostwa. Mauro wraz z ekipą dostąpił jednak zaszczytu gry w Copa Libertadores - południowoamerykańskim odpowiedniku Ligi Mistrzów.

Z napadu na środek pola

Po wygaśnięciu wypożyczenia do boliwijskiego klubu, a jednocześnie upływie kontraktu z Vélez Sársfield Mauro Cantoro związał się z Atletico de Rafaela, by po roku po raz pierwszy zamienić kontynent. Premierowym europejskim klubem Argentyńczyka okazało się Ascoli Calcio. „El Toro” chciał jednak grać wyżej niż na trzecim szczeblu rozgrywkowym. I choć po sezonie Ascoli awansowało do Serie B, „El Toro” był już gdzie indziej, bo pod Wawelem. „Grałem dobrze, strzelałem bramki, kibice traktowali mnie wspaniale. Ale nie zanosiło się na szybki awans do lepszego klubu. Wybrałem więc Wisłę” - przyznawał Argentyńczyk. I trzeba powiedzieć, że Mauro wprowadził się w pięknym stylu, w pierwszych czterech grach pięciokrotnie pokonując bramkarzy rywali. Potem jednak przyszedł kryzys, który zaowocował… szybkim wystawieniem „El Toro” na listę transferową. Jak się jednak później okazało, na szczęście sprzedaż Mauro nie doszła do skutku, z klubem zaś pożegnał się niezbyt przychylny Argentyńczykowi Franciszek Smuda.

W jego miejsce w marcu 2002 roku przyszedł Henryk Kasperczak, który wpadł na pomysł przesunięcia „El Toro” na stałe na pozycję defensywnego pomocnika. Tam właśnie ukazały się największe atuty dwukrotnego mistrza Peru - nieustępliwość i siła fizyczna. Mauro Cantoro prezentował się w lidze z tak dobrej strony, że niezależnie od przeciwnika, to Biała Gwiazda na krajowym podwórku dominowała w środku pola. Duet Cantoro - Szymkowiak, w którym pierwszy odpowiadał za destrukcję, a drugi za konstruowanie akcji ofensywnych i dostarczanie futbolówki do napastników, był gwarancją jakości, która doprowadziła do zdobycia wymarzonego dubletu, a w przypadku „El Toro” do nagrody Pomocnika Sezonu.

Wierny Wiśle

Nic dziwnego, że argentyńskim pomocnikiem zaczęły interesować się kluby pokroju Galatasaray czy Genoi. Cantoro jednak pozostawał przy Reymonta, a w samym Krakowie czuł się coraz lepiej. Świadczyła o tym także nienaganna polszczyzna, którą przez lata pod Wawelem wyszlifował „El Toro”. „Maurycego” chciała też wyszarpać Legia, ale ten stołecznemu klubowi odpowiedział prosto i dosadnie: „Wisła jest najlepszym zespołem w Polsce, a ja zawsze wierzyłem, że jestem na tyle dobry, żeby w niej grać. To po co miałem zmieniać klub na gorszy?! Za ten klub dałbym się pokroić”. A na domiar wszystkiego Wisła udowadniała swoją wyższość kolejne dwa sezony z rzędu, a Mauro był jej kluczowym elementem niemal zawsze, wyłączając może jedynie okres panowania Dana Petrescu.

Gdy szkoleniowcem był Dragomir Okuka, to na plecach „El Toro” Wiślacy awansowali do Pucharu UEFA - jego bramka w dogrywce z Iraklisem Saloniki dała przepustkę do fazy grupowej, a pamiętny gol po rykoszecie w starciu z Blackburn Rovers mógł dać trzy oczka, gdyby nie fantastyczny finisz Davida Bentleya, Benny’ego McCarthy’ego i spółki. To właśnie po tym starciu Cantoro został wybrany zawodnikiem spotkania i trafił do jedenastki kolejki drugich najważniejszych rozgrywek na Starym Kontynencie.

Dobre występy „Maurycego” sprawiły, że znalazł się on w orbicie zainteresowań szkoleniowców reprezentacji Polski. Podstawy do powołania były - jego pradziadek, Bazyli Wolczak, był Polakiem, który w 1915 roku wyemigrował do Argentyny. Szybko jednak okazało się, że przez występy na juniorskich mistrzostwach świata Mauro nie może przywdziać koszulki z orłem na piersi. Mimo to zawodnikowi zależało na uzyskaniu polskiego obywatelstwa i cel ten został osiągnięty 23 kwietnia 2008 roku, już wtedy, gdy wiadomym było, że Wisła z Cantoro w składzie zapewniła sobie czwarte mistrzostwo kraju. Na piąte - i w przypadku Mauro ostatnie - przyszedł czas w kolejnym sezonie. Sezon 2008/2009 był ostatnim całym sezonem z „El Toro” w wyjściowej jedenastce. W połowie kolejnego Argentyńczyka przestał obowiązywać kontrakt, a władze Białej Gwiazdy nie zdecydowały się go przedłużyć.

Wiślackie serce

Drugą połowę rozgrywek Mauro spędził w barwach Odry Wodzisław Śląski, a po jej spadku zdecydował się powrócić do Ameryki Południowej, gdzie zdążył reprezentować jeszcze barwy 6 ekip z ojczyzny, a także z Peru, w którym na dobre osiadł po zakończeniu kariery. I choć jeden z synów gra w Universitario da Deportes Lima, serce Mauro nadal bije dla Wisły, o czym często mogą przekonać się twitterowicze. Ze świecą szukać takich obcokrajowców w Ekstraklasie!

¡Gracias por todo, el Toro!

Jakub Pobożniak

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA

Źródło: wisla.krakow.pl


12 lat temu Mauro Cantoro otrzymał polskie obywatelstwo

23 kwietnia to wyjątkowa data dla jednego z byłych zawodników krakowskiej Wisły. Dokładnie 12 lat temu Mauro Cantoro, dzięki postanowieniu ówczesnego Prezydenta Polski, Lecha Kaczyńskiego, otrzymał polskie obywatelstwo. Z tej okazji postanowiliśmy przybliżyć Wam sylwetkę byłego Wiślaka.


23.04.2020r.

Arek Warchał


Mauro Cantoro urodził się 1 września 1976 roku w Ramos Mejía. Zawodnik występujący najczęściej na pozycji defensywnego pomocnika, swoją przygodę z piłką nożną rozpoczął w klubie CA Vélez Sársfield i to właśnie jako gracz tego zespołu został po raz pierwszy powołany do młodzieżowej kadry Argentyny. W barwach reprezentacji do lat 17 wystąpił na mistrzostwach Ameryki Południowej w Kolumbii oraz na mistrzostwach świata w Japonii.

W drodze do Wisły

W 1998 roku Mauro Cantoro przeniósł się na zasadzie wypożyczenia do peruwiańskiego Universitario de Deportes, którego trenerem był wówczas Osvaldo Piazza, czyli człowiek, z którym piłkarz miał okazję współpracować we wcześniejszym klubie. Argentyńczyk bardzo dobrze radził sobie w zespole, co spowodowało, że włodarze Universitario de Deportes złożyli wniosek o to, by Cantoro mógł zostać w ich klubie na dłużej. Największymi sukcesami przyszłego Wiślaka podczas trwania przygody z tym klubem było niewątpliwie dwukrotne zdobycie mistrzostwa Peru.

Kolejnym przystankiem w karierze Argentyńczyka było boliwijskie Club Blooming Santa Cruz, z którym miał możliwość występów, między innymi, w rozgrywkach Copa Libertadores. Rozegrał wówczas sześć meczów fazy grupowej, a jego zespół zajął ostatecznie trzecią lokatę, co wiązało się jednocześnie z odpadnięciem z dalszej części turnieju.

W czerwcu 2000 roku Cantoro postanowił przenieść się do Atlético de Rafaela, żeby rok później zmienić barwy i zostać zawodnikiem włoskiego Ascoli Calcio, które wówczas występowało na trzecim poziomie rozgrywkowym w kraju. Jak się później okazało, Ascoli było ostatnim przystankiem Mauro Cantoro przed przenosinami do krakowskiej Wisły.

Niełatwy start

Argentyńczyk do Białej Gwiazdy trafił pod koniec 2001 roku i trzeba sobie powiedzieć wprost, że jego początki w Polsce nie należały do najłatwiejszych. Być może duże znaczenie miał fakt, że zawodnik był w początkowej fazie swojej przygody z polskim futbolem ustawiany na pozycji… napastnika. Ówczesny trener Wisły Kraków, Henryk Kasperczak, stwierdził nawet, że w grze tego piłkarza brakuje zaangażowania, a Cantoro został wybrany Rozczarowaniem Jesieni 2002.

Z biegiem czasu argentyński zawodnik zaczął grać w krakowskiej Wiśle coraz lepiej. Z pewnością wpływ na jego formę miało przesunięcie na pozycję defensywnego pomocnika, na której jak się później okazało, odnalazł się znakomicie. Cantoro w wielu spotkaniach prezentował bardzo wysoką formę, ale na wyżyny wspiął się prawdopodobnie wtedy, kiedy opiekunem Białej Gwiazdy był Maciej Skorża. „Że gram jak za najlepszych czasów? Nie, to jeszcze nie to. Ale jestem na dobrej drodze. Przy trenerze Skorży odżyłem. Odzyskałem zaufanie kolegów, znów czuję się pewnie” - stwierdził swego czasu argentyński piłkarz.

Z Białą Gwiazdą w sercu

Argentyńczyk przez większość swojej przygody z Białą Gwiazdą był na celowniku innych klubów - znajdował się na liście życzeń, między innymi, tureckiego Galatasaray czy innych klubów z Polski, jednak do transferu nie dochodziło. „Wisła jest najlepszym zespołem w Polsce, a ja zawsze wierzyłem, że jestem na tyle dobry, żeby w niej grać. To po co miałem zmieniać klub na gorszy?! Ci, którzy mówią o mnie niepochlebne rzeczy, źle życzą Wiśle. A ja za ten klub dałbym się pokroić. Wiecie ile razy grałem dla Wisły z bolącym kolanem, stłuczoną kostką i innymi urazami?” - mówił zawodnik.

Podczas gry w Wiśle Kraków Cantoro systematycznie uczył się także języka polskiego, który jak stwierdził, jest trudny do opanowania. Mimo wszystko udało mu się go opanować na tyle dobrze, że od 2007 roku udzielał już w nim wywiadów! W 2005 roku Mauro Cantoro wystąpił o nadanie polskiego obywatelstwa, które postanowieniem Lecha Kaczyńskiego nadano mu 23 kwietnia 2008 roku. „Czuję się jak Polak, a w Krakowie czuję się jak w domu” - stwierdził El Toro.

Argentyńczyk z białą gwiazdą na piersi grał do 2009 roku, kiedy to nie zdecydowano się przedłużyć z nim umowy. Jego największymi sukcesami w Wiśle Kraków było niewątpliwie pięciokrotne zdobycie mistrzostwa Polski, a także dwukrotna wygrana w rozgrywkach Pucharu Polski. Po zakończeniu przygody z krakowskim klubem, Cantoro podpisał kontrakt z Odrą Wodzisław Śląski, jednak długo nie zagrzał tam miejsca i ostatecznie wrócił do Argentyny, by tam kontynuować swoją piłkarską karierę. Później występował jeszcze w kilku peruwiańskich zespołach, a w 2015 roku zakończył piłkarską karierę.

Źródło: wisla.krakow.pl

Kącik poetycki

Beckham jest figurą marną


Przy naszym Cantoro Mauro

— Dariusz Zastawny, Stuletnia nasza historia, czyli Wisła Kraków, Biała Gwiazda w słów orszaku i obrazkach



W Wiśle Mauro Cantoro był znaczącym ogniwem,

łącząc atak z odbiorem, w tangu to jest możliwe.

Paweł Kękuś


Jedenastka stulecia

Mauro Cantoro został wybrany do rezerwowej jedenastki stulecia Wisły Kraków w plebiscycie zorganizowanym w 2005 roku. Zobacz więcej

Galeria zdjęć

Zobacz też