Relacje kibicowskie z meczów Wisły

Z Historia Wisły

Spis treści

Sezon 2002/2003:

Do Grodziska dotarło 57 fanów Białej Gwiazdy, tym razem bez flag. Dopingowano z przerwami. Zauważalna była zależność: im silniejszy był wiatr ze śniegiem (który szalał wprost na nasz sektor) tym doping się wzmagał. Symbolicznie odpalono 1 racę. Miejscowi szczelnie wypełnili stadion, połowa z nich ( ok. 2000- 2.500) zaopatrzona była w pelerynki, białe i zielone.Wywiesili 7 flag. Na początek meczu rzucili ok. 100 serpentyn, odpalili 15 bengali i machali kilkunastoma chorągiewkami. W drugiej połowie po golach odpalili jescze jednego bengala oraz 7- 8 zielonych swiec dymnych. W zależności od sytuacjio na boisku starali się dopingowac swój zespół( po golach dopingował prawie cały stadion). P.S Po zakończeniu meczu nie popisali się nasi piłkarze. Tylko 3 z nich tj. Szymkowiak, Dubicki i Pater podbiegło do naszego sektora by podziękować za przybycie i doping. Bez komentarza.

Autor:tslawek.Źródło:wislakrakow.com


Na meczu swój debiut miał nowy system nagłaśniający co zaowocowało lepszą koordynacją dopingu. Przez większą część spotkania był on równy, głośny i urozmaicony (choć do każdego z tych elementów można mieć jeszcze zastrzeżenia). Pojawiły się oczywiście przyśpiewki pozdrawiające naszych gości, na szczęście były one w ograniczonych ilościach. Na płocie oprócz flag, pojawił się również transparent z hasłem nie wymagającym komentarza: " Kali gol ". W czasie hymnu machano balonikami w barwach( odpowiednio C1 czerwone, X białe i C7 niebieskie; każdych było ok.1300), na C2 i C6 pojawił się napis TS z 22 rac oraz swój debiut miały 2 nowe sektorówki (na C3 herb, a na C5 patera mistrzowska). Na początku drugiej połowy zapłonęło 20 dużych wulkanów w asyście Wielkiej Flagi. Zaraz po golu w dwóch rzędach odpalono 40 rac, by po kilku minutach dołożyc do tego 30 stroboskopów i dużą ilość białego dymu. Na kilka minut przed ostatnim gwizdkiem zapłonęło 16 rac i miało pojawić się 5 sektorówek WISLA. "Miało", bo nie wszystkie z nich zostały w całości rozwinięte. Przez cały mecz pojawiło się również ileś petard. Kibiców Legii zameldowało się 484, zapełnili obie trybunki. Szczególnie w pierwszej połowie starali się prowadzić doping, który z biegiem czasu był coraz słabszy (najlepszy był przed meczem, gdy próbowano dodać sobie animuszu wyzwiskami pod naszym adresem). Wywiesili dość dużą ilość flag na płot, machali również kilkudziesięcioma chorągiewkami. Na trybunie obok sektora A machali balonami. Po golu odpalili racę, kilka świec i petard. Na początku drugiej połowy pojawiło się kilkadziesiąt bengali.

Autor:tslawek.Źródło:wislakrakow.com


Na to spotkanie wybieramy się każdy na własną rękę. Podobnie z pobytem na miejscu, każdy wykorzystał go na swój sposób. BB postanowili wykorzystać położenie geograficzne Szczecina i przed meczem udali się na browar do jednego z przygranicznych niemieckich miasteczek. W tym samym czasie Wiśl@cy zwiedzali miasto i kupowali gadżety potrzebne do meczowej oprawy. Spotykamy się dopiero na stadionie. Na sektorze jest nas w sumie 13. Za kratą pozostaje jeszcze gość ze starej gwardii, obecnie mieszkaniec Szczecina, który ze względu na adres w dowodzie nie zostaje wpuszczony na sektor. Nic sobie jednak z tego nie robi i ogląda z nami całe spotkanie zza siatki. To zresztą nie jedyny dowód na to że policjanci to półgłówki. Na mecz przyjechało również 2 fanów z niderlandów w tym rodowity holender. Szło się załamać jak w kółko jeden taki wypytywał go po polsku: „Imię matki, ojca. Imię matki, ojca!”. Obecnych było również między innymi dwóch gdańszczan oraz niewidomy Borys, dla którego była to już druga wizyta na tym stadionie (!). W związku z rozproszonym wyjazdem nie bierzemy żadnej flagi, a i szali nie było za wiele. Od znajomych z Pogonii dowiadujemy się, że w razie wysokiej porażki, po 4 bramce Pogoń Walcząca ma zamiar przerwać spotkanie zasiadając na środku boiska. Może, więc być ciekawie. Po pierwszym gwizdku spore zaskoczenie, po pierwsze nieudolnością naszych piłkarzy, po drugie niezłym dopingiem, który rozpoczął młyn gospodarzy. Wyją w zasadzie całe spotkanie, uniemożliwiając nam właściwie zaistnienie na trybunach. W drugiej postanawiamy jednak troche się pobawić. Dmuchamy 10 balonów, odpalamy 50 zimnych ogni, oraz 4 stroboskopy. Wiemy, że mogło to w sumie wyglądać trochę komicznie, ale kładziemy na to lagę. W 2 połowie ma miejsce jeszcze jedno, przykre wydarzenie. Na trybunach mdleje ojciec jednego z piłkarzy Pogoni, występującego właśnie na murawie. Pogoniarze rzucają się do kraty, aby wezwać karetkę. Wybiega jedynie lekarz, a pogotowie musi zrobić koło dookoła stadionu. Pan Walburg niestety niebawem umiera... Świeć Panie nad jego duszą... Wspaniały doping MKS-u, okraszony kilkoma racami, trwa prawie do końca spotkania, bo dopiero w 84 minucie Kalu trafia do siatki Pogonii. Być może podrażniły go okrzyki udające głos małpy, jakie towarzyszyły każdemu zagraniu nigeryjczyka. Podobnie jak przed meczem, po nim każdy idzie w swoją stronę. BB wraz ze znajomym szczecinianinem udają się na nową starówkę, gdzie raczą się piwkiem do samego rana. Nie było to zresztą takie proste, bo otwartych lokali jak na lekarstwo, a większość zamykali po 23. Mówię Wam, tragedia, w porównaniu do naszego tętniącego życiem miasta to szok. Na dodatek Szczecin straci jeszcze jedyną rozrywkę, jaką była pierwszoligowa drużyna piłkarska. Klub po spadku może się rozwiązać i rozpoczynać od ligi czwartej. Żal takich klubów. To nie sprawiedliwe, że I ligą cieszą się takie wsie jak Wronki, Grodzisk a tam gdzie jest spory potencjał kibicowski, że tez wspomnę Gdańsk i Białystok, swoje drużyny maja gdzieś w piłkarskiej otchłani. Pewnie zaraz zaczniecie pytać, co z Łodzią. Otóż dziś, gdzieś od godz.13 ruszy w tzw. Kimie sprzedaż biletów na to spotkanie. Aby jednak zakupić taką wejściówkę, należy podać: Imię, Nazwisko, PESEL, Adres zamieszkania i Nr. Dowodu lub paszportu. Więc jeśli kupujecie bilety dla kogoś musicie mieć te dane. Zwłaszcza przestrzegam mieszkańców nie z Krakowa, że mogą mieć kłopoty z wejściem na sektor. W Szczecinie kilku osobom sprzedano bilety na miejscu, ale był z tym problem. Jak być może wiecie na Widzewie przy wejściu na sektor nie ma kasy biletowej, więc problem może pojawić się większy. Na dzisiejszym spotkaniu poruszymy temat zorganizowania autokarów na ten wyjazd. Apeluje, więc o jak najszybszy zakup biletów, bo trzeba ustalić ile osób jest zainteresowanych. Jeśli się nie uda to obawiam się, że znowu pojedziemy na własną rękę.


Autor:Beer Boys '98.Źródło:wislakrakow.com


Zacznę nietypowo, bo od ustalenia liczby kibiców gości. Wprawne oko jednego z naszych wypatrzyło 175 typa z Zabrza. Znajomy Żabol wyliczył 188, a w necie na zajutrz rozmnożyli się już do 198. W związku z tym, że po naszej poprzedniej wizycie na Górniku też nam nie wierzyli przyjmujemy 180. Pomijając liczebność, zaprezentowali się bardzo przyzwoicie. Wywiesili trzy flagi: Super Torca, wyjazdówkę „Będziemy z Tobą aż do śmierci” oraz nowa A.C.A.B Torcida 1999. Dla niewtajemniczonych dodam, że skrót A.C.A.B jest angielskim odpowiednikiem naszego CHWDP. Oczywiście nie w dokładnym tłumaczeniu, lecz podobnym sensie. Żabole udowodnili, że są bardzo solidną i zgraną ekipą. Wszyscy śpiewali wszyscy podnieśli kartoniki w klubowych barwach, oraz balony. Nie widziałem żeby ktoś się „opalał” ze śpiewaniem ani robieniem oprawy. Raziły może trochę zbyt częste bluzgi, no, ale cóż zgody przecież nie mamy i nigdy nie mieliśmy, że też wspomnę mecze jeszcze przed spadkiem Wisły do II ligi, kiedy nieodzownym elementem oflagowania Górnika w Krakowie była flaga Niemiec. Na początku celowo opisałem sobotnie zachowanie kibiców gości jako wzór do naśladowania na wyjazdach. Po prostu widać, że zabrzanie mają zgraną bandę, a my niestety musimy do tego na razie dochodzić i to małymi kroczkami. Do czego zmierzam. Na meczu z Górnikiem uczyniono moim zdaniem spory krok w dobrym kierunku. Na X powrócił, mam nadzieję, że na dłużej, dla mnie legenda tego sektora - Mariusz. Jego miejsce jest tu, z nami. Widać było, że przez te kilka lat, kiedy go zabrakło sektor zmienił się nie do poznania. Młodzież nie zna podstawowych piosenek, z których przecież ten sektor słynął. Wiele pracy przed nami, oj wiele. Ale nie jest tak źle jak myślicie. Właśnie z inicjatywy Mariusza ukaże się niebawem płyta, którą w tej chwili kończymy nagrywać zawierająca ponad 20 kilkuminutowych utworów i sporo „przeszkadzajek” w stylu Ts, TsW, Ts Wisła Kraków. Całość ma kosztować niewiele a w dodatku marzy mi się żeby to wszystko okrasić sporą ilością fotek, zwłaszcza tych już historycznych. Na X powrócił nie tylko Mariusz, widziałem sporo innych starszych gości, którzy ochoczo odpowiedzieli na apel i stawili się tego dnia na sektorze. Wiem, że wielu nawet nie znacie, a niektórzy to naprawdę chodzące legendy. To oni przez lata tworzyli ten mit Wielkiej Wisły, na którym jedziemy do tej pory a który tak naprawdę nie zawsze nam się należy. To ostatnia chwila żeby coś z tym zrobić. W jedności siła. Starzy i młodzi, chuligani i pikniki. Czas zakopać topór wojenny i zjednoczyć się dla chwały Białej Gwiazdy. Moim zdaniem najlepsza szkoła życia to wyjazdy. I właśnie one mają być teraz solidnie organizowane. Pociąg specjalny, w którym samo spędzanie ze sobą czasu wiele daje. Odchodzimy od wyjazdów, w których „każdy sobie rzepkę skrobie”. Jeździmy bandą, i tylko bandą. Limit wpierdolu w tym sezonie mamy wyczerpany. Najbliższy wyjazd to Ostrowiec. Fajny wjazd, nie daleko, będzie sporo ludzi. To kolejny z ważnych meczów zbliżający nas do upragnionego Mistrzostwa Polski. Jedyny feler jeśli chodzi o wyjazdy „po Wrocławiu”, to prikaz sprzedaży biletu na mecz wyjazdowy w klubie za podaniem swoich danych osobowych. Czyli trzeba się pofatygować do tzw. Kimu i podać nazwisko, nr.pesel, nr.dowodu (ew. paszportu) oraz adres zamieszkania. Jeśli jesteś z poza miasta, poproś o zakup biletu kolegę w Krakowie a dane podaj mu przez telefon. Gdyby ktoś się oto rzucał to wytłumacz, że i tak ta lista będzie sprawdzana przy wejściu. Wracając do meczu to zauważyliście na pewno, brak jakiejkolwiek oprawy. To był swego rodzaju niemy protest, ludzi zajmujących się tym do tej pory. Prawda jest taka, że niejednokrotnie oni sami sporo w to wszystko dokładali lub zakładali. Na tym meczu była planowana choreografia z kartonów, niestety wszystko rozbiło się o pieniądze. A tych niestety brak. Efektem tego mogą być zmiany we władzach Stowarzyszenia oraz masowe wstępowanie w jego szeregi. Na najbliższym walnym może być naprawdę ciekawie, bo chcą się zacząć w to bawić ludzie najbardziej kompetentni. Nie piszę tego tego broń Boże próbując oskarżać kogoś o jakieś malwersacje lub nie gospodarność. W Stowarzyszeniu znajdzie się miejsce dla każdego, będziemy organizacją masową i masą wymusimy na klubie pewne ustępstwa. Członkowie Stowarzyszenia, czyli takiej Wielkiej Wiślackiej Rodziny muszą mieć coś do powiedzenia w klubie, dla którego nie raz poświęcili większość swojego życia i pieniędzy. Dlatego musi nas być wielu, klub musi odczuć, że rozmawia z poważnym partnerem. Rozdział środków musi być jasny i przejrzysty. Sprawą priorytetową jest organizacja meczów wyjazdowych, następnie pomoc kolegom, którzy ucierpieli na zdrowiu, oraz mają kłopoty z prawem, następnie choreografia i dopiero inne. Powyższy tekst nie jest punktem wyjścia do dyskusji, zwłaszcza dla domorosłych filozofów, których tu naprawdę nie brakuje. Jest odzwierciedleniem rzeczywistości i pokazaniem Wam, że dzieje się właśnie coś dobrego, w czym mamy okazję wszyscy uczestniczyć. Amen.

Autor:Beer Boys '98.Źródło:wislakrakow.com


Mecz się odbył. Tyle w zasadzie można powiedzieć o dzisiejszym spotkaniu. Na płocie zawisło 20 flag, w tym 2 rodem z Gdańska. Doping jak na taki mecz niezły (na pewno lepszy niż łódzki tydzień temu), w 1. połowie jakby lepszy. Co cieszy, system nagłaśniający działa coraz lepiej. Oprawy nie zanotowano. Widzewa nie stwierdzono. Mimo wiadomych okoliczności należy to uznać za dużą niespodziankę. Miejmy nadzieję, że to 0 będzie się za nimi długo ciągnęło.


Autor:tslawek.Źródło:wislakrakow.com


Zgodnie z ostatnio założonym planem mówiącym, że do końca rundy wyjazdy to priorytet udało się zorganizować pociąg specjalny do Ostrowca. Oczywiści nie obyło się bez kłopotów. Nie dopomógł nam tym razem długi weekend. Bilety dotarły do Krakowa dopiero we wtorek i na ich sprzedaż pozostało raptem 1,5 dnia. Piotrek musiał poruszyć niebo i ziemię żeby zezwolono na dystrybucje wejściówek w pociągu. Udało się i właściwie można przyjąć to, że pojechało nas o prawie 100 osób więcej niż kupiło bilety do środy ( kupowałem ostatni 147 bilet), to wyłącznie jego zasługa. Może troszkę szkoda, że nie odwołano drugiego składu, bo i tak prawie wszyscy siedzieli sobie w pierwszym. Podróż mijała w sympatycznej atmosferze nie licząc incydentu z kilkoma osobami, które były oporne, jeśli chodzi o uiszczenie opłaty za przejazd. Trochę zadymiło się w przedziale zajmowanym przez piwoszy gdzie główny opój ekipy BB na fantazji odpalił racę. Efekt zaskoczył chyba nawet jego samego, bo przez kilka minut z kłębów dymu na korytarz wyskakiwali solidarnie wszyscy pasażerowie przedziału. Pojawił się również kierownik pociągu, który nie mógł zlokalizować źródła ognia, którego tak naprawdę w ogóle nie było. Na miejscu zaskoczyła wszystkich aura, deszczowa i zimna. Osoby w krótkich rękawkach i spodenkach chyba nie pojawia się na najbliższych meczach z powodu przeziębienia. Potem krótki przemarsz przez miasto i zasiadamy na stadionie. Trochę wcześnie, ale musicie sobie zdać sprawę z tego, że zakładaliśmy, że pojedzie nas 500 a nie wiadomo ile mogło trwać spisywanie i obszukiwanie na miejscu. Chyba lepiej wcześniej niż później. Jako przed mecz obserwowaliśmy mecz trampkarzy, którzy zapewne po raz pierwszy grali przy takiej, dopingującej jedną z drużyn publice. Problemy z wejściem miały zgodnie z przewidywaniami osoby, które przyjechały autami, ale jakoś im się udało. W sumie oceniam nasza grupę na 250 osób, może ciut więcej. Na powitanie piłkarzy pojawiły się baloniki w barwach oraz 4 transparenty we włoskim stylu (tyle podobno zdążono na razie zrobić ). To, co ostatnio staje się standardem to zajebisty doping, jaki prezentujemy od początku spotkania. Nasz weteran M. obchodzący tego dnia jubileusz 250 wyjazdów (Gratulacje!) zapodawał również te dłuższe piosenki których już powoli uczy się co raz większa rzesza młodszych fanów. W 30 minucie robi się dusząco-kolorowo a to za przyczyną 20 świec dymnych odpalonych w asyście transparentów. Z pirotechniki prezentujemy jeszcze w drugiej połowie 20 stroboskopów, 4 race oraz około 20 wulkaników trzymanych w rękach jak bengale. Były również pasy materiału w liczbie 6, niemieszczące się jednak w dość wąskim sektorze. W sumie doping i oprawa godna przyszłych Mistrzów Polski. Myślę, że w Ostrowcu daliśmy się pokazać z dobrej strony i miejscowa publika otrzymała dobrą lekcje kibicowania. Do naszego poziomu nie dostroili się trochę piłkarze mecząc się niemiłosiernie z właściwie już drugoligowcem. Przynajmniej po meczu bardzo ładnie podziękowali i oby to był dobry prognostyk przed najbliższymi wyjazdami. Na trybunach rozczarowało KSZO, którego młynu, ( bo za taki nie uważam wrzeszczących rolników zasiadających na prawo od nas), nie było słychać wczoraj ani razu. Taka Pogoń, na meczu z nami sprężyła się maksymalnie wiedząc, że mecz z takim rywalem szybko im się może nie powtórzyć. Coś tam próbowali pod koniec wykręcić miejscowi chuligani, lecz psy ucięły wszystko w zarodku zawijając jednego typa w szalu Lecha. Dobrze, że u nas nie doszło do realizacji planu hurra na miejscowych, bo mogły być problemy, a moim zdaniem mamy w tej chwili ważniejszych przeciwników. Potem jeszcze triumfalny przemarsz na dworzec, któremu kolorytu dodawał sztandar z Białą Gwiazdą dumnie powiewający na wietrze. W powrotnej drodze wszyscy porozłazili się po pociągu, nie zauważając nawet niby ataku jakiś kilkunastu nawiedzonych w Starachowicach z koszami. Piszą nawiedzonych bo widziałem gości którzy ruszyli na pociąg w momencie jego odjazdu zza budynku oddalonego sto kilkadziesiąt metrów od dworca. Kawałek dalej na przejeździe poszła nawet jakaś szyba. Ciemności zachęcały do snu, który niektórym został brutalnie przerwany np. poprzez odpalenie wulkanu w przedziale (hihihi). Reasumując. Fajny wyjazd. Super prezencja i doping. Mam nadzieję, że z czasem sami będziecie zauważać pozytywne zmiany, jakie ostatnimi czasy zaszły na Reymonta. Coraz więcej osób zacznie się włączać w działania Stowarzyszenia, bo im więcej nas będzie tym więcej wspólnie będziemy mogli zdziałać. Kolejny raz zachęcam Was do większego zaangażowania w sprawy klubu oraz aktywnego uczestnictwa w następnych meczach wyjazdowych Białej Gwiazdy w drodze do mistrzostwa!

Autor:Beer Boys '98.Źródło:wislakrakow.com


Mecz na trybunach z łatwiejszym przeciwnikiem niż ostatnio, ale mimo to i tym razem na naszych sektorach działo się dużo. Na początek meczu ułożyliśmy na dziesiątce skomplikowany wzór z chorągiewek (biała gwiazda, a w tle symbol "dziesiątki" X). W tym samym czasie na dwóch bocznych sektorach pojawiły się litery TS stylizowane na logo Supermana. Na dalszych sektorach balony w barwach z ukośnym... pasem oraz szarfy w przejściach. Wszystko wyszło bardzo dobrze, cieszą szczególnie balony, które nawet na tych mniej zaangażowanych kibicowsko sektorach prezentowały się bardzo ładnie. Od początku niezły doping, który trwał ciągle przez cały mecz. Nagrody przyszły dopiero pod koniec meczu, ale tym bardziej widać jak ważne jest nieustanne wspieranie naszych pilkarzy. Żeby nie popadać w samozachwyt wystarczyło poczekać do 40 minuty, kiedy miała być łączona choreografia: race (tworzące literę W) wraz z zimnymi ogniami i szarfami. Te dwa ostatnie elementy nie wyszły niestety tak jak sobie zaplanowaliśmy. Początek drugiej połowy to pojawienie sie grupy kibiców przyjezdnych (ok. 55 osób), a u nas tradycyjnie, transparenty, flagi, chorągiewki, spora ilość konfetti i race. Kolejny raz (i pewnie ostatni w tej rundzie) pojawia sie Wielka Flaga, tym razem w towarzystwie wulkaników odpalonych u dołu. Udany mecz i na boisku i na trybunach, tym bardziej zachęcamy wszystkich do wybrania się do Łęcznej.


Autor:tslawek.Źródło:wislakrakow.com


Już od wyjazdu do Zabrza było wiadome, że do Katowic zawita naprawdę liczna Armia Białej Gwiazdy. Nikt nie wiedział dokładnie jaka to będzie liczba, ale szeroko zakrojona akcja propagandowa przyniosła zadowalający skutek. Do jak najliczniejszego wyjazdu namawiano w postaci ogłoszenia na meczu, namawiania znajomych, zachęt na necie, plakatów na mieście, czy tez napisów na murach i billboardach. Do Katowic zawitało ok. 1800 fanów Białej Gwiazdy (dla przypomnienia warto podać, że 3 lata temu na meczu w Katowicach, którym zapewnialiśmy sobie mistrza było nas 400). Wspaniale wyglądał pochód na stadion - niekończący się sznur Wislaków. Na stadionie rozwieszamy 16 flag (Gieksiarze mają ich 11), do tego podnosimy 300 kartoników, które tworzą nasze barwy w kształcie krzyża. Dalsza część meczu to kilkadziesiąt świec niebiesko-czerwonych i 90 dumnie podnoszonych transparentów w barwach. Z powodu późnego dotarcia na stadion i ogólnego rozprężenia ultrasów (czytaj zabawy) nie prezentujemy wszystkiego, co było przygotowane, ale i tak nie mamy się czego wstydzić. Doping ciągniemy przez cały mecz. Zawsze można powiedzieć, że przy takiej ilości mogło być lepiej (bo w sumie tak było), ale i tak oglądając później relację w canal + możemy być z siebie zadowoleni - ciągły, urozmaicony doping przez cały mecz. Cóż, jesteśmy wyznawcami starych zasad w kibicowaniu i nie obyło się bez bluzgów, ale mecz to nie teatr. Gieksiarze po kilkumiesięcznej przerwie pokazali się wreszcie z dobrej strony jeśli chodzi o oprawę meczu (sektorówki, szarfy spuszczone z dachu, transparenty, chorągiewki, bengale, race). Mogliśmy po raz kolejny sie przekonać co znaczy dach nad trybuną - mimo dużej ilości pustych miejsc doping miejscowych niósł się nieźle. Na koniec apel do tych wszystkich, którzy rzadko podążają za Białą Gwiazdą - nie zrażajcie się mimo wydarzeń pomeczowych.


Autor:tslawek.Źródło:wislakrakow.com


Sezon 2003/2004:

Dwustuosobowa grupa wiślackich sympatyków, która pojawiła się w piątek w Łęcznej, była świadkiem ostatniego kroku do obrony mistrzowskiego tytułu w wykonaniu krakowskiej Wisły. Kibice gospodarzy zaprezentowali standardową, aczkolwiek mogącą się podobać oprawę spotkania. Wyjazd nie był odgórnie zorganizowany, więc kibice Białej Gwiazdy podróżowali na Lubelszczyznę samochodami i mikrobusami, dojechał także jeden autobus. Stadion Górnika Łęczna sprawił najlepsze wrażenie z wszystkich obiektów prezentowanych przez tegorocznych beniaminków pierwszej ligi. Jest także ładniejszy od tych zlokalizowanych we Wronkach, czy Grodzisku. Obiekt w pełni był wypełniony. Wykupiono wszystkie wejściówki na spotkanie z drużyną Mistrza Polski. Biletów nie sprzedawano już w dniu meczu, zaś osoby, które wierzyły w dodatkową możliwość wejścia na stadion odchodziły z kwitkiem w 15 minucie. Sektor fanów Wisły wypełniał się z kolejnymi minutami gry. Sympatyków z Krakowa wspomogło kilka osób z okolicznych miejscowości oraz kibice gdańskiej Lechii. Mimo wyjazdu "każdy na własną rękę" Wiślacy zdołali oflagować ogrodzenie sektora, najwyraźniejsza była flaga sympatyków z Bochni. Pieśnią przewodnią wyjazdu była "Wisło Ty ma...", wykonywana także przy akompaniamencie gitary ;-). Kibice drużyny miejscowej zaprezentowali się o wiele lepiej niż można było się spodziewać. Choć oprawy nie można nazwać czołową polską prezentacją, to na pewno nie można jej nie dostrzec. Jak sami pisali o sobie, kibice Łęcznej chcieli się Wiśle pokazać. Cały doping skupiał się na sektorze za bramką. Na początek spotkania miejscowi odpalili pirotechnikę na górze swego sektora, ale nie przyniosło to dobrego efektu ze względu na to, że jeszcze było jasno. Użyli także zielone oraz czarne chorągiewki i balony. Jeszcze w pierwszej połowie odpalili czerwone świece dymne oraz wyrzucili na murawę różową zapalniczkę po niepodobającej się im decyzji sędziego ;-). W drugiej odsłonie spotkania na dole sektora Bengale odpalone przez miejscowych kibiców odpalono race. Dosyć równe rozstawienie odpalających oraz odpowiednie przerwy między nimi sprawiły, że racowisko prezentowało się dosyć ładnie. Najlepiej wyszły ognie bengalskie rozmieszczone po całym sektorze za bramką. Ogólne dobre wrażenie zmąciły wyzwiska miejscowych adresowane do bramkarza Wisły, których cały repertuar można było usłyszeć w drugiej połowie. Na zakończenie spotkania, które przyniosło Białej Gwieździe najważniejsze trzy punkty w drodze o mistrzostwo, cieszący się kibice wskoczyli na ogrodzenie, zaś jeden z większych fanatyków wbił się na murawę po koszulkę. Bardzo ładnie zachował się Piotrek Brożek, który bez najmniejszych problemów oddał trykot w lepsze ręce. Koszulka została przekazana młodemu sympatykowi, który siedział na sektorze Górnika. Tym razem piątki z kibicami przybijali tylko Arek Głowacki i Marcin Baszczyński, reszta drużyny wykonała standardowe gesty zwycięstwa oraz po raz kolejny odśpiewała z wyjazdowiczami "Jazda! Jazda! Jazda!". Okrzyki znów rozpoczął Szymek i Baszczu. Bohatera spotkania, Maćka Stolarczyka długo przetrzymywały różnego rodzaju media chcące przeprowadzić wywiad z rezerwowym, który zaliczył świetny występ. Piłkarza schodzącego wreszcie z boiska pożegnano głośną owacją. Po meczu odbyło się bez zbędnie długiego przetrzymywania wiślaków na sektorze. Kibice wylegli na pobliski parking, gdzie w tańcu radości znowu odśpiewano "Wisło Ty ma.." oraz pozowano do pamiątkowych zdjęć. Wyjątkowo sprawnie odbył się także wyjazd z parkingu. Zadowoleni kibice wrócili do Krakowa we wczesnych godzinach porannych i położyli się spać na ogół nie świadomi tego, że kilka godzin wcześniej byli świadkami gwoździa do mistrzostwa w wykonaniu swej ukochanej drużyny.


Autor:nikol.Źródło:wislakrakow.com


Feta mistrzowska, ostatni mecz przy Reymonta w tym sezonie, bardzo udany kibicowsko sezon. To wszystko spowodowało, że mimo iż każdy myślał głównie o pomeczowej zabawie, nasze trybuny przed i w czasie meczu wyglądały bardzo efektownie. Zaczęło się od wbiegnięcia piłkarzy z 11 wielkimi flagami na kijach, które przekazane zostały kibicom na bieżni. W tym czasie nad sektorem C podniesiono kartoniki, które utworzyły najpierw napis w barwach "Era Wisły". Po chwili zostały one odwrócone, a utworzony obrazek przedstawiał morze, piasek, palmy; do tego mini sektorówka z kibicem Wisełki na plaży, gniazdo zamienione na wieżyczkę ratownika (koło ratunkowe i deski) oraz napis na płocie: Mistrza już mamy na Ligę Mistrzów czekamy. Wszystko miało oczywiście symbolizować konieczność odpoczynku wszystkich po długim sezonie. Nie do końca bez piłki, bo obok kibica z sektorówki widnieje znaczek Ligi Mistrzów... Całość wyszła dobrze, choć nie do końca idealnie. Trzeba jednak pamiętać, ze była to nasza pierwsza kartoniada obrazkowa, do tego obracana na całej trybunie. Przygotowanie kartonów było Kibice Wisły opanowali rynek bardzo pracochłonne (kilka osób skonczyło prace o 5 rano), niewiele łatwiej było je rozłożyć (odcieni samego niebieskiego było bodajże 9), ale myślę że wysiłek sie opłacił. W trakcie pierwszej połowy na płocie pojawił sie transparent z hasłem nie wymagającym komentarza: "Matka rodzi, ojciec wychowuje, szkoła uczy, policja morduje". W 40 minucie nad sektorem C machano balonikami, które utworzyły szachownicę w naszych barwach. Wszystko wyglądało bardzo fajnie, podobnie jak ich zbiorowe przebijanie po chwili. Początek drugiej połowy to jednobarwne transparenty, konfetti oraz sektorówka: "Boguś Cupiał, Dziękujemy, Prosimy o więcej"; wraz z podobizną właściciela naszego klubu. Już po wbiegnięciu na murawę odpalono na trybunach kilkanaście rac. Doping bardzo dobry przez cały mecz, atmosfera wielkiego święta. Cieszyć z nami przybyli również nasi przyjaciele z Białegostoku, Gdańska i Wrocławia (szczególnie widoczni za sprawą efektownych koszulek byli fani Jagi). Tyle jeśli chodzi o trybuny. Potem kibice bawili się na płycie boiska (niektórzy tym bardziej im większa była ulewa), potem w drodze na rynek, na rynku z piłkarzami (zaraz po ich wejściu na Sukiennice odpalono kolejne kilkanaście rac), i do późnej nocy w ogródkach i okolicznych knajpkach.


Autor:tslawek.Źródło:wislakrakow.com


Mecz z Lechem był ostatnim spotkaniem w tym udanym dla kibiców Wisły sezonie. Z Krakowa wyjechało 200 kibiców, drugie tyle dosiadło się do pociągu we Wrocławiu. Ostatecznie na stadionie melduje się 405 fanów (w tym 10 Unii Tarnów, 3 Lechii Gdańsk). Na stadion Lecha z dworca Poznań Dębiec docieramy czterema podstawionymi autobusami. Od początku dochodzi do wymiany uprzejmości, a następnie do małego starcia z miejscową policją. Od momentu wejścia na stadion, fani krakowskiej drużyny są skrzętnie filmowani i fotografowani przez miejscowych kibiców. Atmosfera jest napięta, lecz wkrótce po rozpoczęciu spotkania jest już spokojnie. O spokój apelował m.in. prezes Wisły Tadeusz Czerwiński, który pofatygował się pod kraty, by wymienić parę zdań z najbliżej stojącymi kibicami z Wrocławia. Chwilę po 19 spiker stadionowy podaje wynik Cracovii, co skutkuje szałem radości na stadionie przy Bułgarskiej. Miejscowi fani podjęli raczej nieudaną próbę układu z kartonów (później się dowiadujemy, że miały być to lokomotywy), odpalają kilkanaście rac, prezentują niezły doping. Zdecydowanie najlepiej wyszły im wulkany. My ze swoim dopingiem staramy się wbić w przerwy okrzyków miejscowych, co chyba udaje nam się całkiem nieźle :) Oprawę, ze względów finansowych, tym razem całkowicie odpuszczamy. Piłkarskie święto psuje nieco ulewa. Mecz kończy seria rzutów karnych. Poznań gwiżdże na swojego idola - Macieja Żurawskiego. Ten nie ma litości i jako jedyny Wiślak trafia z "jedenastki" do siatki. Po spotkaniu, mijają prawie trzy godziny nim opuszczamy okolicę stadionu. Pałkarze spisują wszystkich po kolei i korzystając z nagrań próbują wyłapać uczestników awantury. Ostatecznie zawijają dwóch kibiców. W drodze powrotnej ponownie zahaczamy o Wrocław (podziękowania!) i z blisko trzygodzinnym opóźnieniem wracamy do Krakowa.

Autor:mat19.Źródło:wislakrakow.com


Sezon 2004/2005:

750 biletów przygotowanych przez działaczy Górnika Zabrze okazało się za mało. Fani z Krakowa szczelnie wypełnili dwa składy specjalnego pociągu, a na stadionie Górnika zameldowali się w liczbie 1100. Prowadzono głośny doping, zaprezentowano aż siedem (!) ciekawych prezentacji ultras. Jeszcze przed dojazdem do Zabrza, ze złej strony pokazali się przedstawiciele prewencji podróżujący pociągiem specjalnym. Funkcjonariusze pryskali gazem łzawiącym w niesamowity tłok fanów Białej Gwiazdy znajdujących się w przejściu między przedziałami. Wiele osób nie miało w tym czasie dostępu do świeżego powietrza. Kilka shotgunów było wycelowanych w głowy kibiców z odległości nie przekraczającej trzech metrów... Do sporego zamieszania doszło przed samym stadionem, gdzie ucierpiało kilka osób. Na szczęście zaniechano kontroli biletów oraz kibiców wchodzących na sektor gości. W ruch poszła za to polewaczka, która w niskiej temperaturze oblała wodą wiele przypadkowych osób. Samo spotkanie było jednak prawdziwą ucztą dla "wyjazdowych" kibiców Białej Gwiazdy. Ze świetnej strony zaprezentowali się ultrasi mistrza Polski, organizując podczas spotkania siedem prezentacji. Wydatną pomocą była ilość wiślackich kibiców, którzy pojawili się w nadkomplecie, a ich liczba przekroczyła wcześniejsze podejrzenia - fani Wisły stawili się w liczbie 1100 osób! Na wejście piłkarzy zaprezentowana została bardzo ładna tekturowa makieta Wawelu. Poniżej niebieskie szarfy ułożone poziomo imitowały krakowską rzekę, z której wynurzały się rekiny. Na kijach powiewał transparent tytułujący prezentację: "Miasto Kraków: wybór jest prosty - WISŁA KRAKÓW". Jeszcze w pierwszej połowie braliśmy udział w widowisku, na które składały się pionowe szarfy w barwach oraz mnóstwo białych gwiazd trzymanych przez kibiców. Pomiędzy nimi znajdował się transparent "Gwiazd jest wiele, w naszych sercach tylko jedna". Później 200 dużych flag na kijach ułożyło pionowe barwy Wisły. Przygotowujących się do drugiej odsłony meczu zawodników powitał "X" z czerwono-niebieskich szarf umieszczony na białym tle z balonów. Na sąsiednim sektorze także zajmowanym przez krakowian barwy z dużych flag ułożone zostały tym razem w poziomie. W drugiej części pojedynku zaprezentowana została jeszcze gwiazda z białych flag oraz transparenty na dwóch kijach z napisem "W I S Ł A". W następnych minutach ponad 50 transparentów rysunkowych podświetlonych stroboskopami oraz racami sprawiło sporo radości fanom Wisły. Nim spotkanie dobiegło końca poziome szarfy zdążyły podzielić sektor na dwie części - dół był czerwony, góra zaś niebieska, pomiędzy nimi przesuwający się napis WISŁA KRAKÓW w asyście podświetlających stroboskopów. Ponadto kilka rac zostało odpalonych spontanicznie. Wiślacy całkiem przyzwoicie oflagowali ogrodzenie swego sektora. Wywieszono "Opętanych", "Tylko przed Bogiem..." oraz parenaście mniejszych fan-clubowych płócien. Przeciętnie zaprezentowali się gospodarze, których młyn nie był powalający. Trochę chaotycznie odpalili oni kilkanaście rac, pokazano również transparenty. Doping przez niektórych został oceniony na remis, lecz wiślakom kilkakrotnie udało się zagłuszyć "żaboli". W drugiej części meczu i aż do samego jego końca w obozie gości królowała piosenka "Wisło Ty ma...". Na kilka ciepłych słów zasłużyli także piłkarze mistrza Polski, którzy zachowali się wprost wzorowo - nie tylko zdobywając trzy punkty, lecz także dziękując kibicom po meczu. Zawodnicy przeskoczyli bandy i w kolejnym wyjazdowym spotkaniu (wcześniej Żywiec i Wodzisław) przybili "piątki" ze swymi sympatykami.


Autor:nikol.Źródło:wislakrakow.com


Sobotni deszcz popsuł część kibicowskich atrakcji planowanych na ostatnie ligowe spotkanie przed krakowską publicznością. Głośny doping szczególnie pomógł piłkarzom w drugiej odsłonie meczu, zaś sztuczne ognie w końcowych minutach spotkania niejako podsumowały ligową działalność ultras na stadionie Białej Gwiazdy. Przygotowania do ostatniego w tej rundzie ligowego meczu przy Reymonta zaczęły się we wczesnych godzinach rannych. Wiedzieliśmy, że to będzie ciężki i długi dzień. Realizacja założonych planów wydawała się niemożliwością, ale nikt na głos nie odważył się wyrazić zwątpienia. Wszyscy za to nerwowo spoglądaliśmy ku niebiosom, naiwnie wierząc, że uda się wiarą i nadzieją przegnać nadchodzący deszcz. Czas płynął, pracy przybywało, nerwowość wzrastała. Na godziny przed meczem mieliśmy przygotowaną jedynie część prezentacji, a mżawka, która przemieniła się w jesienny deszczyk, niweczyła nasze plany. Deszcz zamoczył rozłożone zimne ognie, utopił dopiero co rozłożone balony, zalewał przygotowane chorągiewki... Nas zalewały fale niepokoju i zwątpienia. Przygotowania trwały w najlepsze, gdy pierwsi „regularni” kibice wchodzili na stadion. W tym właśnie czasie zawieszany był transparent głównej prezentacji oraz rozkładane były kartony. Dlaczego tak późno? Cóż - wierzyliśmy że uda się je ocalić przed całkowitym zamoknięciem... Wreszcie mecz. Zaczynamy kartono-baloniadą na sektorze C tworzącą czerwony napis WISŁA na białym tle. Na płocie wisiał transparent „Sprawdź, co jest naprawdę ważne”. Na sektorze A i B przygotowane były zimne ognie tworzące TS przy akompaniamencie czerwonych i niebieskich balonów. Na sektorze D miał powstać krzyż w wiślackich barwach. Dopiero po zakończeniu tej prezentacji i zdjęciu ponad 80-metrowego transparentu zabraliśmy się za oflagowanie płotu stadionu Białej Gwiazdy. Wśród dobrze nam znanych płócien pojawiło się nowe - na prawie 24 metrach kwadratowych materiału dumnie widnieje duży napis "TS WISŁA KRAKÓW". Białe litery ozdabia złota obwódka, zaś na środku rozpostarł skrzydła Biały Orzeł w koronie. Mniejsze litery przedstawiają fragment Roty. "Nie damy miana Polski zgnieść, nie pójdziem żywo w trumnę W Ojczyzny imię i w jej cześć podnosim czoło dumne!!!" Na pierwszą połowę planowaliśmy jeszcze choreografie z chorągiewek i sztucznych ogni na sektorze C. Niestety, nieustanny deszcz nie pozwolił na wykorzystanie w pełni tego, co udało się zorganizować. Zamoknięte zimne ognie były kapryśne i nawet, gdy udało się je odpalić, gasły niespodziewanie szybko. Z kolei chorągiewki... Ciszej, nad chorągiewkami - jeszcze się "zemścimy". W drugiej połowie nieco oddaliśmy pole do popisu piłkarzom, co skwapliwie wykorzystał, niesiony głośnym dopingiem, "Łowca" strzelając trzy bramki w zaledwie 10 minut. Mniej więcej w 70 minucie odpalone są stroboskopy, ale prawdziwy smakołyk czekał aż do 85 minuty widowiska. Wtedy to odpalane zostały sztuczne ognie w dużych ilościach. Ognie te wydają się najpiękniejszym podsumowaniem tego, co działo się w tej rundzie na naszym stadionie. W ostatnim kwadransie spotkania kibice kilkakrotnie wyrazili głośne poparcie dla trenera Kasperczaka. Tak w telegraficznym skrócie wyglądał mecz z Lechem widziany oczami Ultrasowskiej części kibiców. Za nami długa i pracochłonna runda. Prawdę powiedziawszy, nie tak wyobrażaliśmy sobie jej zwieńczenie. Pozostał nam spory niedosyt. Ale to właśnie ten głód będziemy chcieli zaspokoić już na wiosnę. Mamy nadzieję, że z Waszą pomocą nam się to uda.


Autor:nikol.Źródło:wislakrakow.com


Na spotkanie dwóch pierwszych drużyn ekstraklasy, które zamykało ligową rundę jesienną zawitało do Grodziska Wlkp. dwustu kibiców Wisły. Fani Białej Gwiazdy zaprezentowali ciekawe prezentacje ultras i efektowną sektorówkę. Sympatycy krakowskiej Wisły dostali się do Grodziska Wielkopolskiego własnymi środkami transportu, głównie były to samochody osobowe i busy. Pierwsi Wiślacy pojawili się w okolicy obiektów Groclinu już na dwie godziny przed meczem. Z każdym kwadransem dojeżdżały kolejne grupy. Finalnie w sektorze gości stanęło 194 kibiców Białej Gwiazdy. Na wyjście piłkarzy krakowianie przygotowali dość skomplikowaną kartoniadę, która zakładała ułożenie białego napisu "TSW" na niebiesko-czerwonym tle. W związku z sielankowym nastrojem panującym na trybunie kartony nieco się poprzemieszczały, ale sensu prezentacji można było się domyśleć ;-) Po wyrównującej bramce Tomka Frankowskiego Wiślacy odpalili race. Jeszcze w pierwszej połowie częściowo spontanicznie odpalono zmarznięte zimne ognie. W 40 minucie sektor zakryło 6 mini sektorówek w barwach, które zostały uszyte na wymiar grodziskiego sektora. Sektorówki stanowiły tło do składającego się z transparentów napisu "ULTRA WISŁA". W związku z rozprężeniem, które zapanowało wśród kibiców w trakcie przerwy, planowaną na początek drugiej odsłony baloniadę przełożono na 50 minutę. Tak więc, gdy fani Białej Gwiazdy wrócili na sektor, otrzymali balony i je nadmuchali, zaprezentowali ładną baloniadę w barwach, której towarzyszyła klubowa piosenka. W 65 minucie wiślacki sektor urozmaiciły chorągiewki ułożone w barwy drużyny mistrza Polski. Najciekawszy element wyjazdowej oprawy przedstawiono tuż przed końcem ostatniego ligowego spotkania tej jesieni. Ultrasi z Krakowa przywieźli ładną, dużą sektorówkę "Ultra Wisła", która podświetlona stroboskopami dała naprawdę świetny efekt. Wiślacy oflagowali sektor kilkoma flagami, z których wyróżniała się spora "Wisła Piastów". Na płocie zawisła także fana Mauro Cantoro, płótno Śląska i kilka fan-clubowych (m.in. Zabierzów, Libiąż, BB'98). Miejscowi zaprezentowali kartoniadę oraz wulkany na wejście. W drugiej połowie pojawiły się także niebiesko-fioletowe świece dymne i stroboskopy. Kilkakrotnie podczas meczu zaprezentowano kilka transparentów na kijach. Poprawie uległo oflagowanie na sektorze Groclinu. Warto zaznaczyć, że w tym roku łaskawa okazała się dla nas pogoda - mimo wielkich obaw związanych z tym, czego doświadczyliśmy podczas poprzednich dwóch spotkań - ani nie zostaliśmy zasypani śniegiem, ani przemoczeni doszczętnie przez ulewny deszcz :) Korzystając z okazji, osoby układające oprawy ultras na meczach krakowskiej Wisły, dziękują wszystkim, którzy zechcieli się przyłączyć do realizacji przygotowanych projektów. Wspólnym wysiłkiem, pracą i dopingiem zdobyliśmy kolejny stadion w Polsce, co na pewno docenili także piłkarze Wisły, długo celebrując ze swymi fanami zakończenie meczu. Najbliższe i zarazem ostatnie tej jesieni wyjazdowe spotkanie Białej Gwiazdy już w środę. 24 listopada Wisła zagra w Jaworznie ze Szczakowianką w ramach rozgrywek o Puchar Polski. Gorąco zachęcamy do udziału w tym spotkaniu, mimo rozgrywania go w środku tygodnia i o niekorzystnej, 13 godzinie.


Sezon 2007/2008:

Na piątkowy wyjazd do Bytomia udała się grupa 522 kibiców Białej Gwiazdy. Wyjazd do Bytomia praktycznie do ostatniej chwili był niewiadomą. Decyzja o tym, że mecz na stadionie Polonii Bytom zostanie rozegrany z kibicami zapadła dzień przed meczem. SKWK zorganizowało transport dla części kibiców, co i tak nie było łatwą sprawą gdyż firmy przewozowe nie bardzo kwapiły się na oczekiwanie czy skorzystamy z ich usług czy nie. Mimo zaistniałej sytuacji grupa 522 kibiców Białej Gwiazdy ujrzała kolejny krok ku mistrzostwu piłkarzy Białej Gwiazdy. Kilkanaście osób z powodu zbyt dużej ilości wypitych procentów musiało pozostac za bramami stadionu. Była też osoba która z powodu braku dokumentu ze zdjęciem nie weszła na stadion. Warto dostosować się do regulaminu wyjazdowego, który publikowany był na naszej stronie, wtedy na pewno nikt nie miał by problemów z wejściem na stadion. Na płocie w sektorze gości wywieszono flagi: Wadowice, Jaworzno, BB'98, Wisła, T'06,Bieżanów, Qrdwanów, Unia&Wisła, Bronowice, Kleparz.


Źródło:http://skwk.pl/


Sezon 2008/2009:

Tak jak piłkarsko tak i kibicowsko w derbach Krakowa widoczna była różnica klas. Z telewizji można by było wnioskować iż Cracovia jest jedną z liczących się grup ultras w Polsce. Jednak pozory mylą, odwiedzając już drugi raz stadion na jak sami gospodarze to określają „ziemi świętej” nic mnie nie zdziwiło, może z wyjątkiem braku policyjnych fotografów przy wejściu. Brudno, ciasno, bez krzesełek, widok zerowy kiełbasa z kota; czyli jednym słowem normalka na stadionie Cracovii. Oczywiście ochrona tak nie miała identyfikatorów...powiedzieli ze mają je schowane ponieważ boją się o swoje życie. Pozostawię to bez komentarza.... Wejście tragiczne ostatnie osoby weszły dopiero w dwudziestej minucie meczu. Było gorzej niż przy ostatnim wejściu wiślackich FC na meczu z GKS-em. Pobyt w darmowej „saunie” przedłużali nam, a w zasadzie przedłużały nam dość nierozgarnięte ochroniarki....które w dosyć długo sprawdzały listę zdarzało się nawet szukanie nazwiska na „K” przy „Z” no cóż to jest normalka. Podczas samego meczu przyzwyczajony zakompleksieniem pasiastych kibiców udało mi się usłyszeć pierwszy raz ich oficjalny hymn, jak dotąd myślałem że jest to „Wisła to s....” jednak kazało się że nie. Jak to Cracovia hymnu nie zaśpiewali leciał z tylko z taśmy natomiast z moich obserwacji wynika iż z całego 3 zwrotkowego utworu znają tylko jeden wers: „nigdy nie zejdę na psy..” trochę to śmieszne....potem oczywiście na trybunach właściwy hymn zapewne wiecie jaki. Na stadionie rozwieszone mieli płótno, które niebawem można będzie zobaczyć ale o tym w późniejszym czasie. W 13 minucie spiker zapowiedział iż na stadionie w piętnastej minucie wszyscy mają podnieść kartoniki, gdyż będzie to oprawa meczu... Cracovia zaprezentowała jeszcze dwie oprawy tym razem przyszykowane przez OPRAVCÓW. Wszystko udało by im się w stu procentach gdyby nie fakt, że nasi ultrasi znali ich oprawę wcześniej i przygotowali ja w swojej wersji. Na naszym sektorze również pojawia się ciekawa oprawa, jak to na wyjazdach bywa doping mamy słaby jednak dosyć uszczypliwy dla pasiastych. Reszta meczu niczym mnie nie zdziwiła. I gdyby nie fakt że na sektor Cracovii ustawione były mikrofony też by was nie zdziwiła. Po meczu 40 minut oczekiwania na stadionie, i pojechaliśmy do domu. Taki piknikowy wyjazd.


Źródło:http://skwk.pl/


W wielkim upale przyszło dziś sympatykom Wisły spędzić czas na stadionie Piasta Gliwice. Na mecz Pucharu Ekstraklasy otrzymaliśmy od gospodarzy 150 biletów, wszystkie zostały wykupione. Wczesna godzina rozegrania meczu (12), sprawiła, że na obiekcie Piasta mogliśmy poczuć się jak w saunie, gdyż żar z nieba lał się niemiłosiernie. Wszystkich, którzy nie mieli okazji być jeszcze na stadionie w Gliwicach zaskoczył widok klatki dla gości, wielu uznało ten sektor za jeden z najgorszych sektorów gości w polskiej lidze. Na płocie zawieszono flagi: Bieżanów, T'06, Kleparz, Jaworzno oraz Wielka Wisła. Flagi zawieszone były tak, że sektor gości wyglądał jakby był zasłonięty kurtynami. Nikomu to nie przeszkadzało, gdyż widowisko na boisku nie było zbyt porywające.


Źródło:http://skwk.pl/


Do Białegostoku zawitało 161 kibiców Białej Gwiazdy. Większość fanów z grupy Wiślaków, która zjawiła się w Białymstoku na meczu z Jagiellonią, wyruszyła na mecz zaledwie kilkanaście godzin po powrocie z Londynu. W sektorze gości wywieszono flagi: Bieżanów, Bronowice. Wadowice, Kleparz, Qrdwanów, Zakopane, T'06.


Źródło:http://skwk.pl/


Sezon 2009/2010:

W piątkowy wieczór 300 kibiców Białej Gwiazdy znalazło się w sektorze gości na stadionie Arki. Jeszcze na chwilę przed rozpoczęciem rundy jesiennej myśleliśmy, że do Gdyni nie przyjdzie nam pojechać, jednakże okazało się, że Gdynianie będą wpuszczać na swój obiekt kibiców gości. Zainteresowanie wyjazdem do Gdyni było w Krakowie duże, pula przydzielonych biletów wynosiła 300 dlatego nie było otwartej sprzedaży wejściówek na ten mecz. Część biletów przekazaliśmy zgodowiczom, którym dziękujemy za wsparcie(na sektorze z nami Lechia, Śląsk oraz Unia). W sektorze wywieszono flagi : Jaworzno, Bronowice, Zabierzów, Wadowice - Urodzeni Wiślacy, Kleparz, Wola Duchacka, Qrdwanów, Bieżanów, WKS, Gdynia, Trzystu. Doping ograniczał się do kilku przyśpiewek.


Źródło:http://skwk.pl/


W piątkowy wieczór 775 kibiców Białej Gwiazdy znalazło się w sektorze gości na stadionie Korony. Z Kielc otrzymaliśmy dokładnie 770 biletów, jednak w sumie na sektorze znalazło się 775 osób, w tym 12 Śląsk Wrocław. Wszyscy kibice Białej Gwiazdy ubrani byli w jednakowe czerwone koszulki z napisem Towarzystwo Sportowe. Na wejście piłkarzy zaprezentowano transparent "A w czerwonym narożniku... towarzystwo sportowe". Napis towarzystwo sportowe widniało na nowej fladze która miała debiut na wczorajszym spotkaniu,a pojawiła się na sektorze wraz z rozwinięciem wycinanej sektorówki z postacią sportowca. Przez pierwszą połowę z wiślackiego sektora niósł się donośny doping,szczególnie podczas "Parmy". W drugiej połowie lecące w sektor gości petardy i świece dymne wpłynęły na zubożenie dopingu. Podczas meczu z Koroną debiutowała nie tylko flaga Towarzystwo Sportowe ale też Wisła Sharks, na płocie zawisły też płótna : Pińczów, Olkusz, T'06, Wola Duchacka, Olkusz, Bronowice, Bieżanów, Nieobliczalni.


Źródło:http://skwk.pl/


Na mecz z Legią do Sosnowca zawitało ok. 4 tys. fanów krakowskiej Wisły. Na wejście piłkarzy zaprezentowano transparent z hasłem Patriots, oraz sektorówkę z orłem oraz sreberka. W czasie meczu wywieszono także płótno z pozdrowieniami dla kilku osób. Mimo starań Gniazdowych doping odbiegał od tego czego można się było spodziewać po o wiele większej publice niż na poprzednich meczach w Sosnowcu. Z trybun kilkakrotnie dało się słyszeć w trakcie spotkania gromkie ITI sp...


Źródło:http://skwk.pl/


Mecz z Odrą Wodzisław to jedno z 2 spotkań, na który kibice krakowskiej Wisły nie mogą zawitać z powodu zakazu wyjazdowego. Sektor gości w Wodzisławiu podczas dzisiejszego spotkania świecił pustkami. Jednakże na stadionie w sektorze H znalazła się ok. 250 osobowa grupa kibiców, która podczas spotkania śpiewała min. "Wy jesteście Gwiazdorami, przegrywacie z frajerami", "Wy jesteście Gwiazdorami czemu z Odrą nie z k***", "Każda Gwiazda niech pamięta wynik derbów to rzecz święta", "Powiedz mi czemu nie grałeś tak tydzień temu" , "Jedzcie sobie już na narty bo ten sezon ch*** warty"Na początku drugiej połowy dało się też słyszeć kilka wiślackich przyśpiewek. Po strzelonych bramkach zawodnicy Białej Gwiazdy podbiegali pod sektor H, jednakże na wielki aplauz nie mogli liczyć. Po zakończeniu spotkania piłkarze Wisły usłyszeli gromkie :"Każdy piłkarz niech pamięta wynik w derbach to rzecz święta".Kilku kibiców zostało obdarowanych koszulkami.


Źródło:http://skwk.pl/


Po długiej zimowej przerwie w końcu wyruszyliśmy na wyjazd wraz z Armią Białej Gwiazdy. W Bełchatowie zazwyczaj nie było nigdy większych problemów z wejściem i wszyscy którzy przybywali na miejsce bez problemu wchodzili. Od tego sezonu zaostrzone zostały przepisy i na sektory gości wchodzić będą tylko Ci którzy wpisani zostaną na listę wyjazdową, oraz zakupią bilet na sektor dla przyjezdnych. Kluby podporządkowujące się przepisom ograniczyły znacznie ilość wejściówek dla gości. Co nas czeka w rundzie wiosennej przekonaliśmy się w Bełchatowie. Listę wyjazdową sprawdzano bardzo szczegółowo, osoby nie zapisane na nią nie miały najmniejszych szans dostać się na sektor dla przyjezdnych. Również rewizja osobista była bardziej szczegółowa niż zwykle. Oficjalna liczba kibiców Białej Gwiazdy w Bełchatowie to 384 kibiców (tyle biletów nam przyznano). Za bramami pozostało ponad 100 kibiców Białej Gwiazdy, którzy nie mieli biletów na sektor przyjezdnych. W sektorze wywieszono płótna: Bronowice, Bieżanów, Qrdwanów, Bochnia, Przemyśl, Wisła Sharks, Nieobliczalni oraz jedna nowa flaga. Zawisł również transparent z hasłem : Prawda jest taka nie chcemy w Wiśle Łaciaka. Przyśpiewkę o tej samej treści zaintonowano kilkakrotnie po pierwszym gwizdku, dając jednoznacznie do zrozumienia jak odbierany jest trener bramkarzy. W pierwszej połowie kibice Białej Gwiazdy prowadzili donośny doping, w drugiej od czasu do czasu coś zaintonowano.Mimo niekorzystnego wyniku zapewne wszyscy wyjazdowiczów cieszą się, że runda rozpoczęta!


Źródło:http://skwk.pl/


181 Derby Krakowa rozegrane zostały na stadionie Hutnika Kraków. Mecz przyciągnął na stadion prawie komplet kibiców Pasów (wszystkie bilety nie zostały wyprzedane) oraz 300 kibiców Białej Gwiazdy. Tradycyjnie od lat na wiele więcej biletów nie możemy liczyć, jednak już niebawem na nowych stadionach obu krakowskich drużyn być może doczekamy się pojedynków derbowych z prawdziwego zdarzenia. Wiślacy zgromadzili się na zbiórce na R22 przed godziną 16 by na stadion w Hucie wyruszyć tuż po 16.40. Przejazd przez miasto 3 autobusów wypełnionych fanami Wisły wzbudzał w mieszkańcach wielkie zainteresowanie, na Suche Stawy dotarliśmy w około pół godziny. Dość skrupulatne i długie odszukiwanie danych na liście spowodowało, że ostatni kibice na sektor weszli dłuższą chwilę po rozpoczęciu spotkania. Wchodzenie na stadion zostało też na pewien czas zablokowane, gdyż nie chciano wyrazić zgody na wniesienie flag : Wisła Sharks i Wierność, jednak po pertraktacjach płótna ostatecznie zawisły. Już na długo przed rozpoczęciem spotkania kibice Cracovii umilali nam czas szczerze i od serca "pozdrawiając" swoimi ulubionymi pieśniami. Jeden z nich pokusił się nawet o pokazanie swojej tylnej części ciała czym wzbudził aplauz głównie swoich kolegów. O Cracovii wspomnieć jeszcze można, iż zaprezentowali oprawę z hasłem "Nasze ulice, nasze dzielnice, nasze bloki, nasze kamienice" z piosenki Łysy - Cracovia, sam pomysł skądś już znany, wykonanie nie powala na kolana, szczególnie bloki na transparentach ;) . Co do dopingu pewnie uważają, że był najlepszy od kilku spotkań, może i był w końcu na mecze derbowe mobilizują się ten raz do roku, w przeciągu całej rundy marazm dominował na ich meczach. W sektorze gości w pierwszej połowie skupiono się głównie na wyrażaniu opinii Wiślaków na temat sąsiadki zza Błoń. W drugiej wraz z wzrastającymi emocjami, wzrastała siła dopingu dla Wislaków. Szał i radość po bramce była niesamowita, to co się wydarzyło w końcówce meczu zostawmy bez komentarza, poczytać o tym możecie w dziale piłka nożna. Po końcowym gwizdku zawodnicy Białej Gwiazdy podeszli pod sektor i rzucili kibicom swoje koszulki. Atmosfera na trybunach jak i na murawie zrobiła się z kilku względów gorąca... Na koniec serdecznie pozdrawiamy spikera Cracovii, który najwidoczniej mało szczęśliwych chwil przeżywał ze swoją drużyną. Gwarantujemy, że Biała Gwiazda dostarcza nam takich chwil jakie Panu mogą się tylko marzyć.


Źródło:http://skwk.pl/

Sezon 2010/2011:

Po godzinie 3 kibice krakowskiej Wisły którzy udali się na mecz do Baku powrócili do Krakowa. 26 kibiców Wisły znalazło się w sektorze gości ( w tym 1 Śląsk Wrocław), na stadionie Tofika Bachramowa. Do Baku fani Białej Gwiazdy udali się czarterem wynajętym przez klub, jedna osoba przyleciała z Londynu. Wywieszono 2 flagi : Nieobliczalni oraz Przemyśl. Mimo iż nie było najmniejszych szans przebić się z dopingiem przez tumult którzy tworzyło 32 tysiące Azerskich kibiców, krakowscy fani głównie w pierwszej połowie zaznaczali swą obecność wiślackimi okrzykami. W sektorze przez chwilę przebywało kilku Polonusów oraz Azer z flagą, ale po interwencji Wiślaków szybko musieli oni opuścić sektor. Większości z nas pomimo niekorzystnego wyniku, wyjazd do Azerbejdżanu kojarzyć się będzie z niesamowitą przygodą którą mogliśmy przeżyć dzięki krakowskiej Wiśle.

Wylosowanie zespołu z Karabachu w pierwszej chwili było niemałym przekleństwem dla chcących udać się tam fanów Wisły. Wylosowanie zespołu z Karabachu w pierwszej chwili było niemałym przekleństwem dla chcących udać się tam fanów Wisły. Samolot rejsowy za sporo powyżej 2 tyś zł, niewiadoma przeprawa z Baku do Karabachu, wyrabianie wiz ponoć tylko w Warszawie itp. wielu osobom pokrzyżowała plany by mecz wyjazdowy obejrzeć na żywo. Na szczęście okazało się iż mecz odbędzie się w stolicy Azerbejdżanu znanym Polakom z "Przedwiośnia" S. Żeromskiego a dodatkowo klub udostępnił miejsce w samolocie drużyny tak, że przelot w obie strony, transport do i z hotelu / stadion jak i nocleg w hotelu był w cenie 1950zl. Cena mimo iż nadal wysoka ( jak na polskie zarobki ) stała się już jednak atrakcyjna i wyjazd nabrał nieco realniejszych kształtów. Wylatujemy z Krakowa o 8:30 rano we środę i za nieco ponad 3 godziny wysiadamy na lotnisku Heydar Aliyev nazwanym tak ku czci byłego prezydenta kraju, obecnie już nieżyjącego, lecz wciąż ogromnie popularnemu o czym świadczy jego wizerunek na wielu billboardach. Wyrobienie wizy trwało około dwóch minut na osobę. 60 euro na dzień dobry frunie z portfela za samą możliwość wjechania/wejścia do kraju. Miasto Baku jest pełne kontrastów, są miejsca ocierające się o slumsy gdzie nie ma asfaltowych dróg, biegają bose dzieci i stoją zdezelowane Łady, jak i miejsca tak reprezentacyjne i ociekające przepychem że Kraków czy Warszawa byłyby dość mocno zawstydzone. Pierwszą atrakcją w Baku jest możliwość / konieczność przejścia przez zatłoczoną ulicę. To co się dzieje na ulicach Baku to dla europejczyka jest istny horror. Przepisy drogowe absolutnie nie mają tu zastosowania, podobnie jak kierunkowskazy, na jednym pasie ruchu jeżdżą po 2 samochody, wszechobecny jest klakson i jazda zderzak w zderzak. W takich warunkach przejście przez ulice to jest sport ekstremalny dla wybitnie odważnych, jak jedzie pięć rzędów aut to nie ma co liczyć na to, że jak jeden rząd się zatrzymał żeby przepuścić pieszego to reszta zrobi to samo. Widok ludzi stojących, kluczących na środku ulicy między którymi tną auta o centymetry to norma. Pod stadionem na który trafiliśmy w sumie przypadkiem w drodze do centrum miejscowe koniki proponują nam bilety w cenie 1 manata (4 zł) co jest trochę dość znaczącą różnicą w porównaniu do 20 euro które już zdążyliśmy zapłacić oficjalną drogą. Przejażdżka metrem i jesteśmy w centrum. To były ledwie 4 stacje metra, a wysiedliśmy chyba w innym mieście niż byliśmy. Eleganckie deptaki z fontannami, piękne arabskie budowle i mury, ruiny starego miasta, palmy, hotele, szklane wieżowce, drogie samochody, butki znanych światowych projektantów. Główną atrakcją Baku jest Baszta Dziewic, która znajduje się "na trasie" reprezentacyjnej promenady która ciągnie się wzdłuż wybrzeża. Woda jest zanieczyszczona w bardzo znacznym stopniu, widać a przede wszystkim czuć ropę która unosi się na wodzie. Ponoć dopiero 50km od Baku można swobodnie wejść z plaży do Wody. Korzystamy z możliwości odbycia około 40 minutowego rejsu po zatoce w cenie 8zł i rozkoszujemy się widokiem zachodu słońca nad Baku i pięknie oświetlonych zabytków. Co ciekawe na naszych zegarkach była dopiero godzina 19 ale z racji na trzygodzinną różnicę czasu w Azerbejdżanie była już 22. Dopiero teraz w miarę komfortowo spacerujemy po mieście gdy upał z około 35 stopni już zelżał. Spacer nocą po centrum starego miasta, bocznymi, wąskimi uliczkami jest niezapomniany i praktycznie w którąkolwiek stronę się nie pójdzie to jest coś urokliwego do zobaczenia w rodzaju oświetlonej fontanny czy pałacu lub meczetu. Następnie wracamy do hotelu, gdzie do wczesnych godzin porannych na krzesełkach przed hotelem trwają rozmowy. W dniu meczu znów udajemy się na miasto by jeszcze raz zobaczyć uroki Baku. Tym razem wybieramy taksówkę za około 4zł od głowy. Stary zdezelowany pojazd, uśmiechnięty wąsaty i gruby kierowca, który zapuszcza jakieś miejscowe albo rosyjskie rytmy disco i przejazd taksówką po Baku bez poszanowania dla przepisów staje się kolejną prawdziwą atrakcją tej wycieczki. Warto dodać iż nocą wracaliśmy w 6 osób jedną taksówką, co dla kierowcy nie było wielkim problemem, a dla nas niebywałą atrakcją przy jego sposobie jazdy, naszej ilości i warunkach panujących na trasie. Faktem który utwierdził nas w przekonaniu o wyjątkowych warunkach na drogach, była sytuacja w której nasz taksówkarz zatrzymał się na ruchliwej drodze wyjął z bagażnika 5-cio litrową butelkę (kanister to na pewno nie był)z benzyną i wlał ją przez lejek do baku. Upał dawał się we znaki, a godne podkreślenia jest to, że żaden mężczyzna nie chodzi tam w krótkich spodenkach. Dominują jakieś miejscowe długie spodnie przypominające klasyczne garniturowe spodnie. Jeszcze przed wylotem czytaliśmy, że tam nikt nie chodzi w krótkich spodenkach gdyż te są domeną raczej ludzi o odmiennych preferencjach seksualnych. Częstym widokiem w Baku są "przyjacielskie" gesty mężczyzn w stosunku do kolegów. W Azerbejdżanie normą są całusy między kolegami wymieniane na przywitanie, chodzenie pod rękę czy głaskanie. "Mecz" zaczyna się od partyjki bilarda z miejscowymi kibicami w pubie przy stadionie którzy pękają ze śmiechu jak widzą ile daliśmy za nasze bilety. Oni sami bilety mają za 1 manata wiec nie ma się co dziwić ze stadion jest pełny. Zdecydowana większość ludzi na stadionie to mieszkańcy samego Baku a nie fani z Karabachu. Dla miejscowych mieszkańców Baku nie tyle był to mecz piłkarski co okazja do zamanifestowania swojego poparcia dla Karabachu. Niemal cały doping z ich strony to krzyczenie "Karabach" i machanie narodowymi flagami ale i tak robi to wrażenie zwłaszcza, że nie o futbol tu chodzi tylko o sprawy narodowe. Karabach w Baku ogólnie jest bardzo lubiany i wszelkie gesty i oznaki sympatii na jakie się natknęliśmy maja związek oczywiście z konfliktem o prowincję Z Armenią. Armenia jest niesamowicie znienawidzona a Karabach po prostu jest azerski i koniec. Przy wejściu na stadion nie ma żadnej kontroli osobistej, niektórzy wchodzą w ogóle bez pokazywania osławionego biletu za 20 euro a jeszcze innym udaje się chwilowo wyjść na sam szczyt wieży, z której jest świetny widok na murawę i realizowana tam była transmisja za pomocą kamery. Z racji zamieszania przed meczem zmuszeni jesteśmy wejść na sektor drogą prowadzącą przez sektory gospodarzy, kroczenie wśród tłumów Azerów było ciekawym przeżyciem. Wyganiamy z naszego sektora jakiegoś Azera w koszulce Bayernu Monachium z narodową flagą, jakiś polonusów i po tych dwóch "incydentach" policja i wojsko już wiedzą żeby więcej wynalazków na nasz sektor nie wpuszczać. Po meczu wsiadamy do autokaru, który wiezie nas prosto na lotnisko. Szybka i sprawna odprawa, 3,5 godzinny lot i około trzeciej nad ranem stoimy z powrotem na polskiej ziemi. Idę o zakład ze nikt z nas tych około 2,5 tyś złotych które wydaliśmy za niecałe 48 godzinne "wczasy" nie żałował i pozostaje tylko żal ze tak krótko to trwało. Baku oprócz poczucia wstydu za piłkarzy mimo wszystko wszystkim tam obecnym będzie się kojarzyć wspaniale.


Źródło:http://skwk.pl/


Na mecz z Widzewem otrzymaliśmy 800 wejściówek, 1 osobie udało się wejść na sektor mimo braku biletu, 3 osoby zostały za bramą. Nasza oficjalna liczba w Łodzi to 801 osób. W tym 5 osób Unia Tarnów, 6 osób Lechia Gdańsk, 10 osób Śląsk Wrocław. Do Łodzi udaliśmy się pociągiem specjalnym, który z Krakowa ruszył o 9.45, po ok. 4 godzinach jazdy dojechaliśmy na stację docelową Łódź Niciarnia. Wpuszczanie kibiców na sektor odbyło się bardzo sprawnie i po godzinie wszyscy byli już na sektorze. Fatalna godzina rozpoczęcie meczu i żar lejący się z nieba spowodował, że gro osób ściągnęło swoje czerwone koszulki. Mimo to wiślacki sektor prezentował się efektownie. W sektorze gości na płocie zawisły flagi: Bieżanów, debiutująca flaga wyjazdowa Jaworzna, Wisła Sharks, Bronowice, Wierność, Olkusz oraz 2 flagi Śląska Wrocław: Rolik i Szlachta z Wrocławia. Na wejście zaprezentowano sektorówkę z hasłem " Kiełbasy nie lubimy, wylewamy colę. To my kibole! Na trybunach nie zabrakło obustronnych bluzgów. Widzewiacy zaprezentowali się średnio, co sami przyznają. Po meczu zawodnicy Białej Gwiazdy zaintonowali "Jazda, jazda, jazda..." i wraz z kibicami przez chwilę cieszyli się ze zwycięstwa. Dodatkową porcję braw zebrał Patryk Małecki, któremu łódzka publika troszkę naubliżała.


Źródło:http://skwk.pl/


Kibice Wisły na meczu
Kibice Wisły na meczu

Na sektorze gości w Gdyni zjawiliśmy się 750 osób. Wejściówki na mecz z Arką rozeszły się w przeciągu 2 godzin. 265 biletów przekazaliśmy naszym zgodowiczom z Gdańska, oraz Wrocławia i Tarnowa (po kilka osób). Nad morze sympatycy Wisły docierali na własną rękę, zbiórkę w Gdańsku zaplanowano na godz. 16 by chwilę po 17 SKM-ką ruszyć na stadion Bałtyku. Wejście na obiekt nie było może tak szybkie jak np. w Poznaniu, ale odbywało się dość sprawnie. Na jednej z bram wejściowych ochrona chyba zbyt nadgorliwie podeszła do kontroli nakazując niektórym ściągać obuwie. W sektorze gości wywieszono flagi: Pruszcz Gdański, Gdynia, Nieobliczalni, Bronowice, Wadowice, Qrdwanów, Bieżanów, Jaworzno, CHWM, Lechia Karwiny, Lechia Pany, Nowy Targ, Wolne Miasto Gdańsk, Przemyśl,Połączeni siecią - Kibice Śląska. Mimo wielkiego mrozu nie szczędzono gardeł i przez praktycznie całe spotkanie prowadzony był doping, nie zabrakło też oczywiście wzajemnych uprzejmości z Arkowcami. O kibicach Arki wspomnimy tyle, że lubują się w pokazywaniu tylnej części ciała paradując przy tym w barwach swych zgód robiąc sobie i im świetną "reklamę". Wielka radość zapanowała w zajmowanym przez nas narożniku po golu Patryka Małeckiego. "Mały" przebiegł całe boisko by cieszyć się wspólnie z kibicami i zaprezentować im koszulkę którą otrzymał przed meczem od swojego przyjaciela i sympatyka Lechii Gdańsk. Patryk obiecał, że strzeli gola i zaprezentuje podarowaną mu koszulkę(na koszulce z przodu widnieje flaga Pruszcz Gdański oraz fotografia Patryka, z tyłu napis "Mały"), słowa dotrzymał! Był to nasz najliczniejszy wyjazd do Gdyni. Zbyt często nie mieliśmy okazji tam bywać, a jeśli już sektor gości był czynny dostawaliśmy zaledwie 300 biletów. Nowo wybudowany stadion w Redłowie na którym swoje mecze rozgrywa Arka, w porównaniu do obiektu który znajdował się w tym samym miejscu kilkanaście miesięcy temu, robi dobre wrażenie. Kameralny obiekt z niezłą akustyką, odpowiednim zapleczem i co najważniejsze sektorem gości o sporej pojemności. Zapewne dużą niespodzianką były osoby pracujące w cateringu w koszulkach Wisły i Lechii, coś nam się zdaje, że na kolejnych spotkaniach przyjezdni zobaczą ich w barwach swojego klubu, ciekawe "zagranie" organizatorów meczu. Kilka godzin po spotkaniu w Gdyni wraz z Lechią spora grupa Wiślaków ruszyła do Chorzowa, w sumie na sektor gości w Chorzowie zawitało 92 kibiców Białej Gwiazdy.

Źródło:http://skwk.pl/


Wiślacki ,,Młyn"
Wiślacki ,,Młyn"

Pierwszy dzień marca był zarazem premierowym występem piłkarzy Wisły Kraków przed własną publicznością. Niestety zakończył się on porażką 0-1. Nie zawiodła za to Armia Białej Gwiazdy. Na trybunach pojawiło się 9100 osób. Liczba powiedzmy sobie uczciwie nie zachwycająca, żeby nie powiedzieć słaba, wszak chodzimy na mecze dla Wisły nie dla jej przeciwnika. Wiele osób z kupnem biletu zwlekało do wtorkowego popołudnia, co skończyło się dość nieoczekiwaną i sporą kolejką w Strefie Kibica. Wszyscy chętni jednak na stadion weszli. Jako że ciągle nie zakończono przebudowy naszego stadionu, młyn dalej znajdował się na sektorze G. Na „płocie" zawisły takie flagi jak: Bieżanów, Wiślackie Jaworzno Towarzystwo Sportowe, Henryk Reyman oraz flaga z herbami Wisły i Krakowa w wieńcach.Oraz transparent 01.03.1951 Przykład jak umierać mamy. Doping wczoraj oprócz Guliego poprowadziło jeszcze trzech innych kibiców, którzy zmieniali się w trakcie trwanie spotkania. Wszyscy trzej zdali egzamin, doping wczoraj był dobry, ale chyba wiemy że nie był to jeszcze szczyt naszych możliwości. Z naszego wczorajszego repertuaru mogliśmy usłyszeć chociażby dawno nieśpiewny „Najwspanialszy klub na świecie". W drugiej połowie widząc nieporadność naszych piłkarzy nie zamierzaliśmy dopingu zaprzestać, wręcz przeciwnie niosło się po Krakowie bardzo dobre w naszym wykonaniu „Hej Wisła gol", które śpiewane razem z bębnem robi niebywałą furorę na naszych trybunach. Niestety w 88 minucie padła bramka dla Podbeskidzia po, której.. ujawniła się na stadionie grupa z Bielska-Białej.

Źródło:http://skwk.pl/

Debiut nowej flagi FC Jaworzno
Debiut nowej flagi FC Jaworzno









To spotkanie obejrzało 13850 widzów,na meczu był prowadzony głośny doping ,nie pojawiła się za to żadna oprawa oraz kibice gości -z powodu przedłużającej się budowy stadionu.


Doping podczas meczu z Ruchem(video)

Mecz obejrzało 13850 kibiców
Mecz obejrzało 13850 kibiców
Flaga wywieszona przez zaprzyjaźnionych kibiców z Wrocławia
Flaga wywieszona przez zaprzyjaźnionych kibiców z Wrocławia









Mecz z Widzewem obejrzało ok.16000 widzów.Odbyła się na nim akcja prowadzona przez Stowarzyszenie Kibiców Wisły Kraków-Kto Kocha Ten Wierzy Siła w Młodzieży: Na mecz z Widzewem w ramach naszej akcji "Kto kocha, ten wierzy - siła w młodzieży!" za darmo udało się ponad 160 dzieci. Część biletów została przez nas zakupiona, część przekazał nam klub. Młodzi sympatycy Wisły zajęli miejsca na sektorze G i trzeba przyznać, że dzielnie dopingiem wspierali naszych zawodników. Po meczu z Widzewem grupa ok. 30 dzieci w wieku 5-12 lat pojawiła się w pawilonie medialnym, gdzie pojawiło się kilku zawodników Białej Gwiazdy. Maluchy spotkały się z Radosławem Sobolewski, Patrykiem Małeckim, Cezarym Wilkiem, Andrażem Kirmem oraz Maciejem Żurawskim. Piłkarze rozdawali autografy i pozowali z dziećmi do zdjęć, rozdali im także przygotowane przez nas szaliki. Jeden ze szczęśliwców otrzymał nawet koszulkę od Tomasa Jirsaka. Radość którą dało się widzieć na buziach dzieci, raz jeszcze utwierdziła nas w przekonaniu, że akcja "Kto kocha ten wierzy" jest inicjatywą słuszną i mamy nadzieję, że z meczu na mecz będziemy ją organizować na coraz większą skalę. Cieszy też widok wypełnionego na meczu sektora rodzinnego, gdzie zasiadają rodzice wraz ze swoimi pociechami.

Źródło:http://skwk.pl/

Trybuny podczas meczu z Widzewem (video)


Do Bytomia w niedzielne popołudnie zawitało 1000 fanów Białej Gwiazdy. Pociągiem specjalnym do Bytomia udało się 1000 kibiców Wisły Kraków, wraz z nami po kilka osób ze Śląska, Lechii i Unii. Wejście tysięcznej grupy trwało ponad 2 godziny, a tuż po przejściu przez kołowrotki poza tradycyjną kontrolą, należało jeszcze za pozować do zdjęcia. Na płocie sektora gości wywieszono flagi: Nieobliczalni, Bochnia, Pruszcz Gdański, Unia Tarnów, Prądnik Biały , "5", Kleparz, Trzebinia, Bieżanow, Jaworzno, oraz Wisła Sharks. To właśnie motyw z flagi "WS" czyli rekin znajdował się na koszulkach kibiców Wisły. Przez całe spotkanie prowadzono głośny doping, z obu stron nie brakło "uprzejmości" ale obeszło się bez tradycyjnego dialogu z kibicami Polonii.


Hej Wisła gol (video) Bo w Krakowie (video) My Chłopcy z Reymonta (video) ,,Eintracht(video)

Źródło:http://skwk.pl/


Radość kibiców po bramce(video)

Doping(video)


Źródło:http://skwk.pl/


Doping kibiców (video)


Źródło:http://skwk.pl/


Na trybunach atmosfera przyjaźni, na boisku walka na całego. Na boisku nie było gościnnie, całkiem inaczej było na trybunach oraz na mieście przed i po meczu. Stowarzyszenie Kibiców Wisły Kraków pragnie serdecznie podziękować Wielkiemu Śląskowi oraz wszystkim Wrocławianom za gościnę na stadionie oraz po meczu. Na mecz przyjaźni wybrało się tysiąc kibiców Białej Gwiazdy, taką pulę biletów otrzymaliśmy i wyprzedaliśmy w Krakowie w 2 dni. Ie osób załatwiało sobie wejściówki przez znajomych oraz na miejscu ciężko ocenić.Wypełnione po brzegi trybuny stadionu przy Oporowskiej przez całe spotkanie prowadziły doping dla obu zespołów, na płocie na przemian wisiały flagi Wisły i Śląska. Wiślackie flagi które dało się dostrzec na stadionie to min. :Bronowice, Qrdwanów, Wisła Sharks, Nieobliczalni, Olkusz, Bochnia, Kleparz, Jaworzno, "5", Prądnik Biały. Tradycyjnie, nasze odwiedziny we Wrocławiu nie mogły odbyć się bez akcentu na ścianie. Załatwiony został legal idealnie pasujący do koncepcji malującego - ściana wysokości 4 metrów. Malowanie trwało około sześciu godzin. W imieniu wielu osób z Wisły, które we Wrocławiu spędziły po raz kolejny niezapomniane chwile, zwłaszcza z naszej grupy, chciałbym podziękować za wspaniałą gościnę. Nasza przyjaźń to nie tylko hasła na vlepkach, szalach i śpiewy na stadionach, o czym przekonujemy się za każdym razem odwiedzając te piękne miasto. Trzej Królowie Wielkich Miast - Śląsk Wisełka Lechia Gdańsk!


Graffiti,które powstało w dniu meczu
Graffiti,które powstało w dniu meczu








Źródło:http://skwk.pl/


Trybuny podczas meczu(video)


Źródło:http://skwk.pl/


Na mecz przyjaźni do Gdańska wybrało się ok. 800 kibiców Białej Gwiazdy. To nasza oficjalna liczba, zapewne niektórzy kupowali bilety na miejscu lub za pośrednictwem znajomych z Lechii, ale ile takich osób było tego nie wiemy. Niedzielny termin meczu spowodował, że spore grono Wiślaków już od piątkowego wieczoru było widocznych na mieście i gdańskich plażach. Pogodna aura umilała pobyt nad polskim morzem. Rozegranych zostało kilka meczów pomiędzy zaprzyjaźnionymi grupami kibiców Wisły i Lechii. Np. grupa Nieobliczalnych zmierzyła się z Lechistami z Przymorza. Umacnianie zgody trwało przez cały weekend. Na meczu na trybunach panowała typowa zgodowa atmosfera, dopingowano obie drużyny, a po meczu owacją podziękowano za grę wszystkim zawodnikom. W pierwszej połowie , na płocie wywieszono transparenty które są odpowiedzią kibiców na medialną i rządową nagonkę na kibiców którzy na kilka minut opuścili sektory(na wielu stadionach wywieszono transparenty, a kibice opuścili trybuny na kilka minut. Treść transparentów: Trybuna zamknięta na wniosek D. Tuska, Wam kury szczać, prowadzić a nie politykę robić! J.Piłsudski", Przeżyliśmy Rusków, przeżyjem Tusków! Po kilku minutach bez dopingu, powrócono na trybuny i do końca spotkania wspierano obie drużyny. Wiślackie flagi które zawisły na meczu: Bronowice, Brzeszcze, Kleparz, Nieobliczalni, Kazimierz, Trzebinia, Jaworzno. Po meczu za sektorem odbyła się gościna.


Źródło:http://skwk.pl/


Opis sytuacji na trybunach podczas meczu-opinia jednego z członków grupy Ultra Wisła:

Widowisko z Lechem Poznań miało być prawdziwym kibicowskim świętem, okraszonym wspaniałym dopingiem i efektowną oprawą meczową. Jak było to chyba wszyscy wiemy. Na pewno nie tak jak sobie to zakładaliśmy i wyobrażaliśmy. Rozumiem Wasze rozgoryczenie wczorajszym meczem, pewnie większość z nas z różnych przyczyn czuje to samo. W poniedziałek doszło do spotkania różnych frakcji na Wiśle z przedstawicielami najwyższych władz klubu. Wtedy to omawialiśmy sprawę nadchodzących dwóch meczów. Właśnie wtedy nikt nie miał nic przeciwko zaprezentowaniu oprawy którą przygotowaliśmy. Można powiedzieć wszystko było ustalone. Jak się jednak okazało wczoraj rano ustalenia te zostały złamane. A przecież projekt się nie zmienił. Wszelka merytoryczna dyskusja dlaczego nie praktycznie nie istniała. Władze naszego klubu i osoby odpowiedzialne ze bezpieczeństwo używali argumentów w stylu: "nie bo nie" albo "jak nie rozumiesz dlaczego to fajnie masz". Z resztą wszystkie osoby które widziały projekt zgodnie stwierdziły ze nie ma w tym nic obraźliwego, wulgarnego czy czegokolwiek co sprawiłoby że mogliby nam za to zamknąć stadion. Dlatego bardzo proszę o powstrzymanie się od komentarzy ze klub miał racje, szczególnie tych osób które jej nie widziały. Mogę zapewnić jedynie, a przynajmniej mam taka nadzieje że kiedyś ją zobaczą. Również osobom które uważają ze sytuacja w kraju jest wiadoma, że jest nagonka i robienie czegoś takiego to pieniądze wyrzucone w błoto chciałbym powiedzieć że ta owa nagonka jest od finału PP w Bydgoszczy czyli raptem trochę ponad tydzień. Każda odpowiedzialna osoba nie rozpoczyna przygotowań do takiego meczu na tydzień przed. Pomijając poświęcony czas wolny, czas w którym omijało się prace czy szkołę, pomijając wydane środki- warto zaznaczyć Wasze, myślę że są ważniejsze kwestie które należy w tym momencie poruszyć. Chodzi o zwyczajne zaufanie miedzy klubem a nami. Niby tak nie wiele a jednak dużo. Ja czuje się przez mój ukochany klub zwyczajnie wykorzystany. Pewnie większość moich kolegów i koleżanek też. Potraktowany jak zwyczajny wróg. Co za tym idzie my nadszarpnęliśmy Wasze zaufanie, chciałoby się powiedzieć nie ze swojej winy. Do wydarzeń już na samym meczu nie odnoszę się, część osób od nas w ogóle na niego nie poszła, część siadła z boku trochę nie dowierzając jak zachował się wobec nas klub. Chciałbym zwrócić tylko uwagę na tak mi się wydaje jeden istotny fakt, czy osoby z sektora G również słyszały przy opuszczaniu trybuny w przerwie "idźcie do domu..." śpiewane gdzieś z sektora E? Czy tylko mi się przesłyszało. W każdym razie później górę wzięły już emocje...

Powyższy tekst jest subiektywna opinią jednego z członków grupy Ultra Wisła.

Źródło: skwk.pl


Rozmowy na linii kibice-klub po meczu z Lechem W dniu dzisiejszym(2011.05.13) odbyło się spotkanie przedstawicieli SKWK z Prezesem Wisły Kraków Panem Bogdanem Basałajem. Wszystkie niedomówienia pomiędzy kibicami a klubem zostały wyjaśnione. Wydarzenia na meczu z Lechem uznano za nieporozumienie wynikające z braku przepływu informacji i niepotrzebnych emocji. Obie strony proszą o nierozpamiętywanie zaistniałej sytuacji, gdyż nie służy to wspólnemu dobru Wisły Kraków, na którym wszystkim nam zależy. Pomimo zapowiadanego w najbliższym czasie ogólnopolskiego protestu kibiców (brak dopingu, opraw , flag), który odbędzie się na większości stadionów, wiedząc jak ważnym wydarzeniem dla każdego Wiślaka jest „Święta Wojna" postanowiono prowadzić doping na niedzielnym meczu. Mamy nadzieję, że na Derbach zapanuje atmosfera wielkiego piłkarskiego święta, którą stworzymy wszyscy w imię WIELKIEJ WISŁY KRAKÓW. Przypominamy o jutrzejszym treningu Białej Gwiazdy, na który zbieramy się o 16 za starą halą Wisły. Prosimy o powstrzymanie się od komentarzy. Stowarzyszenie Kibiców Wisły Kraków

Źródło: skwk.pl


"Zawsze nad wami to my jesteśmy Mistrzami" śpiewali już przed meczem fani Białej Gwiazdy. Przyśpiewka w pełni się spełniła, kilkadziesiąt minut temu zdobyliśmy 13 tytuł Mistrza Polski, udowodniliśmy także swój prymat w mieście. Mimo deszczowej pogody piękne popołudnie mieliśmy na Reymonta, teraz przed nami kilkanaście dni radości i jej wielka eksplozja na fecie mistrzowskiej. Dziękujemy wszystkim obecnym na stadionie za stworzenia niesamowitej atmosfery.Każdy dawał z siebie wszystko i o to chodziło. Dziękujemy za uszanowanie 10 minut bez dopingu. Był to wspaniały dzień. Udowodniliśmy po raz kolejny, że jeśli tylko chcemy to potrafimy być niesamowita jednością i skonsolidowaną grupą osób, którym przyświeca ten sam cel. Celem tym jest wielkość Wisły Kraków. Jednocześnie dobitnie ukazaliśmy wyższość nad gorszą stroną Błoń. Furorę robiły takie pieśni jak "Każdy to powie", "Hej Wisła gol" czy "Mistrzem Polski jest Wisła". Na trybunach nie zapomniano też o prawdziwym Wiślaku Kubie Błaszczykowskim, który nie zapomniał o Wiśle w jednym z najważniejszych momentów swojej kariery, podczas mistrzowskiej fety w Dortmundzie. W dzisiejszym dniu największą owację zebrał palący mistrzowskie cygaro Robert Maaskant. Wisła PANY! Wisła MISTRZ! Jesteśmy Najlepsi!

Wisła Pany(video)

Każdy to powie(video)

Jesteśmy dumą tego miasta(video)


Źródło: skwk.pl