Łukasz Sosin
Z Historia Wisły
| |||
kraj | Polska | ||
urodzony | 07.05.1977, Kraków | ||
wzost/waga | 190 cm / 84 kg | ||
pozycja | napastnik | ||
reprezentacja | 4A (2) | ||
sukcesy | Mistrz Polski: 2001 Mistrz Cypru: 2006, 2008 Puchar Ligi: 2001 Superpuchar Cypru: 2007 Król strzelców Cypru: 2004, 2005, 2006, 2008 | ||
| |||
---|---|---|---|
Sezon | Drużyna | Mecze | Gole |
1994/95 | Hutnik Kraków | ||
1995/96 | Hutnik Kraków | ||
1995/96 | Kalwarianka Kalwaria Zebrzydowska (wyp.) | ||
1996/97 | Hutnik Kraków | 2 | 0 |
1996/97 | Cracovia (wyp.) | ||
1997/98 | Hutnik Kraków | ||
1998/99 | Hutnik Kraków | ||
1999/00 | Odra Wodzisław Śląski (wyp.) | 27 | 10 |
2000/01 | Wisła Kraków | 17 | 5 |
2001/02 | Odra Wodzisław Śląski (wyp.) | 23 | 12 |
2002/03 | Apóllon FC | 25 | 18 |
2003/04 | Apóllon FC | 26 | 21 |
2004/05 | Apóllon FC | 25 | 21 |
2005/06 | Apóllon FC | 26 | 28 |
2006/07 | Apóllon FC | 19 | 8 |
2007/08 | Anórthossis | 31 | 16 |
2008/09 | Anórthossis | 24 | 10 |
2009/10 (j) | Anórthossis | 11 | 0 |
2009/10 (j) | AÓ Kavála | 11 | 0 |
2010/11 | Áris Lemessoú | 19 | |
2011/12 | Áris Lemessoú | ||
W rubryce Mecze/Gole najpierw podana jest statystyka z meczów ligowych, a w nawiasie ze wszystkich meczów oficjalnych. |
Jego nazwisko długo jeszcze pozostanie na Cyprze synonimem słowa "gol". Niespełniony w Wiśle i w polskiej lidze snajper podbił serca kibiców na Wyspie Afrodyty, przechodząc do historii tamtejszego futbolu jako czterokrotny król strzelców.
Łukasz Sosin urodził się 7 maja 1977 w Krakowie. Przygodę z piłką rozpoczął w miejscowym Hutniku, dając się szybko poznać jako zawodnik umiejący się zachować pod bramką rywali z rzadko spotykaną intuicją. W Hutniku spędził siedem sezonów, w tym dwa na wypożyczeniu u sąsiadów (w Kalwariance i Cracovii). W sezonie 1998/1999 był już na tyle dojrzałym zawodnikiem, że zaczęły się nim interesować najwięksi potentaci najwyższej klasy rozgrywkowej. Kiedy wywalczył tytuł króla strzelców II ligi, otrzymał kilka propozycji transferowych, ostatecznie trafiając na Reymonta.
Wbrew oczekiwaniom, sezonu 1999/2000 nie spędził w Wiśle, gdyż natychmiast po transferze został wypożyczony do Odry. W Wodzisławiu spisywał się znakomicie, w debiutanckim roku w ekstraklasie strzelając 10 bramek, w tym jedną Wiśle (4 marca 2000 roku w Krakowie, Wisła wygrała wówczas 3:1 a gol Sosina dla Odry był jedynie honorowym trafieniem). Kilkakrotnie jednak jego gole decydowały o zwycięstwie wodzisławian.
Dobra postawa Łukasza na wypożyczeniu sprawiła, że po roku powrócił on na Reymonta. Nie dostał jednak właściwej szansy, grywał głównie końcówki spotkań, w których wiodące role odgrywali inni napastnicy, Żurawski, Frankowski, Pater czy Moskalewicz. W barwach Białej Gwiazdy zadebiutował 22 lipca 2000 roku w wygranym 4:0 meczu z Ruchem Radzionków. Na boisko wszedł w 70. minucie, zmieniając Tomasza Frankowskiego. W 17 występach w tamtym sezonie zdobył 5 bramek.
Nadmiar bramkostrzelnych zawodników spowodował, że Sosin nie miał szans na zaistnienie w Wiśle i znów trafił do Wodzisławia, gdzie brylował w sezonie 2001/2002, trafiając do siatki rywali 12 razy w 23 występach. Grając dla Odry dopuścił się czynu, którego - według nieoficjalnych informacji - nigdy nie wybaczył mu Bogusław Cupiał.
22 października 2001 roku naszpikowana gwiazdami Wisła zjechała do Wodzisławia. Żurawski, Frankowski, Szymkowiak, Kosowski, Uche, Czerwiec, Moskalewicz, Moskal, Baszczyński, Głowacki, Sarnat - jedna z najsilniejszych ekip w dziejach polskiego futbolu nie sprostała gospodarzom, którzy przeciwstawili pewnym siebie Wiślakom wielką determinację i wykorzystali jedną dogodną sytuację do strzelenia bramki, zwycięskiej bramki. Gola na wagę trzech punktów zdobył niechciany w drużynie gwiazd Łukasz Sosin w 45 minucie. Czy gol z Wisłą jest dla mnie najważniejszy w tym sezonie? Dla mnie każda bramka jest ważna - mówił Sosin po meczu.
Mało tego, w kolejnym meczu obu drużyn, 30 marca 2002 roku padł remis 1:1, a Łukasz pozbawił Wisłę punktów, tym razem wykorzystując rzut karny w 71. minucie (przedtem jedenastkę dla Wisły wykorzystał Maciej Żurawski). Nieszczęsny remis z Odrą oznaczał, że Wisła pogrzebała swoje szanse na zdobycie tytułu mistrzowskiego. Winą obarczono ... Sosina. Wówczas wiadomo już było, że pechowy napastnik zamknął sobie drogę na Reymonta. Zwłaszcza , że uczestniczył w słynnych "cieszynkach" Piotra Rockiego.
Gol Sosina przeciw Wiśle i słynny krakowiaczek Odry (video)
Rozpoczęła się akcja poszukiwania klubu dla niechcianego napastnika. Sosin zresztą sam wiedział, że musi sobie szukać nowego pracodawcy. Wcześniej, w zimowym okienku transferowym próbował podpisać kontrakt z Karpatami Lwów, opuścił nawet przebywającą na obozie w chorwackim Poreciu Odrę i wyjechał do Włoch, gdzie akurat trenowali piłkarze z Ukrainy. Z marzeń Łukasza nic nie wyszło, na przeszkodzie transferu stanęła cena podyktowana przez Wisłę. Z tego samego powodu nie przeniósł się do Grecji - władze Wisły odrzuciły ofertę Yonikosu opiewającą na 250 tysięcy euro.
Sosin nie wykluczał też pozostania w Wiśle, gdyby zmieniło się nastawienie przeciw niemu. - Na boisku walczymy, ale poza nim jesteśmy przyjaciółmi. Nie jest moją winą, że Wisła ma coraz mniejsze szanse na mistrzostwo - tłumaczył jakby sam sobie na łamach Przeglądu Sportowego 5 kwietnia 2002 roku. - Jeśli tylko trener Kasperczak będzie chciał skorzystać z mojej osoby, jestem do jego dyspozycji.
16 kwietnia 2002 roku w meczu z wyjazdowym meczu Odry z Legią "Socha" doznał groźnej kontuzji, boisko opuścił w 43. minucie. Do końca rundy wiosennej już nie zagrał. Po zakończeniu sezonu, wciąż niezdolny do trenowania, zameldował się przy Reymonta. 28 maja 2002 roku znalazł swoje nazwisko na słynnej liście transferowej, na która trafił wraz z "Olo" Moskalewiczem, Ryszardem Czerwcem, Markiem Zającem i siedmioma innymi zawodnikami.
Po okresie rehabilitacji rozpoczął treningi, ale już nie z Wisłą. Zajęcia odbywał razem z zawodnikami Hutnika, negocjując jednocześnie z Polonią Warszawa. - Muszę być w pełni formy, by myśleć o transferze do innego klubu. Dzięki uprzejmości Roberta Kasperczyka mogę trenować z moim dawnym klubem - opowiadał Gazecie Wyborczej 3 lipca 2002 roku. - Po dwóch wypożyczeniach do Odry, jeśli przejdę do jakiegoś klubu na terenie Polski, to tylko na zasadzie transferu definitywnego. Kłopot w tym, że Polonia proponuje mi czteroletni kontrakt, a ja wolałbym dwuletni.
Z transferu do Polonii nic nie wyszło, podobnie jak z planów przeniesienia się do Rosji. Moskiewskie Torpedo zrezygnowało z pozyskania piłkarza. Głównym powodem było... zwolnienie trenera rosyjskiej drużyny i tym samym zmiana planów. O Sosina ubiegała się też inna drużyna z Moskwy - Lokomotiw. Działacze Wisły otrzymali jednak bardziej konkretne oferty z Cypru (Apollon Nikozja) i Turcji (Elazigspor). Sam Sosin twierdził, że najchętniej skorzystałby z propozycji Lokomotiwu, jednak Rosjanie chcieli go wcześniej przetestować, na co zgody nie wyraziła Wisła.
W ostatnich dniach lipca 2002 roku Sosin i Wisła zaakceptowali ofertę cypryjskiego Apollonu Limassol i polski napastnik przeniósł się na słoneczną Wyspę Afrodyty, niemal od razu zyskując sobie sympatię tamtejszych kibiców, gdyż ostre strzelanie dla nowej drużyny rozpoczął już od pierwszych sparingów. Początkowo wypożyczony był do końca roku, ale Cypryjczycy skorzystali z prawa pierwokupu, podpisując z Łukaszem stały kontrakt. Nie mogło być inaczej, skoro "Socha" strzelał gola za golem, często seriami (pierwszego hat tricka zanotował w meczu piłkarskiej ekstraklasy Cypru z Ethnikosem Achnas 21 września 2002 roku.)
W 2006 roku Sosin, opromieniony lokalnymi sukcesami, zaczął rozglądać się za nowym klubem, a właściwie, to inne kluby zaczęły bardzo intensywnie interesować się polskim napastnikiem. Przebywał m.in. na testach w angielskim Sunderlandzie, w prasie pojawiły się informacje o jego powrocie do Wisły. Transfery miały jednak charakter medialny i latem 2006 roku Sosin przedłużył kontrakt z Apollonem.
Łącznie Sosin spędził w Apollonie sześć sezonów, trzykrotnie zostając królem strzelców, zdobywając mistrzostwo i superpuchar. Łącznie strzelił dla Apollonu 96 ligowych goli w 121 występach.
Latem 2007 roku Sosin, ku oburzeniu kibiców Apollonu, przeniósł się do lokalnego rywala, AS Anórthossis Ammochóstou, z którym już w pierwszym sezonie sięgnął po mistrzostwo i kolejną koronę króla strzelców. Znów pojawiły się oferty, w tym kilka z Polski.
Tu czuję się jak król i to nie tylko strzelców, ale także życia. Jesteśmy z rodziną bardzo szczęśliwi, cieszą nas nawet małe sprawy. Mam jeszcze dwa lata kontraktu, wszyscy mnie tu znają, lubią i szanują, więc gdzie mam iść? Kibice na transparentach wywieszonych po setnym golu pisali, że mnie kochają i życzą kolejnej setki. Będę więc dalej strzelał - mówił w wywiadzie dla "Dziennika" w listopadzie 2007 roku.
Atrómitos 1:6 Anórthossis - 4 bramki Sosina (video)
- Mogłem pójść do Plymouth czy do greckiej Larissy, gdzie teraz trafił Żurawski. Wszystko było dogadane. Ale pomyślałem: po co? Pieniądze nie różniły się od tych, które zarabiam na Cyprze, więc taka przeprowadzka byłaby bez sensu. Tutaj jest moje życie, kupiłem piękne mieszkanie, samochód, starsze dziecko poszło do przedszkola. Mam wielu przyjaciół i znajomych, zapracowałem na szacunek kibiców - uzupełnił w styczniu 2008 roku w rozmowie z Super Expressem.
- Liga cypryjska jest coraz silniejsza. Marzy mi się, żeby w eliminacjach do Ligi Mistrzów mój zespół trafił na Wisłę i ją wyeliminował. To zamknęłoby usta wszystkim złośliwcom - żartował (a może poważnie mówił) Sosin, który niejednokrotnie wypominał władzom Wisły, że nie dostał w Krakowie prawdziwej szansy ...
Udzielając powyższego wywiadu Sosin nie wiedział jeszcze, że jego słowa w pewnym sensie okażą się prorocze. Latem 2008 roku AS Anórthossis jak burza przeszedł eliminacje i awansował do fazy grupowej Ligi Mistrzów, eliminując w decydującym starciu grecki Olympiakos po heroicznym boju. Osiągnął to, o czym mogli tylko pomarzyć jego koledzy z polskiej ligi.
- Gram na Cyprze od wielu lat i zawsze musiałem wysłuchiwać, że to dziadoska liga. A teraz proszę, Anorthosis zagra w Lidze Mistrzów! Mam ogromną satysfakcję, bo awansowaliśmy w niesamowitych okolicznościach. W Pireusie greccy kibice chcieli nas rozszarpać. Od początku naszego pobytu w Pireusie gospodarze robili co mogli, aby nam dokuczyć. Policja złośliwie nie interweniowała, kiedy kibice Olympiakosu zaczęli się do nas zbliżać, wygrażając nam. Grecy specjalnie dopuścili ich na bardzo małą odległość, żeby fanatycy z Pireusu solidnie nas wystraszyli. Za autokarem Anorthosisu ciągle jeździli fani Olympiakosu na motorach. Podjeżdżali jak najbliżej i rzucali kamieniami w szyby. Ale nie udało im się, przetrwaliśmy! - opowiadał Super Expressowi szczęśliwy Sosin 28 sierpnia 2008 roku. - Warto to było znieść, żeby teraz świętować. Nagrodą jest to, że przeszliśmy do historii. Przecież nigdy wcześniej zespół z Cypru nie grał w Lidze Mistrzów! Ludzie oglądali mecz w pubach, nie sposób było znaleźć wolnego miejsca. Potem tysiące kibiców wyległo na ulice, mieli flagi i szaliki Anorthosisu. A na lotnisku czekało na nas ponad 10 tysięcy ludzi - relacjonował Łukasz.
Polak błysnął w pierwszej rundzie eliminacji, kiedy strzelił dwa gole Rapidowi Wiedeń. Sosin spisał się świetnie również przeciw Olympiakosowi. W pierwszym meczu zdobył piękną bramkę i zaliczył asystę. W rewanżu harował i w ataku, i w obronie. - Cztery razy byłem królem strzelców ligi cypryjskiej, dwa razy zdobyłem tytuł mistrzowski. A teraz niespodziewanie zagram w Lidze Mistrzów. Fajnie by było, gdyby dzięki temu w Polsce przestali się śmiać z Cypru. Zawsze mówiłem, że głupio oceniać, skoro nikt nie wiedział, jak się tu gra.
Gol Sosina w meczu z Rapidem (video)
W Lidze Mistrzów Sosin zadebiutował 16 września 2008 roku, w zremisowanym 0:0 meczu z Werderem zagrał 57 minut. Łącznie wystąpił w trzech spotkaniach fazy grupowej, w której jego klub pokazał się z dobrej strony, sprawiając, że marzenie Łukasza, by przestano się śmiać z Cypru, spełniło się.
Strzeleckie popisy Łukasza Sosina - kompilacja video by Esiu
Do dnia ostatniej aktualizacji tego tekstu (16.12.2009) Sosin jest nadal zawodnikiem Anórthossis. W rundzie jesiennej grał niewiele z powodu uciążliwej kontuzji szyi.
wislakrakow.com
(dorotja)
Spis treści |
Historia występów w barwach Wisły Kraków
Podział na sezony:
Sezon | Rozgrywki | M | 0-90 | |||||
---|---|---|---|---|---|---|---|---|
2000/2001 | Ekstraklasa | 17 | 4 | 2 | 11 | 5 | 3 | |
2000/2001 | Puchar Ligi | 7 | 4 | 2 | 1 | 1 | ||
2000/2001 | Puchar UEFA | 4 | 4 | |||||
Razem | Ekstraklasa (I) | 17 | 4 | 2 | 11 | 5 | 3 | |
Puchar Ligi (PL) | 7 | 4 | 2 | 1 | 1 | |||
Puchar UEFA (PU) | 4 | 4 | ||||||
RAZEM | 28 | 8 | 4 | 16 | 6 | 3 |
Lista wszystkich spotkań:
Ilość | Roz. | Data | Miejsce | Przeciwnik | Wyn. | Zm. | B | K |
---|---|---|---|---|---|---|---|---|
1. (1) | I | 2000.07.22 | Dom | Ruch Radzionków | 4-0 | |||
2. (2) | I | 2000.07.29 | Wyjazd | Dyskobolia Grodzisk Wlkp | 3-0 | |||
3. (3) | I | 2000.08.05 | Dom | Widzew Łódź | 2-2 | |||
4. (4) | I | 2000.08.13 | Wyjazd | Górnik Zabrze | 2-1 | |||
5. (5) | I | 2000.08.19 | Dom | Pogoń Szczecin | 1-2 | |||
6. (1) | PU | 2000.08.24 | Dom | Željezničar Sarajewo | 3-1 | |||
7. (1) | PL | 2000.08.30 | Wyjazd | Dyskobolia Grodzisk Wlkp | 0-0 | |||
8. (2) | PL | 2000.09.06 | Dom | Dyskobolia Grodzisk Wlkp | 4-2 | |||
9. (6) | I | 2000.09.17 | Wyjazd | Stomil Olsztyn | 3-0 | |||
10. (2) | PU | 2000.09.28 | Dom | Real Saragossa | 4-1 | |||
11. (7) | I | 2000.10.01 | Dom | GKS Katowice | 3-1 | |||
12. (8) | I | 2000.10.15 | Wyjazd | Śląsk Wrocław | 1-0 | |||
13. (3) | PU | 2000.10.26 | Dom | FC Porto | 0-0 | |||
14. (9) | I | 2000.10.29 | Wyjazd | Wisła Płock | 5-0 | |||
15. (10) | I | 2000.11.04 | Dom | Amica Wronki | 4-0 | |||
16. (4) | PU | 2000.11.09 | Wyjazd | FC Porto | 0-3 | |||
17. (11) | I | 2000.11.12 | Dom | Legia Warszawa | 3-3 | |||
18. (12) | I | 2000.11.19 | Wyjazd | Zagłębie Lubin | 2-4 | |||
19. (3) | PL | 2000.11.26 | Dom | Legia Warszawa | 3-1 | |||
20. (13) | I | 2001.03.10 | Wyjazd | Ruch Radzionków | 2-0 | |||
21. (14) | I | 2001.03.17 | Dom | Dyskobolia Grodzisk Wlkp | 1-1 | |||
22. (4) | PL | 2001.03.21 | Dom | Amica Wronki | 2-0 | |||
23. (15) | I | 2001.03.30 | Wyjazd | Widzew Łódź | 0-3 | |||
24. (5) | PL | 2001.04.04 | Wyjazd | Amica Wronki | 0-1 | |||
25. (16) | I | 2001.05.12 | Wyjazd | Ruch Chorzów | 1-2 | |||
26. (6) | PL | 2001.05.26 | Wyjazd | Zagłębie Lubin | 3-0 | |||
27. (7) | PL | 2001.06.03 | Dom | Zagłębie Lubin | 1-2 | |||
28. (17) | I | 2001.06.09 | Wyjazd | Legia Warszawa | 2-1 |
W Reprezentacji Polski
Łukasz Sosin rozegrał 4 mecze w Reprezentacji Polski, zdobył 2 gole, w koszulce z Orłem Białym przebywał na boisku 207 minut. Zadebiutował 28 marca 2006 roku w wyjazdowym z Arabią Saudyjską, strzelając dwie bramki. Zagrał jeszcze przeciwko Litwie (2 maja 2006), Wyspom Owczym (14 maja 2006) i San Marino (1 kwietnia 2009).
Powołanie to nobilitacja
Grudzień 26, 2009
Wywiad z napastnikiem reprezentacji Polski i Anorthosis Famagusta Larnaka, wielokrotnym królem strzelców ligi cypryjskiej, Łukaszem Sosinem opublikowany w 13. numerze tygodnika “Tylko Piłka” z dnia 24 marca 2009. Rozmowa nie przedstawia może wielkiej wartości, ale jednak postanowiłem ją umieścić, bo ludzie nie bardzo znają w ogóle tego człowieka.
Jestem na Cyprze od siedmiu lat i cały czas znajduję się w czołówce klasyfikacji strzelców . To dla mnie bardzo ważne, że co roku udaje mi się potwierdzać swoje strzeleckie umiejętności. Teraz chcę walczyć o miejsce w pierwszej jedenastce reprezentacji i zagrać w meczach eliminacyjnych – mówi w rozmowie dla „Tylko Piłki” Łukasz Sosin, napastnik Anorthosisu Famagusta Larnaka, powołany przez Lego Beenhakkera na mecze z Irlandią Północną i San Marino.
Wizyta w Polsce i to przy okazji powołania na zgrupowanie reprezentacji to dla pana z pewnością podwójny powód do radości. - Oczywiście, to dla mnie bardzo miłe. Zostałem doceniony, powołany do kadry, jest okazja, by pokazać się trenerowi, kibicom, ale i przyjechać na krótką chwilę do kraju.
Z jakimi nadziejami i celami przyjeżdża pan na to zgrupowanie?
- Cele mam jasne: chcę walczyć o miejsce w pierwszej jedenastce i zagrać w meczach eliminacyjnych. Trudno coś do tego więcej dodać.
Dotychczasowy dorobek w reprezentacji – 3 mecze, 2 gole. Skuteczność godna wielokrotnego króla strzelców, ale tych występów niewiele.
- Skuteczność rzeczywiście wysoka, ale tych meczów wciąż mało, za mało. Szkoda, że w poprzednich latach zainteresowanie selekcjonerów moją osobą było tak znikome. Przed kilkoma miesiącami Leo Beenhakker widział mnie w szerokiej kadrze na mecze z Czechami i Słowacją, ale wówczas na boisku się nie pojawiłem. Może tym razem uda się podreperować swój dorobek.
Nie ma dla pana znaczenia, że jest pan tylko “wyjściem awaryjnym” w związku z kontuzją Pawła Brożka?
- W żadnych wypadku. Samo powołanie, nawet z listy rezerwowej, powinno być dla każdego zawodnika nobilitacją, dlatego absolutnie spokojnie i pozytywnie do tego podchodzę. W piłce nigdy nie wiadomo co się wydarzy.
Rywali do miejsca w pierwszym składzie nie zabraknie. Beenhakker powołał pięciu napastników.
- Rzeczywiście rywalizacja będzie bardzo duża i powinniśmy się z tego cieszyć, chyba żaden z nas nie chciałby, żeby było inaczej. Rywalizacja jest potrzebna na każdej pozycji. Nawet jeśli usiądę tylko na ławce rezerwowych to zawodnik, który będzie grał będzie wiedział, że na jego miejsce czyha ktoś następny i przez to będzie dawał z siebie wszystko.
Liczył pan na to, że przez tyle lat pobytu na Cyprze nie da o sobie zapomnieć selekcjonerowi i kibicom w kraju?
- Cieszę się, że moja liga jest coraz bardziej doceniana w Europie i w naszym kraju, bo naprawdę na to zasługuje. Z roku na rok jej poziom rośnie i to rośnie w szybkim tempie. Sprowadzani są coraz lepsi zawodnicy zagraniczni i naprawdę ciekawie to wygląda. Długo występowałem tu trochę w zapomnieniu, ale robiłem wszystko, by swoją grą dać o sobie znać. Chyba zrobiłem, co w mojej mocy.
Co więc zadecydowało o tym, że otrzymywał pan powołania tak sporadycznie, mimo bardzo równej i wysokiej formy w klubie?
- Takie jest życie piłkarza, trenerzy stale stawiali na innych zawodników. Mnie pozostaje cieszyć się z tego, że jestem na Cyprze od siedmiu lat i przez cały ten czas znajduję się w czołówce klasyfikacji strzelców ligi. To dla mnie bardzo ważne, że nie jest to jednosezonowy wyskok, wybuch formy, ale co roku udaje mi się potwierdzać swoje strzeleckie umiejętności.
Nie myśli pan o zrobieniu jeszcze jednego kroku do przodu w swojej piłkarskiej karierze?
- Są oczywiście takie pomysły, ale nie zależy to tylko ode mnie. Również od mojego klubu, z którym wciąż mam ważny kontrakt. Jeśli miałbym odejść do silniejszego klubu, Anorthosis musiałby otrzymać za mnie odpowiednią kwotę pieniędzy. Zwyczajnie trzeba to wszystko pogodzić, musi się pojawić korzystna dla wszystkich stron oferta. Na razie zostaję na Cyprze.
Niektórzy wciąż twierdzą, że liga cypryjska jest sporo słabsza nawet od polskiej.
- Zawsze się znajdą złośliwi lub kiepsko zorientowani. Ja sam już się do tego przyzwyczaiłem i nie staram się na siłę tego nikomu udowadniać. Liga cypryjska może jest mało medialna, ale same wyniki naszych klubów w europejskich pucharach świadczą o tym, że rośnie w siłę.
Co poza tym ma sobą do zaoferowania?
- Zainteresowanie piłką w tym kraju jest bardzo duże. Nie ma tych długich, nawet kilkumiesięcznych przerw w rozgrywkach, gra się praktycznie 10 miesięcy w roku. Zawodnicy co weekend wybiegają na boiska i cały czas są w rytmie meczowym. Jest to duży plus, mimo że trudy sezonu można mocno odczuć w nogach.
Co ma największy wpływ na to, że Cypr z piłkarskiego kopciuszka rozwija się i powoli pnie w górę?
- Z całą pewnością największy wpływ na ten fakt mają transfery i ilość pieniędzy, jakie się na nie wydaje. Wiadomo, że ta liga oparta jest przede wszystkim na piłkarzach zagranicznych i to oni w głównej mierze windują jej poziom do góry.
Na Cypr trafia coraz więcej polskich piłkarzy. Wynika to przede wszystkim z lepszych warunków finansowych niż te oferowane w Polsce?
- Myślę, że tak, chociaż do solidnych klubów na Cyprze Polakom wcale nie jest łatwo się dostać. Zainteresowanie wzbudzają czołowi gracze naszej ligi i tylko takich się sprowadza. Owszem przychodzą piłkarze mniej znani, ale głównie do słabszych zespołów, również drugoligowych. Marcin Juszczyk czy Arkadiusz Aleksander grali w Polsce w silnych klubach, tutaj trafili do drugoligowca.
Źródło: pawelmuzyka.wordpress.com
Autor: Paweł Muzyka
Sosin znów chce królować
Październik 29, 2010
Niedługa rozmówka z wracającym na “stare śmieci” Łukaszem Sosinem, czterokrotnym królem strzelców ligi cypryjskiej.
Łukasz Sosin wrócił na Cypr i jeszcze raz powalczy o koronę króla strzelców. Wprawdzie tylko w drugiej lidze, bo jak sam mówi, piłkarska emerytura coraz bliżej.
W ostatnich tygodniach media na Cyprze trochę o panu zapomniały. Wystarczyły dwa mecze na Cyprze, żeby to zmienić.
- Bardzo się cieszę, że już na samym starcie sezonu strzeliłem trzy gole. Poprzedni był dla mnie fatalny, ale czuję, że powoli dochodzę do siebie. Przechodząc do Arisu Limassol zrobiłem w swojej karierze krok w tył, ale wiem, że mogę zrobić jeszcze dwa do przodu. Na razie się nie napalam, bo nieważne jak zacząłem. Liczyć się będzie to, jak skończę.
Dlaczego wybrał pan Aris? Łukasz Sosin nie ma na Cyprze dość dobrej marki, by grać w najwyższej lidze w kraju?
- Miałem propozycje z pierwszej ligi, ale nie takie, jakbym chciał. Mnie interesowały tylko topowe kluby, ale ja jakoś nie interesowałem ich. Widocznie każdy prezes spojrzał w moją metryczkę i dwa razy się zastanowił. Poprzedni sezon z tylko jednym strzelonym golem też mi nie mógł pomóc. W końcu pomyślałem – po co grać o utrzymanie w jakimś kiepskim zespole, kiedy mogę wrócić do Limassol, gdzie wybudowałem dom, no i powalczyć z Arisem o awans do ekstraklasy.
Nie ma problemów z kasą? Kluby spoza cypryjskiej czołówki często więcej obiecują, niż są w stanie przelać na konto.
- Na razie wszystkie pieniądze są dostarczane na czas. Wiem też, bo specjalnie się orientowałem, że w tamtym roku Aris był w pełni wypłacalny. To solidna drużyna, budowana z myślą o kolejnych sezonach, które mamy nadzieję grać już w pierwszej lidze. Awans jest naszym jedynym celem.
Jaki poziom prezentują zespoły drugiej ligi cypryjskiej?
- Ku mojemu zaskoczeniu, całkiem niezły. Przede wszystkim nie brakuje zawodników, którzy jeszcze kilka lat temu grali ze mną na Cyprze o najwyższą stawkę. W niektórych drużynach kojarzę nawet po czterech, pięciu takich piłkarzy. Większą różnicę widać pod względem kibicowania i zainteresowania mediów, to normalne.
Fani Arisu zrobili z pana gwiazdę? W mediach typuje się pana na króla strzelców.
- Nie będę ukrywał, że jestem na Cyprze mocno kojarzony. Przez kilka lat gry dałem się tu poznać z dobrej strony. Kibice w Limassol dają mi teraz do zrozumienia, czego oczekują. Zostałem przez nich bardzo dobrze przyjęty i pewnie liczą, że będę regularnie zdobywał bramki. Tytuł króla strzelców nie jest poza moim zasięgiem, ale wiem też, że latka lecą, więc się nie napalam.
Jeśli myśli pan o końcu kariery to na Cyprze czy raczej w Polsce?
- Dziś wygląda na to, że na Cyprze. Mieszkam tu od wielu lat i mam wyrobioną markę. Latem odebrałem kilka telefonów z Polski, ale z nikim się nie dogadałem. Chciałem wrócić do kraju, bo śledzę Ekstraklasę na bieżąco i powiem szczerze, widzę ją coraz lepiej. Kolorowe, nowe stadiony, duże zainteresowanie kibiców – to magnes, który coraz bardziej przyciąga. Niestety, wiem, że z każdym kolejnym rokiem będzie mi trudniej porozumieć się z kimś z Polski. Dlatego przewiduję, że zostanę tu gdzie jestem.
Od kogo były to telefony? Ktoś z Wisły dzwonił? O tym pisało się w mediach.
- Wisła to była akurat tylko prasowa spekulacja. Zapytania pojawiły się z pozostałych topowych klubów Ekstraklasy, ale dziś nie ma o czym mówić. Zabrakło konkretów.
Cofnijmy się więc w czasie jeszcze dalej. Dlaczego ani Sosinowi, ani Smolarkowi nie wyszło w Kavali?
- Widocznie Grecja nie była nam pisana. Źle się tam czuliśmy, co musiało odbić się na naszej formie. Dziś naprawdę cieszę się, że jestem z powrotem na Cyprze.
Konkretnie, co było nie tak?
- Proszę pana, tam było tyle dziwnych sytuacji, że ja nawet nie chcę dziś o tym mówić. Jestem tylko zaskoczony, że ta drużyna może w ogóle funkcjonować w greckiej Superlidze. Z takim poziomem organizacyjnym i prowadzona tak nieprofesjonalnie. Cieszyłem się, gdy udało mi się rozwiązać umowę. Nie było to łatwe miejsce do życia ze względu na prezydenta klubu, pana Psomiadisa oraz ze względu na trenera. Naprawdę, przeżywaliśmy z Ebim ciężkie chwile i on może to potwierdzić.
Trzymaliście się razem poza klubem, treningami?
- Jasne, w końcu obaj jesteśmy Polakami. Pomagaliśmy sobie i nadal jesteśmy w kontakcie telefonicznym. Ebi to naprawdę równy gość.
Pana kolejne rozczarowanie po Kavali to reprezentacja Polski. Dostawał pan powołania, ale mecze i tak oglądał najczęściej z trybun lub ławki. Dziś to już zamknięty rozdział?
- Było tak, jak pan mówi. Może gdybym wrócił do Polski, jak Ebi, wtedy ktoś by się mną jeszcze zainteresował. Grając tydzień po tygodniu w Ekstraklasie, mógłbym pozostawić po sobie jakieś wrażenie. Byłoby inaczej. W obecnej sytuacji wiem, że temat kadry już nie istnieje.
Wiem pan już czym zajmie się po zakończeniu piłkarskiej kariery?
- Zamierzam starać się o papiery trenerskie i to jak najszybciej, bo wiem, że jeśli chodzi o czynną grę, to już naprawdę końcówka. Mam zapewnienie od prezesów Arisu, że pozwolą mi godzić szkołę z występami w lidze. Jestem już bliżej końca niż początku, więc jeszcze w tym roku chcę zapisać się na pierwszy kurs.
Źródło: pawelmuzyka.wordpress.com
Autor: Paweł Muzyka
Fotografie:
źródło: http://www.wislakrakow.com
Autograf z kolekcji Jerzego Michalskiego |