Marcelo

Z Historia Wisły

Marcelo Antônio Guedes Filho
Informacje o zawodniku
kraj Brazylijczyk
pseudonim Marcelo
urodzony 25 maja 1987, São Vicente
wzost/waga 190 cm/ 79 kg
pozycja środkowy obrońca
reprezentacja Brazylia U-21 4m (0g)
sukcesy półfinał Copa Libertadores 2007
ćwierćfinał Copa Libertadores 2008
Mistrz Polski 2009
Wicemistrz Polski 2010
Kariera klubowa
Sezon Drużyna Mecze Gole
2007 Santos FC 25 2
2008 Santos FC 16 0
2008/09 Wisła Kraków 21(30) 3
2009/10 Wisła Kraków 28(33) 7
2010/11 PSV Eindhoven 28 2
2011/2012 PSV Eindhoven
W rubryce Mecze/Gole najpierw podana jest statystyka z meczów ligowych, a w nawiasie ze wszystkich meczów oficjalnych.

MARCELO Antonio Guedes Filho
ur. 25 maja 1987
Kluby: Santos FC, Wisła Kraków

Jak wszyscy świetnie wiedzą, Marcelo to najnowszy brazylijski nabytek Białej Gwiazdy, 21-letni środkowy obrońca ściągnięty latem z Santosu. Zainteresowanie jego osobą długo utrzymywano w tajemnicy. Wkrótce po wygaśnięciu jego umowy z brazylijskim pierwszoligowcem, ściągnięto go do Krakowa, gdzie przeszedł testy medyczne i podpisał kontrakt z Wisłą. Na dzień po swoim przyjeździe do Polski, miał okazję obejrzeć ligowe derby z Cracovią, a sam zadebiutował dopiero przeciwko Lechii II Gdańsk w Pucharze Polski, by niedługo po tym po raz pierwszy zagrać w ekstraklasie przeciwko Arce Gdynia.

Od samego początku trener Skorża podkreślał potencjał, jakim dysponuje młody defensor, ale zaznaczał przy tym, że musi upłynąć trochę czasu zanim pozna drużynę i wpasuje się do europejskiego stylu gry, jakże odmiennego od tego prezentowanego na boiskach w Ameryce. Szkoleniowiec dał mu wiele okazji do występów w pierwszym składzie, dobierając mu partnera w linii obrony w systemie rotacyjnym.

Marcelo zaprezentował się jesienią z dobrej strony, imponował skocznością i dynamiką, co dobrze rokuje na kolejny sezon występów w barwach Wisły.

Źródło: wislakrakow.com

Spis treści

Marcelo zadebiutował w Wiśle

25. września 2008=

24 września w barwach Wisły, grającej tego dnia z Lechią II w 1/16 finału Pucharu Polski, zadebiutował 21-letni obrońca Marcelo. Brazylijczyk rozegrał pełne spotkanie na pozycji stopera w parze z Arkadiuszem Głowackim, występował w koszulce z numerem 3.

- Cieszę się, że zagrał cały mecz. To było ważne, aby złapał komunikację z Arkiem Głowackim, bo mocno rozważam to, aby zagrał razem z Arkiem na środku obrony w meczu ligowym z Arką Gdynia - wyjaśnił trener Maciej Skorża. Czy Marcelo przekonał do siebie szkoleniowca? - Po tym meczu jest na pewno bliżej pierwszego składu - powiedział Skorża w środę wieczorem.

Przeciwnikiem Wisły byli młodzi zawodnicy Lechii, który walczyli dzielnie, ale nie udało im się stworzyć zagrożenia w defensywnych liniach Wisły, więc Marcelo nie mał specjalnych okazji do zaprezentowania swych umiejętności. - Nie miał za dużo do roboty - podsumował krótko Paweł Brożek zapytany o ocenę gry "Marcepana".

Marcelo w zasadzie nie wdawał się w pojedynki, gdy znajdował się przy piłce, najczęściej posyłał ją do najbliższego obrońcy, stąd stuprocentowa skuteczność jego podań w meczu w Gdańsku. Przy Traugutta obrońca pokazał się już w pierwszej minucie, gdy najwyżej wyskoczył do wrzutki Zieńczuka i oddał pierwszy celny strzał w tym meczu.

- Nie popełnił żadnych błędów. Przeciwnik był troszkę mniej wymagający. Czas na prawdziwe sprawdziany przyjdzie w meczach ligowych i pucharowych. Myślę, że jest to wartościowy zawodnik, na pewno przyda nam się podczas ciężkiego sezonu - ocenił Marek Zieńczuk.

Źródło: wislakrakow.com
(nikol)

Ligowy debiut Marcelo

28. września 2008

W meczu z Arką Gdynia swój ligowy debiut zaliczył ostatni nabytek Wisły, Marcelo. Po raz pierwszy wystąpił w jej barwach już w Gdańsku z Lechią, ale aż do dnia dzisiejszego musiał czekać na swój pierwszy mecz w ekstraklasie. W przeciągu czterech dni zaliczył więc dwa pełne występy, w których Biała Gwiazda zachowała czyste konto.

Młody Brazylijczyk pokazał się dziś z dobrej strony, był chwalony przez trenera i kolegów z zespołu. Imponuje przede wszystkim siłą i dobrymi warunkami fizycznymi, mimo których nie traci zwrotności i zwinności. Wygrywał niemal wszystkie pojedynki główkowe z zawodnikami Arki, zaliczył również sporo przechwytów piłki, grając odważnie i bez kompleksów. Szczególnie na początku spotkania najwięcej problemów sprawiało mu poruszanie się po boisku i ustawianie w momencie, gdy piłkę w posiadaniu mieli rywale. Trener Skorża powtarza jednak, że Marcelo potrzebuje czasu by przestawić się na europejski styl gry, dobrze rozumieć się z partnerami. Wystarczy przypomnieć przypadek Juniora Diaza, który w pierwszych występach pod Wawelem prezentował się słabiutko, jednak z każdym kolejnym występem zyskiwał zaufanie trenera i kibiców.

Zdaniem trenera Skorży, Marcelo stanął na wysokości zadania, grał pewnie i dobrze. Zgłosił tym samum mocno akces do gry w pierwszej jedenastce. Nieco bardziej ostrożny w słowach był Paweł Brożek, który podkreślał, że dla niego duet Cleber - Głowacki póki co jest optymalnym zestawieniem środka defensywy.

Problemem wciąż pozostaje bariera językowa, na co uwagę zwracał dziś między innymi Arkadiusz Głowacki. - Bariera językowa wciąż jest problemem, czasami mogą zdarzać się z tego powodu jakieś nieporozumienia, ale to na pewno tylko kwestia czasu - mówił. Brazylijczyk jest jednak dobrej myśli i jak deklaruje, już teraz zna niektóre polskie słowa.

Źródło: wislakrakow.com
(Paweł Muzyka)


Marcelo i jego „brazilian dream”

16 grudnia 2010

Były zawodnik Wisły Kraków, Marcelo. Obecnie obrońca holenderskiego PSV Eindhoven. Korespondencja z Eindhoven zrealizowana we współpracy z Tomaszem Ćwiąkałą. Opublikowana na łamach portalu Weszło.com

Kiedy był dzieckiem, w jego domu przeciekał dach. Ojciec dawno opuścił rodzinę, więc on sam szybko stał się jej głową. Wiedział, że musi zarabiać pieniądze, a jeśli chce to robić poprzez futbol, po prostu nie może zmarnować ani jednego dnia. Dziś jest zawodnikiem PSV i stać go w zasadzie na wszystko. W przeciwieństwie do polskich ligowców, Marcelo nie musi się zasłaniać opowiastkami o przygodzie z piłką. Spełnia marzenia. Odwiedziliśmy byłego zawodnika Wisły w Eindhoven. I coś nam się wydaje, że będziemy jeszcze mieli okazję przyjrzeć mu się w innych, nawet atrakcyjniejszych sportowo miastach…

Marcelo podjeżdża po nas na lotnisko w Eindhoven swoim nowym samochodem. W Polsce korzystał z terenowego Peugeota, ale PSV pozwoliło mu wybrać dowolny model Mercedesa. Zdecydował się na elegancką wersję kombi. W końcu przed czterema miesiącami powiększyła mu się rodzina, na świat przyszedł Diogo. – To jak panowie? Gdzie jedziemy najpierw? – puszcza oko Brazylijczyk. Jedziemy tam, skąd przed chwilą wrócił. Do ośrodka treningowego PSV.

Nie musi się spieszyć, choć za nieco ponad dobę czeka go spotkanie ligowe. Jego drużyna nie udaje się na przedmeczowe zgrupowania. Trenerzy wierzą w profesjonalne podejście zawodników. – Gdybym dzień przed meczem wybrał się na imprezę, zaszkodziłbym nie tylko sobie, ale i klubowi. Nie chcę w głupi sposób stracić zaufania, jakim mnie obdarzono – wyjaśnia 23-letni stoper. Z samochodowych głośników leci David Guetta, ale polska muzyka nie jest Marcelo obca. Pierwsze wersy piosenki zespołu Feel, „Pokaż na co cię stać”, nuci bez zająknięcia.

Centrum treningowe, De Herdgang, znajduje się na malowniczych przedmieściach Eindhoven, około pięć kilometrów od stadionu Philipsa. Szybko zaczynamy rozumieć, dlaczego prezes Wojciechowski myśli o wysyłaniu swoich zawodników zagranicę. Ośrodek składa się z dziesięciu boisk i otoczony jest rozległym lasem. Piłkarze PSV często biegają tu przed treningami. – W Santosie ćwiczyliśmy w podobnych warunkach. Ale infrastruktura rzeczywiście robi wrażenie. Gdyby zobaczyło ją kilku wiślaków, na pewno zmotywowałoby ich to do dalszej pracy. Może powinienem któregoś zaprosić? – żartuje Marcelo.

Podczas naszego pobytu większość boisk przykrywa gruba warstwa śniegu. Młodzież ćwiczy na sztucznej nawierzchni. Dorosła drużyna trenuje na stadionie, gdzie murawa niezależnie od warunków pogodowych jest w świetnym stanie. – Nawet kiedy sypie śnieg, nie ma możliwości, by boisko wyglądało jak podczas meczu Lecha z Juventusem – podkreśla Marcelo.

- Zaczekajcie, zapytam, czy będziecie mogli obejrzeć wszystko od środka – rzuca i wysiada z samochodu. Wraca po dwóch minutach – nie ma problemu, wchodzimy.

W De Herdgang życie toczy się równolegle na kilku płaszczyznach. Juniorzy trenują na zewnątrz, piłkarze bezpośredniego zaplecza drużyny wyciskają sztangi w siłowni, a w niewielkiej salce ze sztuczną trawą ćwiczą gracze dochodzący do siebie po kontuzjach.

Zawodnicy PSV mają dokładnie wszystko, czego należałoby oczekiwać od klubu z najwyższej półki. Sauna, specjalne pomieszczenie, w którym mogą uciąć krótką drzemkę między treningami, jacuzzi oraz bar. I oczywiście numerowana szatnia. Marcelo przebiera się pomiędzy Atibą Hutchinsonem i Dannym Koevermansem. Z tym pierwszym uczęszcza zresztą na lekcje języka niderlandzkiego. Angielski nie wystarcza, bo wszystkie treningi prowadzone są po holendersku. Między bajki można włożyć jednak opowieści o problemach komunikacyjnych Brazylijczyka. – Nie wiem, po co w Polsce ktoś rozpowszechnia takie plotki. Takie kłopoty mogłem mieć na początku gry w Wiśle. Ale postawiłem na naukę angielskiego i gdy przyjechałem do Eindhoven, spokojnie sobie radziłem. Zresztą, jak nie wierzycie, spytajcie trenera lub innych zawodników – zachęca.

- Mówi po angielsku płynnie – przytakuje Wilfred Bouma, 35-krotny reprezentant Holandii, notabene sąsiad Marcelo. Ich domy mieszczą się przy jednej ulicy, około 200 metrów od siebie. – Komunikacja problemem? Skądże – broni swojego podopiecznego Fred Rutten. – Dogadywanie się z kolegami z drużyny nie sprawia mu żadnego kłopotu.

Nasz rozmówca mieszka w Eindhoven zaledwie od pięciu miesięcy, ale w dowolnie wskazane miejsce trafi bez pudła. Miasto Philipsa nie zrobi na przyjezdnych piorunującego wrażenia. W centrum skromny ryneczek i kilka galerii handlowych. Praktycznie żadnych korków na ulicach. Cisza i spokój. Przechodnie nie zwracają na Marcelo uwagi. – To zupełnie inna kultura. Fani mają kontakt z zawodnikami po treningach. Poza tym nie chcą naruszać naszej prywatności – tłumaczy. W miejscowym „Burger Kingu” znalazł jednak kogoś, z kim może zamienić parę zdań nawet w języku polskim. – Usłyszałem kiedyś, jak chłopak dyskutuje z szefem, a zaraz po tym soczyste „kurwa”. Zagadałem – „dzień dobry”. Tak się zaczęła nasza znajomość – opowiada z szerokim uśmiechem Marcelo, który na uznanie w Holandii musi jednak dopiero zapracować.

PSV skontaktowało się z nim po raz pierwszy w lutym tego roku. – Gdy działacze zadzwonili z prośbą o kontakt do mojego managera, przywaliłem głową w sufit. Na moim miejscu każdy by odszedł, chyba to rozumiecie. Były co prawda jeszcze jakieś sygnały z Austrii, Rosji i Niemiec, ale nawet się nimi nie zainteresowałem. Liczyło się tylko PSV. W tym klubie profesjonalizm widać na każdym kroku. Rzecznik prasowy zna chyba z sześć języków. Podobnie Hiszpan Carlos, człowiek, który załatwi praktycznie wszystko. Przychodzi nowy zawodnik, od razu pytają – dom czy apartament? Jaki samochód? Piłkarz ma się jedynie martwić o swoją formę.

- Decyzja o transferze Marcelo nie była dla mnie trudna – przekonuje nas Rutten. Raz oglądałem go na żywo i kilka razy na DVD. Uznałem, że jest OK i trzeba go kupić. Ogólnie jestem zadowolony z jego rozwoju, ale kilka rzeczy musi jeszcze poprawić. Holenderska „art of football” wymaga od wszystkich zawodników maksymalnego zaangażowania. Przykładowo, obrońcy powinni częściej podłączać się do pomocy – dodaje. Pytamy więc, jak Marcelo wypada w porównaniu z byłym stoperem PSV, Alexem. – Tamten był bardziej… tranquilo („spokojny” w jęz. hiszp.). Marcelo ma możliwości, by stać się wielkim piłkarzem, ale na razie jest zwykłym zawodnikiem Eredivisie. Wielkim jedynie z racji swoich 191 centymetrów wzrostu – żartuje opiekun PSV.

- Trener jeszcze nigdy otwarcie mnie nie pochwalił. Zawsze dopatrzy się jakichś mankamentów. Ale mi to odpowiada. Sam oglądam na DVD wszystkie swoje mecze, żeby zobaczyć, co robię nie tak – zaznacza Marcelo.

Z opinią Ruttena polemizuje czołowy holenderski dziennikarz, Andy Houtkamp. – Sam transfer był dla mnie zaskakujący, a jeszcze bardziej suma, za jaką sprowadzono Marcelo. Za piłkarzy z Polski tyle się nie płaci (niecałe cztery miliony euro – przyp. red.). Dla mnie Brazylijczyk jest zupełnie przeciętnym graczem. Przede wszystkim brakuje mu szybkości. Gdyby faktycznie prezentował klasę światową, w tym wieku grałby już w wielkim klubie. Alex, mając 23 lata, był dużo lepszy.

Zarzuty Houtkampa odpiera z kolei Jonathan Reis. – Marcelo przeciętny? Nie żartujmy – obrusza się brazylijski snajper PSV. – Dopiero do nas dołączył i w zasadzie od razu wywalczył miejsce w pierwszym składzie. A nie konkurował z byle kim. Jagos Vuković i „Maza” Rodriguez to jakościowi gracze. Marcelo jest poza tym świetnym kumplem. Często śpiewa i tańczy w szatni. Każdy, kto go pozna, szybko przekonuje się, że to szczęśliwy człowiek.

Do pełnej satysfakcji Marcelo brakuje jednak pewności i opanowania, jakimi imponował na polskich boiskach. W Holandii częściej popełnia proste błędy. Podczas wygranego 5:2 meczu z Heraclesem Almelo także nie ustrzegł się kilku pomyłek. Przy drugiej bramce dał się łatwo ograć Evertonowi, a błędu nie naprawił wracający do obrony Orlando Engelaar. – Heracles to taka holenderska Polonia Bytom. Niby nie jest faworytem, ale zawsze napsuje trochę krwi. Swój występ oceniam nieźle. Lepiej niż z Bredą, gorzej niż z Ajaxem. Nie chcę szukać usprawiedliwień, ale przez padający śnieg widoczność była fatalna – stwierdził, gdy po końcowym gwizdku analizowaliśmy z nim to spotkanie.

Mimo że na ulicach było biało, na trybunach zasiadło około 30 tysięcy ludzi. Atmosfera nie przypominała jednak piłkarskiego święta. Teatralne brawa po udanej akcji, czasem gwizdy po kontrowersyjnej decyzji sędziego. Kibice jakby zapomnieli o istnieniu klubowych barw, nie mówiąc o głośnym dopingu. Tylko jeden niestrudzony przez cały mecz miarowo uderzał w bęben. – Tak tu już jest – wzrusza ramionami Marcelo. – Dlatego zawsze podkreślam, że kibice Wisły byli po prostu najlepsi.

Po każdym meczu ligowym dwóch zawodników PSV zostaje oddelegowanych do klubowej kawiarni na spotkanie z fanami. Po zwycięstwie nad Heraclesem padło właśnie na Marcelo oraz rezerwowego bramkarza, Cassio Ramosa. – Kibicom najbardziej zależało na wspólnych zdjęciach – mówi były wiślak. Szatnię opuszcza w eleganckim garniturze z logo klubu. – To nasz kolejny obowiązek, który coraz bardziej mi się podoba. Chociaż na początku nie wyobrażałem sobie, że tyle czasu spędzę pod krawatem – uśmiech wciąż nie opuszcza jego twarzy.

Po meczu przychodzi czas na uzupełnienie straconych kalorii. Rozmawiamy w hiszpańskiej restauracji pamiętającej czasy holenderskich wyczynów Romario. Marcelo zaprzyjaźnił się z jej właścicielem i często jada tu z Jonathanem Reisem i Cassio Ramosem. Na wieść o przybyszach z Polski sympatyczny restaurator wyraźnie się ożywia. – Polonia! Mujeres bonitas! (piękne kobiety – przyp. red.) – wtrąca na wstępie, przewracając oczami z zadowolenia. Rzut oka na menu, mija kilkanaście minut i na stole ląduje spaghetti carbonare ze sporą porcją mięsa.

Choć Wisła to już zamknięty rozdział jego kariery, Marcelo chętnie o niej rozmawia. Zastanawia się, jak potoczyłoby się jego losy, gdyby nie tragiczny w skutkach derbowy samobój Mariusza Jopa. – Czasem myślę, że gdybyśmy sięgnęli po mistrzostwo, mogłoby mnie tu teraz nie być. W życiu nie ma przypadku. Przed zamachem z jedenastego września wiele osób pewnie narzekało, że uciekł im autobus. Później uratowało im to życie – zauważa Marcelo, który wciąż żywo interesuje się losami swoich byłych klubowych kolegów.

– Co z „Łobo”? A Boguski? Znowu jest kontuzjowany? – zarzuca nas kolejnymi pytaniami. Nadal utrzymuje kontakt z Mariuszem Pawełkiem. – Niedawno „Mario” dzwonił do mnie przez Skype z klubowego autokaru – wspomina. W najbliższych relacjach Marcelo pozostaje z Cleberem. – „Clebao” to facet z głową na karku. Ma kontakty, zna języki, wszędzie jest szanowany. Byłby idealną osobą do zarządzania Wisłą, bo do poprawienia jest wiele… Na wstępie trzeba coś zrobić z infrastrukturą. Boisko, na którym trenują juniorzy jest tak nierówne, że aż wstyd. Żal chłopaków, że muszą ćwiczyć w takich warunkach. Mam nadzieję, że przyjście Maaskanta i Valckxa przyspieszy rozwój klubu – liczy Brazylijczyk.

W odnalezieniu się na Starym Kontynencie pomógł mu nie tylko „Clebi”. – Arek Głowacki kierował mną na boisku tak, jak dziś w PSV robi to Wilfred Bouma. „Głowa” to najlepszy polski obrońca. Szkoda tylko, że ma takiego pecha do kontuzji… – podkreśla Marcelo. Dużym szacunkiem darzy także Macieja Skorżę i jego asystenta, Rafała Janasa, z którym nie stracił kontaktu do dziś. Dla odmiany, pytania o Henryka Kasperczaka zbywa wymownym uśmiechem.

Bawią go też opinie o podziałach w wiślackiej szatni. – Mówicie, że Polacy podchodzą do obcokrajowców z rezerwą? Ja jakoś z każdym żyłem dobrze. Pamiętam, jak pojechaliśmy na mecz do Gdyni. Kupiliśmy z chłopakami mały telewizorek i zabraliśmy do pociągu, żeby pograć na PlayStation. Dwanaście godzin minęło błyskawicznie.

Dziś życie Marcelo w Eindhoven toczy się w równie zawrotnym tempie. Od treningu do treningu. Mecz za meczem. Przed Bożym Narodzeniem będzie mógł pozwolić sobie jedynie na krótki wyjazd do ojczyzny. Nie dłuższy niż tygodniowy, bo PSV szybko wznawia treningi i wylatuje na obóz do RPA. – W Krakowie od lipca byłem tylko dwa razy. Wbrew temu, co pisały media, przed meczem z Odrą wcale nie wiedziałem, że odejdę z Wisły. Dlatego nie zdążyłem pożegnać się z kibicami. Żałuję, może wiosną uda się to naprawić – wyraża nadzieję Marcelo. Z PSV związał się trzyletnim kontraktem z opcją przedłużenia o kolejne dwa lata.

I pomyśleć, że jeszcze rok temu, kiedy wymieniał się koszulkami z rywalami, do kasy Wisły musiał wpłacać 150 złotych. Dziś w sklepie Nike w Eindhoven dostaje wszystko za darmo. Niedawno podpisał kontrakt reklamowy, stając się twarzą tej firmy w Holandii. – Mimo że Marcelo trafił tu ze słabej ligi, szybko zrobiło się o nim głośno – przyznaje Henk Van Schuppen z gazety „Tubantia”.

A może być jeszcze głośniej. Obserwując jego losy, warto dać mu czas. Facet zawiesza sobie poprzeczkę coraz wyżej…

Źródło: pawelmuzyka.wordpress.com
Autor: Paweł Muzyka


Historia występów w barwach Wisły Kraków

Podział na sezony:

Sezon Rozgrywki M 0-90 grafika:Zk.jpg grafika:Cz.jpg
2008/2009 Ekstraklasa 21 20 1   3 4  
2008/2009 Puchar Ligi 4 3 1     1  
2008/2009 Puchar Polski 4 4          
2008/2009 Puchar UEFA 1     1      
2009/2010 Ekstraklasa 28 28     7 4  
2009/2010 Liga Mistrzów 2 2          
2009/2010 Puchar Polski 2 2       2  
2009/2010 Superpuchar Polski 1 1       1  
Razem Ekstraklasa (I) 49 48 1   10 8  
Puchar Polski (PP) 6 6       2  
Puchar Ligi (PL) 4 3 1     1  
Liga Mistrzów (LM) 2 2          
Puchar UEFA (PU) 1     1      
Superpuchar Polski (SP) 1 1       1  
RAZEM 63 60 2 1 10 12  


Lista wszystkich spotkań:

Roz. Data Miejsce Przeciwnik Wyn. Zm. B K
PP 2008.09.24 Wyjazd Lechia II Gdańsk 3-0      
I 2008.09.27 Dom Arka Gdynia 4-0      
PU 2008.10.02 Dom Tottenham Hotspur 1-1    
I 2008.10.05 Wyjazd Górnik Zabrze 1-1     grafika:Zk.jpg
PL 2008.10.09 Dom Cracovia Kraków 2-0     grafika:Zk.jpg
PL 2008.10.12 Wyjazd Śląsk Wrocław 0-0      
I 2008.10.18 Dom Piast Gliwice 2-0      
PP 2008.10.29 Dom Górnik Zabrze 2-1      
I 2008.11.02 Dom Ruch Chorzów 2-0      
I 2008.11.08 Dom ŁKS Łódź 0-0      
I 2008.11.12 Wyjazd Odra Wodzisław Śląski 2-0      
I 2008.11.15 Dom Lechia Gdańsk 3-0     grafika:Zk.jpg
PL 2008.11.18 Dom Piast Gliwice 4-1    
I 2008.11.23 Wyjazd Śląsk Wrocław 1-2      
PL 2008.11.26 Wyjazd Cracovia Kraków 0-0      
I 2008.11.29 Wyjazd Ruch Chorzów 0-1      
I 2008.12.05 Dom Odra Wodzisław Śląski 3-1      
PP 2009.03.04 Dom Lech Poznań 0-1      
I 2009.03.07 Dom Polonia Warszawa 2-1     grafika:Zk.jpg
I 2009.03.14 Wyjazd GKS Bełchatów 0-0      
I 2009.03.22 Dom Cracovia Kraków 4-1   grafika:Zk.jpg
PP 2009.04.08 Wyjazd Lech Poznań 1-2      
I 2009.04.11 Dom Jagiellonia Białystok 1-0      
I 2009.04.19 Wyjazd Arka Gdynia 1-0    
I 2009.04.24 Dom Górnik Zabrze 3-1      
I 2009.05.01 Wyjazd Piast Gliwice 1-1      
I 2009.05.10 Dom Legia Warszawa 1-0  
I 2009.05.17 Wyjazd ŁKS Łódź 4-0      
I 2009.05.23 Wyjazd Lechia Gdańsk 4-2      
I 2009.05.30 Dom Śląsk Wrocław 2-0      
LM 2009.07.15 Dom Levadia Tallin 1-1      
LM 2009.07.22 Wyjazd Levadia Tallin 0-1      
SP 2009.07.25 Wyjazd Lech Poznań 1-1     grafika:Zk.jpg
I 2009.08.01 Dom Ruch Chorzów 2-0      
I 2009.08.07 Wyjazd Zagłębie Lubin 4-1   grafika:Zk.jpg
I 2009.08.15 Dom GKS Bełchatów 3-0    
I 2009.08.21 Wyjazd Arka Gdynia 1-0      
I 2009.08.29 Dom Jagiellonia Białystok 2-1      
I 2009.09.26 Dom Polonia Warszawa 2-1      
I 2009.10.02 Wyjazd Śląsk Wrocław 3-1     grafika:Zk.jpg
I 2009.10.18 Wyjazd Lech Poznań 0-1      
I 2009.10.24 Dom Piast Gliwice 2-1    
PP 2009.10.27 Wyjazd Bytovia II Bytów 2-0     grafika:Zk.jpg
I 2009.10.30 Wyjazd Korona Kielce 3-2    
I 2009.11.06 Dom Legia Warszawa 0-1      
I 2009.11.22 Dom Cracovia Kraków 0-1     grafika:Zk.jpg
I 2009.11.29 Wyjazd Odra Wodzisław Śląski 3-1     grafika:Zk.jpg
I 2009.12.06 Wyjazd Ruch Chorzów 3-1    
I 2009.12.11 Dom Zagłębie Lubin 1-0    
I 2010.02.27 Wyjazd GKS Bełchatów 0-1      
I 2010.03.05 Dom Arka Gdynia 0-1      
I 2010.03.12 Wyjazd Jagiellonia Białystok 0-0      
PP 2010.03.17 Wyjazd Lechia Gdańsk 0-0     grafika:Zk.jpg
I 2010.03.20 Dom Lechia Gdańsk 3-0    
I 2010.03.27 Wyjazd Polonia Bytom 3-1      
I 2010.04.03 Wyjazd Polonia Warszawa 1-0      
I 2010.04.20 Dom Śląsk Wrocław 1-0      
I 2010.04.24 Dom Lech Poznań 0-0      
I 2010.04.27 Wyjazd Piast Gliwice 4-1      
I 2010.04.30 Dom Korona Kielce 0-1      
I 2010.05.08 Wyjazd Legia Warszawa 3-0      
I 2010.05.11 Wyjazd Cracovia Kraków 1-1      
I 2010.05.15 Dom Odra Wodzisław Śląski 1-1      

Statystyki

Klub Sezon Liga Liga Puchary krajowe Puchary kontynentalne Suma
Mecze Bramki Mecze Bramki Mecze Bramki Mecze Bramki
Santos FC 2007 1. liga brazylijska 25270303
2008 1. liga brazylijska 16040303
Wisła Kraków 2008-2009 Ekstraklasa 2138010303
2009-2010 Ekstraklasa 2873020337
Suma Santos FC 41 2 11 0 52 2
Suma Wisła Kraków 49 10 11 0 3 0 63 10


Video

Wisła TV. Spacer z Marcelo po Krakowie

Galeria zdjęć