Kalu Uche

Z Historia Wisły

Kalu Uche
Informacje o zawodniku
kraj Nigeria
(Zawodnik ma także obywatelstwo hiszpańskie)
urodzony 15.11.1982, Aba
wzost/waga 179 cm / 75 kg
pozycja pomocnik, napastnik
sukcesy Mistrz Polski 2003, 2004, 2005
Puchar Polski 2002, 2003
3. miejsce PNA 2010
Reprezentacja
Lata Drużyna Mecze Gole
Nigeria U-23
2003– Nigeria A 34 5
Kariera klubowa
Sezon Drużyna Mecze Gole
1998 Enyimba FC
1999 Iwuanyanwu Nationale FC
2000 Iwuanyanwu Nationale FC
2000/01 RCD Espanyol B
2001/02 RCD Espanyol B 0 0
2001/02 Wisła Kraków 11 (20) 0 (3)
2002/03 Wisła Kraków 26 (41) 6 (12)
2003/04 Wisła Kraków 12 (12) 4
2004/05 Wisła Kraków 1 (2) 0
2004/05 Girondins de Bordeaux (wyp.) 24 1
2005/06 Wisła Kraków 4 (6) 1 (2)
2005/06 Almería 27 4
2006/07 Almería 28 8
2007/08 Almería 30 3
2008/09 Almería 27 8
2009/10 Almería 28 9
2010/11 Almería 32 7
2011/12 Neuchatel Xamax 14 6
2011/12 RCD Espanyol
W rubryce Mecze/Gole najpierw podana jest statystyka z meczów ligowych, a w nawiasie ze wszystkich meczów oficjalnych.

Spis treści

Wiślackie biografie: Kalu Uche

Autograf Kalu Uche
Autograf Kalu Uche
Uche w akcji.Foto: Ze zbiorów TSW.
Uche w akcji.
Foto: Ze zbiorów TSW.
Nigeryjczyk radość okazywał w charakterystyczny sposób...Foto: Ze zbiorów TSW.
Nigeryjczyk radość okazywał w charakterystyczny sposób...
Foto: Ze zbiorów TSW.

Kalu Uche urodził się 15 listopada 1982 w Abie, w Nigerii. Początkowo grał w Enyimba FC oraz Iwuanyanwu Nationale, skąd przeniósł się do Hiszpanii. Tam trafił do rezerw Espanyolu Barcelona. W 2001 roku znalazł zatrudnienie przy Reymonta – został wypożyczony do końca grudnia 2002 roku.

Ligowy debiut w barwach Wisły Kraków zaliczył 30 września 2001 w meczu z Widzewem Łódź (2:0). W pierwszym sezonie pod Wawelem zanotował zaledwie 11 występów i doprawdy niewiele wskazywało na to, że nastoletni Nigeryjczyk stanie się wkrótce gwiazdą ligi. Mimo to po zakończeniu sezonu czytelnicy TWSD wybrali go Odkryciem Roku (tytuł dzielił z Kamilem Kuzerą, obaj otrzymali tę samą liczbę głosów). Napisaliśmy wówczas o Kalu: „Świetnie gra głową, jest błyskotliwy, dynamiczny, nieźle wyszkolony technicznie. W Wiśle przebywał będzie przynajmniej do końca tego roku, gdyż wtedy kończy się jego wypożyczenie z Espanyolu Barcelona.”

23 lipca 2002 roku działacze Wisły sfinalizowali transfer 19-letniego pomocnika, który według pierwotnej umowy miał wrócić do Hiszpanii po odpadnięciu Wisły z rozgrywek europejskich sezonu 2002/03. Kalu podpisał kontrakt na 4 lata. Wpływ na szybkość działania prezesów Wisły w tej sprawie miała zapewne świetna postawa i skuteczność Nigeryjczyka w przedsezonowych meczach sparingowych.

"Był to dla mnie awans sportowy i nowe wyzwanie. W Wiśle mogłem się sporo nauczyć i sprawdzić się w walce z silnymi zespołami. Jestem zadowolony, że na początku tego sezonu podpisałem kontrakt z Wisła na cztery lata. To silna drużyna. Dobrze się czuje w tym zespole, a także w Krakowie. Będę miał teraz szansę pokazać się w europejskich pucharach. Uważam, że dobrze zrobiłem, przyjeżdżając do Polski" – powiedział Uche Polskiej Agencji Prasowej po podpisaniu kontraktu.

Apogeum formy Uche osiągnął za czasów Henryka Kasperczaka, w sezonie 2002/2003, który był jednocześnie najbardziej udanym sezonem „Białej Gwiazdy” z czasów Telefoniki – sezonem wspominanych do dziś spotkań z Parmą, Schalke i Lazio.

Kalu Uche miał ogromny udział w sukcesach Wisły w Pucharze UEFA i w lidze. Mimo młodego wieku imponował boiskową dojrzałością, błyskotliwą, pełną atrakcyjnych sztuczek grą, precyzją podań i skutecznością pod bramką rywala oraz … powietrznymi akrobacjami po strzelonych bramkach. Kalu zdominował prawą stronę boiska a wraz z Kamilem Kosowskim po lewej stronie stanowił o sile Wisły, bazującej na pełnej rozmachu grze skrzydłami.

>>> Gol Uche w wyjazdowym meczu z Schalke

W styczniu 2003 w plebiscycie „Piłki Nożnej” Kalu Uche został wybrany najlepszym obcokrajowcem grającym w polskiej lidze. 20-letni Nigeryjczyk został przez dziennikarzy nazwany Czarną Gwiazdą Białej Gwiazdy.

Boiskowe wyczyny Uche nie uszły uwadze selekcjonera reprezentacji Nigerii, w której udanie zadebiutował 21 czerwca 2003 w zremisowanym 2:2 meczu Nigeria - Angola. Pomocnik Wisły Kraków w 55. minucie meczu strzałem głową wpisał się na listę strzelców.

Wspaniała gra Nigeryjczyka nie mogła również pozostać niezauważona przez łowców talentów z zamożniejszych klubów Europy. Wiosną 2003 roku wokół zawodnika zaczął nasilać się medialny szum związany z realnymi i wirtualnymi ofertami z różnych państw. W efekcie Kalu nie wytrzymał ciśnienia - coraz mniej koncentrował się na swych obowiązkach w krakowskim klubie, symulował kontuzje, by unikać treningów, biernie uczestniczył w zajęciach.

Również na boisku zaczął zachowywać się nieobliczalnie, czego dowodem było zachowanie w meczu Wisła – Amica 26. kwietnia 2003 roku (1:1) - Uche napluł w twarz Markowi Zieńczukowi, wówczas jeszcze zawodnikowi Amiki. Po meczu Uche opowiadał: „Nazwał mnie "bambo", "son of the bitch", czyli kur..a. Nie za dobrze mówię po polsku, więc nie pamiętam dokładnie drugiej części, ale to było coś w tym stylu. To, co on zrobił to po prostu rasizm. Nie jesteśmy przecież wrogami, przecież ja mogę grać jutro w Amice lub on w Wiśle i będziemy kolegami. Dlatego nie powinien mnie dziś wieczorem tak nazywać tylko dlatego, że jestem czarny. Jest mi strasznie przykro za to, co zrobiłem, ale to wszystko przez to, co mi powiedział.”

Inną wersję zdarzeń przestawił Marek Zieńczuk: „Stanęliśmy naprzeciwko siebie, mierząc się wzrokiem, bez przepychania, po czym plunął mi w twarz z odległości pół metra i odszedł. Z moich ust nie padło nic takiego, by mógł się na mnie zdenerwować w ten sposób.”

Sprawa miała swój dalszy ciąg – za surowym ukaraniem Kalu za oplucie Zieńczuka sławetną „czarną śliną” opowiadał się ówczesny ekspert Canal Plus, Wit Żelazko. Nawet prezes PZPN, Michał Listkiewicz zabrał głos: „Byłem zszokowany tym, co zobaczyłem w Canal+. Do tej pory byłem pod wrażeniem gry Uche. To jeden z najlepszych zawodników polskiej ligi, nie mieliśmy z nim żadnych problemów. To, co zrobił Zieńczukowi, wyglądało paskudnie”.

30 kwietnia 2003 Wydział Dyscypliny PZPN ukarał Kalu Uche trzema meczami dyskwalifikacji oraz dodatkowo karą finansową w wysokości pięciu tysięcy złotych za wybitnie niesportowe zachowanie. Zawodnik Wisły został zobowiązany również do przeproszenia Marka Zieńczuka na łamach prasy sportowej. Była to bezprecedensowa decyzja PZPN - po raz pierwszy ukarano zawodnika dyskwalifikacją na podstawie zapisu wideo. Tego samego dnia Wisła zapowiedziała, że będzie się odwoływać się od decyzji PZPN. Wiceprezes Zdzisław Kapka przyznał, że zachowanie Kalu było karygodne, lecz w Krakowie karę uznano za zdecydowanie zbyt wysoką. 7 maja 2008 odwołanie Wisły zostało odrzucone.

Latem 2003 roku nastąpiło wydarzenie, które zbulwersowało wszystkich przy Reymonta – Kalu odmówił udziału w meczu z Omonią (30. lipca 2003, 5:2) w eliminacjach Ligi Mistrzów w ramach zemsty za to, że nie dostał pozwolenia na transfer do Ajaxu. "Kalu postąpił w ten sposób, by chronić swoją karierę. Gdyby zagrał w meczu z Omonią, już nie mógłby zagrać w Lidze Mistrzów w barwach Ajaksu. A właśnie z myślą o tych rozgrywkach klub chciał sprowadzić Uche" – tłumaczył jeden z jego przyjaciół w serwisie Kickoffnigeria.com. "Kalu miał w kontrakcie klauzulę umożliwiającą mu odejście do innego klubu. Miał jednak nadzieję, że Wisła potraktuje propozycję z Ajaksu ze zrozumieniem. Stało się inaczej. Klub nie chciał rozstać się z Kalu w przyjacielskich stosunkach, więc Uche zdecydował się wykorzystać odpowiedni zapis w umowie z Wisłą. Na skutek takiego, a nie innego podejścia działaczy, krakowski klub zyska znacznie mniej, niż mógłby dostać zgadzając się na transfer".

Piłkarz został zdyskwalifikowany na pół roku (decyzję podjął ponoć sam Bogusław Cupiał, zirytowany brakiem lojalności swojego pracownika). ”W przeddzień najważniejszego meczu opuścił drużynę, odmówił zagrania w meczu z Omonią. Tak bezczelnego zachowania nie było jeszcze w całej historii polskiej piłki nożnej. W tej sytuacji zarząd Wisły nie miał wyjścia: musiał zareagować zdecydowanie” – opowiadał Gazecie Wyborczej oburzony Bogdan Basałaj, ówczesny prezes Wisły Kraków. „Miałem nadzieję, że Uche zapomni o pokusach, jakie snują przed nim menedżerowie. Nigeryjczyk poinformował nas jednak, że nie ma zamiaru zagrać w meczu z Omonią. Okazało się, że nic dla niego nie znaczą koledzy z drużyny, trenerzy, a przede wszystkim tysiące wiernych mu kibiców. Kalu zapomniał, że dwa lata temu przyszedł do nas jako piłkarz niechciany w drużynie rezerw Espanyolu Barcelona. Dopiero tu nauczył się grać, w Wiśle rozwinął się jego talent, choć - trzeba to przyznać - z pożytkiem dla nas. W Krakowie Kalu znalazł przyjaciół, a Wisła zastępowała mu ojca i matkę" – dodał Basałaj.

5 sierpnia 2003 roku Kalu Uche przysłał do siedziby Wisły oświadczenie, że rozwiązuje umowę o pracę bez wypowiedzenia! Reprezentowany przez kancelarię adwokacką zawodnik powołał się na zapisy Kodeksu Pracy zarzucając Wiśle naruszenie przez klub podstawowych obowiązków wobec pracownika. Sprawa trafiła do FIFA, do której Uche zwrócił się o rozwiązanie obowiązującego do grudnia 2006 kontraktu z Wisłą.

Czekając na werdykt FIFA Kalu przymusowo spędził kilka miesięcy w rodzinnej Abie. Okazyjnie trenował z reprezentacją swego kraju. Trener Nigerii oskarżał nawet Wisłę o prześladowanie Kalu ze względu na kolor skóry i powoływał buntownika do kadry przez cały okres dyskwalifikacji.

Wyraz swojej dezaprobaty dla poczynań nigeryjskiego pomocnika dali kibice "Białej Gwiazdy" na pierwszym meczu nowego sezonu dali. Na płocie trybun od strony parku Jordana pojawiły się białe płótna z wykonanymi sprayem napisami: "Kalu - go away!" i "Uche go home".

2 grudnia 2003 roku Międzynarodowa Federacja Piłkarska orzekła, że Wisła Kraków jest jedynym klubem, w którym może grać Kalu Uche. Klub został zobowiązany do dopuszczenia zawodnika do treningów i meczów mistrzowskich od momentu zakończenia okresu dyskwalifikacji. FIFA zapowiedziała, że w przypadku kolejnej próby samowolnego rozwiązania kontraktu zawodnik zostanie surowo ukarany. "Byliśmy przekonani, że kroki podjęte przez Wisłę były zgodne z obowiązującymi przepisami" - mówił prawnik Wisły Maciej Bałaziński. "Postawa Kalu jednoznacznie wskazywała na konieczność podjęcia działań, które doprowadziły do tej przykrej sytuacji."

Piłkarz nie miał więc wyboru – skłócony z menedżerem, skruszony, znów zawitał na Reymonta i 14. stycznia 2004 roku podjął treningi z Wisłą. „Jeśli kogokolwiek obraziłem lub przeze mnie ktoś poczuł się źle, za to, co się stało w ostatnich sześciu miesiącach, to bardzo tego żałuję” – wyznał tuż po powrocie.

"Po długich i wielokrotnych rozmowach telefonicznych Kalu Uche wiele rzeczy zrozumiał i zdecydował się powrócić do Krakowa. Doszliśmy w końcu do porozumienia i cieszę się, że tak się stało. Dobrze, że w końcu Uche powróci na boisko. I dobrze, że będzie grał w Wiśle. Rozmawiał z kolegami z drużyny i został przez nich zaakceptowany" – wyjaśniał Henryk Kasperczak, który uznał, że dostateczną karą dla Kalu był półroczny rozbrat z piłką i że niesforny młodzian zasługuje na drugą szansę.

Kalu Uche w meczu z PAO.Foto:Mati/wislakrakow.com
Kalu Uche w meczu z PAO.
Foto:Mati/wislakrakow.com

Symbolem drugiej szansy był nowy, korzystniejszy finansowo, kontrakt Nigeryjczyka, zawarty 20 stycznia 2004 roku i obowiązujący do końca 2008 roku. "Jestem szczęśliwy, że będę mógł grać znów w Wiśle. Chcę zapomnieć o tym, co wydarzyło się w ostatnim półroczu. Przepraszam kierownictwo Wisły, kolegów z drużyny i kibiców. Teraz myślę już tylko o przyszłości. Chcę grać. Dlatego zdecydowałem się podpisać nowy kontrakt z Wisłą. Postaram się pomóc wiślakom w osiągnięciu jak najlepszych wyników" – deklarował Kalu po złożeniu podpisu pod umową. W rundzie wiosennej sezonu 2003/2004 znów był podstawowym zawodnikiem Wisły, wystąpił w 12 ligowych meczach, strzelił 4 bramki.

8. czerwca 2004 roku, podczas spotkania z Polonią Warszawa (4:1), Uche nabawił się urazu pachwiny. Z tego powodu nie mógł wystąpić w ostatnim meczu sezonu - z Lechem Poznań. Kontuzja naderwania przyczepu mięśnia przywodziciela spowodowała, że Nigeryjczyk został wysłany na wcześniejsze, choć przymusowe wakacje.

- Przeprowadziliśmy mu badania USG, teraz Kalu wyjedzie na wakacje, a po powrocie 25 czerwca kontrolne badania dadzą odpowiedź na pytanie, czy może rozpocząć przygotowania - wyjaśniał na łamach Gazety Wyborczej lekarz klubowy Jerzy Zając. Kontuzja okazała się bardzo kłopotliwa i trudna do wyleczenia. Na początku lipca 2004 Uche rozpoczął wprawdzie przedsezonowe treningi w Zakopanem, ale musiał opuścić zgrupowanie, by przejść kolejne badania i zabiegi.

Na kolejne zgrupowanie, tym razem we Francji, był jednak gotowy, ale … zaspał z powodu awarii budzika i nie pojechał z drużyną, do której dołączył nieco później. Podróż odbył na własny koszt, został też ukarany finansowo przez klub.

We Francji rozpoczęły się kolejne spekulacje na temat odejścia Kalu z Wisły, zamieszanie wywoływały nigeryjskie portale zamieszczając nieprawdziwe informacje, między innymi o wyjeździe Kalu ze zgrupowania i kuracji w Barcelonie.

W sierpniu 2004 pojawiły się pierwsze sygnały o zainteresowaniu Nigeryjczykiem ze strony Girondins Bordeaux, drużyną, z którą Wisła z Uche w składzie rozegrała w lipcu jeden ze sparingów (przegrany 4:1). 28 sierpnia 2004 Gazeta Wyborcza podała, że Kalu, który od dwóch tygodni narzekał na kontuzję pachwiny i nie grał w lidze, przeszedł testy medyczne we francuskim klubie. Informacji o możliwym transferze początkowo nie chciał potwierdzić Henryk Kasperczak: - Kalu wróci do treningów, jak tylko będzie zdrowy - twierdził trener mistrzów Polski, tłumacząc absencję Nigeryjczyka jego kontuzją. Jednak kilka dni później przyznał, że klub wiedział o testach Kalu we Francji.

- Dla mnie ta sytuacja jest bardzo dziwna - komentował na łamach Gazety Wyborczej kapitan "Białej Gwiazdy" Maciej Żurawski. - Zimą Kalu wrócił zadowolony, powiedział parę miłych słów. Praktycznie od powrotu nic nie zagrał, bo cały czas boryka się z problemami zdrowotnymi. No i ledwo odpadliśmy z Ligi Mistrzów, a jest praktycznie przesądzone, że Kalu będzie grał w Bordeaux - nie mógł się nadziwić "Żuraw", który sam nie mógł uzyskać zgody na wyjazd zagraniczny.

”Nadszedł czas, by sprzedać ten towar, póki na rynku jest popyt. Dla kibiców Wisły zawodnik ten nie ma już żadnego znaczenia” – napisaliśmy wówczas.

Według francuskich serwisów Wisła zażądała za Nigeryjczyka 3 mln euro. "Transfer może zostać zablokowany w Krakowie, ponieważ prezes Wisły jest bardziej chciwy niż przewidywali szefowie klubu" – pisali redaktorzy webgirondins.com, dodając: "Nie jesteśmy pewni, czy właściciele i decydenci w Bordeaux są zdecydowani na taką hojność".

29 sierpnia 2004 roku Wisła Kraków podpisała umowę z Girondins Bordeaux - Kalu Uche został wypożyczony na rok z opcją transferu definitywnego. - Francuzi zainteresowali się Niegeryjczykiem podczas zgrupowania naszego zespołu we Francji w przerwie letniej, a potem prowadzili rozmowy transferowe - wyjaśnił Polskiej Agencji Prasowej rzecznik prasowy Wisły, Jarosław Krzoska. - Kalu Uche był już na testach medycznych w Bordeaux i wypadły one dobrze, chociaż piłkarz ostatnio narzekał na kontuzje i nie trenował z wiślakami. Warunków finansowych umowy nie ujawniamy.

Według mediów Wisla uzyskała za wypożyczenie Nigeryjczyka 450 tys. euro a kontrakt piłkarza w Bordeaux opiewał na kwotę 660 tys. euro.

31 sierpnia 2004 roku Kalu Uche w wywiadzie udzielonym "Gazecie Wyborczej" przyznał, że jest zadowolony z przejścia do Girondins Bordeaux. - Idę do silnej ligi. Liga francuska należy do czołowych w Europie, jest o wiele mocniejsza od polskiej. Choć w Wiśle źle mi nie było, we Francji będę mógł się szybciej rozwinąć. Po raz pierwszy skontaktowali się ze mną w zeszłym tygodniu. Zapytali, czy chcę u nich grać. Wyraziłem taką chęć. Nie wiem, skąd mieli mój numer, pewnie Wisła im podała, bo wcześniej między klubami było wszystko ustalone.

Kalu nie spełnił jednak oczekiwań trenera Bordeaux Michela Pavona. Większość spotkań rozpoczynał na ławce rezerwowych. W rundzie jesiennej nie strzelił gola, nie zaliczył ani jednej asysty, otrzymał za to czerwoną kartkę za brutalny faul. 27 lutego 2005 roku ukazała się potwierdzona oficjalnie informacja, że działacze Bordeaux podjęli decyzję o rezygnacji z definitywnego pozyskania zawodnika, za którego Wisła żądała 1,5 mln euro.To oznaczało, że po zakończeniu sezonu 2004/2005 Nigeryjczyk miał po raz kolejny wrócić do Wisły.

Wizja powrotu na Reymonta nie podobała się ani zawodnikowi, ani tym bardziej kibicom. Jedynie ówczesny szkoleniowiec Wisły wyglądał jego powrotu. - Będziemy rozmawiać z Kalu Uche i zapoznamy się z jego oczekiwaniami. Albo pozostanie w Krakowie, albo też będziemy szukać dla niego nowego klubu. Trener Werner Liczka widziałby go w składzie drużyny - powiedział rzecznik prasowy Wisły Jerzy Jurczyński w kwietniu 2005 roku.

W pierwszych dniach lipca 2005 roku Kalu ponownie pojawił się w Krakowie. Zatrzymał się w mieszkaniu Martinsa Ekwueme i czekał na wieści od swego menedżera. Niestety, po słabym roku we Francji, chętnych na zatrudnienie Nigeryjczyka nie było. By uniknąć ponownej dyskwalifikacji, Uche musiał więc dołączyć do drużyny, wówczas już kierowanej przez Jerzego Engela, i znów zagrać na polskich boiskach. Wystąpił też w meczach z greckim Panathinaikosem w eliminacjach Ligi Mistrzów (w meczu w Krakowie zdobył nawet bramkę).

Po słabym meczu rewanżowym w Atenach oraz po żenującym spotkaniu z Odrą Wodzisław 27 sierpnia 2005 roku (1:1) stało się jasne, że Kalu nie zostanie w Wiśle. 31 sierpnia ukazał się oficjalny komunikat: Wisła Kraków SSA podpisała z hiszpańską UD Almeria kontrakt transferu definitywnego 23 letniego napastnika - Kalu Uche. Kwota transferowa nie została podana do wiadomości publicznej. Był to definitywny koniec przygody Nigeryjczyka z Wisłą.

W barwach Białej Gwiazdy Kalu Uche wystąpił 81 razy, w tym 54 razy w lidze. Strzelił 20 goli, w tym 10 w rozgrywkach ligowych.

W Almerii, w której gra do tej pory (30.X.2009), Kalu szybko stał się podstawowym zawodnikiem i ulubieńcem kibiców. Imponuje dojrzałą grą i dobrą skutecznością, którą popisał się między innymi w meczach z największymi potęgami hiszpańskiej piłki. Mimo to w letnim okienku transferowym 2009 próbował zmienić klimat i przenieść się do angielskiego Fulham. Na ten ruch najbardziej czekano ... w Krakowie, gdyż Almeria ma obowiązek wpłacić Wiśle potężną sumę za sprzedaż Nigeryjczyka. Do transferu jednak nie doszło.

Bramka dla Wisły w meczu z PAO

Źródło: wislakrakow.com
(dorotja)

Historia występów w barwach Wisły Kraków

Podział na sezony:

Sezon Rozgrywki M 0-90 grafika:Zk.jpg grafika:Cz.jpg
2001/2002 Ekstraklasa 11   3 8   2  
2001/2002 Puchar Ligi 5 4 1   2 1 1
2001/2002 Puchar Polski 4   2 2 1    
2002/2003 Ekstraklasa 26 16 8 2 6 4  
2002/2003 Puchar UEFA 10 6 3 1 6    
2002/2003 Puchar Polski 5 2 1 2      
2003/2004 Ekstraklasa 12 10 2   4    
2004/2005 Ekstraklasa 1   1        
2004/2005 Liga Mistrzów 1   1        
2005/2006 Ekstraklasa 4 2 1 1 1    
2005/2006 Liga Mistrzów 2 1 1   1    
Razem Ekstraklasa (I) 54 28 15 11 10 6  
Puchar UEFA (PU) 10 6 3 1 6    
Puchar Polski (PP) 9 2 3 4 1    
Puchar Ligi (PL) 5 4 1   2 1 1
Liga Mistrzów (LM) 3 1 2   1    
RAZEM 81 41 24 16 20 7 1

Artykuły o Kalu Uche

Polskę szanuje, ale Wisła pieniędzy nie dostanie

29 grudnia 2009

Tekst o byłym piłkarzu Wisły Kraków, dziś hiszpańskiej Almerii, Kalu Uche opublikowany w 38 numerze tygodnika „Tylko Piłka” z dnia 15 września 2009. W Hiszpanii robi karierę, a jak się okazuje i o Polsce do końca nie zapomniał.

Kalu Uche to dziś, obok Ivicy Kriżanaca, bez wątpienia najbardziej rozpoznawalny w Europie piłkarz, jaki w ostatnich latach biegał po boiskach Ekstraklasy. Od 2005 roku z powodzeniem występuje w Primera Division. Jak wspomina pobyt w Polsce? Czy utrzymuje kontakt z kolegami z Wisły oraz jak to naprawdę było z jego transferem do Fulham? Przeczytajcie!

Uche to dziś uznana piłkarska firma. Nigeryjczyk, mimo kłopotów jakie napotkał na początku swej przygody w Hiszpanii, od wielu miesięcy jest jednym z mocniejszych ogniw Almerii. W Primera Division ma już na koncie ponad sto występów i 23 bramki. W tym trafienia w spotkaniach z Realem Madryt i Barceloną. – To niesamowita sprawa, trudna do opisania. Takie gole pamięta się całe życie – przekonuje Uche. Jak dotąd, większą karierę w Hiszpanii i reprezentacji Nigerii robił jego brat, Ikechukwu. Miniony sezon, bardzo dobry w wykonaniu byłego pomocnika Wisły, mógł jednak wiele zmienić w jego sytuacji.

Fulham chciał, ale słabo płacił

- Dostałem propozycję z Fulham Londyn. Wyglądała interesująco i byłem skłonny odejść, ale kluby ostatecznie się nie dogadały. Nie załamuję rąk, aż tak zdeterminowany nie byłem - przekonuje. Madrycki dziennik „AS” o negocjacjach w sprawie tego transferu napisał: – To była prawdziwa opera mydlana. Z ciągle nowymi rozdziałami, przestojami i zwrotami akcji. Nigeryjczyk początkowo mocno się upierał, chcąc odejść, ale władze klubu szybko sprowadziły go na ziemię. – Uche jest bardzo ważnym graczem naszego zespołu. Prezydent Almerii Alfonso Garcia zna moje zdanie na ten temat. Wie, że ten transfer byłby poważnym ciosem dla klubu – twierdzi trener Hugo Sanchez. Wraz z prezesem Garcią przeprowadził poważną rozmowę z zawodnikiem o jego przyszłości w drużynie. Po niej Uche nagle zmienił ton swoich wypowiedzi. – Bardzo dobrze czuję się w Almerii. Mam tu swoje obowiązki, zarabiam na życie, które mojej rodzinie płynie w Hiszpanii bardzo spokojnie. Prawdopodobnie wypełnię cały ostatni rok kontraktu.

Pewniak trenera Sancheza

Podczas gdy zainteresowanie Nigeryjczykiem zaczął wykazywać angielski Wigan, włodarze Almerii złożyli mu propozycję przedłużenia umowy o kolejne dwa lata. Niestety, zawodnik nie zamierza z niej skorzystać. Po wygaśnięciu kontraktu, sam będzie panem swego losu i odejdzie dokładnie tam, gdzie będzie uważał za stosowne. Ile jest dziś wart? – Nie mam pojęcia. Pewnie tyle, ile żąda za mnie Almeria. A może tyle, ile ktoś chce za mnie zapłacić. To nie moja sprawa – odpowiada z obojętnością. Fulham jeszcze w sierpniu oferował 2.5 miliona euro. Hiszpanie podyktowali cenę dwukrotnie wyższą.

Przed Uche piąty rok gry w Primera Division. W ostatnim sezonie miał okazję występować u boku Alvaro Negredo, który latem wrócił do Realu Madryt. Teraz współpracował będzie z Henokiem Goitomem i Davidem Rodriguezem. Hugo Sanchez coraz częściej wystawia go nie na skrzydle, a w linii ataku. – Przekonałem się do tej pozycji i dziś ją naprawdę lubię. W sparingach przed sezonem grałem dużo, mam wsparcie u trenera. Czuję, że będę podstawowym piłkarzem Almerii.

Wisła nie zobaczy pieniędzy

Tymczasem szansę niezłego zarobku na swoim byłym piłkarzu ostatecznie traci krakowska Wisła. Grzegorz Mielcarski przed czterema laty wynegocjował z władzami Almerii aż 25% zysku z kolejnego transferu. Gdyby więc Uche odszedł do Fulham za 2.5 miliona euro, „Biała Gwiazda” wzbogaciłaby się o ponad 600 tysięcy. – Nie pamiętam dokładnie tego zapisu, choć rzeczywiście, ktoś jakiś czas temu mi o tym wspominał. To byłaby fajna sprawa, gdyby Wisła mogła coś jeszcze na mnie zarobić. Bardzo szanuję ten klub – mówi Kalu Uche. Nigeryjczyk w Polsce bywa w ostatnich latach bardzo sporadycznie. – Przyznaję, trochę straciłem kontakt z waszym krajem. Czasem tylko rzucę okiem w internecie, by wiedzieć co się u was dzieje – mówi. Niedawno, korzystając z okazji, obejrzał na żywo spotkanie Legii Warszawa z gruzińskim Olimpi Rustawi. Zerwał kontakt z byłymi kolegami z Wisły, ale wciąż pamięta o swoim rodaku, Martinsie Ekwueme. – Często ze sobą rozmawiamy, Martins to świetny gość. Opowiadam mu, co się dzieje u mnie, on czasem powie, co nowego w Polsce – mówi Kalu Uche.

O Polsce z sentymentem

W naszym kraju wciąż wzbudza duże emocje, a media cały czas śledzą jego poczynania w Primera Division. Część kibiców darzy go sympatią, inni wypominają mu nieprzyjemne pożegnanie z Wisłą, gdy chciał zerwać kontrakt, by odejść do Ajaksu Amsterdam. Dziś nie da się namówić na rozmowę na ten temat. – To przeszłość. Nie chciałbym wracać do tamtych spraw. Mam nadzieję, że gdybym pojawił się w Krakowie, kibice miło by mnie przyjęli. Mam sentyment do Polski i Wisły, bo ona mnie wypromowała. Ona pomogła mi osiągnąć to, co dziś mam.

Źródło: pawelmuzyka.wordpress.com
Autor: Paweł Muzyka

Galeria zdjęć