Adam Musiał
Z Historia Wisły
| |||
kraj | Polska | ||
urodzony | 18.12.1948, Wieliczka | ||
wzost/waga | 175/75 | ||
pozycja | obrońca | ||
reprezentacja | 34A (0) | ||
sukcesy | 3. miejsce MŚ: 1974 Mistrz Polski: 1978 Puchar Polski: 1979 | ||
| |||
---|---|---|---|
Sezon | Drużyna | Mecze | Gole |
1955-1967 | Górnik Wieliczka | ||
1967/68 | Wisła Kraków | 23 | 0 |
1968/69 | Wisła Kraków | 24 | 0 |
1969/70 | Wisła Kraków | 25 | 0 |
1970/71 | Wisła Kraków | 25 | 1 |
1971/72 | Wisła Kraków | 22 | 0 |
1972/73 | Wisła Kraków | 24 | 0 |
1973/74 | Wisła Kraków | 25 | 0 |
1974/75 (j) | Wisła Kraków | 10 | 0 |
1975/76 | Wisła Kraków | 30 | 0 |
1976/77 | Wisła Kraków | 17 | 0 |
1977/78 (j) | Wisła Kraków | 2 | 0 |
1977/78 (w) | Arka Gdynia | 9 | 0 |
1978/79 | Arka Gdynia | 25 | 0 |
1979/80 | Arka Gdynia | 23 | 1 |
1980/81 | Hereford United FC | 16 | 0 |
1981/82 | Hereford United FC | 24 | 0 |
1982/83 | Hereford United FC | 6 | 0 |
1985 | Eagle Yonkers New York | ||
1986 | Eagle Yonkers New York | ||
1987 | Eagle Yonkers New York | ||
Suma | 284 | 2 | |
W rubryce Mecze/Gole najpierw podana jest statystyka z meczów ligowych, a w nawiasie ze wszystkich meczów oficjalnych. |
|
"Po mojej stronie bali się grać" - Adam Musiał dla historiawisly.pl, wywiad z 12.10.2013
Legendy Białej Gwiazdy. "Ligę można było odpuścić, z Cracovią należało wygrać"
Adam Musiał urodzony 18 grudnia 1948 roku w Wieliczce. Do Wisły trafił w wieku 19 lat, jako utalentowany junior. Był ulubieńcem kibiców. Podziwiano go za niesłychaną ambicję i waleczność na boisku. Miał wielkie serce do gry. Znany był ze swoich rajdów la lewej obronie. Posiadał niesłychaną kondycję, rzadko przeżywał fizyczne słabości. W drużynie Białej Gwiazdy rozpoczął grę w 1967 roku, zdobył Mistrza Polski w 1978. Po zakończeniu kariery w Wiśle Kraków, kontynuował karierę w Arce Gdynia(1978-1980), Hereford United(1980-1983), Eagles Yonkers Nowy Jork(1985-1987) gdzie zakończył piłkarską karierę. Objawiał się niemałym talentem trenerskim. Szkolił kilka drużyn: Wanda Kraków, Clepardia Kraków, Wisła Kraków, Lechia Gdańsk, Stal Stalowa Wola, GKS Katowice.
W jaki sposób i za czyją namową rozpoczął Pan przygodę z piłką nożną? Czy miał Pan już jakieś pierwsze sukcesy, jako trampkarz bądź junior?
Wcześniej każdy chłopak grał w piłkę, nie było większego zainteresowania innymi dyscyplinami. Mieszkałem zaraz przy szkole, boisko było pod nosem. Wystarczyło przejść na drugą stronę ulicy. Poważnie zacząłem grać w Górniku Wieliczka za namową mojego kuzyna. Tak się to wszystko zaczęło. Pierwszym moim sukcesem było powołanie do reprezentacji juniorów Krakowa. Grałem także w reprezentacji Polski juniorów. Szczebel po szczebelku przeszedłem całą karierę tzn. reprezentacja juniorów Krakowa, reprezentacja Polski juniorów i następny krok to reprezentacja młodzieżowa juniorów. Z niej trafiłem już do pierwszej drużyny reprezentacji. Ciekawostką jest, że w reprezentacji młodzieżowej Polski prowadził mnie trener Kazimierz Górski. Objął on stanowisko po trenerze Koncewiczu. Nas młodych, zdolnych piłkarzy pociągnął do pierwszej reprezentacji.
Jak doszło do transferu z Górnika Wieliczka do Wisły Kraków?
Nie przypominam sobie już sumy, jaką za mnie zapłacili. Wiem, że mama dostała na tamte czasy 5 tys. złotych. Nie były to duże pieniądze. Na samym początku mama nie chciała przyjąć tej kwoty. Rozpłakała się ze względu na koleżanki, które powiedziały jej, że sprzedaje syna. Później jednak te pieniądze naprawdę się nam przydały. Pamiętam jak dziś, pokupowaliśmy ubrania dla wszystkich. Sam pamiętam, że mama kupiła mi białą koszulę "New Narton". To był szał w tamtych czasach. Wspominam to wszystko miło i sympatycznie.
Dziesięć lat gry w Wiśle - który moment najmilej Pan wspomina?
Najmilej wspominam występy w pucharach oraz momenty, gdy osiągaliśmy sukcesy... Ale wrócę do tego, jak trafiłem do Wisły. Graliśmy w reprezentacji juniorów. Mecz odbywał się w Nowym Sączu przeciwko reprezentacji Związku Radzieckiego. Przyjechało dwóch działaczy z Wisły namówić mnie do gry w Wiśle. Mieli czarną Wołgę. Po meczu podeszli do mnie i powiedzieli, że chcą mnie zabrać do Krakowa z Wieliczki, właśnie tym samochodem. Skorzystał na tym mój serdeczny przyjaciel, śp. Stasiu Gonet. Zwrócił się z prośbą o podrzucenie go do rodzinnego miasta, Tarnowa. W drodze z Nowego Sącza do Tarnowa namówili również i jego do gry w krakowskiej drużynie i tak razem ze Stasiem trafiliśmy do Wisły.
Który z boiskowych rywali dał się Panu najbardziej we znaki?
Może jednego, dwóch zawodników w ten sposób mogę wspominać. Janusz Sybis, który grał w Śląsku Wrocław. Był to zawodnik szczupły, filigranowy, dobry technik- nie można było się o niego oprzeć, ani trafić.
Drugi to Maniuś Koterski ze Stali Rzeszów. Z reguły zawodnicy, którzy grali na mnie uciekali na drugą stronę. Byłem bardzo agresywnie i ostro grającym zawodnikiem.
Jak wspomina Pan relacje w drużynie Białej Gwiazdy? Czy spotykaliście się poza boiskiem? Można powiedzieć o jakichś trwałych przyjaźniach?
Przedtem było całkiem inne życie. Godzinę przed treningiem zbierała się cała drużyna (nieobowiązkowo). Spotykaliśmy się na kawie. Gospodarz robił nam kawę, a my opowiadaliśmy sobie, co się stało wczoraj. Później, pół godziny przed treningiem, wychodziliśmy na tzw. "dziadka". Z czasem trenerzy zabronili nam w niego grać. Chociaż była to przyjemna gra, dochodziło do różnych spięć, nawet do rękoczynów. Każdy z nas był ambitny i traciliśmy dużo energii. Trenerzy na podstawowych zajęciach nie mogli wydusić z nas tego, co chcieli, ponieważ "dziadek" nas wykończył. Po meczu spotykaliśmy się w kawiarni "Kopciuch". Jest to kawiarnia Wisły, mieszcząca się na ulicy Karmelickiej [obecnie "Czarodziej" - przyp. red.]. Tam ustalaliśmy plan na dalszą część dnia. Wszyscy razem byliśmy kumplami. Graliśmy mecze z Fabikiem, do którego chodzili piłkarze Cracovii oraz Garbarni. Następna taka sprawa nie do pomyślenia w dzisiejszych czasach to fakt, że na mecze przychodziło czasem nawet do dwudziestu siedmiu tysięcy ludzi (np. mecz z Celtikiem). Pili wódkę, pożyczali kieliszki i był spokój, bez burd, awantur. Dzisiaj niestety są inne czasy i musimy się do tego złego zachowania kibiców przyzwyczaić. Było całkiem inne życie. Nie było tylu rozrywek, co teraz i ta piłka była naszym oczkiem w głowie.
Zgrana ekipa, wiele talentów i tylko jeden Mistrz Polski. Nie było apetytu i możliwości na więcej?
Piłka była na pewno na wyższym poziomie niż teraz. Dużo wyrównanych zespołów - Legia, Górnik Zabrze, Zagłębie Sosnowiec... Ciężko było się przebić. Nie mieliśmy aspiracji ze względu na warunki finansowe. Mistrz Polski dużo kosztuje. Klub nie posiadał wystarczających środków finansowych, żeby ściągnąć najlepszych zawodników, chociaż było paru z zewnątrz, nie tylko wychowanków. Ale jak powiedziałem, nie było większych aspiracji na "bicie się o mistrza".
Czy przykładał Pan wagę do spotkań derbowych? Jest jakieś, które utkwiło szczególnie w Pana pamięci?
Bardzo. Jak każdy zawodnik, zarówno z naszej jak i z ich strony. Były to mecze na poziomie "świętej wojny". Ligę można było odpuścić, ale z Cracovią trzeba było wygrać. Takie było nastawienie wszystkich piłkarzy. Po meczu spotykaliśmy się w kasynie lub w innym lokalu. Obie drużyny wspominały, co się działo. Było bardzo sympatycznie, bez żadnych animozji. Opłatki przed Bożym Narodzeniem razem urządzaliśmy. Była inna atmosfera, inni ludzie.
Proszę nam teraz przybliżyć etap kariery po zakończeniu gry w Wiśle Kraków.
Do Arki namówił mnie trener Jerzy Stecki, który był na MŚ w nagrodę, że występowało sześciu zawodników z Wisły. Objął on później Arkę i namówił mnie do gry w Gdyni. Chciał, żebym mu pomógł. Udało się stworzyć dobrą atmosferę. Byłem rozrywkowym i lubianym chłopakiem. Do dzisiaj mam satysfakcję z faktu, że zawsze jestem dobrze goszczony w Gdyni. Stworzyliśmy taką atmosferę, jaka była u nas w Wiśle. Przydało się to. Arka grała w czubie tabeli i zdobyła Mistrza Polski. W finale Pucharu Polski przeciwko Wiśle grałem, a koledzy podejrzewali mnie o to, że odpuściłem mecz na rzecz Wisły. Nie byłem typem zawodnika, który odpuszcza. Wówczas moja postawa na boisku była bardzo słaba i zdaję sobie z tego sprawę. Etap w Anglii. Uniknąłem stanu wojennego, urodził mi się syn - Tomek. Na większe sukcesy nie mogłem liczyć. Grałem w Hereford United (czwarta liga). Polskie miasteczko, gdzie po wojnie część Polaków, którzy walczyli w Armii Andersa została tam na zawsze. Nie nauczyłem się języka angielskiego, ponieważ fryzjer, rzeźnik, pani w banku, prezes klubu - byli Polakami. Wszyscy mówili po polsku, nawet był polski kościół. Nie potrzebowałem używać angielskiego, wszystko załatwiałem w swoim rodzimym języku. USA - był to ostatni etap, kiedy skończyłem karierę. Było to jednak spowodowane nie osiąganiem sukcesów, ale zarabianiem pieniędzy. W tamtych czasach można było zarobić parę groszy. Po powrocie wystarczały one na życie. W Polsce niestety za różowo wynagrodzenia i gaże piłkarzy nie wyglądały. Grałem w Eagles Yonkers Nowy Jork. Dużo chłopaków nasprowadzaliśmy z Polski. Adaś Nawałka, Szymanowski, Adamus, Jasiu Surowiec. Mieliśmy swoją fajną, zgraną paczkę. W Stanach zakończyłem karierę i wróciłem do kraju. Zająłem się trenowaniem i ukończyłem specjalne kursy. Zostałem trenerem roku, dawno to było, ale nawet na tej płaszczyźnie się sprawdziłem.
Czas wspomnieć i nawiązać do "Orłów Górskiego". Opowie nam Pan coś ciekawego?
W 1973 roku w Anglii zrobiłem karnego. Podczas pobytu w Hereford trener i prezes wspominali często tego karnego. Ja mówiłem, że zrobiłem, co mogłem i to my pojechaliśmy na mistrzostwa, a nie wy. Był to przełomowy mecz w historii polskiego futbolu. Zakwalifikowaliśmy się do finałów mistrzostw świata. Od pamiętnych Niemiec Polska zaczęła się liczyć na arenie międzynarodowej.
Jak doszło do trenowania Wisły Kraków i dlaczego był to tak krótki okres?
Byłem asystentem Bogusława Hajdasa. W pewnym momencie wyjechał za granicę i przejąłem jego obowiązki. Nie było to aż tak krótko.
Jak Adam Musiał z dystansem starszego zawodnika spogląda na Wisłę?
Nie można porównywać Wisły za moich czasów i Wisły teraźniejszej. Na pewno warunki do uprawiania sportu są najlepsze w Polsce. Jest właściciel, Pan Cupiał, który włożył duże pieniądze, opłaciło się. Zdobyła Wisła dużo tytułów Mistrza Polski, to liczy się w dalszym prosperowaniu tego klubu. Jest on znany, a o to chodzi w piłce nożnej. W przyszłości to się zwróci. Jeżeli chodzi o zespół, to teraz inaczej patrzę, niż w przeszłości. Mam inną pracę i nie oglądam spotkań pod kątem piłkarza lub trenera. Teraz jestem odpowiedzialny za porządek na stadionie i to mnie interesuje. Nie oceniam krytycznie gry i postawy zawodników. Oglądam mecze, jako zwyczajne spotkania piłkarskie.
Adam Musiał występował w Kadrze Narodowej:
1968- NRD, Irlandia, Argentyna; 1969 - Turcja; 1970 - Irlandia, Albania; 1971 - Turcja, RFN, Turcja; 1972 - Szwajcaria, Czechy; 1973 - Stany Zjednoczone, Jugosławia, Irlandia, Anglia, Kanada, Stany Zjednoczone, Meksyk, Meksyk, Stany Zjednoczone, Bułgaria, Walia, Holandia, Anglia; 1974 - Belgia, Grecja, Argentyna, Haiti, Włochy, Jugosławia, RFN, Brazylia, Finlandia NRD.
Artykuł ukazał się w listopadowo-grudniowym numerze Forza Wisła, rok 2006. Autor P.T.
Źródło: wislalive.pl
Zdjęcia, medale i inne pamiątki Adama Musiała
Historia występów w barwach Wisły Kraków
Podział na sezony:
Sezon | Rozgrywki | M | 0-90 | |||||
---|---|---|---|---|---|---|---|---|
1967/1968 | Ekstraklasa | 23 | 22 | 1 | ||||
1967/1968 | Puchar Zdobywców | 2 | 2 | |||||
1967/1968 | Puchar Polski | 1 | 1 | |||||
1968/1969 | Ekstraklasa | 24 | 24 | |||||
1968/1969 | Puchar Intertoto | 4 | 4 | |||||
1968/1969 | Puchar Polski | 2 | 2 | |||||
1969/1970 | Ekstraklasa | 25 | 24 | 1 | ||||
1969/1970 | Puchar Intertoto | 3 | 3 | |||||
1969/1970 | Puchar Polski | 1 | 1 | |||||
1970/1971 | Ekstraklasa | 25 | 24 | 1 | 1 | |||
1970/1971 | Puchar Polski | 2 | 2 | |||||
1971/1972 | Ekstraklasa | 22 | 22 | |||||
1971/1972 | Puchar Intertoto | 3 | 3 | |||||
1971/1972 | Puchar Polski | 2 | 2 | |||||
1972/1973 | Ekstraklasa | 24 | 24 | |||||
1972/1973 | Puchar Intertoto | 4 | 4 | |||||
1973/1974 | Ekstraklasa | 25 | 25 | 2 | ||||
1973/1974 | Puchar Intertoto | 1 | 1 | |||||
1973/1974 | Puchar Polski | 1 | 1 | |||||
1974/1975 | Ekstraklasa | 10 | 10 | 3 | ||||
1975/1976 | Ekstraklasa | 30 | 25 | 5 | ||||
1975/1976 | Puchar Polski | 1 | 1 | |||||
1976/1977 | Ekstraklasa | 17 | 13 | 4 | 1 | |||
1976/1977 | Puchar Ligi | 4 | 4 | 1 | ||||
1976/1977 | Puchar Polski | 2 | 2 | |||||
1976/1977 | Puchar UEFA | 2 | 2 | 1 | ||||
1977/1978 | Ekstraklasa | 2 | 1 | 1 | ||||
1977/1978 | Puchar Polski | 1 | 1 | |||||
Razem | Ekstraklasa (I) | 227 | 214 | 12 | 1 | 1 | 6 | |
Puchar Intertoto (IT) | 15 | 15 | ||||||
Puchar Polski (PP) | 13 | 12 | 1 | |||||
Puchar Ligi (PL) | 4 | 4 | 1 | |||||
Puchar Zdobywców (PZ) | 2 | 2 | ||||||
Puchar UEFA (PU) | 2 | 2 | 1 | |||||
RAZEM | 263 | 249 | 12 | 2 | 1 | 7 | 1 |
Lista wszystkich spotkań:
Roz. | Data | Miejsce | Przeciwnik | Wyn. | Zm. | B | K |
---|---|---|---|---|---|---|---|
I | 1967.08.12 | Wyjazd | Zagłębie Sosnowiec | 0-0 | |||
I | 1967.08.19 | Dom | Gwardia Warszawa | 0-1 | |||
I | 1967.09.02 | Wyjazd | GKS Katowice | 1-0 | |||
I | 1967.09.10 | Wyjazd | ŁKS Łódź | 0-1 | |||
PZ | 1967.09.20 | Wyjazd | HJK Helsinki | 4-1 | |||
I | 1967.09.24 | Dom | Polonia Bytom | 3-0 | |||
I | 1967.09.27 | Wyjazd | Górnik Zabrze | 2-4 | |||
PZ | 1967.10.04 | Dom | HJK Helsinki | 4-0 | |||
I | 1967.10.15 | Wyjazd | Stal Rzeszów | 0-1 | |||
I | 1967.10.18 | Dom | Legia Warszawa | 0-2 | |||
I | 1967.10.22 | Dom | Ruch Chorzów | 2-2 | |||
I | 1967.11.05 | Wyjazd | Odra Opole | 1-1 | |||
PP | 1967.11.19 | Wyjazd | Baildon Katowice | 1-2 | |||
I | 1968.03.10 | Dom | Zagłębie Sosnowiec | 2-1 | |||
I | 1968.03.17 | Wyjazd | Gwardia Warszawa | 0-2 | |||
I | 1968.03.24 | Dom | Pogoń Szczecin | 1-0 | |||
I | 1968.03.31 | Wyjazd | Śląsk Wrocław | 0-0 | |||
I | 1968.04.07 | Dom | GKS Katowice | 0-0 | |||
I | 1968.04.20 | Dom | ŁKS Łódź | 0-1 | |||
I | 1968.04.28 | Wyjazd | Polonia Bytom | 0-0 | |||
I | 1968.05.19 | Dom | Górnik Zabrze | 0-0 | |||
I | 1968.05.25 | Wyjazd | Legia Warszawa | 0-1 | |||
I | 1968.06.02 | Dom | Stal Rzeszów | 1-1 | |||
I | 1968.06.13 | Wyjazd | Ruch Chorzów | 0-0 | |||
I | 1968.06.16 | Dom | Odra Opole | 2-2 | |||
I | 1968.06.23 | Wyjazd | Szombierki Bytom | 2-0 | |||
I | 1968.08.10 | Dom | Zagłębie Sosnowiec | 1-0 | |||
I | 1968.08.18 | Wyjazd | Pogoń Szczecin | 0-2 | |||
I | 1968.08.25 | Dom | Odra Opole | 1-0 | |||
I | 1968.08.31 | Wyjazd | Ruch Chorzów | 1-4 | |||
I | 1968.09.05 | Dom | Legia Warszawa | 1-1 | |||
I | 1968.09.07 | Wyjazd | Polonia Bytom | 0-3 | |||
I | 1968.09.22 | Wyjazd | Szombierki Bytom | 3-3 | |||
I | 1968.09.29 | Dom | Górnik Zabrze | 1-1 | |||
I | 1968.10.06 | Wyjazd | Śląsk Wrocław | 3-2 | |||
I | 1968.10.13 | Dom | Zagłębie Wałbrzych | 1-0 | |||
I | 1968.10.27 | Dom | GKS Katowice | 0-0 | |||
PP | 1968.11.03 | Wyjazd | Warszawianka Warszawa | 3-0 | |||
I | 1968.11.10 | Wyjazd | ROW Rybnik | 0-0 | |||
I | 1968.11.17 | Dom | Stal Rzeszów | 1-0 | |||
PP | 1968.11.24 | Wyjazd | Unia Tarnów | 0-2 | |||
I | 1969.03.09 | Wyjazd | Zagłębie Sosnowiec | 0-1 | |||
I | 1969.03.16 | Dom | Pogoń Szczecin | 2-2 | |||
I | 1969.03.23 | Wyjazd | Odra Opole | 0-1 | |||
I | 1969.03.29 | Dom | Ruch Chorzów | 1-0 | |||
I | 1969.04.27 | Dom | Polonia Bytom | 1-0 | |||
I | 1969.05.11 | Wyjazd | Górnik Zabrze | 1-3 | |||
I | 1969.05.18 | Dom | Śląsk Wrocław | 0-2 | |||
I | 1969.05.25 | Wyjazd | Zagłębie Wałbrzych | 0-1 | |||
I | 1969.05.31 | Wyjazd | GKS Katowice | 1-1 | |||
I | 1969.06.04 | Dom | ROW Rybnik | 1-0 | |||
I | 1969.06.19 | Wyjazd | Stal Rzeszów | 4-0 | |||
IT | 1969.06.28 | Wyjazd | Esbjerg fB Esbjerg | 1-0 | |||
IT | 1969.07.05 | Dom | VSS Koszyce | 4-0 | |||
IT | 1969.07.12 | Wyjazd | Koninklijke Lierse | 1-1 | |||
IT | 1969.08.02 | Wyjazd | VSS Koszyce | 0-4 | |||
I | 1969.08.09 | Wyjazd | Stal Rzeszów | 3-2 | |||
I | 1969.08.17 | Dom | Szombierki Bytom | 0-0 | |||
I | 1969.08.20 | Wyjazd | Zagłębie Sosnowiec | 1-1 | |||
I | 1969.08.24 | Dom | GKS Katowice | 1-0 | |||
I | 1969.09.10 | Wyjazd | Legia Warszawa | 0-3 | |||
I | 1969.09.13 | Wyjazd | Górnik Zabrze | 0-1 | |||
I | 1969.09.20 | Dom | Odra Opole | 2-0 | |||
I | 1969.09.24 | Wyjazd | Cracovia Kraków | 3-2 | |||
I | 1969.09.28 | Dom | Pogoń Szczecin | 1-1 | |||
I | 1969.10.19 | Wyjazd | Ruch Chorzów | 0-5 | |||
PP | 1969.11.16 | Wyjazd | Górnik Wałbrzych | 0-1 | |||
I | 1969.11.23 | Wyjazd | Zagłębie Wałbrzych | 1-1 | |||
I | 1969.11.30 | Dom | Polonia Bytom | 0-1 | |||
I | 1970.03.15 | Dom | Stal Rzeszów | 0-0 | |||
I | 1970.04.05 | Dom | Zagłębie Sosnowiec | 1-0 | |||
I | 1970.04.18 | Wyjazd | GKS Katowice | 0-0 | |||
I | 1970.04.26 | Dom | Legia Warszawa | 0-0 | |||
I | 1970.05.10 | Dom | Górnik Zabrze | 0-0 | |||
I | 1970.05.13 | Wyjazd | Odra Opole | 0-1 | |||
I | 1970.05.23 | Dom | Cracovia Kraków | 2-0 | |||
I | 1970.05.28 | Wyjazd | Pogoń Szczecin | 0-2 | |||
I | 1970.05.31 | Wyjazd | Szombierki Bytom | 0-2 | |||
I | 1970.06.06 | Dom | Ruch Chorzów | 1-1 | |||
I | 1970.06.13 | Wyjazd | Gwardia Warszawa | 1-2 | |||
I | 1970.06.17 | Dom | Zagłębie Wałbrzych | 1-1 | |||
I | 1970.06.21 | Wyjazd | Polonia Bytom | 1-2 | |||
IT | 1970.07.04 | Dom | DOS Utrecht | 1-0 | |||
IT | 1970.07.11 | Wyjazd | Hvidovre IF Hvidovre | 1-0 | |||
IT | 1970.07.25 | Dom | Hvidovre IF Hvidovre | 1-0 | |||
I | 1970.08.09 | Wyjazd | Stal Mielec | 2-5 | |||
I | 1970.08.12 | Dom | GKS Katowice | 1-0 | |||
I | 1970.08.16 | Wyjazd | Szombierki Bytom | 2-2 | |||
I | 1970.08.23 | Dom | Ruch Chorzów | 2-2 | |||
I | 1970.08.26 | Wyjazd | Pogoń Szczecin | 0-1 | |||
I | 1970.09.13 | Dom | Gwardia Warszawa | 1-0 | |||
I | 1970.09.20 | Wyjazd | Górnik Zabrze | 2-2 | |||
I | 1970.09.27 | Wyjazd | Zagłębie Wałbrzych | 1-1 | |||
I | 1970.10.04 | Dom | Zagłębie Sosnowiec | 0-3 | |||
PP | 1970.11.01 | Wyjazd | Urania Ruda Śląska | 3-1 | |||
I | 1970.11.07 | Dom | Stal Rzeszów | 1-1 | |||
I | 1970.11.14 | Wyjazd | Legia Warszawa | 1-3 | |||
I | 1970.11.21 | Dom | ROW Rybnik | 2-0 | |||
PP | 1970.11.29 | Wyjazd | Ruch Chorzów | 0-2 | |||
I | 1971.03.21 | Dom | Stal Mielec | 1-2 | |||
I | 1971.03.28 | Wyjazd | GKS Katowice | 3-1 | |||
I | 1971.04.04 | Dom | Szombierki Bytom | 0-0 | |||
I | 1971.04.07 | Wyjazd | Ruch Chorzów | 1-1 | |||
I | 1971.04.17 | Dom | Pogoń Szczecin | 2-0 | |||
I | 1971.04.25 | Wyjazd | Gwardia Warszawa | 0-1 | |||
I | 1971.04.29 | Dom | Górnik Zabrze | 1-0 | |||
I | 1971.05.16 | Dom | Zagłębie Wałbrzych | 2-0 | |||
I | 1971.05.29 | Wyjazd | Zagłębie Sosnowiec | 0-1 | |||
I | 1971.06.12 | Dom | Polonia Bytom | 0-0 | |||
I | 1971.06.16 | Wyjazd | Stal Rzeszów | 0-6 | |||
I | 1971.06.20 | Dom | Legia Warszawa | 1-0 | |||
I | 1971.06.23 | Wyjazd | ROW Rybnik | 0-4 | |||
I | 1971.08.07 | Wyjazd | ŁKS Łódź | 0-3 | |||
I | 1971.08.14 | Dom | Zagłębie Sosnowiec | 0-0 | |||
I | 1971.08.22 | Wyjazd | Szombierki Bytom | 1-3 | |||
I | 1971.08.29 | Wyjazd | Stal Mielec | 0-1 | |||
I | 1971.09.05 | Dom | Ruch Chorzów | 1-1 | |||
I | 1971.09.08 | Wyjazd | Zagłębie Wałbrzych | 0-0 | |||
I | 1971.09.12 | Wyjazd | Pogoń Szczecin | 2-1 | |||
PP | 1971.09.26 | Wyjazd | Star Starachowice | 2-0 | |||
I | 1971.10.13 | Dom | Polonia Bytom | 3-0 | |||
I | 1971.10.16 | Wyjazd | Legia Warszawa | 1-1 | |||
I | 1971.10.24 | Dom | Stal Rzeszów | 1-0 | |||
PP | 1971.10.31 | Wyjazd | Śląsk Wrocław | 0-2 | |||
I | 1971.11.06 | Wyjazd | Górnik Zabrze | 2-3 | |||
I | 1971.11.21 | Dom | Odra Opole | 1-0 | |||
I | 1972.03.25 | Dom | ŁKS Łódź | 1-1 | |||
I | 1972.04.22 | Wyjazd | Zagłębie Sosnowiec | 1-1 | |||
I | 1972.04.30 | Dom | Szombierki Bytom | 3-0 | |||
I | 1972.05.14 | Wyjazd | Gwardia Warszawa | 0-3 | |||
I | 1972.05.17 | Dom | Stal Mielec | 0-0 | |||
I | 1972.05.21 | Wyjazd | Ruch Chorzów | 1-3 | |||
I | 1972.05.27 | Dom | Zagłębie Wałbrzych | 1-1 | |||
I | 1972.06.01 | Dom | Pogoń Szczecin | 2-1 | |||
I | 1972.06.07 | Wyjazd | Polonia Bytom | 1-1 | |||
I | 1972.06.11 | Dom | Legia Warszawa | 1-1 | |||
IT | 1972.07.15 | Dom | Young Boys Berno | 8-0 | |||
IT | 1972.07.22 | Dom | Saint-Étienne Loire | 0-1 | |||
I | 1972.07.26 | Dom | Zagłębie Wałbrzych | 3-1 | |||
IT | 1972.07.29 | Wyjazd | Atvidabergs FF Atvidabergs | 2-0 | |||
I | 1972.08.02 | Wyjazd | Pogoń Szczecin | 3-1 | |||
I | 1972.08.06 | Dom | Górnik Zabrze | 1-0 | |||
I | 1972.09.30 | Dom | ŁKS Łódź | 1-2 | |||
I | 1972.10.04 | Wyjazd | Legia Warszawa | 1-1 | |||
I | 1972.10.08 | Wyjazd | Zagłębie Sosnowiec | 0-2 | |||
I | 1972.10.18 | Dom | Lech Poznań | 2-0 | |||
I | 1972.10.22 | Dom | Ruch Chorzów | 0-1 | |||
I | 1972.10.29 | Wyjazd | Gwardia Warszawa | 1-0 | |||
I | 1972.11.04 | Dom | Odra Opole | 2-0 | |||
I | 1972.11.12 | Wyjazd | Polonia Bytom | 4-1 | |||
I | 1973.03.11 | Wyjazd | Zagłębie Wałbrzych | 1-0 | |||
I | 1973.03.18 | Dom | Pogoń Szczecin | 2-1 | |||
I | 1973.04.01 | Wyjazd | Górnik Zabrze | 1-0 | |||
I | 1973.04.08 | Dom | Legia Warszawa | 2-1 | |||
I | 1973.04.15 | Wyjazd | Lech Poznań | 0-3 | |||
I | 1973.04.29 | Dom | ROW Rybnik | 0-0 | |||
I | 1973.05.06 | Wyjazd | Stal Mielec | 0-2 | |||
I | 1973.05.09 | Wyjazd | ŁKS Łódź | 1-1 | |||
I | 1973.05.20 | Dom | Zagłębie Sosnowiec | 2-0 | |||
I | 1973.05.27 | Wyjazd | Ruch Chorzów | 0-2 | |||
I | 1973.06.16 | Dom | Gwardia Warszawa | 1-1 | |||
I | 1973.06.21 | Wyjazd | Odra Opole | 0-3 | |||
I | 1973.06.24 | Dom | Polonia Bytom | 2-0 | |||
IT | 1973.06.30 | Wyjazd | BK 1903 Kopenhaga | 3-1 | |||
IT | 1973.07.07 | Dom | Kickers 1901 Offenbach | 1-1 | |||
IT | 1973.07.14 | Dom | Wacker Innsbruck | 3-2 | |||
IT | 1973.07.21 | Wyjazd | Kickers 1901 Offenbach | 2-0 | |||
I | 1973.08.25 | Wyjazd | Gwardia Warszawa | 2-0 | |||
I | 1973.08.28 | Dom | Legia Warszawa | 1-0 | |||
I | 1973.09.07 | Wyjazd | Szombierki Bytom | 3-1 | |||
I | 1973.09.12 | Dom | Polonia Bytom | 1-1 | |||
I | 1973.09.16 | Wyjazd | Śląsk Wrocław | 1-1 | |||
I | 1973.09.30 | Dom | Zagłębie Sosnowiec | 2-0 | |||
I | 1973.10.07 | Wyjazd | Lech Poznań | 1-3 | |||
I | 1973.11.14 | Dom | ŁKS Łódź | 1-0 | |||
I | 1973.11.24 | Wyjazd | Ruch Chorzów | 0-1 | |||
PP | 1973.11.28 | Wyjazd | Stal Rzeszów | 1-2 | |||
I | 1973.12.02 | Dom | Górnik Zabrze | 1-1 | |||
I | 1973.12.08 | Wyjazd | Odra Opole | 2-0 | |||
I | 1974.03.09 | Dom | Gwardia Warszawa | 0-1 | |||
I | 1974.03.17 | Wyjazd | Legia Warszawa | 2-1 | |||
I | 1974.03.23 | Dom | Szombierki Bytom | 1-0 | |||
I | 1974.03.31 | Wyjazd | Polonia Bytom | 0-0 | |||
I | 1974.04.03 | Dom | Śląsk Wrocław | 1-1 | |||
I | 1974.04.06 | Wyjazd | Zagłębie Sosnowiec | 1-1 | |||
I | 1974.04.21 | Wyjazd | ROW Rybnik | 0-1 | |||
I | 1974.04.24 | Dom | Lech Poznań | 0-0 | |||
I | 1974.04.27 | Dom | Stal Mielec | 0-0 | |||
I | 1974.05.01 | Wyjazd | Pogoń Szczecin | 1-3 | |||
I | 1974.05.05 | Dom | Zagłębie Wałbrzych | 2-1 | |||
I | 1974.05.11 | Wyjazd | ŁKS Łódź | 2-2 | |||
IT | 1974.07.27 | Wyjazd | AIK Solna | 3-0 | |||
I | 1974.07.31 | Dom | Ruch Chorzów | 0-0 | |||
I | 1974.08.04 | Wyjazd | Górnik Zabrze | 2-3 | |||
I | 1974.08.18 | Wyjazd | ROW Rybnik | 0-0 | |||
I | 1974.08.21 | Dom | Śląsk Wrocław | 3-0 | |||
I | 1974.08.25 | Wyjazd | Arka Gdynia | 1-1 | |||
I | 1974.09.14 | Wyjazd | Gwardia Warszawa | 0-0 | |||
I | 1974.09.21 | Dom | Polonia Bytom | 2-1 | |||
I | 1974.09.28 | Wyjazd | ŁKS Łódź | 2-0 | |||
I | 1974.10.13 | Dom | Stal Mielec | 1-1 | |||
I | 1974.10.16 | Wyjazd | Zagłębie Sosnowiec | 1-2 | |||
I | 1974.10.20 | Wyjazd | Lech Poznań | 1-4 | |||
I | 1974.10.27 | Dom | Górnik Zabrze | 0-2 | |||
I | 1975.08.02 | Wyjazd | Stal Mielec | 1-1 | |||
I | 1975.08.06 | Dom | ROW Rybnik | 2-0 | |||
I | 1975.08.10 | Dom | Zagłębie Sosnowiec | 1-0 | |||
I | 1975.08.16 | Wyjazd | Legia Warszawa | 2-1 | |||
I | 1975.08.20 | Dom | Pogoń Szczecin | 0-1 | |||
PP | 1975.08.23 | Wyjazd | GKS Jastrzębie | 0-1 | |||
I | 1975.09.13 | Wyjazd | ŁKS Łódź | 0-2 | |||
I | 1975.09.20 | Dom | Górnik Zabrze | 1-0 | |||
I | 1975.09.24 | Wyjazd | Szombierki Bytom | 0-0 | |||
I | 1975.09.27 | Dom | Śląsk Wrocław | 1-0 | |||
I | 1975.10.05 | Wyjazd | Stal Rzeszów | 1-0 | |||
I | 1975.11.09 | Wyjazd | GKS Tychy | 1-2 | |||
I | 1975.11.16 | Dom | Widzew Łódź | 0-0 | |||
I | 1975.11.23 | Wyjazd | Lech Poznań | 0-3 | |||
I | 1975.11.26 | Dom | Ruch Chorzów | 0-0 | |||
I | 1975.11.30 | Dom | Polonia Bytom | 0-1 | |||
I | 1976.02.29 | Dom | Stal Mielec | 1-1 | |||
I | 1976.03.07 | Wyjazd | ROW Rybnik | 3-1 | |||
I | 1976.03.14 | Wyjazd | Zagłębie Sosnowiec | 0-2 | |||
I | 1976.03.20 | Dom | Legia Warszawa | 2-0 | |||
I | 1976.03.27 | Wyjazd | Pogoń Szczecin | 1-1 | |||
I | 1976.03.31 | Dom | ŁKS Łódź | 2-0 | |||
I | 1976.04.04 | Wyjazd | Górnik Zabrze | 2-0 | |||
I | 1976.04.10 | Dom | Szombierki Bytom | 1-0 | |||
I | 1976.04.18 | Wyjazd | Śląsk Wrocław | 0-1 | |||
I | 1976.04.30 | Dom | Stal Rzeszów | 0-1 | |||
I | 1976.05.15 | Wyjazd | Ruch Chorzów | 1-1 | |||
I | 1976.05.19 | Dom | GKS Tychy | 5-0 | |||
I | 1976.05.22 | Wyjazd | Widzew Łódź | 1-0 | |||
I | 1976.05.30 | Dom | Lech Poznań | 8-0 | |||
I | 1976.06.02 | Wyjazd | Polonia Bytom | 2-0 | |||
PP | 1976.08.18 | Wyjazd | Sparta Zabrze | 2-0 | |||
I | 1976.08.21 | Dom | Pogoń Szczecin | 1-1 | |||
I | 1976.08.25 | Wyjazd | Legia Warszawa | 0-1 | |||
I | 1976.08.29 | Dom | GKS Tychy | 3-1 | |||
I | 1976.09.01 | Wyjazd | ROW Rybnik | 3-3 | |||
I | 1976.09.04 | Dom | Lech Poznań | 4-1 | |||
I | 1976.09.25 | Wyjazd | Zagłębie Sosnowiec | 0-0 | |||
PU | 1976.10.20 | Dom | RWD Molenbeek | 1-1 | |||
PU | 1976.11.03 | Wyjazd | RWD Molenbeek | 1-1 | |||
I | 1977.02.27 | Wyjazd | Pogoń Szczecin | 1-2 | |||
I | 1977.03.13 | Wyjazd | GKS Tychy | 0-5 | |||
PP | 1977.03.16 | Wyjazd | Zagłębie Sosnowiec | 1-3 | |||
I | 1977.03.26 | Wyjazd | Lech Poznań | 1-2 | |||
I | 1977.04.02 | Wyjazd | ŁKS Łódź | 0-2 | |||
I | 1977.04.17 | Dom | Zagłębie Sosnowiec | 1-1 | |||
I | 1977.04.20 | Wyjazd | Odra Opole | 0-2 | |||
I | 1977.05.04 | Wyjazd | Śląsk Wrocław | 0-2 | |||
I | 1977.05.07 | Dom | Szombierki Bytom | 3-1 | |||
I | 1977.05.10 | Wyjazd | Ruch Chorzów | 1-0 | |||
I | 1977.05.18 | Dom | Stal Mielec | 1-1 | |||
I | 1977.05.22 | Wyjazd | Widzew Łódź | 0-1 | |||
PL | 1977.05.28 | Wyjazd | ROW Rybnik | 5-0 | |||
PL | 1977.06.04 | Dom | Zagłębie Sosnowiec | 5-0 | |||
PL | 1977.06.09 | Wyjazd | Górnik Zabrze | 5-4 | |||
PL | 1977.06.12 | Wyjazd | Widzew Łódź | 1-2 | |||
I | 1977.11.06 | Wyjazd | Arka Gdynia | 2-2 | |||
PP | 1977.11.09 | Wyjazd | Bałtyk Gdynia | 2-1 | |||
I | 1977.11.26 | Dom | Widzew Łódź | 1-1 |
Kącik poetycki
„ | Na Adama M.
| ” |
— Dariusz Zastawny, Stuletnia nasza historia, czyli Wisła Kraków, Biała Gwiazda w słów orszaku i obrazkach |
Musiał w prasie
- Adam Musiał z Wisły otrzymał puchar "Echa Krakowa" - 1970
- Wypadek Musiała 1974. 10
- Adam Musiał - 1989
- Adam Musiał trenerem roku - 1989
- Adam Musiał: To nie tylko moja zasługa - 1989
- Adam Musiał trenerem roku - 1989
- Wisła mnie nie chciała - 1991
- Adam Musiał zrezygnował - 1991
- Dżentelmeni kopią trenera - 1992
- Lubie się bić... - 1992
- Rozdarte serce Adama Musiała - 1992
- Adam wróć do Krakowa - zapowiedź! - 1993
- Adam wróć do Krakowa! - 1993
- Musiał za drogi dla Wisły - 1993
- 1995 (tytuł nieczytelny)
- Musiał odejść? - 1992
Galeria
Z trenerem Mieczysławem Graczem w Hamburgu, mecz z HSV |
|||
1974.07.06 Polska - Brazylia 1:0, MŚ 1974 |
|||
Na meczu Polska-USA przy Reymonta 22, 2008 rok |
Trenerska kariera
Klub | Lata | Kraj |
---|---|---|
Wisła Kraków - asystent | 1989 | Polska |
Wisła Kraków | 1989-1992 | Polska |
Lechia Gdańsk | 1992-1993 | Polska |
Stal Stalowa Wola | 1993-1995 | Polska |
Sukcesy
Trenerskie:
- 1990/1991 - III miejsce w Mistrzostwach Polski z Wisłą
- 1991 - Trener roku w plebiscycie "Piłki nożnej"
Poprzednik | Okres pracy: 6.07.1989 - 4.10.1989 | Następca | ||||||
. | .Stanisław Chemicz | Bogusław Hajdas. | . |
Poprzednik | Okres pracy: 01.1990 - 29.03.1992 | Następca | ||||||
. | .Bogusław Hajdas | Kazimierz Kmiecik. | . |
Artykuły prasowe. Wywiady
Adam Musiał: Sławy na nic bym nie zamienił
Data publikacji: 31-05-2006 13:30
Kontynuujemy opowieści byłych zawodników Wisły o ich mundialowych przeżyciach. Tym razem czas na Adama Musiała, który grając jako obrońca, w 1974 roku wywalczył z reprezentacja Polski trzecie miejsce.
Marcin Górski: Czy występ na Mistrzostwach Świata w 1974 roku i zdobycie trzeciego miejsca były największym Pana piłkarskim osiągnięciem?
Adam Musiał: Dla każdego piłkarza gra w reprezentacji, udział w Mistrzostwach Świata czy Olimpiadzie to ogromne wyróżnienie. Wtedy osiągnęliśmy dobry wynik i pomimo upływu wielu lat ludzie nam tego nie zapomnieli.
Czy gdyby nie było tego trzeciego miejsca, to czy Mistrzostwa też byłyby ukoronowaniem Pana kariery?
Żeby jechać na Mistrzostwa Świata, trzeba wygrać eliminacje. My w ich trakcie wyeliminowaliśmy między innymi Anglię, która była bardzo wysoko notowana. Na Mistrzostwa Świata pojechaliśmy pokazać, że nie jesteśmy jakimiś kelnerami, tylko coś sobą reprezentujemy. Każdy z nas jechał z wiara popartą solidnym przygotowaniem, więc była szansa osiągnąć sukces.
Wierzyliście, że jesteście w stanie zajść tak daleko?
Jakbyśmy nie wierzyli, to byśmy w ogóle na mistrzostwa nie pojechali. Cały czas nasz trener, świętej pamięci profesor Górski, powtarzał: "Jak się boisz, to siedź w domu".
Czy to właśnie wiarą w siebie na boisku przekonał Pan do siebie trenera Górskiego, czy decydujące były jakieś inne czynniki?
Trener stawiał na zespół. Zaletą każdego dobrego trenera jest dobranie takich ludzi z odpowiednimi umiejętnościami, charakterami, którzy są w stanie wypełnić założony przez trenera plan. Trener Górski oparł się na wyczuciu w doborze odpowiednich zawodników na każdą pozycję.
Mówi się, że wtedy Polska miała najlepszą obronę w historii. Co zadecydowało o tym, że byliście taką zgraną formacją?
Zarówno obrona, jaki i pomoc oraz atak były wkomponowane w całość zespołu. Każdy, grając na danej pozycji, zdawał sobie sprawę z tego, po co na boisko wychodzi i co należy do jego obowiązków. Obrona obroną, ona sama meczu nie wygra. Przecież na tamtych Mistrzostwach Grzesiek [Lato przyp. M.G.] został królem strzelców, a "Diabeł" – Szarmach, miał jedną bramkę mniej od niego. Świadczy to o tym, że oprócz faktu, że mało bramek traciliśmy, równocześnie dużo ich zdobywali. Zespół składa się ze wszystkich zawodników, którzy są na boisku, a nie z pojedynczych gwiazd. Cały kolektyw pracuje na wspólna kromkę chleba.
Wy zapracowaliście na trzecie miejsce, a mogło być lepiej. Myśli Pan, że gdyby nie ta ulewa przed meczem z Niemcami, moglibyście zostać Mistrzami Świata?
Oczywiście. Warunki w meczu przeciw Niemcom odebrały nam nasz najważniejszy atut, czyli grę długa piłką z kontry na naszych szybkich napastników, Latę i Gadochę. To się nie udawało, bo raz, że piłka stawała w kałużach, dwa, że nie można było dokładnie dograć, bo piłka nabierała poślizgu, uciekała i nikt nie był w stanie jej dogonić. Tak widocznie Bóg chciał, że stadion przed meczem wyglądał jak bajoro. Niemcy i tak dużo zrobili, ze odgarnęli część wody i można było jako tako rozegrać ten mecz.
Czy to ten mecz z Niemcami pamięta Pan najlepiej, czy jakieś inne spotkanie zapadło bardziej w Pana pamięci?
Na Mistrzostwach Świata każdy mecz jest bardzo ważny. Chociażby wygrać z Brazylijczykami, Mistrzami Świata, w meczu o trzecie miejsce, to jest ogromny sukces. Gra przeciwko Argentynie, Włochom, których wyeliminowaliśmy, to są sukcesy na miarę światową.
Przeciwko komu trudniej się grało: wirtuozom piłki, czyli Brazylijczykom i Argentyńczykom, czy przeciw sępowi pola karnego, Gerdowi Müllerowi?
Müller był bardzo nieprzyjemnym zawodnikiem do krycia, rzeczywiście był takim sępem szesnastki. Nie można jednak zakładać od razu, że ktoś jest dla mnie za mocny. Trzeba uwierzyć też we własną siłę. Jeśli byśmy się z bojaźnią nastawiali, że gramy przeciw Argentynie, Brazylii, Niemcom i Włochom, to byśmy nic nie osiągnęli. To na boisku trzeba udowodnić, że jest się lepszym. Nie należy patrzeć na nazwiska, przeciw którym się gra, tylko trzeba dążyć do upragnionego celu.
Jaka była wtedy atmosfera w drużynie, zarówno przed Mistrzostwami, jak i w trakcie ich trwania?
Atmosfera była taka, jaką stworzył trener. A że był on osoba wielkoduszną i do każdego potrafił dotrzeć, to atmosfera musiała być bardzo dobra. Uważam, że w grze zespołowej dobra atmosfera w drużynie jest najważniejsza. Trener zestawiając zespół musi skompletować piłkarzy o różnych charakterach i predyspozycjach. Kaziu Deyna na przykład nigdy nie był walczakiem, on miał inną robotą. Za niego grę w destrukcji robili inni ludzie, jak Kasperczak, czy Maszczyk. Gadocha i Lato byli tymi sępami z przodu, ale oni musieli dostać ta dokładna długą piłkę. W grze w defensywie też się uzupełnialiśmy. My wierzyliśmy w to, że trener to co robi, robi bardzo dobrze, a nam pozostaje wykazać się na boisku.
Trener zawsze powtarzał nam, żeby grać, a nie kalkulować. Były takie mecze w grupie eliminacyjnej, gdy zastanawialiśmy się, na kogo trafimy z pierwszego miejsca, na kogo z drugiego. Trener uderzył ręką w stół i powiedział, że przyjechaliśmy grać, a nie kalkulować. To były święte słowa. Jak nam szło, to trzeba było iść za ciosem.
Jak Pan wspomina powrót do Polski, przywitanie w kraju?
To było przeżycie przechodzące nasze oczekiwania. Zaraz po Mistrzostwach mieliśmy wracać do kraju, ale musieliśmy w Niemczech siedzieć jeszcze dwa dni, żeby nasze władze zrobiły fetę na miarę medali Mistrzostw Świata. To im się im udało. Atmosfera była wspaniała, takich przeżyć nie kupi się za żadne pieniądze, trzeba było po prostu tam być. Mimo że od tego okresu minęło bardzo dużo czasu, to ludzie nadal pamiętają nasze osiągnięcie, cały czas nas poznają na ulicach, nasze mecze są przypominane w telewizji. Jeszcze raz podkreślę: tego nie da się kupić za pieniądze.
Jakie były nagrody ze strony związku, czy władz państwowych po waszym osiągnięciu?
Śmieszne. Nagrody były śmieszne. Nie chodzi jednak o pieniądze, a przede wszystkim o sławę. Na pewno więcej byśmy zarobili, gdyby w tym czasie pozwolono nam jeździć po zakładach pracy spotykać się z ludźmi, którzy razem z nami przeżywali ten sukces.
Nie żal w związku z tym, że nie urodził się Pan później, nie miał Pan możliwości grać za dużo większe pieniądze?
Nigdy w życiu mi tego nie żal, bo sławy i popularności nikt i nic nigdy mi nie odbierze. Życzę wszystkim piłkarzom, żeby dożyli tego, co my przeżyliśmy.
Jak rady wypływające z pana przeżyć mógłby Pan udzielić zawodnikom jadącym teraz na Mistrzostwa Świata?
Nie wiem, ponieważ nie znam tych zawodników, nie spotykam ich na co dzień. Na pewno wyjeżdżając na Mistrzostwa trzeba wierzyć, że po coś tam się jedzie. Nie można podejść do sprawy tak, że już jestem na Mundialu i to mi wystarczy. Nie, trzeba walczyć do końca.
Nie brakuje teraz w reprezentacji takiego Adama Musiała w obronie? Kazimierz Kmiecik mówił, że takiego piłkarza naszej kadrze najbardziej potrzebuje.
Powiem tak, Musiał rodzi się jeden, niestety. Każdy z nas, grających wtedy na Mistrzostwach był tylko jeden. Ja bym sobie bardzo życzył, bo w końcu wszyscy jesteśmy Polakami, żebyśmy mogli jeszcze raz przeżyć takie piękne sukcesy.
Czy będzie Pan patrzył na ten grupowy mecz z Niemcami, który nas czeka, jako na rewanż za 1974 rok?
To są już zupełnie inne czasy, nie można na to patrzyć w ten sposób. Oby się udało i reprezentacja odniosła sukces, ale nie na zasadzie rewanżu za tamto spotkanie.
Na co stać tą drużynę, która wystąpi w Niemczech?
Wydaje mi się, że wielkim osiągnięciem będzie, jeśli ta drużyna wyjdzie z grupy (rozmawialiśmy jeszcze przed meczem z Kolumbią). Jestem skromnym człowiekiem i to będę uważał za sukces.
Co będzie najmocniejszą stroną naszej reprezentacji?
Myślę, że druga linia, bo tam mamy dobrych zawodników. Dołącza do nich Maciek Żurawski. Cieszę się, że tylu czy to obecnych, czy byłych Wiślaków jest w reprezentacji i trener na nich stawia. To są ludzie z naszego podwórka i życzę im jak najlepiej.
Was w 1974 roku też było kilku z Wisły. Czy wtedy jest łatwiej zawodnikowi?
Nas było pięciu, ale w naszym przypadku nie było podziałów na Kraków, Warszawę czy Śląsk. Ja na przykład cały czas mieszałem z Jurkiem Gorgoniem ze Śląska. Nie było podziałów na jakieś grupy, stanowiliśmy kolektyw. Jednak znajomość z klubu na pewno pomaga. Chłopcy, którzy grali w Wiśle, znają się jak łyse konie i chociaż życie porozrzucało ich po świecie, to gdy się spotykają, nie zapominają tego, co robili. A współpracowali wyśmienicie. Mam nadzieję, że nadal będzie im się to udać. Mamy jeszcze zawodnika zza Błoń, Gizę, który też jest z Krakowa i na pewno będziemy mu kibicowali, jeśli dostanie szansę pokazania się. Wszyscy tym żyjemy i czekamy, jak nasi zawodnicy wypadną na Mistrzostwach.
Dziękuje za rozmowę.
Dziękuję.
rozmawiał Marcin Górski
Biuro Prasowe Wisła Kraków SSA
Źródło: wisla.krakow.pl
Adam Musiał: Wszystko zawdzięczam Wiśle
Data publikacji: 17-02-2008 17:28
Z pewnością do największych legend reprezentacji Polski i krakowskiej Wisły zaliczyć możemy Adama Musiała. Piłkarz z drużyny „Orłów Górskiego” przyznaje, że wszystko zawdzięcza Wiśle. To w tym klubie wszystko się zaczęło i najprawdopodobniej wszystko się zakończy.
Ten materiał ukazał się w czwartkowym, 51. numerze newslettera Białej Gwiazdy.
Mateusz Małek: Czy często ucieka Pan wspomnieniami do swojej kariery piłkarskiej?
Adam Musiał: Nie. W dzisiejszych czasach nie da się żyć historią. Cały czas musimy iść do przodu, przestawić się na myślenie o tym, co jest teraz. Historia została zapisana, a życie toczy się dalej.
Gdy zdarzy się Panu wspominać, to do jakich chwil najczęściej Pan wraca?
Każdy mecz ma swoją historię. Począwszy od gry w trampkarzach, przez juniorów, młodzieżówkę, aż po mecze w najwyższej lidze i reprezentacji. Jest to dla mnie cały czas najważniejsze. Pan Bóg obdarzył mnie talentem, a ja starałem się go odpowiednio wykorzystać i myślę, że w miarę możliwości dokonałem tego.
W swojej piłkarskiej karierze występował Pan w klubach z Polski, Anglii i Stanów Zjednoczonych. Jak wspomina Pan pobyt w każdej z tych drużyn?
W Wiśle się wychowałem i w Wiśle najprawdopodobniej umrę. To jest klub, któremu wszystko zawdzięczam. Pomimo tego, że nie jestem czynnym zawodnikiem, nadal pracuję w tym klubie, żeby spłacić swój dług wdzięczności. Jeżeli chodzi o pozostałe kluby, to na pewno w Arce Gdynia była fajna atmosfera. Zostałem do niej wypożyczony z Wisły. Trafiłem tam za trenerem Jerzym Steckiwem, który wcześniej szkolił mnie w krakowskim klubie. Pamiętam sytuację, w której bolało mnie serce, ponieważ w Pucharze Polski Arka pokonała Wisłę w Lublinie. Cieszyłem się z tego zwycięstwa, ale sercem byłem przy Wiśle. W Anglii grałem w Hereford United w IV lidze. Było to bardzo fajne miasteczko, mniej więcej podobne do Wieliczki. Czułem się jak u siebie w domu. Jedną z zalet było to, że w mieście tym było bardzo dużo Polaków. W czasie wojny znajdowały się tam obozy polskich żołnierzy. Duża część naszych rodaków została w Hereford. Niestety przez to nie nauczyłem się języka, po prostu nie było takiej potrzeby. W banku był Polak, fryzjerem był Polak, rzeźnikiem był Polak, wiceprezesem w klubie był Polak, kościół w miasteczku też był polski. Nie potrzebowałem angielskiego, bo na każdym kroku miałem Polaka. W tym miasteczku urodził się mój młodszy syn Tomasz. Do Stanów Zjednoczonych bardziej wyjechałem „za chlebem”, a nie za piłką. Mieliśmy bardzo fajny zespół – Eagles Yankers Nowy Jork. Naszym bossem był Polak. Za to, że graliśmy w jego klubie dawał nam fajną pracę, dobrze płatną i lekką. Było nas bardzo dużo, m.in. Adam Nawałka, Henryk Szymanowski, Jan Surowiec. Tworzyliśmy taką krakowską mieszaninę z kolegami, którzy grali w Polish American Idols.
Jak w tamtych latach wyglądała kariera piłkarza, czy poza grą trzeba było pracować?
Gdy przyszedłem do Wisły, chodziłem do szkoły zawodowej. Trzy razy w tygodniu miałem szkołę i trzy razy w tygodniu praktykę. W momencie, gdy zdecydowałem się podpisać umowę z Wisłą, to trener Gracz powiedział, bym wybierał - albo piłka, albo szkoła. Praktyka była raz do południa, raz popołudniu i nie można było tego pogodzić z treningami. Musiałem zrezygnować ze szkoły i poświęcić się tylko piłce nożnej. Wówczas nie było żadnych kontraktów. Każdy z nas był zawieszony na jakimś etacie. Pamiętam, że byłem rymarzem, górnikiem, stolarzem. Chodziliśmy do pracy tylko raz w miesiącu, aby odebrać pieniądze. Później po zakończeniu służby wojskowej, podobnie jak większość kolegów mogłem przejść na etat milicjanta, gdzie zarabiałem więcej. Wisła była klubem milicyjnym i zawsze komendant wojewódzki milicji był prezesem klubu.
Nie żałuje Pan, że już dzisiaj nie może grać w piłkę?
Wtedy, gdy ja grałem, było bardzo cienko – dzisiaj są duże zarobki. Patrząc jednak z drugiej strony, pieniądze wszystkiego nie dają. Satysfakcja, że ludzie do dzisiejszego dnia mnie poznają, że wspominają tamtą Wisłę, tamtego Musiała - tego się za pieniądze nie kupi i to jest największą nagrodą dla sportowca. Ta pamięć tkwi w ludziach do dzisiaj. Bardzo często zdarza się też, że młodzi ludzie chcą się dowiedzieć, jak to było w tamtych czasach. Nie żałuję niczego.
Po ukończeniu kariery piłkarskiej został Pan trenerem. W 1991 roku został Pan wybrany najlepszym trenerem w plebiscycie „Piłki Nożnej”. Jak wspomina Pan ten okres?
Zawsze wymagałem od siebie i byłem wymagający wobec zawodników. Niestety, przychodziła nowa fala ludzi myślących w zupełnie innych kategoriach. Mnie jako trenerowi było ciężko się poddać i przestawić na inne tory. Między innymi dlatego zrezygnowałem z funkcji trenera. Poza tym całe życie byłem poza domem. Praca trenera to siedzenie na dynamicie. Jak jest dobrze, to będą cię stawiać na cokole, a jak jest źle, to będą cię za nogi ciągnąć przez cały rynek. Nie chciałem po raz kolejny rozłączać się z domem. Zdecydowałem, że zrezygnuję z tej funkcji.
Zasłynął Pan jako bardzo twardy zawodnik.
Właśnie dlatego zawsze miałem za sobą kibiców. Cenili oni moją waleczność, nieustępliwość. Między fanami kroczyła plotka, że Adama piłka może przejść, ale zawodnik nigdy. Jednym z mniej przyjemnych incydentów było to, że uderzyłem zawodnika. Takie zachowanie nie przystoi na reprezentanta. Nie zrobiłem tego od siebie, tylko w obronie kolegi. Jeden z Belgów przejechał mu korkami po żebrach i zrobił 20 centymetrową szramę na ciele. W momencie kiedy podbiegłem do faulującego, on nadepnął mi korkiem na nogę i nie wytrzymałem. Popatrzyłem gdzie jest sędzia główny i uderzyłem Belga w twarz. Odwróciłem się i zobaczyłem, że sędzia boczny trzymał uniesioną chorągiewkę. Nawet nie czekałem na decyzję arbitra głównego, tylko poszedłem do szatni. Z pewnością moimi największymi zaletami były ambicja i nieustępliwość w walce. Trener Górski mawiał: „Jak się boisz, to siedź w domu. Każdy jest takim samym człowiekiem, takim samym zjadaczem chleba. To są tacy sami ludzie, jak wy. Jeżeli się boicie, to nie ma sensu w ogóle sobie głowy zawracać. Do odważnych świat należy”. Tak byliśmy wychowywani.
Pamięta Pan, co kibice śpiewali, gdy Pan grał?
Tak, dużo było takich przyśpiewek. Między innymi pamiętam: „Śpiewa dzisiaj Polska cała nie ma ch… na Musiała”. Ogólnie atmosfera wokół mojej osoby była zawsze dobra.
Czym różni się kibicowanie dzisiaj od kibicowania kiedyś?
To jest ogromna różnica. Tak samo, jak w porównaniu piłki z moich lat i dzisiejszej gry. Na meczach bywało po 30 tysięcy ludzi. Nie było żadnego ogrodzenia, a kibice Wisły, Cracovii, Garbarni, Wawelu bawili się razem. Pili wódeczkę, pożyczali sobie kieliszki. Nigdy nie zdarzyło się, żeby butelka wpadła na płytę boiska, nie było żadnych zadym. Oczywiście zdarzało się, że dwóch się pokłóciło, ale załatwiali to tylko między sobą i nikt się nie wtrącał. Po meczach zostawało bardzo dużo butelek po alkoholu. Jeden z naszych kierowników wpadł na pomysł i zatrudniono firmę, która po meczach zbierała butelki, a za pieniądze uzyskane z ich sprzedaży wypłacane były premie.
Jak dzisiaj widzi Pan szanse Polski na Mistrzostwach Europy?
Kadra jest w budowie, zespół cały czas jest przygotowywany. Jak to mawiał mój wielki profesor, ojciec, trener, pan Górski: „Dopóki piłka w grze...”. Zawsze trzeba wierzyć. Największym sukcesem trenera Beenhakkera jest to, że dotarł do mentalności naszych zawodników i przekonał ich, że nie wolno się nikogo bać, że to są tacy sami ludzie. Nas uczono dokładnie tego samego. Dzisiaj widać to na boisku i w coraz lepszej grze naszej reprezentacji. Piłkarze są dowartościowani i stąd wyniki. Oczywiście bardzo ważne jest to, żeby zawodnik wierzył w to, co robi. Nie tylko trening i gra, ale również mentalność, to bardzo ważna sprawa w sporcie. Warto przypomnieć sobie czasy, kiedy inny wielki sportowiec – Adam Małysz, nasz ulubieniec, miał z tym problemy. Wtedy psycholog pomagał, trenował z nim i udało się go odblokować. Później Adam zaczął świetnie skakać.
Czego życzyłby Pan Wiśle i reprezentacji Polski?
Wszystkiego co najlepsze, oczywiście. Myślę, że w takiej sytuacji jak jesteśmy, to życzyć mistrzostwa to mało - ono jest nasze. Po prostu jak najlepszego startu w Pucharach. Już tyle lat się do nich przebijamy i zawsze coś stawało na przeszkodzie. Jeżeli chodzi o reprezentację, to sukcesem jest historyczny awans do Mistrzostw Europy, ale nie należy poprzestać na zadaniu jednego ciosu. Kazimierz Górski powtarzał: „Jeżeli trafisz raz, to idź za ciosem”. Właśnie tego życzę zarówno Polsce, jak i Wiśle – żeby cały czas zmierzały do przodu.
Dziękuję.
Dziękuję również.
rozmawiał Mateusz Małek
Biuro Prasowe Wisła Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl
Historia pewnego kontraktu
Data publikacji: 27-09-2008 13:13
Adam Musiał, legenda Wisły Kraków, tak bardzo jest związany z Białą Gwiazdą, że gdy przeszedł do Arki Gdynia, w kontrakcie zapisał sobie, że nie będzie grał przeciwko Wiśle przy Reymonta. Oto historia tego zapisu w kontrakcie, przedstawiona przez pana Adama Musiała.
Ten materiał ukazał się w 66. numerze newslettera Białej Gwiazdy.
Jak to się stało, że trafił Pan do Arki Gdynia?
Trener Steckiw, który wcześniej pracował w Wiśle, po skończonej umowie w Krakowie przeszedł do Arki. Stamtąd zadzwonił do mnie i poprosił, żebym przyjechał mu pomóc. Ja w tamtym czasie, co tu dużo mówić, nie bardzo umiałem znaleźć wspólny język z trenerem Lenczykiem. Dał mi on więc wolną rękę i pojechałem do Gdyni. Mieliśmy tam naprawdę fajną drużynę. Kolegów z Arki znam do tej pory. Mieliśmy świetny skład z Włodzimierzem Żemojtelem, Czesławem Boguszewiczem, Janem Kupcewiczem, Bogusławem Kaczmarkiem. To był super zespół, na mecze przychodziło sporo kibiców, była dobra atmosfera. Dzięki tej atmosferze mile wspominają mnie też kibice w Gdyni. Cały czas mam tam otwarte drzwi. Moja żona na przykład była w tym roku na wczasach u Włodzimierza Żemojtela.
Tak to jest w życiu sportowca, że walka jest na boisku. Poza nim powinno być koleżeństwo, obojętne czy to jest zawodnik Wisły, Cracovii czy Arki. My zawsze po meczu, kiedy emocje opadały, staraliśmy się, żeby atmosfera była zawsze koleżeńska i dżentelmeńska.
Jak to było dla zawodnika związanego z Wisłą grać przeciwko Białej Gwieździe?
Miałem zapisane w kontrakcie, że nie będę grał przeciwko Wiśle przy Reymonta. W Gdyni czy w Pucharze Polski musiałem grać. Musiałem wykonywać swój zawód i nie patrzeć na sentymenty, bo przecież jestem Wiślakiem. Trzeba było spełniać solidnie swoje zawodowe obowiązki.
Dlaczego zdecydował się Pan na taki zapis w kontrakcie?
Nie chciałem grać przeciwko swojej byłej drużynie, a poza tym byłem ulubieńcem kibiców Wisły, oni bardzo mnie lubili, szanowali. Tą sympatię odczuwam zresztą do dziś. Dlatego nie chciałem grać, nie tylko przeciwko kolegom z Wisły, ale i przeciwko jej kibicom.
Który z występów przeciwko Wiśle zapadł Panu najbardziej w pamięć?
Musiałem grać w Pucharze Polski przeciwko Wiśle i niestety to Arka zdobyła Puchar wyrywając mecz z Wisłą. Koledzy z drużyny Arki mieli do mnie potem pretensje, bo rzeczywiście grałem bardzo słabo. Innym razem Wisła kroczyła po mistrzostwo Polski za trenera Lenczyka i musiała wygrać w Krakowie z Arką Gdynia. Ja w związku z moim zapisem w kontrakcie miałem nie grać. Trener Stecki powiedział mi jednak, żebym wyszedł na rozgrzewkę, żeby postraszyć Wisłę. Ściągnąłem tylko krawat, ubrałem dres na koszulę i wyszedłem na rozgrzewkę. Gdy zobaczyli to kibice, złapali się za głowy i mówili: "No to nie jest dobrze, Musiał zagra." To była jednak tylko gra psychologiczna, a Wisła potem wygrała ten mecz i zdobyła mistrzostwo Polski.
Mimo tych dobrych wspomnień związanych z Arką, nie wiązał Pan chyba swojej przyszłości z Gdynią?
To był tylko przystanek na drodze do końca kariery. Ja nosiłem się z zamiarem wyjazdu za granicę. Każdy piłkarz wtedy starał się sobie zapewnić jakiś byt, bo w Polsce w tamtych czasach graliśmy za czapkę gruszek. Ja poszedłem do Arki, żeby po pierwsze pomóc trenerowi Steckiwowi, a dwa, żeby być w formie w oczekiwaniu na zgodę władz na mój wyjazd do zagranicznego klubu.
A jak będzie w najbliższą sobotę? Wisła sprosta rozpędzonemu beniaminkowi z Gdyni?
Zawsze drużyna, która wchodzi klasę wyżej, zawsze najpierw idzie rozpędem, a potem okazuje się, że nie taki diabeł straszny. Wisła nie może się bać Arki, skoro wszyscy tu myślą o mistrzostwie Polski. Na swoim boisku Wisła nie może tracić ani jednego punktu.
M. Górski
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl
Adam Musiał wśród legend Wisły Kraków
2011-12-15 15:00:54
Koszulki z jego imieniem i nazwiskiem nie mogło zabraknąć w wiślackiej Galerii Sław. Jest przecież postacią szczególną w historii nie tylko piłkarskiej "Białej Gwiazdy". Mówimy lub piszemy "Adam Musiał" i w zasadzie wszystko winno być jasne!
Rocznik 1948. W najbliższą niedzielę będzie obchodził 63. urodziny. A przyszedł na świat w Wieliczce. I w tamtejszym klubie Wieliczanka zaczął kopać piłkę. Za sprawą kuzyna, który uparcie ciągnął na boisko przyszłego medalistę mistrzostw świata. A ten chętnie trenował, z zazdrością oglądając mecze zespołu seniorów.
- I siedząc raz na kameralnej drewnianej trybunie, znalazłem między rzędami sto złotych. Na owe czasy naprawdę sporo pieniędzy. Tak się tym przejąłem, że nie czekając na koniec spotkania, wręcz zapominając o nim, pobiegłem do domu i dałem banknot mamie.
Ucieszyła się bardzo, gdyż w domu się nie przelewało i każdy grosz miał swoją wartość.
Nie każdy chyba wie, że Adamowi Musiałowi zdarzało się czasami nie znać wyniku meczu, w którym... brał udział.
- Nie potrafiłem nie iść na całość. Podchodziłem do gry emocjonalnie. I tak się niekiedy "gotowałem", że w pierwszej chwili po zejściu do szatni nie wiedziałem, jaki był rezultat danego spotkania. Ale nigdy się na boisku nikogo nie bałem! Moja dewiza to - ja bez strachu, to rywal miał go odczuwać! Cóż, po prostu wiedziałem, jak i co mam grać.
Jednakże słynne opuszczanie getrów nie wynikało z manifestacji siły ani też z fanaberii, jak chcieliby niektórzy.
- Miałem najzwyklejsze uczulenie na gumę, która była w getrach i miała je trzymać na łydkach. Poza tym nie mogłem dłużej ściskać nóg, gdyż doznawałem skurczów, mrowienia, po prostu źle się czułem. Nie cierpiałem też grać z deskami pod getrami. Wyciągało się więc z tych desek drewniane wkładki, ale dla sędziów wyglądało, jakby wszystko było po staremu.
A wracając do emocjonalnego podejścia pana Adama do gry, to zdarzyło się np., że Wisła straciła gola. W maju 1976 roku, w Chorzowie z Ruchem (1:1). Przy prowadzeniu krakowian 1:0 w 49 min sędzia Świstek podyktował wolnego dla "niebieskich" za to, że krakowski defensor zbyt ostro potraktował słownie... jednego z kolegów z drużyny.
- A później, już jako trener, przekonałem się, że bez kontrolowania własnych emocji daleko się nie zajedzie. Po prostu nie wytrzymałem obciążeń nie tyle fizycznie, ile głównie psychicznie. Przecież trener powinien być także pedagogiem, psychologiem. A u mnie to zaczęło zawodzić. Stawałem się dla zawodników zbyt dużym obciążeniem. Dla siebie zresztą też. Powiedziałem więc sobie kategorycznie - stop, koniec! Żeby w nerwach nie zwariować... I absolutnie nie żałuję tej decyzji sprzed ponad piętnastu lat Zresztą ja niczego, co w życiu zrobiłem, nie żałuję!
Mówimy Musiał - myślimy Wisła? Oczywiście, nie ma żadnych wątpliwości!
- Mogę być wdzięczny panu Bogusławowi Cupiałowi za to, że mogę być w Wiśle, mogę dla niej dalej pracować, być jakąś tam postacią tego klubu. Cóż, to są wartości bezcenne. A że ludzie mnie poznają na ulicy, że o mnie pamiętają? Jest mi bardzo miło. I tak ciepło na sercu.
Źródło: gazetakrakowska.pl
Autor: Wojciech Batko
Projekt "Powrót Legend"
Zdjęcia
Jedenastka stulecia Wisły
Adam Musiał został wybrany do jedenastki stulecia Wisły Kraków w plebiscycie zorganizowanym w 2005 roku. Zobacz więcej