Andrzej Iwan

Z Historia Wisły

Andrzej Iwan
Informacje o zawodniku
kraj Polska
urodzony 10.11.1959, Kraków
wzost/waga 176/76
pozycja napastnik, pomocnik
reprezentacja 29A
sukcesy 3. miejsce MŚ: 1982

3. miejsce Mistrzostwa Europy U-18: 1978
Mistrz Polski: 1978, 1986, 1987, 1988

Kariera klubowa
Sezon Drużyna Mecze Gole
Wanda Nowa Huta
1975/76 Wisła Kraków 2 0
1976/77 Wisła Kraków 15(20) 2(6)
1977/78 Wisła Kraków 28(30) 6
1978/79 Wisła Kraków 13(20) 4(6)
1979/80 Wisła Kraków 30(32) 11
1980/81 Wisła Kraków 28(29) 11
1981/82 Wisła Kraków 27(32) 14(15)
1982/83 Wisła Kraków 15(16) 8
1983/84 Wisła Kraków 24(28) 11(13)
1984/85 Wisła Kraków 16(19) 2(5)
1985/86 Górnik Zabrze 24 9
1986/87 Górnik Zabrze 28 9
1987/88 Górnik Zabrze 15 3
1987/88 VfL Bochum 14 2
1988/89 VfL Bochum 16 0
1989/90 Górnik Zabrze 3 0
1989/90 Aris Saloniki 15 0
1990/91 Aris Saloniki 15 2
1991/92 Górnik Zabrze 1 0
1992/93 FC Azzurri
1993/94 FC Pully
1994/95 Kuchnie Izdebnik
1995/96 Kuchnie Izdebnik
W rubryce Mecze/Gole najpierw podana jest statystyka z meczów ligowych, a w nawiasie ze wszystkich meczów oficjalnych.

Andrzej Iwan - urodzony 10.11.1959 w Krakowie, piłkarz, napastnik bądź pomocnik, reprezentant Polski, Mistrz Polski w barwach Wisły w 1978 roku. Ojciec Bartosza Iwana.

Spis treści

Gwiazdy Białej Gwiazdy #27: Ulubieniec, goleador, niespełniony talent? Andrzej Iwan

28-09-2017

Wychowanek Wandy, który szybko przeniósł się do Wisły i stał się jej kluczowym graczem. Reprezentant Polski na dwóch edycjach mundialu i medalista jednego z nich. Piłkarz, który zadebiutował w Białej Gwieździe w wieku 16 lat i 220 dni. Zdobywca mistrzostwa Polski z krakowskim zespołem i spadkowicz zarazem. Zawodnik, który życiorysem mógłby obdzielić kilka osób. Po prostu Andrzej Iwan! Zapraszamy na 27. odcinek cyklu „Gwiazdy Białej Gwiazdy”. Fot. historiawisly.plFot. historiawisly.pl

Statystyki ligowe
Statystyki ligowe
Autograf
Autograf

Andrzej Iwan urodził się 10 listopada 1959 roku w Krakowie. Pierwsze piłkarskie kroki „Ajwen” stawiał w nowohuckiej Wandzie. Początek był bardzo przypadkowy - nastoletni Iwan poszedł z piłką na wagary na jedno z boisk w swojej dzielnicy. Futbolówkę „zakosili” mu jednak starsi bywalcy. Za każdym następnym razem mały Andrzej przychodził na murawę z ojcem. Tak wpadli oni na trenera Mariana Pomorskiego, który zapewnił opiekę i możliwość treningów w Wandzie. Tam „Ajwen” rozwinął się bardzo szybko i już w sezonie 1975/1976 zasilił pierwszy zespół Wisły.

Debiut z kopyta

Na debiut Iwan nie musiał czekać długo. Jako wybijający się junior otrzymał szansę od trenera Aleksandra Brożyniaka w wieku niespełna 17 lat. Pierwsze dwa spotkania „Ajwen” musi wspominać bardzo dobrze - w 27. kolejce sezonu 1975/1976 Biała Gwiazda wygrała z GKS-em Tychy 5:0, a w 29. pokonała Lecha Poznań aż 8:0. W obu spotkaniach Andrzej Iwan wchodził z ławki rezerwowych, gdy wynik był już przesądzony, po jego pojawieniu się jednak za każdym razem Wisła dokładała kolejne gole. Na premierowe bramki młody Wiślak musiał poczekać do rundy wiosennej sezonu 1976/1977. Wtedy to w dwóch kolejnych starciach pokonywał bramkarzy Pogoni Szczecin i Legii Warszawa. Zwłaszcza ta druga bramka należała do szczególnych i pozwoliła pokonać u siebie ekipę z Kazimierzem Deyną w składzie. Również i pierwszy z dwóch hat-tricków przytrafił się Iwanowi w tych rozgrywkach. W Pucharze Ligi „Ajwen” ukłuł Zagłębie Sosnowiec, a Wisła wygrała 5:0. Co ciekawe, krakus w brawach Białej Gwiazdy dwukrotnie pokonywał bramkarzy rywali trzy razy w jednym spotkaniu, a dwa razy ofiarą byli sosnowiczanie.

Doskonała forma Iwana nie mogła ujść uwadze Jacka Gmocha, selekcjonera kadry narodowej. Napastnik Wisły został dostrzeżony w meczach ligowych i powołany na nieoficjalne sparingi przed mistrzostwami świata. W nich „Ajwen” zaprezentował się na tyle dobrze, że pojechał do Argentyny wraz ze znacznie bardziej doświadczonymi kolegami. To właśnie w starciu drugiej kolejki fazy grupowej z Tunezją Andrzej Iwan oficjalnie zadebiutował w reprezentacji. Na tamtym mundialu 18-letni wówczas zawodnik zagrał w jeszcze jednym meczu, przeciwko Meksykowi.

Kadrowe błyski

Na kolejne występy i pierwszego gola Wiślak musiał czekać jeszcze dwa lata. W spotkaniu z Irakiem 20-latek dopełnił dzieła zniszczenia i ustalił wynik na 3:0. Dwa lata później Andrzej Iwan znów znalazł się w szerokiej kadrze na Mistrzostwa Świata w Meksyku. Na nich pograł jednak jeszcze mniej, bo w drugiej potyczce fazy grupowej doznał poważnej kontuzji, która omal nie przerwała jego kariery. Srebrnego medalu za trzecie miejsce nikt jednak nie zabierze. Łącznie w kadrze narodowej „Ajwen” zagrał 29 razy i strzelił 11 bramek, wszystkie w czasach gry w Wiśle. Najlepszym występem w kadrze był bez wątpienia ten z Kolumbią, gdy Iwan w 20 minut skompletował hat-tricka.

Zanim jednak słynący z rozrywkowego trybu życia piłkarz zapisał się w annałach reprezentacyjnych, na ligowych boiskach doprowadził Białą Gwiazdę do upragnionego tytułu. W 1978 roku Wiślacy powtórzyli osiągnięcie z końcówki lat 40-tych i wznieśli w górę mistrzostwo. Sześć bramek Iwana znacznie przyczyniło się do powrotu trofeum na właściwe miejsce. W nagrodę krakowianie zagrali w Pucharze Europy. W nim napastnik wystąpił w pierwszych czterech spotkaniach, natomiast w trakcie pojedynku z Malmö FF musiał pauzować z powodu kontuzji.

Na boisku wzór, poza boiskiem niekoniecznie…

W kolejnych latach Andrzej Iwan zaczął przekraczać barierę 10 goli. Rekordowym osiągnięciem było zdobycie 14 trafień. Warto jednak dodać, że „Ajwen” należał do napastników, którzy notowali także wiele asyst. Być może w klasyfikacji kanadyjskiej Wiślak zajmowałby wyższe lokaty, gdyby nie „pozasportowy” tryb życia, który dogłębnie opisał w wydanej kilka lat temu autobiografii pt. „Spalony”. Mimo wielu barowych anegdot z udziałem Wiślaków „Ajwen” był ulubieńcem publiczności, która była z nim zżyta i gotowa, aby pójść za nim w ogień.

Wielce lubiany i charakterny zawodnik został w Wiśle aż do końca sezonu 1984/1985. Biała Gwiazda sensacyjnie spadła z I ligi i miała spore problemy finansowe. Rozwiązaniem ich okazał się Iwan, który został sprzedany do Górnika Zabrze. Wydawało się, że czasy „Ajwena” już przemijały, jednak śląskie powietrze zdecydowanie służyło napastnikowi spod Wawelu. Szybko stał się boiskowym profesorem, na którym wzorowali się inni zawodnicy. Był to dowód na to, że drzemały w nim nieograniczone możliwości, których nawet w połowie nie wykorzystał. W Zabrzu Andrzej Iwan zdobył trzy mistrzostwa, po czym przeniósł się do VfL Bochum.

Niespełniony talent?

W Niemczech również dostrzeżono olbrzymi potencjał piłkarski rodowitego krakowianina, jednak ten zaledwie po roku powrócił na krótką chwilę do Górnika Zabrze, po czym wyemigrował do Grecji. Tam spędził trzy lata w Arisie Saloniki, po czym zakończył karierę w amatorskich klubach. Kto wie, jak potoczyłyby się losy Andrzeja Iwana, gdyby inaczej pokierował swoim piłkarskim i pozasportowym życiem. Niektórzy uważają, że dzisiaj wspominalibyśmy o Iwanie jako byłym piłkarzu Bayernu, Realu, czy Liverpoolu. My natomiast i tak możemy mówić o nim, jako o gwieździe Białej Gwiazdy.

Jakub Pobożniak

Biuro Prasowe Wisły Kraków

Źródło: wisla.krakow.pl

Wywiady

Wywiad z Andrzejem Iwanem (2006)

29-06-2006

Andrzej Iwan jest jednym z dwóch piłkarzy Wisły Kraków, którzy zagrali reprezentując jej barwy dwa razy w mistrzostwach świata. Były zawodnik Wisły ma więc co opowiadać, a jego opowieść jest bardzo ciekawa. Dziś prezentujemy część pierwszą

Marcin Górski: Jest Pan jednym z dwóch zawodników Wisły, którzy na Mistrzostwa Świta po jechali dwóch razy. Jak udało się to osiągnąć?

Andrzej Iwan: Myślę, że to i tak nie jest liczba taka, która mogłaby mnie zadowolić. Miałem szansę pojechać jeszcze na trzecie mistrzostwa, już jako zawodnik Górnika Zabrze. Złamałem jednak nogę tuż przed końcem sezonu. Tak samo nie mogę być zadowolony z samej liczby występów. Chociaż byłem na dwóch mundialach, to nie pograłem zbyt wiele. W tamtym czasie Wisła miała bardzo dobrych piłkarzy. W 1984 roku było pięciu naszych piłkarzy, w 1978 bodajże czterech plus Marek Kusto, który był świeżo upieczonym zawodnikiem Legii po odejściu z Wisły.

Czy można w takim razie powiedzieć, że to grze w Wiśle zawdzięcza Pan powołania?

Na pewno, bo przecież grałem w Wiśle. Byłem powoływany jako zawodnik Wisły. Głównie jednak te dwa wyjazdy zawdzięczam trenerom, którzy mnie powoływali. Dzięki temu, że grałem w Wiśle, choć byłem młodym zawodnikiem, bo w 1978 byłem najmłodszym zawodnikiem Mistrzostw Świata, zostałem dostrzeżony przez trenera Gmocha i pojechałem.

Wspomniał Pan o tym, że był Pan najmłodszy piłkarzem na mundialu w Argentynie. To chyba taki niezwykły aspekt tamtych mistrzostw?

Tak, na pewno. Samo powołanie na mistrzostwa nie było dla mnie żadna niespodzianką. Powiem więcej, chyba jako pierwszy wiedziałem, że pojadę na te mistrzostwa. Byłem jeszcze w wieku juniora, byłem powoływany do kadry, ale nie mogłem grać w oficjalnych meczach. Ówczesna władza szykowała bardzo mocną reprezentację juniorów na Mistrzostwa Europy, które odbywały się wtedy w Polsce. Ówczesne przepisy nie pozwalały na to, żebym grając w pierwszej reprezentacji mógł grać równocześnie w juniorach. Grałem więc tylko nieoficjalne mecze w reprezentacji. Byłem powoływany już rok wcześniej do pierwszej reprezentacji. Nie zadebiutowałem w niej jednak, bo byłbym spalony na te mistrzostwa juniorów, a wiadomo, jeśli Polska była gospodarzem, władze chciały, żebyśmy osiągnęli sukces. Zajęliśmy wtedy trzecie miejsce, co nie wiem, czy jest5 sukcesem, bo kadrę mieliśmy bardzo mocną. Ja grając w tych mistrzostwach wiedziałem już, ze pojadę także na te mistrzostwa dla dorosłych. Inna sprawa, czy byłem na te mistrzostwa dobrze przygotowany. Z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że nie. Za mną był ciężki, jak dla młodego chłopaka, sezon ligowy, przedłużony rozgrywkami juniorskimi, także wydaje mi się, że nie byłem optymalnie przygotowany. Może to dlatego zagrałem tak niedużo na tamtych mistrzostwach.

Osiągnięty w 1978 roku wynik, był chyba porażką w porównaniu z trzecim miejscem, które reprezentacja przywiozła cztery lata wcześniej? Jakie były w 1978 roku oczekiwania wobec was?

Wszyscy mieli w pamięci 74 rok i występ po długim czasie na mistrzostwach świata. Oczywiście, po drodze był jeszcze sukces na olimpiadzie, ale to nie było to samo. Na mistrzostwach trzeba było się mierzyć z zawodowcami, a na olimpiadzie wtedy mogli gra c tylko amatorzy. Sukces z 1974 tkwił wiec we wszystkich głowach, zresztą tkwi do teraz. Wtedy ekipa Kazimierza Górskiego rozprawiła się z wieloma super ekipami, co wzbudziło na pewno apetyty. Działo się tak tym bardziej, że niewiele osób z tamtej kadry ubyło. Z pierwszej jedenastki nie pojechali bodajże tylko Gadocha i Maszczyk. Doszli za to młodzi, bardzo zdolni zawodnicy, jak Zbyszek Boniek, Adam Nawałka, czy ja. Głośno może nikt z kibiców nie mówił, jakie są apetyty, ale wilka z lasu wywołał trener Gmoch. Powiedział on wyraźnie, oficjalnie, że jedzie po mistrzostwo świata. Zakończenie mundialu było dla nas i kibiców ogromną porażką. Była to także porażka trenera Gmocha, któremu w ostatniej chwili zabrakło odwagi sprzed mundialu. Chyba było trochę zagubienia przy ustalaniu składów na poszczególne mecze, także na koniec przyszło rozczarowanie.

Czy to, że trener Gmoch powołał tak młodego zawodnika, jak Pan, było jednym z tych odważnych posunięć, o których Pan wspomniał?

Trener Gmoch nie miał za bardzo wyjścia, jeśli chodzi o moja osobę. W tych spotkaniach sparingowych, w których mogłem grać, prezentowałem się bardzo dobrze, strzelałem bramki. Trener Gmoch zresztą sam postanowił mnie ukryć. Powiedzonko o tym, że będę tajną bronią na mistrzostwa, stało się wręcz słynne. Wszystko się jednak trochę pokomplikowało. W pierwszym meczu nie grałem, w drugim wszedłem, dałem dość dobrą zmianę. W trzecim spotkaniu dostałem szansę od początku. Nie zagrałem jakiegoś rewelacyjnego meczu i potem poszedłem w odstawkę. Podobna sytuacja była wtedy ze Zbyszkiem Bońkiem, który też był w świetniej formie, ale trener nie zdecydował się go od początku wystawiać. Wydaje mi się, że trener Gmoch nie miał pewności co do formy niektórych zawodników, albo mylnie ją oceniał. Być może między innymi dlatego stało się tak, że nie walczyliśmy nawet w tym małym finale.

Na ile usprawiedliwieniem dla tego, że nie udało się osiągnąć tego małego finału był fakt, że w drugiej grupie mieliście Brazylię i Argentynę?

Liczyliśmy na to, że zajmiemy przynajmniej drugie miejsce, które da nam szansę gry przynajmniej o brązowy medal. Pierwszy mecz to słynna sprawa z rzutem karnym, którego nie wykorzystał Kaziu Deyna. To spotkanie, choć przegrane, było chyba naszym najlepszym występem w trakcie tamtych mistrzostw, a to na pewno wpłynęło na drużynę. Nawet w tym spotkaniu były jakieś dziwne roszady na poszczególnych pozycjach. Trener Gmoch doszedł do wniosku, ze Argentyńczycy nie grają dobrze głową, za to są szybcy z zwrotni, więc jako stopera wystawił zamiast Jurka Gorgonia Henryka Kasperczyka. Tymczasem pierwszą bramkę dla Argentyny strzelił Kempes właśnie głową. Nie wszystko więc, co trener przewidział, sprawdzało się. Chyba więc zasłużenie te dwie ekipy wyszły z grupy. Argentyna, wiadomo, gospodarzom pomagają nawet ściany, potem osiągnęli mistrzostwo świata. Uważam, ze Brazylia była najlepszą drużyną wtedy. QW 1978 roku mówiło się o rozczarowaniu, teraz jednak, gdy na to patrzę, widzę, że tamte dwie drużyny były od nas lepsze.

Który z systemów rozgrywania mistrzostw świata jest lepszy? Druga grupa czy rozgrywki pucharowe od 1/8 finału?

Oba mają dobre strony, ale i słabe. Wtedy pamiętam, że Argentyńczycy liczyli na lepszy bilans bramek, dlatego z Brazylią grali na remis. Wyglądało to tak, jakby wiedzieli, że jeśli będą potrzebowali wysokiego zwycięstwa, to je osiągną. Tak się rzeczywiście stało. Brazylia wygrała z Polską 3:1, natomiast Argentyńczycy pokonali Peru 6:0, strzelali bramki tak, żeby nie było żadnych wątpliwości. Teraz natomiast rozpoczęcie fazy pucharowej odbija się na poziomie mistrzostw. O ile w fazie grupowej można było zobaczyć kilka naprawdę fajnych meczów, to teraz większość spotkań 1/8 rozczarowała. Niby są dogrywki, karne, więc emocji nie powinno zabraknąć, ale widać, że niektóre zespoły, jak w meczu Szwajcarii z Ukrainą, czekały do tego momentu . To był setnie nudny mecz, widać było, że oba zespoły chcą tylko karnych – Szwajcarzy się na tym przejechali. Stawka, pieniądze paraliżują piłkarzy, a co gorsza, sędziów. Ja po pierwszym tygodniu mundialu byłem wręcz zszokowany dobrym sędziowaniem. Gdy przyszło jednak sędziowanie o stawkę, jest już dużo gorzej.

Cztery lata po 1978 roku znów zakwalifikował się Pan do kadry jadącej na mundial. Czy to coś dało, ze były to już drugie mistrzostwa świata?

Na pewno spokojniej podchodziłem do tej imprezy. Poza doświadczeniem dochodziła jeszcze sytuacja w kraju. Przez pół roku poprzedzające mundial w kraju był stan wojenny. Przez to nasze przygotowania były dziwne. Nie mogliśmy zagrać żadnego meczu z inna reprezentacją, bo rządziła nami junta. Jeśli już, to graliśmy z drużynami klubowymi. Wszystko było niewiadomą, bo nie graliśmy z żadną reprezentacją, nie wiedzieliśmy, na co nas tak naprawdę stać. Jechaliśmy, można powiedzieć, w ciemno. Ja nie odczułem jakiejś specjalnej rywalizacji o miejsce w składzie. Ta ekipa, która wywalczyła awans, była pewna wyjazdu, bo tak nam wcześniej obierał trener Piechniczek. Tu dotrzymał słowa, w przeciwieństwie do tego, co działo się teraz z selekcją przed mundialem w Niemczech. Jeśli chodzi o same mistrzostwa, to najlepiej zapamiętam dużo próśb znajomych o przywiezienie rzeczy potrzebnych do codziennego życia. Ludzie nie mogli się ruszyć z domów, wyjechać za granicę, w trakcie stanu wojennego, więc my w trakcie zgrupowań otrzymywaliśmy niezliczony liczby prezentów typu mydła, szampony. Taktowano nas tak, jakbyśmy się wyrwali z jakiegoś więzienia, a my jako piłkarze tak bardzo tego nie odczuwaliśmy.

W 82 roku tez nie pograł Pan zbyt dużo.

Tak, to była złożona sprawa. Kontuzję mięśnia złapałem już w marcu. Pomimo tego urazu, dość poważnego, grałem praktyczne całą ligę, można powiedzieć, jedną nogą, bez przyspieszenia. To była kontuzja typowo lekkoatletyczna. Przed samym mundialem dostawałem zastrzyki. Lekarz zapewniał mnie, że są to tylko witaminy, tymczasem potem okazało się, że były to blokady. Działo się tak dlatego, że trener Piechniczek bardzo na mnie liczył, byłem w świetnej formie. Chociaż nie byłem w najwyżej formie fizycznej, to w sparingach prezentowałem się dobrze, badania wydolnościowe tez miałem na najwyższym poziomie. Trener nie wyobrażał sobie wtedy reprezentacji beze mnie. Właściwie to już w pierwszym meczu doznałem kontuzji, ale jeszcze nie wyglądało to tak strasznie. Dostałem trzy dni wolnego, do meczu z Kamerunem, znowu dostałem serię zastrzyków. Wychodząc na rozgrzewkę nie czułem bólu, tymczasem okazało się, ze ten miesień targał się, targał, aż wreszcie w 20 minucie meczu z Kamerunem po prosu nie wytrzymał. Dla mnie w tym momencie skończyły się mistrzostwa. Wiąże się z tym jeszcze taka niemiła sprawa, że zamiast wysłać mnie gdzieś od razu do szpitala na miejscu, czy nawet wysłać do Polski, to ja siedziałem miesiąc na miejscu. Miałem miesiąc pięknego urlopu w Hiszpanii, ale odbiło się to potem na długości przerwy w grze. Dopiero po 9 miesiącach wróciłem do gry.

Mówi Pan, że był Pan bardzo ważnym piłkarzem dla trenera Piechniczka. Czy w takim razie z Andrzejem Iwanem w składzie Polska byłaby w stanie wejść do finału?

Ciężko jest powiedzieć. W piłce, jak w życiu, o wszystkim decydują przypadki. Czasami jest 10 sekund, które zadecydują o wszystkim. Różne był teorie. Niektórzy mówili, że to dobrze, że złapałem kontuzję, bo Bońka przesunięto do ataku i dzięki temu gra wyglądała zupełnie inaczej. Niemniej jednak ja przed mistrzostwami czułem się świetnie, jeśli chodzi o przygotowanie fizyczne, tylko tak jak mówię: ta bardzo ważna część ciała, jaką jest dla piłkarza noga, okazała się zbyt słaba. Może to i dobrze, bo przecież mogło być tak, że ja byłbym ciągle niepełnosprawny, trener Piechniczek cały czas stawiałby na mnie, lekarz by mówił, że jestem zdrowy. Wtedy mogłoby skończyć się nawet na fazie grupowej, bo przecież w takich warunkach mogliśmy nie wygrać nawet z Peru. Gdybym był jednak w pełni zdrowy, to jestem przekonany, że nie musielibyśmy czekać do meczu z Peru na pierwszą bramkę w tych mistrzostwach.

Co było po tamtych mistrzostwach mocniejsze: radość z osiągniętego sukcesu, czy żal, nie mógł Pan grać?

Miałem dużo czasu, żeby się oswoić z myślą, że już nie gram, bo kontuzja przytrafiła się już drugim meczu. Na pewno radość z tego medalu mąciła sprawa kontuzji, tym bardziej, że wiedziałem, że kontuzje mięśniowe powinno się operować jak najszybciej . Szczerze mówiąc martwiłem się tym, co się stanie z moją dalszą przygodą z piłką bardziej niż zastanawiałem się nad tym, co dzieje się na mundialu. Dla mnie ważniejsze było moje dalsze życie niż to, co się stanie. Radość oczywiście była wielka, ale jednak bardzo zmącona tymi obawami.

Jadąc na mistrzostwa w 82 spodziewał się pan, że uda się zajść tak daleko?

Myślę, że nikt się nie spodziewał. Oczywiście, mieliśmy bardzo mocnych piłkarzy w swoich szeregach, byli jeszcze ci, którzy grali w 74 roku, jak Grzesiek Lato, czy Władek Żmuda, był znakomity bramkarz, jak był Młynarczyk, najlepszy polski bramkarz tamtego okresu, był wreszcie Zbyszek Boniek – wschodząca gwiazda europejskiego futbolu i wielu innych utalentowanych chłopaków. Tak jak już jednak mówiłem, że do końca nie wiedzieliśmy, na co nas stać. Przeciwników znaliśmy tylko z kaset wideo. Na pewno styl, w jakim zdobyliśmy ten medal nie był tak porywający, jak ten z 74 roku.

Co zadecydowało o tym, że to medal z 1974 roku, a nie wasz, jest owiany tak legendą?

Myślę, że to w głównej mierze właśnie styl, w jakim tamten sukces osiągnięto. Oczywiście był to pierwszy duży sukces polskiej profesjonalnej piłki reprezentacyjnej, ale według mnie styl był ważniejszy. Poza meczem ze Szwecją, w 1974 roku Polska każdy mecz grała bardzo dobrze i co ważniejsze, nowocześnie. Włączający się boczni obrońcy to była nowość, a przecież pamiętamy rajdy Szymanowskiego i Musiała, zresztą Wiślaków. Dodatkowo te mistrzostwa poprzedzał sukces na Wembley. Myślę, że to zadecydowało o tej legendzie.

Gdy w 1974 roku oglądał Pan mistrzostwa, myślał pan, że osiągnie pan w swojej karierze taki sam sukces?

W 74 roku nie miałem jeszcze 15 lat skończonych. Jakby mi ktoś wtedy powiedział, że za cztery lata będę na mundialu, to chyba bym zwariował, albo powiedziałbym tej osobie, że zwariowała. Niemniej jednak już dwa lata później grałem w pierwszej drużynie Wisły i to się stawało coraz bardziej realne. W 1974 roku po zakończeniu każdego meczu Polaków biegało się na boisko szkolne, czy na podwórko i każdy z nas chciał być Szarmachem, Deyną, Grzegorzem Lato. Toczyliśmy jeszcze raz boje Argentyna – Polska, rozgrywaliśmy mecze miedzy szkołami osiedlami. To było coś niesamowitego. Trudno jest opisać słowami to, co się wtedy na bazie sukcesu Polaków wyprawiało. To się nigdy więcej nie powtórzyło, takiej atmosfery już chyba nigdy nie będzie.

Te dwa Mistrzostwa Świata to także dwóch różnych trenerów. Z którym się lepiej współpracowało?

Pierwszy mundial – wiadomo, byłem wniebowzięty, że w ogóle pojechałem. Nawet nie byłem rozczarowany tym, że zagrałem tylko dwa razy, dal tak młodego zawodnika to też było duzym osiągnięciem. Wróciłem więc zadowolony, że przeżyłem ten mundial. W tamtym czasie bardzo podobał mi się styl pracy trenera Gmocha. On był taki zamerykanizowany. Używał wtedy do treningów już fotokomórek, robił różne pomiary – to była rewolucja. Również podejście ze strony psychologicznej, taki trening mentalny, był też no9watorski. Na przykład obrońcy mieszkali osobno, trenowali też osobno i to z trenerem judo, czy karate, żeby nabrać twardości. Zgrupowanie mieliśmy w jednym miejscu, natomiast na treningi jeździliśmy w inne miejsca. To wszystko mi imponowało. Trener Piechniczek natomiast był dla mnie osobą spiętą, mającą zbyt mało luzu, tak go wtedy odbierałem. My, Krakusy, zupełnie inaczej niż on podchodziliśmy do piłki. On był ze Śląska, a większość działaczy pochodziła z warszawy, więc nie było w związku ufności wobec niego. Cały czas patrzono mu na ręce. Zresztą po dwóch zremisowanych meczach na mistrzostwach już zaczynano przymierzać się do zmiany trenera, na trzecie spotkanie był już podobno przygotowany jakiś nowy szkoleniowiec z Warszawy. Ten przewrót jednak się nie udało. Dopiero potem, gdy spotkałem się z trenerem Piechniczkiem grając w Górniku Zabrze zrozumiałem, że on nie mógł sobie pozwolić na ten luz, bo zapewne sam dostałby luz ze stanowiska.

Dlaczego według Pana Mistrzostwa Świata przyciągają tylu fanów, skupiają na sobie uwagę całego świata?

Przede wszystkim odbywają się one raz na cztery lata. Poza tym jest to przegląd tego, co najlepsze w piłce. Impreza ta organizowana jest przez tak wielką i bogatą organizację, jaką jest FIFA. Wszystko organizowane jest z takim rozmachem, jak ten mundial. Wszystko, co związane z piłką, ma miejsce na mistrzostwach świta. To, co mi się nie podoba to zbyt duża ilość drużyn. Te mistrzostwa, gdy występowało 16 zespołów, może 24, to była optymalna liczba. Chociaż poziom piłki się wyrównał, to jednak jest zbyt dużo drużyn, którą chcą na mundialu tylko przeszkadzać.

Na koniec chciałem zapytać, kto według Pana zostanie mistrzem świata?

Myślę, że Brazylia. Udało mi się wytypować wynik meczu Francji z Hiszpanią i wydaje mi się, że Francuzi także w dalszej fazie będą mieli wiele do powiedzenia. To był dla tego zespołu taki mecz na przełamanie. Jestem pod wrażeniem obrony tego zespołu: Sagnol, Gallas, Thuram i Abisal jest to wspaniała formacja. Problem w tym, że następny mecz Francja rozegra z Brazylią i tu jest problem. Nie uważam, że Francja jest na straconej pozycji, niemniej jednak potencjał Brazylia ma największy. Mimo słabej gry Ronaldinho, każdy może tam każdego zastąpić. Grają na pół gwizdka, ale chciałoby się, żeby inne zespoły grały na cały gwizdek, tak jak oni na pół.

Autor: Marcin Górski
Źródło: wisla.krakow.pl

Graliśmy w piłkę, gdzie się dało (2009)

14 listopada 2009

„Inne dyscypliny sportu uprawiają ci, którym nie udało się w piłce” – tak uważa Andrzej Iwan, legendarny piłkarz Białej Gwiazdy. Popularny „Ajwen” był wczoraj gościem specjalnym wieczoru wspomnień, zorganizowanego w Szkole Aspirantów Państwowej Straży Pożarnej w Krakowie. Impreza odbyła się z okazji odbywających się w siedzibie nowohuckiej szkoły XV Halowych Mistrzostw Polski Piątek Strażackich. Strażacy z zapartym tchem słuchali opowieści Andrzeja, który – odpowiadając na pytania prowadzącego spotkanie Jerzego Fedorowicza – to rozweselał ich swoimi barwnymi opowieściami, to znowuż pobudzał do refleksji. „Ajwen” mówił między innymi o:

O SWOICH POCZĄTKACH

Nie było co robić, nie było komputerów, innych rozrywek. Graliśmy w piłę gdzie się dało. Pierwszą piłką, którą dostałem na komunię, poszedłem zagrać na prawdziwym boisku, na Wandę. Niestety, starsi kumple „skroili” mi piłkę. Później szukałem jej bez skutku. Ponieważ piłka kosztowała wtedy 320 zł (był to bardzo duży wydatek), ojciec starał się ją odzyskać. Nie udało mu się, ale trafił na trenera młodzieży w Wandzie. Ponieważ nie miałem już swojej piłki, a chciałem grać, zapisał mnie na treningi. I tak zacząłem.

O JEDNYM MECZU W WANDZIE

W drużynie seniorów Wandy zagrałem tylko jeden mecz. Więcej nie zdążyłem, bo w wieku 16 lat przeszedłem do Wisły i zadebiutowałem w lidze.

O PRZEJŚCIU DO WISŁY

Podążałem przetartym szlakiem. Wcześniej z Wandy do Wisły przeszli inni wychowankowie trenera Pomorskiego, tacy jak bracia Stolczykowie czy Jerzy Płonka.

O PIERWSZYCH TRENINGACH W WIŚLE

Moi nowi koledzy w szatni w ogóle mnie nie zauważyli. Z prostej przyczyny. Na pierwsze treningi bałem się iść. Poszedłem na wagary. Wstydziłem się. Miałem podać rękę Szymanowskiemu, Kapce, Musiałowi, Maculewiczowi. Dla mnie to był szok, po prostu się bałem. Aż w końcu przysłali po mnie radiowóz. Pułkownik Snopkowski przyjechał po mnie radiowozem i zawieźli mnie na trening. Lało strasznie, gorzej niż teraz przez ostatnie dni, błoto było po kostki. A ja w trampkokorkach. Trochę więc jeździłem po – nazwijmy to – płycie boiska. A starsi koledzy, jak to starsi koledzy. Mówili między sobą, że nowy talent jakiś przywieźli do klubu, co się na nogach utrzymać nie może.

O BLOKOWANIU GRY W PIERWSZEJ REPREZENTACJI

Pierwsze powołanie do kadry dostałem, jak miałem 17 lat. Nie mogłem jednak grać w oficjalnych meczach. Chodziło o to, że w roku 1978, tuż przed mistrzostwami świata w Argentynie, Polska była organizatorem turnieju o mistrzostwo Europy juniorów. Przepisy mówiły wtedy, że zawodnik, który rozegra mecz w seniorach, nie może grać w juniorach. Tak więc blokowano mi grę w pierwszej reprezentacji. Sytuacja była więc dziwna. Przez rok jeździłem na zgrupowania pierwszej reprezentacji, ale grałem w drużynie juniorów.

O NAJMŁODSZYM UCZESTNIKU MISTRZOSTW ŚWIATA

W reprezentacji zadebiutowałem na mistrzostwach świata w Argentynie, w meczu z Tunezją. Potem zagrałem jeszcze z Meksykiem i na tym zakończył się mój udział w mistrzostwach. Ale i tak byłem bardzo zadowolony. Byłem przecież najmłodszym uczestnikiem imprezy.

O NIEWYKORZYSTANEJ SZANSIE W ARGENTYNIE

Podczas mistrzostw świata w Argentynie w 1978 roku mieliśmy drużynę teoretycznie lepszą niż cztery lata wcześniej. Trener Gmoch się jednak chyba trochę pogubił. Na przykład przed meczem z Argentyną posadził na ławce Jurka Gorgonia, twierdząc, że Argentyńczycy są mali i słabo grają głową, więc Heniu Kasperczak będzie grał na stoperze. No i pierwszą bramkę dostaliśmy głową (strzelił Kempes).

O KARNYM DEYNY W MECZU Z ARGENTYNĄ

Po bramce dla Argentyny graliśmy coraz lepiej. Mieliśmy przewagę. Wywalczyliśmy karnego. Do strzelania wyznaczony był Kaziu Deyna. Boniek podszedł do Deyny i spytał, a właściwie to nawet nie spytał, tylko zaproponował – Kaziu, jak się boisz, to ja uderzę. Trochę to chyba Kazia zdeprymowało, bo strzelił tak jak strzelił (słabo, wprost w ręce Fillola). Miało to dla niego poważne konsekwencje. Wszędzie w Polsce, oprócz Warszawy, był potem straszliwie wygwizdywany.

O FINALE PUCHARU POLSKI Z LECHEM

W 1984 roku graliśmy w Warszawie finał Pucharu Polski z Lechem. Występowaliśmy wtedy w koszulkach z reklamą Alvorada Cafe. Byliśmy pierwszym polskim klubem, który miał reklamy na koszulkach. Na meczu obecne były najwyższe czynniki MSW. W przerwie dostaliśmy polecenie od naszego szefostwa, że musimy zmienić koszulki, bo nie możemy grać wspierani przez siły imperialistyczne.

O GRZE LEWĄ NOGĄ

Kiedyś złapałem kontuzję prawej nogi. Przez pół roku nie mogłem nią uderzać. Mogłem normalnie biegać, ale strzelać mogłem tylko lewą nogą. Umiałem wcześniej się nią posługiwać, ale dopiero wtedy tak naprawdę ją dopracowałem.

O ZAROBKACH W VFL BOCHUM

Nieważne ile zarabiałem. I tak wszystko straciłem.

O BRAMCE STRZELONEJ HISZPANOM

W roku 1980 graliśmy wyjazdowy mecz z Hiszpanią. Do 89 minuty prowadziliśmy 1:0. Wtedy Hiszpanie wyrównali. Juanito szybko zabrał piłkę z naszej bramki i pobiegł z nią na środek. Chcieli nam po prostu jak najszybciej odebrać piłkę i strzelić zwycięską bramkę. Ale zanim nam piłkę odebrali, strzeliłem im gola. Wyszła nam z Krzyśkiem Adamczykiem ładna, dwójkowa akcja.

O GÓRNIKU ZABRZE

Mam dużą sympatię do Górnika. Dwa i pół roku tam przecież grałem, zostałem trzy razy mistrzem Polski. Jednak mimo wszystko sentyment do Wisły mam dużo większy. Choć muszę przyznać, że organizacyjnie Wisłę od Górnika dzieliła wtedy przepaść. Na korzyść Górnika. Ale oczywiście nie narzekam na czasy, gdy grałem w Wiśle.

O PRAWDZIWEJ WIŚLE

W moich czasach na dwudziestu zawodników dziewiętnastu było z Krakowa, a jeden z Żywca (Marek Motyka). Dlatego mamy teraz najmocniejszą drużynę oldbojów. Nikt się prawie nie wyprowadził z Krakowa i jak się trzeba skrzyknąć, to wszyscy jesteśmy na miejscu. Taka Legia na przykład musiałaby zbierać oldbojów po całej Polsce.

O WSPÓŁCZESNYM „SZKOLENIU” PIŁKARSKIM

Za moich czasów do klubu przychodzili chłopcy, którzy już coś umieli. Teraz tatuś przywiezie wypasioną bryką grubaska takiego (na pierwszy rzut oka widać, że się nie nadaje) i mówi do trenera – zrób pan z niego piłkarza. A trener odpowiada – oczywiście, że zrobię... Jak pan będzie sponsorował...

Podczas wczorajszej imprezy strażacy mogli również zapoznać się z niespotykaną kolekcją koszulek piłkarskich. Owen, Roberto Carlos, Ronaldo, Roberto Baggio – to tylko niektóre z wielkich nazwisk, których sportową garderobę mogliśmy wczoraj podziwiać. Właściciel zbioru Marek Konieczny zaprezentował oczywiście także wiślacką koszulkę z lat siedemdziesiątych z numerem 7. Pomimo namów, jej ówczesny posiadacz nie zdecydował się na ponowną jej przymiarkę.

Imprezę zakończył konkurs strzałów do specjalnie przygotowanej bramki. Zabawa była przednia, a zwycięzcy otrzymali w nagrodę wiślackie wydawnictwa jubileuszowe.

Źródło: tswisla.pl

"Spalony", Autobiografia Andrzeja Iwana

Historia występów w barwach Wisły Kraków

Podział na sezony:

Sezon Rozgrywki M 0-90 grafika:Zk.jpg grafika:Cz.jpg
1975/1976 Ekstraklasa 2     2      
1976/1977 Ekstraklasa 15 9 4 2 2 1  
1976/1977 Puchar Ligi 4 2 2   4    
1976/1977 Puchar Polski 1   1        
1977/1978 Ekstraklasa 28 26 2   6    
1977/1978 Puchar Polski 2 1 1        
1978/1979 Ekstraklasa 13 10 2 1 4    
1978/1979 Puchar Europy 4 3 1        
1978/1979 Puchar Polski 2 2     2    
1979/1980 Ekstraklasa 30 26 4   11    
1979/1980 Puchar Polski 2 2          
1980/1981 Ekstraklasa 28 24 4   11    
1980/1981 Puchar Polski 1 1          
1981/1982 Ekstraklasa 27 26 1   14    
1981/1982 Puchar Polski 3 3     1    
1981/1982 Puchar UEFA 2 2          
1982/1983 Ekstraklasa 15 12 3   8    
1982/1983 Puchar Polski 1 1          
1983/1984 Ekstraklasa 24 20 3 1 11    
1983/1984 Puchar Polski 4 4     2    
1984/1985 Ekstraklasa 16 13 3   2 1  
1984/1985 Puchar Zdobywców 3 3     3    
Razem Ekstraklasa (I) 198 166 26 6 69 2  
Puchar Polski (PP) 16 14 2   5    
Puchar Europy (PE) 4 3 1        
Puchar Ligi (PL) 4 2 2   4    
Puchar Zdobywców (PZ) 3 3     3    
Puchar UEFA (PU) 2 2          
RAZEM 227 190 31 6 81 2  


Lista wszystkich spotkań:

Ilość Roz. Data Miejsce Przeciwnik Wyn. Zm. B K
1. (1)I1976.05.19DomGKS Tychy5-0  
2. (1)I1976.05.30DomLech Poznań8-0  
3. (2)I1976.11.20DomWidzew Łódź0-1  
4. (1)PP1976.11.24WyjazdOlimpia Elbląg1-0  
5. (3)I1976.11.27WyjazdGórnik Zabrze1-0  
6. (4)I1976.12.05DomŚląsk Wrocław5-0  
7. (5)I1977.02.27WyjazdPogoń Szczecin1-2  
8. (6)I1977.03.05DomLegia Warszawa3-1 grafika:Zk.jpg
9. (7)I1977.03.26WyjazdLech Poznań1-2   
10. (8)I1977.03.30DomArka Gdynia1-0   
11. (10)I1977.04.02WyjazdŁKS Łódź0-2   
12. (11)I1977.04.20WyjazdOdra Opole0-2   
13. (12)I1977.05.04WyjazdŚląsk Wrocław0-2   
14. (13)I1977.05.07DomSzombierki Bytom3-1  
15. (14)I1977.05.10WyjazdRuch Chorzów1-0  
16. (15)I1977.05.18DomStal Mielec1-1   
17. (16)I1977.05.22WyjazdWidzew Łódź0-1  
18. (17)I1977.05.25DomGórnik Zabrze0-1   
19. (1)PL1977.05.28WyjazdROW Rybnik5-0 
20. (2)PL1977.06.04DomZagłębie Sosnowiec5-0  
21. (3)PL1977.06.09WyjazdGórnik Zabrze5-4  
22. (4)PL1977.06.12WyjazdWidzew Łódź1-2   
23. (18)I1977.07.23DomStal Mielec1-0   
24. (19)I1977.07.30WyjazdGórnik Zabrze3-2  
25. (20)I1977.08.03WyjazdWidzew Łódź1-0   
26. (21)I1977.08.07DomLegia Warszawa2-1   
27. (22)I1977.08.14WyjazdZawisza Bydgoszcz2-1  
28. (23)I1977.08.27WyjazdZagłębie Sosnowiec0-0   
29. (24)I1977.08.31DomŚląsk Wrocław2-0   
30. (25)I1977.09.11DomŁKS Łódź1-1  
31. (26)I1977.09.24WyjazdPogoń Szczecin1-0   
32. (2)PP1977.09.27WyjazdGKS Tychy0-0  
33. (27)I1977.10.12WyjazdSzombierki Bytom0-0   
34. (28)I1977.10.16DomPolonia Bytom0-0   
35. (29)I1977.10.19DomRuch Chorzów1-1   
36. (30)I1977.11.01WyjazdLech Poznań0-0   
37. (31)I1977.11.06WyjazdArka Gdynia2-2   
38. (32)I1977.11.16WyjazdStal Mielec1-1  
39. (33)I1977.11.20DomGórnik Zabrze0-0   
40. (34)I1977.11.26DomWidzew Łódź1-1   
41. (35)I1977.12.04WyjazdLegia Warszawa0-2   
42. (36)I1978.02.26DomZawisza Bydgoszcz2-1 
43. (3)PP1978.03.01DomLech Poznań1-3   
44. (37)I1978.03.05WyjazdPolonia Bytom1-1  
45. (38)I1978.03.09DomZagłębie Sosnowiec1-0  
46. (39)I1978.03.12WyjazdŚląsk Wrocław1-3   
47. (40)I1978.03.19DomLech Poznań1-1   
48. (41)I1978.03.26WyjazdŁKS Łódź0-0   
49. (42)I1978.03.30DomPogoń Szczecin2-0   
50. (43)I1978.04.16WyjazdOdra Opole0-1   
51. (44)I1978.04.19DomSzombierki Bytom4-0   
52. (45)I1978.04.29WyjazdRuch Chorzów0-2   
53. (46)I1978.07.29DomRuch Chorzów3-1  
54. (47)I1978.08.02WyjazdLegia Warszawa0-0   
55. (48)I1978.08.06DomSzombierki Bytom1-1   
56. (49)I1978.08.09WyjazdOdra Opole0-0   
57. (50)I1978.08.12WyjazdWidzew Łódź1-2   
58. (51)I1978.08.16DomŚląsk Wrocław0-1   
59. (52)I1978.08.20DomStal Mielec3-0  
60. (53)I1978.09.09DomPogoń Szczecin4-0  
61. (1)PE1978.09.13WyjazdClub Brugge1-2   
62. (2)PE1978.09.27DomClub Brugge3-1  
63. (54)I1978.10.01DomGwardia Warszawa3-1  
64. (55)I1978.10.14WyjazdPolonia Bytom0-1   
65. (3)PE1978.10.18WyjazdZbrojovka Brno2-2   
66. (4)PP1978.10.22DomPogoń Szczecin2-1  
67. (4)PE1978.11.01DomZbrojovka Brno1-1   
68. (56)I1978.11.05WyjazdZagłębie Sosnowiec0-1   
69. (57)I1978.11.19DomLech Poznań4-1  
70. (58)I1978.11.22WyjazdArka Gdynia2-4   
71. (5)PP1978.11.26WyjazdLechia Gdańsk2-1   
72. (59)I1979.07.28DomSzombierki Bytom4-0  
73. (60)I1979.08.01WyjazdArka Gdynia1-2  
74. (61)I1979.08.05DomŁKS Łódź2-1   
75. (62)I1979.08.11WyjazdŚląsk Wrocław0-1   
76. (63)I1979.08.15DomLegia Warszawa2-3   
77. (64)I1979.08.25DomGKS Katowice3-0  
78. (65)I1979.09.01WyjazdGórnik Zabrze0-2   
79. (66)I1979.09.05DomRuch Chorzów3-0  
80. (67)I1979.09.16WyjazdPolonia Bytom2-2   
81. (6)PP1979.09.30WyjazdStal Nowa Dęba0-0   
82. (68)I1979.10.06DomZawisza Bydgoszcz3-2   
83. (69)I1979.10.20WyjazdWidzew Łódź2-0   
84. (60)I1979.11.04DomLech Poznań5-1   
85. (7)PP1979.11.07WyjazdLech Poznań0-1   
86. (71)I1979.11.18WyjazdStal Mielec0-2   
87. (72)I1979.11.24DomOdra Opole1-0   
88. (73)I1979.12.02WyjazdZagłębie Sosnowiec1-3   
89. (74)I1980.03.09WyjazdSzombierki Bytom1-1   
90. (75)I1980.03.15DomArka Gdynia2-1   
91. (76)I1980.03.22WyjazdŁKS Łódź1-2  
92. (77)I1980.03.29DomŚląsk Wrocław1-0   
93. (78)I1980.04.05WyjazdLegia Warszawa0-2   
94. (79)I1980.04.12WyjazdGKS Katowice1-1  
95. (80)I1980.04.23DomGórnik Zabrze4-0   
96. (81)I1980.04.30WyjazdRuch Chorzów1-2  
97. (82)I1980.05.04DomPolonia Bytom4-0  
98. (83)I1980.05.08WyjazdZawisza Bydgoszcz2-3  
99. (84)I1980.05.18DomWidzew Łódź6-3  
100. (85)I1980.05.24WyjazdLech Poznań0-2   
101. (86)I1980.06.04DomStal Mielec0-0   
102. (87)I1980.06.07WyjazdOdra Opole4-0 
103. (88)I1980.06.15DomZagłębie Sosnowiec2-1 
104. (89)I1980.08.16WyjazdRuch Chorzów1-2 
105. (90)I1980.08.23DomŚląsk Wrocław2-1   
106. (91)I1980.08.27DomZagłębie Sosnowiec0-0   
107. (92)I1980.08.31WyjazdSzombierki Bytom1-3   
108. (93)I1980.09.06DomLech Poznań3-1   
109. (8)PP1980.09.09WyjazdStal Stalowa Wola0-1   
110. (94)I1980.09.14WyjazdZawisza Bydgoszcz0-1   
111. (95)I1980.09.27DomOdra Opole1-0  
112. (96)I1980.10.19WyjazdBałtyk Gdynia0-1  
113. (97)I1980.10.25DomŁKS Łódź4-0  
114. (98)I1980.10.29WyjazdWidzew Łódź1-1  
115. (99)I1980.11.02DomStal Mielec2-0  
116. (100)I1980.11.15WyjazdMotor Lublin5-1   
117. (101)I1980.11.22DomGórnik Zabrze0-0   
118. (102)I1981.03.14DomRuch Chorzów4-1   
119. (103)I1981.03.21WyjazdŚląsk Wrocław0-1   
120. (104)I1981.03.28WyjazdZagłębie Sosnowiec2-1  
121. (105)I1981.04.01DomSzombierki Bytom3-2  
122. (106)I1981.04.05WyjazdLech Poznań0-2   
123. (107)I1981.04.11DomZawisza Bydgoszcz2-0   
124. (108)I1981.04.18WyjazdOdra Opole3-0 
125. (109)I1981.05.06DomLegia Warszawa1-1   
126. (110)I1981.05.10WyjazdArka Gdynia2-0   
127. (111)I1981.05.16DomBałtyk Gdynia1-1   
128. (112)I1981.05.27WyjazdŁKS Łódź0-1   
129. (113)I1981.06.03DomWidzew Łódź3-2  
130. (114)I1981.06.07WyjazdStal Mielec3-5   
131. (115)I1981.06.10DomMotor Lublin3-0  
132. (116)I1981.06.14WyjazdGórnik Zabrze1-1   
133. (117)I1981.08.08WyjazdGwardia Warszawa2-2   
134. (118)I1981.08.15DomArka Gdynia3-0  
135. (119)I1981.08.22WyjazdRuch Chorzów1-2   
136. (120)I1981.08.26DomWidzew Łódź1-1   
137. (121)I1981.08.29WyjazdGórnik Zabrze0-3   
138. (122)I1981.09.05DomStal Mielec1-1   
139. (123)I1981.09.12WyjazdMotor Lublin1-1  
140. (1)PU1981.09.16WyjazdMalmo FF Malmo0-2   
141. (2)PU1981.09.30DomMalmo FF Malmo1-3   
142. (124)I1981.10.14WyjazdZagłębie Sosnowiec0-0   
143. (125)I1981.10.17DomŁKS Łódź1-0  
144. (9)PP1981.10.21WyjazdChrobry Głogów2-0  
145. (126)I1981.10.24WyjazdLech Poznań1-2   
146. (127)I1981.11.07DomSzombierki Bytom1-0 
147. (128)I1981.11.22WyjazdPogoń Szczecin2-3  
148. (10)PP1981.11.25WyjazdStal Rzeszów2-0   
149. (129)I1981.11.29DomŚląsk Wrocław0-0   
150. (11)PP1981.12.05WyjazdPogoń Szczecin1-2   
151. (130)I1982.03.07DomGwardia Warszawa6-1  
152. (131)I1982.03.14WyjazdArka Gdynia0-0   
153. (132)I1982.03.20DomRuch Chorzów1-1   
154. (133)I1982.03.24WyjazdWidzew Łódź0-2   
155. (134)I1982.03.27DomGórnik Zabrze1-1   
156. (135)I1982.03.31WyjazdStal Mielec0-1   
157. (136)I1982.04.03DomMotor Lublin5-1  
158. (137)I1982.04.07DomLegia Warszawa1-2  
159. (138)I1982.04.14DomZagłębie Sosnowiec1-1  
160. (139)I1982.04.17WyjazdŁKS Łódź2-0  
161. (140)I1982.04.24DomLech Poznań3-1   
162. (141)I1982.04.28WyjazdSzombierki Bytom1-1  
163. (142)I1982.05.01DomPogoń Szczecin1-2   
164. (143)I1982.05.09WyjazdŚląsk Wrocław1-0   
165. (144)I1983.03.13DomSzombierki Bytom3-1 
166. (12)PP1983.03.16WyjazdPiast Gliwice0-1   
167. (145)I1983.03.19WyjazdGórnik Zabrze3-1 
168. (146)I1983.03.27DomŚląsk Wrocław3-1  
169. (147)I1983.04.02WyjazdPogoń Szczecin0-3   
170. (148)I1983.04.10DomWidzew Łódź1-1  
171. (149)I1983.04.23WyjazdCracovia Kraków1-2   
172. (150)I1983.04.27DomGwardia Warszawa1-1  
173. (151)I1983.05.07WyjazdZagłębie Sosnowiec1-1  
174. (152)I1983.05.11DomStal Mielec0-1   
175. (153)I1983.05.28WyjazdBałtyk Gdynia0-1   
176. (154)I1983.06.01DomLech Poznań6-0   
177. (155)I1983.06.04WyjazdŁKS Łódź2-2  
178. (156)I1983.06.12DomRuch Chorzów2-1   
179. (157)I1983.06.15DomLegia Warszawa4-3  
180. (158)I1983.06.19WyjazdGKS Katowice3-1   
181. (159)I1983.08.07WyjazdLech Poznań0-1   
182. (160)I1983.08.13DomCracovia Kraków0-0   
183. (161)I1983.08.17WyjazdGórnik Wałbrzych1-5  
184. (162)I1983.08.21DomGórnik Zabrze2-2   
185. (163)I1983.08.27WyjazdŁKS Łódź0-1   
186. (164)I1983.09.10WyjazdGKS Katowice2-5  
187. (165)I1983.09.13DomRuch Chorzów1-1 
188. (166)I1983.09.24WyjazdLegia Warszawa2-4  
189. (167)I1983.10.01WyjazdŚląsk Wrocław2-3  
190. (168)I1983.10.12DomSzombierki Bytom2-0   
191. (169)I1983.10.16WyjazdWidzew Łódź2-4  
192. (170)I1983.10.22DomBałtyk Gdynia1-0   
193. (171)I1983.11.05WyjazdZagłębie Sosnowiec4-1  
194. (172)I1983.11.12DomMotor Lublin0-0   
195. (13)PP1983.11.27DomGórnik Knurów3-2  
196. (173)I1984.03.10DomLech Poznań0-0  
197. (14)PP1984.03.14DomStal Mielec0-0   
198. (174)I1984.03.18WyjazdCracovia Kraków0-0   
199. (175)I1984.03.24DomGórnik Wałbrzych1-0   
200. (176)I1984.05.09DomLegia Warszawa0-1   
201. (177)I1984.05.12DomŚląsk Wrocław3-1  
202. (15)PP1984.05.16WyjazdStal Mielec2-0  
203. (178)I1984.05.19WyjazdSzombierki Bytom0-0   
204. (179)I1984.05.27DomWidzew Łódź1-1   
205. (180)I1984.06.02WyjazdBałtyk Gdynia0-0   
206. (181)I1984.06.10DomZagłębie Sosnowiec0-1   
207. (182)I1984.06.13WyjazdMotor Lublin2-1 
208. (16)PP1984.06.19WyjazdLech Poznań0-3   
209. (183)I1984.09.01DomRuch Chorzów0-1  
210. (184)I1984.09.29WyjazdWidzew Łódź1-1  
211. (1)PZ1984.10.03WyjazdIBV Vestmann3-1  
212. (185)I1984.10.07DomGKS Katowice2-2   
213. (186)I1984.10.21WyjazdMotor Lublin0-0  grafika:Zk.jpg
214. (2)PZ1984.10.24WyjazdFortuna Sittard0-2   
215. (3)PZ1984.11.07DomFortuna Sittard2-1  
216. (187)I1984.11.25WyjazdBałtyk Gdynia0-2   
217. (188)I1985.03.09WyjazdŁKS Łódź0-0   
218. (189)I1985.03.17DomZagłębie Sosnowiec1-0  
219. (190)I1985.03.23WyjazdPogoń Szczecin1-0  
220. (191)I1985.03.30DomLech Poznań0-2  
221. (192)I1985.04.06WyjazdRuch Chorzów0-1   
222. (193)I1985.04.14WyjazdLegia Warszawa2-0   
223. (194)I1985.04.20DomRadomiak Radom0-2   
224. (195)I1985.05.04WyjazdLechia Gdańsk0-2   
225. (196)I1985.05.09DomWidzew Łódź0-0   
226. (197)I1985.05.23WyjazdGKS Katowice0-1   
227. (198)I1985.06.05DomMotor Lublin0-3   

Mecze w Reprezentacji Polski

Pogrubiono występy Iwana jako Wiślaka.

Reprezentacyjna Galeria

Kącik poetycki

Reakcja Pelego


Gdy ujrzał strzał z woleja Andrzeja Iwana
Zaklaskał, i z zachwytu padł na kolana.

— Dariusz Zastawny, Stuletnia nasza historia, czyli Wisła Kraków, Biała Gwiazda w słów orszaku i obrazkach


Powrót legend

Projekt - Powrót Legend Wisły Kraków

Ogromny talent – Andrzej Iwan

23-04-2012 11:24

Legendą powracającą na stadion Wisły Kraków, której nie może zabraknąć pośród honorowanych piłkarzy, jest znakomity środkowy napastnik, reprezentant Polski – Andrzej Iwan.

Legendarny napastnik Białej Gwiazdy urodził się 10 listopada 1959 roku w Krakowie. Pierwsze kroki stawiał w Wandzie Kraków, gdzie został zauważony przez włodarzy Wisły, którzy zapragnęli mieć zdolnego siedemnastolatka w swojej drużynie. W 1976 roku wraz z kolegami z zespołu z Reymonta wywalczył tytuł mistrza Polski juniorów.

Dwa lata później był już podstawowym graczem pierwszej drużyny Wisły. Wówczas Biała Gwiazda została najlepszym zespołem w kraju, wyprzedzając Śląsk Wrocław. W roku 1979 oraz 1984 występował z Wisłą w finałach Pucharu Polski.

Andrzej Iwan miał wszystkie cechy niezbędne dla środkowego napastnika. Cechowała go nienaganna technika, potężny strzał, imponująca szybkość i przyspieszenie. Ponadto był zawodnikiem niezwykle walecznym i nieustępliwym w walce na boisku. Z białą gwiazdą na pierwsi występował od 1976 roku do 1985, zaliczając 198 występów i gromadząc 69 trafień.

W roku 1985 zasilił zespół Górnika Zabrze, z którym wywalczył trzy tytuły mistrzowskie w ciągu trzech sezonów. Trzy lata później ponownie zmienił otoczenie, tym razem opuszczając kraj. Popularny „Ajwen” przeniósł się na zaledwie jeden sezon do niemieckiego VfL Bochum. W 1989 roku powrócił do Zabrza po to, aby tym razem zostać zawodnikiem Arisu Saloniki. Po dwóch latach gry w Grecji kolejnym przystankiem w jego karierze były szwajcarskie kluby – FC Azzurri i FC Pully. Karierę piłkarską zakończył w 1994 roku w zespole Kuchnie Izdebnik.

Andrzej Iwan w rozgrywkach na najwyższym szczeblu w Polsce wystąpił 270 razy zaliczając 90 trafień. Na arenie międzynarodowej rozegrał 17 spotkań, strzelając cztery gole.

„Ajwen” jako gracz kadry narodowej do lat 18 zdobył brązowy medal nieoficjalnych Mistrzostw Europy w 1978 roku. Pierwszy występ w seniorskiej reprezentacji zaliczył jeszcze w tym samym roku podczas Mistrzostw Świata w Argentynie w meczu z Tunezją. Wówczas nie udało mu się przekonać do siebie trenera, zostając tylko graczem rezerwowym.

Cztery lata później, w 1982 roku, na Mundial w Hiszpanii pojechał jako podstawowy zawodnik. Niestety, z drugiego meczu wyeliminowała go kontuzja mięśnia. Polska reprezentacja zdobyła wówczas brązowy medal. Pech nie opuszczał Iwana. W 1986 roku, mimo powołania, nie pojechał na Mistrzostwa Świata w Meksyku ponownie z powodu urazu, którego nabawił się w meczu ligowym. Legendarny zawodnik Wisły Kraków zaliczył w reprezentacji Polski 29 występów, zdobywając 11 bramek.

Po zakończeniu kariery piłkarskiej Andrzej Iwan postanowił przekazać swoją wiedzę jako trener. Pierwszym wyzwaniem dla „Ajwena” było prowadzenie zespołów juniorskich Białej Gwiazdy. W latach 1999-2001 pełnił funkcję asystenta trenerów pierwszej drużyny Wisły. Pracował także jako II trener Zagłębia Lubin u boku Adama Nawałki. Później prowadził m.in. zespół Okocimskiego Brzesko, Płomień Jerzmanowice, czy też juniorów Wiatru Ludźmierz. Obecni pełni rolę komentatora oraz eksperta na antenie telewizji sportowych.

Autor: K. Kawula
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl

Czy wiesz, że...

Początki w Wiśle

24-04-2012 10:25

Legendarny piłkarz Wisły, Andrzej Iwan, wspaniale rozpoczął piłkarską karierę. Już na początku gry w drużynie Białej Gwiazdy osiągnął to, o czym inni długi marzyli.

W 1976 roku „Ajwen” wywalczył z juniorami Wisły mistrzostwo Polski. Rok później był już podstawowym graczem pierwszego zespołu, z którym sięgnął po tytuł najlepszej drużyny w kraju. Warto zaznaczyć, że właśnie Iwan był najmłodszym piłkarzem spośród wszystkich Wiślaków, którzy wraz z kolegami z drużyny zostali mistrzami Polski.

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl

Najmłodszy finalista MŚ

26-04-2012 11:20

Umiejętności Wiślaków zostały docenione w 1978 roku, kiedy to trener Gmoch do szerokiej kadry Mistrzostw Świata w Argentynie powołał ośmiu piłkarzy Białej Gwiazdy. Wśród nich znalazł się także młody napastnik Wisły – Andrzej Iwan.

Argentyńskie paszporty przeszły koło nosa trójce Wiślaków, w tym Kmiecikowi, którzy nie pasowali do koncepcji trenera. Na Mundial pojechał wówczas osiemnastoletni Iwan, będący najmłodszym uczestnikiem argentyńskich finałów. „Ajwen” miał być tajną bronią Jacka Gmocha, ale skończyło się jedynie na ambitnych planach szkoleniowca. Młody Wiślak mógł być mimo wszystko zadowolony, gdyż udało mu się debiutować z białym orłem na piersi na ważnej piłkarskiej imprezie.

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl

Transfer do Gwardii? Jednak nie

27-04-2012 13:00

W sezonie 1978/1979 Biała Gwiazda miała zamieszać w rozgrywkach ligowych oraz na arenie międzynarodowej. Prawdziwa bomba wybuchła jednak po zakończeniu Mistrzostw Świata w Argentynie, kiedy to dwaj zawodnicy Wisły zapragnęli zmienić barwy klubowe.

Po powrocie reprezentacji Polski z Argentyny Andrzej Iwan oraz Antoni Szymanowski wzbudzili zainteresowanie stołecznej Gwardii. Władze klubu z ulicy Reymonta wobec „Ajwena” zastosowali zabieg wykorzystujący niedoświadczenie życiowe napastnika spod Wawelu. Iwana dotknęły wówczas problemy towarzyszące założeniu rodziny – ślub, narodziny dziecka oraz kłopoty mieszkaniowe. Z pomocą, w celu zatrzymania w Krakowie napastnika, przyszedł pierwszy trener „Ajwena” z czasów gry w Wandzie i skruszony piłkarz szybko zapomniał o przeprowadzce do Warszawy. Jego powrót na Reymonta z radością przyjęli kibice Białej Gwiazdy, którzy wręcz uwielbiali wiślackiego snajpera.

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl

Mistrzostwa Świata 1982

28-04-2012 12:00

Najważniejszą imprezą w roku 1982, na którą czekali wszyscy fani, były Mistrzostwa Świata w Hiszpanii. Polacy pod wodzą Antoniego Piechniczka wywalczyli brązowy medal, uszczęśliwiając tym samym miliony kibiców w kraju.

Na hiszpańskie finały udało się trzech Wiślaków, którzy nie zaliczyli jednak tej imprezy do udanych, gdyż nabawili się niebagatelnych urazów. Andrzej Iwan w spotkaniu z Kamerunem chciał nagle przyspieszyć i ominąć rywala, lecz... padł na murawę jak ścięty. Okazało się, że zerwał mięsień. Kontuzja ta wykluczyła z gry na kilka miesięcy, a na boisko powrócił dopiero w 1983 roku. Włodarze Białej Gwiazdy oskarżali pion lekarski PZPN o złą opiekę, ci z kolei odbijali piłeczkę, zrzucając winę na sztab medyczny klubu z Reymonta.

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl

Transfer do Górnika

29-04-2012 12:08

Legendarny zawodnik Wisły został sprzedany do Górnika Zabrze w trudnym momencie, gdy Biała Gwiazda żegnała się z boiskami ekstraklasy.

„Ajwen” był ulubieńcem publiczności, która była z nim zżyta i gotowa, aby pójść za nim w ogień. Nowym klubem wybitnego Wiślaka został ówczesny mistrz Polski – Górnik Zabrze. Wydawało się, że czasy Iwana już przeminęły, jednak śląskie powietrze zdecydowanie służyło napastnikowi spod Wawelu. Szybko stał się on boiskowym profesorem, na którym wzorowali się inni zawodnicy. Był to dowód na to, że drzemały w nim nieograniczone możliwości, których nawet w połowie nie wykorzystał. Kto wie, jak potoczyłyby się jego losy, gdyby inaczej pokierował swoim piłkarskim życiem. Niektórzy uważają, że dzisiaj wspominalibyśmy o Iwanie jako byłym piłkarzu Bayernu, Realu, czy Liverpoolu.

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl

Galeria

Jedenastka stulecia

Andrzej Iwan został wybrany do rezerwowej jedenastki stulecia Wisły Kraków w plebiscycie zorganizowanym w 2005 roku. Zobacz więcej

Materiały prasowe do biografii