Marek Motyka

Z Historia Wisły

Marek Motyka
Informacje o zawodniku
kraj Polska
pseudonim Marcyś
urodzony 17.04.1958, Żywiec
wzost/waga 183/80
pozycja obrońca
reprezentacja U-21
8A (0)
sukcesy Mistrz Polski: 1978
Kariera klubowa
Sezon Drużyna Mecze Gole
Soła Żywiec
Koszarawa Żywiec
1977/78 Hutnik Kraków
1977/78 Wisła Kraków 10 0
1978/79 Wisła Kraków 26(37) 0
1979/80 Wisła Kraków 29(30) 2
1980/81 Wisła Kraków 25(26) 0
1981/82 Wisła Kraków 24(28) 1
1982/83 Wisła Kraków 30(33) 2
1983/84 Wisła Kraków 27(34) 0(1)
1984/85 Wisła Kraków 17(20) 0
1985/86 Wisła Kraków 29 4
1986/87 Wisła Kraków 30(39) 5
1987/88 Wisła Kraków 30(34) 2
1988/89 Wisła Kraków 29(33) 1(2)
1989/90 Wisła Kraków 15(17) 0(1)
1990 SK Brann 8 0
1991/92 Hetman Zamość
1991/92 Cracovia
1992/93 Cracovia
1993/94 Kalwarianka Kalwaria Zebrzydowska
1994/95 Kalwarianka Kalwaria Zebrzydowska
1995/96 Kalwarianka Kalwaria Zebrzydowska
1996/97 Garbarz Zembrzyce
1997/98 Garbarz Zembrzyce
1998/99 Raba Dobczyce
1999/00 Raba Dobczyce
Suma   232 6
W rubryce Mecze/Gole najpierw podana jest statystyka z meczów ligowych, a w nawiasie ze wszystkich meczów oficjalnych.


1988 rok
1988 rok

Spis treści

Biografia

Marek „Marcyś” Motyka urodził się 17 kwietnia 1958 w Żywcu. Góralska natura pozwoliła mu przetrwać czas rozpaczy po śmierci matki. Miał 12 lat, gdy odeszła, zostawiając go jego samotności - ojciec nie wykazywał zainteresowania synem. Do dziś "Marcyś" wspomina smutne wieczory - gdy wracał wśród oświetlonych domów do swojego, jedynego ciemnego w okolicy. W wychłodzonych ścianach czekał na niego tylko mały piesek.

Piłkarskie początki

Uganiając się za piłką po ulicach, podwórkach i okolicznych pastwiskach, Marek Motyka odnalazł pasję swego życia; pasję, której pozostał wierny do dziś.

W miejscowej Sole stawiał pierwsze piłkarskie kroki, ale zdolnego chłopca pozyskała wkrótce żywiecka Koszarawa - za dwadzieścia piłek. W pamięci pozostał mu obraz nastolatków skupionych przed telewizorem podczas MŚ 1974. Każdy z nich chciał być wtedy jednym z Orłów Górskiego, śnili o tym, marzyli. Młody Motyka nie mógł wówczas przypuszczać, że wkrótce znajdzie się wśród tychże gwiazd nie tylko jako ich wielbiciel, lecz jako partner na boisku.

Hutnik i kara Boża

Z Koszarawy trafił do Hutnika, gdzie grał w latach 1976-77. Przejście do krakowskiego klubu nastąpiło w niecodziennych okolicznościach. Młody, przebojowy zawodnik miał propozycje z kilku innych klubów, ale to Hutnik jako jedyny zaproponował mu pomoc w leczeniu skutków pewnej boiskowej kolizji - niezależnie od dalszego rozwoju zdarzeń. Tym działacze Hutnika tak ujęli Motykę, że bez wahania podpisał z nimi umowę.

Samej "kolizji" również warto poświęcić kilka słów. Była majowa niedziela, siostra Marka szykowała się do przyjęcia pierwszej komunii, a on, jako brat, miał oczywiście obowiązek uczestniczyć w tej ważnej ceremonii. Problem w tym, że "Marcyś" tego samego dnia i mniej więcej o tej samej porze grał mecz z Victorią Jaworzno. Z punktu widzenia młodzieńca wybór był oczywisty - "Marcyś" zamiast w kościele zameldował się w klubie i wziął udział w meczu. Pech chciał, że w trakcie spotkania uległ wypadkowi. Kolizja z rywalem wyglądała dramatycznie, by nie powiedzieć - przerażająco. Chłopaka zabrano do szpitala, a o zdarzeniu powiadomiono jego bliskich. Rodzina uznała, że kontuzja to ewidentna kara Boża za niesubordynację i ucieczkę z komunii siostry. Na szczęście, wbrew pierwotnym przypuszczeniom, nie ucierpiały nogi młodego piłkarza. Okazało się, że "Marcyś" miał jedynie połamane i popękane żebra.

Wiślak mimo woli

Rok później, wiosną 1978 roku Motyka został zawodnikiem Wisły Kraków, choć wcale nie miał na to ochoty. Aż trudno uwierzyć, że ten, o którym w encyklopedii Fuji czytamy, że "za Wisłę dałby się pokroić" nie uwzględniał "Białej Gwiazdy" w swoich planach.

Dlaczego? Zespół z Reymonta był wówczas naszpikowany gwiazdami, wielkimi nazwiskami w każdej formacji, idolami skromnego górala... I oto nagle kazano nieśmiałemu chłopakowi wejść z nimi do tej samej szatni, wspólnie trenować z tymi, których znał tylko z telewizji. Bracia Szymanowscy, Maculewicz, Kmiecik, Kapka, Nawałka, Iwan ... Same nazwiska przyprawiały o zawrót głowy. "Marcyś" był pewien, że w tak silnym zespole nigdy nie zdoła sobie wywalczyć miejsca w składzie, bał się ławki, a nade wszystko pragnął grać.

Okazało się, że nie miał wyboru, a właściwie z prawa wyboru nie pozwolono mu skorzystać. Mimo że otrzymał oferty z innych klubów, a nawet był już dogadany z Ruchem, musiał wolą sił wyższych przenieść się do Wisły. I od razu ... wskoczył do pierwszej jedenastki. Miał 20 lat i wielkie serce do gry a dobre warunki fizyczne i boiskowa inteligencja sprawiły, że znalazł się wśród tych, od których ówczesny szkoleniowiec, Orest Lenczyk zaczynał ustalanie składu.

Miłość na imię ma Wisła

W barwach Wisły „Marcyś” zadebiutował w lidze 5. marca 1978 roku w wyjazdowym spotkaniu przeciw Polonii Bytom. Od tej pory grał właściwie zawsze. Nie imały się go kontuzje i urazy, odznaczał się końskim zdrowiem i ogromną wytrzymałością fizyczną. Grał twardo, lecz czysto, kartki nie eliminowały go z rozgrywek zbyt często. Dlatego przez kilka sezonów pojawiał się na boisku w każdym meczu ligowym! Zmieniali się trenerzy (Lenczyk, Franczak, Durniok, Zientara, Chemicz, Cygan, Brożyniak, Musiał, Hajdas), Wisła spadała i awansowała, a „Marcyś” niezmiennie występował w pierwszym składzie, nigdy nie schodząc poniżej pewnego poziomu.

Z meczu na mecz, z dnia na dzień, coraz bardziej zakochiwał się w Wiśle. Początkowe zauroczenie z czasem przerodziło się w dojrzałą, pełną oddania miłość. Każdy występ był dla "Marcysia" świętem, a wszystkie rozgrywki traktował z niezwykłą powagą.

"Odczuwałem ogromną dumę i satysfakcję grając dla Wisły. Wtedy, w tamtych czasach, Wisła była bardzo lubiana. Na nasze mecze przychodziły tłumy w całej Polsce. Był to zespół techniczny, grający widowiskową piłkę, z kadrą pełną świetnych piłkarzy. To był zaszczyt, być jednym z nich, nosić tę samą koszulkę. Sam nigdy nie byłem gwiazdą, co najwyżej przyzwoitym rzemieślnikiem, ale zdobyłem sobie sympatię kibiców, którzy widzieli, że żadnego meczu nie odpuszczam, że z boiska zawsze schodzę z czarną koszulką" - opowiadał nam Marek Motyka w niedawnym wywiadzie.

Spadek

Podczas 12 lat pobytu Motyki przy Reymonta, Wisła na trzy lata spadła do II ligi. Najlepsi, w tym Motyka, otrzymali natychmiast propozycje gry w innych klubach. Zapytany, czy nie rozważał wówczas zmiany barw, Motyka odpowiada:

„Uważałem, że skoro Wisła ze mną w składzie spadła, to ja muszę przywrócić jej blask. Pamiętałem dumę po mistrzostwie, tym bardziej nie mogłem odejść, gdy było źle. Czułem się odpowiedzialny za powrót Wisły na właściwe jej miejsce.”

Pożegnanie

Łącznie Marek Motyka zagrał dla Wisły 321 meczów w samej tylko I i II lidze, a przecież trenerzy korzystali z usług niezmordowanego obrońcy również w meczach PP i rozgrywkach europejskich. Pełnił też zaszczytną funkcję kapitana Wisły.

Swój pożegnalny występ w barwach Białej Gwiazdy zanotował w meczu ostatniej jesiennej kolejki sezonu 1989/1990, 25 listopada 1989 roku w Krakowie, przeciwko Zagłębiu Lubin (2:1). Żegnając się z Wisłą po 12 latach, jako pan po trzydziestce, powiedział: „Odchodzę z czystym sumieniem, opuszczam Wisłę, gdy nic jej nie grozi”.

Koszmar powraca

Wydarzeniem z czasów gry w Wiśle, które "Marcyś" wspomina niemal codziennie; które prześladuje i dręczy go jak zły sen, jest ćwierćfinałowy mecz PEMK z Malmo, 21 marca 1979 roku. Szwedzi zdemolowali wówczas Wisłę 4:1, chociaż jeszcze 20 minut przed końcem to Biała Gwiazda prowadziła. "Do dziś nie wiem, jak to się stało, nie potrafię tego pojąć" - wspomina Motyka. Andrzej Gowarzewski tak opisuje tamto spotkanie: "... to, co nagle zaczęli wyprawiać wiślacy, trudno ująć w racjonalne ramy. Po prostu przeistoczyli się w grupkę zupełnych futbolowych nowicjuszy."

Zagraniczny epizod

Rok 1990 „Marcyś” spędził w Skandynawii, reprezentując barwy norweskiego Brann Bergen. Klub po roku zbankrutował i Motyka wrócił do Polski jako wolny zawodnik z kartą na ręku. Natychmiast po powrocie udał się do swego ukochanego klubu, na Reymonta, oferując swe usługi. Był w wyśmienitej formie, pełen zapału, w dodatku za darmo. Ku jego rozczarowaniu, okazał się niepotrzebny - w Wiśle wprowadzano właśnie politykę odmładzania składu.

Przy Kałuży

Niechciany przy Reymonta, pograł trochę w III. lidze dla Hetmana Zamość a potem trafił do... Cracovii, występującej wówczas w II. lidze. Pierwsza pogniewała się o to żona. Swoją dezaprobatę wyrazili też niektórzy kibice.

"Paliłem się do gry, usychałem bez piłki, a tylko Cracovia była gotowa mnie zatrudnić. Wahałem się, chociaż między piłkarzami obu drużyn nie było takich antagonizmów jak między kibicami. W tamtych czasach kończący kariery wiślacy przed emeryturą często wzmacniali tułającą się po niższych ligach Cracovię, której nie wiodło się najlepiej, taka sąsiedzka pomoc. Zresztą, trenerem Pasów był wtedy Franczak, wiślak z krwi i kości, znałem go doskonale, to też był mocny argument za przyjęciem oferty. Kibice Cracovii nigdy nie okazali mi sympatii, wiedzieli że w moim sercu jest tylko Wisła, ale okazywali mi szacunek za uczciwe wykonywanie obowiązków" - opowiadał nam Marek Motyka.

"Szanuję każdy klub, w którym pracuję, bo zapewnia mojej rodzinie utrzymanie, ale w każdym z nich już na wstępie otwarcie mówię, że miłością darzę tylko ten jeden jedyny, Wisłę Kraków".

Motyka z bólem opowiada o antagonizmach kibiców. "Kiedy grałem w Norwegii, na meczu derbowym było 16 tysięcy kibiców obu drużyn i tylko dwóch policjantów do ich pilnowania. Zawsze mi się marzyło, że u nas będzie tak samo. Proszę sobie wyobrazić, że ja naprawdę wierzyłem w pojednanie dla Papieża! Kiedyś, dawno temu, odbywały się takie fajne turnieje, z udziałem wszystkich krakowskich klubów, wspólnie można było wiele zdziałać i dobrze się przy tym bawić. Niestety, z uwagi na konflikty między kibicami, ze względów bezpieczeństwa trzeba było tę piękną tradycję zarzucić."

Pierwsze trenerskie doświadczenia

W 1993 roku Motyka trafił do MKS Kalwarianka, gdzie jednocześnie z sukcesami pełnił funkcję grającego trenera, doprowadzając Kalwariankę do III ligi.

Od sierpnia 1996 pracował jako trener LKS Garbarz Zembrzyce, przyczyniając się do awansu klubu z V do IV ligi. Dwa lata później na pół roku trafił do II-ligowego WKS Wawel. W sierpniu 1999 roku podjął pracę w V-ligowym klubie KS Raba Dobrzyce. Minął miesiąc i Motyka znów zmienił pracodawcę - tym razem był to Hutnik. Z Krakowa już po trzech miesiącach przeniósł się do Bochni trenować tamtejszy IV-ligowy BKS.

Po zakończeniu sezonu 1999/2000 wrócił do swej ukochanej Wisełki, podejmując pracę z zespołem rezerw Białej Gwiazdy. Był szczęśliwy z powrotu na Reymonta, choć z czasem zapał nieco gasł, gdy zorientował się, że w klubie tak naprawdę mało kogo interesowały wówczas losy drugiej drużyny, podobnie jak grup juniorskich...

Wyzwanie z ekstraklasy - Szczakowianka

21 maja 2002 roku Marek Motyka podjął wyzwanie - został nowym trenerem beniaminka piłkarskiej ekstraklasy, Garbarni Szczakowianki Jaworzno. "Zdaję sobie sprawę z tego, że w nowym sezonie, przy zmniejszaniu ligi Garbarnia będzie przez niektórych skazywana na spadek, ale to nie oznacza, że złożymy broń. Będziemy walczyć. Wyzwanie jest duże. Będę debiutantem, podobnie jak zespół. Zdaję sobie sprawę, że kibice Szczakowianki przyzwyczaili się do sukcesów i awansów. Mamy jednak też wiele do zyskania. Wszyscy jesteśmy głodni sukcesów" - powiedział Gazecie.pl po otrzymaniu nominacji.

Los chciał, że Szczakowianka Marka Motyki rozpoczęła sezon 2002/2003 od meczu z Wisłą u siebie. W pierwszą niedzielę sierpnia 2002 jako debiutujący w ekstraklasie szkoleniowiec mógł pochwalić się remisem z drużyną Henryka Kasperczaka. "Jestem sympatykiem Wisły, ale cieszę się, że nas nie pokonała" - powiedział po meczu. Dodajmy, że wiosenny rewanż przy Reymonta również zakończył się remisem.

"Mieliśmy udaną rundę wiosenną, zajmowaliśmy dziesiąte miejsce w ekstraklasie. Później przydarzyły się nam trzy porażki z rzędu i po przegranej z Groclinem 0:5 poinformowano mnie telefonicznie, że jestem zwolniony. To było nieprzyjemne, bo miałem umowę z zarządem, że pracuję do końca bez względu na wyniki. Podczas baraży, które zakończyły się słynną aferą, już mnie jednak w klubie nie było" - wspominał Motyka okoliczności przedwczesnego rozstania się z klubem z Jaworzna, kontrakt obowiązywał rok.

Zakaz stadionowy

Po meczu Szczakowianki z Wisłą Motyce zarzucano, że jego podopieczni prezentowali zbyt agresywny futbol, "polowali" na kości Wiślaków. Stało się to pretekstem do załamania stosunków na linii Bogusław Cupiał - Marek Motyka i młody trener przez kilka lat miał zakaz wstępu na stadion przy Reymonta. Jak sam twierdzi, przyczyny tego bolesnego wydarzenia w rzeczywistości były inne i nie miały nic wspólnego z grą jego podopiecznych.

"Byli wówczas w klubie ludzie - niestety, między innymi moi byli koledzy - którzy rozpowszechniali nieprawdziwe informacje, panu Cupiałowi przekazano kłamstwa, a ja nie miałem możliwości spotkania i wytłumaczenia. Aż przez sześć lat nie wolno mi było wracać do miejsca, które ukochałem najbardziej na świecie. Bolało, bardzo bolało. Dopiero niedawno wszystko zostało wyjaśnione, gdy mogłem osobiście porozmawiać z prezesem Cupiałem. Od tej pory jestem przy Reymonta kiedy tylko mogę, w tym również na zaproszenie pana Cupiała".

Przez Gorzyce do stolicy

Latem 2003 roku Motyka objął II-ligowe Tłoki Gorzyce, które o utrzymanie walczyć musiały w barażach. Pierwszy mecz w Radomiu Tłoki przegrały 1:3. Rewanżu u siebie Motyka nie doczekał. Został zwolniony, a Tłoki spadły do III ligi.

W lipcu 2004 roku przyjął propozycję pracy w Polonii Warszawa. "Jestem trochę jak ci nowi młodzi piłkarze, którzy pojawiają się w klubie. Taki młody, głodny sukcesu wilk. Zrobię wszystko, aby nie zmarnować tej szansy" - zadeklarował tuż po objęciu posady przy Konwiktorskiej. Motyka wprawdzie zrealizował postawiony mu cel i utrzymał zespół w ekstraklasie, ale naraził się kibicom po klęsce 0:5 z Legią. Było to najwyższe w dziejach zwycięstwo Legii na Konwiktorskiej. Wówczas wiadomo było, że Motyka nie zakotwiczy w Warszawie na dłużej. Kontrakt wygasł z końcem czerwca 2005 roku i trener opuścił Warszawę.

Do Górnika, z Górnika, do Górnika...

10 listopada 2005 roku podpisał kontrakt z Górnikiem Zabrze. W styczniu 2006 roku nieoczekiwanie na trenerskiej ławce zastąpił go Ryszard Komornicki. W kwietniu Motyka powrócił jednak do Zabrza, a Górnik szczęśliwie uchronił się przed spadkiem. Sezon 2006/2007 był również burzliwy. W grudniu 2006 roku Motykę zwolniono, zatrudniając Zdzisława Podedwornego, który miał "tchnąć nowego ducha w drużynę". Efekty były przeciwne do oczekiwanych i w marcu 2007 roku prezes Ryszard Szuster zadecydował o ponownym zatrudnieniu Motyki, który pozostał w Zabrzu do końca czerwca 2007 roku. O jednym z etapów pracy w Górniku Motyka opowiadał:

"Kiedy przychodziłem do Zabrza, to prezes Zbigniew Koźmiński nie miał dużych możliwości finansowych. Potem przyszedł do klubu prezes Jerzy Frenkiel i jego pierwszą decyzją było zwolnienie mnie. Wróciłem, utrzymałem zespół i znów nastąpiła zmiana prezesa. Eugeniusz Postolski startował jednak w wyborach na prezydenta miasta i poprzez Górnika lansował głównie swoją osobę. Jeździliśmy na kopalnię, do kardynała Stanisława Dziwisza, a piłka była na drugim miejscu. Potem zarzucono mi, że zrobiłem grupę objazdową, a to przecież nie była moja wina. Nie było wtedy z kim rozmawiać o piłce, bo każdy tylko próbował coś ugrać dla siebie."

Po opuszczeniu Zabrza Motykę czekał rok przerwy. "Pracuję w nocy, kiedy moja rodzina śpi, siedząc przed komputerem czy telewizorem. Wstaję po 9 rano, pochłaniam wszystkie gazety, a potem zaczyna się pustka. Planowanie dnia bez piłki jest strasznie bolesne. Po raz pierwszy zdarzyła mi się taka sytuacja, że byłem rok bez pracy. Owszem, pojawiały się oferty z niższych klas, ale ja już przecież przez te szczeble przeszedłem i nie chciałem do tego wracać. Człowiek czeka i czeka na ciekawą propozycję i nie może się doczekać. Trochę mnie to rozładowało" - wspominał.

W Bytomiu, w Kielcach, w Stróżach...

Po roku, przed sezonem 2008/2009 Motyka został trenerem Polonii Bytom, lecz mimo osiągnięcia przyzwoitych wyników, został zwolniony 15 marca 2009 roku. Od sezonu 2009/10 rozpoczął pracę jako szkoleniowiec Korony Kielce, jednakże już po kilku miesiącach, a dokładnie 23 listopada 2009 roku, został zwolniony, jego miejsce zajął Marcin Sasal.

14 października 2010 roku został trenerem Kolejarza Stróże. Wytrzymał do wiosny 2011, kiedy to po porażce z Sandecją (2:6) podał się do dymisji. O okolicznościach rozstania z Motyką opowiada na łamach Sądeczanina prezes Kolejarza, Bolesław Dywan: Przyszedł dzisiaj do mnie trener Marek Motyka i powiedział, że rezygnuje z pracy w Kolejarzu. Z tego, co wiem, w niedzielę odbyła się rozmowa senatora Stanisława Koguta z Markiem Motyką. Jej treść nie jest mi znana, ale skutki tak. Nie chcę oceniać pracy trenera. Powiem tylko tyle, że wyników nie było i nie ma. Zarząd postanowił, że obowiązki przejmie Tadeusz Kantor. Czy będzie to do końca sezonu, czy krócej, dzisiaj nie wiem.


Ciekawostka: Nazwisko trenera Motyki zapewne długo kojarzyć się będzie kibicom z tzw. szarańczą, czyli specyficznym sposobem rozegrania rzutów rożnych. "Nazwa szarańcza to mój pomysł. Samą zagrywkę zaczerpnąłem jednak z ligi hiszpańskiej. Nawet już nie pamiętam z jakiego klubu. Najważniejsze w szarańczy jest to, że okazała się skuteczna, już kilka goli przyniosła"


Tekst powstał na podstawie: wislakrakow.com; marekmotyka.pl; gazeta.pl; Andrzej Gowarzewski - Piłkarska Encyklopedia Fuji, 90minut.pl oraz wywiadu z Markiem Motyką


Źródło: wislakrakow.com
Autor: dorotja


Historia występów w barwach Wisły Kraków

Podział na sezony:

Sezon Rozgrywki M 0-90 grafika:Zk.jpg grafika:Cz.jpg
1977/1978 Ekstraklasa 10 8 1 1      
1978/1979 Ekstraklasa 26 21 4 1      
1978/1979 Puchar Europy 6 5 1        
1978/1979 Puchar Polski 5 5          
1979/1980 Ekstraklasa 29 28 1   2    
1979/1980 Puchar Polski 1 1          
1980/1981 Ekstraklasa 25 20 2 3   2  
1980/1981 Puchar Polski 1 1          
1981/1982 Ekstraklasa 24 22 2   1 1  
1981/1982 Puchar UEFA 2 1 1     1  
1981/1982 Puchar Polski 2 2       1  
1982/1983 Ekstraklasa 30 30     2 1  
1982/1983 Puchar Polski 3 3          
1983/1984 Ekstraklasa 27 27       3  
1983/1984 Puchar Polski 7 7     1    
1984/1985 Ekstraklasa 17 15 1 1   4  
1984/1985 Puchar Zdobywców 2 2       1  
1984/1985 Puchar Polski 1 1          
1985/1986 II Liga 29 28 1   4    
1986/1987 II Liga 30 30     5 2  
1986/1987 Puchar Polski 8 8          
1986/1987 Mecz unieważniony 1 1          
1987/1988 II Liga 30 28 1 1 2 1  
1987/1988 Puchar Polski 2 1   1      
1987/1988 Baraż o I ligę 2 2          
1988/1989 Ekstraklasa 29 22 2 5 1 3  
1988/1989 Puchar Intertoto 3 3     1    
1988/1989 Puchar Polski 1     1      
1989/1990 Ekstraklasa 15 15       1  
1989/1990 Puchar Polski 2 1 1   1 1  
Razem Ekstraklasa (I) 232 208 13 11 6 15  
II Liga (II) 89 86 2 1 11 3  
Puchar Polski (PP) 33 30 1 2 2 2  
Puchar Europy (PE) 6 5 1        
Puchar Intertoto (IT) 3 3     1    
Puchar UEFA (PU) 2 1 1     1  
Puchar Zdobywców (PZ) 2 2       1  
Baraż o I ligę (B1) 2 2          
Mecz unieważniony (#P) 1 1          
RAZEM 370 338 18 14 20 22  


Lista wszystkich spotkań:

Roz. Data Miejsce Przeciwnik Wyn. Zm. B K
I 1978.03.05 Wyjazd Polonia Bytom 1-1      
I 1978.03.09 Dom Zagłębie Sosnowiec 1-0    
I 1978.03.12 Wyjazd Śląsk Wrocław 1-3    
I 1978.03.19 Dom Lech Poznań 1-1      
I 1978.03.26 Wyjazd ŁKS Łódź 0-0      
I 1978.03.30 Dom Pogoń Szczecin 2-0      
I 1978.04.16 Wyjazd Odra Opole 0-1      
I 1978.04.19 Dom Szombierki Bytom 4-0      
I 1978.04.29 Wyjazd Ruch Chorzów 0-2      
I 1978.05.02 Dom Arka Gdynia 3-1      
I 1978.07.29 Dom Ruch Chorzów 3-1      
I 1978.08.02 Wyjazd Legia Warszawa 0-0    
I 1978.08.06 Dom Szombierki Bytom 1-1      
I 1978.08.16 Dom Śląsk Wrocław 0-1    
I 1978.09.09 Dom Pogoń Szczecin 4-0      
PE 1978.09.13 Wyjazd Club Brugge 1-2      
PP 1978.09.16 Wyjazd Arkonia Szczecin 2-0      
I 1978.09.24 Wyjazd GKS Katowice 1-1      
PE 1978.09.27 Dom Club Brugge 3-1    
I 1978.10.01 Dom Gwardia Warszawa 3-1      
I 1978.10.07 Dom ŁKS Łódź 1-4    
I 1978.10.14 Wyjazd Polonia Bytom 0-1      
PE 1978.10.18 Wyjazd Zbrojovka Brno 2-2      
PP 1978.10.22 Dom Pogoń Szczecin 2-1      
PE 1978.11.01 Dom Zbrojovka Brno 1-1      
I 1978.11.05 Wyjazd Zagłębie Sosnowiec 0-1      
I 1978.11.19 Dom Lech Poznań 4-1      
I 1978.11.22 Wyjazd Arka Gdynia 2-4    
PP 1978.11.26 Wyjazd Lechia Gdańsk 2-1      
I 1979.03.03 Wyjazd Ruch Chorzów 0-3      
PE 1979.03.07 Dom Malmo FF Malmo 2-1      
I 1979.03.11 Dom Legia Warszawa 2-2      
I 1979.03.17 Wyjazd Szombierki Bytom 1-1      
PE 1979.03.21 Wyjazd Malmo FF Malmo 1-4      
I 1979.03.25 Dom Widzew Łódź 2-1      
PP 1979.03.28 Wyjazd Zagłębie II Lubin 3-0      
I 1979.03.31 Wyjazd Stal Mielec 1-2      
I 1979.04.08 Dom Odra Opole 1-1      
I 1979.04.25 Wyjazd Pogoń Szczecin 0-3    
I 1979.05.05 Dom GKS Katowice 1-1      
PP 1979.05.09 Wyjazd Arka Gdynia 1-2      
I 1979.05.13 Wyjazd Gwardia Warszawa 1-3      
I 1979.05.20 Dom Polonia Bytom 4-0      
I 1979.05.26 Wyjazd ŁKS Łódź 1-3      
I 1979.05.30 Dom Zagłębie Sosnowiec 2-1      
I 1979.06.06 Wyjazd Lech Poznań 0-2      
I 1979.06.10 Dom Arka Gdynia 3-0      
I 1979.07.28 Dom Szombierki Bytom 4-0      
I 1979.08.01 Wyjazd Arka Gdynia 1-2      
I 1979.08.05 Dom ŁKS Łódź 2-1      
I 1979.08.11 Wyjazd Śląsk Wrocław 0-1      
I 1979.08.15 Dom Legia Warszawa 2-3      
I 1979.08.25 Dom GKS Katowice 3-0      
I 1979.09.01 Wyjazd Górnik Zabrze 0-2      
I 1979.09.05 Dom Ruch Chorzów 3-0      
I 1979.09.16 Wyjazd Polonia Bytom 2-2      
I 1979.10.20 Wyjazd Widzew Łódź 2-0    
I 1979.11.04 Dom Lech Poznań 5-1      
PP 1979.11.07 Wyjazd Lech Poznań 0-1      
I 1979.11.18 Wyjazd Stal Mielec 0-2      
I 1979.11.24 Dom Odra Opole 1-0      
I 1979.12.02 Wyjazd Zagłębie Sosnowiec 1-3      
I 1980.03.09 Wyjazd Szombierki Bytom 1-1      
I 1980.03.15 Dom Arka Gdynia 2-1      
I 1980.03.22 Wyjazd ŁKS Łódź 1-2      
I 1980.03.29 Dom Śląsk Wrocław 1-0      
I 1980.04.05 Wyjazd Legia Warszawa 0-2      
I 1980.04.12 Wyjazd GKS Katowice 1-1      
I 1980.04.23 Dom Górnik Zabrze 4-0      
I 1980.04.30 Wyjazd Ruch Chorzów 1-2      
I 1980.05.04 Dom Polonia Bytom 4-0      
I 1980.05.08 Wyjazd Zawisza Bydgoszcz 2-3      
I 1980.05.18 Dom Widzew Łódź 6-3      
I 1980.05.24 Wyjazd Lech Poznań 0-2    
I 1980.06.04 Dom Stal Mielec 0-0      
I 1980.06.07 Wyjazd Odra Opole 4-0      
I 1980.06.15 Dom Zagłębie Sosnowiec 2-1      
I 1980.08.16 Wyjazd Ruch Chorzów 1-2      
I 1980.08.23 Dom Śląsk Wrocław 2-1      
I 1980.08.27 Dom Zagłębie Sosnowiec 0-0      
I 1980.08.31 Wyjazd Szombierki Bytom 1-3    
I 1980.09.06 Dom Lech Poznań 3-1      
PP 1980.09.09 Wyjazd Stal Stalowa Wola 0-1      
I 1980.09.27 Dom Odra Opole 1-0      
I 1980.10.05 Wyjazd Legia Warszawa 2-0      
I 1980.10.08 Dom Arka Gdynia 1-1      
I 1980.10.19 Wyjazd Bałtyk Gdynia 0-1      
I 1980.10.25 Dom ŁKS Łódź 4-0      
I 1980.10.29 Wyjazd Widzew Łódź 1-1     grafika:Zk.jpg
I 1980.11.15 Wyjazd Motor Lublin 5-1      
I 1980.11.22 Dom Górnik Zabrze 0-0      
I 1981.03.14 Dom Ruch Chorzów 4-1    
I 1981.03.21 Wyjazd Śląsk Wrocław 0-1    
I 1981.03.28 Wyjazd Zagłębie Sosnowiec 2-1      
I 1981.04.01 Dom Szombierki Bytom 3-2      
I 1981.04.05 Wyjazd Lech Poznań 0-2     grafika:Zk.jpg
I 1981.04.11 Dom Zawisza Bydgoszcz 2-0    
I 1981.05.16 Dom Bałtyk Gdynia 1-1      
I 1981.05.27 Wyjazd ŁKS Łódź 0-1      
I 1981.06.03 Dom Widzew Łódź 3-2      
I 1981.06.07 Wyjazd Stal Mielec 3-5    
I 1981.06.10 Dom Motor Lublin 3-0      
I 1981.06.14 Wyjazd Górnik Zabrze 1-1      
I 1981.08.08 Wyjazd Gwardia Warszawa 2-2      
I 1981.08.15 Dom Arka Gdynia 3-0      
I 1981.08.22 Wyjazd Ruch Chorzów 1-2      
I 1981.08.26 Dom Widzew Łódź 1-1      
I 1981.08.29 Wyjazd Górnik Zabrze 0-3      
I 1981.09.05 Dom Stal Mielec 1-1      
I 1981.09.12 Wyjazd Motor Lublin 1-1      
PU 1981.09.16 Wyjazd Malmo FF Malmo 0-2   grafika:Zk.jpg
I 1981.09.26 Dom Bałtyk Gdynia 4-0      
PU 1981.09.30 Dom Malmo FF Malmo 1-3      
I 1981.10.14 Wyjazd Zagłębie Sosnowiec 0-0      
I 1981.11.07 Dom Szombierki Bytom 1-0     grafika:Zk.jpg
PP 1981.11.25 Wyjazd Stal Rzeszów 2-0      
I 1981.11.29 Dom Śląsk Wrocław 0-0      
PP 1981.12.05 Wyjazd Pogoń Szczecin 1-2     grafika:Zk.jpg
I 1982.03.20 Dom Ruch Chorzów 1-1      
I 1982.03.24 Wyjazd Widzew Łódź 0-2      
I 1982.03.27 Dom Górnik Zabrze 1-1      
I 1982.03.31 Wyjazd Stal Mielec 0-1      
I 1982.04.03 Dom Motor Lublin 5-1      
I 1982.04.07 Dom Legia Warszawa 1-2      
I 1982.04.10 Wyjazd Bałtyk Gdynia 0-2      
I 1982.04.14 Dom Zagłębie Sosnowiec 1-1    
I 1982.04.17 Wyjazd ŁKS Łódź 2-0      
I 1982.04.24 Dom Lech Poznań 3-1  
I 1982.04.28 Wyjazd Szombierki Bytom 1-1      
I 1982.05.01 Dom Pogoń Szczecin 1-2      
I 1982.05.09 Wyjazd Śląsk Wrocław 1-0      
I 1982.07.31 Wyjazd Szombierki Bytom 1-0      
I 1982.08.08 Dom Górnik Zabrze 0-1      
I 1982.08.14 Wyjazd Śląsk Wrocław 1-2      
I 1982.08.22 Dom Pogoń Szczecin 0-1      
I 1982.09.03 Wyjazd Widzew Łódź 0-2     grafika:Zk.jpg
I 1982.09.11 Dom Cracovia Kraków 0-0      
I 1982.09.18 Wyjazd Gwardia Warszawa 0-1      
PP 1982.09.22 Wyjazd Cracovia Kraków 2-2      
I 1982.09.25 Dom Zagłębie Sosnowiec 2-0      
I 1982.10.02 Wyjazd Stal Mielec 2-1      
I 1982.10.16 Dom Bałtyk Gdynia 1-0      
I 1982.10.24 Wyjazd Lech Poznań 1-3      
I 1982.10.31 Dom ŁKS Łódź 1-1      
I 1982.11.06 Wyjazd Ruch Chorzów 0-4      
I 1982.11.14 Wyjazd Legia Warszawa 2-0      
I 1982.11.21 Dom GKS Katowice 3-0      
PP 1982.11.28 Wyjazd Szombierki Bytom 1-0      
I 1983.03.13 Dom Szombierki Bytom 3-1      
PP 1983.03.16 Wyjazd Piast Gliwice 0-1      
I 1983.03.19 Wyjazd Górnik Zabrze 3-1    
I 1983.03.27 Dom Śląsk Wrocław 3-1      
I 1983.04.02 Wyjazd Pogoń Szczecin 0-3      
I 1983.04.10 Dom Widzew Łódź 1-1      
I 1983.04.23 Wyjazd Cracovia Kraków 1-2      
I 1983.04.27 Dom Gwardia Warszawa 1-1      
I 1983.05.07 Wyjazd Zagłębie Sosnowiec 1-1      
I 1983.05.11 Dom Stal Mielec 0-1      
I 1983.05.28 Wyjazd Bałtyk Gdynia 0-1      
I 1983.06.01 Dom Lech Poznań 6-0      
I 1983.06.04 Wyjazd ŁKS Łódź 2-2      
I 1983.06.12 Dom Ruch Chorzów 2-1      
I 1983.06.15 Dom Legia Warszawa 4-3      
I 1983.06.19 Wyjazd GKS Katowice 3-1    
I 1983.08.07 Wyjazd Lech Poznań 0-1      
I 1983.08.13 Dom Cracovia Kraków 0-0      
I 1983.08.17 Wyjazd Górnik Wałbrzych 1-5      
I 1983.08.21 Dom Górnik Zabrze 2-2      
I 1983.08.27 Wyjazd ŁKS Łódź 0-1      
I 1983.09.10 Wyjazd GKS Katowice 2-5      
I 1983.09.13 Dom Ruch Chorzów 1-1      
I 1983.09.18 Dom Pogoń Szczecin 1-1      
I 1983.09.24 Wyjazd Legia Warszawa 2-4     grafika:Zk.jpg
PP 1983.09.28 Wyjazd Lechia Piechowice 2-1      
I 1983.10.01 Wyjazd Śląsk Wrocław 2-3      
I 1983.10.12 Dom Szombierki Bytom 2-0      
I 1983.10.16 Wyjazd Widzew Łódź 2-4      
I 1983.10.22 Dom Bałtyk Gdynia 1-0      
I 1983.11.05 Wyjazd Zagłębie Sosnowiec 4-1      
I 1983.11.12 Dom Motor Lublin 0-0     grafika:Zk.jpg
PP 1983.11.19 Dom Motor Lublin 4-2      
PP 1983.11.27 Dom Górnik Knurów 3-2    
PP 1984.03.04 Wyjazd Górnik Knurów 1-0      
I 1984.03.10 Dom Lech Poznań 0-0      
PP 1984.03.14 Dom Stal Mielec 0-0      
I 1984.03.18 Wyjazd Cracovia Kraków 0-0      
I 1984.04.07 Wyjazd Górnik Zabrze 1-1      
I 1984.04.14 Dom ŁKS Łódź 1-0     grafika:Zk.jpg
I 1984.04.29 Dom GKS Katowice 3-0      
I 1984.05.05 Wyjazd Pogoń Szczecin 1-2      
I 1984.05.09 Dom Legia Warszawa 0-1      
I 1984.05.12 Dom Śląsk Wrocław 3-1      
PP 1984.05.16 Wyjazd Stal Mielec 2-0      
I 1984.05.27 Dom Widzew Łódź 1-1      
I 1984.06.02 Wyjazd Bałtyk Gdynia 0-0      
I 1984.06.10 Dom Zagłębie Sosnowiec 0-1      
I 1984.06.13 Wyjazd Motor Lublin 2-1      
PP 1984.06.19 Wyjazd Lech Poznań 0-3      
I 1984.08.11 Dom ŁKS Łódź 1-0     grafika:Zk.jpg
I 1984.08.15 Wyjazd Zagłębie Sosnowiec 0-1      
I 1984.08.19 Dom Pogoń Szczecin 0-2      
I 1984.08.25 Wyjazd Lech Poznań 0-2      
I 1984.09.01 Dom Ruch Chorzów 0-1      
PP 1984.09.05 Wyjazd Broń Radom 0-0      
I 1984.09.08 Dom Legia Warszawa 0-0      
I 1984.10.21 Wyjazd Motor Lublin 0-0     grafika:Zk.jpg
PZ 1984.10.24 Wyjazd Fortuna Sittard 0-2     grafika:Zk.jpg
PZ 1984.11.07 Dom Fortuna Sittard 2-1      
I 1984.11.17 Dom Górnik Wałbrzych 2-1      
I 1984.11.25 Wyjazd Bałtyk Gdynia 0-2    
I 1985.03.09 Wyjazd ŁKS Łódź 0-0     grafika:Zk.jpg
I 1985.03.17 Dom Zagłębie Sosnowiec 1-0      
I 1985.03.30 Dom Lech Poznań 0-2      
I 1985.04.06 Wyjazd Ruch Chorzów 0-1      
I 1985.04.14 Wyjazd Legia Warszawa 2-0      
I 1985.04.20 Dom Radomiak Radom 0-2      
I 1985.05.04 Wyjazd Lechia Gdańsk 0-2      
I 1985.06.15 Dom Śląsk Wrocław 1-0   grafika:Zk.jpg
II 1985.08.10 Dom Olimpia Elbląg 1-0      
II 1985.08.17 Wyjazd Broń Radom 1-3      
II 1985.08.24 Dom Hutnik Kraków 2-1    
II 1985.09.01 Wyjazd Ursus Warszawa 1-0      
II 1985.09.07 Dom Włókniarz Pabianice 3-0      
II 1985.09.15 Wyjazd Jagiellonia Białystok 1-0      
II 1985.09.21 Dom Igloopol Dębica 1-0      
II 1985.09.29 Wyjazd Resovia Rzeszów 0-1      
II 1985.10.05 Dom Stal Stalowa Wola 1-2      
II 1985.10.12 Wyjazd Korona Kielce 2-0      
II 1985.10.20 Wyjazd Start Łódź 0-1      
II 1985.10.26 Dom Polonia Bytom 2-1      
II 1985.11.03 Wyjazd Błękitni Kielce 2-1      
II 1985.11.09 Dom Unia Tarnów 3-2      
II 1986.03.16 Dom Górnik Knurów 4-0    
II 1986.03.22 Wyjazd Olimpia Elbląg 0-1      
II 1986.03.29 Dom Broń Radom 1-1      
II 1986.04.06 Wyjazd Hutnik Kraków 1-1    
II 1986.04.12 Dom Ursus Warszawa 1-0    
II 1986.04.20 Wyjazd Włókniarz Pabianice 1-2      
II 1986.04.26 Dom Jagiellonia Białystok 1-3      
II 1986.05.04 Wyjazd Igloopol Dębica 1-0      
II 1986.05.10 Dom Resovia Rzeszów 0-0      
II 1986.05.17 Wyjazd Stal Stalowa Wola 1-0      
II 1986.05.24 Dom Korona Kielce 1-0      
II 1986.05.31 Dom Start Łódź 1-1      
II 1986.06.07 Wyjazd Polonia Bytom 0-3      
II 1986.06.14 Dom Błękitni Kielce 2-1      
II 1986.06.19 Wyjazd Unia Tarnów 0-0    
PP 1986.08.02 Wyjazd Polna Przemyśl 1-0      
II 1986.08.09 Dom Stal Stalowa Wola 2-0      
PP 1986.08.13 Wyjazd Stal Rzeszów 0-0      
II 1986.08.17 Wyjazd Broń Radom 2-0      
II 1986.08.23 Dom Jagiellonia Białystok 1-0      
II 1986.08.30 Wyjazd Korona Kielce 2-0      
II 1986.09.06 Dom Włókniarz Pabianice 1-0      
II 1986.09.13 Wyjazd Resovia Rzeszów 0-0      
II 1986.09.21 Dom Olimpia Elbląg 1-1      
PP 1986.09.24 Dom Ruch Chorzów 2-1      
II 1986.09.28 Wyjazd Hutnik Kraków 1-1      
II 1986.10.04 Dom Avia Świdnik 1-0      
II 1986.10.11 Wyjazd Hutnik Warszawa 0-1      
II 1986.10.18 Dom Zagłębie Sosnowiec 1-0    
II 1986.10.26 Wyjazd Górnik Knurów 0-2      
II 1986.11.02 Dom Igloopol Dębica 1-0      
II 1986.11.09 Wyjazd Wisła Płock 3-4    
II 1986.11.15 Dom Sandecja Nowy Sącz 2-0      
#P 1986.11.29 Dom Legia Warszawa 1-0      
II 1987.03.15 Wyjazd Stal Stalowa Wola 2-3     grafika:Zk.jpg
PP 1987.03.18 Dom Legia Warszawa 1-1      
II 1987.03.22 Dom Broń Radom 0-2      
II 1987.03.28 Wyjazd Jagiellonia Białystok 0-3      
II 1987.04.04 Dom Korona Kielce 3-0      
II 1987.04.12 Wyjazd Włókniarz Pabianice 0-1      
PP 1987.04.15 Dom GKS Bełchatów 2-0      
II 1987.04.18 Dom Resovia Rzeszów 3-1    
II 1987.04.25 Wyjazd Olimpia Elbląg 2-1    
II 1987.05.02 Dom Hutnik Kraków 0-2      
PP 1987.05.06 Wyjazd GKS Bełchatów 1-2      
II 1987.05.09 Wyjazd Avia Świdnik 2-0      
II 1987.05.16 Dom Hutnik Warszawa 2-1      
II 1987.05.23 Wyjazd Zagłębie Sosnowiec 0-0      
II 1987.05.30 Dom Górnik Knurów 1-3      
PP 1987.06.03 Wyjazd Śląsk Wrocław 0-1      
II 1987.06.06 Wyjazd Igloopol Dębica 1-2     grafika:Zk.jpg
II 1987.06.14 Dom Wisła Płock 2-1      
PP 1987.06.17 Dom Śląsk Wrocław 1-1      
II 1987.06.21 Wyjazd Sandecja Nowy Sącz 3-2    
PP 1987.08.05 Wyjazd Glinik Gorlice 2-2    
II 1987.08.09 Dom Avia Świdnik 2-0      
II 1987.08.15 Wyjazd Górnik Knurów 2-3      
II 1987.08.22 Dom GKS Bełchatów 0-0      
II 1987.08.29 Dom Włókniarz Pabianice 0-1      
II 1987.09.05 Wyjazd Stal Mielec 0-1      
II 1987.09.12 Dom Zagłębie Sosnowiec 0-1    
PP 1987.09.15 Wyjazd GKS Bełchatów 0-1      
II 1987.09.19 Wyjazd Gwardia Szczytno 2-2      
II 1987.09.26 Dom Stal Rzeszów 4-1      
II 1987.10.04 Wyjazd Broń Radom 1-1      
II 1987.10.10 Dom Błękitni Kielce 4-0    
II 1987.10.17 Wyjazd Hutnik Kraków 2-0      
II 1987.10.24 Dom Motor Lublin 0-0      
II 1987.10.31 Wyjazd Igloopol Dębica 0-0      
II 1987.11.07 Dom Olimpia Elbląg 2-0   grafika:Zk.jpg
II 1987.11.14 Wyjazd Resovia Rzeszów 1-0      
II 1988.03.12 Wyjazd Avia Świdnik 1-0      
II 1988.03.19 Dom Górnik Knurów 2-1      
II 1988.03.26 Wyjazd GKS Bełchatów 0-2      
II 1988.04.02 Wyjazd Włókniarz Pabianice 2-0      
II 1988.04.09 Dom Stal Mielec 1-1      
II 1988.04.16 Wyjazd Zagłębie Sosnowiec 1-1      
II 1988.04.23 Dom Gwardia Szczytno 5-1      
II 1988.04.30 Wyjazd Stal Rzeszów 0-2      
II 1988.05.07 Dom Broń Radom 1-1      
II 1988.05.14 Wyjazd Błękitni Kielce 1-0      
II 1988.05.21 Dom Hutnik Kraków 1-0      
II 1988.05.28 Wyjazd Motor Lublin 1-1      
II 1988.06.04 Dom Igloopol Dębica 2-0      
II 1988.06.11 Wyjazd Olimpia Elbląg 3-1      
II 1988.06.18 Dom Resovia Rzeszów 0-1    
B1 1988.06.26 Wyjazd Górnik Knurów 0-1      
B1 1988.06.30 Dom Górnik Knurów 4-2      
I 1988.07.31 Dom Jagiellonia Białystok 0-1      
PP 1988.08.03 Wyjazd Rozbark Bytom 2-4    
I 1988.08.06 Wyjazd Lech Poznań 0-3      
I 1988.08.13 Dom GKS Jastrzębie 1-0      
I 1988.08.20 Dom Legia Warszawa 1-1     grafika:Zk.jpg
I 1988.08.27 Wyjazd Stal Mielec 2-3      
I 1988.09.03 Dom Pogoń Szczecin 4-2    
I 1988.09.10 Wyjazd Ruch Chorzów 0-1    
I 1988.09.23 Dom Widzew Łódź 2-1      
I 1988.09.28 Wyjazd Górnik Zabrze 0-4    
I 1988.10.02 Dom Olimpia Poznań 1-1    
I 1988.10.08 Wyjazd Śląsk Wrocław 0-0      
I 1988.10.22 Dom Górnik Wałbrzych 1-2  
I 1988.10.29 Wyjazd Szombierki Bytom 3-0      
I 1988.11.05 Dom GKS Katowice 3-1      
I 1988.11.19 Wyjazd ŁKS Łódź 1-2      
I 1989.03.11 Wyjazd Jagiellonia Białystok 0-0      
I 1989.03.19 Dom Lech Poznań 0-0      
I 1989.03.25 Wyjazd GKS Jastrzębie 2-4    
I 1989.03.29 Wyjazd Legia Warszawa 0-4      
I 1989.04.09 Dom Stal Mielec 1-0      
I 1989.04.15 Wyjazd Pogoń Szczecin 1-1      
I 1989.04.22 Dom Ruch Chorzów 1-4      
I 1989.05.10 Wyjazd Widzew Łódź 2-1      
I 1989.05.14 Dom Górnik Zabrze 1-0      
I 1989.05.20 Wyjazd Olimpia Poznań 0-3     grafika:Zk.jpg
I 1989.05.24 Dom Śląsk Wrocław 0-5    
I 1989.06.07 Wyjazd Górnik Wałbrzych 1-2     grafika:Zk.jpg
I 1989.06.11 Dom Szombierki Bytom 3-0      
I 1989.06.17 Wyjazd GKS Katowice 0-1      
IT 1989.07.15 Dom Hapoel Petah Tikva 0-3      
IT 1989.07.19 Dom Beitar Tel Aviv 4-0    
IT 1989.07.22 Dom Sparta Praga 3-3      
I 1989.07.29 Wyjazd Olimpia Poznań 1-1      
I 1989.08.02 Dom Zagłębie Sosnowiec 1-2      
I 1989.08.06 Wyjazd Zawisza Bydgoszcz 0-2     grafika:Zk.jpg
I 1989.08.12 Dom ŁKS Łódź 3-2      
I 1989.08.16 Wyjazd Śląsk Wrocław 0-2      
I 1989.08.26 Dom Jagiellonia Białystok 1-1      
PP 1989.08.30 Wyjazd Polonia Bytom 2-0    
I 1989.09.02 Wyjazd GKS Katowice 1-2      
I 1989.09.16 Wyjazd Lech Poznań 0-2      
I 1989.09.23 Dom Stal Mielec 2-1      
I 1989.10.01 Wyjazd Górnik Zabrze 0-2      
I 1989.10.14 Dom Widzew Łódź 1-0      
PP 1989.10.18 Wyjazd Pogoń Szczecin 2-3   grafika:Zk.jpg
I 1989.10.28 Wyjazd Motor Lublin 0-2      
I 1989.11.04 Dom Ruch Chorzów 3-0      
I 1989.11.19 Wyjazd Legia Warszawa 3-0      
I 1989.11.25 Dom Zagłębie Lubin 2-1      

Mecze w Reprezentacji Polski

Motyka wystąpił w barwach narodowych osiem razy, wyłącznie w meczach towarzyskich. Wszystkie mecze odbyły się w 1980 roku.

Pogrubiono występy Motyki jako Wiślaka.

Trenerska kariera

Klub Lata
Kalwarianka Kalwaria Zebrzydowska 1993 - 1996 (grający trener)
Garbarz Zembrzyce 1996 - 1998 (grający trener)
Wawel Kraków 1998 - 1999
Raba Dobczyce 1999 (grający trener)
Hutnik Kraków 1999
BKS Bochnia 2000
Wisła II Kraków 2000 - 2002
Szczakowianka Jaworzno maj 2002 - maj 2003
Tłoki Gorzyce sierpień 2003 - czerwiec 2004
Polonia Warszawa czerwiec 2004 - czerwiec 2005
Górnik Zabrze ( Ekstraklasa ) między listopadem 2005 a majem 2007 trzykrotnie pełnik funkcję trenera
Polonia Bytom ( Ekstraklasa) lipiec 2008 - marzec 2009
Korona Kielce ( Ekstraklasa) maj 2009 - listopada 2009
Kolejarz Stróże ( I liga) październik 2010 - kwiecień 2011
Garbarnia Kraków ( II liga) sierpień 2012 - maj 2013
Limanovia Limanowa ( II liga) kwiecień 2015 - czerwiec 2015
Rozwój Katowice ( I liga) czerwiec 2015 -


Galeria

Kącik poetycki

Na Marka M.


Nawet po dwukrotnym obiegnięciu równika
Grał na najwyższych obrotach „Marcyś” Motyka.

— Dariusz Zastawny, Stuletnia nasza historia, czyli Wisła Kraków, Biała Gwiazda w słów orszaku i obrazkach


Marek Motyka wspomina stan wojenny

Stan wojenny wspomina były piłkarz GTS Wisła Kraków
13 grudnia 2011

Marek Motyka:

Grałem wówczas w Wiśle, a wiadomo, że klub milicyjny rządził się swoimi prawami. Niektórzy oficerowie, którzy byli zatrudnieni w komendzie, zostali przeznaczeni do pracy na obiektach, gdzie skomasowane były siły ZOMO i trzeba było tam pomagać w różnej formie.

My, piłkarze, na szczęście nie byliśmy zaangażowani w pomoc ZOMO, tylko byliśmy skupieni na grze w piłkę. Jeśli chodzi o działania milicyjne, szczęśliwie byliśmy na bocznym torze.

Niektórych naszych trenerów brano do pracy w komendzie, albo na obiektach sportowych.

Miałem problemy z dostawaniem się do domu. Mieszkałem w pobliżu kościoła Arka Pana, a tam był skupisko wszelkich działań solidarnościowych. W tym kościele ludzie z Nowej Huty mieli różne spotkania i tam ustalali swoje działania. Ze względów bezpieczeństwa żona z naszym malutkim dzieckiem w czasie moich treningów czekała na mnie w Krakowie i do Nowej Huty wracaliśmy razem późnym wieczorem.

W ciągu dnia pod naszym mieszkaniem były dość ostre akcje protestacyjne, a milicja próbowała to zwalczać. Byłem w o tyle niezręcznej sytuacji, że nasze zatrudnienie w milicji było fikcyjne. Tak naprawdę nie mieliśmy o niczym zielonego pojęcia, nie mieliśmy żadnych uprawnień.

Było mi ciężko mieszkać w bloku z tego względu, że byłem jedynym mężczyzną, który przebywał w domu w czasie strajków, okupacji Huty, gdy większość moich sąsiadów zamkniętych było w Hucie Lenina. Sąsiedzi na szczęście wiedzieli, że ja de facto nie mam żadnych powiązań z milicją i jestem tylko piłkarzem. Niezręcznie się czułem, gdy w całej klatce w mieszkaniach były tylko kobiety, dzieci i ja.

Zajścia pod kościołem były bardzo uciążliwe. Pod moim blokiem zastrzelono Bogdana Włosika. W pewnym momencie ktoś z klubu wpadł na pomysł, żeby moje mieszkanie wykorzystać do obserwacji. Absolutnie się na to nie zgodziłem. Gdyby sąsiedzi zobaczyli, że do mojego mieszkania ktoś wnosi kamery, mogliby mnie zlinczować.

Źródło: gazetakrakowska.pl

Materiały prasowe do biografii

Wywiady

Ale to już było...czarna noc Motyki i maluch między drzewem a nurem.

24 września 2015

Zapraszamy na kolejny odcinek naszego cyklu. Przez te kilka tygodni przestał on już być „nowy”, za to nie przestał być interesujący. Tym razem dłużej porozmawialiśmy z Markiem Motyką, któremu w wielu momentach zebrało się na naprawdę warte odkurzenia wspomnienia… Zapraszamy!

Kariera z dzisiejszej perspektywy – spełnienie czy niedosyt?

- Ogromny niedosyt. Uważam, że kompletnie nie wykorzystałem szansy w reprezentacji Polski. Spaliłem się psychicznie, za dużo chciałem i za bardzo chciałem. Miałem trudną konkurencję, na lewej obronie grał Wojtek Rudy, na prawej Marek Dziuba, w środku Władek Żmuda z Janasem. Nie było łatwo dostać się do składu, ale gdy już mi się udało – nie grałem na miarę swoich możliwości.

Największe spełnione piłkarskie marzenie?

- Reprezentacja Polski. Jako młody chłopak, sierota, wychowany na ulicy w Żywcu, marzyłem o kadrze. W młodzieżówce byłem kapitanem, osiem razy wystąpiłem też w tej najważniejszej drużynie.

Największe niespełnione piłkarskie marzenie?

- Jeśli chodzi o tę reprezentację, to byłem spełniony, ale mam niedosyt, że grałem między mistrzostwami Europy a mistrzostwami świata. Uciekły mi duże imprezy… Mam też niedosyt, że z Wisłą zdobyłem tylko jedno mistrzostwo Polski. Potencjał mieliśmy, by tytuł zdobywać co roku. Niestety, rozmieniliśmy nasz potencjał na drobne. Zresztą, dwa razy byłem też w finale Pucharu Polski, a nie zdobyłem go ani razu.

Najlepszy piłkarz, z którym pan grał?

- Grzesiu Lato, Boniek. A w Wiśle na pewno Kaziu Kmiecik, Zdzisiu Kapka, Nawałka… Cała drużyna Wisły była bardzo mocna, a gra z tymi chłopakami to był zaszczyt.

Najlepszy piłkarz przeciwko któremu pan grał?

- Już w kraju było takich kilku: Jasiu Fortok, Staszek Terlecki czy Mirek Okoński. A poza tym to choćby reprezentanci Belgii Eric Gerets i Jan Ceulemans.

Najlepszy trener, który pana trenował?

- Najlepszy był Lenczyk, bo z nim zdobyłem najwięcej, byłem tym mistrzem Polski. Od każdego nauczyłem się jednak całkiem sporo.

Najgorszy trener, z którym miał pan przyjemność?

- Jest jeden, którego chciałbym wymazać z pamięci. Aleksander Brożyniak. Nie chcę się rozwodzić na jego temat, to człowiek-porażka. Przeżyłem z nim najczarniejsze chwile w Wiśle.

Gej w szatni? Spotkał pan takiego chociaż raz?

- Nie. I dziękuję Bogu, że nie spotkałem. Nie wiem, jakbym się zachował w takiej sytuacji, czy poszedłbym pod prysznic u boku zawodnika, który kocha inaczej… Nie wyobrażam sobie tego. Dziś jestem bardziej tolerancyjny, to trochę inne czasy, ludzie bardziej wyrozumiale podchodzą do sprawy.

Najlepszy żart, jaki zrobili panu koledzy? Kto i gdzie?

- Kiedyś spieszyłem się po treningu na imprezę – wleciałem do szatni, chciałem się szybko ubrać. Niestety, kiedy zacząłem zakładać spodnie, okazało się, że mam związane nogawki, do tego pomoczone. Musiałem jechać do domu się przebrać, a na imprezę oczywiście dotarłem spóźniony.

Najlepszy żart, który wykręcił pan?

- Kiedyś w kilku chłopaków podnieśliśmy samochód kolegi i wsadziliśmy go między drzewo a klubowy mur. Maluch zmieścił się idealnie! Wyszło nam to tak dobrze, że… nie dało się potem stamtąd wyjechać. No więc co? Płacz, złość i prośba, byśmy pomogli wyciągnąć stamtąd auto. A my mieliśmy ubaw. Często robiliśmy też żart, którego nauczyliśmy się od Staszka Goneta – polegał on na wkładaniu widelców i noży do kieszeni pułkowników, szefów klubu. Kiedy sięgali po dokumenty czy kluczyki, trafiali na widelec. Nie wiem już, na ile było to mądre, a na ile głupie.

Kim chciał pan być po zakończeniu kariery i jak bardzo marzenia różnią się od rzeczywistości?

- Przede wszystkim chciałem być trenerem. Po części ten plan się spełnił, ale mam też niedosyt, że nie dostałem szansy pracowania w stabilnym, mocnym klubie, który mógłby grać o Europę. Mam nadzieję, że się to jeszcze uda. Dotychczas trafiałem na miejsca, gdzie były problemy finansowe i walka o utrzymanie.

Której decyzji podjętej podczas kariery żałuje pan najbardziej?

- Staram się niczego w życiu nie żałować. Chciałem grać w dobrym klubie Ekstraklasy, trafiłem na Wisłę, choć były też inne propozycji. Wybrałem chyba dobrze, bo marzyło mi się, by mieszkać w Krakowie. Miałem jednak zawsze w głowie znaki zapytania, bo w wieku 15 lat była propozycja przejścia do BKS-u Bielsko, gdzie trenerem był Piechniczek. Gdybym poszedł tam do niego, potem za nim do Odry Opole, to kto wie, czy dziś zamiast ośmiu meczów w kadrze nie miałbym sześćdziesięciu. Piechniczek zrobił wielką karierę, często ciągnął za sobą zaufanych ludzi… Ale to już zwykłe gdybanie.

Co kupił pan za pierwszą grubszą premię?

- Zbierałem na malucha, miałem oszczędności, ale po większej premii – wreszcie go kupiłem. To była pierwsza duża inwestycja: starszy, używany maluch, od kolegi, na raty.

Największa suma pieniędzy przepuszczona w jedną noc?

- Nie miałem większego sposobu i pomysłu na rozrzutność w lokalach, na imprezach. Nie przypominam sobie, bym przehulał jednej nocy dużą kasę.

Najbardziej pamiętna impreza po sukcesie?

- Po mistrzostwie Polski z Wisłą balowaliśmy w Feniksie. Paradoksalne jest to, że ten lokal, gdy miałem 20 lat, jest taki sam do dziś, gdy mam 57! Opanowaliśmy to miejsce: byli z nami najbliżsi, kibice czy aktor Jan Nowicki. To dla mnie bardzo pamiętna impreza, bo mistrzostwo zdobył tylko jedno. Zazdroszczę tym, którzy w Krakowie mieli tę okazję częściej. Prawda jest taka, że być dwanaście lat w Wiśle i tylko raz sięgnąć po tytuł, to duże rozczarowanie. Tamten wieczór nie miał być ostatnim… Bardzo mocno pamiętam też inną naszą porażkę, w ćwierćfinale Pucharu Europy Mistrzów Krajowych. Pierwszy mecz z Malmoe wygraliśmy 2:1, w rewanżu prowadziliśmy 1:0 i jeszcze dwadzieścia minut przed końcem byliśmy w półfinale. W końcówce dostaliśmy jednak cztery gole. Gdybyśmy ich przeszli, w półfinale czekała Austria Wiedeń, dalej – Nottingham. Przegranie tamtego meczu jest dla mnie do dziś niewytłumaczalne. Jak tylko sobie przypominam tamten dzień, nie mogę dojść do siebie. Pomijam premie finansowe, które przeszły nam koło nosa. To były bardzo duże pieniądze. A wracając stamtąd, graliśmy finał Pucharu Polski. I co? I przegraliśmy z Arką. Baloniki, które mieliśmy w głowach – ile zarobimy, na co tę kasę wydamy – brutalnie pękły.

Z którym piłkarzem z obecnych ekstraklasowiczów najchętniej by pan zagrał w jednej drużynie?

- Z Głowackim. Szanuję tego człowieka, oddaje drużynie całe swoje serce, jest mocno zaangażowany. To dzisiejsza ikona klubu. Myślę, że gra z nim w jednym zespole – tym bardziej, że jest obrońcą – byłaby dużą przyjemnością.

Z którym z obecnych trenerów Ekstraklasy chciałby pan pracować?

- Z panem Probierzem. To ciekawa osobowość, ma dużą wiedzę i przeszłość zawodniczą.

Poziom Ekstraklasy w porównaniu do pana czasów – tendencja wzrostowa, czy spadkowa?

- Dziś inaczej się gra, pole gry jest spłaszczone. My graliśmy innym ustawieniem, był stoper, forstoper, a wydłużenie boiska było znacznie większe. Mocno mnie śmieszy i irytuje, kiedy dziś słyszę, że na małej przestrzeni byśmy sobie nie dali rady. A przecież my, będąc wówczas w Wiśle, graliśmy krótką piłkę – krakowską. Uważam, że dziś czulibyśmy się właśnie jak ryby w wodzie. Poza tym, technicznie nie odbiegalibyśmy od obecnych zawodników, teraz jest wielu słabszych od tych, z którymi ja grałem. Poza tym, za moich czasów nie można było wyjechać w wieku 22 lat za granicę. Kiedy więc byliśmy z Wisłą na tournee w Belgii i namawiano mnie, bym został w Charleroi – musiałem wracać. Dziś wystarczy, że 17-latek kopnie dwa razy prosto piłkę, strzeli dwa gole i menedżer załatwi mu transfer. Wtedy zdobyć menedżera to było wielkie szczęście. Wszystko się zmieniło, w stosunku do obecnych zarobków my mieliśmy grosze. Można powiedzieć, że urodziliśmy się za wcześnie.

Najcenniejsza pamiątka z czasów kariery piłkarskiej?

- Zdjęcie mistrza Polski. To była ogromna satysfakcja mieć koło siebie takie nazwiska, jak Nawałka, Kmiecik, Kapka, Szymanowski… Dla mnie taka fotografia jest bezcenna. Szkoda, że tylko jedna.

Pierwszy samochód?

- Maluch.

Najlepszy samochód?

- Nie miałem wielkich fur. Nie zrobiłem tak wielkiej kariery, by szarżować finansowo i kupować klasowe samochody. Raczej Opel Vectra czy Meriva.

Najlepszy młody polski piłkarz, który ma szansę zrobić wielką karierę?

- Ciekawą postacią jest Kapustka, ale musi jeszcze sporo nad sobą popracować. Z młodej generacji życzę kariery Malarczykowi – ma talent, fantastyczne warunki, poukładany. W Lechu śledzę dwóch chłopaków, Linettego i Kownackiego. I jeszcze szacunek dla trenera Probierza za odważne postawienie na Drągowskiego. Na pewno jednak nie ma tego jednego, pod którym podpisalibyśmy się obiema rękami, że zrobi karierę. Każdy chciałby pójść śladami Lewandowskiego, ale trzeba być Lewandowskim z krwi i kości.

Artykuł prasowy o panu, który najbardziej zapadł w pamięć?

- Jako piłkarz przeżyłem wiele krytyki, nie wszystkie mecze grałem dobrze. Denerwowały mnie jednak opisy, które były złośliwe i chamskie. Można zawodnika skrytykować, ale nie można przesadzać. Wiadomo, że młody chłopak to wszystko przeżywa, chciałby naprawić sytuację, a do tego potrzeba kolejnych meczów. Kiedy jakiś dziennikarz parę razy mnie sponiewierał, potem do mnie dzwonił, to nie traktowałem go poważnie i nie chciałem z nim rozmawiać. Dziś próbuje się oceniać i krytykować bardziej fachowo. Krytyka jest jednak najprostsza – my w Polsce bardzo rzadko chwalimy, naszą przywarą jest krytykowanie wszystkiego i wszystkich, a cieszymy się z cudzych potknięć. To chore. Znam inne nacje, które w tych trudnych momentach sobie pomagają… Kiedyś miałem żal do Weszło, że zostałem wyśmiany. Zamiast docenić, że człowiek próbuje profesjonalnie podejść do sprawy – zostałem totalnie ośmieszony i mnie to zabolało. Rozumiałem jednak, że ludzie czasem szukają okazji, by komuś przyłożyć, i ta okazja się nadarzyła. Trochę się to potem zmieniło, ale lekki uraz został.

Ulubione zajęcie podczas zgrupowań?

- Jak jeździłem z Wisłą na zgrupowania, to bardzo lubiliśmy myć, odkurzać i polerować swoje samochody. Ja, tak jak kilku kolegów, byłem pedantem w kwestii samochodu. Wtedy mieliśmy czas dla siebie, chwilę wyłączenia od piłki. Tym bardziej, że ja mocno przeżywałem mecze, do wyjścia na rozgrzewkę byłem spięty. W Hutniku załatwili mi nawet psychologa, o czym nie wiedziałem – przychodził gość przed spotkaniem, zagadywał mnie, zaczynałem się z nim kłócić. Nagle ktoś mnie zapytał: „Co ty go tak atakujesz, jak on przychodzi, by ci pomóc?”. Nie byłem świadom, że ten gość, który co tydzień mi zawraca głowę jakimiś głupotami i przeszkadza w przygotowaniu do meczu, właśnie… ze mną pracuje. Dopiero potem zrozumiałem, jakim byłem idiotą. Przeprosiłem go. W karty też graliśmy, ale rzadko na zgrupowaniach – raczej w długiej podróży, np. do Szczecina. To nie był wielki hazard, raczej dla zabicia czasu. Owszem, można było jakieś pieniądze stracić, ale na pewno nie samochód czy życiową fortunę. No, może ktoś przegrał czasem pół pensji. Nie jestem hazardzistą, czasem lubię zabawić się w żetony, ale ustawiam sobie próg – góra dwieście, pięćset złotych. I nikt mnie nie zmusi, by go złamać! Dziś, jak jeżdżę z drużynami, widzę, że też czasem grają w karty. Próbowałem zabraniać, to chcieli grać na zapałki. Jeżeli ktoś łatwo zarabia większe pieniądze, to łatwo nimi operuje. Słyszałem od jednego z trenerów, jak to zawodnicy zakładają się po sto złotych, który samochód ruszy pierwszy na światłach: czarny czy biały? Przykładów takich szopek i głupot jest znacznie więcej. Niestety, kwestia gospodarowania własnym kapitałem przez piłkarzy to wciąż problem. Zbyt wielu jest wybitnych piłkarzy, którzy potracili swoje fortuny i dziś ledwo wiążą koniec z końcem. To oni są dziś przykładem dla młodych, jak nie powinno się gospodarować pieniędzmi.

Ulubiony komentator?

- Najlepszy jest Jacek Laskowski, absolutny numer 1. Lubię też Mateusza Borka, ma fajną dykcję i dużą wiedzę.

Ulubiony ekspert?

- Bardzo trafne i fachowe oceny daje trener Engel.

Najbardziej wzruszający moment w karierze?

- Dzień, w którym urodziła się córka. Zresztą, zabawnie się zaczęło, bo położna krzyczała do mnie, że mam syna – wielka radość, wycałowałem się z teściową, będzie piłkarz. Zaszła jednak drobna pomyłka, moja żona jeszcze nie rodziła, a niedługo potem wszystko jasne: jest córka. Miałem wtedy 22 lata, po raz pierwszy w życiu trochę się napiłem… Jeden szampan w domu, drugi u sąsiada, u kolejnego – Żytnia. Na ostatnim kieliszku poprzestałem i zaprowadzili mnie do domu. To był pierwszy i ostatni moment, w którym straciłem nad sobą kontrolę, wymiotowałem całą noc, a czacha dymiła mi przez dwa dni. Tylko, że wtedy byłem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie! Drugi bezcenny w moim życiu moment to mistrzostwo z Wisłą.

Najważniejsza ze zdobytych bramek?

- Strzeliłem tych goli ponad dwadzieścia i nie wiem, który był najważniejszy. Pamiętam, że jechaliśmy na Widzew – ten z Bońkiem, skazywano nas na pożarcie, bo mieliśmy passę porażek. Ale ja w Łodzi zdobyłem dwie bramki, nawet ośmieszyłem bramkarza. Miałem wtedy ogromną satysfakcję, Widzew był przecież wtedy najlepszy w Polsce.

Największy jajcarz, z którym dzielił pan szatnię?

- Chyba Andrzej Iwan, ale takich było kilku: również Nawałka, Leszek Lipka, Michał Wróbel. Ale największym wodzirejem był Staszek Gonet, on robił najwięcej żartów. Któregoś dnia przyszedł do nas zawodnik z pytaniem, czy mógłby grać w Wiśle w piłkę. Patrzymy na niego: on w cywilu, niezbyt rozgarnięty. No to Staszek wziął piłkę lekarską i kazał mu żonglować tą pięciokilówką głową. Facet się sprężał i próbował, a my leżeliśmy na ziemi ze śmiechu. Kiedyś jechaliśmy też do byłej Jugosławii na zgrupowanie. Braliśmy wtedy ze sobą piłki i dresy, by je sprzedać za parę groszy, kupić też może jakieś ciuchy. Zabrał się z nami jeden pułkownik, pytając Staszka, jaki zakup by mu doradził. Powiedzieli mu więc zupełnym żartem, żeby kupił małe rosołki, te do zupy. Zbieramy się wiec potem pod autokarem, pułkownik ciągnie walizkę, a w niej poukładane – tak jak układa się banknoty – rosołki. Będąc tam przez dziesięć dni, każdy już po trzech sprzedał cały towar, a on po sześciu nie sprzedał nic. Dzień w dzień były żarty, nie mogliśmy sobie wyobrazić, jak można tak poważnego człowieka wpuścić w taki kanał… A najlepsze było to, że w ostatniej chwili on poszedł do jakiejś restauracji i te rosołki sprzedał. Dopiero były jaja w samolocie!

Największy pantoflarz?

- Nie chcę mówić o sobie, bo też byłem krótko trzymany. Wydaje mi się jednak, że z Michałem Wróblem i Piotrkiem Skrobowskim nie byliśmy pantoflarzami, ale nie mieliśmy zbyt wiele luzu.

Największy niespełniony talent?

- Absolutnie Andrzej Iwan. Dla mnie to był największy talent, jaki w Polsce się objawił, a znam go od 14. roku życia. Jedynym jego nieszczęściem było to, że zbyt wiele czasu spędził w Krakowie. Tutaj go uwielbiano i hołubiono, co powodowało, że nie miał czasu na treningi i profesjonalne podejście do obowiązków. Gdyby poszedł do Widzewa czy Lecha, gdzie go chcieli, mogłoby się to potoczyć inaczej. A potem zaczęły go prześladować kontuzje… Drugim takim piłkarzem był Mirek Okoński – robił furorę w Bundeslidze, uwielbiano go i w Polsce, i za granicą. Świetny drybler, ciężko się na niego grało.

Najlepszy podrywacz?

- Byliśmy drużyną złożoną z przystojnych chłopaków. Krzysiek Budka, Adam Nawałka, Piotrek Skrobowski to byli zawodnicy, którzy podobali się kobietom. Kobiety na nich zerkały, nie były obojętne.

Największy modniś?

- Ta trójka, którą przed momentem wskazałem. Ale Adaś to był numer 1: czyściutki, pedantyczny, wypachniony, opalony, z fryzurką i ciuchami z najwyżej półki. Skrobowski, jak się z nim zaczął zadawać, robił to samo.

Najlepszy prezes?

- Bardzo szanuję prezesa Jabłońskiego, który – kiedy nie widząc dla siebie szansy gry, przestraszyłem się i byłem bliski przeprowadzki do Ruchu – wezwał mnie do siebie. Wytłumaczył, że na mnie liczy i nikt z utalentowanych chłopaków nie odejdzie. Postawił na swoim i jestem mu bardzo wdzięczny. Zresztą, podobnie jak Iwan, którego prezes kilka razy wyciągał z tarapatów. Jabłoński oddawał serce Wiśle, kochał ten klub.

Najgorszy prezes?

- Prezes Trzybiński, który kompletnie nie znał się na piłce. W towarzystwie, gdy wychodziliśmy na mecz, klepał mnie po ramieniu i mówił:

– Jak tam, panie Jałocha?

– Ja się nazywam Motyka.

– No tak, bo wy tacy do siebie podobni. Zdarzały się sytuacje, kiedy wstydziliśmy się za tego człowieka. Nie pomógł nam zbyt wiele, nie znał nas, nie żył naszymi problemami. Mówiąc wprost: nie nadawał się na prezesa. A z racji, że był komendantem, tym prezesem Wisły musiał być.


Całowanie herbu – zdarzyło się?

- To wielkie szczęście i zaszczyt. Zresztą, ja Wisłę zawsze będę szanował. Spędziłem tutaj blisko dwanaście lat, przeżyłem jakąś historię w piłce. Inne kluby cenię, ale Wisłę kocham.

Kibice, z którymi zżył się pan najbardziej?

- Wisła, gdy ja grałem, była bardzo ciepła. Już na rozgrzewce słyszałem, jak skandowano moje nazwisko. Powiem szczerze, że ja zawsze wiedziałem, że nie jestem wielkim piłkarzem – ci wielcy, jak Musiał czy Szymanowski, jeździli na olimpiadę czy mistrzostwa. Uważałem siebie za solidnego rzemieślnika. Dla mnie – jako tego, który pochodził nie z Krakowa, tylko z Żywca, a nauczył się piłki na ulicy – to był zaszczyt grać u boku gwiazd wzorcowo szkolonych. Te niedosyty, o których powiedziałem, jednak zostają.

Alkohol w sezonie?

- Absolutnie. Byłem jednym z tych piłkarzy, może nawet przez to trochę nielubianym, których ciężko było namówić na kieliszek wódki. O tej czarnej nocy, w trakcie której wymiotowałem, już opowiedziałem. Dziś wypiję piwko czy drinka, ale nie doprowadzam do tego, by się ześwinić. Trzeba szanować swój umysł i nazwisko.

Najlepszy kumpel z boiska po zakończeniu kariery?

- Nie mam takiego strasznie oddanego kumpla, którego nazwałbym przyjacielem. Koledzy są, ale „przyjaciel” to duże słowo. Chyba nie powiem, bym znalazł takiego, kto by mi pomagał w trudnych chwilach, był na dobre i złe.

Największe opóźnienie w wypłaceniu pensji?

- Były duże poślizgi w Polonii Bytom, ale one obejmowały również zawodników. Mam duży szacunek do prezesa Bartyli, który prowadził klub od trzeciej ligi do Ekstraklasy. Był w trudnej sytuacji finansowej, a miał niezły zespół, zagraliśmy kilka fajnych meczów. Były dwa-trzy miesiące poślizgów, wszystko regulowano, ale w końcu zaległości się nagromadziły, prezes nie wywiązał się z ugody i musiałem zwrócić się do PZPN. To nie było miłe.

Najładniejsze miasto w jakim przyszło panu grać?

- Grałem z Wisłą w Sewilli: przed 75 tysiącami ludzi, o godzinie 23, przy 35 stopniach Celsjusza. Byłem też w Sydney i Melbourne, gdzie występowaliśmy na głównych stadionach. Wspólnie z reprezentacją byłem w różnych krajach: Bogota, Sao Paulo, we Frankfurcie akurat debiutował u Niemców Bernd Schuster.

Najgroźniejsza kontuzja?

- Poważną miałem w życiu jedną. Spowodował ją akurat Zenek Małek z Lechii Gdańsk, który… zaraz potem trafił do Wisły. To była kontuzja, która trochę wyhamowała mi karierę, bo przez pewien czas nie mogłem ostro startować. Udało mi się przejść karierę bez większych operacji, dziś jeszcze mogę kopać w oldboyach.

Czego zazdrości pan dzisiejszym piłkarzom?

- Atmosfery, stadionów i możliwości wcześniejszego wyjazdu za granicę, pokazania się na świecie. Dzięki piłce zwiedziłem 36 krajów na świecie, na co – gdybym nie grał w piłkę – nigdy bym sobie nie pozwolił. Ale kiedyś też było tak, że musiałem uważać na dzieci, przejeżdżając przez osiedlę, czasem nawet pukali, bym organizował im trening. A dziś, jak jadę, nie widzę żadnego dziecka. Albo siedzą przed komputerem, albo są tak załadowane różnymi zajęciami: od tenisa, przez pianino, po dwa języki.

Źródło: weszlo.com